Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1091.00 km (w terenie 230.00 km; 21.08%)
Czas w ruchu:56:07
Średnia prędkość:18.58 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:45.46 km i 2h 33m
Więcej statystyk
  • DST 137.50km
  • Teren 3.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 20.99km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zamościa z Carmelianą

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 5

Jedno zdjęcie z wczorajszego koncertu Maleo Reggae Rockers w moim mieście :)
Było cudownie, nic dodać nic ująć.
Dzięki za wspólną zabawę wszystkim.

w Tomaszowie Mazowieckim © Tymoteuszka


Na dziś zaplanowana była mała ustawka z Carmelianą, tutaj recenzja Natalii
To było nasze pierwsze spotkanie na żywo :)
Bardzo miło wspominam naszą dzisiejszą wycieczkę, choć nie do końca była ona zrealizowana. Musiałyśmy nieco skorygować trasę, z powodu zapowiadanych na popołudnie burz i opadów deszczu. Których tak naprawdę nie wykryto, eh.

T.M. - Ujazd - Buków - Ciosny - Rokiciny Kolonia - Łaznów - Będków - Czarnocin - Parcela - Srock - Moszczenica - Baby - Kiełczówka - Będków - Prażki(dom Reymonta) - Zamość - Będków - Rosocha - Olszowa - Bielina - Dębniak - Łazisko - Zaborów II - Komorów - T.M.

Po drodze na spotkanie z Carmelianą.

maki © Tymoteuszka


niebieskie :) © Tymoteuszka


W Rokicinach doszło do naszego spotkania. Byłabym tam za wcześnie, dlatego pojechałam z lekka okrężną drogą, miałam po drodze trzy cmentarze ewangelickie, ale niestety znalezienie ich zabrałoby mi dużo czasu, dlatego sobie odpuściłam przy pierwszym i zrezygnowałam.
Przyjadę tutaj kiedy indziej. Prawdziwe zagłębie cmentarzy ewangelickich, naliczyłam ich ok. 10 w okolicy. Niektóre z nich odwiedziłam już wcześniej.

kościół w Rokicinach Kolonia © Tymoteuszka


kapliczka koło kościoła © Tymoteuszka


Po krótkiej przerwie na opdoczynek kierujemy się w stronę Łaznowa.

kościół drewniany pw. MB Różańcowej w Łaznowie © Tymoteuszka


drewniana dzwonnica © Tymoteuszka


w środku, kościół zbudowany w latach 1755-56 © Tymoteuszka


Później do Będkowa.
Mamy takie szczęście, że natrafiamy na mszę w każdym kościele po drodze. Bardzo dużo ludzi stoi na zewnątrz, dziwnie się czuję, każdy obserwuje co my robimy, do wewnątrz nie można wejść, bo odparwiane są msze święte.

kościół w Będkowie pw. Narodzenia NMP © Tymoteuszka


Decydujemy się tylko na obchód kościoła z zewnątrz.

na ścianie kościoła w Będkowie, 1462 r, przebudowany XVIIIw. © Tymoteuszka


na terenie kościoła stoi bardzo dużo rzeźb, na tym zdjęciu - rzeźba Chrystusa © Tymoteuszka


anioły, a pod aniołami nieczytelne napisy na tablicy © Tymoteuszka


tu miała być drewniana stacja kolejowa, a jest...każdy sam widzi. © Tymoteuszka


W Czarnocinie.

kolarze, sporo ich było na naszej drodze © Tymoteuszka


kościól w Srocku pw. śś. Benedykta i Anny z 1764-66r., przebudowany 1909-13r. © Tymoteuszka


Kościół w Srocku bardzo przypomina mi nasz, św. Antoniego w Tomaszowie, czyż by to był bliźniak? ;)

W Moszczenicy uzupełniamy zapasy płynów i jedzonka.
Bardzo gorąco dziś. Dobrze, bo my zmarzluchy jesteśmy :)
W parku przy ruinach pałacu robimy malutki popas.
Sesji zdjęciowej nie widać końca.
Carmelianie chyba się podoba ;)

w parku, w Moszczenicy znajduje się pałac, ale nie myślałam, że jest on w takim stanie. © Tymoteuszka


Miałam obawy, żeby wejsć do środka, ruiny mogą się zawalić w każdym momencie.
Na szczęście nic nam nie jest.
Mała przygoda z pokrzywami. :)

straszą tu duchy i diabły, ten jest podobny do mnie, kiedy się zdenerwuje :) © Tymoteuszka


aparat sam nie umie robić zdjęć ;) tam leżę ja, i Bocian. © Tymoteuszka


tutaj lepiej się postarał. Carmeliana i ja. © Tymoteuszka


Na sam koniec zostawiłyśmy sobie wisienkę na torcie :)
Zamość, tutaj się rozstajemy, Carmeliana pedłauje do Łodzi, a ja do Tomaszowa.
Niestety, średnia spadnie, cały czas do Tomaszowa mam wiatr w twarz. Jest ciężko, dodatkowym minusem jest fatalny stan nawierzchni.

w końcu dojechałyśmy do Zamościa. Bardzo się cieszę, co widać na ujęciu :) © Tymoteuszka


Koło Zamościa stoi dom rodzinny Reymonta.

W Prażkach, koło Zamościa znajduje się dom rodzinny Reymonta z XXw. © Tymoteuszka


Kieruje się na Tomaszów.
Po drodze mijam Rosochę, a w niej drewniany kościół.

drewniany kościół w Rososze pw. św. Zygmunta © Tymoteuszka


z 1762r. © Tymoteuszka


ciekawa kapliczka w okolicach Olszowy © Tymoteuszka


zając kica :) © Tymoteuszka


Po wycieczce chwilka odpoczynku przy zasłużonym, chyba, piwku, mała obiado-kolacyjka.

Było mi mało i wybrałam się rowerem przez park, zachaczając o jeden festyn, do parafii NSJ na ul. Spalskiej, gdzie miał miejsce drugi festyn - tutaj poszłam na Mszę na 18.00.
Wstyd, ale mało co nie usnęłam, tak mnie zmogło. Zmęczenie.
Później przez miasto do domu.
Jak ja nie cierpie jazdy miejskiej. Wszystko psuje.

  • DST 40.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.87km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyjemne z pożytecznym z Towarzyszem na plecach

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 3

Z Towarzyszem na plecach , bo dziś byłyby Jego urodziny :)

Na dziś wyznaczyłam sobie zadanie.
Tzn. kolega z Łodzi, Piotrek.... dzisiaj....tak jakby chciał mnie poprosić o sprawdzenie 3 punktów kontrolnych z gry Adventura Orient na północ od Spały.
Wymienił trzy, zgodziłam się, ale tylko na jeden :)
Dlatego tylko jeden, bo nie byłam na tamtych dwóch i nie wiem gdzie stoją.
PK 14 wiem gdzie stoi, byłam tam już nie raz :)
Przypomniało mi się, że nie mam mapy z naniesionymi punktami, a raczej jej nie zdążyłam poszukać, pewnie leży w szafce z mapami, miałam za mało czasu, by ją odszukać i zaraz po pracy obrałam kierunek Spała, okrężną drogą.
Gdybym miął mapę z naniesionymi punktami, pewnie pojechałabym na kontrolę do tych trzech punktów, no ale bez mapy w tym przypdaku nie da rady.

T.M. - Luboszewy - Glinnik - Gać - Spała - Ciebłowice - czarny szlak rowerowy - T.M.

krowa? a może pies Pluto? :) © Tymoteuszka


kłosy coraz większe © Tymoteuszka


Wjeżdżam do Rezerwatu Gać, gdzie jest ustawiony PK14 (ścieżka w obniżeniu) - z tego co pamiętam.

nad Gacią trwa wycinka drzew © Tymoteuszka


przejeżdżam przez mostek, w kierunku Punktu Kontrolnego 14 © Tymoteuszka


Jadę z pamięci.
Kiedy ja tu byłam ostatnio?
Nie wiem.

znalazłam PK 14, bez mapy ;) © Tymoteuszka


Za pierwszym podejściem udało się.
Jednak z moją pamięcią nie jest tak źle ;)

jechałam na pamięć i udało się :) © Tymoteuszka


wracam z PK14 © Tymoteuszka


w Rezerwacie Gać paprocie sobie rosną © Tymoteuszka


i takie oto piękne kwiatuszki :) © Tymoteuszka


droga w Rezerwacie Gać © Tymoteuszka


Przez Spałę do domu.

cała historia mostów spalskich © Tymoteuszka


Pilica niebezpiecznie wysycha © Tymoteuszka


drewniany domek po drodze do Ciebłowic © Tymoteuszka


Czarnym rowerowym szlakiem do Tomaszowa.
Bocian tutaj z lekka się ukurzy :)

w Ciebłowicach Małych mieszka bociania rodzina © Tymoteuszka


początkowo myślałam, że te wykopy koło Skansenu Rzeki Pilicy to specjalnie przygotowane na rekonstrukcję bitwy, ale później mnie olśniło, że budują nowy parking :) © Tymoteuszka


znaki przystankowo-autobusowe mamy nowe :) © Tymoteuszka


Od dziś trwają u mnie w mieście zawody w biegu na orientację.

biuro zawodów biegów na orientację mieści się w budynku kręgielni, koło toru łyżwiarskiego © Tymoteuszka


bardzo żałuje, że nie ma mnie na liście zawodników, tak blisko, a tak daleko, eh :) © Tymoteuszka


widać coś? Klubowe Mistrzostwa Polski w biegach na orientację © Tymoteuszka


Ciekawa wycieczka, sprawiła mi nawet przyjemność ;)
Ale najważniejsze, że pomogłam w jakiś sposób Piotrowi.
I to mnie cieszy.
Zapisuję ją po stronie "dobrych uczynków" :)

A jutro będziemy się bujać w rytmie reggae o 17.00 w Centrum Chrześcijańskim TOMY w Tomaszowie, ul. Jerozolimska.
Jakby ktoś miał ochotę się pobujać razem z nami, zapraszam :) wstep wolny!!!

<param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/YmaKxPsP9i8"></param><param name="wmode" value="transparent"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/YmaKxPsP9i8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>&feature=related">Maleo

  • DST 31.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 18.79km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

na stresa - tylko drewno :)

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 6

Niektórzy z Was, kiedy macie stresa, wyjeżdżacie na przejażdżkę przeważnie do lasu, by sobie pokrzyczeć.
Ja też sobie pojadę, ale las zostawie w spokoju, nie będę krzyczeć.
Spróbuje innej metody.
Metodą na stres będzie architektura drewniana, to co Tymoteuszka lubi najbardziej.

Mała reklama na sporotowo:

Od piątku, czyli od dziś w Tomaszowie rozpoczynają się Klubowe Mistrzostwa Polski w biegu na orientację, szkoda, że nie biorę w nich udziału, a mogłabym, bo dla zwykłych amatorów też są przygotowane biegi na tych samych dystansach co dla zawodowców ;)
KMP tuaj można poczytać co się będzie działo. Zawody potrwają do niedzieli.

A od soboty (19 maja) w Spale i na Nowym Glinniku odbędą się Mistrzostwa w wieloboju spadochronowym info tutaj . Może uda mi się gdzieś ich spotkać, jak będą krążyć pod niebieskim sklepieniem? :)

Przejdźmy do wycieczki.

Dziś po raz pierwszy łyknęłam melisę, działa pozytywnie, nie jestem kłębkiem nerwów, jak to miało miejsce wczoraj i przedwczoraj.
Obym się od niej nie uzależniła ;)
Nawet się uśmiecham.
Chyba jest lepiej, odpukać.
Dziękuje wszystkim za słowa otuchy, które padały i padają z Waszych ust, klawiatur ;)

Zataczam kółko.
Jadę w znajome miejsca, choć jedno z nich będzie moim kolejnym odkryciem, mam tutaj na myśli grób Marii Wielopolskiej w Spale - nigdy tu nie byłam.

drewniany w Białobrzegach © Tymoteuszka


W Białobrzegach wyją syreny w straży, chłopaki są wzywani do pożaru. Wyje w głowie i uszach.

dwie jednostki straży musiałam przepuścić © Tymoteuszka


A miałam tamtędy jechać. Uff.

pali © Tymoteuszka


Po 12 km docieram do Spały.

drewniana chatka w Spale © Tymoteuszka


pojawiła isę nowa mapa Spały i Inowłodza - wiem już czego jeszcze nie widziałam, a jest zaznaczone na mapie, trzeba tam pojechać :) © Tymoteuszka


Z mapy wyczytałam gdzie się znajduje grób hrabiny Marii, w końcu się dowiem gdzie ona leży.
Ze ścieżki rowerowej tego znaku nie widać, dlatego rowerzyści nie mają szans na zobaczenie tego grobu, z niewiedzy.
Znak widać, ale z jezdni DK48, no i z mapy, z której można coś wyczytać :)

to jadę :) © Tymoteuszka


przy grobie Hrabiny © Tymoteuszka


"Granitowy krzyż i nagrobek hrabiny Marii Wielopolskiej, żony zarządcy Spały za czasów carskich. Po wykryciu jej romansu z carskim oficerem popełniła samobójstwo. Pochowana została w lesie, kilkaset metrów od obecnego nagrobka w kierunku północno-wschodnim. Nagrobek został przeniesiony w obecne miejsce podczas budowy ośrodka wypoczynkowego."
(źróło: www.polskaniezwykla.pl)

Maria Wielopolska tu leży © Tymoteuszka


ja taka mała, on taki duży © Tymoteuszka


spalski styl bardzo mi się podoba © Tymoteuszka


w parku angielskim © Tymoteuszka


kościół spalski © Tymoteuszka


informacja turystyczna w Spale © Tymoteuszka


Pociągi tędy nie jeżdżą.

stacja kolejowa Spała :) © Tymoteuszka


Wcześniej wycie syren, teraz na głową krążą Kawalerzyści.

żołnierze z Kawalerii Powietrznej kołują nade mną :) © Tymoteuszka


aleją © Tymoteuszka


jedna z majówek przy krzyżu w Glinniku © Tymoteuszka


Bez chaty z Rosyjskiej bajki dzisiejsza wycieczka byłaby nie udana, więc jadę, zbaczam z kursu.

chata z Rosyjskiej bajki © Tymoteuszka


przybliżenie chaty © Tymoteuszka


skręt na prawo!!! © Tymoteuszka


przejazd kolejowy na ul. Spalskiej © Tymoteuszka
Kategoria drewniane, łódzkie, solo


  • DST 26.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 16.60km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

ja wysiadam "Zło dobrem zwyciężaj" - ale jak, pytam się?

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 7

Zbieranina z poniedziałku i środy.
bank, po szczepionkę przeciwalergiczną do apteki....i takie tam....

Pierdzieli mi się w głowie i życiu.

Wysiadam.
Psycha wysiada.
Serce też.
Jednym słowem kiepskie dni za mną i przede mną też.
Znów się pomerdało i to bardzo.
Tak się zastanawiałam czy ktoś kiedyś będzie tęsknił za mną...

Wyjazd bez składu ani ładu., po mieście, bo dalej było strach wyjeżdżać, szalejący wiatr, do tego dziwne chmury.
Kolano boli, głowa pęka - zmiana pogody?
Serce też boli.

Aha, jeszcze napiszę, że wczoraj waga wskazywała na 56 kg, żeby kiedyś móc sobie przeczytać. Nadal chudnę, kiedyś byłam gruba i ważyłam 64kg, koszmar.
Wtedy się przestraszyłam siebie, teraz tez się straszę, same kości, o mięśniach nie wspomnę, bo ich chyba nie mam. ;)

Zdjęcie zaległe, bo z zawodów na Dymnie.
Proszę.

doginamy, ile wlezie ;) //mokro//znów jakiś paparazzi//DYMNO 2012// © Tymoteuszka


Bocian jest już czyściutki po DYMNIE, nawet przeszedł małą polerkę.

i bocian leży, też na trawce © Tymoteuszka


Miasto w budowie, a ja stoję w miejscu.

rewitalizację Placu Kościuszki czas zacząć © Tymoteuszka


przygotowania do rewolucji //wszystkie drzewa ścięte// © Tymoteuszka


Chociaż ten ma dobry humor.

śpiewam sobie tak: lalalalalalala © Tymoteuszka


nowe osiedle się buduję © Tymoteuszka


Taki kolorowy.
Ja za to taka szara, czarna.
Bo mam czarny humor, raczej go nie mam.

na trawce kwiatek sobie rośnie © Tymoteuszka


Czarna dama w oknie.

ja, w oknie nowego budynku Starostwa Powiatowego © Tymoteuszka


znalazłam pięknie kwitnace drzewo © Tymoteuszka


a tu, w ogródku mojej sąsiadki :) © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 111.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 07:55
  • VAVG 14.02km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

DYMNO 2012 czyli piaskowo-błotnisto-deszczowa masakra :)

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 11

Dymno 2012

Mój drugi maraton na orientację w tym roku po Otwocku.
Zaś pierwsze w życiu DYMNO.

Z opowieści innych osób nt. poprzednich edycji wiem, że nie będzie łatwo. Charakteryzuje się ono terenem podobnym do plaży, czyli duzo piachów, błota, co za tym dzie, mało asfaltów, czyli powoli.
Tak było i tym razem.

Tegoroczny maraton odbywał się na terenie Puszczy Białej, w miejscowości Stare Bosewo, na północy Mazowsza. Więc przede mną długa droga do bazy.
Wyjeżdżam w piątek wczesnym popołudniem. Na miejscu jestem ok. 20.00, na parkingu pierwsze pogaduchy z piechurami.
Po wypakowaniu się, postanawiam po ciemku przejechać się do Długosiodła obadać teren.
Wioska bardzo przyjemna, choć niewiele widać, dużo kolorowych drewnianych chat.
W centrum stoi kościół, za kościołem znajduje się skansen, który jutro też odwiedzę, ale o tym później.

plik map Długodystansowy Rajd na Orienatcję DYMNO 2012 © Tymoteuszka


prezenty od organizatorów DYMNO 2012 © Tymoteuszka


O 23.00 pierwszy punkt zawodow, czyli odprawa tecniczna - nie obowiązkowa.
35 PK do zaliczenia.
Limit: 13 h
Brak potwierdzonego punktu: kara 1h
OS: Odcinek Specjalny - do znalezienia chyba 3? PK, które są nie widoczne na mapie. OS - to linia, na której rozstawione są PK te prawdziwe i fikcyjne - niewiadomo które to które. Czyli gra w ciemno. Zdobędziesz ten prawidłowy - dobrze, podbijesz fikcyjny - dostajesz karę w postaci dodatkowych minut.
Już na samym początku postanawiamy OS ominąć szerokim łukiem.

11 maja 23.00 - odprawa techniczna przed Dymnem była nieobowiązkowa © Tymoteuszka


dlatego nie wszyscy zawodnicy na nią dotarli © Tymoteuszka


dobry sportowiec: :) © Tymoteuszka


chaty w Długosiodle są bardzo kolorowe © Tymoteuszka


chata zielony domek © Tymoteuszka


wejście do Skansenu w Długosiodle, tam był umiejscowiony jeden z punktów kontrolnych © Tymoteuszka


Późno, bo o 00.30 kładę się spać, zanim zasnę, minie sporo czasu.
Jest gorąco, komary brzęczą koło ucha, hałas na hali.
Od 4.00 praktycznie już nie śpię. Zaczyna się znów robić głośno, ja zwariuje.
Dlaczego nie poszłam do samochodu spać?

Wstaje po 6.00. Zaczyna padać, lać, zacinać, dodatkowo mocno wieje, jest zimno.
Wczoraj był upał, dziś zaledwie 10 stopni, brak słońca.
Teraz mam dylemat co na siebie założyć?
Czy długie, aby było mi cieplej, ale i szybciej zmoknę; czy krótkie, w których będzie mi zimno, ale się tak nie pomoczę?
Padło na krótkie.
Nie biorę apratu w trasę, ponieważ boję się, że go zamoczę. Dlatego zdjęć z trasy nie ma i nie będzie. A szkoda, bo widoki, co się okaże w drodze, niesamowite.

W Otwocku jechałam sama, dziś spróbuję jazdy w duecie. W ten sposób będę miała porównanie. Towarzyszką jazdy jest Syla

10 minut przed startem zostały wręczone mapy, start o 8.00.
Chowamy się w szkole, gdzie nie pada, 4 mapy, na jednej z nich widoczne jest rozświetlenie wszystkich punktów, czyli przybliżenie każdego z nich.
Już teraz wiem, że mam za mały mapnik.
Zaznaczamy całą trasę pod dachem, korzystając, że nic na nie, nie pada.
Zajmuje nam to sporo czasu.

Jedziemy.

PK2 (wiata w skansenie) - tam gdzie byłam wczoraj, także przejmuje nawigację i kierujemy się na Długosiodło.
Po zaledwie paru kilometrach, jestem już cała mokra, okulary parują (po co ja je wzięłam?). Podbijamy i jedziemy dalej.

PK1 (zagłębienie na szczycie) - jest blisko, w lesie, tylko który to szczyt? ;)

PK6 (skrzyżowanie granicy lasu i rowu) - trafiamy bez problemu, tutaj robi się mokro, pod nogami, grzęsko i bagniście, ale to dopiero początek :)

PK7 (szczyt) - tutaj troszkę nam zajęło czasu znalezienie tego właściwego szczytu. Syla ma poważny problem z przerzutkami, które nie chcę przerzucać, prawdopodobnie po wcześniejszym upadku.
Na szczęście pojawia się Bartman, który je uruchamia, choc niecałkowicie, ale da się jechać. Choć nie ma ona możliwości zmiany na inne (tył), jedziemy, daje radę.
Podziwiam ją.

PK16 (górka nad brzegiem jeziorka) powinno być łatwo. Jest inaczej. Na punkcie znowu spotykamy Bartmana.

Z PK16 kierujemy się na PK8 (rozwidlenieścieżki i drogi). Punkt powinien być łatwy do odnalezienia, gdyż znajduje się vi sa vi tego poprzedniego, tylko po drugiej stronie drogi asfaltowej. Po drodze napotykamy na przeszkodę w postaci bramy i ogrodzenia, nie wiemy czy jest wyjście z drugiej strony, więc postanawiamy, ze obejdziemy siatkę na około. Teren ogrodzony ciągnie się w nieskończoność, idziemy pośród drzew, kłód pod nogami, chaszczy, płot skręca raz w lewo, raz do tyłu, raz w prawo. Dochodzimy do asfaltu, jest dobrze, skręcamy w prawo i teraz musimy odbić w lewo, przez las na punkt.
Po drodze przebiegaja nam sarenki, ufff, co za szczęści, że nie uderzyły we mnie, ale mają zryw.
Troszkę tutaj kołujemy, ale w końcu udaje się nam znaleźć. Zgadnijcie kogo spotykamy na punkcie, oczywiście, że Bartmana :)

Teraz pora na PK9 (most kolejowy), kawałkiem asfaltu i pierwsz w przwo za torami. Prosty punkt. Pod mostem chowamy się na chwilkę przed deszczem.
Co niektórzy robią prawdziwy popas.
Kolejny raz wertujemy mapy i nastawiamy się na PK15 (przepust).
Przecinką wzdłóż torów kolejowych, tutaj troszkę się motamy, ale punkt znaleziony.

PK11 (szczyt) - ulubiony rodzaj punktu przez Sylę.

PK35 (ujście rowu do rzeki Wymakracz. Strona płn) - ja go ominęłam. Dobrze ukryty. Syla, dzięki. Na drugi raz trzeba się lepiej rozglądać.

PK17 (drzewo na skarpie, zach. strona cieku, brak kładki (płytko), dojście od strony wschodu wzdłuż cieku). Będzie wesoło i było.
Nie babrałam się jeszcze w tami bagnie. Idąc do punktu zassał mi się jeden but, który został w bagnie, a ja zostałam w skarpetce. Pięknie. Jak mam jechac bez buta? Musiałam się cofnąć i wejść jescze raz w to samo miesjce, a jak mi zassie drugiego? - trudno, będę bez butów.
Bagno oddało buta, idziemy dalej. Rzeczywiscie nie ma kładki, rzeczka po kolana, a punkt po drugiej strony. Tutaj wspomogliśmy się :) Zaliczony.

PK18 ( kępa drzew) - po śladach zostawionych przez innnych. W drodze powrotnej krowy tarasują nam przejazd, trzeba zejść z roweru, tymbardziej, ze piachów na Dymnie nie brakuje.

PK33 (zakole rzeki Orz, strona płd. górka) - na mapie co innego, w terenie co innego, o czym byliśmy informowani na odprawie ;)

PK20 (zniszczona kładka na rzece Orz obok ruin młyna, strona południowa). Wydaję się on bardzo łatwym punktem, ale to tylko pozory. Trzeba szukać głębiej.

PK19 (przepust, strona zachodnia) - przepust jest pod torami kolejowymi, do końca nie da się jechać, zostawiamy rowery i idziemy kawałeczek.
Wracajac do drogi asfaltowej, Syla gubi licznik. Zostawiamy rowery gdzieś na posesji i idziemy go szukać w piachach :)

Robi się zimno ze zmęczenia i przemoknięcia, temperatura spada.
Mamy czas do 21.00, ale nie chcemy wracać po ciemku, a tymbardziej szukać jakiego punktu.

PK34 (róg zarastajacej łąki, nad kanałem) będzie naszym ostatnim. Stamtad prosta droga do bazy i co najważniejsza szybka autostrada :)
Na punkt docieramy przez pola, trudno mi się pedłauje, skacząc na siodełku po nierównym polu, wolę prowadzić rower niż jechać.
Czuję juz zmęczenie, nie da się ukryć.
Prosty punkt, ale wymagający, jak wszystkie pozostałe.

Wracamy asfaltem.
Dostaję kopa w nogach, pędzimy pod wiatr ponad 23 km/h :)
Docieramy na metę bez problemu.

Po oddaniu kart dostajemy kubek w przezencie oraz certyfikat :)
Zaproszenie na stołówkę na obiad (gorąca pomodorowa - zbawieniem, kotlet z ziemniakami i buraczkami oraz kompot). Trzęsę się ja osika.
Odreagowywuje chyba w ten sposób.
Nie mogę się rozgrzać, wlewam sobie jeszcze jeden talerz zupy, po czym wstaję z brzuchem w 6-tym miesiacu ciąży ;)

Można sobie tez opłukać rower, czego nie robię, bo po co? W domu się umyje porządnie.

Idę pod gorący prysznic.
I do wyra.
Hałasy przeszkadzają w zaśnięciu, zasypiam bardzo późno.
Ludzie z kategorii ekstremalnej co chwilę meldują się na mecie i robią zamęt na hali. Budzę się i dochodze do wniosku, ze pora wstawać i jechac do domu, gdzie w ciszy odeśpię całą tą impreze. :)
O 2.00 wyjeżdżam, super się jeździ nocą, szczególnie przez Warszawę, tylko bardzo szybko można zasnąć.

Zadowolona.
Zmorodowana, ale warto było.
Widziałam na żywo Bikestats-owiczów: Theli oraz Bartmana :)
Dziękuje za towarzystwo Syli :)
Dziękuje też za wspaniałą zimną i deszczową aurę, gdyby nie ona, byłoby nudno ;)

Wyniki już są, ale nie chcę ich ogłaszać, gdyż nie są jeszcze widoczne na stronie zawodów, moze juz niedługo....

Edit:

Wynik wstępny:

Trasa C120 km, tak naprawdę cała trasa liczyła dużo więcej kilometrów :)
w kategorii K20 miejsce: 9/15
w kategorii open miejsce: 59/69
na mecie: 20:23:45
czas: 12h23min45s
kara: 20h
całkowity czas: 32h23min45s

Gratuluję zwycięzcom!!!!

  • DST 36.50km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Temperatura 25.5°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

z krowami w tle

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 11.05.2012 | Komentarze 2

Dziś tematem przewodnim wycieczki będą krowy.
Dlaczego one?
Tak sobie jechałam i myślałam po drodze, ze to one będą dziś krówlowały.
Nie miałam zbyt szczęścia do nich, wieczór sprawił, że krowy poszły sobie już do obory, najadły się świeżej trawki i znikły gdzieś w czterech ścianach.

Dlatego będzie je trudno gdzieś spotkać, pojadę, poszukam.

krowy i krówki © Tymoteuszka


ruda się znalazła © Tymoteuszka


w tył zwrot - w Jadwigowie już nie przejadę © Tymoteuszka


Jadę szukać kolejnego przejazdu przez S8.

polną ścieżynką © Tymoteuszka


widok na Chorzęcin © Tymoteuszka


odwróciłaś się do mnie :) © Tymoteuszka


czy tak wygląda Dymno? © Tymoteuszka


z górki i pod górkę © Tymoteuszka


pryskanie © Tymoteuszka


nową koło S8 © Tymoteuszka


most na Wolbórce © Tymoteuszka


jeszcze jedna krowa © Tymoteuszka


w piaskownicy, tak ma być na Dymnie....nie wiem czy gdziekolwiek zajadę... © Tymoteuszka


i zebra się znalazła © Tymoteuszka


W piątek żadna wycieczka nie jest przewidziana, z racji tego, że trzeba się spakować na Dymno, które już w sobotę. Start 8.00.
Do usłyszenia.
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 21.50km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 15.36km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

SPD ciąg dalszy... sprzedam buty + pedały

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 7

Po wczorajszej przygodzie z spd-ami, która zakończyła się fiaskiem, pora na próbę jazdy z butach spd na pedałach nie spd.
Po mieście, po lesie.

I co?
A no to, że się ślizgają i nie ma mowy bym jeździła w tych pięknych bucikach na zwykłych pedalikach ;( po mieście, a co mówić na zawodach.

Wczoraj ogłosiłam, że chcę sprzedać tylko pedały.
Dziś jest inaczej.

Sprzedam pedały razem z butami.
tak wygladają

buty rozmiaru 42 (długość wkładki: 26,5 mm, max. dł. stopy: 26 mm, min. dł. stopy: 25,5 mm)
pedały są koloru srebrnego.
Cena za komplet 350 zł, czyli po rabacie :)

Jakby ktoś był chętny na nie i będzie może przypadkiem na Dymnie w ten piątek/sobota/niedziela, w Starym Bosewie, to mogę je przywieźć ze sobą.
Kategoria łódzkie, solo


SPD - Spierdzielaj Pedale Durnowaty!!! koszmar //odsprzedam pedały/ nowe//

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 13

Bez licznika, bo ten się kalibrował.

Zakupiłam na allegro buciki i pedaliki Schimano SPD.
I co?
Jajco.
Wściekłam się do czerwoności. I niech mi nikt nie mówi, że jestem aniołem, bo nim nie jestem. Każdy z nas ma czarny humor i zły dzień, nie?
Ja taki miałam wczoraj i nie tylko.

Na siebie, na rower, na pedaliki, na kolana, na glebę!!!!!

Na siebie, bo nie umiem się nauczyć.
Na rower, bo ciągle się wywracał, nie na tę stronę.
Na pedaliki, bo moje stopy, jakieś takie sztywne, nie umiały się wypiąć.
Na kolana, bo okropnie ucierpiały.
Boję się, że odnowiła się kontuzja, bolą. Mam siniaki, nowe siniaki.

Nie mogę iść na basen, bo wyglądam jak zmaltretowane, nieszczęsne dziecko po przejściach.
Jestem wściekła.
Wczoraj we mnie się zagotowało.
Musiałam się przewietrzyć, choć mi się nie chciało.
Pod górę i z góry. Musiałam się wyrzyć.
W bucikach dobrze się jeździ, ale jak to wygląda, kiedy na nogach buty SPD, a pedały zwykłe....?
Koszmarnie.

Jestem uparta.
Decyzję podjęłam.
Więc proszę nie mówcie mi, że się kiedyś tam nauczę.
To nie na moje nerwy i umiejętności.
Mało pojętna jestem, za stara i pod kopułą mam nierówno.

Także jakby ktoś chciał pedały spd shimano PD-M520, mogę odsprzedać.
Nowe. Wczoraj przyszła paczka.
Tylko trzy razy zaliczyły glebę.
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 9.50km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:34
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

w niedzielne popołudnie..nakarmić kaczki

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 5

Ten wpis miał być zbiorowy, ale nie jest, dlatego pojawił się teraz.
Po dopołudniowej wycieczce z Anetą miałam niedosyt i wyjechałam ponownie, pod wieczór.

Wymyśliłam, że pojade na Niebieskie.

przywiozłam chleba kaczkom © Tymoteuszka


ptaki też się najadły © Tymoteuszka


na Niebieskich Źródłach © Tymoteuszka


Zmarzłam, dlatego szybko wracam do domu.

idzie brzydka chmura © Tymoteuszka


Po drodze jadę z misją do księdza, ale księdza nie ma i misja się nie udała :(

Tomaszowskie Forum Trzeźwości © Tymoteuszka


Na mieście znajduje to, co znaleźć chciałam :)

19 maja o godz. 17.00 będziemy koncertować w rytmie słonecznego reggae z Darkiem :P © Tymoteuszka


Wypad krótki i w połowie udany.
Kaczki nakarmione, znalezione, to co miało być znalezione, niestety misja u księdza się nie powiodła. Innym razem może uceluje. :)
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 38.50km
  • Teren 4.50km
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stokrotka rosła polna....czyli z Anetą w znane

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 6

O 8.00 zgaduję się z Anetą na przejżdżkę rowerową.
Tak dawno, żeśmy się nie widziały, nie rozmawiały i nie śmiały...że pora to zmienić.

Padła propozycja do Ujazdu, start o 11.00.
Spotykamy się u mnie pod domem.
Jedziemy.

Aneta jedzie ta drogą pierwszy raz.
Po drodze zajeżdżamy do młyna nad Pisecznicą.

To nic, ze byłam tam wczoraj.

Dziś to jest dziś.

sesyja przy młynie © Tymoteuszka

z Anetą, przy młynie © Tymoteuszka


W Ujeździe przed główną bramą do parku z pałacem zauważam kapliczkę w murze.
Muszę ją zobaczyć, inaczej byłabym chora.
Co to za wycieczka bez odkrycia czegoś nowego?

kapliczka tuż przy bramie pałacu w Ujeździe © Tymoteuszka


Na terenie parku przy pałacowym znajduje się schron.
Idę zobaczyć.

schron na terenie parku pałacowego w Ujeździe © Tymoteuszka


Później siadamy na ławce i obżeramy się :)

obżeramy się, coby nam w bioderka troszkę weszło ;) © Tymoteuszka


Zmarzłam.

stokrotki © Tymoteuszka


Kręcimy się po dróżkach parkowych.

Wyjeżdżajac z Ujazdu kierujemy się na Łazisko przez Sangrodz.

ja to mam szczęście, zawsze odstraszam dzikie zwierzęta :) © Tymoteuszka


A w Sangrodzu taka oto niezwykła chata stoi.

macie okazję zobaczyć dom jedyny w swoim rodzaju © Tymoteuszka


Idę zobaczyć co jest w środku.

a w nim marnujące się jedzenie © Tymoteuszka


Dzięki Anecie wiem, że miód to tylko miód z Łaziska.

dzięki Anecie, wiem gdzie produkują bardzo dobry miodzio :) Łazisko City. © Tymoteuszka


Nowiutką dróżką, o której nie wiedziałam, koło S8, czyli na budowie.

Przodem Aneta mknie... © Tymoteuszka


alles kler :) © Tymoteuszka


Już teraz wiem, że tędy się przejedzie //na budowie S8// © Tymoteuszka


W Kolonii Zawada sady, a w nich:

sady, takie widoczki uwielbiamy © Tymoteuszka