Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

nad brzegami

Dystans całkowity:21705.00 km (w terenie 2065.00 km; 9.51%)
Czas w ruchu:994:23
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:116 kcal
Liczba aktywności:353
Średnio na aktywność:61.49 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • DST 111.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 07:55
  • VAVG 14.02km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

DYMNO 2012 czyli piaskowo-błotnisto-deszczowa masakra :)

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 11

Dymno 2012

Mój drugi maraton na orientację w tym roku po Otwocku.
Zaś pierwsze w życiu DYMNO.

Z opowieści innych osób nt. poprzednich edycji wiem, że nie będzie łatwo. Charakteryzuje się ono terenem podobnym do plaży, czyli duzo piachów, błota, co za tym dzie, mało asfaltów, czyli powoli.
Tak było i tym razem.

Tegoroczny maraton odbywał się na terenie Puszczy Białej, w miejscowości Stare Bosewo, na północy Mazowsza. Więc przede mną długa droga do bazy.
Wyjeżdżam w piątek wczesnym popołudniem. Na miejscu jestem ok. 20.00, na parkingu pierwsze pogaduchy z piechurami.
Po wypakowaniu się, postanawiam po ciemku przejechać się do Długosiodła obadać teren.
Wioska bardzo przyjemna, choć niewiele widać, dużo kolorowych drewnianych chat.
W centrum stoi kościół, za kościołem znajduje się skansen, który jutro też odwiedzę, ale o tym później.

plik map Długodystansowy Rajd na Orienatcję DYMNO 2012 © Tymoteuszka


prezenty od organizatorów DYMNO 2012 © Tymoteuszka


O 23.00 pierwszy punkt zawodow, czyli odprawa tecniczna - nie obowiązkowa.
35 PK do zaliczenia.
Limit: 13 h
Brak potwierdzonego punktu: kara 1h
OS: Odcinek Specjalny - do znalezienia chyba 3? PK, które są nie widoczne na mapie. OS - to linia, na której rozstawione są PK te prawdziwe i fikcyjne - niewiadomo które to które. Czyli gra w ciemno. Zdobędziesz ten prawidłowy - dobrze, podbijesz fikcyjny - dostajesz karę w postaci dodatkowych minut.
Już na samym początku postanawiamy OS ominąć szerokim łukiem.

11 maja 23.00 - odprawa techniczna przed Dymnem była nieobowiązkowa © Tymoteuszka


dlatego nie wszyscy zawodnicy na nią dotarli © Tymoteuszka


dobry sportowiec: :) © Tymoteuszka


chaty w Długosiodle są bardzo kolorowe © Tymoteuszka


chata zielony domek © Tymoteuszka


wejście do Skansenu w Długosiodle, tam był umiejscowiony jeden z punktów kontrolnych © Tymoteuszka


Późno, bo o 00.30 kładę się spać, zanim zasnę, minie sporo czasu.
Jest gorąco, komary brzęczą koło ucha, hałas na hali.
Od 4.00 praktycznie już nie śpię. Zaczyna się znów robić głośno, ja zwariuje.
Dlaczego nie poszłam do samochodu spać?

Wstaje po 6.00. Zaczyna padać, lać, zacinać, dodatkowo mocno wieje, jest zimno.
Wczoraj był upał, dziś zaledwie 10 stopni, brak słońca.
Teraz mam dylemat co na siebie założyć?
Czy długie, aby było mi cieplej, ale i szybciej zmoknę; czy krótkie, w których będzie mi zimno, ale się tak nie pomoczę?
Padło na krótkie.
Nie biorę apratu w trasę, ponieważ boję się, że go zamoczę. Dlatego zdjęć z trasy nie ma i nie będzie. A szkoda, bo widoki, co się okaże w drodze, niesamowite.

W Otwocku jechałam sama, dziś spróbuję jazdy w duecie. W ten sposób będę miała porównanie. Towarzyszką jazdy jest Syla

10 minut przed startem zostały wręczone mapy, start o 8.00.
Chowamy się w szkole, gdzie nie pada, 4 mapy, na jednej z nich widoczne jest rozświetlenie wszystkich punktów, czyli przybliżenie każdego z nich.
Już teraz wiem, że mam za mały mapnik.
Zaznaczamy całą trasę pod dachem, korzystając, że nic na nie, nie pada.
Zajmuje nam to sporo czasu.

Jedziemy.

PK2 (wiata w skansenie) - tam gdzie byłam wczoraj, także przejmuje nawigację i kierujemy się na Długosiodło.
Po zaledwie paru kilometrach, jestem już cała mokra, okulary parują (po co ja je wzięłam?). Podbijamy i jedziemy dalej.

PK1 (zagłębienie na szczycie) - jest blisko, w lesie, tylko który to szczyt? ;)

PK6 (skrzyżowanie granicy lasu i rowu) - trafiamy bez problemu, tutaj robi się mokro, pod nogami, grzęsko i bagniście, ale to dopiero początek :)

PK7 (szczyt) - tutaj troszkę nam zajęło czasu znalezienie tego właściwego szczytu. Syla ma poważny problem z przerzutkami, które nie chcę przerzucać, prawdopodobnie po wcześniejszym upadku.
Na szczęście pojawia się Bartman, który je uruchamia, choc niecałkowicie, ale da się jechać. Choć nie ma ona możliwości zmiany na inne (tył), jedziemy, daje radę.
Podziwiam ją.

PK16 (górka nad brzegiem jeziorka) powinno być łatwo. Jest inaczej. Na punkcie znowu spotykamy Bartmana.

Z PK16 kierujemy się na PK8 (rozwidlenieścieżki i drogi). Punkt powinien być łatwy do odnalezienia, gdyż znajduje się vi sa vi tego poprzedniego, tylko po drugiej stronie drogi asfaltowej. Po drodze napotykamy na przeszkodę w postaci bramy i ogrodzenia, nie wiemy czy jest wyjście z drugiej strony, więc postanawiamy, ze obejdziemy siatkę na około. Teren ogrodzony ciągnie się w nieskończoność, idziemy pośród drzew, kłód pod nogami, chaszczy, płot skręca raz w lewo, raz do tyłu, raz w prawo. Dochodzimy do asfaltu, jest dobrze, skręcamy w prawo i teraz musimy odbić w lewo, przez las na punkt.
Po drodze przebiegaja nam sarenki, ufff, co za szczęści, że nie uderzyły we mnie, ale mają zryw.
Troszkę tutaj kołujemy, ale w końcu udaje się nam znaleźć. Zgadnijcie kogo spotykamy na punkcie, oczywiście, że Bartmana :)

Teraz pora na PK9 (most kolejowy), kawałkiem asfaltu i pierwsz w przwo za torami. Prosty punkt. Pod mostem chowamy się na chwilkę przed deszczem.
Co niektórzy robią prawdziwy popas.
Kolejny raz wertujemy mapy i nastawiamy się na PK15 (przepust).
Przecinką wzdłóż torów kolejowych, tutaj troszkę się motamy, ale punkt znaleziony.

PK11 (szczyt) - ulubiony rodzaj punktu przez Sylę.

PK35 (ujście rowu do rzeki Wymakracz. Strona płn) - ja go ominęłam. Dobrze ukryty. Syla, dzięki. Na drugi raz trzeba się lepiej rozglądać.

PK17 (drzewo na skarpie, zach. strona cieku, brak kładki (płytko), dojście od strony wschodu wzdłuż cieku). Będzie wesoło i było.
Nie babrałam się jeszcze w tami bagnie. Idąc do punktu zassał mi się jeden but, który został w bagnie, a ja zostałam w skarpetce. Pięknie. Jak mam jechac bez buta? Musiałam się cofnąć i wejść jescze raz w to samo miesjce, a jak mi zassie drugiego? - trudno, będę bez butów.
Bagno oddało buta, idziemy dalej. Rzeczywiscie nie ma kładki, rzeczka po kolana, a punkt po drugiej strony. Tutaj wspomogliśmy się :) Zaliczony.

PK18 ( kępa drzew) - po śladach zostawionych przez innnych. W drodze powrotnej krowy tarasują nam przejazd, trzeba zejść z roweru, tymbardziej, ze piachów na Dymnie nie brakuje.

PK33 (zakole rzeki Orz, strona płd. górka) - na mapie co innego, w terenie co innego, o czym byliśmy informowani na odprawie ;)

PK20 (zniszczona kładka na rzece Orz obok ruin młyna, strona południowa). Wydaję się on bardzo łatwym punktem, ale to tylko pozory. Trzeba szukać głębiej.

PK19 (przepust, strona zachodnia) - przepust jest pod torami kolejowymi, do końca nie da się jechać, zostawiamy rowery i idziemy kawałeczek.
Wracajac do drogi asfaltowej, Syla gubi licznik. Zostawiamy rowery gdzieś na posesji i idziemy go szukać w piachach :)

Robi się zimno ze zmęczenia i przemoknięcia, temperatura spada.
Mamy czas do 21.00, ale nie chcemy wracać po ciemku, a tymbardziej szukać jakiego punktu.

PK34 (róg zarastajacej łąki, nad kanałem) będzie naszym ostatnim. Stamtad prosta droga do bazy i co najważniejsza szybka autostrada :)
Na punkt docieramy przez pola, trudno mi się pedłauje, skacząc na siodełku po nierównym polu, wolę prowadzić rower niż jechać.
Czuję juz zmęczenie, nie da się ukryć.
Prosty punkt, ale wymagający, jak wszystkie pozostałe.

Wracamy asfaltem.
Dostaję kopa w nogach, pędzimy pod wiatr ponad 23 km/h :)
Docieramy na metę bez problemu.

Po oddaniu kart dostajemy kubek w przezencie oraz certyfikat :)
Zaproszenie na stołówkę na obiad (gorąca pomodorowa - zbawieniem, kotlet z ziemniakami i buraczkami oraz kompot). Trzęsę się ja osika.
Odreagowywuje chyba w ten sposób.
Nie mogę się rozgrzać, wlewam sobie jeszcze jeden talerz zupy, po czym wstaję z brzuchem w 6-tym miesiacu ciąży ;)

Można sobie tez opłukać rower, czego nie robię, bo po co? W domu się umyje porządnie.

Idę pod gorący prysznic.
I do wyra.
Hałasy przeszkadzają w zaśnięciu, zasypiam bardzo późno.
Ludzie z kategorii ekstremalnej co chwilę meldują się na mecie i robią zamęt na hali. Budzę się i dochodze do wniosku, ze pora wstawać i jechac do domu, gdzie w ciszy odeśpię całą tą impreze. :)
O 2.00 wyjeżdżam, super się jeździ nocą, szczególnie przez Warszawę, tylko bardzo szybko można zasnąć.

Zadowolona.
Zmorodowana, ale warto było.
Widziałam na żywo Bikestats-owiczów: Theli oraz Bartmana :)
Dziękuje za towarzystwo Syli :)
Dziękuje też za wspaniałą zimną i deszczową aurę, gdyby nie ona, byłoby nudno ;)

Wyniki już są, ale nie chcę ich ogłaszać, gdyż nie są jeszcze widoczne na stronie zawodów, moze juz niedługo....

Edit:

Wynik wstępny:

Trasa C120 km, tak naprawdę cała trasa liczyła dużo więcej kilometrów :)
w kategorii K20 miejsce: 9/15
w kategorii open miejsce: 59/69
na mecie: 20:23:45
czas: 12h23min45s
kara: 20h
całkowity czas: 32h23min45s

Gratuluję zwycięzcom!!!!

  • DST 39.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzdłuż Piasecznicy i Bieliny + McDrive

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 6

Po pracy, dość późno wyjechałam.
Jeszcze to, jeszcze tamto, życie w biegu.
Życie.

Po wczorajszym dniu bez roweru, dziś już nie dałam rady. Musiałam choć na chwilkę.
Udało się, choć były sprawy ważne i ważniejsze.
W nocy zżarłam całą czekoladę.
Mam ostatnio zachciewajki.
Po wycieczce zachaczam o Mc Drive i raczę się BigMaciem i frytkami z colą.
Eh te kobiety.
To moja pierwsza wizyta w Mc od ponad pół roku? Nie pamiętam.

Trasa: Tomaszów - Komorów - Zaborów II - Sangrodz - stawy - Ujazd - Wygoda - Bielina - Dębniak - Łazisko - Zaborów II - Komorów - Tomaszów.


Czas na zdjecia

nad Piasecznicą © Tymoteuszka


kozy kują ;) © Tymoteuszka


hmmmm, nie mogłam się nawąchać © Tymoteuszka


kolorowy zwierzak ;), a jak wrzeszczy!!! © Tymoteuszka


młyn, Czarnego Bociana ukryłam wśród kwiatów © Tymoteuszka


na mostku pod młynem © Tymoteuszka


między stawami © Tymoteuszka


na stawie © Tymoteuszka


motylek © Tymoteuszka


ciekawą mam drożkę © Tymoteuszka


przeprawa przez rzeczkę © Tymoteuszka


wyschnięty staw © Tymoteuszka


Bielina © Tymoteuszka


nad Bieliną © Tymoteuszka


nad Bieliną1 © Tymoteuszka


na mostku taka oto wyrwa © Tymoteuszka


muuuuuu © Tymoteuszka


piwnica - rzadko spotykana, ważne, że są jeszcze takie :) © Tymoteuszka


kucyk © Tymoteuszka


Czarny Bocian bardzo lubi kwiatki © Tymoteuszka


jabłonie © Tymoteuszka


Piasecznica © Tymoteuszka


znów młyn, w powrotnej drodze © Tymoteuszka


Czarna-Bielina przypływająca już przez Tomaszów © Tymoteuszka


  • DST 92.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odkrywkowa i spontaniczna wycieczka ;)

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 7

Czysty spontan z Marcinem.
Integracja z kolejnym BS-towiczem :)

Dlaczego odkrywkowa? ano dlatego, że odkryliśmy min. źródełko i schron w Inowłodzu, jechaliśmy polnymi i leśnymi dróżkami dotąd nieznanymi.

Borki - Smardzewice - szlakiem koło żubrów - punkt kontrolny 1 - las - pola - Wincentynów - pola - Modrzewek - Modrzew - kapliczka Giełzów - Inowłódz - źródełko - synagoga - shron koło Idziego - Królowa Wola - Gać - stawy - Spała - Ciebłowice - Tomaszów.

W oczekiwaniu na Marcina, na Borkach.

na Borkach czekam na Marcina © Tymoteuszka


Z Borek kierujemy się w stronę Smardzewic, a dokładnie rowerowym szlakiem koło Ośrodka Hodowli Żubrów do punktu kontrolnego 1.

Punkt Kontrolny 1, przy Ośrodku Hodowli Zubrów w Smardzewicach © Tymoteuszka


Z punktu kontrolnego mkniemy dalej okrężną drogą :) przez lasy i pola, przecinając drogę DW713 w stronę wsi Wincentynów.
Tutaj znajduje się kolejny punkt kontrolny, stoi on w pobliżu Skansenu Niebowo.

mkniemy przez pola © Tymoteuszka


Punkt kontrolny przy Skansenie Niebowo © Tymoteuszka


Skansen Niebowo © Tymoteuszka


w Wincentynowie, zapraszam Was na ich stronkę internetową :) © Tymoteuszka


trochę tutaj nie pasuje :) © Tymoteuszka


Skansen Niebowo to jedna chatka wraz z ciekawym podwórkiem, na którym dzieją się niesamowite rzeczy :) © Tymoteuszka


zaprasza © Tymoteuszka


Wyjeżdżając z Wincentynowa kierujemy się w stronę Kraśnicy.
Pola i łąki są nasze.
Wcale nie zabłądziliśmy.
Tak miało być ;)
Po drodze dostrzegamy stary drewniany młyn, jedziemy go zobaczyć.
Na około niego stawy i piękne widoki.

z daleka widzimy młyn, więc jedziemy, jest!!! © Tymoteuszka


Dojechaliśmy do Kraśnicy.

kościół w Kraśnicy © Tymoteuszka


z 1897-1905 r. © Tymoteuszka


pw. św. Wojciecha © Tymoteuszka


na terenie kościoła stoi drewniana kapliczka © Tymoteuszka


wnętrze kościoła w Kraśnicy, w tym momencie skończyła się msza, mamy szczęście © Tymoteuszka


Z Kraśnicy obieramy kierunek na Inowłódz.
Po drodze Marcin wpada na genialny pomysł.
Oto on.

wśród kwiatów :) © Tymoteuszka


Po wejściu w pole kwiatów moje nogi stają się koloru żółtego, czy ja się nabawiłam żółtaczki? ;) Dość śmiesznie wyglądam.

Przy okazji zdobywamy kolejny punkt kontrolny, który jest umiejscowiony koło kapliczki Giełzów, dawnej pustelni.

Punkt kontrolny obok kapliczki Giełzów - dawnej pustelni © Tymoteuszka


Weszliśmy do środka.

wnętrze kapliczki © Tymoteuszka


a tak wyglada z zewnątrz, obok stoi punkt © Tymoteuszka


Na mapie zaznaczone jest źródło, blisko Pilicy, w Inowłodzu.
Kiedyś próbowałam go odnaleźć, ale zakończyło się to fiaskiem.
Dziś było inaczej.
Próbowaliśmy z jednej strony go zajść - nie udało się.
Udało się z drugiej strony, ale po jakiej dróżce....z jednej strony Pilica, z drugiej wysokaśna skarpa.
Idziemy.

w poszukiwaniu źródła w Inowłodzu © Tymoteuszka


Jest!!!

źródło w Inowłodzu © Tymoteuszka


w skale © Tymoteuszka


i z czego się tak cieszysz? © Tymoteuszka


smaczna woda z niego wypływa © Tymoteuszka


wpływa prosto do Pilicy © Tymoteuszka


Przed dawną Synagogą robimy mały popas.

dawna Synagoga w Inowłodzu © Tymoteuszka


teraz mieści się w niej sklep spożywczy © Tymoteuszka


Teraz jedziemy dalej, tym razem w kierunku kościółka Idziego, odkryć to, co nie odkryte przez nas.
Wiedziałam o jego istnieniu, ale nigdy go nie widziałam.
Teraz zobaczę.

sama bym go nie znalazła © Tymoteuszka


Schron, koło Idziego.
Nieźle zakaamuflowany.

bardzo dobrze jest ukryty © Tymoteuszka


schron w Inowłodzu, na wzgórzu koło kościółka św. Idziego © Tymoteuszka


schron w Inowłodzu, na wzgórzu koło kościółka św. Idziego © Tymoteuszka


tak jest w środku © Tymoteuszka


w środku © Tymoteuszka


Regelbau 668 © Tymoteuszka



Idzi przysłonięty przeze mnie, widać tylko daszek, kapelusz ;)

co ja mam na głowie? © Tymoteuszka


W stronę Gaci.

zając ucieka © Tymoteuszka


w Rezerwacie Gać, staw Szczurek © Tymoteuszka



wgramolić sierota się nie może © Tymoteuszka


jestem bohaterem dnia - wgramoliłam się!!! ;) © Tymoteuszka


Siadamy na ławeczce na moście w Spale.
I tutaj dostrzegamy groźne, czarne chmury.
Przez Ciebłowice do Tomaszowa.
Po drodze zapada decyzja, że rezygnujemy z drogi na Jeleń i dalej na tamę, gdzie mieliśmy się rozstać.
Zatem jedziemy prosto do Tomaszowa.
Wyprowadzam Marcina na trasę na Wiaderno, gdzie się żegnamy.
Wracam do domu.
Za godzinkę leje deszcz, burza kołuje, strzelają pioruny.

  • DST 106.00km
  • Teren 44.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

7 h w najstarszych górach Polski

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 8

Dużo zdjęć.
Jak masz się nudzić czytając tę notkę, to lepiej nie czytaj.
Przejdź na inny blog.

Weekend majowy zupełnie inaczej miał wyglądać, jak wygląda.....bo miałam się spotkać z Kajmanem i Niradharą nad Pilicą....i....

A wygląda tak, że 1 maja byłam w Górach Świętokrzyskich.
2 maja byłam w pracy.
A na 3 maja, jeszcze nie mam konkretnego pomysłu, choć to już za parę godzin.

Zrezygnowałam z prawdziwej trzydniowej majówki na rzecz kolejnych zawodów na orientację, które już w przyszłą sobotę. Co za dużo, to nie zdrowo.

Zacznijmy od początku.

Pobudka o 4.30.
Na miejscu, czyli w Chęcinach, w województwie świętokrzyskim, jesteśmy o 8.00.
Przebieram się, uzbrajam Czarnego Bociana w mapnik, mapa, licznik, zakładam kask na głowę, napełniam bidon po brzegi i startuje.
Umawiamy się na telefon o godz. 16.00.
Także mam 8h czasu, aby wyrobić z góry założony plan.
Czy się uda?
To się okaże.
Nastawiam się na Szlak Architektury Drewnianej, ruiny oraz Szlak "Miejsca Mocy".
Wcześniej zaznaczam sobie trasę na mapie, jak to zazwyczaj jest na zawodach na orientację.

Najapierw objeżdżam miasteczko.
Nie umiem tutaj wszystkiego znaleźć, co sobie zaplanowałam, więc zmierzam pod górę na zamek.
Okrązam go w koło.
Po stromych i niebezpiecznych ścieżkach.
Serce wali, dobrze, że mam kask, ale czy on uratuje mi zycie w razie czego?
Widoki zapierające dech w piersi, bynajmniej mojej.
Nie mam takich na co dzień.

Ruiny zamku w Chęcinach 1 © Tymoteuszka


widok ze wzgórza zamkowego chęcińskiego © Tymoteuszka


widok ze wzgórza zamkowego chęcińskiego 2 © Tymoteuszka


ścieżką na około ruin chęcińskich © Tymoteuszka


wieża zamku © Tymoteuszka


parafia w Chęcinach © Tymoteuszka


parafia w Chęcinach © Tymoteuszka


przy Rynku w Chęcinach © Tymoteuszka


parafia w Chęcinach © Tymoteuszka


Niemczówka - dom Walentego i Anny z Niemczów Wrześniów © Tymoteuszka


Klasztor w Chęcinach © Tymoteuszka


tył Klasztoru w Chęcinach © Tymoteuszka


W ten sposob moje zwiedzanie Chęcin się skończyło.
Jeszcze ostatni widok na zamek i kieruję się w stronę Bolmina, gdzie będzie drugi przystanek tego dnia.

ostatni rzut na ruiny zamku © Tymoteuszka


Żeby dojechać do kościoła, trzeba przejechać całą długość wsi, na dokłądkę cały czas pod górę, ponieważ kościół stoi na wzgórzu, ale za to jakie widoki.

kościół pw. Narodzenia NMP z 1602-1617 - późny renesans © Tymoteuszka


drewniana dzwonnica w Bolminie © Tymoteuszka


główny ołtarz w kościele w Bolminie © Tymoteuszka


kościół w Bolminie usytuowany jest na samej górze, widoki wokół zapierające dech © Tymoteuszka


Z Bolmina miałam udać się do Rembieszyc skrótami.
Ale nie wyszło.
Zgubiłam ścieżkę leśną na południe, a raczej jej nie zauważyłam i w ten sposób DW762 dojechałam do samego Małogoszcza - nie było go w moim pierwotnym planie.
Nic. Jedziemy.

jestem tutaj pierwszy raz :) © Tymoteuszka


Po większych i mniejszych miasteczkach, jakie mi się trafiają na mojej drodze jeżdżę w ciemno, ponieważ nie mam oddzielnych map, z ulicami. Trudno, żebym miała wszystko.
Także przejazdy przez nie są jak najbardziej spontaniczne, jadę jak chce i gdzie chce, na czuja. Nie jestem świadoma wszystkich ich atrakcji turystycznych, dlatego też po przyjechaniu do domu okaże się czego nie widziałam, a co mogłam widzieć, bo były tak blisko.
Będzie to jeden z pretekstów, żeby tu wrócić :)

rewitalizacja rynku w Małogoszczy trwa © Tymoteuszka


kościół Wniebowzięcia NMP w Małogoszczy © Tymoteuszka


Z Małogoszczy, jak wcześniej wspomniałam kieruję się do Rembieszyc, gdzie stoi ładny drewniany kościółek.

polna dróżka do Rembieszyc © Tymoteuszka


drewniany kościół w Rembieszycach pw. św. Piotra i Pawła © Tymoteuszka


z 1798-1799 r. © Tymoteuszka


stoi on na Szlaku Architektury Drewnianej © Tymoteuszka


kościółek w stylu barokowym © Tymoteuszka


Gdzieś po drodze.

kilka boćków dziś na łące spotkałam :) to jest jeden z nich © Tymoteuszka


Z Rembieszyc obieram kierunek na Mnichów - tutaj stoi kolejny drewniany kościółek.
Szkoda, że nie mam szczęścia do otwartych drzwi.
Wszyskie są pozamykane.

Jadę leśną drożką koło stawów.

stawy po drodze do Mnichowa © Tymoteuszka


Kościółek w Rembieszycach najbardziej mi się podobał z tych napotkanych na dzisiejszej drodze. Choć wszystkie były piękne, ten przypadł mi do gustu.
Nie wiem czy wiecie, ale jestem zakochana wtakichj kościółkach.
Inni nie nawidzą tego zapachu starego drewna, zaraz wykrzywiaja nos i buzię, a ja, tak mogłabym bez końca.
Mają swój urok.
Mają swoją duszę.
Mają swoje wnętrze.
Mają swoje serce.
Po prostu są proste, bez przepychu, skromne.

drewniany kościółek pw. św. Szczepana Diakona w Mnichowie © Tymoteuszka


kolejny obiekt sakralny na Szlaku Architektury Drewnianej © Tymoteuszka


kościółek z 1765-1770 r. © Tymoteuszka


dzwonnica © Tymoteuszka


Jest to prawdopodobnie jedyny ocalały kościół drewniany w Europie z wystrojem rokokowym © Tymoteuszka


Po drodze do Sobkowa przejeżdżam przez Mokrsko, a tam:

czas na Mokrsko © Tymoteuszka


kościół w Mokrsku © Tymoteuszka


i jego drewniana dzwonnica © Tymoteuszka


w dali widać Fortalicję w Sobkowie © Tymoteuszka


kościół w Sobkowie © Tymoteuszka


Przejeżdżam przez takie oto cudo:

w Dolinie Nidy © Tymoteuszka


Teraz czas na Chomentów.
Kolejny obiekt sakralny na szlaku architektury drewnianej.

drewniany kościółek w Chomentowie pw. św. Marii Magdaleny © Tymoteuszka


na szlaku drewnianej architektury © Tymoteuszka


wybudowany został między 1711 a 1744 r. © Tymoteuszka


W Chomentowie, przed kościołem spotykam rowerzystę turystę.
Rozmawiamy dosć krótko.
On jedzie z Kielc, a ja w przeciwnym kierunku, troszkę nam się spieszy.
Jednak jemu udaję się zobaczyć kościółek od środka, ja nie mam takiego szczęścia, niestety.

z Chomentowa przez pola do DW 766 na Morawicę © Tymoteuszka


Do Morawicy drogą wojewódzką, troszkę się przestraszyłam tego widoku.
Uspakajam Bociana, będzie wszystko w porządku, to tylko tak starsznie wygląda.
Damy radę.
Trzeba być dobrej myśli, nie poddawać się, wierzyć, mimo wszystko.

dużo górek :) © Tymoteuszka


W Morawicy wypatrzyłam napis: Kalwaria Świętokrzyska.
Więc jadę. Blisko.
Po drodze zachaczam o cukiernię i robię mały popas na ławeczce przy stacjach drogi krzyzowej.

Kalwaria Świętokrzyska w Morawicy © Tymoteuszka


II Stacja Drogi Krzyżowej. Dziś moim krzyżem są poparzone ręce, dam radę, dam radę. © Tymoteuszka


Kalwaria Świętokrzyska w Morawicy © Tymoteuszka


Młyn w Morawicy © Tymoteuszka


Baga Jaga wypieła się na mnie © Tymoteuszka


Z Morawicy śmigam DK 73 w stronę Kielc.

Witamy w Kielcach, miasta raperów © Tymoteuszka


W Kielcach pierwszym przystankiem będą Dyminy.
Tam stoi drewniana kapliczka na Szlaku Architektury Drewnianej.

drewniana kaplica w Dyminach pw. Matki Boskiej Częstochowskiej © Tymoteuszka


Christus Vivit, Christus Regnat, Christus Imperat, napis nad wejściem do kaplicy © Tymoteuszka


na Szlaku Architektury Drewnianej © Tymoteuszka


W centrum

w Kielcach © Tymoteuszka


na Starym Mieście © Tymoteuszka


Stary Rynek w Kielcach © Tymoteuszka


Katedra kielecka © Tymoteuszka


widok na Karczówkę © Tymoteuszka


Ostatni drewniany kościółek na mojej drodze.

kolejny drewniany kościółek w Kielcach, na Szlaku Architektury Drewnianej © Tymoteuszka


Tutaj zapada poważna decyzja.
Kolejnym i osttanim punktem wycieczki będzie wieś Piekoszów.
Z racji nie braku kondycji w nogach, bo te jeszcze są, mimo tak długiego dystansu, pokonanego terenu, pokonanych górek - jestem w szoku, ze to zrobiłam, ale z powodu moich obolałych, poparzonych, bordowych rąk.
Nie daję rady nimi ruszać, pieką jak holera. Zacisakm zęby, ale gdzieś tam mam łzy w oczach.
Mma jeszcze czasu do umóiwonej godziny 16.00, ale muszę ten czas skrócić, niestety.

Z Kielc obieram kierunek na Piekoszów, tam znajduje się Sanktuarium.

ostatni przystanek pięknego pierwszomajowego dnia © Tymoteuszka


Santuarium Matki Bożej w Piekoszowie © Tymoteuszka


Sanktuarium w Piekoszowie © Tymoteuszka


Po co mi rękawiczki?

nogi o dziwo wcale nie bolą, ale za to ręce... zatem muszę zakończyć wycieczkę przy Sanktuarium w Piekoszowie © Tymoteuszka


Piękny dzień.
Piękna wycieczka.
Piękne widoki.
Mimo poparzenia, nie żałuje.
Mimo, że wszyskiego nie zobaczyłam w te 7 h, co miałam zobaczyć, nie żałuje.
Tego dnia niczego nie żałowałam.

Było pięknie.

Teraz trzeba się leczyć, aby do 3 maja ;)
Wtedy założę juz długi rękawek.

  • DST 65.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 19.60km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ujazd, Budziszewice, Lubochnia

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 6

Sobota.
Po pracy.

Obieram trasę, którą jeszcze nie jechałam rowerem, tam gdzie mnie nie było.
Zwykle obieram tak trasę, żeby coś nowego zobaczyć.
Oczywiscie widok z okna samochodowego to nie to samo co z roweru ;)
Więc jadę.

Obieram kurs na pólnocny zachód, czyli Ujazd, później na północ Budziszewice, przez Teodorów na Rękawiec, na wschód, dalej na południe, Tarnowska Wola, Małecz, Lubochnia, Nowy Glinnik, Tomaszów. Czyli zataczam koło.

nad stawami w Sangrodzu © Tymoteuszka


stawy w Sangrodzu © Tymoteuszka


będzie ładniejszy - pałac w Ujeździe © Tymoteuszka


kwiatki © Tymoteuszka


przejazd kolejowy w Zaosiu © Tymoteuszka


pomnik © Tymoteuszka


neogotycki kościół w Budziszewicach © Tymoteuszka


Nie udaje mi się wejść do środka, brama zamknięta na 4 spusty. Trudn.
Innym razem.
Nie byłam nigdy we wnątrz, nie było okazji.

pw. Przemienienia Pańskiego © Tymoteuszka


z 1907-1911 © Tymoteuszka


Za Budziszewicami, we wsi Teodorów znajduje się cmentarz ewangelicki, jadę tam.
Okazuje się, ze jest bardzo zaniedbany i widoczne są tylko dwa nagrobki, a raczej płyty.

za Bocianem jest cmentarz ewanglicki © Tymoteuszka


z cmentarza ewangelickiego w Teodorowie prawie nic nie zostało © Tymoteuszka


zachowały się jedynie dwie tablice © Tymoteuszka


Wreszcie kawałeczek lasu, mogę się schronić przed słońcem.

Tutaj poluję na wiewiórę.
Polowanie jak widać udane ;)

wiewióra © Tymoteuszka


wiewióra © Tymoteuszka


w Małeczu, leśny kościół? © Tymoteuszka


juz widać Lubochnię, Tomaszowskie kominy także ;) © Tymoteuszka


kolejny bocian podczas dzisiejszego wypadu © Tymoteuszka


co to? szybko gościu biega © Tymoteuszka


jednostka wojskowa Kawalerii Powietrznej w Nowym Glinniku © Tymoteuszka


Gorąco dziś. Prawdziwe lato mamy.
I ja się bardzo z tego cieszę.
Pracuje wpomieszczeniu, które jest suteryną, tam jest zimno, także mój organizm pragnie słońca, ciepła.
I teraz mogę się nim cieszyć.
W domku czekało na mnie zimne piwko.
Dla spragnionego coś dobrego.
Bo w czasie jazdy nie pije alkoholu.

Spalona od słońca.
Co będzie jutro? zobaczycie :)

  • DST 39.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 35.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

z misją pokojową, w poszukiwaniu św. źródła powiązanego z objawieniem

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 3

Ciepło dziś, bardzo ciepło, mimo wieczornej pory.

Pokojową misję miałam do wypełnienia w Smardzewicah, polegała ona na znalezieniu św. Źródełka. Które być może pojawi się na nowej mapie i które nigdy nie było zaznaczone na mapie.

Byłam w tym miejscu już parę razy, nawet gdzieś tam wcześniej przewinęła się notka na moim blogu.
Ale nigdy nie znalazłam tego, co powinnam, czyli sw. Źródełka.

Dziś rejestruje wszystko, a szczególnie jak tam dojechać i jak wygląda.

Nie wiem czy mi się uda.
Jadę z nadzieją, że tak.

Przejeżdżam przez Rezerwat Niebieskie Źródła i lasem do szosy na Smardzewice.

drogą przez las © Tymoteuszka


W Smardzewicach za Sanktuarium i Klasztorem skręcam w lewo, w ul. Wesołą.

pierwsza w lewo w Smardzewicach © Tymoteuszka


Za jakiś czas skręcam w prawo, w pole.
Znajduje się tam sadzawka, a za nią murowana kapliczka.

Znak na płocie mówi, że 150 metrów od asfaltu znajduje się św. Źródełko, idziemy.
Odmierzam odległość licznikiem przy rowerze.
Idziemy w linii prostej.
Jednak w tej odległości nic nie znajduje.

Troszkę dalej jest ala studzienka?
A w niej woda. Czyżby to było to, czego szukam?

Ta dryna z wodą w ziemi okazała się św. Źródłem.

ok. 160 metrów od asfaltu w pole © Tymoteuszka


Na lewo od tejże studzienki stoi drewniany krzyż.

od źródełka rzut beretem stoi drewniany krzyż © Tymoteuszka


W tym miesjcu miało miejsce objawienie się św. Anny, Marii i Jezusa pewnemu mieszkańcowi Smardzewic.

Obok, w lasku/gaiku stoi słupowa kapliczka, nie za bardzo ją widać z pola.

na wschód od drewnianego krzyża słupowa kapliczka © Tymoteuszka


Widok z pola na murowaną kapliczkę i sanktuarium św. Anny w Smardzewicach.

murowana kapliczka, a w tle po lewej Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach © Tymoteuszka


woda ze świętego źródła © Tymoteuszka


Nie daje mi spokoju, że tutaj jestem i nic nie widze.
Rozglądam się, chodzę po bardzo podmokłym terenie, muszę uważać, by nie wpaść w jakąś dziurę, albo do głębokiej wody, bo to może się skończyć źle.

W końcu widzę mieszkańca, zagaduje i przemiła kobieta mówi, że to święte źróło to właśnie ta dryna w ziemi.
Nazywają go źródłem św. Jana.
Pytam się, czemu to źródło nie bije, nie widać przynajmniej?
No właśnie, nie bije, jest stojące, ale strumyk tak jakby wypływający z niego ma nurt, porusza się, czyli bije, tylko my tego nie widzimy.
Tumaczy mi, że to źródło jest podobne do tego w Licheniu. Tam też nie widać, żeby biło.
Byłam tam parenaście lat temu, więc nie pamiętam czy go widziałam.

Po odnalezieniu św. Źródełka, które mieszkańcy nazywają źródłem św. Jana, jadę w stronę Karolinowa przez Twardą, a tam stoi drewniany kościółek.

drewniany kościółek w Twardej © Tymoteuszka


w Karolinowie © Tymoteuszka


kościół w Karolinowie © Tymoteuszka


z boku © Tymoteuszka


kościół w Karolinowie wygląda jak nie kościół © Tymoteuszka


strumyk w Karolinowie © Tymoteuszka


babie lato???? ;) © Tymoteuszka


Później przez tamę na Zalewie Sulejowskim do Swolszewic, przez Wolę Wiaderną do domu.

przez słoneczną tamę do domu © Tymoteuszka


wieki tu nie byłam, pyszną meksykańską zupę tu podają :) © Tymoteuszka


w Swolszewicach z góry © Tymoteuszka


  • DST 32.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

po wsiach zmaganie się z huraganem

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 5

Dziś inna trasa popracowa co zwykle.
W poniedziałek nigdzie nie byłam, ze względu na szczepionkę przeciwalergiczną, więc dziś nadrabiam zaległości.

Tomaszów - Wiaderno - las - Stanisławów - Studzianki - Chorzęcin - Godaszewice -
Tomaszów

Tym razem skupiłam się na sklepieniu niebieskim :)

światło © Tymoteuszka


leć bocianie, leć © Tymoteuszka


chmury1 © Tymoteuszka


Wyjeżdżając z lasu za Wiadernem, czekała na mnie niespodzianka w postaci wiatru prosto w twarz, po chwili przerodził się w nieustający huragan.
Gdzie mnie wywiało? Jestem na polu, gdzie nie ma żadnej osłony. Dmucha, tak że nie mogę oddychać.

chmury2 © Tymoteuszka


Widzę groźne chmury, wiatr przybliża je do mnie coraz bardziej, postanawiam kończyć wycieczkę i uciekam szybko do domu.
Przede mną spory odcinek drogi.
Naciskam ile wlezie.
Nie daje rady mocniej, wiatr utrudnia mi jazdę.

chmury3 © Tymoteuszka


Licznik wskazuje 34-35km/h i to przez dłuższy czas, czyżbym miała go teraz w plecy?
Na to wskazuje, że kołuje, raz w jedną, raz w drugą stronę.

widukt w Studziankach na S8, muszę tędy jakoś przejechać © Tymoteuszka


stary młyn © Tymoteuszka


Tutaj się nieco uspokoiło, a to za sprawą tego, że teren jest pofałdowany i w tej chwili znajduje się w dołku.

za drzewami drewniany młyn © Tymoteuszka


wiatrak w Kwiatkówce kręci się jak szalony © Tymoteuszka


Teraz wjechałam na górę, znów wieje jak szalony.

z punktu widokowego za Chorzęcinem © Tymoteuszka


pagórkowato tutaj © Tymoteuszka


chmury © Tymoteuszka


Jadę nowym węzłem na S8 - ten jest największy w okolicy Tomaszowa.
Labirynt dróg zjazdowych, ale to dopiero będzie widać, kiedy całą trasę oddadzą do użytku, a nie w kawałkach, jak to jest teraz.

jeden z CAT-ów, na budowie S8 © Tymoteuszka


z nowego wiaduktu na S8, w kierunku południowym © Tymoteuszka


Zapomniałam dodać, że nie zdążyłam przed deszczem, ten dopadł mnie w Kolonii Zawada, bardziej bałam się o aparat, jak o siebie.
Ale całe szczęście lustrzanka zmieściła się pod kurtkę.
Tak to jest, kiedy się nie bierze pokrowca, eh.

  • DST 25.50km
  • Czas 01:12
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 33.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jestem z miasta

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 1

Jestem z miasta, to widać
Jestem z miasta, to słychać
Jestem z miasta, to widać, słychac i czuć.

Jestem z miasta, to pora na wieś.
Dziś sobota, pracuje do 14.00, kiedy jestem w pracy nie pada.
Kiedy mam już wolne i zamykam fabrykę, która ostanimi czasy mocno dymi, zaczyna pobąkiwać na górze.
Aniołki przestawiają meble.
Zaczyna padać, później lać i gradobić delikatnie.
No cóż, trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać.
Zawsze po burzy wychodzi słońce.

W ten sposób ogarniam szafę, szufladę i półkę, a także robię mały kipisz na tablicy - wszystko związane z rowerem, jakby ktoś się pytał.
Nawet deszcz potrafi zmobilizować człeka. ;)
Porządki zrobione, ale jeszcze czekam, bo za mokro, niech troszkę przewieje te kałuze.
Nie chce być ubabrana na pierwszym lepszym zakręcie.

Jadę na wieś.
Czyli kierunek Tomaszów - Wola Wiaderna - Widerno - Swolszewice - Borki - Tama na Zalewie - Kopalnia Biała Góra - Tomaszów, czyli kółko po okolicy.

Blisko, ponieważ wszędzie widze czarne chmury. Nie chce być mokra.

Teraz fotorelacja, po prostu rewelacja ;)

piejo kury piejo © Tymoteuszka


gę gę © Tymoteuszka


widoczek © Tymoteuszka


jadę prosto na Borki © Tymoteuszka


po drodze mijam sympatyczną chatkę - tutaj kiedyś była ferma strusi © Tymoteuszka


na Borkach Zlot Centomaniaków © Tymoteuszka


przez całą długość tamy © Tymoteuszka


po prawej stronie tamy jest Zalew, a po drugiej oto takie widoczki © Tymoteuszka


szlak rowerowy do Żubrów - dziś tam nie jadę, byłam ostatnio © Tymoteuszka


Dziś mało zdjęć na trasie.
POwstrzymywałam się, choć trudne to było.
Kiedy robię duzo zdjęć, wolno jadę. A kiedy mało, jadę szybciej. Coś za coś.
Dzisiejsza to odwrotność wczorajszej wycieczki, o.
I niech tak będzie.

  • DST 18.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 12.86km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

nad rzekami, odcinek miejski

Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 5

Dobra wiadomość: Jadę na DYMNO - kolejne zawody na orientację!!! :)
Jezu, jak się cieszę!!!

Jak zwykle nie mam koncepcji na popracową przejażdżkę.
Może i dobrze?, bo Tymoteuszka bardzo lubi takie spontany, które rodzą się gdzieś po drodze.

I tak, postanawiam jechać w innym kierunku niż zwykle, tj. ul. Rudą do Hallera, tam stoi stary młyn.
I tu wpadam na genialny pomysł, a może by tak terenem wzdłuż rzeki Wolbórki, zobaczyć co ciekawego się dzieje po obu brzegach, wypróbować ścieżkę?
Nie wiem czy się da tak przejechać cały odcinek miejski brzegiem, czy też nie?
Zobaczymy po drodze.
Badam teren.

Startuje koło młyna.

stary młyn na Wolbórce © Tymoteuszka


nad brzegiem Wolbórki © Tymoteuszka


Tutaj muszę wyjechać na chwilkę na asfalt, po czym znów znajduje się w terenie.
Teren Zakładu Mazovia ogranicza moją jazdę.

most na Wolbórce nr.1 © Tymoteuszka


Przez Park Bulwary, gdzie jest pełno szkła po butelkach. Muszę uważac, więc nie jadę zbyt szybko.
Co chwilkę robię zdjęcia, bo wszytsko staje się takie piękne.
A po drugie mam jakiegoś bzika na punkcie fotografowania.

Park Bulwary © Tymoteuszka


Dojeżdżam do ul. Warszawskiej, gdzie w bliskiej przyszłości ma powstać elektrownia wodna.

most nr.2 na Wolbórce, tutaj będzie budowana elektrownia wodna © Tymoteuszka


na chwilę obecną jest ściernisko, ale będzie San Francisco :) © Tymoteuszka


gdzieś to ja widziałam taki rower ;) wypożyczalnia w Tomaszowie © Tymoteuszka


w Parku Solidarność © Tymoteuszka


w parku Solidarność © Tymoteuszka


Most na ul. Nowowiejskiej.

most nr.3 na Wolbórce © Tymoteuszka


bardzo nierównym wałem :) © Tymoteuszka


kładka dla pieszych © Tymoteuszka


Most na ul. Szczęśliwej.

most nr.4 na Wolbórce © Tymoteuszka


kładka dla pieszych © Tymoteuszka


na wysokości schroniska moja wycieczka nad Wolbórką się kończy © Tymoteuszka


Tutaj muszę się pożegnać z Wolbórką, rozglądam się i co widzę?
Widzę most kolejowy, ale ten nad Pilicą :)
Kiedyś tutaj chciałam przyjechać, ale się nie udało, ponieważ wybrałam nie ten brzeg rzeki, tym razem się udało, tylko że od drugiej strony.
Pisałam, że wrócę tu i jestem :)

most kolejowy na Wolbórce © Tymoteuszka


Po drodze mijam dość pokaźne budynki sprzed lat, są kompletnie zdefastowane, co tu było kiedyś? - nie mam pojęcia. Trzeba spytać się starszego pokolenia.
Jeden przypomina mi pałac, albo synagogę?

opuszczone © Tymoteuszka


tak jakby pałac? © Tymoteuszka


Mam cię!!!

most kolejowy na Pilicy © Tymoteuszka


Rok temu płynęłam tędy na spływie kajakowym.
W tym miejscu zawsze jest wartki nurt, jest ono oznaczone jako niebezpieczne, dlatego kiedy płynęłam, serce waliło jak szalone, zmoczyło mnie wtedy równo (siedziałam z przodu), a kolega z tyłu śmiał się ze mnie, tylko nie wiem czemu.;)

pod mostem kolejowym © Tymoteuszka


To coś dla Krzary :)

Odkrycie. Nie wiedziałam o jego istnieniu.
Drugi znajduje się przy ul. Strzeleckiej, muszę tam kiedyś pojechać i sfocić.

koło schronu nad Pilicą © Tymoteuszka


Most na ul. MIreckiego.

kolejny most nad Pilicą © Tymoteuszka


w okolicach Przystani © Tymoteuszka


Z mostu na ul. Modrzewskiego, koło Rezerwatu Niebieskie Źródła i Skansenu Rzeki Pilicy.

z mostu nad Pilicą © Tymoteuszka


Postanawiam poszukać czegoś ciekawego w Rezerwacie.
Nacieszyć oko przyrodą.

ścieżka dydaktyczna w Rezerwacie Niebieskie Źródła: roślinki © Tymoteuszka


Musiałam zejść z Bocianem po stromej ścianie, później babrać się po bardzo miękkim podłożu, co groziło wpadnięciem ;)

ile poświęcenia, żeby mieć je w zasięgu ręki.... © Tymoteuszka


strumyk płynie z wolna © Tymoteuszka


Jadę w kierunku domu.
Nie ryzykuje zmoknięciem.
Przez cały czas czuje, jak burza, deszcz wisi w powietrzu.

Pod długą górę.

ścieżka na św. Antoniego, niedawno wycięli stare drzewa i posadzili młode © Tymoteuszka


Koszmar z ulicy Wiązów.
cd. ścieżki:

ścieżka na ul. sw. Antoniego, bliżej centrum - tutaj można dostać zawału, albo przegryźć sobie język, o zgrozo... © Tymoteuszka


Podsumowanie:
Fantastyczny wypad, z dala od samochodów, widoki niczego sobie.
Liczni wędkarze.
Klimat sielski.
Ścieżka, przechodząca w wał, trochę daje siedzeniu popalić.
Trzeba uważać na szkła.
Szkoda, że nikt nie pomyślał, aby zrobić taką mini promenadę wzdłuż chociażby Wolbórki, nie mówię tu o drodze z asfaltu, czy kostki brukowej, broń Boże, poprostu wygładzić, wyrównać, oczyścić z wszelkich śmieci, których niestety na swej drodze napotkałam bardzo duuuuużo, postawić gdzie niegdzie ławeczki.
Tylko tyle, a może aż tyle.

Teraz pora na wycieczkę wzdłuż Pilicy, albo Czarnej ;)
(z tą drugą propozycją będzie trudniej).

  • DST 30.50km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 16.34km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

polem i lasem

Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 2

Znów miało padać, owszem spało 5 kropli i 2 razy zagrzmiało.
Kończę dziś wcześniej, pada hasło: jedź.
To jadę, ale najpierw ogarniam co nieco w domu.

Nie pada.
Wytężam umysł, oczy wychodzą na wierzch i jadę, przed siebie.
Ciepło, za ciepło.
To się rozbieram po drodze.

W Woli Wiadernej wjeżdżam w teren. Polną ścieżką, gdzie po chwili jestem na punkcie widokowym, krowy się pasą.

pierwsze krowy w tym roku © Tymoteuszka


Muszę się niestety cofnać, ponieważ ścieżka prowadzi do gospodarstwa.
Jadę więc głębiej w las. Piachu tutaj sporawo. Dojeżdżam szlakiem konnym do Wiaderna z drugiej strony.

punkt widokowy © Tymoteuszka


motylek © Tymoteuszka


jestem rolnik, kupiłem ciągnik ;) © Tymoteuszka


Chwilkę jadę asfaltem w Babim Dole, później znów skrecam na konny szlak.

Babi Dół zostawiam w tyle © Tymoteuszka


A to ci niespodzianka, jaki spadek i to w dodatku w wąwozie. Zaskoczona jestem.
Dojeżdżam leśną do wody.

ekstremalny zjazd w Smardzewicach, jakby w wąwozie © Tymoteuszka


kanalik wpływa do Pilicy © Tymoteuszka


to osa? ;) © Tymoteuszka


wodospad Niagara na Pilicy © Tymoteuszka


Bocian w siódmym niebie © Tymoteuszka


Wdrapuje się na górę tamy po schodach.
I jadę na Omegę.

nad Zalewem Sulejowskim © Tymoteuszka


hotelik, pałacyk? w Smardzewicach © Tymoteuszka


W Smardzewicach jadę do św. Źródełka, do kapliczki, tam gdzie ostatnio nie mogłam do niej drzwi otworzyć. Dziś się udało, wchodzę do środka, ale niezupełnie.

dziś udało mi sie otworzyć drzwi i weszłam do środka © Tymoteuszka


Koło sanktuarium.

brama główna i plac przed Sanktuarium św. Anny © Tymoteuszka



Bigu Wszechmogącemu na podziękowanie za cudowne ocalenie najdroższego życia Cesarza Aleksandra III... © Tymoteuszka


Jadę jeszcze do innego źródełka, tutaj trzy duże psy bardzo miło mnie przywitały, miałam obawy, że mnie pożrą i nigdy się już niespotkamy, ale było zupełnie miło.
Psy obwąchały najpierw rower, później mnie.

widzę Kosmy Mustę na niebie ;) © Tymoteuszka


Przez Kopalnię Białą Górę, później Niebieskie Źródła na ul. Strzelecką, gdzie stoi duży schron.

Nie wypalaj traw © Tymoteuszka


wszędzie blisko © Tymoteuszka


duży schron dla drużyny piechoty Ragelbau 621 © Tymoteuszka


ze stanowiskiem Ringstand, wyposażony w peryskop do obserwacji przedpola - dostępny © Tymoteuszka


mapa ze schronami w Tomaszowie © Tymoteuszka


lista schronów w Tomaszowie © Tymoteuszka


opis schronu przy Strzeleckiej © Tymoteuszka


Tutaj zrodził się pomysł na kolejną wycieczkę :)

W mieście.

czyżby nie miał gdzie zaparkować? © Tymoteuszka


A to ja :)

w szybie © Tymoteuszka