Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




  • DST 67.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:46
  • VAVG 14.06km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTbO - czyli Maraton Terenowy blisko Otwocka

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 12

Wczoraj po przyjeździe z Otwocka ległam na wyro, zmordowana i śpiąca.
Dziś spała ile się dało.
O dziwo nogi nie bolą, ale za to ręce. Czemu, przecież rękoma nie pedałowałam, może od za ciężkiego plecaka?

Trzeba dodać, że MTbO to Maraton rowerowy na orientację ;)
Były to drugie zawody w moim życiu.
Pierwsze miały miejsce na BO w Spale 2011.
Ale wtedy startowałam na krótszej trasie przy mniejszej ilości zawodników.

Pobudka przed 4.00, pakowanie i wyjazd.

Do Otwocka przyjechało blisko 200 osób.
Głównie z okolic, ale byli i tacy, co musieli przejechać całą Polskę, by tu być.
Na miesjscu spotkałam się z Sylą i Piotrkiem.
Byli też inni znajomi.
Trasa przy najkrótszym wariancie liczyła 100 km, limit czasu to 7h, do zdobycia było 15 Punktów Kontrolnych, co równało się z 30 PK wagowych. Za spóźnienie - 1PK wag./min
Nie wiem do tej pory co się liczy na miejscu pierwszym czy Punkty Kontrolne, czy też wagowe. Pewnie dowiem się przy oficjalnym ogłoszeniu wyników. Co myślę, że już niedługo.

Padało, pada, w dniu zawodów, a także wcześniej. Czyli spodziewajmy się ekstremalnych warunków. Do końca nie wiem co mam na siebie założyć.
Jest zimno, termometr wskazuje na 4,5 stopnia i do tego jest mokro.
W radiu brzęczą, że ma być słonecznie, w rzeczywistości nie widać słońca.
Postanawiam ubrać się na mokro.
Co później okaże się błędem.
Za gorąco, kiedy wychodzi słońce, muszę się rozbierać, ale gdzie te ciuchy chować, kiedy plecak zapełniony, nie wiem ile już waży? Jest bardzo wilgotno.

Przed zawodami © Tymoteuszka


Jadę na start. Skąd o 10.00 ruszamy, ale najpierw wręczenie map.
Mapa 1:70000, już widzę, że nic nie widzę. Jest bardzo mała, mało widać, później się okaże, że nie wszystkie szlaki są pozazanczane, nie wiem z którego roku taką mapę wynaleźli, ale coś czuje, że będzie kiepsko.
Ale pocieszenie jest takie, że wszyscy taką dostali.

3 minuty przed startem dostajemy mapę. Nie zdążam nawet popatrzeć w których miejscach są rostawione punkty, a co mówić co to za punkty i ile mają wag?
Na samym początku odpuszczam 4 punkty, te znajdujące się najdalej na południe.
Później zaznaczam te blisko Otwocka, naliczyłam ich 7, może się uda? Zobaczymy.

Ruszam, najgorzej jest wyjechać z takiego dużego miasta, nie znasz nazw ulic, z mapy tego nie wyczytasz. Jadę w ciemno. Jako pierwszy punkt obieram PK3, co wkrótce się okazuje, że jadę na południe, a nie na północ i w ten sposósb jadę na PK1 - polana (3 punkty wagowe).

Nie tylko ja tam jadę. Troszkę przy tym punkcie tracimy orientacje, nawet tutejsi, nie z tej strony jadą, kręcimy się tutaj conajmniej godzinę, cholera za długo, pełno wody, glina, konary, drzewa. Docieramy na miejsce, a przed punktem niespodzianka. Po drodze zachaczam o jakiś konar tyłem, słyszę niepokój i linka od biegów się zrywa. Na szczęście są tacy, którzy bardzo chętnie pomogli, gdyby nie oni, to byłoby po zawodach. Nie mam żadnych przyborów :)
Od tej pory jadę sama. Zdana tylko na siebie.
Cóż, chcę sprawdzić moje możliwości, psychikę, cierpliwość, nauczyć się pokory i pokonać wszystkie trudności, przeciwoności tego świata. Z jednej strony się cieszę, z drugiej trochę się boję.

przed startem © Tymoteuszka


Z PK 1 kieruję się na PK2 - drabina na wzniesieniu (3punkty wagowe), doś gładko mi to poszło.

PK2 - drabina, na wzniesieniu - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Z PK2 jade na PK8, który jest dość daleko, ale na szczęście będzie kawałek asfaltu. Bocian jeszcze nie wie, gdzie jedziemy, bo to będzie niespodzianka. PK8 - ambona (2 punkty wagowe), umiejscowiony jest koło wsi o tej samej nazwie, czyli Bocian. Trafiamy tutaj bez problemu.
Utrudnieniem tych zawodów jest wyłączenie z jazdy sporych odcinków dróg krajowych nr. 50 i 17, dlatego też trzeba kombinować inaczej, co utrudnia jazdę.
Po drodze mijam Celestynów.

w Celestynowie © Tymoteuszka


PK8 - ambona - 2 punkty wagowe © Tymoteuszka


Z PK8 kieruję się na PK13 - pasnik (1 punkt wagowy).

PK13 - paśnik - 1 punkt wagowy © Tymoteuszka


Tutaj jeden zawodnik robi mi zdjęcia ;)
Zagaduje jak dojechać tam i tam, to mu odpowiadam :)

przy PK13 © Tymoteuszka


pobijam 13 :) © Tymoteuszka


Teraz kolej na PK3 - skrzyżowanie (3 punkty wagowe). Znów drogą krajową byłoby łatwiej, no ale cóż, trzeba jakoś dojechać innymi drogami, i tak jadę przez Jatne, Glinę, Pogorzel, gdzie tracę orientacje (znów nie ma nazw ulic na mapie), wyjeżdżam ciut za daleko i okrężną drogą dojeżdżam do punktu.
Tutaj robię krótką przerwę, co później okaże się, stzrałem w dziesiątkę.
Zjadam kalorie, pije resztki, które mi zostały. Mam sucho w buzi, jest coraz cieplej, strasznie wilgotno.

PK3 - skrzyżowanie - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Kieruje się na PK4 - jar (3 punkty wagowe). Droga przez mękę.
Kto powiedział, że będzie łatwo?
Niestety droga jest fatalna, nie da się jechać, trzeba zsiąść z roweru i prowadzić, co okaże się, że nie jest też takie proste.
Grzęznę po łydki w błocie. Jest mi już wszystko jedno, czy mam mokro w butach, czy też nie, błoto zasysa, że z siłą wyciągam buty, i tak prawie do samego końca tej najkrótszej drogi. Rower pływa.
Tarczówki rzęzą, skrzeczą. Idziemy dalej, nie da się jechać.
Widać znów krajówkę.
Troszeczkę asfaltu i na przełaj polem, tutaj też prowadzę, bo nie idzieda się inaczej.
Jest!!!
Już wcześniej wiedziałam, że to mój ostatni punkt.

PK4 - jar - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Spragniona, potrzebowałam się napić.

zaryzykowałam i troszkę wypiłam :) - nic mi nie jest ;) © Tymoteuszka


Dojezdżam na metę pół godziny? przed czasem.
Ale za mało zostało, by zdobyć jeszcze jeden punkt. Nie chciałabym mieć odejmowanych punktów. Muszę się zadowolić tym co mam.
Trudno.
Za dużo czasu poświęciłam na tym pierwszym, wiedziałam, że to się później odbije.

A tak wyglądamy po:

po zawodach - w błocie po łydki © Tymoteuszka


Bocian po zawodach © Tymoteuszka


Jeszcze ognisko i wręczenie nagród + tort urodzinowy i do domu.

na sam koniec ognisko © Tymoteuszka


i wręczenie pucharów © Tymoteuszka


W samochodzie musiałam szybko uzupełnić płyny, bo czułam że odpływam.
Przebrać się.
I jedziem do domu.

zachód słońca z samochodu, w okolicach Grójca, w drodze do domu. © Tymoteuszka


Podsumowanie:

Moja zdobycz:

6PK odszukanych z 15PK ( po cichu liczyłam na 7)
w tym
15 punktów wagowych z 30 punktów wagowych
w czasie: 6h 22 min 05 sekund
średnia zrywająca z nóg ;)

miejsce open: 92
miejsce kobiet: 18
przybycie na metę o godz. 16:22:05
sposród 162 sklasyfikowanych zawodników.

Minusy:
- nie czytelna mapa
- przesadziłam z ubraniem, za ciepło
- 0,5l wody, to dużo za mało na tyle kilometrów
- spadam na wadze
- liczne skurcze

Plusy:
- jechałam sama - to dało mi dużo, bo uierzyłam w siebie, że mogę to zrobić
- pyszne pomarańcze na mecie, nie mogłam się najeść

Zadowolona, bo lepiej mi poszło, jak rok temu.


Komentarze
Tymoteuszka
| 12:51 czwartek, 19 kwietnia 2012 | linkuj Dziś dobiegła mnie informacja o oficjalnych wynikach zawodów. Poprawiłam nieco miejsce;), bo pojechałam o dwa oczka w górę :) tym bardziej jestem zadowolona. Nie jest to jakiś super wynik, ale dobry na początek. W ostateczności 18-ta.
Tymoteuszka
| 11:18 wtorek, 17 kwietnia 2012 | linkuj thegenerat - to nie był lewy pas, ten pas po prawej, to pas włączający się do ruchu ;) dziękuję
Alistar - dziękuję
alistar
| 20:09 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj Gratulacje :)
Tymoteuszka
| 08:56 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj marcinpt, to zdjęcie z butami zrobione było w czasie ich odsznurowywania i zdejmowania, nie martw się, nikt mnie nie zjadł. Dzięki.
Syla, wiem, ukciekłam, poszłam do auta i mnie zmogło, a po drodze do domu, siłowałam się ze śpiączką, także marzyłam tylko o łóżku.
Powodzenia na Harpaganie :)
SylaNaRowerze
| 08:43 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj Mój rower na miejscu umył Piotr, a najlepsze jest to, że następnego dnia usłyszalam "ale było błoto, widać po rowerze, jest strasznie brudny" :)

Żałuję, że potem nie pogadałyśmy dłużej. No i mogłam Tobie zrobić fotę z tortem albo z kielbasą ;)
marcinpt
| 08:37 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj hej, gratuluje ukończenia maratonu, mimo pewnych przeciwności losu ( awaria linki). A czy aby nie ścigały cię zębate stworzenia, bo masz rozwiązaną sznurówkę od buta i chyba przegryzione spodnie? :))) Może to była przednia zębatka, bo jak sama nazwa mówi, ona też ma zęby i w swoim szaleńczym pędzie, notorycznie ściga nogi rowerzysty....:)) Dzięki za relację foto-pisaną, choć troszkę poczuliśmy atmosferę tamtego dnia.
Tymoteuszka
| 08:09 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj anwi - dziękuje
Carmeliana - dzięki, to była błotniasto-mokra masakra, Syla coś o tym wie ;)
Syla - nie wszystko widać, jest on strasznie ubłocony i wykąpany przy okazji, bo chodził po wodzie, a ja z nim :) Dzięki :)Ty też dobrze pojechałaś :)
SylaNaRowerze
| 03:37 poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | linkuj coś podejrzanie czysty ten Twój rower ;)
serdecznie gratuluję, naprawdę dobrze pojechałaś :)
Carmeliana
| 21:05 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj No bardzo pięknie! Gratulacje :) Co za masakra taki maraton;)
anwi
| 16:35 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj Gratuluję! Także boćkowi, pomimo tej nieszczęsnej linki, jednak dał radę.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]