Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




  • DST 161.50km
  • Czas 08:26
  • VAVG 19.15km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piękny Wschód 2015 - dzień 9 - ostatni, najdłuższy etap

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 3

Niedziela, ostatni dzień naszych wspólnych rowerowych, tegorocznych wojaży.
To miał być najkrótszy odcinek pozostawiony na sam koniec wyprawy.
Miał być, ale nie będzie. 
Okazało się, że jest to najdłuższy etap naszej wędrówki...
W Darka wierzę, On da radę. Gorzej będzie ze mną, nie wiem czy nie wysiądę gdzieś po drodze?
Ten odcinek będzie dla mnie przełomowy, najdłuższy jaki dotąd "ujechałam" w ciągu dnia na rowerowym siodle, czy dam radę?, poddam się?, czy może będę dzielna?
Pożyje, zobaczę.

Trasa:

Stanisławów
Goryń
Bartodzieje
Jedlińsk 
Kaszów
Bukówno
Żydy
Ulów
Waliska
Nowe Miasto Nad Pilicą
Łęgonice
Lubocz
Rzeczyca
Tomaszów Maz.
Smardzewice
Tomaszów Maz.

Ze Stanisławowa kierujemy się wpierw na zachód, przez Ursynów, tam na końcu wsi przeprawiamy się przez piaszczystą polną drogę....na szczęście odcinek nie jest zbyt długi....
Pierwszy, krótki postój robimy przed kościołem we wsi Goryń.
Dziś jest niedziela, kościół jest otwarty, ale trwa Eucharystia, zatem nie będziemy przeszkadzać, jedziemy dalej.

Goryń - parafia pw. Wniebowzięcia NMP
Goryń - parafia pw. Wniebowzięcia NMP © Tymoteuszka

Mapa, jaką dysponujemy ma skale taką jaką lubimy, my rowerzyści, czyli 1:50000 :), zatem co jakiś czas muszę ją zmieniać.
Praktycznie na każdym przystanku to robię, żeby później niepotrzebnie się zatrzymywać. 
Nie ma co marudzić, tylko jechać do przodu.
W Bartodziejach tuż przed Jedlińskiem, przy trasie po lewej stronie wyrasta nam coś podobnego do pałacu. Niestety w ruinie, ale i tak warto go uwiecznić :)

Bartodzieje - ruiny w parku dworskim
Bartodzieje - ruiny w parku dworskim © Tymoteuszka

Po kilku km pojawiamy się w Jedlińsku.
Podjeżdżamy pod tutejszy kościół.
Nie powiem, zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Cieszy mnie to, że jest otwarty i jego wnętrze jest puste, choć nie całkiem ;)
Zatem można wejść do środka.

Jedlińsk - kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Andrzeja
Jedlińsk - kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Andrzeja © Tymoteuszka

Wnętrze urzeka mnie jeszcze bardziej.....

Wnętrze kościoła w Jedlińsku
Wnętrze kościoła w Jedlińsku © Tymoteuszka

Jedlińsk - ołtarz boczny w tutejszej parafii
Jedlińsk - ołtarz boczny w tutejszej parafii © Tymoteuszka

Przed kościołem znajduje się główny plac, Rynek Jedlińska, dużo na nim drzew, alejek, przysiadamy na chwilkę na jednej z ławek.
Zjadamy, popijamy i jedziemy dalej.
Kawy chyba nigdzie o tej porze nie dostaniemy, stacja benzynowa w tym mieście jest, ale nie po drodze nam do niej.....
a spać się chce.....

2 bociany :)
2 bociany :) © Tymoteuszka

Gdzieś dalej ukazuje nam się na horyzoncie wiejska, mała stacja paliw.
Stajemy, w nadziei, że dostaniemy tu kawę w ramach pobudki ;)
Nic z tego, Darek nie ma dla mnie dobrych wieści, na szczęście zaopatrzył się w coca colę ;), może ona nas obudzi, bo jak do tej pory to jedziemy chyba z przyzwyczajenia.....
Siadamy pod wiatą, jednak szybko musimy się zwinąć, gdyż dosiada się do nas ciekawy, wczorajszy, albo przedwczorajszy pan.....zatem nas już tu nie ma.

Mijamy Kaszów, stoi tu niewielki drewniany kościółek, niestety mało co go widać z drogi, ukryty jest on pośród drzew i jak na złość odprawia się w nim Msza, jest sporo wiernych.
Ani zdjęć z zewnątrz ani z wewnątrz nie mamy :(
No nic, jeszcze dziś zobaczymy kilka takich kościółków, zatem wszystko przed nami.

A nie mówiłam?
Jest kolejny, stoi we wsi Bukówno, w pobliżu drogi krajowej nr 48.
Zatrzymujemy się tutaj na dłużej.

Zapilicze - wieś Bukówno
Zapilicze - wieś Bukówno © Tymoteuszka

Bukówno - drewniany kościół pw. NNMP
Bukówno - drewniany kościół pw. NNMP © Tymoteuszka

Dzwonnica przykościelna w Bukównie
Dzwonnica przykościelna w Bukównie © Tymoteuszka

Wejście do kościoła
Wejście do kościoła © Tymoteuszka

Fotografujemy go z zewnątrz jak i wewnątrz :)

Bukówno - nawa główna
Bukówno - nawa główna © Tymoteuszka

Bukówno - ołtarz i ambona
Bukówno - ołtarz i ambona © Tymoteuszka

Kto by się spodziewał, że w tak małym, drewnianym kościele znajdzie się i czaszka :)
Dzięki Darek :)

Bukówno - czaszka :)
Bukówno - czaszka :) © Tymoteuszka

Zaskakująca nazwa wsi
Zaskakująca nazwa wsi © Tymoteuszka

Tuż przed Nowym Miastem nad Pilicą odwiedzamy kolejną wieś z drewnianym kościołem, ten niestety jest zamknięty na głucho.
Nie dane nam wejść do środka.
Kościół ten znajduje się na szlaku Pilicy, o którym nie wiedziałam, aż do dziś ;)
Ogrodzony skromnym drewnianym płotkiem, a wokół niego piękny kolorowy ogród niczym z bajki ;)

Na szlaku Pilicy
Na szlaku Pilicy © Tymoteuszka

Waliska k. Nowego Miasta nad Pilicą - drewniany kościół pw. św. Krzyża z 1650 r
Waliska k. Nowego Miasta nad Pilicą - drewniany kościół pw. św. Krzyża z 1650 r © Tymoteuszka

Figura przykościelna
Figura przykościelna © Tymoteuszka

Odprawiane są tutaj nabożeństwa?
Odprawiane są tutaj nabożeństwa? © Tymoteuszka

Zatrzymujemy się kilka kilometrów dalej, gdzie nad rzeczką Drzewiczką powinien ukazać się nam drewniany młyn.
Owszem jest, ale murowany.

W tym miejscu miał być młyn drewniany
W tym miejscu miał być młyn drewniany © Tymoteuszka

Widok na Nowe Miasto nad Pilicą
Widok na Nowe Miasto nad Pilicą © Tymoteuszka

Nieco dalej, na wysokości stawów zatrzymujemy się, aby zjeść niedzielny obiad.
Trafiamy do Łejówki, gdzie zamawiamy pyszną rybę z ziemniakami i surówkami.,
Dziękuje.

Osy też chcą pić ;)
Osy też chcą pić ;) © Tymoteuszka

Po obiedzie wjeżdżamy do Nowego Miasta nad Pilicą.

Podjeżdżamy pod tutejszą parafię.
Zaskakuje nas ksiądz, zapraszając nas na obiad na plebanię.....
Byliśmy już po nim, zatem bardzo dziękujemy.

Kościół pw. Opieki Matki Boskiej w Nowym Mieście nad Pilicą
Kościół pw. Opieki Matki Boskiej w Nowym Mieście nad Pilicą © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła Opieki Matki Boskiej w Nowym Mieście
Wnętrze kościoła Opieki Matki Boskiej w Nowym Mieście © Tymoteuszka

Po czym wjeżdżamy w górę miasta, gdzie docieramy pod bramy klasztoru, a zarazem drugiego kościoła w tym mieście.

Kościół pw. św. Kazimierza w Nowym Mieście nad Pilicą
Kościół pw. św. Kazimierza w Nowym Mieście nad Pilicą © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła św. Kazimierza w Nowym Mieście
Wnętrze kościoła św. Kazimierza w Nowym Mieście © Tymoteuszka

Piękne organy kościelne u Braci Mniejszych Kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą
Piękne organy kościelne u Braci Mniejszych Kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą © Tymoteuszka

Ulicą Tomaszowską zmierzamy w kierunku Łęgonic, Domaniewic, Rzeczycy, aż w końcu dobijamy najpierw do Tomaszowa, później do Smardzewic, w których to poszukujemy lokum dla Darka.
Po znalezieniu udajemy się do mnie do domu.
Po kolacji Darek żegna się z moimi rodzicami, po czym odprowadzam go kawałek w stronę Smardzewic, robi się późno i ciemno, zatem wracam do domu.
Trzeba pozbierać siły, aby jutro dotrzeć do pracy :)
Darek na jutrzejszy dzień zaplanował sobie rowerową wycieczkę do Częstochowy, zatem przejedzie dodatkowo ponad setkę z bagażami.

Łęgonice - kościół św. Jana Chrzciciela z 1732 r
Łęgonice - kościół św. Jana Chrzciciela z 1732 r © Tymoteuszka

Dzwonnica tuż obok
Dzwonnica tuż obok © Tymoteuszka

Rzeczyca - parafia św. Katarzyny Aleksandryjskiej Dziewicy Męczennicy
Rzeczyca - parafia św. Katarzyny Aleksandryjskiej Dziewicy Męczennicy © Tymoteuszka

Najdłuższy etap już za nami.
Szczęśliwi, zmęczeni i niewyspani dotarliśmy do celu naszej pierwszej rowerowej wyprawy w życiu.
Udało się. 

Jutro zwykły dzień, zatem trzeba się porządnie wyspać, aby wydajnie móc pracować :)



Komentarze
amiga
| 10:54 środa, 9 września 2015 | linkuj Tymoteuszka Wszystko co złe musi się skończyć, to, że raz jedzenie było niedobre, że wiatr przeszkadzał... to nic... Najważniejsze że daliśmy radę... że odwiedziliśmy miejsca które mieliśmy odwiedzić, a część i tak wyszła przy okazji... Ech... teraz jest co wspominać... To były piękne dni...

To ja Tobie dziękuje :)
Tymoteuszka
| 10:30 środa, 9 września 2015 | linkuj Wiesz ja już zapomniałam o tym wietrze prosto w twarz, o tym kotlecie - podeszwie, o tej trudnej drodze w stronę Kalwarii, o najdłuższym etapie - jednak utwierdzam się, że to wszystko, bez wyjątku było i tak piękne. Darku, dziękuje.
amiga
| 11:32 wtorek, 8 września 2015 | linkuj To był nasz najdłuższy etap i jeden z najcięższych, chyba tylko droga pod wiatr do Hajnówki dała się nam bardziej we znaki, niemniej dzień niesamowity..., czasami zaskakujący... z nieziemskim obiadem... i wspaniałym towarzystwem... Dziękuję :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obled
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]