Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Uczestnicy

Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 5 Słubice - Moryń

Niedziela, 23 czerwca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 1

Wyjeżdżamy ze Słubic, Ośrodka Sportu
Wyjeżdżamy ze Słubic, Ośrodka Sportu © Tymoteuszka

Niedziela.
Bardzo sympatyczna, w połowie Ukraińska obsułga hotelowa zgodizła się na wydanie nam śniadania o 6:00, za co bardzo dziękujemy.
Śniadanie było pyszne i dużo :)
Ruszamy ok. 7:00? Z resztą nie tylko my, inni rowerzyści też korzystają z chłodniejszych poranków i startują zaraz po nas, później skwar jest nie do wytrzymania. Ze Słubic do Frankfurtu i dalej szlakiem na północ.


Takie trasy uwielbiamy, po stronie Niemeickiej
Takie trasy uwielbiamy, po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka

Z punktu widokowego na szlaku Odra-Nysa
Z punktu widokowego na szlaku Odra-Nysa © Tymoteuszka

Odcinek po stronie Niemieckiej nudny, gdyż prowadzi ponownie po wałach, widać tylko pola kukurydzy i nic więcej. Dobrze, że trafiamy do Lebus. Tam robimy krótką przerwę na telefon, a także rozprostowanie kości. Prakujemy tam, gdzie inni zaparkowali swoje domy na kółkach. Chodzę między tymi domami i trafiam na jeden taki, przed którym to postawiony został wazon z kwiatami. Świetny pomysł, podoba nam się. Nie mogę się oprzeć i robię zdjęcie. Dobrze, że gospodarze jeszcze śpią ;)

Centrum Lebus
Centrum Lebus © Tymoteuszka

Końcowy parking dla kamperów w Lebus
Końcowy parking dla kamperów w Lebus © Tymoteuszka

A przed kamperem, kwiaty
A przed kamperem, kwiaty © Tymoteuszka

Przed Kostrzynem też rozprostowywujemy kości, tym razem wdrapujemy się na wały, gdyż wybraliśmy wariant "po lewej" stronie wałów, to z tej strony mniej wieje, a wiatr cały czas nam dokucza, nie tylko dzisiaj. Po jakimś czasie ukazał nam się bocian, taki Polski akcent, czyż nie prawdaż? ;)

Trzeba rozprostować kości
Trzeba rozprostować kości © Tymoteuszka

Bocianek
Bocianek © Tymoteuszka

Gdy wjeżdżamy do Kostrzyna........na drogowskazach pojawia się napis: Stare Miasto, więc go szukamy. Odnaleźliśmy tylko twierdzę Kostrzyn, a gdzie ten Stary? Kręcimy się  w kółko i nic.
Okazuje się, że ten Stary jest usytuowany w Twierdzy, trzeba wjechać wgłąb ;)
Po jakimś czasie wjeźdżamy.
Jednak coś nam nie pasuje. Stare Miasto Kostrzyn jest..................w ruinie.
Przygnębiający widok. Jednocześnie coś niesamowitego i niepowtarzalnego.
Można tu spotkać nazwy ulic, są ruiny zamku, kościoła, ratusza, bastiony, a także pusty plac. 
Jeśli będziecie mieć okazję bycia w tym mieście, koniecznie zajrzyjcie na Stare Miasto.

Widoczna twierdza Kostrzyn
Widoczna twierdza Kostrzyn © Tymoteuszka

Brama Berlińska w Starym Kostrzyniu
Brama Berlińska w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka

Przy Bastionie Filip
Przy Bastionie Filip © Tymoteuszka

Ruiny kościoła w Starym Kostrzyniu
Ruiny kościoła w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka

Plac ratuszowy w Starym Kostrzyniu i ruiny zamku
Plac ratuszowy w Starym Kostrzyniu i ruiny zamku © Tymoteuszka

W tutejszym McDonaldsie robimy przerwę na kawę, spać nam się chce. Nie dziwimy się z drugiej strony, gdyż codzienne wstawanie o 4:00 wymaga pewnej determinacji i wysiłku z naszej strony. Organzim domaga się jej. 

Elemelek się przysiadł
Elemelek się przysiadł © Tymoteuszka

W Kostrzyniu skorzystaliśmy z mostu na druga stronę rzeki, rzek....jedziemy teraz po Polskiej ziemi.
W Dąbroszynie przystajemy przy kościele i dworku.
Później skręcamy na drogę wojewódzką, która doprowadzi nas do Sarbinowa.
Jak się okaże, to kolejna droga przez mękę. Znów mamy przyjemność telepać się po kocich łbach.
Początkowo chyba prowadzi ona przez las, zatem kaszenia komarów mamy gratis, jadąc pod górę, wolniej nie da się od nich uciec.

Dąbroszyn - Kościół z XII w. i zniszczony dwór
Dąbroszyn - Kościół z XII w. i zniszczony dwór © Tymoteuszka

Do Sarbinowa
Do Sarbinowa © Tymoteuszka

Gdy widzimy znak miejscowości bardzo chętnie przystajemy, robimy fotkę.
Tu wpadam na genialny pomysł.
Jest pole, a na nim rosna warzywa.
Zrywamy kilka ziemniaków i buraków - ugotujemy zupkę, będzie wyżerka :)
Wszystkie gzrechy biorę na moje barki, bo to mój pomysł. Ja będę się smażyć w piekle.

W Sarbinowie
W Sarbinowie © Tymoteuszka

W Chwarszczanach podjeżdżamy pod kaplicę Templariuszy, a w Boleszkowicach na skwerze przy kościele robimy owocowy popas.
Strasznie chce się pić, zatem pomarańcze to genialny pomysł.

Kaplica Templariuszy pw. św. Stanisława w Chwarszczanach
Kaplica Templariuszy pw. św. Stanisława w Chwarszczanach © Tymoteuszka

Wnętrze kaplicy Templariuszy
Wnętrze kaplicy Templariuszy © Tymoteuszka

W parku koło kościoła w Boleszkowicach czas na przerwę
W parku koło kościoła w Boleszkowicach czas na przerwę © Tymoteuszka

Do Mieszkowic prowadzi idealna droga dla rowerów, a sama miejscowość mnie oczarowała.
Mała, przytulny główny plac, na którym dużo zieleni, no i kościół, jego wnętrze, takie inne, jakby ewangelickie....lubię takie.

Piękna ddr-ka
Piękna ddr-ka © Tymoteuszka

W oddali Mieszkowice
W oddali Mieszkowice © Tymoteuszka

Plac Wolność w Mieszkowicach
Plac Wolność w Mieszkowicach © Tymoteuszka

Kościół pw. Przemienienia Pańskiego - Mieszkowice
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego - Mieszkowice © Tymoteuszka

Kwiaty naszykowane do sypania
Kwiaty naszykowane do sypania © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Mieszkowicach
Wnętrze kościoła w Mieszkowicach © Tymoteuszka

Pięknie tutaj
Pięknie tutaj © Tymoteuszka

Wnętrze mnie zachwyciło - Mieszkowice
Wnętrze mnie zachwyciło - Mieszkowice © Tymoteuszka

W kruchcie kościoła - Mieszkowice
W kruchcie kościoła - Mieszkowice © Tymoteuszka

W Moryniu szukamy ulicy, na której stoi nasze agro.....coś nam nie wychodzi....ale przynajmniej zerknęliśmy na jezioro ;)
Po wypakowaniu się, jedziemy do centrum w poszukiwaniu czynnego sklepu spozywczego.
Z racji, że dziś niedziela, kiepsko to nam wychodzi, oprócz czynnej lodziarni i punktu lotto, oraz stacji benzynowej wszystko zamknięte. Marchewki do zupy dziś nie kupimy, za to rosołki już mamy :) Na chwilę wpadamy do lodziarni, w której lody są.....słodkie i zimne :) Później wracamy do tymczasowego domu.

Drzewo w Moryniu
Drzewo w Moryniu © Tymoteuszka

Nad Jeziorem Morzyckim w Moryniu
Nad Jeziorem Morzyckim w Moryniu © Tymoteuszka

Drzwi kościoła pw. św. Ducha w Moryniu
Drzwi kościoła pw. św. Ducha w Moryniu © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Moryniu
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Moryniu
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka

Na Rynku w Moryniu
Na Rynku w Moryniu © Tymoteuszka

Moryński Rynek
Moryński Rynek © Tymoteuszka

W lodziarni - Moryń
W lodziarni - Moryń © Tymoteuszka

Agro w Moryniu nie zachwyca. Wygląda jak wielki pokój z aneksem dla pracowników. Pod prysznicem pająki i pajęczyny.
Czy ktoś kiedyś tutaj sprzątał? Albo wie jak to się robi? Jak nie, to chętnie go nauczę, oczywiście nie za darmo. Cholera jasna, jak tak można, gościu się nie wstydzi tego syfu?
Pech chciał, że we wsi wyłączyli prąd.............póxniej przestała lecieć wod z kranu.
Dobrze, że przed wyjazdem do sklepu zrobiliśmy po kubku herbaty, jest się co napić.
Zupy nie ugotujemy? OK. Nie mamy chleba, ale mamy jeszcze pomidory.........ups.
Na szczęście po jakiejś godzinie włączyli prąd, lodówka zaczęła chodzić, wstawiamy wodę na zupę, będzie zupa, jest zupa.
Jest i herbata, dużo herbaty. Pić się chce.
Wskakujemy szybko pod prysznic. Kto wie, może za pół godziny znów wyłączą?

Ugotowaliśmy zupę na kolacje z tego, co mieliśmy :) Pycha.
Ugotowaliśmy zupę na kolacje z tego, co mieliśmy :) Pycha. © Tymoteuszka

Na koniec dnia układamy trasę na jutro, zaklepujemy też kolejną kwaterę..........
Ciekawe co przyniesie następny dzień?
Oby było wszystko dobrze, oby.

Zapraszam na dalszy ciąg opowieści z wyprawy.


Komentarze
amiga
| 16:43 sobota, 6 lipca 2019 | linkuj Wały i ten powtarzalny krajobraz strasznie męczył... Za to tym razem po polskiej stronie mimo pewnych niedogodności coś się działo... Droga do Sarbinowa... szok... niby wojewódzka, ale tam na 2 rowery jest za ciasno... Dobrze, że samochody nie jechały. Miejscowi chyba wiedzieli co tam może być ;)
Nocleg chyba był najgorszy z tych które mieliśmy do tej pory, choć głównie chodziło o pajęczyny o kurz... itp... Właściciel miał gdzieś porządki, za to chętnie przyjmował kasę ;) i ściemniał jaki to ma ruch w interesie... Mimo tego chyba na długo zapamiętam Moryń i ten nocleg... Może ze względu na brak prądu, a może coś innego....
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jlrek
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]