Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2019
Dystans całkowity: | 1054.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 81.08 km |
Więcej statystyk |
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 8
Środa, 26 czerwca 2019 · dodano: 13.07.2019 | Komentarze 3
Środa, to jest ósmy, ostatni dzień tej wyprawy.Spało nam się dobrze, ale skoro świt musimy wstać, o 5:30 ruszamy do Szczecina, gdzie grubo po 12:00 będzie czekał na nas pociąg przy peronie pierwszym czy drugim? na stacji Dąbie :)
Ale zanim tam dojedziemy musimy coś zobaczyć, coś zwiedzić po drodze. Bo jak nie my, to kto? ;)
Kościół św. Jacka - Stepnica © Tymoteuszka
Na pierwszy ogień jedziemy do centrum Stepnicy, w której zabytkowy kościół stoi, jest i marina.
Przy Tawernie Panorama - Stepnica © Tymoteuszka
Marina w Stepnicy © Tymoteuszka
Zanim wjedziemy do Goleniowa, trafiamy na.......Syrenkę "udającą" wóz Milicyjny.
Grzechem byłoby się nie zatrzymać. Posterunkowa jest w swoim żywiole :) Chwilę pozuje.
Poczym jedziemy dalej.
Co za okaz :) © Tymoteuszka
Przed Goleniowem błądzimy, źle skręcamy, nie tam, nie tędy. Nadrabiamy kilka km, poczym już wiemy gdzie jesteśmy, odnajdujemy się, cofamy i wjeżdżamy na odpowiednią drogę. Miasto zaskakuje, swoim "niepoukładaniem", taki kipisz i rozgardiasz. Kilka zabytków i to wszystko, na około stare bloki, kamienice. Już wiemy, że nie mamy co tu wracać. Nie podoba nam się to miasto.
Goleniów - Brama Wolińska © Tymoteuszka
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Goleniowie © Tymoteuszka
Plac Planty w Goleniowie © Tymoteuszka
Spichlerz zbożowy w Goleniowie © Tymoteuszka
Baszta Mennicza i Prochowa - Goleniów © Tymoteuszka
Ruiny kaplicy św. Jerzego w Goleniowie © Tymoteuszka
Z Goleniowa kierujemy się na boczną drogę prowadzącą do Szczecina przez Pucice i Załom. Powinna być w porządku, powinien tutaj panować mały ruch samochodowy, ponieważ tuż obok poprowadzona jest główna droga, S3, która później przechodzi w A6 - to obwodnica Szczecina. Mylimy się, tak nie jest. Kierowcy bardziej chyba lubią tę boczna niżeli S, czy autostradę. Hm.
Szczecin....chyba nie z tej strony do niego wjeżdżamy :) To miasto jest.....dłuuuuuuuuuuuuuuuugie. Jedziemy i jedziemy i jedziemy i końca nie widać. Strasznie nam się dłuży. Zanim docieramy do centrum upływa sporo czasu. Wypadąłoby jeszcze zobaczyć centrum, Stare Miasto i wrócić do Dąbia, skąd nasz pociąg odjeżdża.
Marnie to widzę. Chyba lepiej będzie jak się wpakujemy do lepszego pociągu na Głównym i dojedziemy tam po szynach. Będzie szybcie i bezpieczniej czasowo.
Mimo, że w Szczecinie pojawiamy się ok. 9:00, jest już bardzo gorąco. Dziś chyba jest kumulacja upałów.
Miasto zaskakuje. Nie odnaujdujemy tu żadnego rynku, mino że według drogwskazów, jesteśmy na Starym Mieście. Podjezdzamy jedynie pod Zamek, kręcimy się wąskimi uliczkami, odnajduje jakąś aleję Kwiatową, zegar słoneczny oraz kilka bram, poczym wjeżdżamy na dworzec Główny, gdzie zamawiamy jedzenie w KFC, później na peron.
Jesteśmy już w Szczecinie © Tymoteuszka
Szczecin - Zamek Książąt Pomorskich © Tymoteuszka
Pod Zamkiem Książąt Pomorskich w Szczecinie © Tymoteuszka
Kościół Polskokatolicki pw. św. Piotra i Pawła w Szczecinie © Tymoteuszka
Jedna z bram w Szczecinie © Tymoteuszka
Druga z bram w Szczecinie © Tymoteuszka
Mijamy kilka stacji, wysiadamy na Dąbiu. Tam wiata na peronie osania nas tylko od słońca, jest straszny gorąc. Postanawiamy stad uciec, choć na chwilę. Może odnajdziemy jakieś zabytki w dzielnicy? Są pozostałości murów oraz stary kościół. Wracamy na stacje.
Tam mamy jeszcze czas by ogarnąć korki z butelek plastikowych z całego wyjazdu, a także uczesać się porządnie :) Wypijamy dużo wody, według zaleceń i poleceń wydawanych z głośnika/megafona ;)
Wsiadamy do pociągu, a tam zimno :) Klimatyzacja działa na pełnych obrotach. Przed nami kilkugodzinna podróż z dłuższą przerwą w Poznaniu.
Drzwi do Parafii Wniebowzięcia NMP w Szczecinie Dąbie © Tymoteuszka
Wnętrze parafii na Dąbiu © Tymoteuszka
Fragment murów - Szczecin Dąbie © Tymoteuszka
Wysiadamy w Tomaszowie z dużym opóźnieniem, gdyż po drodze mieliśmy nieoczikawne postoje gdzieś w lesie czy polu, ze względu na rozgrzane tory, studzili tory po drodze? Jedziemy na myjkę samoobsługową, aby ten zachodni kurz zmyć z sakw i rowerów, później do domciu :)
W pociągu chłodno, za to w Poznaniu 38* © Tymoteuszka
I to na tym koniec naszego wędrowania na kółkach.
Dziękuje bardzo moejmu dzielnemu Gutkowi za wspaniałe 8 dni spędzone w drodze.
Co prawda ominęliśmy 80 km fragment drogi wzdłuż granicy zachodniej, na rzecz dłuższego pobytu nad morzem, ale co się odwlecze to nie uciecze, prawda?
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 7 Wisełka - Stepnica i nasza nowa strona :)
Wtorek, 25 czerwca 2019 · dodano: 09.07.2019 | Komentarze 3
Aniołek od Gutka :) © Tymoteuszka
Wtorek.
Śniadanie i zbieranie się idzie dziś ociężale. Zanim ruszymy, Darek musi zrobić pewien manewr przy rowerze :)
Startujemy nieco później, bo po 7:00. Szczerze mówiąc, nie chce nam się stąd ruszyć. Przyjazna atmosfera w Wisełce, sprawia że trudno nam wyjechać. Niestety, musimy. Dziś pomkniemy wzdłuż wybrzeż przez Międzywodzie do Dziwnówka, by tam skręcić na południe, w stronę Kamienia Pomorskiego, gdzie zatrzymujemy się na dłuższą chwilkę. Ale zanim to nastąpi chcemy jeszcze pomachać z plaży naszemu morzu ;) Robimy to w mieście Dziwnów.
Zwodzony most w Dziwnowie © Tymoteuszka
Ostatni raz na plaży © Tymoteuszka
Promenadą wzdłuż wybrzeża © Tymoteuszka
W drodze do Kamienia Pomorskiego © Tymoteuszka
Kto ty jesteś? © Tymoteuszka
W Kamieniu Pomorskim zatrzymujemy się przy Katedrze, marinie i na Rynku przed Ratuszem, a później przed basztą zw. Muzeum Kamieni. Na koniec podjeżdżamy do sklepu rowerowego, w celu kupna dętki i opony.
Katedra pw. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Wnętrze Katedry - Kamień Pomorski © Tymoteuszka
Marina w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Przed Urzędem Miejskim w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Muzeum Kamieni w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Opona i dętka kupione © Tymoteuszka
Przed nami Wolin, ale zanim to nastąpi zjeżadżamy na chwilkę na brzeg, nad zatokę, odwiedzamy Sibin i Laskę.
Nad Zatoką Cichą © Tymoteuszka
Przed kościołem pw. Chrystusa Króla w Sibinie © Tymoteuszka
W Lasce :) © Tymoteuszka
W Recławie postanawiamy, że nie podjedziemy do centrum Wolina, gdyż nie mamy ochoty jechać pod prąd, wiatr nam i tak daje popalić odkąd odróciliśmy się na południe. Wystarczą nam fotki z daleka.
Most łączący Wolin z Recławiem © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Mikołaja bp w Wolinie © Tymoteuszka
Wolin - Centrum Słowian i Wikingów © Tymoteuszka
Strasznie wietrzna okolica © Tymoteuszka
Z okolic Wolina do mety dzisiejszego dnia, czyli miejscowości Stępnica jedzie się nam bardzo ciężko i powoli. Zmęczenie daje sobie znać. Nie dość, że wiatr w twarz, to jeszcze na tym odcinku nie ma nic, by móc oko zawiesić.
Przymuszamy się do kolejnych krótkich przystanków, by móc zaczerpnąć normalnie powietrza.
Nad rzeczką © Tymoteuszka
W Stepnicy odnajdujemy bardzo szybko naszą kwaterę.
W środku jest przyjemnie chłodno.
Nie mamy ochoty stąd wychodzić, ale niestety musimy, na chwilę.
Udajemy się do Biedronki na zakupy. Kupujemy wszystko co chcemy i z powrotem.
Nie dość, że mamy przytulny pokoik, to jeszcze trafiła nam się: jedna łazienka z prysznicem, druga z wanną i pralką, olbrzymia kuchnia i też taka sama jadalnia z tv. Żyć, nie umierać.
Jest coś koło 15:00. Kąpiemy się, wstawiamy na kuchni szybki obiad....robimy litry herbaty, wstawiamy pranie, które w tym upale wyschnie do wieczora. Na koniec siadamy na wygodnych krzesłach w jadalni przy laptopie, planując ostatni dzień wyprawy.
Udaje nam się też oficjalnie "odpalić" naszą nową stronę, dotyczącą naszego wspólnego podróżowania i nie tylko. Na którą Was serdecznie zapraszamy https://podprad.info/
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 6 Moryń - Chojna i Świnoujście - Uznam - Wisełka
Poniedziałek, 24 czerwca 2019 · dodano: 07.07.2019 | Komentarze 1
dzień 6 poniedziałekDziś jest ten dzień, w którym wstajemy baaaaaaaaaaaaardzo wcześnie, wcześniej niż w poprzednich dniach.
Spowodowane jest to tym, że w Chojnej, do której mamy kilkanaście km chcemy wsiąść do pociągu, który nas podwiezie do Szczecina, tam przesiadka do Świnoujścia.
W ten sposób nadrobimy trochę kilometrów i wiecej czasu spędzimy nad samym morzem, a tego chcieliśmy od samego początku wyprawy, bo przecież w środę kończymy naszą wyprawę. Tak czy siak, musimy odpuścić część szlaku.
Po szybkim śniadaniu, pakowaniu tak szybkim, jak w wojsku, ruszamy.
Po drodze do Chojnej stajemy kilka razy. Podziwiamy wschod słońca i mgły, które wiszą nad wsiami.
Jest pięknie, teren pagórkowaty, jest co robić.
Termometr na liczniku pokazuje tylko 10 stopni ciepła. Zimno.
Wschód słońca w okolicach Morynia © Tymoteuszka
Pojawiają się mgiełki w okolicy © Tymoteuszka
Biały welon nad wsią © Tymoteuszka
W Chojnej mamy trochę więcej czasu niż się spodziewaliśmy, pedałowaliśmy tu jak poparzeni :)
I dobrze.
Chojna - ruiny kaplicy św. Gertrudy © Tymoteuszka
Chojna - Brama Świecka © Tymoteuszka
Chojna - Ratusz © Tymoteuszka
Chojna - kościół pw. NMP © Tymoteuszka
Chojna - Brama Barnkowska © Tymoteuszka
Podjezdżamy na dworzec i pakujemy się do pociągu.
Tu przymyka nam się oko, bo przecież kto normalny wstaje ok. 4:00?
Na stacji Chojna wsiadamy do pociągu, byle jakiego ;) © Tymoteuszka
W Szczecinie mamy bodajze 40 minut na przesiadkę. Czy zdążymy odwiedzić centrum, Stare Miasto?
Wychodząc z pociągu i peronu już wiemy, że nie.
Tu trwają remonty. Przejście z peronu na peron trwa zbyt długo. Kto wymyślił schody na stacji głównej w dużym mieście?
Gdzie tu pochylnie, gdzie windy? Przecież trzeba brać pod uwagę niepełnosprawnego czy też kobietę z dzieckiem w wózku, albo rowerzystę z sakwami?
W Świnoujściu wysiadamy i pakujemy się wprost na prom, który na nas czeka :)
Płyniemy. A ja zapomniałam jak to jest ;) Nie buja, to najważniejsze. Mija chwila, kiedy to znajdujemy się po drugiej stronie rzeki.
Wysiadamy w Świnoujściu prosto na prom © Tymoteuszka
Szukamy Informacji Turytsycznej, w której to pobieramy bezpłatne mapy okolicy. Chodzi nam o wsype Uznam w głównej częsci.
Dostajemy. Ale wpierw rzuca nam się nie uprzejmość ludzi, których tu spotykamy.
Dziwnie na nas się patrzą, mają pretensje, nie wiadomo dlaczego, inni wchodzą nam pod koła, mimo tego, że stoimy w miejscu.
Jesteśmy niewidoczni?
Rowerzyści nie odpowiadają na powitanie, czy to po Polsku, czy po Niemiecku.
Dziwny region Polski, zupełnie inny, niż ten na południu. Tam wszysycy nas zaczepiali witajac się z nami, a my z nimi.
Tutaj jest zupełnie inaczej. Nawet nie umieją się usmiechnąć. A to takie proste.
Świnoujście - Plac Wolności © Tymoteuszka
Na Placu Wolności w Świnoujściu © Tymoteuszka
Kościół pw. Matki Bożej Gwiazdy Morza w Świnoujściu © Tymoteuszka
Wnętrze parafii Stella Maris - Świnoujście © Tymoteuszka
Darmowa mapa z IT trochę jest dziwna, trochę oszukuje, nie widac wszystkiego.....tak więc odszukanie słynnego wiatraka na plaży graniczy z cudem.
Nie ma żadnego drogowskazu, a przecież to atrakcja turytsyczna..... Dziwne. W końcu się udaje.
Mamy dość wszystkiego. Schodzi z nas powietrze. Denerwujemy się.
Marina w Świnoujściu © Tymoteuszka
Stawa Młyny - słyny wiatrak w Świnoujściu © Tymoteuszka
Na szczęście dalej jest lepiej, znaczy..........widać normalną drogę, długaprosta wiedzie przez dzielnicę ekskluzywnych budynków dla Vipów, to dzielnica nadmorska, a po środku Promenada.
Ciężko się tędy jedzie, jest dużo ludzi, trzeba mieć oczy w koło głowy.
Trzeba uważać, zwalniać. Ciężko się jedzie.
Na Promenadzie - ekskluzywnej dzielnicy Świnoujścia © Tymoteuszka
Gdy przekraczamy granicę, ukazuje nam się promenada nie wśród budynków, ale w lesie. Jest zdecydowanie lepiej, ale to tylko złudzenie, bo zaraz wjedziemy do Ahlbeck, gdzie witamy się z kolejnymi tłumami Niemieckich turystów, którzy też są dziwni. Znów nikt nam nie odpowiada. Zagladamy tu i tam, podziwiamy tamtejsze wille. Na chwilę wchodzimy na plaże.
Fragment mapy, która nas wspomaga © Tymoteuszka
Albeck - szlak po stronie Niemieckiej © Tymoteuszka
Zabytkowy zegar na Promenadzie w Ahlbeck © Tymoteuszka
Wille po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Willa po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Restaruracja na morzu w Heringsdorf © Tymoteuszka
Po stronie naszych sąsiadów © Tymoteuszka
Mamy dość. Skręcamy.....nie tam, gdzie chcieliśmy.
Słońce sprawia, że nie myslimy tak jak trzeba.
Korygujemy trasę, pojedziemy sobie między jeziorkami, może uda się zobaczyć na drugim jego krańcu pobliski zamek?
Lądujemy w Sallin, wsi na końcu Świata, wsi przykrytą strzechą. Jest klimatyczna. Polecamy. Zamku niestety nie udaje się nam zobaczyć. Pojawia się nasz kochany bruk i chyba jedna wjazdowa droga. Na tą druga jakoś nie chcą wjeżdżać tutejsi kierowcy, dlaczego? Za to my, jedziemy. Okazuje się, że to leśna droga, piaszczysta droga. Coż. Jakie jeszcze niespodzianki przed nami?
Miedzy jeziorami, w stronę Sellin © Tymoteuszka
W centrum Sellin © Tymoteuszka
Wyjazd z Sellin przez las © Tymoteuszka
Kto Ty jesteś? Polak czy Niemiec? ;) © Tymoteuszka
Wracamy. Kierujemy się w stronę Polski, oczywiście inną drogą.
Mijamy kolejną wieś pokrytą strzechą.
Wjeżdżamy na specjalny pas leśny, przeznaczony tylko dla rowerów.
Biegnie on pod górę, jest co robić.
Jest tu całkiem przyjemnie, lepiej niż przy drodze.
W stronę Korswandt, kolejna wioska strzechą kryta © Tymoteuszka
Szlakiem, lasem do Ahlbeck © Tymoteuszka
Mkniemy przez Świnoujście jak opętani, nie chcemy już do tego miasta wracać.
Wjeżdżamy na R10, czyli międzynarodowy szlak rowerowy. To tam, Darek "łapie gumę".
Chwila przerwy.
Zauważyliśmy już nieraz, że nie dość, że jechaliśmy szlakiem Nysa-Odra, to przy okazji jedziemy szlakiem św. Jakuba. Takie dwa w jednym ;)
Awaria za Świnoujściem, na szlaku R10 © Tymoteuszka
Oznaczenia szlaków © Tymoteuszka
Wojewodzką drogą na Międzyzdroje do Wisełki. To tu mamy nocleg. Po wkroczeniu za próg naszego pięknego pokoju, rozpakowywujemy się, robimy to i owo. Później schodzimy na obiadokolacje na dół, a po niej do pobliskiego sklepu.
Najedzeni możemy się teraz wykąpać, wypić litry herbaty, a także poszukać następnego, już ostatniego noclegu podczas tej wyprawy.
Do Grodna mamy bliziutko © Tymoteuszka
W Wolińskim Parku Narodowym dały nam popalic górki © Tymoteuszka
Ok. 18:00 poszliśmy na obiadokolację - Wisełka - to tutaj dziś nocujemy © Tymoteuszka
Rowerki schowane w garażu, najedzeni, napici, umyci, kwatera znaleziona......wszystko już zrobione, zatem...............
Byłoby grzechem nie pójść na spacer, na zachód słońca.
Wisełka leży 1 km od lini brzegowej, spacer jest przyjemny, gdyż idzie się przez cały czas leśna ścieżką......a zachód.............zostawiam Was z nim samych. Delektujcie się.
Zdążyliśmy na piękny zachód slońca © Tymoteuszka
Mogłabym tak stać © Tymoteuszka
Patrzeć się © Tymoteuszka
Medytować.....o zachodzie w Wisełce Gutek chodzi po wodzie © Tymoteuszka
Jest już ciemno, gdy wracamy do pokoju z garścią muszelek :)
Gutek, dzięki, że namówiłeś mnie na nocleg w tym miejscu.
Wisełkę polecamy każdemu, który nie lubi tłumów, ani zgiełku, a kocha ciszę i spokój, tak jak my :)
Na plaży się dzieje © Tymoteuszka
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 5 Słubice - Moryń
Niedziela, 23 czerwca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 1
Wyjeżdżamy ze Słubic, Ośrodka Sportu © Tymoteuszka
Niedziela.
Bardzo sympatyczna, w połowie Ukraińska obsułga hotelowa zgodizła się na wydanie nam śniadania o 6:00, za co bardzo dziękujemy.
Śniadanie było pyszne i dużo :)
Ruszamy ok. 7:00? Z resztą nie tylko my, inni rowerzyści też korzystają z chłodniejszych poranków i startują zaraz po nas, później skwar jest nie do wytrzymania. Ze Słubic do Frankfurtu i dalej szlakiem na północ.
Takie trasy uwielbiamy, po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Z punktu widokowego na szlaku Odra-Nysa © Tymoteuszka
Odcinek po stronie Niemieckiej nudny, gdyż prowadzi ponownie po wałach, widać tylko pola kukurydzy i nic więcej. Dobrze, że trafiamy do Lebus. Tam robimy krótką przerwę na telefon, a także rozprostowanie kości. Prakujemy tam, gdzie inni zaparkowali swoje domy na kółkach. Chodzę między tymi domami i trafiam na jeden taki, przed którym to postawiony został wazon z kwiatami. Świetny pomysł, podoba nam się. Nie mogę się oprzeć i robię zdjęcie. Dobrze, że gospodarze jeszcze śpią ;)
Centrum Lebus © Tymoteuszka
Końcowy parking dla kamperów w Lebus © Tymoteuszka
A przed kamperem, kwiaty © Tymoteuszka
Przed Kostrzynem też rozprostowywujemy kości, tym razem wdrapujemy się na wały, gdyż wybraliśmy wariant "po lewej" stronie wałów, to z tej strony mniej wieje, a wiatr cały czas nam dokucza, nie tylko dzisiaj. Po jakimś czasie ukazał nam się bocian, taki Polski akcent, czyż nie prawdaż? ;)
Trzeba rozprostować kości © Tymoteuszka
Bocianek © Tymoteuszka
Gdy wjeżdżamy do Kostrzyna........na drogowskazach pojawia się napis: Stare Miasto, więc go szukamy. Odnaleźliśmy tylko twierdzę Kostrzyn, a gdzie ten Stary? Kręcimy się w kółko i nic.
Okazuje się, że ten Stary jest usytuowany w Twierdzy, trzeba wjechać wgłąb ;)
Po jakimś czasie wjeźdżamy.
Jednak coś nam nie pasuje. Stare Miasto Kostrzyn jest..................w ruinie.
Przygnębiający widok. Jednocześnie coś niesamowitego i niepowtarzalnego.
Można tu spotkać nazwy ulic, są ruiny zamku, kościoła, ratusza, bastiony, a także pusty plac.
Jeśli będziecie mieć okazję bycia w tym mieście, koniecznie zajrzyjcie na Stare Miasto.
Widoczna twierdza Kostrzyn © Tymoteuszka
Brama Berlińska w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka
Przy Bastionie Filip © Tymoteuszka
Ruiny kościoła w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka
Plac ratuszowy w Starym Kostrzyniu i ruiny zamku © Tymoteuszka
W tutejszym McDonaldsie robimy przerwę na kawę, spać nam się chce. Nie dziwimy się z drugiej strony, gdyż codzienne wstawanie o 4:00 wymaga pewnej determinacji i wysiłku z naszej strony. Organzim domaga się jej.
Elemelek się przysiadł © Tymoteuszka
W Kostrzyniu skorzystaliśmy z mostu na druga stronę rzeki, rzek....jedziemy teraz po Polskiej ziemi.
W Dąbroszynie przystajemy przy kościele i dworku.
Później skręcamy na drogę wojewódzką, która doprowadzi nas do Sarbinowa.
Jak się okaże, to kolejna droga przez mękę. Znów mamy przyjemność telepać się po kocich łbach.
Początkowo chyba prowadzi ona przez las, zatem kaszenia komarów mamy gratis, jadąc pod górę, wolniej nie da się od nich uciec.
Dąbroszyn - Kościół z XII w. i zniszczony dwór © Tymoteuszka
Do Sarbinowa © Tymoteuszka
Gdy widzimy znak miejscowości bardzo chętnie przystajemy, robimy fotkę.
Tu wpadam na genialny pomysł.
Jest pole, a na nim rosna warzywa.
Zrywamy kilka ziemniaków i buraków - ugotujemy zupkę, będzie wyżerka :)
Wszystkie gzrechy biorę na moje barki, bo to mój pomysł. Ja będę się smażyć w piekle.
W Sarbinowie © Tymoteuszka
W Chwarszczanach podjeżdżamy pod kaplicę Templariuszy, a w Boleszkowicach na skwerze przy kościele robimy owocowy popas.
Strasznie chce się pić, zatem pomarańcze to genialny pomysł.
Kaplica Templariuszy pw. św. Stanisława w Chwarszczanach © Tymoteuszka
Wnętrze kaplicy Templariuszy © Tymoteuszka
W parku koło kościoła w Boleszkowicach czas na przerwę © Tymoteuszka
Do Mieszkowic prowadzi idealna droga dla rowerów, a sama miejscowość mnie oczarowała.
Mała, przytulny główny plac, na którym dużo zieleni, no i kościół, jego wnętrze, takie inne, jakby ewangelickie....lubię takie.
Piękna ddr-ka © Tymoteuszka
W oddali Mieszkowice © Tymoteuszka
Plac Wolność w Mieszkowicach © Tymoteuszka
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego - Mieszkowice © Tymoteuszka
Kwiaty naszykowane do sypania © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Mieszkowicach © Tymoteuszka
Pięknie tutaj © Tymoteuszka
Wnętrze mnie zachwyciło - Mieszkowice © Tymoteuszka
W kruchcie kościoła - Mieszkowice © Tymoteuszka
W Moryniu szukamy ulicy, na której stoi nasze agro.....coś nam nie wychodzi....ale przynajmniej zerknęliśmy na jezioro ;)
Po wypakowaniu się, jedziemy do centrum w poszukiwaniu czynnego sklepu spozywczego.
Z racji, że dziś niedziela, kiepsko to nam wychodzi, oprócz czynnej lodziarni i punktu lotto, oraz stacji benzynowej wszystko zamknięte. Marchewki do zupy dziś nie kupimy, za to rosołki już mamy :) Na chwilę wpadamy do lodziarni, w której lody są.....słodkie i zimne :) Później wracamy do tymczasowego domu.
Drzewo w Moryniu © Tymoteuszka
Nad Jeziorem Morzyckim w Moryniu © Tymoteuszka
Drzwi kościoła pw. św. Ducha w Moryniu © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka
Na Rynku w Moryniu © Tymoteuszka
Moryński Rynek © Tymoteuszka
W lodziarni - Moryń © Tymoteuszka
Agro w Moryniu nie zachwyca. Wygląda jak wielki pokój z aneksem dla pracowników. Pod prysznicem pająki i pajęczyny.
Czy ktoś kiedyś tutaj sprzątał? Albo wie jak to się robi? Jak nie, to chętnie go nauczę, oczywiście nie za darmo. Cholera jasna, jak tak można, gościu się nie wstydzi tego syfu?
Pech chciał, że we wsi wyłączyli prąd.............póxniej przestała lecieć wod z kranu.
Dobrze, że przed wyjazdem do sklepu zrobiliśmy po kubku herbaty, jest się co napić.
Zupy nie ugotujemy? OK. Nie mamy chleba, ale mamy jeszcze pomidory.........ups.
Na szczęście po jakiejś godzinie włączyli prąd, lodówka zaczęła chodzić, wstawiamy wodę na zupę, będzie zupa, jest zupa.
Jest i herbata, dużo herbaty. Pić się chce.
Wskakujemy szybko pod prysznic. Kto wie, może za pół godziny znów wyłączą?
Ugotowaliśmy zupę na kolacje z tego, co mieliśmy :) Pycha. © Tymoteuszka
Na koniec dnia układamy trasę na jutro, zaklepujemy też kolejną kwaterę..........
Ciekawe co przyniesie następny dzień?
Oby było wszystko dobrze, oby.
Zapraszam na dalszy ciąg opowieści z wyprawy.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace, nad brzegami
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 4 Gębice - Słubice
Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 03.07.2019 | Komentarze 3
Wstajemy dość wcześnie. Pranie wyschło na pieprz. Już po śniadaniu, pora ruszać.Z Gębic udajemy się do Gubina. W miasteczku jescze cicho, bo jest względnie wcześnie. Oglądamy zabytki, których za dużo nie ma i chwilę przysiadamy, by zjeść Polskie, drugie śniadanie, gdyż przed nami długi przelot po stronie Niemieckiej. Udajemy się na drugi brzeg, Niemiecki Guben też nie ma zbytnio co do zaoferowania.
Wyjeżdżamy z Gębic © Tymoteuszka
Po drodze © Tymoteuszka
Wieża Bramy Ostrowskiej w Gubinie © Tymoteuszka
Ruiny kościoła Farnego w Gubinie © Tymoteuszka
Gubin - ruiny kościoła farnego © Tymoteuszka
Ratusz w Gubinie © Tymoteuszka
Niemiecki Guben © Tymoteuszka
Guben © Tymoteuszka
W Niemieckim Coschen © Tymoteuszka
Szlak biegnie nijak, przez pola, wałami, tu nie ma na czym oka zawiesić. Dobrze, że co jakiś czas wjeżdżamy do jakiegoś miasteczka. Ratzdorf - to tutaj, według mapy i drogowskazów usytuowany jest plac zabaw Michaela Jacksona, trzeba go zobaczyć - na miejscu okazuje się, ze to zwykły plac zabaw. Tutaj Nysa spotyka się z Odrą. To też od tego momentu będziemy jechali wzdłuż tej rzeki :)
Rowerówka prowadzi tu po wałach. Dwa warianty do wyboru. prowadzi tu po wałach. Dwa warianty do wyboru © Tymoteuszka
Odwiedzamy Ratzdorf. To tutaj Nysa wpływa do Odry © Tymoteuszka
Ratzdorf. Spielplatz (plac zabaw) im. Mickela Jacksona © Tymoteuszka
Ratzdorf. Kaplica cmentarna © Tymoteuszka
Ptaki © Tymoteuszka
Bobrze dzieło © Tymoteuszka
Miasteczko w oddali © Tymoteuszka
Nowiutkim dywanem po wałach © Tymoteuszka
Dzień dobry kochaniutka © Tymoteuszka
Spoglądamy na EisenHuttenstadt © Tymoteuszka
Na Rynku w EisenHuttenstadt © Tymoteuszka
Za EisenHuttenstadt robimy przymusową przerwę. Awaria w rowerze Darka.
Podjeżdża do nas rowerzysta, to miejscowy "roweromania", Niemiec, jako jedyny zatrzymał się i spytał w czym pomóc? Okazuje się, że przejechał "pół Świata". Odwiedził także Polskę.
Widoczne dziury po kulach armatnich © Tymoteuszka
W stronę Frakfurtu nad Odrą, jeszcze 20 km © Tymoteuszka
Tu się zrobił zator © Tymoteuszka
Zanim dojedziemy do Franfurtu, a później Słubic przejeżdżamy przez miejscowości o nazwach Aurith, Brieskow, Lossow i Gubener Vorstadt.
Jak na Podlasiu © Tymoteuszka
Ruiny kościoła w Lossow © Tymoteuszka
Na drugi brzeg © Tymoteuszka
W Słubicach jesteśmy ok. 15:00, najpierw podjeżdżamy pod hotel ośrodka sportu, gdzie mamy nocleg, później udajemy się na obiad, objeżdżamy dwa sąsiadujące miasta i na zakupy.
Obiad w Słubicach. Soute - to jest to © Tymoteuszka
Po drugiej stronie brzegu widoczny Frankfurt nad Odrą © Tymoteuszka
Frankfurt. Kościól ten zaadaptowany na salę koncertową. Jutro, w niedzielę 22.06. 2019 takowy ma się odbyć o 17:00. Niestety, będziemy już w innym miejscu. Szkoda. © Tymoteuszka
Malowidła na ścianach © Tymoteuszka
Kolejny kosciół zaadoptowany na salę koncertową © Tymoteuszka
Frankfurt nad Odrą. Dawniej kościół - dziś sala koncertowa © Tymoteuszka
Centrum Frankfurtu nad Odrą. Nic ciekawego © Tymoteuszka
W Słubicach przy rondzie © Tymoteuszka
Uliczka przekształcona w krótki deptak w Słubiach © Tymoteuszka
Odpoczywamy w pokoju, poczym układamy plan na jutrzejszy dzień, rezerwujemy kolejny nocleg.
Kategoria w towarzystwie, z "Amuletem", nad brzegami
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 3 Przewóz - Gębice
Piątek, 21 czerwca 2019 · dodano: 02.07.2019 | Komentarze 1
Jak co dzień wstajemy skoro świt. Kolejny upalny dzień przed nami. Po śniadaniu ruszamy w drogę, tym razem poruszamy się po Polskiej stronie, aż do Łęknicy, gdzie przekraczamy granicę. Ale zanim do tego dojdzie, podziwiamy swojskie krajobrazy oraz trochę się wściekamy na nieciekawy stan dróg.Wczesnym rankiem © Tymoteuszka
Po drogach w zachodniej Polsce © Tymoteuszka
To, co za nami © Tymoteuszka
Przed Łęknicą skręcamy na teren kopalni Babina, to tutaj prowadzi trasa geoturstyczna. Podziwiamy to co wokół. Kręcimy obok jeziorek. Każde z nich ma inny kolor. Trasę śmiało można przejść pieszo. Polecamy.
Na terenie geoparku w Łęknicy © Tymoteuszka
Wieża widokowa w geoparku w Łęknicy © Tymoteuszka
Geopark - Łęknica © Tymoteuszka
Ścieżka w geoparku - Łęknica © Tymoteuszka
Łęknica graniczy z Niemieckim Mużakowem, gdzie w ogromnym parku stoi piękny zamek.
Co jakiś czas zatrzymujemy się. W lesie Darek wypatruje dużego grzyba, niestety jest robaczywy, nie będzie kolacji grzybowej ;)
Na terenie Mużakowskiego Parku - zamek po stronie Niemieckiej © Tymoteuszka
Zamek w Mużakowie © Tymoteuszka
Zabudowania zamkowe - Mużakow © Tymoteuszka
Minęliśmy Kóbeln © Tymoteuszka
Grzyb z Niemieckich lasów © Tymoteuszka
Szlak prowadzi wzdłuż Nysy, teren leśny szybko się kończy, a zaczyna prowadzić terenem otwartym.
Zdaża się, że jedziemy po wałach, gdzie wiatr daje do wiwatu.
Nad Nysą © Tymoteuszka
Szlak przebiega po wałach © Tymoteuszka
W ogrodzie w Forst © Tymoteuszka
Plac zabaw w ogrodzie - Forst © Tymoteuszka
Na wysokości Forst, przekraczamy poraz kolejny granicę, kierujemy się na Janiszowice i Mielno.
Jakość drogi płata nam figle. Może gdybyśmy jechali "na pustaka" byłoby w porządku, ale z sakwami jest troche inaczej. Droga usiana kamieniami, brukiem, nie daje nam spokoju. Wszystko się trzęsie, prędkość maksymalna jaką osiagamy to może 11km/h.
Pozostałości po starym moście © Tymoteuszka
W Niemczech też jest brudno © Tymoteuszka
Droga do Mielna to droga przez mękę © Tymoteuszka
Stary most po stronie Polskiej © Tymoteuszka
Polska, polna droga, blisko granicy z Niemcami © Tymoteuszka
Za Mielnem postanawiamy sobie skrócić nieco drogę, pakujemy się do lasu, nie wiedząc co na ans czeka.
I tak lądujemy w Rezerwacie Uroczysko Węglińskie, gdzie nie dość, ze nie da się noramlnie przejechać, to jeszcze chmara komarów nas atakuje. Chcąć niechcąc musimy przejść kilkaset metrów, powalone drzewa uniemożliwiają przejazd. Psikamy się Offem, który nieco odstrasz dziką szarańczę.Jeszcze niecałe 11 km i jesteśmy w Gębicach, po drodze na agroturystykę rzuca nam się w oczy plac i ruiny kościoła, podjeżdżamy. Odkrywamy, ze na tym terenie jest jeszcze zniszzony cmentarz.
Gościmy dziś w agroturystyce Zielony Zakątek.
Robimy bieżące zakupy oraz korzystamy z pralki. Co prawda nie mamy do dyspozycji kuchni, ale jest mikrofalówka i lodówka :) Dobrze jest.
Pozostałości po parafii ewamgelickiej w Gębicach k. Gubina © Tymoteuszka
Ruiny kościoła ewangelickiego w Gębicach k. Gubina © Tymoteuszka
W Gębicach © Tymoteuszka
Płyty nagrobne koło kościoła w Gębicach © Tymoteuszka
Wnętrze ewangelickiego kościoła - Gębice © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Gębicach © Tymoteuszka
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 2 - Bogatynia - Przewóz
Czwartek, 20 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 2
Bogatynia - żegnamy się z domkiem, w którym nocowaliśmy © Tymoteuszka
Dziś czwartek, Boże Ciało. Wczoraj późnym wieczorem obkupiliśmy się za wszystkie czasy. Jajecznica była pyszna, oczywiście nic nie zostało. Najedzeni, napici, możemy ruszać, punkt 5:30 :) Jest jeszcze rzeźko. W pierwszej kolejności zwiedzamy Bogatynię, a raczej dzielnicę, w której mieliśmy zaszczyt nocować. Jest piękna, taka inna, wyróżniająca.
W dzielnicy szachulcowych domów - Bogatynia © Tymoteuszka
W Bogatyni © Tymoteuszka
Jeszcze jeden szachulec - Bogatynia © Tymoteuszka
Z Bogatyni jedziemy w kierunku Trójstyku, to tam stykają się trzy granice: Czech, Niemiec i Polski.
Dojazd do tego miejsca jest bardzo dobrze oznakowany.
Robimy zdjęcie z samowyzwalacza i leimy dalej, tym razem do Niemiec, do miasta Żytawa.
Nad Kopalnią Turów © Tymoteuszka
Podziwiamy piękne, górskie widoki © Tymoteuszka
Trójstyk © Tymoteuszka
Żytawa, inaczej Zittau jest przepięknym miastem Niemieckim, tuż przy granicy z Polską.
To tutaj poraz pierwszy spotykamy się ze szlakiem Nysa-Odra. Biegnie on wzdłuż rzeki, oddzielny pas asfaltowy w tej części biegnie przeważnie przez tereny zielone.
Zittau - Żytawa Niemiecka © Tymoteuszka
Stare Miasto w Żytawie © Tymoteuszka
Żytawa - polecamy to miasto odwiedzić © Tymoteuszka
W kierunku północnym © Tymoteuszka
Na cmentarzu Niemieckim © Tymoteuszka
Co chwila zatrzymujemy się, by zrobić zdjęcia....
Na szlaku Nysa Odra © Tymoteuszka
Most kolejowy nad Nysą © Tymoteuszka
Etap leśny na szlaku Nysa Odra © Tymoteuszka
W Dolinie Nysy © Tymoteuszka
Szlak poprowadzony jest przez teren klasztoru St. Marienthal, za którym znajduje się punkt odpoczynkowy w postaci ławki. To tu robimy drugie śniadanie.
Przejeżdżamy przez bramy Klasztoru St. Marienthal © Tymoteuszka
Za klasztorem robimy przerwę na drugie śniadanie na ławce :) © Tymoteuszka
Trasa jest śwetnie oznakowana, co widać na poniższym zdjęciu.
Drogowskazów tu bez liku © Tymoteuszka
Przed Górlitz wpadam w osłupienie, muszę się zatrzymać i zrobić zdjęcie.
Taki widok, bynajmniej mnie czaruje. Zdjęcie jak z bajki.
Piękna panorama przed Górlitz © Tymoteuszka
Miasto Górlitz tak samo mnie czaruje. Jest przepiekne, warto się udać tutaj na dłużej. Napewno ma więcej zabytków niż pokazaliśmy Wam na zdjęciach.
Sąsiadujące miasto z Górlitz, czyli Polski Zgorzelec nie zachwyca niczym.
Ta piękniejsza strona została skumulowana po stronie naszych sąsiadów.
Do Zgorzelca zjeżdżamy tylko coś zjeść. Chińskie jedzenie jest nawet smaczne :)
T
Gorlitz - starówka © Tymoteuszka
Na Starym Mieście - Górlitz © Tymoteuszka
Starówka w Górlitz © Tymoteuszka
Widok z mostu na Zgorzelec © Tymoteuszka
Peterkirche - kościół ewangelicki - Górlitz © Tymoteuszka
Zamiast okna :) © Tymoteuszka
Po bruku pod górę, tu nie da się jechać, trzeba iść © Tymoteuszka
Trafiamy na punkt widokowy na Górlitz © Tymoteuszka
Jeden z wielu punktów odpoczynkowych na szlaku Nysa Odra © Tymoteuszka
Park, w którym "rosną" domki na drzewach ;) © Tymoteuszka
Na naszym szlaku pojawia się jeszcze małe miasteczko o nazwie Rothenburg.
Jedna z uliczek w Rothenburg © Tymoteuszka
Na wysokości Przewozu, przekraczamy granicę i tam wpadamy na nocleg.
To będzie nasz najdroższy nocleg na trasie. Szkoda nawet opowiadać.
Po zakwaterowaniu idziemy do sklepu i na krótki spacer, zobaczyć wieżę Głodową umiejscowioną w pobliskim parku.
Pod wieżą Głodową w Przewozie po stronie Polskiej © Tymoteuszka
Kategoria nad brzegami, w towarzystwie, z "Amuletem"
Tropikalna wyprawa z Darkiem wzdłuż Nysy i Odry - dzień 1 - Węgliniec - Bogatynia
Środa, 19 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 4
Na stacji w Węglińcu © Tymoteuszka
Jak zwykle to u nas bywa, na wyprawę wybraliśmy się spontanicznie. Jedynie cele wyprawy były dwa. Kołobrzeg i Bornholm, bądź szlak wzdłuż granicy zachodniej. Wygrał szlak Nysa-Odra. Jedyne co musieliśmy wcześniej zrobić, to zaklepać bilety do Wrocławia, oraz te powrotne, ze Szczecina i uzbroić się w odpowiednie mapy, wziąść urlop, spakować i do dzieła!
Pociąg z Tomaszowa Maz do Wrocławia zabrał nas w przed dzień święta, tj. środę, 19 czerwca br. We Wrocławiu przesiadamy się do pociągu do Węglińca - to tu kończy się trasa wszelkich pociągów, dalej już nie dojedziemy. My i owszem, rowerami.
Tak więc z Węglińca pedałujemy w stronę Henrykowa, to tam stoi najstarsze drzewo w Polsce. Na miejscu ku naszemu zdziwieniu, drzewo stoi "obute" w rusztowania, widoczne w nim śruby - nie wygląda to wszystko ciekawie. Chwiilę później, Darek "łapie" gumę w tylnej dętce. 10 minut przerwy i zrobione.
Pod najstarszym drzewem w Polsce © Tymoteuszka
Nieco dalej pierwsza awaria © Tymoteuszka
Upał doskwiera, jest ponad 30*, niebo jest zasnute chmurami, to dobry znak, bynajmniej dla nas.
Docieramy do Lubania.
To sympatyczne miasteczko, ze starówką, Rynkiem.
Warto je zobaczyć. My jesteśmy w nim poraz pierwszy, wywarło na nas miłe wrażenie.
Na Starym Mieście w Lubaniu © Tymoteuszka
W Lubaniu © Tymoteuszka
Z Lubania, jedziemy drogą wojewodzką 393 w kierunku Leśnej i Miłoszowa, ale zanim tam dotrzemy zatrzymujemy się na chwilkę na wysokosci Kościelnik, gdzie stoją dwa kościoły. Jeden z nich to ruina. Na ponizszym zdjęciu zbytnio nie widać, ale przynajmniej uwierzcie ;)
Dwa kościoły, jeden z nich to ruina © Tymoteuszka
W Miłoszowej szukamy otwartego sklepu, by kupić coś do picia, niestety, nie udaje nam się, wszystko jest już zamknięte.
W Czechach też nie rzucił nam się żaden otwarty sklep. Mam nadzieję, że nie wyschniemy z pragnienia i dojedziemy na miejsce noclegu cali.
Przejeżdżamy przez Czechy © Tymoteuszka
Po stronie Czeskiej zatrzymujemy się co chwilkę, by pstryknąć piękne zdjęcia, chociażby takie, jak poniżej.
Piękne widoki © Tymoteuszka
Delektujemy się, dokąd można © Tymoteuszka
Frydlant, to większa miejscowość, przez którą jedziemy. Z daleka widać zamek, który stoi na okolicznym wzgórzu i zaprasza by go obejrzeć z bliska. Niestety jest już późno, a przed nami jeszcze 10 km do noclegu, więc rezygnujemy z jego odwiedzenia, na pocieszenie robimy zdjęcie z głównej drogi.
Frydlant wita © Tymoteuszka
Zamek we Frydlancie © Tymoteuszka
Gdy jesteśmy pod kwaterą, jest ok. 21:00.......szukamy otwartego marketu, który niebawem się zamknie.
Uffff, zdążyliśmy, kupiliśmy to co chcieliśmy, picie, jedzenie jeszcze na dziś i na śniadanie.
Gospodyni otwiera dla nas swe serce i obdarowuje nas świeżymi jajkami :) Jutro będzie pyszna jajecznica na śniadanie.
Dziękujemy.
Zachód słońca, a my jeszcze w drodze © Tymoteuszka
Zapraszam na relację z dnia następnego :)
Kategoria dolnośląskie, góry, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
- DST 87.00km
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
W zielonym lesie
Niedziela, 16 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 0
W lesie © Tymoteuszka
Budzę się wcześnie raniutko ;) i jadę. Który to dzień, a może tydzień upałów?
Będzie lepiej jak dzisiaj schowam się gdzieś w lesie, a co?
Nad stawem © Tymoteuszka
W zielonym lesie © Tymoteuszka
Po bazaltowej kostce © Tymoteuszka
Pod zakaz © Tymoteuszka
Mówią, że w tunelu jest jasność © Tymoteuszka
Jeszcze raz w tunelu © Tymoteuszka
W pasiece © Tymoteuszka
Na polu © Tymoteuszka
Odpoczywamy © Tymoteuszka
Kolorowe pole © Tymoteuszka
W parku, aleją © Tymoteuszka
Na środku stawu © Tymoteuszka
Na stawie © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo, z "Amuletem"
- DST 87.00km
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
"Azymut na Łódzkie" - rajd na orientację
Niedziela, 9 czerwca 2019 · dodano: 16.06.2019 | Komentarze 1
Karta startowa © Tymoteuszka
Strefa Rowerowa Brzeziny SRB co roku organizuje rajd na orientację.
W tym roku przypada on na dziś, tj. niedziela 9 czerwca.
Baza umieszczona jest na szkolnym boisku we wsi Wola Rakowa między Tuszynem, a Andrespolem koło Łodzi.
Daleko nie mam. Jadę. Tym razem sama, ponieważ Darek prowadzi firmową wycieczkę w innym końcu Polski.
Na start przyjechałam nieco wcześniej. Lubię się zapoznać przed, z terenem, zjeść na spokojnie itd.
Dlatego tez przed startem wypuszczam się na rundę zapoznawczą............jadę na północ.
Po drodze uświadamiam sobie, że nie wzięłam kompasu......pięknie. Ciekawe czy gdziekolwiek trafię?
Tym razem organizatorzy zupełnie inaczej zorganizowali zawody, tzn. przed zawodami dostajemy kartę, na której widnieją puste pola, to ta karta z powyższego zdjęcia. Na początek dostajemy pakiet stratowy, w tym woda, jabłko, banan, baton bez czekolady ;)
Na odprawie, dowiadujemy się, że na punktach kontrolnych są perforatory - to dla każdego chyba zaskoczenie. Zawsze trzeba było odpowiedzieć na pytanie, dlatego też potzrebny był długopis. Dziś jest inaczej.
Mapy i dodatkowy quiz ląduje pod naszymi nogami.
Odwrócone mapy © Tymoteuszka
Odprawa przed startem © Tymoteuszka
Na pierwszym punkcie kontrolnym - kolejka © Tymoteuszka
Mapa jest czytelna, lubię taką, ale zaznaczenie punktów kontrolnych jest nie jasne, bynajmniej dla mnie.
Jest okręg, w nim kropka, to tu jest perforator, ale gdzie jest opis i numer PK? W które miejsce mamy dojechać?
Ta niewiedza utrudnia szukanie.
Raz jest to ambona, raz słup, raz ogrodzenie, raz znak, albo drzewo. Przy perforatorze widnieje numer punktu, to numer z karty startowej. Nie ma żadnych odpowiedzi, nie musimy nic pisać.
Punkty kontrolne na mapie wygladają tak - czego tu mamy szukać? © Tymoteuszka
Przy tym była ambona © Tymoteuszka
Tu, ogrodzenie © Tymoteuszka
Punkt kontrolny przy torach © Tymoteuszka
Tam jest punkt kontrolny © Tymoteuszka
Awaria przerzutki w Czarnym Bocianie © Tymoteuszka
Kolejny słup to punkt kontrolny © Tymoteuszka
Za czym ta kolejka stoi? © Tymoteuszka
Na punkcie kontrolnym, w lesie chłodniej © Tymoteuszka
PK 19 - punkt ludzik © Tymoteuszka
Dziś jest kolejny, upalny dzień.
Nie czuje się na siłach.
Po drugie mam nakazane od góry, aby się oszczędzać.
Od początku wiem, że nie dojadę do wszystkich punktów.
Komplet to 20 Punktów, my zaliczymy dziś 16, 4 najdalej wysunięte na północ, min. ten w Brzezinach i Moskwie odpuszczamy.
Od bodajze 3 PK dołącza do mnie Tomasz. Zgadujemy się i jedziemy do końca razem.
Po odwiedzeniu kilku PK Czarnemu Bocianowi coś sie stało z przerzutkami.
Tomek je tak ustawia, by nie rzęziły.
Poźniej jest ok. Dzięki.
Kolejna butla z perforatorem © Tymoteuszka
I w którym miejscu jest punkt? © Tymoteuszka
Ładna DDR prowadzi nas do mety © Tymoteuszka
Na mecie pojawiamy się przed czasem.
Organizatorzy częstują żurkiem.
Pragnę się czegoś napić, więc połykam go duszkiem.
Bidon już dawno wysechł, a do sklepu nie było mi po drodze.
Później kiełbaska z grilla/ogniska. Chlebek.
Pycha.
Potrzebowałam tego.
Gdy chwilę odpoczęłam, pora wykonać telefony :)
Wszyscy chowają do cienia.
W tej chwili przyjechałam na metę © Tymoteuszka
Autografy trzeba złożyć i wypełnić ankietę © Tymoteuszka
Na mecie © Tymoteuszka
Wręczenie dyplomów.
Po dekoracji uciekam do domu, mam jeszcze niecałe 40 km, na szczęście samochodem.
A samochód w cieniu dzielnie stoi i nawet w nim przyjemnie :)
Wszyscy padnięci © Tymoteuszka
Organizatorom dziekuję za wspaniałe zawody, a Tomkowi za współpracę.
2 zdjęcia z moją podobizną robił Pan Dyrektor :) Czesiu, dziękuję.
A w domu nie mogę się najeść. Czy ja jestem pasibrzuchem?
P.S. Jeśli można dodać swoje 5 groszy....duża karta startowa sprawiała, że dziury z perforatora lądowały tam, gdzie nie powinny. Gdyby ona była 4 raz mniejsza? To tak na przyszłość :)
Kategoria łódzkie, nad brzegami, w towarzystwie, z "Amuletem", zawody