Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:383.00 km (w terenie 23.00 km; 6.01%)
Czas w ruchu:12:24
Średnia prędkość:18.47 km/h
Maksymalna prędkość:38.50 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:27.36 km i 3h 06m
Więcej statystyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

basen + sauna 1

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 12.11.2011 | Komentarze 3

Dodałam dwie kategorie: basen + sauna oraz zumba, z racji tego, że coraz rzadziej Kitek będzie przeze mnie ujeżdżany, a w zamian tego będę basenować i saunować oraz zumbować.

11 listopada, wolne od pracy, dzień bez roweru. Dziwne.
Dziś postanowiłam po dłuższej przerwie skorzystać z basenowej atrakcji.
Na moje stare, zmarznięte kości bardzo dobrze jest się wybiczować, skorzystać z jacuzzi, a przede wszystkim wejść do cieplukiej sauny, gdzie panuje temperatura 100*C. Ah, jak ja to kocham. Wreszcie się dogrzałam, do bólu.
Kategoria basen sauna


  • DST 5.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

wszystko się kiedyś kończy

Środa, 9 listopada 2011 · dodano: 10.11.2011 | Komentarze 0

Po mieście.

Do sklepu z bateriami,
na drugi cmentarz,
do Lidla,

Nowy licznik dostał fiksum-dyrdum, więc pomyślałam, że może słaba bateria?
Pojechałam do sklepu z bateriami. Okazało się, że stara była słabiutka, więc się ucieszyłam, że wymienie na nową i będzie działał.
Pan sklepowy, żegnając mnie, powiedział: "wszystko się kiedyś kończy".

Nic z tego, licznik dalej fiksuje.

Jak wszystko się kiedyś kończy, to czas, aby zakończyć oficjalnie sezon Kitkowy i Kitusiowy. Tylko nie wiem kiedy? ;)
Wczoraj Kitek miał dobrze.
Czyszczony, pieszczony, polerowany i głaskany ;)

Kitek przyszykowany do snu zimowego © Tymoteuszka


smarowanie było © Tymoteuszka


Kitek ma nowo założone paski piasty koła, tzw. kotki. Kotki są biało - niebieskie.

i polerka też © Tymoteuszka


a tu już od miesiąca zimuje Reksiu © Tymoteuszka


mój nowy zakup ropzmiar L/XL, bo ja mam dużo włosów i uszy też mam duże :) © Tymoteuszka
Kategoria solo


  • DST 12.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

po mieście

Wtorek, 8 listopada 2011 · dodano: 08.11.2011 | Komentarze 1

Bardzo ciepło.
Dziś miałam okazję pojeździć po moim mieście w czasie pracy :)
Chciał nie chciał - musiał.
Nie lubię tego robić, ale jak trzeba...ciężko się jeździ po moim Tomaszowie.

Tu i tam.
Do banku (30 min. oczekiwania w kolejce do kasy - bardzo to lubię).
Do Kauflandu po mleko i cukier w ilości hurtowej.
Na cmentarz zakryć wazony, co by nie popękały, jak przyjdą przymrozki.
Do sportowego po zamówioną czapkę na rower, doczekałam się wreszcie dostawy.
Rozmiar XL, bo i włosów mam dużo i uszy też mam duże :)

Licznik zwariował. Nie chce zadziałać. Chyba rzucę go o glebę, to mu się polepszy. Nowy licznik, ten co na Kitku jest zamontowany.
Muszę coś z nim zrobić, może woła nowych baterii? A jak nie? Co może mu dolegać? Instrukcja we wszystkich językach, tylko nie w Polskim. Ale jak tu czytać instrukcje, jak on zupełnie oszalał. Sam przeskakuje, sam się oświetla i gaśnie, wszystko sam robi.
Eh....
Będę kombinować.

P.S. Na pocieszenie zostały mi naleśniki, mniam mniam.
Kategoria solo


  • DST 81.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

w Mazowieckie góry, czyli wyprawa w okolice Żelechlinka

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 12

Po wczorajszej pięknej sobocie i krótkiej wycieczce do jesiennego Ujazdu i okolic, nastała równie piękna, słoneczna, ale wietrzna niedziela.
Wyliczyłam na antka oko, że w 80 km mogę się zmieścić.
Jak się później okazało, strzał w dziesiątkę. Dostanę jakąś nagrodę? :)

Z rana do kościoła na Mszę, na 9.00, co by później nie gnać na 18.00 i móc obejrzeć Ojca Mateusza o 17.00.
Na mszy ludzie przyglądali się na mnie jak na jakiegoś dziwaka. No cóż, do koscioła przychodzi się w eleganckim stroju, a nie w obcisłych geterkach, czy w sportowej kurtce, i jeszcze z kaskiem w ręce.

Po kościele w kierunku Lubochni, później Żelechlinka.

Z przewodnika "Trasy rowerowe Ziemi tomaszowskiej i nie tylko", dowiedziałam się, że w okolicach Żelechlinka są góry. Do tej miejscowości już dawno chciałam się wybrać, ale zawsze coś innego wypadało.
Dziś jest inaczej.
Z Kitkiem wybieramy się w Mazowieckie góry.

Żelechlinek to mała mieścina, w powiecie tomaszowskim, w województwie łódzkim.
Leży ona w odległości 25 km na północ od Tomaszowa.
Przez Żelechlinek nie biegnie żadna z dróg wojewódzkich, czy krajowych, przez co jest tutaj cicho i spokojnie.

Pakuje w plecak jedzonko i picie, oraz obowiązkowo lustrzankę, kask na łepek, 2 mapy, kamizelka i w drogę.

pozazdrościłam jednemu bikestatsowiczowi podobnego zdjęcia....teraz mam swoje :) © Tymoteuszka


przydrożny krzyż © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


Zanim dotrę do Żelechlinka, pragnę objechać go w koło, a raczej jego zachodnią część i tak z Lubochni, kieruje się na Tarnowską Wolę, Rękawiec i Stanisławów, gdzie skręcam na zachód, na Starą Wieś, gdzie znajduje się barokowy dworek z przełomu XVII/XVIII w.

dworek © Tymoteuszka


Teraz jadę na północ, mijam Węgrzynowice, Węgrzynowice - Modrzewie, gdzie spotykam ciekawie ozdobione mury budynku.

pasjonat :) © Tymoteuszka


Naokoło królują góry.
Super widoki.
Nie mam takich na codzień.
Dech mi zapiera, waw.
Nie mogę się napatrzeć. Głowa mi się kręci naokoło.;)

góry © Tymoteuszka


Za Węgrzynowicami we wsi Wola Łokotowa odbijam na wschód i mijam dwa mostki na rzece Rawce. Rzeczka Rawka na tym odcinku objęta jest rezerwatem.

młyn na Rawce © Tymoteuszka


Po przekroczeniu Rawki kieruje się na południe zgodnie z drogowskazem na Brynicę.
Tutaj kończy się asfalt. Teraz będę poruszać się szutrem i drogami "piaskowymi", pomiędzy górami, jestem w środku.

kapliczka z 1902 roku © Tymoteuszka


A to Ci niespodzianka są i kocie łby, a niech to, jeszcze pod górę.
Oj. Nie dam rady jechać. Chwilkę idziemy z Kitkiem na piechotę.
Dobrze, że trafiam na ludzi, co tutaj jest wielkim szczęściem, coby nie powiedzieć cudem. Pytam się o drogę, bo moja mapa niewyraźna, niedokładna. Stara mapa.

wieś Dzielnica i kocie łby © Tymoteuszka


z górki © Tymoteuszka


pole © Tymoteuszka


kapliczka leśna © Tymoteuszka


A tu mój ukochany piasek po kolana.

tego Tymoteuszka nie lubi najbardziej © Tymoteuszka


Takich kapliczek było więcej. Strasznie mi się podobały.

takie kapliczki mają coś w sobie :) © Tymoteuszka


A tu już jestem w Karolinowie, sąsiednia wioska Żelechlinka.

krzyż na asfalcie © Tymoteuszka


góry © Tymoteuszka


Już blisko celu.

Żelechlinek © Tymoteuszka


Nad stawem są ławeczki, gdzie mogę przysiąść i zrobić mały popas.
Szybko się zwijam, ponieważ wiatr, niczym halny, nie daje spokoju. Zmarzłam do szpiku.
Zakładam dodatkowo kaptur na głowę, co by mnie nie przewiało.

staw w Żelechlinku © Tymoteuszka


kościół w Żelechlinku © Tymoteuszka


Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja z pocz. XXw, zbudowany w ładnym neogotyckim stylu.
Jest to poza starymi drewnianymi chałupami jedyna zabytkowa budowla na tym terenie. Niestety brama na jego teren jest zamknięta, nie mogę wejść do środka, co bardzo chciałam zrobić. Trudno. Nie tym razem.

z drugiej strony © Tymoteuszka


od frontu © Tymoteuszka


Żelechlinek w oddali © Tymoteuszka


Niedogodności nawierzchni wszelkiej maści, jakie miałam po drodze rekompensowało mi piękno krajobrazu i nieco senna atmosfera mijanych wsi.
Z racji, że nie przebiega tutaj żaden główny szlak komunikacyjny, jazda asfaltem przypomina jazdę po ścieżce rowerowej.
Lubię takie klimaty. Napewno tutaj wrócę, aby zwiedzić wschodnią część tego terenu, a także pojechać do Rawy Mazowieckiej, ale to już w przyszłym roku.

Pisałam już o wietrze?
Tak? to nic, napiszę jeszcze raz, wiatr był okropny, płatał mi figle po drodze.
Raz zdmuchiwał na środek jezdni, drugi raz do rowu. Jechałam niczym pijak drogowy ;)
Ale ja, dzielna wojowniczka nie dałam się.
Dojechałam do domu.

Marzę teraz o gorącej kąpieli i wiadrze herbatki, bo ja herbaciara jestem.

  • DST 44.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ujazd i cmentarze ewangelickie jesienią

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 1

Sobota, po pracy.

Chyba ostatni taki piękny weekend w tym roku.
Dzisiaj chciałam po raz ostatni w tym roku odwiedzić Ujazd.
Park wokół Pałacu pewnie świetnie wygląda o tej porze roku. Już widzę, jak jest zatopiony liśćmi. Już nie mogę się doczekać kiedy tam dojadę.

Tym razem wybrałam drogę opisaną w przewodniku rowerowym Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko.
Co prawda jechałam na pamięć, bo nie miałam tej trasy na mapniku, tylko mapę turystyczną naszego regionu, ale i tak udało mi się dojechać :) lasami i polami.

Trasa wiodła z T.M. - Komorów - Zaborów II - Sangrodz - Byliny - Ujazd - Os. Niewiadów - Zaosie - Wykno - Ruda - Lipianki - Niewiadów - Os. Niewiadów - Ujazd - Sangrodz - Zaborów II - Komorów - Tomaszów.

młyn w Zaborowie © Tymoteuszka


jesień © Tymoteuszka


jesień © Tymoteuszka


pałac w Ujeździe © Tymoteuszka


mostek prowadzący do parku koło Pałacu © Tymoteuszka


park pałacowy © Tymoteuszka


przewalone drzewa w parku © Tymoteuszka


stawy w parku © Tymoteuszka


stawy raz jeszcze © Tymoteuszka


kaczki © Tymoteuszka


staw © Tymoteuszka


widok na kościół z parku © Tymoteuszka


w parku © Tymoteuszka


Byłam troszkę zdezorientowana jadąc tą drogą, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy w dobrym kierunku jadę.
Ta droga zmieniła się nie dopoznania. Jeździłam nią co prawda autem, a nie rowerem, ale remont zrobił swoje. I droga dla rowerzystów do Zaosia, sukces :)

droga na Niewiadów © Tymoteuszka


Euro Glas w Niewidowie, olbrzymia Huta Szkła © Tymoteuszka


Jadę tutaj poraz pierwszy. Cmentarze są malutkie, ukryte gdzieś w lasach. Zaniedbane, zapomniane. Odgarnęłam liście, aby było cokolwiek widać.

pozostałości po cmentarzu ewangelickim - Ruda © Tymoteuszka


Piasecznica © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


Tu jest drugi cmentarz, a raczej to, co po nim pozostało.
Tutaj grobów jest więcej, tak mi się wydaje, liście przykryły i nie widać. Otóż chodząc po nim, wyczuwałam lekkie pagórki pod nogami i jakieś twarde zakończenia, myślę, że to były groby. Muszę tutaj wrócić wiosną, latem, kiedy liści nie będzie. Wtedy się okaże, czy chodziłam po grobach czy tylko mi się wydawało.

pozosałości po cmentarzu ewangelickim - Lipianki © Tymoteuszka


Wracam do Ujazdu i z powrotem do Tomaszowa. Dzień krótki, a chciałoby się jeszcze pojeździć...eh

w Ujeździe © Tymoteuszka


kościół w Ujeździe © Tymoteuszka


kościół w Ujeździe © Tymoteuszka


w Ujeździe © Tymoteuszka


park w Ujeżdzie od strony DW 713 © Tymoteuszka


Rynek w Ujeździe - Plac Kościuszki © Tymoteuszka


To, co Tymoteuszka lubi najbardziej.

zachód © Tymoteuszka


Słodkie te kozy...jak macie na imię:, spytałam. One odpowiedziały krótko: meeee

one naprawdę rozmawiały ze mną :) © Tymoteuszka


potężne drzewo © Tymoteuszka


Było pieknie, jesiennie, kolorowo, choć pod koniec wycieczki robiło się zimno i ciemno.

  • DST 20.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzydniówka

Piątek, 4 listopada 2011 · dodano: 04.11.2011 | Komentarze 0

Od środy do piątku nawet udało mi się wyprowadzić Kitka, chyba cudem?
Dystans zabójczy, ale dobre i to.
Na cmentarz, na rekonesans po hurtowniach - sklepach rowerowych w Tomaszowie, po prostu, po mieście.

Cmentarz o poranku

raniutko na cmentarzu © Tymoteuszka


cmentarz jesienią © Tymoteuszka



Moje nowe wdzianko :)

nowe ciuszki © Tymoteuszka


moja nowa kamizelka Royala Maila - Angielskiej Królewskiej Poczty © Tymoteuszka


poranna mgła w mieście © Tymoteuszka


jesienna ulica Bema © Tymoteuszka
Kategoria solo


  • DST 84.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 20.24km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolorowi Wszyscy Święci

Wtorek, 1 listopada 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 3

Raniutko na cmenatarz.

kwatera żydowska na starym cmentarzu w Tomaszowie © Tymoteuszka


krzyż © Tymoteuszka


Aniołek © Tymoteuszka


Po cmentarzu, szykuje się na wycieczkę.
Co niektórzy pytaja się "czy Ty jedziesz na rower"?
- Tak.
- W święto Zmarłych?
- Usmiechnęłam się.

Po przeczytaniu od deski do deski nowo zakupionego przewodnika "Trasy Rowerowe Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko", postanawiam wybrać wycieczkę zatytuowaną "Okolice Czerniewic - mazurskie klimaty". Oczywiście nie jadę całej trasy, która jest opisana. Ale za to zachaczam o inne ciekawe miejsca.

I tak, kieruje się najpierw na Spałę, później w kierunku Rezerwatu Gać:

staw Gierka nad Gacią © Tymoteuszka


W Rezerwacie spanikowałam troszeczkę. Sam na sam z biegnącym przede mną lisem? On na mnie, a ja na niego.
Kurcze, po co ja oglądam tego świra na Discovery ze "Szkoły Przetrwania". Wyobraźnia moja jest okropna.
Na szczęście gubie lisa i w końcu widzę jakieś zabudowania.

Tymoteuszka w lusterku :) © Tymoteuszka


Wjeżdżam do Czerniewic.
Później kieruje się do wsi Studzianki, ale najpierw musze przekroczyć S8 w budowie.

kapliczka w Studziankach koło Czerniewic © Tymoteuszka


Zagroda Młynarska w Studziankach © Tymoteuszka


Zagroda Młynarska z drugiej strony © Tymoteuszka


kościół pw. św. Małgorzaty z II poł. XVIIw. w Czerniewicach © Tymoteuszka


parafia w Czerniewicach © Tymoteuszka


Z Czerniewic udaje się w kierunku Krzemienicy przez wieś Lipie, i tam zauważam kapliczkę stojąca w szczerym polu. Jest to kapliczka niezwykła, niespotykana.
Żeby zrobić zdjęcie muszę najpierw wejść na czyjeś pole. Przepraszam.

Polna kapliczka koło Krzemienicy © Tymoteuszka


A tu taka sama, już w Krzemienicy:

Kapliczka w Krzemienicy © Tymoteuszka


z XVII wieku © Tymoteuszka


parafia w Krzemienicy pw. sw. Jakuba Apostoła © Tymoteuszka


został on zbudowany w miejscu stojącego tu wcześniej kościoła drewnianego. Jego budowa rozpoczeta została w 1598 r, a zakończona 2 lata później. © Tymoteuszka


Wyczytałam z ww. przeowdniku, że:
"Ciekawostką związaną z tym obiektem sakralnym jest jego udział w polskiej kinematografii. W kościele tym nakręcono część scen do filmu pt. "Pan Wołodyjowski", gdzie grał on kościół w Kamieńcu Podolskim".

A tu już jestem w Chociwiu:

czy ktoś tutaj mieszka? © Tymoteuszka


okolice Krzemienicy i Chociwia przypominają Mazurskie klimaty z racji na liczne stawy, przepusty na Krzemionce. © Tymoteuszka


to ma byc Dwór klasycystyczny z przełomu XVIII/XIX w.? chyba raczej nie © Tymoteuszka


Kierując się na drogę wojewódzką 726 w kierunku Opoczna, zaciekawia mnie znak: "Sierzchowy - kościół z XVI wieku - 4 km".
Nic, tylko jechać.
Popatrzyłam na mapę i...nieźle przedłuże sobie wycieczkę.

kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Sierzchowach © Tymoteuszka


zbudowany w latach 1520-44 i 1917-30 © Tymoteuszka


Z Sierzchowy jadę przez Bartoszówkę do Sadykierza i tam wjeżdżam na ww. DW 726 - ruch niewielki, bardzo sympatycznie się jechało.
I tak docieram do Rzeczycy i niedawno odkrytym skrótem, nowiutkim asfaltem, dojeżdżam do Gliny.

okolice Gliny....a może to Amazonka? © Tymoteuszka


A tu już nie jest taki nowy asfalt.
Jama na jamie, jak to mówią w Rosji.
Okropnie się jedzie tą drogą, mogliby na drugi rok kawałek nowego asfaltu położyć, bylibyśmy zachwyceni.

dziurawy asfalcik koło Gliny, tak mnie tutaj wytelepało... © Tymoteuszka


niedogodności asfaltowe zrekompensowały jesienne widoki :) © Tymoteuszka


Z Gliny na Królową Wolę, nie wjeżdżam tym razem do Spały, tylko jadę prosto przez Nowy Glinnik i Luboszewy.

jesienna aleja lipowa koło Glinnika - Jednostki Wojskowej - Kawalerii Powietrznej © Tymoteuszka


W Luboszewach dopada mnie kryzys wieku średniego.
Gadam do Kitka, ze damy radę, przecież widać już kominy Wistomowskie, za chwilkę pod górę, kawałek prostej, z górki i rogatki miasta. A później znów pod górę i prosta, do centrum i do domku.

Kitek dał radę, ja też. :)

Trasa kolorowa, bo to w końcu złota Polska.
Mglisto i bardzo wilgotno. Bez grama słońca. Także ponuro.
Za ciepło się ubrałam.
Znów bez picia i jedzenia - muszę coś z tym zrobić.
Łańcuch wreszcie spsikanym Shel-em.
Pamiętałam, aby posmarowac usta maścią z wit. A :) - sukces.

Chyba powoli żegnam się z Kitkiem. Za bardzo mi się nie chcę, ale będe musiała, z bólem w sercu.
W tygodniu już nie mam szans na przejażdżki.
W sobotę, po pracy - hm, zobaczymy jak tam pogoda.
W niedziele - wszystko zależy od pogody.