Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:415.50 km (w terenie 39.00 km; 9.39%)
Czas w ruchu:18:27
Średnia prędkość:19.54 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:46.17 km i 2h 38m
Więcej statystyk
  • DST 41.50km
  • Czas 01:20
  • VAVG 31.12km/h
  • Sprzęt Kettler
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stacjonarnie treningowo - tygodniowo

Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Na stacjonarnym. Zbiorówka z 3,5 dnia.
Głównie  przez 10 minut po 5 km, ale i było jedno 20 minut po10 km 150 m
Rekord to 10 minut = 6 km 370 m
Kategoria stacjonarny


  • DST 42.50km
  • Czas 02:05
  • VAVG 20.40km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

W kinie, w Lublinie...

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 3


Zamek Lubelski

Zamek Lubelski © Tymoteuszka

Na wstępie zaktualizowałam swój profil, tzn. usunęłam to co było w nim zbędne.
Później zacznę usuwać wszystko co zbędne, ale na blogu.
Zatem przepraszam wszystkich za nie miłe niespodzianki.

Godzina 5.30 startujemy w kierunku Lublina.
W mieście tym mamy do odebrania rower stacjonarny Kettlera, który został kupiony głównie dla mamy, w celu rehabilitacji.
Pod blokiem, gdzieś na jednym z osiedli lubelskich wsiadam na Bociana i jadę w kierunku zamku lubelskiego i dalej Starego Miasta.
Pogoda dopisuje jak na razie.

Moim oczom ukazuje się potężny zamek wzniesiony na wzgórzu.
Prawdziwa twierdza.

Na dziedzińcu zamku lubelskiego
Na dziedzińcu zamku lubelskiego © Tymoteuszka

Dziedziniec zamku lubelskiego
Dziedziniec zamku lubelskiego © Tymoteuszka

Zamkowa brama
Zamkowa brama © Tymoteuszka

Widok ze wzgórza zamkowego
Widok ze wzgórza zamkowego © Tymoteuszka

Na mapie wydrukowanej z internetu mało co widać, ale przynajmniej mam na niej zaznaczone punkty kontrolne, które chciałabym zobaczyć ;)
Myślę, że się nie zgubię.

Na lubelskie Stare Miasto
Na lubelskie Stare Miasto © Tymoteuszka

Plac po Farze
Plac po Farze © Tymoteuszka

W mądrej książce - przewodniku "Polska na weekend"  wyczytuje dzień przed wyjazdem, że tutaj powinien być punkt widokowy.
I jest! :)

Widok ze Starego Miasta
Widok ze Starego Miasta © Tymoteuszka

Na starówce, a konkretnie na ulicy Grodzkiej zastaje jarmark z różnościami. Z jakiej to okazji? Nie wiem.
Wiem jedno, nie pojeżdżę tutaj
Muszę więc zejść z siodełka i pospacerować z rowerem przy boku.

Na starówce lubelskiej
Na starówce lubelskiej © Tymoteuszka

Na Rynku w Lublinie
Na Rynku w Lublinie © Tymoteuszka

Brama Krakowska
Brama Krakowska © Tymoteuszka

Jedna z bram
Jedna z bram © Tymoteuszka

Archikatedra lubelska
Archikatedra lubelska © Tymoteuszka

Przy Katedrze lubelskiej kończę przygodę ze spacerem po Starówce.
Zerkam na mapę i postanawiam skierować się na ul. Podwale, co na niej zobaczę?

Widok z ul. Podwale na Stare Miasto
Widok z ul. Podwale na Stare Miasto © Tymoteuszka

Zamek lubelski z dołu
Zamek lubelski z dołu © Tymoteuszka

Widok na ul. Zamkową i dalej Plac Zamkowy
Widok na ul. Zamkową i dalej Plac Zamkowy © Tymoteuszka

Zawracam w ul. Podwale, pedałuje pod górę i górę...i moim oczom ukazuje się oto ten widok.
Widok na bramę Królewską z drugiej strony, od ulicy Krakowskie Przedmieście.
Dla spostrzegawczych ta oto brama jest dość często pokazywana w telewizji ....najczęściej przy warunkach pogodowych panujących w danej miejscowości w danym dniu.

Brama Krakowska
Brama Krakowska © Tymoteuszka

Tu się zaczyna ul. Krakowskie Przedmieście, która jest kontynuacją starego Miasta - prawdziwym deptakiem :)

Nowy Ratusz lubelski
Nowy Ratusz lubelski © Tymoteuszka

Przy Placu Litewskim
Przy Placu Litewskim © Tymoteuszka

Ul. Krakowskie Przedmieście
Ul. Krakowskie Przedmieście © Tymoteuszka

Żegnam się ze starówką, jadąc w kierunku Nałęczowa - zwanym miastem - ogrodem.

Na pofałdowanych polach rzepaku
Na pofałdowanych polach rzepaku © Tymoteuszka

Po drodze do Nałęczowa
Po drodze do Nałęczowa © Tymoteuszka

A oto pierwszy mój przystanek w Nałęczowie.
Tutaj postanawiam się skomunikować z resztą wycieczki, po czym ustalić punkt wspólnego spotkania.
Pod studnią na placu kościelnym
Pod studnią na placu kościelnym © Tymoteuszka

Ciekawy budynek w Nałęczowie
Ciekawy budynek w Nałęczowie © Tymoteuszka

Dojeżdżam do zaparkowanego auta, gdzie zsiadam z rowerowego siodełka.
Teraz będę podziwiać nałęczowski park zdrojowy pieszo.

Z Małachowskim na ławeczce
Z Małachowskim na ławeczce © Tymoteuszka

Na rowerze stacjonarnym ;)
Na rowerze stacjonarnym ;) © Tymoteuszka

Wchodzimy na chwilkę do pijalni wód, gdzie czerpiemy ze źródła "Barbary".

W pijalni wód w Nałęczowskim parku uzdrowiskowym
W pijalni wód w Nałęczowskim parku uzdrowiskowym © Tymoteuszka

Po obiedzie, który był pyszny postanawiamy jechać w kierunku Kazimierza Dolnego.
W międzyczasie czarne chmury, z burzą w tle są coraz bliżej nas.
Krótki telefon do przyjaciela do Tomaszowa, czy jest wszystko w porządku i jedziemy.
Po drodze pada deszcz.

Nad stawem
Nad stawem © Tymoteuszka

W samochodzie dobiega do nas straszliwa wiadomość.
Otóż 20 minutowa ulewa sprawiła, że Tomaszów (nasze okolice zamieszkania) się topią.
Woda przedarła się z jezdni na chodnik, studzienki na ulicy tryskają śmierdzącą fontanną, jest niebezpiecznie.

Nikt z nas nie chce przeżywać kolejnej powodzi w mieście, bo to nic miłego.

Na drogach polskich, nie pogonisz, ale nas ciągnie do domu.

Na 19.00 idę spokojnie na koncert gospel mojego ulubionego zespołu z tego gatunku muzyki.

Na koncercie chóru gospel Trzecia Godzina Dnia w Tomaszowie
Na koncercie chóru gospel Trzecia Godzina Dnia w Tomaszowie © Tymoteuszka

TGD w Tomaszowie
TGD w Tomaszowie © Tymoteuszka


Po mieście

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 26.04.2014 | Komentarze 3

Nad stawem
Nad stawem © Tymoteuszka

Z racji tego, że w Czarnym Bocianie pękła szprycha, koło zdjęte, zmuszona jestem pojeździć Reksem.
Nie powiem, miła to odmiana.
Nie wybieram się niegdzie daleko, za miasto, tylko postanawiam pojeździć po mieście, poszukać czegoś ciekawego, czy znajdę?
Zobaczcie sami.

Dziedziniec biblioteki
Dziedziniec biblioteki © Tymoteuszka

W bramie
W bramie © Tymoteuszka

Kwiaty
Kwiaty © Tymoteuszka

Drzewo kwitnące
Drzewo kwitnące © Tymoteuszka

Fontanna niedżwiedzia
Fontanna niedżwiedzia © Tymoteuszka

Nad rzeką Wolbórką
Nad rzeką Wolbórką © Tymoteuszka

Były zakład Mazovia
Były zakład Mazovia © Tymoteuszka


  • DST 45.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poniedziałek Wielkanocny = szlakiem Maratonu wokół Zalewu Sulejowskiego ;)

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 1

Oj, znów trafił się wyjazd czysto spontaniczny.
KiIka telefonów i spotykam się z Piotrem, organizatorem Bike Orientu, i jego kolegą, w okolicach tamy na Zalewie Sulejowskim.
Jak się okazuje chłopaki robią objazd trasy Maratonu wokół Jeziora   Maraton , który odbędzie się we wrześniu br., na który w imieniu organizatorów bardzo zapraszam, tym samym zachęcam do udziału.
Z chłopakami pokonuje odcinek od tamy do Zarzęcina.
Już na samym początku bardzo żałuje, że nie ubrałam kasku na głowę.
Czasami mam watę w nogach, czyżby jestem panikarą?
Nie czuję się za dobrze w takim terenie. Maja Włoszczowska byłaby tutaj uszczęśliwiona ;)
Dodatkowo kolano pobolewa, oj.

Kilka "obiektów" po drodze mijanych, czy to pokonywanych widzę na własne oczy.
Dziwnie to brzmi, bo tak blisko miejsca zamieszkania, a ja jestem tutaj pierwszy raz.
Nigdy bym nie wpadła na pomysł, aby tędy się zapuścić rowerem.
Oj działo się, oj była zabawa, z mojej strony oczywiście.
Chłopaki mieli tę trasę w jednym paluszku pokonywali przeszkody jakby się tutaj urodzili :p

Dziękuje za tę krótką przejażdżkę pełną wrażeń, inną :)

Z Zarzęcina wracam szlakiem przez las, w Smardzewicach skręcam na kolejny szlak rowerowy, którym udaję się na Wąwał, a później prosto do miasta.




  • DST 45.00km
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela Wielkanocna - Wąchock i Szydłowiec

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 4

Między historią a humorem
Między historią a humorem © Tymoteuszka

Te  święta miały być słoneczne, więc mieliśmy też takie plany, na wycieczki poza miasto.
Niestety ostateczna prognoza pogody na dziś nie jest za ciekawa.
Po południu ma padać.
Wyjeżdżając z miasta nie wiemy w jakim kierunku się udać, taka spontaniczna wycieczka...:)
W końcu padło słowo: Wąchock.
Czy w tym rejonie też będzie padać? Zobaczymy, miejmy nadzieje, że nie.
Przyszykowani jesteśmy na słońce.
Po drodze co jakiś czas przypominamy sobie czego żeśmy nie wzięli, a temperatura na zewnętrznym termometrze nie zachwyca, tym bardziej że nie ma słońca, tylko coraz ciemniejsze chmury. Obecnie jest tylko 12 stopni. A gdy spadnie deszcz, będzie jeszcze chłodniej.
Oj, będzie się działo.

Najciekawsze jest to, że nie mam jakiejkolwiek mapy regionu, miasta, nic.
W samochodzie ratuje się wyrwaną kartką z atlasu samochodowego z lat 90-tych. Czy uda mi się gdzieś z nią dojechać, coś zobaczyć?

Pałac Schoenberga w Wąchocku
Pałac Schoenberga w Wąchocku © Tymoteuszka

Pałac Schoenberga w Wąchocku - widok z promenady
Pałac Schoenberga w Wąchocku - widok z promenady © Tymoteuszka

Mostek na promenadzie wąchockiej
Mostek na promenadzie wąchockiej © Tymoteuszka

Po mieście jeżdżę jak sparaliżowana.
Dobrze, że to nieduże miasteczko.
Zasięgam języka tu i ówdzie.
Dopiero po kilku dniach okazuje się o czym nie wiedziałam, czego nie zobaczyłam, eh.

Opactwo Cystersów w Wąchocku
Opactwo Cystersów w Wąchocku © Tymoteuszka

Na szlaku romańskim - przystanek Wąchock
Na szlaku romańskim - przystanek Wąchock © Tymoteuszka

Cysterski zespół klasztorno - kościelny w Wąchocku
Cysterski zespół klasztorno - kościelny w Wąchocku © Tymoteuszka

Pufff - udało się podjechać :)
Pufff - udało się podjechać :) © Tymoteuszka

Wyjeżdżając z Wąchocka witam się z deszczem.
Na chwilę obecną jest jeszcze do zniesienia.
Kolejnym i jak się później okaże ostatnim punktem będzie miasto Szydłowiec.
Nie wiedziałam, że to będzie tak ekspresowe zwiedzanie tego miasteczka.

W Szydłowcu mam już dość deszczu.

Bez mapy, tutaj też zasięgam języka :)
Znajduje dość szybko centrum, tzn. rynek, na którym trwa jego rewitalizacja, rozkopany jest w całości.
Pokonuję pieszo przeszkody na nim znajdujące się.
Stoi na nim kościół farny,

Kościół farny pod wezwaniem św. Zygmunta w Szydłowcu
Kościół farny pod wezwaniem św. Zygmunta w Szydłowcu © Tymoteuszka

a w centralnym jego miejscu przepiękny późnorenesansowy  ratusz
Szydłowiecki późnorenesansowy ratusz miejski
Szydłowiecki późnorenesansowy ratusz miejski © Tymoteuszka

Wybudowany w latach 1602-1629
Wybudowany w latach 1602-1629 © Tymoteuszka

Wyjeżdżając z rynku trafiam na uliczkę, która poprowadzi mnie wprost pod zamek szydłowiecki.
Mam szczęście.
Cykam szybko zdjęcie i uciekam pod jakiś dach, już nie mam ochoty dalej moknąć.

Szydłowiecki zamek
Szydłowiecki zamek © Tymoteuszka

Pod dachem robię sobie przerwę na żarło, tym samym czekam na podwózkę do Tomaszowa :)


  • DST 32.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Sobota - pod prąd, z bólem.

Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 1

Po okolicy, na więcej nie ma czasu.
Bez aparatu, więc nie ma i nie będzie zdjęć.
Z wiatrem w twarz - czasami nie idzie oddychać.
Po drodze zaczęło boleć mnie kolano.
To samo kolano, co kilka lat temu dokuczała mi w nim łękotka.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 21.60km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki Czwartek - czy ja kiedyś tam powrócę?

Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 7


Na moście nad Wolbórką

Na moście nad Wolbórką © Tymoteuszka

Dziś Wielki Czwartek, dziś zaczynają się najważniejsze trzy dni w roku, najważniejsze święta w całym kalendarzu.....
a ja.....zamiast wybrać się do kościoła.....wybieram się na popracową przejażdżkę Czarnym Bocianem.
Już dawno powinnam zmienić-zaktualizować opis przy moim profilu na tej stronie, gdyż jest nieaktualny.
Już od dawna nie chodzę do kościoła, odkąd mama zachorowała...
Zaczęło się od wymówki, że nie mam czasu, później padały w mojej głowie pytania dlaczego ona, a nie ja?
W tej chwili stoję na rozstaju dróg, nie wiem co mam w tej kwestii zrobić, od czego zacząć, wszystko się posypało w jednej chwili.
Nadal przeżywam ciężkie chwile w swoim życiu, to są nie tylko chwile związane z chorobą, ale z moim osobistym życiem.
Wkurza mnie bardzo kwestia pedofilii w kościele, ale i taka, że w "moim byłym środowisku kościelnym" pojawiły się przypadki właśnie pedofilii, ale także takie, w których ksiądz jest na boku z mężatką.
Pewnie były takie przypadki i kiedyś, ale ja o nich nie wiedziałam, teraz wiem, nawet widzę na własne oczy.
Obecnie próbuję się pozbierać i wybrać tę drogę, która będzie ta właściwa, ta prawdziwa.

Boże, jesteś i nie grzmisz!!!?

Wygląda jak kapliczka?
Wygląda jak kapliczka?, © Tymoteuszka

Przyroda
Przyroda © Tymoteuszka

Postanawiam przejechać się końskim szlakiem, co napotkam na drodze, to się okaże. Nie jechałam tędy nigdy.

Łódzkim końskim szlakiem
Łódzkim końskim szlakiem © Tymoteuszka

Ten młyn oglądałam już kilka razy, ale z drugiej strony rzeki Wolbórki, dziś jest troszkę inaczej.

Czynny młyn w Chorzęcinie z drugiej strony Wolbórki
Czynny młyn w Chorzęcinie z drugiej strony Wolbórki © Tymoteuszka

Czasami opłaca się zajść od tyłu ;)
Czasami opłaca się zajść od tyłu ;) © Tymoteuszka

Podrywa się uciekinier
Podrywa się uciekinier © Tymoteuszka

Wystraszył się focącej Posterunkowej ;)
Wystraszył się focącej Posterunkowej ;) © Tymoteuszka

Nad rzeczką Wolbórką
Nad rzeczką Wolbórką © Tymoteuszka

Tu jest pięknie, bo świat jest piękny.
Z drugiej strony dlaczego ludzie są tacy okrutni?

Nowo odkryty mostek na Wolbórce
Nowo odkryty mostek na Wolbórce © Tymoteuszka

Dawno temu widziałam tę chatę, ale dopiero dziś udało mi się ją sfotografować.

Zrujnowana chata w Łazisku
Zrujnowana chata w Łazisku © Tymoteuszka

Przejeżdżam koło mojej parafii, w której "urodziłam się ponownie", czyt. duchowo, zatrzymuje się przed wejściem. Drzwi otwarte, gdyż trwa Wielko Czwartkowa Msza, słyszę znajomych jak przepięknie śpiewają pieśń pt. "Dzięki Ci Panie za ciało Twe i krew", wszystkie dobre wspomnienia wracają.
Ale czy ja jeszcze tutaj wrócę?




  • DST 74.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 19.56km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

w wiosennym deszczu z wiosennym krajobrazem

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 0

Wycieczka bardzo spontaniczna niedzielnym po południem.
W nieznanym kierunku ;) i w niepewnej prognozie, z deszczem w tle.
Dziś czytać nie będziecie mieli co, za to się naoglądacie :)
Zatem zapraszam na wycieczkę bez komentarza.


Bocian wiosennie
Bocian wiosennie © Tymoteuszka

Żółtki w rezerwacie
Żółtki w rezerwacie © Tymoteuszka

Sanktuarium smardzewickie
Sanktuarium smardzewickie © Tymoteuszka

Robaczki
Robaczki © Tymoteuszka

Na Wąwale
Na Wąwale © Tymoteuszka

Tomaszowski drewniany kościół odzyska swoją świetność
Tomaszowski drewniany kościół odzyska swoją świetność © Tymoteuszka

Wiosennie koło drewnianego kościoła w Spale
Wiosennie koło drewnianego kościoła w Spale © Tymoteuszka

Koło drzewa
Koło drzewa © Tymoteuszka

Wieża ciśnień
Wieża ciśnień © Tymoteuszka

Zaczarowany ganek
Zaczarowany ganek © Tymoteuszka

Wiosna panie
Wiosna panie © Tymoteuszka

Na skwerze w centrum
Na skwerze w centrum © Tymoteuszka

Wiosennie przed Urzędem Miasta
Wiosennie przed Urzędem Miasta © Tymoteuszka

W oddali muzeum tomaszowskie
W oddali muzeum tomaszowskie © Tymoteuszka

Bocian wiosennie
Bocian wiosennie © Tymoteuszka

Tak jakoś siwo tutaj ;)
Tak jakoś siwo tutaj ;) © Tymoteuszka

Kategoria drewniane, łódzkie, solo


  • DST 89.50km
  • Czas 05:30
  • VAVG 16.27km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient - Dolina Warty

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 3

Jeszcze BikeOrientów nie ma ;)
Jeszcze BikeOrientów nie ma ;) © Tymoteuszka

ale zaraz się pojawią :)

Miało mnie nie być.
Miało być słonce, miało nie wiać.
Za to było chłodno i pochmurno no i bardzo wietrznie.
Przecież ja nie narzekam.

Witajcie na

Bike Orient - Szczepocice Rządowe koło Radomska, woj. łódzkie


Odprawa, rozdanie map i start godz. 9.45
Przy rozdaniu map panuje zamęt, żeby nie powiedzieć rozgardiasz.
Niestety, dostaje mi się ją dopiero po 5 minutach, w innym miejscu, niż wskazano na początku.
Trudno. Przecież nie jestem jedną z faworytek.
Po chwili zapoznaję się z nią, kreślę sobie trasę i jadę w kierunku

PK 6 - rozlewisko strumienia przy drodze, czy będzie mokro na samym początku? To się okaże.
Z początku jadę asfaltem, mijają mnie chłopaki z Etisoftu, ja jadę swoim tempem, nie mam zamiaru umierać po drodze.
Trzeba rozłożyć siły na 8h 15 minut całego rajdu.
Skręcam w lewo w las. Wydaję mi się, że dobrą ścieżką, później coś mi nie pasuje. Jak się później okazało, za daleko, wyjechałam poza mapę, na asfalcie skręcam w lewo, pedałuje dość długi odcinek, muszę się teraz kierować w prawo do lasu wjechać tym samym na szlak koński, ale nigdzie go nie widzę. Cóż, raz kozie śmierć, celuje, czy trafnie?
Dojeżdżam, a raczej dochodzę, do strumienia, ups, kąpanie mnie czeka? Jest mostek, przechodzę na drugą stronę i wjeżdżam na sam punkt. Jest!
Pierwsze koty za płoty.
Zapomniałam już jak to się robi.
Na punkcie okazuje się, że nie ma perforatora, więc dokumentuje foto.

Rozlewisko
Rozlewisko © djk71

PK 3 - róg fundamentów dawnego ogrodzenia
Przejeżdżam polem pod trasą DK 1, po czym szlakiem końskim w okolice punktu.
Pojawiają się piachy. Punkt też jest.

PK 5 - ambona myśliwska
Wzdłuż czerwonego szlaku rowerowego i konnego...zawracam, za daleko, dalej przerywaną na skraju lasu i pola, widać ambonę - nie tą jak się później okaże - nie tylko ja mam problemy z....odnalezieniem, ambona jest, ale nie ma przy niej punktu, czyli to nie ta.
Jadę po błotku, po chwili już pcham rower, po czym wsiadam i zaliczam glebę. Wyglądało to nie zaciekawie, na szczęście jestem cała. Ktoś pyta czy żyję?
To była tylko gruba leżąca gałąź, która mnie zatrzymała podczas jazdy.

Pierwsza dziś ambona
Pierwsza dziś ambona © djk71

Tutaj decyduję się na ominięcie PK 12, który jest bllisko, ale za to z niedogodnym dojazdem i w pobliżu licznych kanalików wodnych, znając mnie, bardzo dużo czasu zajęłoby mi jego odnalezienie, zatem rezygnuje, jadąc przez wieś Jankowice prosto na

PK 10 - brzeg zbiornika wodnego - gdzie organizatorzy postarali się o zadanie specjalne, polegające na przepłynięciu w kajaku na środek zbiornika, gdzie jest umiejscowiony punkt.
Fajna odmiana, zamiast siodełka rowerowego, siodełko kajakowe, wiosło w ręce, karta w zęby i płynę.
Wszystko ładnie i pięknie, tylko, że mając już perforator i kartę w ręce.....nie pamiętam który to punkt, ups.....
Nic tylko zostało mi czekać na kolejnych zawodników. Czekam jakieś 5 minut :( katastrofa).

Zdjęcie autorstwa Pawła Banaszkiewicza, pozdrawiam :)
Z kartą w zębach odbijam się od dna ;)
To był początek, co było dalej już wiecie.

Podczas zadania specjalnego
Podczas zadania specjalnego © Tymoteuszka

PK 15 - prawy brzeg Warty
Chwilę asfaltem, wskakuje na rowerowy zielony, w odpowiednim momencie skręcam w lewo i telepę się dróżką leśną, która mnie nie zachwyca, mam już dość siodełka, dupa boli. Punkt w okolicach wsi Prusicko.

PK 19 - prawy brzeg Warty

I znów nad Wartą
I znów nad Wartą © djk71

Kolejny o tej samej nazwie.
Zanim tutaj dotrę ścieżka, którą jadę poprowadzi mnie wprost pod bramę prywatnej posesji, na której widzę dwa piękne konie.
Mam szczęście, w tym samym momencie, kiedy się do niej zbliżam przyjeżdża właściciel i otwiera mi bramę :) dziękuje.
Wyjeżdżam tym samym we wsi Ważne Młyny, gdzie nieopodal znajduje się punkt.
Wracam na asfalt i kieruję się na

PK 20 - dawny młyn - bufet
Zanim trafię na punkt, troszkę pokołuje między domkami letniskowymi :)
Tutaj dochodzą mnie wieści, że dwie osoby po drodze złamały ramę przy rowerze, czy to fakt, czy mit?
Brrrrrr. Przy okazji słyszę też, że przy następnym punkcie, który chcę odwiedzić, nie ma perforatora. Dobrze wiedzieć.

PK 16 - wieża przeciwpożarowa

Zostały tylko napisy
Zostały tylko napisy © djk71

PK 17 - lewy brzeg Kocianki
Brzuchackim duktem do celu. Na punkcie jak się okazało też nie ma perforatora.
Ścieżka leśna, która wiodła do punktu, dała mi w kość, a raczej w pupę.....marzę już o mecie, nie wytrzymam chyba z bólu.

Po drodze opuszczam PK 14, marzę tylko o asfalcie gładkim jak szklanka, więc jadę szosą wprost po

PK13 - dół
Opis brzmi ciekawie. Na pewno nie będzie on sam, tylko kilka, a może kilkanaście?
Nie mylę się.
Zanim dotrę do niego, mija kilka chwil.

W tym momencie mam już 10 PK, tyle ile trzeba maksymalnie zdobyć na trasie Mega, czyli wszystkie.
Gdyż moje siodełko jest niedysponowane, marzę tylko o jednym, pojechać asfaltem do mety.
Nie patrzę na licznik, bo to nie ma sensu, nie mam co się spieszyć, a tym bardziej, że wiatr daję mi cały czas po twarzy, co mnie bardzo spowalnia i oziębia za jednym zamachem.

Cieszę, się że zdobyłam 10 PK, a w jakim czasie to się okaże.


BikeOrient edycja Szczepocice
BikeOrient edycja Szczepocice © Tymoteuszka


Nad Wartą
Nad Wartą © Tymoteuszka

Czarny Bocian wypatrzył bociana
Czarny Bocian wypatrzył bociana © Tymoteuszka

Na mecie oddaje kartę.
Po czym myję się i przebieram w suche ciuchy.
Idę na stołówkę zjeść gorący posiłek przygotowany dla każdego uczestnika.
Mniam mniam.

Na stołówce pogaduchy ze znajomymi.
Ogłoszenie wyników i pora jechać do domu.
Po 12 godzinach na nogach legnę na łóżku niczym kłoda :)

Dzięki wszystkim za wariacko przemiły dzień. Inny niż taki zwykły. ;)

P.S. Fotki z trasy (punktów kontrolnych zapożyczone od djk71) - dziękuje.
P.S. Przed zawodami zrobiłam sobie rundkę zapoznawczo-rozgrzewającą po okolicy, zatem kilometrów podczas zawodów było zdecydowanie mniej.

Wynik:
trasa Mega - 4 miejsce wśród kobiet (18 minut dzieliło mnie od miejsca 3 - go)
                   - 18 miejsce open
10 PK zaliczone w czasie 6h 29minut