Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
niezwykłe
Dystans całkowity: | 11859.50 km (w terenie 748.50 km; 6.31%) |
Czas w ruchu: | 548:26 |
Średnia prędkość: | 16.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1095 m |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 64.11 km i 3h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 34.00km
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
O wschodzie słońca
Środa, 7 września 2016 · dodano: 07.09.2016 | Komentarze 2
Dziś wczesna pobudka, bardzo wczesna.Podnoszę się z łóżka.
Odprowadzam moich do drzwi i żegnam się.
Po czym ubieram wdzianko rowerowe.
Zimno o tej porze. Zdecydowanie, o 4.30 jest zimno i ciemno.
Robię sobie kawę, kroję bułkę z ziarnami, nakładam tuńczyka.
Mniam, mniam. Pożeram.
Jest po 5.00. Zdecydowanie widniej, ale nadal zimno, całe 11 stopni.
Na głowie ląduje czapka.
Tak, dziś wyjeżdżam z czapką na głowie.
Włączam lampki i śmigam.
Jadę tam gdzie pola i woda, mam nadzieję na.........mgły i upragniony wschód słońca.
Zobaczcie sami, jakie to piękne zjawiska.
Pomału wschodzi © Tymoteuszka
Wschodzi słońce © Tymoteuszka
Mglisto dziś z rańca © Tymoteuszka
Nie bój, to jaaaa, Tymoteuszka :) © Tymoteuszka
Tak jakby słońce wybuchło © Tymoteuszka
Esy, floresy na niebie © Tymoteuszka
Nad Piasecznicą © Tymoteuszka
Smacznego sarenki © Tymoteuszka
Umarłe drzewo © Tymoteuszka
Dzień dobry. Co dziś jemy na śniadanie? © Tymoteuszka
Pod młynem © Tymoteuszka
Pojawia się © Tymoteuszka
...i znika © Tymoteuszka
Halo, nie chowaj się tak, czekałam na Ciebie :) © Tymoteuszka
Ile ja dziś spotkałam sarenek na swej drodze?....
był także pan ślimak pod kołami...
a także trafiły się dwa lisy.....niestety zdjęcia nie wyszły, za ciemno było i za daleko.
Po drodze do garażu zahaczyłam jeszcze o sklep z Łomin (mięso i wędliny) oraz warzywniaka (pomidorki i ogórki).
Po powrocie....śniadanko.
Ale jakie. Jajecznica z 3 jajek ze szczypiorkiem :)
Głodna się robię.
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, niezwykłe, solo, z "Amuletem"
- DST 116.00km
- Czas 06:16
- VAVG 18.51km/h
- VMAX 42.60km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Żydowska Łódź oraz Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich
Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 6
Darek już czeka na mnie na stacji Łódź Widzew © Tymoteuszka
Niedziela. Umawiamy się z Darkiem dziś w Łodzi.
Pociąg Darka jest nieco szybszy, jest wcześniej.
Dołącze do Niego ok. 10.00.
Po krótkim przywitaniu decydujemy się najpierw udać na cmentarz żydowski.
Droga nieskomplikowana, trzeba się tylko przebić przez remontowaną Aleje Piłsudskiego.
Skręcamy w Kopcińskiego i przed nami długa prosta.
DDR są w różnym stanie, od pięknego dopiero co wylanego asfaltu, po dziurawe płyty chodnikowe.
Mijamy wpierw cmentarz na Dołach, nieco dalej wjeżdżamy kamienistą drogę wprost pod główną bramę kirkutu.
Państwo od biletów mówią, że rowery trzeba zostawić przy płocie i dalej udać się na piechotę.
I tak robimy.
Bilety kupione, rowery pozostawione, można iść w głąb © Tymoteuszka
Na kirkucie byłam raz, z Jerzym, moim tomaszowskim kolegą rowerzystą.
Pamiętam, że tamtego dnia padało.
Nie wiele się zobaczyło.
Dziś żar leje się z nieba. Zupełnie odmienna pogoda od tamtej.
Brama główna łódzkiego kirkutu © Tymoteuszka
Cmentarz ma aleję główną i uliczki. Nie powinniśmy się tu zgubić.
Łódzki kirku został założony w 1892 roku © Tymoteuszka
Największa w Polsce pod względem powierzchni nekropola żydowska (42 ha, ponad 230 tys. pochowanych) © Tymoteuszka
W tym ok. 45 tys. stanowią mogiły zmarłych i zamordowanych w okresie funkcjonowania łódzkiego getta © Tymoteuszka
Mauzoleum Izraela Poznańskiego © Tymoteuszka
Groby Rodziny Silbersteinów © Tymoteuszka
W momencie założenia był największym cmentarzem żydowskim w Europie © Tymoteuszka
Ręce ułożone w kształcie trójkąta - znajomy mi znak/symbol :) © Tymoteuszka
Lew Judy jest godłem współczesnego herbu Jerozolimy © Tymoteuszka
Jest ogromny.
Na otwartym terenie znajduje się Pole Gettowe.
Są wbite w ziemie paliki, a na nich tabliczki.
Pole Gettowe © Tymoteuszka
Żył lat 63 © Tymoteuszka
Na terenie kirkutu spotykamy się z dużą ilością ludzi, odwiedzających, turystów, są także grupki izraelczyków z przewodnikami.
Grupka zwiedzających z Izraela © Tymoteuszka
Porośnięte bluszczem © Tymoteuszka
Kolejna grupka izraelczyków © Tymoteuszka
Na murze kirkutu łódzkiego © Tymoteuszka
Przed wyjściem z cmentarza kierujemy się do wnętrza Domu Przedpogrzebowego.
W Domu Przedpogrzebowym na terenie łódzkiego kirkutu © Tymoteuszka
Symboliczna trumna © Tymoteuszka
W kierunku wyjścia z Domu Przedpogrzebowego © Tymoteuszka
Dzieci Getta © Tymoteuszka
Dom Przedpogrzebowy © Tymoteuszka
Przed bramą główną robię jeszcze dwa ujęcia, widoczne poniżej.
Wietrze wiej © Tymoteuszka
Pomnik Ofiar Getta łódzkiego © Tymoteuszka
W pobliżu kirkutu znajduje się Stacja Radegast.
A na niej:
Stacja Radegast © Tymoteuszka
Listy transportowe Żydów wywiezionych do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem © Tymoteuszka
Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi © Tymoteuszka
Jedna z makiet © Tymoteuszka
"Most" Marek Fogelbaum © Tymoteuszka
Przy oryginalnym drewnianym budynku przystanku Radegast © Tymoteuszka
Jedno z oryginalnych torowisk na stacji Radegast © Tymoteuszka
W 1939 roku społeczność żydowska Łodzi liczy ponad 233000 mieszkańców © Tymoteuszka
Transport do Koln © Tymoteuszka
Pozostałe © Tymoteuszka
Na stacji Radegast © Tymoteuszka
Do nieba © Tymoteuszka
Pomnik Radegast © Tymoteuszka
Po obejrzeniu dwóch głównych punktów w Łodzi, zmierzamy w kierunku Krajobrazowego Parku Wzniesień Łódzkich.
Jeden z wielu punktów widokowych w Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich © Tymoteuszka
Podążamy szlakiem rowerowym do miejscowości Dobra.
To tutaj znajduje się parafia starokatolicka mariawitów.
Ciekawe czy uda nam się chociaż zajrzeć do owego kościoła?
Kościół starokatolicki mariawitów w Dobrej koło Łodzi © Tymoteuszka
Parafia mariawicka w Dobrej obejmuje swoim zasięgiem prawie 300 rodzin © Tymoteuszka
Mamy szczęści, otóż odprawiana jest właśnie msza.
Co ciekawe, ksiądz jest odwrócony tyłem do wiernych.
Ksiądz odprawia tutaj mszę stojąc tyłem do wiernych, a przodem do Pana Boga © Tymoteuszka
W Dobrej znajduje się także katolicka parafia, podjeżdżamy na szybko.
Nie udaję się nam wejść do środka, za dużo wiernych.
Kościół pw. Jana Chrzciciela i św. Doroty w Dobrej koło Łodzi © Tymoteuszka
Dzwonnica przykościelna © Tymoteuszka
Pora na Dobieszków, koło stawów znajduje się tam jakiś dworek, może pałącyk.
Obok jest restauracja.
Może uda nam się coś zjeść, bo przecież już 13.00?
Nad stawem w Dobieszkowie - za drzewami stoi dwór z II poł. XIX w © Tymoteuszka
Niestety ani obiadu, ani pałacyka żeśmy nie ujrzeli :)
Patrzymy na mapę, po drodze będziemy mieli jeszcze dwa punkty posiłkowe.
Jedziemy na przemian raz szutrem, raz asfaltem.
Darek na szlaku szutrowym w Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich © Tymoteuszka
Z widokiem na wzniesienia © Tymoteuszka
Zjadamy w pierwszej restauracji.
Brzuchy napełnione i obiadem i napojami.
Możemy jechać, jedziemy na południe, skąd wieje silny wiatr.
Rower nie chce jechać.
Bynajmniej ja, nie mam siły.
Za gwieździstym skrzyżowaniem w Łódź Nowosolnej, spotykamy znajomych z Łodzi :)
Cmentarz wojenny z okresu Bitwy Łódzkiej w 1914r. podczas pierwszej wojny światowej - Wiączyń Dolny © Tymoteuszka
...Armii Rosyjskiej © Tymoteuszka
Po wyjeździe z cmentarza także spotykamy znajomych z Łodzi :)
W Andrespolu zatrzymujemy się na kawę z Żabki :)
W Bukowcu Darek zauważa groby i krzyże przy drodze. Zatrzymujemy się.
Wzrok na mapę, no tak, to malutka kwatera cmentarza ewangelickiego.
Cmentarz ewangelicki w Bukowcu Górnym © Tymoteuszka
Przed nami Kurowice, z ogromnym kościołem w centrum. Przykuwa uwagę.
Kurowice - neogotycki kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego z 1902-13 r © Tymoteuszka
Przed wejściem do świątyni © Tymoteuszka
Pan Jezus naturalnych wymiarów? - widać ten krzyż z bardzo daleka © Tymoteuszka
Ktoś napisał :) © Tymoteuszka
Zza krat © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Kurowicach © Tymoteuszka
Z Kurowic udajemy się boczną drogą, w kierunku Łaznowa.
Nie chcemy się narażać, jadąc DW 713 do Tomaszowa, bo i po co?
Postanawiamy podjechać pod młyn.
Przy rozpadająym się młynie © Tymoteuszka
Przy młynie © Tymoteuszka
Rozkładamy mapy, planujemy dalszą podróż. Mimo, że jedziemy od Dobrej pod wiatr, mamy dobry czas, tak bynajmniej się nam wydaje.
Jest coś koło 16.00?
Darek z Piotrkowa ma pociąg do domu o 19.40? Więc po co się spieszyć?
Decydujemy się na Łaznów, Będków i Wolbórz, w którym to się rozstaniemy.
Darek pojedzie do Piotrkowa, ja do Tomaszowa.
Parafi Matki Boskiej Różańcowej w Łaznowie © Tymoteuszka
Kościół otwarty, jest msza.
Ale ja uparcie wchodzę. Na dzień dobry ksiądz, który stoi przy mikrofonie mówi do wiernych, aby się uśmiechnęli, bo robi zdjęcie :)
Wnętrze kościoła drewnianego w Łaznowie © Tymoteuszka
Msza się kończy, wierni opuszczają kościół, więc jeszcze raz do niego wchodzę, tym razem z Darkiem.
Udaje się odszukać czaszkę. Znajduje się ona na krzyżu tuż przy ołtarzu.
Jest i czaszka :) - Łaznów © Tymoteuszka
Z Łaznowa niedaleko do Będkowa.
Podjeżdżamy najpierw pod sklep, pijemy dziś na potęgę, strasznie gorąco dziś i ten wiatr z południa bardzo wysusza usta.
Później pod pomnik, później pod kościół.
W hołdzie pomordowanym przez Hitlerowskiego okupanta w latach 1939-45 © Tymoteuszka
Kościół Najświętszej Maryi Panny w Będkowie © Tymoteuszka
Wnętrze będkowskiego kościoła © Tymoteuszka
Przez Drzazgową Wolę, Lubiatów do Wolborza.
Folwark w Lubiatowie © Tymoteuszka
W Będkowie, pod kościołem rozstajemy się, Darek musi zdążyć na pociąg do domu, a przed nim jeszcze 17 km drogi na dworzec.
Bryczką po Wolborzu © Tymoteuszka
Ja siadam na chwilę, na Rynku, z tyłu kościoła na ławeczce, by zjeść pączka i połknąć coś mokrego.
Zmierzam do Chorzęcina, ale inną drogą, niż wczoraj, dłuższą.
Nie jadę przez Kolonia Zawada, ale przez Kwiatkówkę, Łagiewniki i Łazisko.
Między wiatrakami © Tymoteuszka
Jest tu troszkę pagórkowato, ale co tam, dam radę.
Mam cichą nadzieję, że załapę się w tym miejscu na piękny zachód słońca.
Co w dolinie słychać? © Tymoteuszka
No i nie myliłam się.
Jest pięknie.
Zachód słońca na wysokości Łagiewnik © Tymoteuszka
Dziękuje Darkowi za kolejny piękny dzień ze słońcem w tle.
Dziękuje, że jesteś.
Kategoria czaszki, drewniane, łódzkie, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
- DST 87.50km
- Teren 20.00km
- Czas 05:30
- VAVG 15.91km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi Śladami - dzień 3 - dzień z Anwi
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 22.08.2016 | Komentarze 3
Dziś 15 sierpień, tym samym święto na Jasnej Górze. Uciekiamy dziś za miasto.Umawiamy się na godzinę 9.00 z Anwi na Placu Biegańskiego, czyli w samym centrum Częstochowy.
Iwonka oprowadzi nas po okolicy, szykuje dla nas także niespodziankę :)
Wstajemy wcześnie, ale jednak za późno.
Opuszczamy kwaterę w Truskolasach i zmierzamy w kierunku Częstochowy.
Na drodze wojewódzkiej nie ma prawie ruchu, może z powodu święta, może z powodu dość wczesnej pory dnia?
Ostatnie pożegnanie z Truskolasami © Tymoteuszka
Jedzie się gładko i przyjemnie, choć na horyzoncie co chwilę ukazuje się nam jakaś górka, pod którą musimy wjechać, by dotrzeć w umówione miejsce.
Bliżej Czewki daje znać Anwi, że się spóźnimy, pomyliliśmy się nieco w ilości kilometrów, które nas dzielą. Okazało się, że jest ich więcej.
Po drodze stajemy trzy razy, przy kościele w Truskolasach, przy znaku Czewka i w Alejach NMP.
Witaj Częstochowo © Tymoteuszka
O godz. 9.00 jesteśmy na ul. Wręczyckiej, jeszcze kilka km i dotrzemy na start naszej wycieczki.
Ostatnia góra, czyli ta na tyłach Jasnej Góry okazała się nie lada wyzwaniem. Z sakwami ciężko się pod nią wjeżdża. Niektórzy sakwiarze nie dają rady, schodzą i prowadzą rower po chodniku. My dzielnie pedałujemy pod nią.
Potem już z górki. Już o tej porze robi się nieco tłoczno, dobrze że wyjeżdżamy poza miasto.
Machamy Jasnej Górze © Tymoteuszka
Za parę chwil przywita nas Anwi.
Ciekawe jakie przygody na nas czekają, co zobaczymy....
Pierwszym punktem, który obejrzymy, jeszcze w mieście będzie kirkut.
Jeden z największych w Polsce.
Przy świeczniku © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza mija nas ochrona, dziwne, nigdy się nie spotkałam z nia w takim miejscu.
Może i dobrze, że pilnują porządku.
Przed bramą częstochowskiego cmentarza żydowskiego © Tymoteuszka
Na cmentarz wchodzimy, stawiamy rowery nieco dalej od bramy. Iwonka boi się o nie, sama ich pilnuje, a my z Darkiem wchodzimy w głąb, zatapiamy się w tym niepowtarzalnym klimacie, pośród bujnej roślinności, pośród nagrobków i macew. Szukamy, fotografujemy.
Aleja kirkutu w Częstochowie © Tymoteuszka
Owoce © Tymoteuszka
Jest to jeden z największych kirkutów w kraju © Tymoteuszka
Znajduje się tutaj ok. 5 tyś. grobów i macew © Tymoteuszka
Kirkut częstochowski założony został przez gminę żydowską w 1804r © Tymoteuszka
Od 1943r. Niemcy dokonywali tutaj masowych egzekucji Żydów i jeńców © Tymoteuszka
Po kilkudziesięciu minutach otwieramy mapy, które Iwonka nam podarowała, ustalamy wspólnie plan dalszego działania.
Wpierw chcielibyśmy zrzucić z rowerów ciężar, który dźwigamy od rana. Więc wybieramy kierunek Mstów, tam gdzieś chcemy znaleźć kwaterę, na której moglibyśmy zostawić sakwy. Byłoby nam zdecydowanie lżej.
Po drodze do Mstowa zapiera mi dech w piersiach.
Dawno nie widziałam tylu pięknych widoków w koło.
W stronę Mstowa © Tymoteuszka
Zanim jednak znajdziemy nocleg, podjeżdżamy w to miejsce.
Pozostałości po stodołach w Mstowie © Tymoteuszka
Przepiękny widok na Mstów © Tymoteuszka
Na szczyt góry wdrapujemy się bez rowerów.
Na szczycie góry w Mstowie © Tymoteuszka
Jest tu cudnie.
Anwi na nas czeka :) © Tymoteuszka
Podjeżdżamy jeszcze pod Sanktuarium.
Sanktuarium MB Mstowskiej Miłosierdzia © Tymoteuszka
Zespół klasztorny Kanoników Regularnych Laterański © Tymoteuszka
Sanktuarium mstowskie okala mur z wieżami © Tymoteuszka
Dziedziniec Sanktuarium © Tymoteuszka
Wejście do Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
Nawa główna © Tymoteuszka
Czaszka w Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
Ołtarz główny Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
Ołtarz boczny Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
Przepiękne organy w Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
W międzyczasie udaje nam się odszukać polecaną przez właścicieli knajpy, agroturystykę w Wancerzowie.
Zrzucamy walizki i jedziemy na pusto w siną dal, gdzie Anwi nas zaprowadzi. :)
Spod Sanktuarium widok na miasteczko Mstów © Tymoteuszka
Przed dalszą podóżą jednak trzeba zapełnić brzuchy. Tym razem padło na 2 pizze :P
Darek trochę zaszalał.
Dziękujemy.
Smacznego - ciekawe kto to zje? :) © Tymoteuszka
W planach zwiedzimy Przeprośną Górką, na której stoi Sanktuarium o. Pio, przejeżdżamy całą Drogę Krzyżową na owej Górce.
Santuarium Ojca Pio na Górce Przeprośnej © Tymoteuszka
Modlitwa Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym © Tymoteuszka
Upadek Jezusa - jedna ze stacji drogi krzyżowej na Przeprośnej Górce © Tymoteuszka
Wnętrze Sanktuarium św. Ojca Pio © Tymoteuszka
Do góry © Tymoteuszka
Organy w Sanktuarium na Górce Przeprośnej © Tymoteuszka
W kaplicy św. Ojca Pio © Tymoteuszka
Gdy wychodzimy z Darkiem z podziemi.....ten udaje, że czegoś zapomniał? Spryciarz z niego.
Czekam, nieświadoma tego co za chwilę się wydarzy.
Darek wręcza mi w tym miejscu "Amulet".
Dziękuje bardzo. Od tej chwili "Amulet" wożę przy sobie.
Będzie mi przypominał tę wyprawę, ale nie tylko.
Pojedziemy także pięknym rowerowym szlakiem w stronę Zielonej Góry do jaskini.
Gdzie jest Anwi?, na szlaku © Tymoteuszka
Na czerwonym pieszym, blisko jaskini na Zielonej Górze © Tymoteuszka
I tutaj, bynajmniej na mnie czeka niespodzianka.
Niespodzianka w postaci wejścia do środka.
Ja, bojąca się pająków, szczurów, mysz, a tymbardziej nietoperzy.....mam wejść do środka?
Będzie to dla mnie nielada wyczyn.
Ze strachu cała się pocę, w jaskini jest bardzo wilgotno i ciemno. Bez latarek ani rusz.
We wnątrz jaskini trzeba uważać na głowę © Tymoteuszka
Trzeba uważać na głowę, dobrze że nie zdjęliśmy kasków z głów.
Muszę uważać takze na kolana, nogi bolą, cały czas muszą być zgięte, podłoże śliskie.
Nietoperzu.....gdzie jesteś? © Tymoteuszka
Bez latarki ani rusz © Tymoteuszka
Iwonka zostawia mnie samą w jaskini ze wszystkim stworzeniami w środku.
Od czasu do czasu odzywam się, by sobie dodać otuchy.
W jaskini chyba powinno zachowywać się cicho?
Ja niestety nie umiem.
Pierwszy raz jestem we wnętrzu jaskini © Tymoteuszka
Wejście do jaskini na Zielonej Górze © Tymoteuszka
Rowery trzy, pilnujemy © Tymoteuszka
Obok jaskini znajdują się skałki, Diabelskie Kowadło oraz Młot.
Anwi i Amiga © Tymoteuszka
Kowadło - Amiga na dachu świata © Tymoteuszka
Skały na Zielonej Górze © Tymoteuszka
Gdy schodzimy, później zjeżdżamy z Zielonej Góry kierujemy się na Kusięta.
Pierwsze co robimy, to szukamy otwartego sklepu.
Jest. I nawet mają coś do picia.
Do Olsztyna już nie zajedziemy, za mało czasu, ale za to zachaczamy o Góry Towarne.
Iwonka wskazuje polanę, na której zostawiamy rowery.
Biedna siedzi przy nich, a my wdrapujemy się na górę.
Stąd podziwiamy piękne widoki na okolicę bliższą i dalszą.
Z dachu świata - Częstochowa © Tymoteuszka
W górach Towarnych © Tymoteuszka
Z gór Towarnych widać Olsztyn © Tymoteuszka
Góry Towarne © Tymoteuszka
Z Gór Towarnych wracamy do Srocka, gdzie rozstajemy się z Anwi. Iwonka prosto do Częstochowy, my na kwaterę do Mstowa - Wancerzowa.
Na szlaku Śladami Przeszłości - przystanek dawny kirkut w Mstowie © Tymoteuszka
Zanim jednak tam się zameldujemy, jedziemy jeszcze w trzy miejsca.
Na kirkut w Mstowie, na cmentarz i pod Skałkę Miłości.
Macewa nr.1 - Mstów © Tymoteuszka
Macewa nr.2 - Mstów © Tymoteuszka
Macewa nr.3 - Mstów © Tymoteuszka
Na Szlaku Śladami Przeszłości - kaplica św. Wojciecha na cmentarzu we Mstowie © Tymoteuszka
Kaplica św. Wojciecha z XVII w © Tymoteuszka
Na cmentarzu we Mstowie © Tymoteuszka
Most we Mstowie © Tymoteuszka
Jeden z amonitów na schodkach obok Skały Miłości we Mstowie © Tymoteuszka
Tablice informacyjne przy Skale Miłości © Tymoteuszka
Widok z deptaka na Skałę Miłości © Tymoteuszka
Przejrzysta woda bijąca ze źródła pod Skałą Miłości © Tymoteuszka
Pod Skałą Miłości © Tymoteuszka
Rowery, zamknięte na klucz. My udajemy się do domku.
Domek to prawdziwy apartament z dużym pokojem, łazienką, szafą, łóżkami i tv, jest i lodówka.
Na łóżkach oprócz pościeli leżą także ręczniki, na stoliku herbaty, kawa, szklanki i szklaneczki, jest także cukier.
Żyć, nie umierać. W łazience mydło, papier toaletowy.
Miła odmiana.
Polecamy z czystym sumieniem agroturystykę Amonit
Jeszcze chwila relaksu nad mapą, bo trzeba ustalić którą drogą pojedziemy jutro.
Pakowanie i spać.
Jutro już powrót do Tomaszowa, przed nami kolejny długi dzień.
Pragnę podziękować z całego serducha Iwonce za oprowadzenie nas po swojej okolicy. Za pokazanie nam tylu wspaniałych miejsc, punktów widokowych, tras rowerowych, no i chyba w szczególności za gratisowe wejście do jaskini.
DZIĘKUJEMY :)
Kategoria czaszki, niezwykłe, śląskie, w towarzystwie, Wyprawa Pilegrzymkowymi śladami, z "Amuletem"
- DST 31.00km
- Czas 01:38
- VAVG 18.98km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Po południu w lipcu
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 1
Wśród sadów © Tymoteuszka
Na cienkich oponach, na podwyższonym siodełku, a także ze zmienioną ośką na przodzie koła (czas na zmiany).
Na początku przejażdżki wybieram się za miasto, na wieś. Odetchnąć świeżym, nieskazitelnym powietrzem.
Wśród kukurydzy © Tymoteuszka
Mało dziś robię zdjęć.
Gdy wracam do miasta, przejeżdżam Warszawską, gdzie końca remontu nie widać.
Pas "ziemi", który widać na załączonym obrazku poniżej, to wg. budowniczych pas zieleni.
W Tomaszowie moda zapanowała, aby na nowo remontowanych ulicach powstawały takie zieleńce.
Nie dość, że ukradli po metr z obydwu stron jezdnię, czyli w tej chwili jest ona węższa o 2 metry od "starej" Warszawskiej, to na dokładkę nie pomyśleli o biednych rowerzystach i nie wybudowali DDR, a można było.
Za to będziemy mieć w koło zielono. Tylko kto o tę zieleń będzie dbał? Ja już dzisiaj widzę tam chwasty rosnące.
Ręce i nogi opadają.
W oczy mnie kolą dwie rzeczy na tym zdjęciu, jakie? © Tymoteuszka
Na pasie zieleni, w tym miejscu, czyli na wysokości szkoły katolickiej wysypana jest glina, a nie ziemia. Gołym okiem można dostrzec liczne kamyki, a pod tą ziemią jest wszystko, co pozostało po budowie.
Czy to jest ziemia? i na tej ziemi ma wyrosnąć ta zasiana trawa? a co jest pod tą ziemią? © Tymoteuszka
Ciekawe czy Bob budowniczy odbierający budowę zerknie na ten kawałek ziemi, odkopie w przypadkowym miejscu np. plastikową butelkę, albo niechcąco przykryty ową ziemią kawałek przewodu...itp.?
Przystanki autobusowe z betonu © Tymoteuszka
Jedynym plusem na budowie są przystanki, wybetonowane przystanki.
Kolejnym minusem są pozostawiane przez budowniczych w różnych miejscach, szczególnie na obrzeżach nowego chodnika, na wysokości wieżowca, takie oto elementy "starej budowy", czyli stare płyty betonowe ze starego chodnika.
Przecież jutro otwarcie odcinka Warszawskiej... takie obrazki doprowadzają do szału © Tymoteuszka
Jak do tej pory nikt się nie kwapił, aby je usunąć.
Przechodziłam tędy dzisiaj i nadal są.
Niestety jest wiele innych minusów, od niedociągnięć, po zdewastowanie innych chodników...conajmniej by książkę o tym napisać.
A przecież jutro otwarcie odcinka! Strach pomyśleć...
- DST 100.00km
- Teren 10.00km
- Czas 05:49
- VAVG 17.19km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 1095m
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze majowe 2016 - dzień 5 wyprawa z Darkiem - malujemy dinozaura
Środa, 4 maja 2016 · dodano: 17.05.2016 | Komentarze 4
Obcy? © Tymoteuszka
Na dziś po południe zapowiadają jakieś opady, burze....więc wstajemy nieco wcześniej, szykujemy się i wyruszamy już ok. 8.00.
Wczoraj wieczorem siedzieliśmy nad mapą, nad trasą. Zaznaczyliśmy to co nas interesuje, co chcielibyśmy zobaczyć, aż w końcu połączyliśmy te punkty i wyszedł malunek :)
Malunek przedstawiał dinozaura ;)
Początek trasy to raj sadowniczy. W koło sady. Jak tu pachnie. Pomiędzy nimi coś nam wyrasta, jest to jednostka wojskowa z radarami :)
Samotny zielony żagiel :) © Tymoteuszka
Jedziemy raz z górki :)
Spadamy? © Tymoteuszka
Po drodze mijamy różne ciekawe miejsca. W tej chwili pora zobaczyć ruiny młyna.
Teren wokół niego jest bardzo zarosnięty, mało co widać.
Ruiny młyna © Tymoteuszka
Tuż obok Darek znalazł źródełko.
Darek przy źródle © Tymoteuszka
Teraz będziemy mijać kilka miejscowości , w których ktoś mniej lub bardziej znany się urodził.
I tak, w Dobrocicach urodził się Stanisław Młodożeniec.
Tu urodził się i dorastał poeta, Stanisław Młodożeniec © Tymoteuszka
Polowy kościół? © Tymoteuszka
Może do winnicy? © Tymoteuszka
Raz pod górkę.
Nie nie, ani do winnicy, ani szlakiem przygody dziś nie pojedziemy, jedziemy za to w kierunku Męczennic.
Z powyższego skrzyżowania widzimy co na nas czeka.
Łyk wody i zadyszka gotowa. Pedały kręcą się powoli, wspinamy się na prawdziwy szczyt, jest ciężko, na horyzoncie widać zielony znak z nazwą miejscowości Męczennice :)
No to się pomęczyliśmy © Tymoteuszka
Tablica w skale © Tymoteuszka
A to już kolejna wieś, tym razem w Malicach Kościelnych urodził się Józef Mikułowski - Pomorski.
W tej miejscowości urodził się © Tymoteuszka
Na terenie kościoła w Malicach Kościelnych © Tymoteuszka
Tutaj nieco zgubiliśmy drogę. Wyjechaliśmy nieco inaczej niż zaplanowaliśmy.
W tym momencie plan trasy pt. Dinozaur" prysnął.
Lądujemy we Włostowie. A w nim podziwiamy ruiny pałacu Karskich.
Włostów - ruiny pałacu Karskich © Tymoteuszka
Król lew na straży ;) © Tymoteuszka
Z XIXw © Tymoteuszka
Wieżyczki we Włostowie © Tymoteuszka
oraz kościół
Kościół we Włostowie z XIII/XIVw © Tymoteuszka
Z Włostowa kierujemy się na Wilkowice, gdzie wg mapy znajduje się podziemna kaplica Betlejek.
Nawet prowadzą do niej drogowskazy :)
Drogowskaz © Tymoteuszka
Na kilku szlakach © Tymoteuszka
Zdziwienie moje jest ogromne, gdy widzę kaplicę, owszem podziemną, ale .......no właśnie....to przecież kopiec :)
Dziwnie to wygląda....miałam nadzieję, że zejdziemy schodami na dół, ochłodzimy się nieco.......a tu......no cóż.
Kaplica podziemna Betlejemka - Wilkowice © Tymoteuszka
Przez kraty, po czasie odkrywam, że w kaplicy można zapalić światło;)
Odchodząc gasimy.
Wnętrze kaplicy Betlejemki © Tymoteuszka
Betlejemka © Tymoteuszka
Tuż za Wilkowicacmi jest Ossolin.
To tu, na mapie zaznaczone są ruiny zamku z XVII w.
Gdy podjeżdżamy bliżej, zadziwiają. Przypominają łuk triumfalny, nic więcej.
Ruiny Zamku Ossolin © Tymoteuszka
Czy ktoś go konserwuje, sprawdza, bada......czy się przypadkiem nie zawala, nie obsypuje po tylu latach?
Przecież pod nim zwyczajnie biegnie droga, którą jeżdżą zwyczajnie ludzie w samochodach i rowerach ;)
Ossolin - ruiny z XVIIw © Tymoteuszka
Niczym łuk triumfalny © Tymoteuszka
Z Ossolina postanawiamy na chwilę wpaść do Klimontowa, jest niedaleko to dlaczego by tam nie zajrzeć.
Pamiętam pierwszą wizytę w tym urokliwym miasteczku. Zrobiło ono na mnie ogromne wrażenie.
Jest jedyne w swoim rodzaju.
Synagoga w Klimontowie © Tymoteuszka
Rynek w Klimontowie © Tymoteuszka
Barokowa Kolegiata św. Józefa - Klimontów © Tymoteuszka
Wnętrze kolegiaty © Tymoteuszka
Organy w kolegiacie © Tymoteuszka
Kopuła © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Jacka w Klimontowie © Tymoteuszka
3 km za Klimontowem odnajdujemy knajpę, którą polecili nam mieszkańcy, mam nadzieje, że nie jest zamknięta.
Knajpa znajduje się przy głównej szosie, zanim tam docieramy, czeka nas solidny podjazd, na dodatek czarne chmury straszą. Już w Klimontowie popaduje.
Gdy jesteśmy we wnątrz, zaczyna padać mocniej. Naprawdę mamy szczęście.
Krótko po deszczu, gdy już coś niecoś przeschło ruszamy dalej, na Pęchów, gdzie stoi
Pęchów - Dwór © Tymoteuszka
Za dworem na zdjęciu widać czarne chmury :)
Teraz pora odwiedzić najważniejszy punkt dnia, cmentarzysko całopalne z VI-X w. w okolicy Zdanowa.
Niestety w pobliskim lesie prowadzona jest wicinka, nieliczne ścieżki prowadzące do cmentarza przypominają grzęzawisko błotne.
Musimy się obejść bez zniego. Może innym razem?
Niedaleko stąd we wsi Kleczanów stoi drewniany kościół, zatem pedałujemy główną drogą, bo tędy najbliżej do niego.
Drewniany w Kleczanowie © Tymoteuszka
Wnętrze kościółka © Tymoteuszka
pw. św. Katarzyny i św. Stanisława Biskupa © Tymoteuszka
Bocznymi dróżkami, pośród pól i wąwozów...
Terenem © Tymoteuszka
W wąwozie © Tymoteuszka
kierujemy się na Różki, gdzie stoi dworek......niestety pozostał po nim tylko park podworski na prywatnej posesji.
Zawracamy.
Wąwozem © Tymoteuszka
Jest wcześnie, więc zanim dotrzemy na kwaterę, jedziemy raz jeszcze do Sandomierza w celu odszukania sklepu rowerowego i kupienia supportu do mojego Bociana, ponieważ los tak chciał, że trochę on nie domaga :(
Pytamy mieszkańców o sklep rowerowy, jeździmy tu i tam.......wysyłają nas tam i tu......
Jeździmy jak jacyś zakołowani :)
Niestety supportu nie udaje nam się kupić.
Wracamy na kwaterę, gdzie czyścimy nasze pojazdy :)
Czas na mycie:)
Robi się nieprzyjemnie zimno, wiatr szaleje.
Myjka ręczna © Tymoteuszka
Pora na kolacje.......i spać.
Dzwoni tel. z domu.
Mama, ciśnienie, dokumenty....i wszystko inne się wali.
W sekundę podejmuje decyzje.
Pora wracać do domu.
Pora kończyć tę przygodę rowerową, za którą Darkowi bardzo dziękuje.
Tutaj opis Darka
Kategoria w towarzystwie, Roztocze, niezwykłe, lubelskie, czaszki
- DST 70.00km
- Teren 5.00km
- Czas 04:18
- VAVG 16.28km/h
- VMAX 43.70km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze majowe 2016 - dzień 4 - wyprawa z Darkiem
Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 13.05.2016 | Komentarze 1
Dziś jest ten dzień, w którym pora się rozstać z rodziną i ze Słodkowem III :(Spakowani "na kipę" zjadamy śniadanie o 7.30.
Żegnamy się niechętnie, ale na nas już czas.
Bardzo dziękujemy za przemiłą gościnność.
Jeżeli ktoś by się wybierał z Was w tamte strony, polecamy ten nocleg. Nie wyjedziecie z niego głodni :)
Samochodem docieramy do Milczan, 2 km od Sandomierza.
Tam wyczailiśmy kwaterę już wcześniej. Niestety nie będzie to agroturystyka, ale budynek/pokój z kuchnią i łazienką ala bungalow? ;)
Po dotarciu na miejsce już wiem, że nie będzie tutaj takiej atmosfery jak była u Państwa Hałabiś.
Gdy Pani sprząta pokój po poprzednich turystach, my szybko ubieramy się w rowerowe i podążamy w kierunku Sandomierza.
Dziwnym trafem znajdujemy się na Starym Mieście ;)
Pierwsze co, to szukamy otwartego sklepu z jakimiś mapami.
Pierwszy lepszy okazał się najlepszy.
Są!
I to aż dwie :)
Brama Opatowska w Sandomierzu © Tymoteuszka
Wkładamy je w nasze mapniki i jedziemy oglądać świat. Sandomierski świat.
Poczta Polska sandomierska © Tymoteuszka
Ratusz na Rynku Głównym © Tymoteuszka
Robi się tłoczno z racji 3 maja. Robi mi się słabo na widok tylu turystów, Darkowi także.
Na Warcie :) © Tymoteuszka
Turystów coraz więcej © Tymoteuszka
Zamek sandomierski © Tymoteuszka
Katedra sandomierska © Tymoteuszka
Na szlaku Green Velo ;) © Tymoteuszka
Spichlerz sandomierski © Tymoteuszka
Pod Dworkiem Ojca © Tymoteuszka
Panorama Sandomierza © Tymoteuszka
Wejście do Wąwozu Królowej Jadwigi © Tymoteuszka
W Wąwozie © Tymoteuszka
Po niebezpiecznym przejeździe i przemarszu w wąwozie postanawiamy siebie i rowery oczyścić z błota.
Na szczęście nieopodal, przy głównej drodze znajdujemy myjnię samoobsługową, gdzie myjemy nasze rowery. Z butów wydłubujemy to i owo.
Tutaj też postanawiamy, że najlepszym rozwiązaniem będzie opuszczenie miasta.
I tak kierujemy się wedle znaków szlaku green velo.
Parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Skotnikach © Tymoteuszka
Pamiątka po powodzi © Tymoteuszka
Tutaj spotykamy parę rowerzystów - turystów.
Od czasu do czasu na szlaku wyrastają nam Punkty Odpoczynku Rowerzystów.
To miłe. W razie czego wiemy gdzie się schronić przed deszczem ;)
Dwór Skotnickich w Skotnikach © Tymoteuszka
Już niedługo będziemy na kwaterze, ale zanim tam dotrzemy chcielibyśmy po drodze coś zjeść, a także móc gdziekolwiek się schronić przed nadchodzącą burzą.
Docieramy pod kościół w Samborcu. To moja druga wizyta w tym miejscu.
Byłam tu rok temu.
Kaplica w Samborcu © Tymoteuszka
Parafia pw. Przenajświętszej Trójcy w Samborcu © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Na suficie © Tymoteuszka
Nieopodal kościoła w Samborcu © Tymoteuszka
Czujemy deszcz w powietrzu, na szczęście pod kościołem jest pizzeria.
Pora na obiad.
Darek zamawia duuuuuużą pizzę plus kawę ;)
Gdy zajadamy, zaczyna padać, a nawet lać.
Gdy kończymy wychodzi słońce.
Co za szczęście.
Po obiedzie kierujemy się do pobliskiego Żukowa, gdzie wg. mapy jest wapiennik.
Dla Darka to widok codzienny, dla mnie nie. Ja nie mam nic takiego w swoich okolicach.
W sadzie © Tymoteuszka
W sadzie intensywne zapachy :) Jest tu tak pięknie.
Pozostałości wapiennika w okolicach Żukowa © Tymoteuszka
Przez wapienne okienko ;) © Tymoteuszka
Przez drugie okienko © Tymoteuszka
Z Żukowa przez Chobrzany, tam gdzie jest czaszka na murze kościoła.
Chobrzany odwiedzam drugi raz w życiu.
Na tablicy informacyjnej przy kościele w Chobrzanach © Tymoteuszka
Jeszcze dwa punkty do odwiedzenia: Dwór w Głazowie, który dziś jest zaadoptowany na szkołę podstawową i wygląda tak:
Głazów - Dwór © Tymoteuszka
oraz kościół w Obrazowie.
Parafia pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Obrazowie © Tymoteuszka
Kładka łącząca kościół z plebanią w Obrazowie, wybudowana za unijne pieniądze © Tymoteuszka
Teraz, kiedy jeseśmy przy kwaterze, nasza dzisiejsza podróż miała się zakończyć, ale się jeszcze nie zakończyła.
Przypomnieliśmy sobie, że nie mamy pieczywa w domku.....więc postanawiamy wyskoczyć na krótko ;) do Sandomierza.
Po drodze do centrum wjeżdżamy na teren cmentarza żołnierzy radzieckich, gdzie przed jego bramą stoją dwa czołgi.
Czołg na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Sandomierzu © Tymoteuszka
Pomnik na cmentarzu żołnierzy radzieckich © Tymoteuszka
Z mapy wynika, że nie byliśmy jeszcze tutaj, czyli na Kopcu Salve Regina.
Krzyż na szczycie kopca Salve Regina © Tymoteuszka
Kopcem jestem oczarowana i te widoki na dokładkę.
Widok z kopca Salve Regina w Sandomierzu © Tymoteuszka
Droga na szczyt kopca © Tymoteuszka
Przez Stare Miasto, koło zamku, w górę, w stronę Bramy Opatowskiej, aż w końcu wjeżdżamy w ulicę Żydowską, przy której stoi była synagoga, dziś to budynek Państwowego Archiwum.
Synagoga sandomierska © Tymoteuszka
Parking przy niej i te samochody psują jej wizerunek.
Sandomierska synagoga © Tymoteuszka
Fragment muru obronnego Starego Miasta Sandomierz © Tymoteuszka
Brama Opatowska - Sandomierz © Tymoteuszka
Jadąc w kierunku kwatery mijamy stary cmentarz po prawej stronie.
Grzechem byłoby nie wejść :)
Oczywiście zadaniem naszym jest odnalezienie czaszek.
Znajdujemy aż 5 sztuk, niesamowite.
Czaszka nr.1 - stary cmentarz sandomierski © Tymoteuszka
Czaszka nr.2 - stary cmentarz sandomierski © Tymoteuszka
Nietypowy pomnik © Tymoteuszka
Czaszka nr.3 - stary cmentarz sandomierski © Tymoteuszka
Czaszka nr.4 - stary cmentarz sandomierski © Tymoteuszka
Czaszka nr5. - stary cmentarz sandomierski © Tymoteuszka
Ostatnim punktem będzie odszukanie cerkwi sandomierskiej.
Oto ona.
Sandomierska cerkiew prawosławna © Tymoteuszka
Opowieść Darka z dnia dzisiejszego.
Z zakupami docieramy na kwaterę.
Jemy i pijemy....
i plany na jutro snujemy.....
Kategoria lubelskie, niezwykłe, Roztocze, w towarzystwie, zamki i pałace, świętokrzyskie, czaszki
- DST 111.00km
- Czas 05:55
- VAVG 18.76km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze majowe 2016 - dzień 3 - wyprawa z Darkiem
Poniedziałek, 2 maja 2016 · dodano: 13.05.2016 | Komentarze 1
Na szlaku św. Jakuba w okolicach Kraśnika © Tymoteuszka
2 maja to dzień roboczy.
Po śniadaniu w przemiłym towarzystwie gospodarzy, postanawiamy podjechać do Urzędu Miasta Kraśnik w ramach wycieczki. Tu mieści się Informacja turystyczna. Dostaniemy tam upragnione mapy?
Niestety nie. Nie ma map, nie ma także ich w Starostwie, o czym dowiadujemy się telefonicznie.
Przejeżdżamy więc przez centrum Kraśnika, po czym Darkowi rzuca się w oczy sklep sportowy, podjeżdżamy.
Panowie sprzedawcy dzielą się z nami informacją o przebiegającym przez miasto szlaku św. Jakuba.
Podobno jest bardzo dobrze oznaczony. Się okaże.
Jedziemy do wskazanego miejsca i stamtąd już po śladach - namalowanych muszelkach na słupach, słupkach, drzewach. Przy każdym rozwidleniu dróg rozglądamy się gdzie nas poprowadzi.
Szlak św. Jakuba wije się pośród wąwozów © Tymoteuszka
A prowadzi nas bardzo malowniczymi ścieżkami pośród pól, lasów i wąwozów.
Na tle muszelki ;) © Tymoteuszka
Jednak tam gdzies po drodze zgubiliśmy muszelkę i szlak.
Zatem nie jest tak dobrze oznakowany ;)
Oczywiście co jakiś czas zatrzymujemy się przy wielu punktach godnych uwagi, by zrobić pamiątkowe zdjęcia.
Młyn w Woli Trzydnickiej © Tymoteuszka
A przy drzwiach klucze :) © Tymoteuszka
Młyn na rzeczce Karasiówce © Tymoteuszka
Młyn z drugiej strony © Tymoteuszka
Na południowy zachód od Kraśnika, w województwie podkarpackim, pośród lasów odwiedzamy liczące 3 tysiące mieszkańców, czarujące miasteczko - Zaklików.
W miasteczku, nieopodal Rynku mieści się zabytkowy drewniany kościółek.
Udajemy się tam.
Na szlaku architektury drewnianej - Zaklików © Tymoteuszka
Brama cmentarno-kościelna w Zaklikowie © Tymoteuszka
Zabytkowy kościół św. Anny w Zaklikowie © Tymoteuszka
Na cmentarzu znajdujemy czaszkę :)
Czaszka na cmentarzu zaklikowskim © Tymoteuszka
Kościół od strony cmentarza © Tymoteuszka
Odwiedzamy także Centrum kultury, gdzie podobno dostaniemy jakieś mapy okolicy.
Są!!!! Mamy mapy.
Nie są jakieś wielkie, czarujące ani pokazujące tę okolicę, w którą się wybieramy....najważniejsze, że są.
I już.
Po krótkiej debacie na Rynku, decydujemy się pojechać w kierunku wsi Irena, a później po mału kierować się na północ przez Gościeradów do Słodkowa III.
Cmentarz powstańców styczniowych © Tymoteuszka
Przed wsią Borów (woj. lubelskie), stoi oto taka tablica informacyjna.
Wieś Borów © Tymoteuszka
Przejeżdżamy przez wieś, rzeczywiście nie widać rzadnych starych domów.
Może jeden lub dwa.
Podjeżdżamy jeszcze pod kościół.
Kościół pw. św. Andrzeja - Borów © Tymoteuszka
Droga powrotna to droga pod wiatr. Jest ciężko.
Mijamy Kosin, Mniszek, Łany.
Przed nami Gościeradów Plebański. Wygląda na jakąś większą mieścinę. Może tutaj coś zjemy? ;)
Kościół pw. Świętego Stansiława Biskupa i Męczennika w Gościeradowie Plebańskim © Tymoteuszka
Do góry © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Z boku © Tymoteuszka
Kto pyta, ten nie błądzi.
Pytamy mieszkankę o knajpę z jadłem.
Kieruje nas do Bajki.
Najedzeni ruszamy powoli pod pobliski pałac.
Dworek - obecnie Dom Pomocy Społecznej w Gościeradowie © Tymoteuszka
Po krótkiej naradzie decydujemy się na przejazd przez Księżomierz.
Siedząc i jedząc zauważamy pewien drogowskaz, wskazujący właśnie na Księżomierz. Mówi on, że znajduje się tam jakieś sanktuarium. Czy warto się tam udać?
Zobaczymy. Ryzyk fizyk :)
Sanktuarium Matki Bożej w Księżomierzy © Tymoteuszka
Powyższe sanktuarium nie zwala z nóg. Zwykły kościół, nic poza tym...
Jedziemy przez Dzierzkowice i Wyżnicę, docieramy w ten sposób do Kraśnika.
Widoczek zostawiamy w tyle ;) © Tymoteuszka
Później prosta droga do Stróży.
Na niwach © Tymoteuszka
Kręta z górkami i dolinkami droga do Słodkowa III. :)
Nie myślimy nawet o kolacji, przecież jesteśmy najedzeni.
Jednak gospodarze nie odpuszczają, lubią jak człowiek - turysta jest najedzony :)
Przed nami ostatnia noc w tym gospodarstwie agroturystycznym z przemiłymi gospodarzami .
Jutro z rańca trudno będzie się rozstać.
Dziękujemy bardzo za przemiłą gościnę.
Kategoria drewniane, czaszki, niezwykłe, Roztocze, lubelskie, w towarzystwie, podkarpackie
- DST 112.00km
- Czas 05:45
- VAVG 19.48km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze majowe 2016 - dzień 2 - wyprawa z Darkiem
Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 12.05.2016 | Komentarze 1
Opuszczamy Słodków III © Tymoteuszka
Dziś drugi dzień naszych majowych wojaży.
Na śniadanie od gospodarzy o 7.30 dostajemy jajecznicę z wiejskich jajek oraz tutejszy pieróg. Kawa.
Chwila rozmowy z nimi i udajemy się do pokoju, by wszystko spakować do placaków, o niczym nie zapomnieć, idziemy do garażu, gdzie nocują nasze rowery, ubieramy je i ok. 9.00 jedziemy przed siebie.
Po 2 km stajemy by zrobić pierwsze zdjęcie podczas tej wycieczki.
Przy okazji zdejmuje co nieco z siebie, robi się ciepło, świeci słońce.
Zaglądam do plecaka, okazuje się, że nie włożyłam do niego krótkich rękawiczek, no nic, spróbuje jazdy bez nich.
Kanapki, które mieliśmy wziąść ze sobą na "czarną godzinę" zostały w lodówce ;)
Cóż. Nie wracamy, jedziemy dalej przed siebie.
Kierunek Batorz © Tymoteuszka
Droga jest urozmaicona, nie możemy się tutaj nudzić.
Jedziemy raz z górki, raz pod górkę.
Roztaczają się tutaj piękne widoki.
W Batorzu Darek orientuje się, że nie ma dokumentów i portfela w placaku.
Ups, ciepło nam się robi.
Pytanie gdzie są?
Albo leżą na łóżku, albo na stole.
Albo......nie nie tylko nie to.
Krzyże na polach ;) © Tymoteuszka
Na jednym z punktów widokowych © Tymoteuszka
W kamieniołomie © Tymoteuszka
Gdy pokonujemy kolejną z górek, Darek zauważa coś na polu.
Stajemy. Okazuje się, że to pomnik upamiętniający zamordowanych w tym miejscu żydów.
Miejsce zaskakuje.
Pedałujemy dalej pod górę.
Żydowskie miejsce pamięci © Tymoteuszka
Na zjazdach odpoczywamy :)
Przed zakrętem, we wsi Otrocz zatrzymujemy się na chwilkę w okolicach kościoła.
Kościół katolicki w Otroczu © Tymoteuszka
Dalej wjeżdżamy pod górę, którą to dziś? Znaki wskazują na zjazd/wjazd 7-9% i tak jest też tym razem.
Czasami nie mam siły, ale wiem, że na jej szczycie czekają na nas piękne widoki.
Pofałdowane © Tymoteuszka
Po drodze do Janowa Lubelskiego staję się dziwna rzecz.
Rozmawiając z Darkiem o znikomym ruchu drogowym, o rzadko nas mijających autach........kierownica moja zjechała lekko na prawo, moja ręka ugrzęzła między kierownicami, pech chciał, że jadę bez rękawic.
Po jakimś czasie udaje mi się uwolnić, zjeżdżam na lewo, Darek ostro hamuje. Myślałam, że leży w rowie. Nie leży, ale jest przestraszony, ja także.
Sznyta na ręce została do dziś, pamiątka z wyjazdu :)
Janów Lubelski troszkę mnie zaskakuje.
Czym, potężnym kościołem, a raczej sanktuarium, no i dwoma głównymi placami w centrum miasta.
Jeden plac to Rynek, a drugi to prawdziwy las :)
Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej Różańcowej w Janowie Lubelskim © Tymoteuszka
Wnętrze Sanktuarium w Janowie Lubelskim © Tymoteuszka
Rynek - Janów Lubelski © Tymoteuszka
Z racji tego, że to średniej wielkości miasto, największe jakie minęliśmy do tej pory, decydujemy się poszukać jakiejś knajpy, by móc zjeść obiad.
Udaje się, lecz menu ograniczone do jednego dania.
Zamawiamy, zajadamy i jedziemy dalej.
Plac w centrum miasta © Tymoteuszka
W Modliborzycach stajemy na chwilkę przy chałupach
Drewniane chałupy © Tymoteuszka
a także przy kościele
Kościół pw.św. Stansiława BM w Modliborzycach © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Wracamy na kwaterę. Po drodze co jakis czas zatrzymując się a to przy drewnianej chacie
Drewniana chałupinka © Tymoteuszka
a to przy źródełkach
Żródła © Tymoteuszka
i oczywiście przy drewnianym kościele, tutaj w Rzeczycy Ziemiańskiej.
We wsi robimy ostatnie zapasy na drogę, uzupełniamy płyny, gorąco jest, wiatr osusza usta i gardło.
Parafia pw. Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej © Tymoteuszka
Kolejny drewniany na naszej drodze © Tymoteuszka
Gdy zostawiamy w tyle boczne dróżki i ścieżynki, przy głównej drodze na Kraśnik poajwia się nam oto taki piękny widok.
Tam gdzieś stoi nasza kwatera :)
Już niedaleko.
Widok na Stróża, już niedaleko jest nasza kwatera © Tymoteuszka
Gdy wjeżdżamy na podwórko agroturystyki wita nas z utęsknieniem pies gospodarzy - Morest :)
Rowery parkujemy w garażu, a my dostajemy kolejne zaproszenie od nich na dół, do kuchni, gdzie częstują nas herbatą, ale nie tylko.
Rozmawiamy......
Widok z balkonu na agroturystyce w Słodkowie III © Tymoteuszka
Mili gospodarze, rodzinna atmosfera w tym Słodkowie III.
Dzień pełen wrażeń.
Opis Darka z dzisiejszego dnia.
Kategoria lubelskie, Roztocze, niezwykłe, w towarzystwie
- DST 41.00km
- Czas 02:30
- VAVG 16.40km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztocze majowe 2016 - dzień 1 - wyprawa z Darkiem
Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 5
Kościół rektoralny św. Ducha w Kraśniku © Tymoteuszka
30 kwietnia 2016r.
Z Darkiem od dawien dawna "stroimy" się na wspólny wypad gdzieś w Polskę oczywiście z rowerkami.
Przesyłka z drugim bagażnikiem na rower Darka dociera o ciut za późno do mnie.
Teraz pora znaleźć czas na przeróbki......ufff.
Zdążyliśmy. Dziękujemy. :)
Teraz wypadałoby się pomodlić o słoneczną pogodę, przepraszam, ale nie mam zamiaru na wyjeździe siedzieć przy oknie i patrzeć jak krople deszczu spływają po szybie, albo grać w karty ;)
No i jest, zapowiadają ładną pogodę. Dziękujemy.
Przed wyjazdem nie udało mi się odnaleźć sakw, które chciałam ze sobą wziąść, musiałam więc spakować się do walizki.
Nie odnalazłam także mapnika ;)
Niezłym sjagonem się zaczyna ta wyprawa.
Wyjeżdżam po Darka do Kielc, gdzie podjedzie pociągiem ok. 8.00/9.00?
Pod dworcem w Kielcach jestem ciut wcześniej.
Jest i Darek. Do celu mamy 130 km. Jedziemy w okolice Kraśnika, gdzie mamy zaklepany nocleg na agroturystyce.
U Państwa Hałabiś, we wsi Słodków III pojawiamy się ok. 12.00
Powiatnie.
Rozładowanie bagaży do pokoju.............iiiiiiiiii MAPNIK SIĘ ZNALAZŁ!!!!!!!!!!!!!......i zaproszenie gospodarzy na obiad :)
Łał, ale przecież my mamy nocleg ze śniadaniem, obiadu miało nie być :)
To nie koniec niespodzianek ze strony gospodarzy........gdy wracamy po południu, zapraszają nas na kolację.
No nie, co za niespodzianka :)
Bardzo dziękujemy.
Na dzisiejszy, po obiedni wypad nie mamy nic zaplanowanego, a także nie mamy map.
Postanawiamy, że pojedziemy do sąsiedniego Kraśnika, tam znajdziemy jakąkolwiek księgarnię i kupimy mapy.
Jednak wpierw podjeżdżamy pod kościół i plebanię.
W modrzewiowym domku mieści się plebania kraśnicka © Tymoteuszka
Znajdujemy księgarnię.
Księgarnia Avalon © Tymoteuszka
A w niej, lepiej nic nie pisać. Prawie nic nie ma. Plan miasta i mapa przypominająca grę w zgaduj zgadula: "co tam jest napisane?, albo gdzie jest Kraśnik?".....;)
Może jednak zostaniemy w mieście i się pokręcimy?
Będzie bezpieczniej, nigdzie się przecież tu nie zgubimy.
Wypatrujemy wszelkie punkty zaczepienia, punkty, które wyróżniają miasto w jakiś sposób i tam próbujemy dojechać, podjechać.
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Kraśniku © Tymoteuszka
Nad wejściem bocznym kościoła © Tymoteuszka
Molo nad Zalewem Kraśnickim © Tymoteuszka
Widok na starą część miasta Kraśnik © Tymoteuszka
Od strony Parku im. Jana Pawła II © Tymoteuszka
Ślimak na drodze ;) © Tymoteuszka
Mała synagoga - Kraśnik © Tymoteuszka
Tablica informacyjna © Tymoteuszka
Duża synagoga - Kraśnik © Tymoteuszka
Stare kamienice kraśnickie © Tymoteuszka
Kraśnicki kirkut w polu © Tymoteuszka
Wreszcie jakiś zjazd :) © Tymoteuszka
Wracamy do Słodkowa III.
Jest wcześnie, gdy wjeżdżamy na teren naszego tymczasowego domku :)
Gospodarze, jak wyżej wspomniałam, poczęstowali nas kolacją ;)
I zachęcili do odwiedzenia sąsiedniej miejscowości Stróża, w celu zobaczenia:
To jedziemy.
Nowy kościół w Stróży k. Kraśnika © Tymoteuszka
Kaplica pw. Trójcy Przenajświętszej w Stróży © Tymoteuszka
Zbudowana została na planie trójkąta © Tymoteuszka
Stawy w Stróży © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza w Stróży © Tymoteuszka
Ktoś stoi za kratami i obserwuje ;) © Tymoteuszka
Teraz już definitywnie wracamy na kwaterę.
Robi się chłodno.
Jeszcze tylko dwie górki do pokonania ;)
Raz z górki, raz pod górę - droga na kwaterę © Tymoteuszka
Padamy na łóżka i nie ma nas.
Do jutra oczywiście.
Wpis Darka z dnia dzisiejszego.
Kategoria drewniane, lubelskie, niezwykłe, w towarzystwie, Roztocze
- DST 51.00km
- Teren 23.00km
- Czas 02:32
- VAVG 20.13km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Lasami do Idziego :)
Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 1
Las się zieleni :) © Tymoteuszka
Hej ho hej ho, lasami by się szło :), a raczej jechało.
Po niedzielnym grillu pora ruszyć do lasu, więc jadę Czarnym Bocianem.
Na terenie Spały © Tymoteuszka
Tam, gdzie mogę, wjeżdżam w las.
I tak pokonuje kilometry raz zielonym, raz czerwonym szlakiem rowerowym lub pieszym, tam gdzieś po drodze natrafiłam nawet na szlak konny łódzki :)
Na szlaku rowerowym w okolicach Królowej Woli © Tymoteuszka
Na zielonym szlaku © Tymoteuszka
Tak dziś wyszło, że po drodze znalazłam pewien punkt kontrolny, który nadal stoi na swoim miejscu. Tutaj dojechałam z pamięci, gdyż mapę z naniesionymi punktami zostawiłam w domu.
PK 2 - z Adventure Orient - Lasy Spalskie © Tymoteuszka
Przy PK 2 - po dawnej leśniczówce nie ma ani śladu © Tymoteuszka
Kwiat © Tymoteuszka
Na moim ulubionym, łódzkim szlaku konnym ;) © Tymoteuszka
Wszystko kwitnie w około, robi się zielono, gdzieniegdzie biało.
Na granicy Inowłodza - tędy zjeżdża się ostro z górki :) © Tymoteuszka
Ja pojadę troszkę inaczej, bo ścieżką między białymi krzakami :) © Tymoteuszka
Do dzieła, jadę niczym po Suwalskich wzniesieniach ;) © Tymoteuszka
Biały tunel za mną © Tymoteuszka
Udało mi się zlokalizować poraz drugi schron, który umiejscowiony jest w pobliżu Idziego.
Na poniższym zdjęciu przedstawiam Wam jego malutki fragmencik.
Schron koło mnie © Tymoteuszka
Odwiedzam Idziego i wzgórze, na którym stoi.
Widoki o tej porze roku są tutaj niesamowite.
Idzi przede mną © Tymoteuszka
Tu można się schronić w cieniu, ktoś pomyślał...;) © Tymoteuszka
Ciąg dalszy białego tunelu © Tymoteuszka
Przechodzę z rowerem u boku przez tutejszy cmentarz.
Na inowłodzkim cmentarzu - to tutaj niedawno zakończyły się prace sondażowe, mające na celu ustalić domniemane miejsce spoczynku majora Henryka Dobrzańskiego © Tymoteuszka
Zakładnikom rozstrzelonym w Inowłodzu 1944r © Tymoteuszka
Kościół romański św. Idziego w Inowłodzu z perspektywy alejki cmentarnej © Tymoteuszka
Zjeżdżam ze wzgórza kamienną drogą, po czym kieruję się na pobliski deptak, który prowadzi począwszy od wzgórza z kościołem św. Idziego...
Idzi z perspektywy Doliny Pilicy, a konkretnie z deptaka © Tymoteuszka
wzdłuż rzeki Pilicy, dalej obok byłej synagogi.....
Deptakiem obok stawu i byłej synagogi inowłodzkiej © Tymoteuszka
Inowłodzka synagoga - widok na bok i tył, brak połowy rynny to zaniedbanie, a szkoda © Tymoteuszka
a skończywszy na ruinach zamku Kazimierza Wielkiego.
Inowłodzki zamek Kazimierza Wielkiego - widok z polnej ścieżki © Tymoteuszka
Opuszczam Inowłódz jadąc lasami...
W lesie na granicy Inowłodza © Tymoteuszka
Kapliczka leśna © Tymoteuszka
W lesie oddycham pełną piersią, zmieniając kolory szlaków rowerowych, a także goniąc ciemne chmury, oraz siłując się z potwornie wiejącym wiatrem prosto w twarz.
Zielonym szlakiem rowerowym w kierunku Spały, to na tym odcinku omijamy kilka mijanek ;) © Tymoteuszka
Tablica informacyjna © Tymoteuszka
W Rezerwacie Przyrody Spała © Tymoteuszka
Gonię spiesząc się do domu, ale na szczęście nie pada.
Kołujący wiatr potargał me włosy oraz rozgonił ciemne chmury.
Co za szczęście.
Główna droga w Rezerwacie Spała © Tymoteuszka
Kwiatów tu bez liku © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo, budowle romańskie, nad brzegami, niezwykłe