Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Uczestnicy

Tropikalna wyprawa z Darkiem wzdłuż Nysy i Odry - dzień 1 - Węgliniec - Bogatynia

Środa, 19 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 4

Na stacji w Węglińcu
Na stacji w Węglińcu © Tymoteuszka

Jak zwykle to u nas bywa, na wyprawę wybraliśmy się spontanicznie. Jedynie cele wyprawy były dwa. Kołobrzeg i Bornholm, bądź szlak wzdłuż granicy zachodniej. Wygrał szlak Nysa-Odra. Jedyne co musieliśmy wcześniej zrobić, to zaklepać bilety do Wrocławia, oraz te powrotne, ze Szczecina i uzbroić się w odpowiednie mapy, wziąść urlop, spakować i do dzieła!

Pociąg z Tomaszowa Maz do Wrocławia zabrał nas w przed dzień święta, tj. środę, 19 czerwca br. We Wrocławiu przesiadamy się do pociągu do Węglińca - to tu kończy się trasa wszelkich pociągów, dalej już nie dojedziemy. My i owszem, rowerami.
Tak więc z Węglińca pedałujemy w stronę Henrykowa, to tam stoi najstarsze drzewo w Polsce. Na miejscu ku naszemu zdziwieniu, drzewo stoi "obute" w rusztowania, widoczne w nim śruby - nie wygląda to wszystko ciekawie. Chwiilę później, Darek "łapie" gumę w tylnej dętce. 10 minut przerwy i zrobione. 

Pod najstarszym drzewem w Polsce
Pod najstarszym drzewem w Polsce © Tymoteuszka

Nieco dalej pierwsza awaria
Nieco dalej pierwsza awaria © Tymoteuszka

Upał doskwiera, jest ponad 30*, niebo jest zasnute chmurami, to dobry znak, bynajmniej dla nas.
Docieramy do Lubania.
To sympatyczne miasteczko, ze starówką, Rynkiem. 
Warto je zobaczyć. My jesteśmy w nim poraz pierwszy, wywarło na nas miłe wrażenie.

Na Starym Mieście w Lubaniu
Na Starym Mieście w Lubaniu © Tymoteuszka

W Lubaniu
W Lubaniu © Tymoteuszka

Z Lubania, jedziemy drogą wojewodzką 393 w kierunku Leśnej i Miłoszowa, ale zanim tam dotrzemy zatrzymujemy się na chwilkę na wysokosci Kościelnik, gdzie stoją dwa kościoły. Jeden z nich to ruina. Na ponizszym zdjęciu zbytnio nie widać, ale przynajmniej uwierzcie ;)

Dwa kościoły, jeden z nich to ruina
Dwa kościoły, jeden z nich to ruina © Tymoteuszka

W Miłoszowej szukamy otwartego sklepu, by kupić coś do picia, niestety, nie udaje nam się, wszystko jest już zamknięte.
W Czechach też nie rzucił nam się żaden otwarty sklep. Mam nadzieję, że nie wyschniemy z pragnienia i dojedziemy na miejsce noclegu cali.

Przejeżdżamy przez Czechy
Przejeżdżamy przez Czechy © Tymoteuszka

Po stronie Czeskiej zatrzymujemy się co chwilkę, by pstryknąć piękne zdjęcia, chociażby takie, jak poniżej.

Piękne widoki
Piękne widoki © Tymoteuszka

Delektujemy się, dokąd można
Delektujemy się, dokąd można © Tymoteuszka

Frydlant, to większa miejscowość, przez którą jedziemy. Z daleka widać zamek, który stoi na okolicznym wzgórzu i zaprasza by go obejrzeć z bliska. Niestety jest już późno, a przed nami jeszcze 10 km do noclegu, więc rezygnujemy z jego odwiedzenia, na pocieszenie robimy zdjęcie z głównej drogi.

Frydlant wita
Frydlant wita © Tymoteuszka

Zamek we Frydlancie
Zamek we Frydlancie © Tymoteuszka

Gdy jesteśmy pod kwaterą, jest ok. 21:00.......szukamy otwartego marketu, który niebawem się zamknie.
Uffff, zdążyliśmy, kupiliśmy to co chcieliśmy, picie, jedzenie jeszcze na dziś i na śniadanie.
Gospodyni otwiera dla nas swe serce i obdarowuje nas świeżymi jajkami :) Jutro będzie pyszna jajecznica na śniadanie.
Dziękujemy.

Zachód słońca, a my jeszcze w drodze
Zachód słońca, a my jeszcze w drodze © Tymoteuszka

Zapraszam na relację z dnia następnego :)


Komentarze
Gozdzik
| 15:16 czwartek, 1 sierpnia 2019 | linkuj Do przeczytania relacji z waszej wycieczki zbierałem się już nie raz, ale ciągle coś szło nie tak. Teraz już się zabieram za czytanie bo zdjęciami na fb narobiliście smaka na tą relacje.
amiga
| 16:36 sobota, 6 lipca 2019 | linkuj Woda, a raczej jej brak to największy nasz problem na tym odcinku, tylko co z tego skoro na ostatnich kilkudziesięciu km wszystko było zamknięte...
Tymoteuszka
| 16:13 sobota, 6 lipca 2019 | linkuj Mieliśmy szczęście, że Tesco było jeszcze otwarte, bodajże do 21:00? Piękny, górski etap, takie chyba uwielbiamy, co? Nie dość, że jest co robić, to jeszcze w nagrodę mamy piękne widoki w koło głowy. Szczerze mówiąc nmie odczułam tego 10 km podjazdu jakos boleśnie. Ale nie powiem, brak wody w bidonie na koniec dawał popalić w psychikę. Nigdy wiecej takich braków. Butla na bagażniku musi być, choc w kolejnych dniach, nie brakowało nam wody.
amiga
| 08:52 wtorek, 2 lipca 2019 | linkuj Dzień był trochę męczący, kilka godzin pociągami, we Wrocławiu szybki przelot po mapy do centrum, powrót, szybkie obiad w knajpce na dworcu. Kolejny zatłoczony pociąg... Marzyłem by z niego wysiąść, ale trasa nie była krótka.
Na rowery wsiedliśmy przed 16... ale i tak udało się całkiem spory kawałek drogi przejechać. Bogatynia.... z jednej strony zachwyca, z drugiej straszy... takie 2 światy w jednym małym miasteczku. Dobrze, że market był otwarty... Wiem, że piłem i piłem i piłem... i dalej się nie napiłem do końca...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa watom
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]