Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




  • DST 70.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 14.38km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień dziesiąty - Słonne - Albigowa k. Łańcuta

Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 10.09.2019 | Komentarze 1

Piękny poranek dnia dzisiątego wyprawy - Słonne
Piękny poranek dnia dzisiątego wyprawy - Słonne © Tymoteuszka

W namiocie, między górami, nad rzeką San o dziwo nie było zimno.
Aż dziwne. Wychodzimy z namiotu i ukazują się nam piękne widoki.
Mgła otuliła ziemię, coś pięknego, słońce przebija się.
Zaczynamy się krzątać, tropik wędruje na płotek, namiot na plac przed sklepem - w tej chwili pod nim jest sucho oraz najwięcej słońca, które coraz śmielej świat ogrzewa.
Pora na śniadanie, herbata, kawa, kanapki.
Na koniec zmywanie i toaleta.
Do drogi jesteśmy gotowi już o 8:20.
Trochę mi smutno, ponieważ czuję się tutaj świetnie, to moje klimaty, z niechecią stąd odjeżdżam.
Ruszamy w kierunku Sielnicy, gdzie nowy most budują........nie wiedzieliśmy o tym, nie wiedzieliśmy, że też uda się nam go przejść/przejechać. Panowie budowniczy nam pozwolili. Z tej strony droga się urywa, jest ślepa, nie przejedziesz tędy autem. Dobrze, że nam się udało.
Nieco dalej czeka nas przeprawa promowa przez tę samą rzekę.
San dziwnie się wije :)

Płyniemy po raz kolejny promem
Płyniemy po raz kolejny promem © Tymoteuszka

W Bachórzcu podjeżdżamy pod drewniany kościół pw. św. Katarzyny i bł. J.S. Pelczara bpa.
Tu robimy krótką przerwę.
Odtąd będziemy poruszać się drogami wojewódzkimi, niestety góry mają to do siebie, że jest ograniczona ilość dróg.
Na szczęście do mety dzisiejszego dnia dojedziemy w całości, bez żadnych spięć z kierowcami.
Z drogi roztaczają się cudne widoki, od czasu do czasu zatrzymuje się, by wziąć głęboki oddech, a także bardziej nacieszyć oczy :)

Modrzewiowy kościół pw. św. Katarzyny w Bachórzcu
Modrzewiowy kościół pw. św. Katarzyny w Bachórzcu © Tymoteuszka

Obok kocioła - Bachórzec
Obok kocioła - Bachórzec © Tymoteuszka

Wspaniałe widoki po drodze do Łańcuta
Wspaniałe widoki po drodze do Łańcuta © Tymoteuszka

Zaglądamy na chwilkę do Bachórza.
Darek spragniony kawy, nie powiem ja także :)
Przerwa się należy, tym bardziej, że czeka nas przeprawa przez trzy przełęcze. Trzeba troszeczkę odpocząć, nabrać sił.
Niby wyjeżdżamy z gór, ale to jest mylne. Płaski krajobraz ujrzymy dopiero w pobliżu Łańcuta, czyli na mecie dzisiejszego dnia.

Stacja Bachórz - to tu robimy przerwę na kawę
Stacja Bachórz - to tu robimy przerwę na kawę © Tymoteuszka

3 przełęcze przed nami
3 przełęcze przed nami © Tymoteuszka

Widać wiatraki w pobliżu Łańcuta
Widać wiatraki w pobliżu Łańcuta © Tymoteuszka

Tam jakby płasko się zrobiło :)
Tam jakby płasko się zrobiło :) © Tymoteuszka

Z racji, że jutro kończymy nasze wędrowanie, dziś warto pomyśleć o jakiejś sympatycznej agroturystyce, aby wyprać nasze ciuchy w pralce i nie marnować czasu na suszenie i składanie namiotu. 
Zatem jedziemy do wsi Albigowa, gdzie gospodarstwo Albinos czeka na nas z otwartymi rękoma, jak się później okazuje. 
Przyjechaliśmy tutaj w ciemno, ale na szczęście wszystko poszło po naszej myśli.

Neoromański kościół z 1897 r w Albigowej k. Łańcuta
Neoromański kościół z 1897 r w Albigowej k. Łańcuta © Tymoteuszka

Przemiły gospodarz pokazał pokoje, wybraliśmy jeden, ten pierwszy :) Pokazał kuchnie i wszystko inne.
O dziwo, bez żadnych dopłat, opłat zgodził się na włączenie pralki.
Zaraz po przyjeździe wszystkie nasze rzeczy po 1,5 h były już czyściutkie. Rozwiesiliśmy zatem je na sznurkach. Pod wieczór były suchutkie na pieprz.
W międzyczasie w kuchni odbywały się czary-mary.
Wyczarowaliśmy dwa dania z tak jakby jednego. Na pierwszy ogień wlaliśmy zupę, herbatę i kawę do gardeł.
Na kolację zjedliśmy ryż z warzywami.

Wypicie dużej ilości płynów grozi opuchlizną kończyn ;)
Wypicie dużej ilości płynów grozi opuchlizną kończyn ;) © Tymoteuszka

W agroturystyce w Albigowej - żyć nie umierać, nawet pranie zrobiliśmy za darmo :)
W agroturystyce w Albigowej - żyć nie umierać, nawet pranie zrobiliśmy za darmo :) © Tymoteuszka

Po obiedzie, po odpoczynku postanowiliśmy zwiedzić okolicę. Jedziemy do Markowej i Łańcuta.

Kościół pw. św. Doroty w Markowej k. Łańcuta
Kościół pw. św. Doroty w Markowej k. Łańcuta © Tymoteuszka

Niestety, do Skansenu w Markowej już nie wejdziemy, gdyż zamykają za 10 minut. Cóż. Wypatruje boczną drogę polną, biegnie ona tuż za ogrodzeniem tegoż Skansenu. Podążamy nią robiąc poniższe zdjęcia.

W Muzeum Wsi Markowa
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka

W Muzeum Wsi Markowa
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka

W Muzeum Wsi Markowasi Markowa
W Muzeum Wsi Markowasi Markowa © Tymoteuszka

W Muzeum Wsi Markowa
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka

W Skansenie piękne chaty stoją, aż żal że nie weszliśmy na jego teren.

W Muzeum Wsi Markowa
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka

Z Markowej pora udać się teraz do Łańcuta. Jedziemy przez wzgórza pełne wiatraków, o dziwo droga nie jest płaska.

Pole wiatraków k. Łańcuta
Pole wiatraków k. Łańcuta © Tymoteuszka

W Łańcucie podjeżdżamy pod zamek, wokół którego prowadzony jest remont. Dróżki w pobliżu zamku później na Rynek, czy główny plac miasta, na koniec zostawiamy sobie synagogę.

Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka

Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka

Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka

Na terenie zamku w Łańcucie
Na terenie zamku w Łańcucie © Tymoteuszka

Na Rynku - Łańcut
Na Rynku - Łańcut © Tymoteuszka

Książka na ławce
Książka na ławce © Tymoteuszka

Synagoga w Łańcucie
Synagoga w Łańcucie © Tymoteuszka

Kilometr za Łańcutem i 2 km od Albinosa Czarny Bocian doznaje kontuzji.
Od jakiegoś czasu czuje, że coś jest nie tak z łańcuchem.....Przerzucam na najmniejszy tryb i pęka hak.
Dzwonimy do rowerowego, ten jest zamknięty, ale odbiera serwisant....zaprasza, może znajdzie taki hak.
Darek w międzyczasie skraca łańcuch, od teraz będę jechać na jednym biegu.
Podjeżdżamy pod rowerowy.....okazuje się, że niestety, ale nie ma tego, co potrzebujemy.

Awaria Czarnego Bociana - złamany hak, 17 km przed metą wyprawy
Awaria Czarnego Bociana - złamany hak, 17 km przed metą wyprawy © Tymoteuszka

Nic innego mi nie pozostaje, jak ostatnie 17 km od Albigowej do Rzeszowa jechać bez przerzucania przerzutek......
Draek sprawdza trasę, czy nie jest przypadkiem pofałdowana.
Na szczęście jest w miarę płasko. Przed wjazdem na agrotustykę odiwedzamy jeszcze sklep spożywczy. Jutro niedziela, więc trzeba się zaopatrzeć w conieco.
Po ciężkim dniu zasypiamy w 3 minuty.



Komentarze
amiga
| 11:48 wtorek, 10 września 2019 | linkuj Pierwsza część wycieczki była wymagająca, dopiero gdy dojechaliśmy do agro odetchnąłem. Nie dość, że górki, to jeszcze słońce nie dawało o sobie zapomnieć. Za to druga część ta do Łańcuta była bardzo przyjemna, szkoda, że skansen mieliśmy dostępny tylko z zewnątrz, ale co tam. Miałem wrażenie, że obsługa ma gdzieś turystów.. tym bardziej, że pewnie po 10 minutach byśmy wyszli stamtąd ;) A awaria... powiem tak, zaskoczyła mnie, rozumiem, że mogło by się to wydarzyć na ostrym podjeździe... ale tam gdzie biliśmy nic takiego nie było. Coś się jednak z hakiem musiało już wcześniej dziać... Chyba...., teraz to do mnie dotarło... to mogła być awaria tylnej przerzutki... a jej uszkodzenie mogło doprowadzić do zerwania haka. Zresztą po późniejszych jej oględzinach nie tak działała jedna ze sprężyn. Hmmm... Mimo wszystko dobrze że stało się to 20 km przed końcem całej wyprawy, a źle że w sobotę wieczorem. W zasadzie nie było opcji by to naprawić. Z hakami jest drobny problem, producenci co jakiś czas zmieniają ich kształt. W efekcie na rynku jest przynajmniej kilkadziesiąt wariantów... więc trafienie akurat na sklep który miałby dokładnie to co potrzebowaliśmy było niewielkie... Najważniejsze, że przetrwaliśmy to :) a Bocian jest znów pełnosprawny :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa owsta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]