Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

nad brzegami

Dystans całkowity:21705.00 km (w terenie 2065.00 km; 9.51%)
Czas w ruchu:994:23
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:116 kcal
Liczba aktywności:353
Średnio na aktywność:61.49 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • DST 67.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:46
  • VAVG 14.06km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTbO - czyli Maraton Terenowy blisko Otwocka

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 12

Wczoraj po przyjeździe z Otwocka ległam na wyro, zmordowana i śpiąca.
Dziś spała ile się dało.
O dziwo nogi nie bolą, ale za to ręce. Czemu, przecież rękoma nie pedałowałam, może od za ciężkiego plecaka?

Trzeba dodać, że MTbO to Maraton rowerowy na orientację ;)
Były to drugie zawody w moim życiu.
Pierwsze miały miejsce na BO w Spale 2011.
Ale wtedy startowałam na krótszej trasie przy mniejszej ilości zawodników.

Pobudka przed 4.00, pakowanie i wyjazd.

Do Otwocka przyjechało blisko 200 osób.
Głównie z okolic, ale byli i tacy, co musieli przejechać całą Polskę, by tu być.
Na miesjscu spotkałam się z Sylą i Piotrkiem.
Byli też inni znajomi.
Trasa przy najkrótszym wariancie liczyła 100 km, limit czasu to 7h, do zdobycia było 15 Punktów Kontrolnych, co równało się z 30 PK wagowych. Za spóźnienie - 1PK wag./min
Nie wiem do tej pory co się liczy na miejscu pierwszym czy Punkty Kontrolne, czy też wagowe. Pewnie dowiem się przy oficjalnym ogłoszeniu wyników. Co myślę, że już niedługo.

Padało, pada, w dniu zawodów, a także wcześniej. Czyli spodziewajmy się ekstremalnych warunków. Do końca nie wiem co mam na siebie założyć.
Jest zimno, termometr wskazuje na 4,5 stopnia i do tego jest mokro.
W radiu brzęczą, że ma być słonecznie, w rzeczywistości nie widać słońca.
Postanawiam ubrać się na mokro.
Co później okaże się błędem.
Za gorąco, kiedy wychodzi słońce, muszę się rozbierać, ale gdzie te ciuchy chować, kiedy plecak zapełniony, nie wiem ile już waży? Jest bardzo wilgotno.

Przed zawodami © Tymoteuszka


Jadę na start. Skąd o 10.00 ruszamy, ale najpierw wręczenie map.
Mapa 1:70000, już widzę, że nic nie widzę. Jest bardzo mała, mało widać, później się okaże, że nie wszystkie szlaki są pozazanczane, nie wiem z którego roku taką mapę wynaleźli, ale coś czuje, że będzie kiepsko.
Ale pocieszenie jest takie, że wszyscy taką dostali.

3 minuty przed startem dostajemy mapę. Nie zdążam nawet popatrzeć w których miejscach są rostawione punkty, a co mówić co to za punkty i ile mają wag?
Na samym początku odpuszczam 4 punkty, te znajdujące się najdalej na południe.
Później zaznaczam te blisko Otwocka, naliczyłam ich 7, może się uda? Zobaczymy.

Ruszam, najgorzej jest wyjechać z takiego dużego miasta, nie znasz nazw ulic, z mapy tego nie wyczytasz. Jadę w ciemno. Jako pierwszy punkt obieram PK3, co wkrótce się okazuje, że jadę na południe, a nie na północ i w ten sposósb jadę na PK1 - polana (3 punkty wagowe).

Nie tylko ja tam jadę. Troszkę przy tym punkcie tracimy orientacje, nawet tutejsi, nie z tej strony jadą, kręcimy się tutaj conajmniej godzinę, cholera za długo, pełno wody, glina, konary, drzewa. Docieramy na miejsce, a przed punktem niespodzianka. Po drodze zachaczam o jakiś konar tyłem, słyszę niepokój i linka od biegów się zrywa. Na szczęście są tacy, którzy bardzo chętnie pomogli, gdyby nie oni, to byłoby po zawodach. Nie mam żadnych przyborów :)
Od tej pory jadę sama. Zdana tylko na siebie.
Cóż, chcę sprawdzić moje możliwości, psychikę, cierpliwość, nauczyć się pokory i pokonać wszystkie trudności, przeciwoności tego świata. Z jednej strony się cieszę, z drugiej trochę się boję.

przed startem © Tymoteuszka


Z PK 1 kieruję się na PK2 - drabina na wzniesieniu (3punkty wagowe), doś gładko mi to poszło.

PK2 - drabina, na wzniesieniu - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Z PK2 jade na PK8, który jest dość daleko, ale na szczęście będzie kawałek asfaltu. Bocian jeszcze nie wie, gdzie jedziemy, bo to będzie niespodzianka. PK8 - ambona (2 punkty wagowe), umiejscowiony jest koło wsi o tej samej nazwie, czyli Bocian. Trafiamy tutaj bez problemu.
Utrudnieniem tych zawodów jest wyłączenie z jazdy sporych odcinków dróg krajowych nr. 50 i 17, dlatego też trzeba kombinować inaczej, co utrudnia jazdę.
Po drodze mijam Celestynów.

w Celestynowie © Tymoteuszka


PK8 - ambona - 2 punkty wagowe © Tymoteuszka


Z PK8 kieruję się na PK13 - pasnik (1 punkt wagowy).

PK13 - paśnik - 1 punkt wagowy © Tymoteuszka


Tutaj jeden zawodnik robi mi zdjęcia ;)
Zagaduje jak dojechać tam i tam, to mu odpowiadam :)

przy PK13 © Tymoteuszka


pobijam 13 :) © Tymoteuszka


Teraz kolej na PK3 - skrzyżowanie (3 punkty wagowe). Znów drogą krajową byłoby łatwiej, no ale cóż, trzeba jakoś dojechać innymi drogami, i tak jadę przez Jatne, Glinę, Pogorzel, gdzie tracę orientacje (znów nie ma nazw ulic na mapie), wyjeżdżam ciut za daleko i okrężną drogą dojeżdżam do punktu.
Tutaj robię krótką przerwę, co później okaże się, stzrałem w dziesiątkę.
Zjadam kalorie, pije resztki, które mi zostały. Mam sucho w buzi, jest coraz cieplej, strasznie wilgotno.

PK3 - skrzyżowanie - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Kieruje się na PK4 - jar (3 punkty wagowe). Droga przez mękę.
Kto powiedział, że będzie łatwo?
Niestety droga jest fatalna, nie da się jechać, trzeba zsiąść z roweru i prowadzić, co okaże się, że nie jest też takie proste.
Grzęznę po łydki w błocie. Jest mi już wszystko jedno, czy mam mokro w butach, czy też nie, błoto zasysa, że z siłą wyciągam buty, i tak prawie do samego końca tej najkrótszej drogi. Rower pływa.
Tarczówki rzęzą, skrzeczą. Idziemy dalej, nie da się jechać.
Widać znów krajówkę.
Troszeczkę asfaltu i na przełaj polem, tutaj też prowadzę, bo nie idzieda się inaczej.
Jest!!!
Już wcześniej wiedziałam, że to mój ostatni punkt.

PK4 - jar - 3 punkty wagowe © Tymoteuszka


Spragniona, potrzebowałam się napić.

zaryzykowałam i troszkę wypiłam :) - nic mi nie jest ;) © Tymoteuszka


Dojezdżam na metę pół godziny? przed czasem.
Ale za mało zostało, by zdobyć jeszcze jeden punkt. Nie chciałabym mieć odejmowanych punktów. Muszę się zadowolić tym co mam.
Trudno.
Za dużo czasu poświęciłam na tym pierwszym, wiedziałam, że to się później odbije.

A tak wyglądamy po:

po zawodach - w błocie po łydki © Tymoteuszka


Bocian po zawodach © Tymoteuszka


Jeszcze ognisko i wręczenie nagród + tort urodzinowy i do domu.

na sam koniec ognisko © Tymoteuszka


i wręczenie pucharów © Tymoteuszka


W samochodzie musiałam szybko uzupełnić płyny, bo czułam że odpływam.
Przebrać się.
I jedziem do domu.

zachód słońca z samochodu, w okolicach Grójca, w drodze do domu. © Tymoteuszka


Podsumowanie:

Moja zdobycz:

6PK odszukanych z 15PK ( po cichu liczyłam na 7)
w tym
15 punktów wagowych z 30 punktów wagowych
w czasie: 6h 22 min 05 sekund
średnia zrywająca z nóg ;)

miejsce open: 92
miejsce kobiet: 18
przybycie na metę o godz. 16:22:05
sposród 162 sklasyfikowanych zawodników.

Minusy:
- nie czytelna mapa
- przesadziłam z ubraniem, za ciepło
- 0,5l wody, to dużo za mało na tyle kilometrów
- spadam na wadze
- liczne skurcze

Plusy:
- jechałam sama - to dało mi dużo, bo uierzyłam w siebie, że mogę to zrobić
- pyszne pomarańcze na mecie, nie mogłam się najeść

Zadowolona, bo lepiej mi poszło, jak rok temu.

  • DST 30.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 18.56km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnym szlakiem do Spały

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 04.04.2012 | Komentarze 9

Wymarzona pogoda, słońce, ciepło.

Rano na cmentarz, spełnić pierwszą misję.

Po pracy, jak zwykle nie wiem w którą stronę jechać.
Wymyśliłam, że możnaby pojechać do Spały i zobaczyć tamtejszą wiosnę.
Postanowiłam nie jechać asfaltem przez większość trasy do, tylko zboczyć i kierować się czarnym szlakiem.
Kiedyś już tędy jechałam, ale było to w odwrotym kierunku.
Jestem zszokowana, na jednym odcinku, zamiast dołów z piachem zastaje "utwardzoną", choć nie do końca, żwirem ścieżynkę.
Niby lepiej, ale później się okazuje, że gorzej, bo żwir nie jest utwradzony, rozpryskuje się we wszyskie strony, muszę jechać dlikatnie, powoli. Rower tańczy, a ja z nim.

Jam zmartwychwstanie i życie © Tymoteuszka


Chrystus na tle kościołów © Tymoteuszka


podążam szlakiem czarnym © Tymoteuszka


zupełnie jak w Holandii © Tymoteuszka


Tym sposobem dojeżdżam do wsi Ciebłowice Małe, zawsze jeżdżę przez Duże.
Małe leżą przy starorzeczu Pilicy, ładnie tu.

starorzecze Pilicy na wysokości Ciebłowic Małych © Tymoteuszka


ojejku, za dużo tych kwiatów © Tymoteuszka


pod górkę © Tymoteuszka


przydrożna kapliczka © Tymoteuszka


Stoję przy kapliczce, a moje oczy co widzą? Kolejne kwiatki tej wiosny. :)
Jest ich tutaj sporo. Teren jest bardzo podmokły, duże rozlewiska są w tym miejscu. Może dlatego? ;)
Niestety nierozróżniam nazw kwiatów, nie wiem jak się nazywają?

przy kapliczce © Tymoteuszka


mam was! takie małe cudeńka, drugie znalezisko w tym roku :) jak one się nazywaja? © Tymoteuszka


lubię takie znaki :) © Tymoteuszka


W tym miejscu stoi krzyż przy drodze, ktoś kiedyś poniósł śmierć na zakręcie.
A na drzewie nie tak dawno pojawił się ten.
Tylko dlaczego przybili go gwoździami do drzewa?
Szkoda, że drzewa nie umieją mówić, krzyczeć.

Chrystus Frasobliwy.... przybili Go do drzewa © Tymoteuszka


Przejeżdżam przez zabytkowy most w Spale.

most w Spale Jego imieniem © Tymoteuszka


tradycja - modrzewiowy kościółek w Spale - zdjęcie musi być © Tymoteuszka


charakterystyczna zabudowa Spały © Tymoteuszka


Nie tak dawno ktoś napisał do gazety o złym stanie nawierzchni ścieżki rowerowej do Spały. Miał on na myśli piach, gałęzie, jednym słowem nieład po zimie.
Oj było niebezpiecznie, szczególnie na zakrętach, tych co widać na załączonym obrazku.
Apel zadziałał, świeżo odkurzona ścieżka.
Bezpieczna i "łatwiejsza" do jazdy.

poskutkował artykuł w gazecie. Czyściutko, nie mogłam uwierzyć, zero piachu, igieł, gałęzi. Miodzio po prostu. © Tymoteuszka


Z drugą misją jadę na ul. Sosnową.
Dwa dobre małe uczynki jednego dnia, na co dzień nie zwracam na nie uwagi, bo wydają mi się normalnością.

Dziękujemy rowerzystko!!!

Teraz wypadałoby napisać o ścieżce do Grot, tam naprawdę jest niebezpiecznie, szczególnie z górki, kiedy to się jedzie z zawrotną prędkością światła. Nie tak dawno miałabym tam kolizję z inną rowerzystką, która wyprzedziła mnie z górki, a potem zachamowała przed nosem.
Leżały by chyba dwa placki na asfalcie.

">nie bójcie się

  • DST 20.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 17.39km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela Palmowa

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 2

Dziś miałam być tutaj:
Łódź

Miałam, ale nie byłam.
Miałam na ten dzień ambitne plany, ale niestety, nie udało się ich zrealizować, z powodu aury. Przestraszyłam się, a po drugie jadąc do łodzi i z Łodzi na dwóch kółkach, plus bycie na marszu, sprawiłoby...no właśnie, coby sprawiło?
Padłabym.

Miało być conajmniej 100 km na liczniku, a jest: 20 km.
Ale nie ważne.

Na pocieszenie idę rano do kościoła, z gałązką palmy jerozolimskiej:

akcent Niedzieli Palmowej © Tymoteuszka


Po obiedzie oczekuje dłuższego prześwitu na niebie.
Warto było czekać, mieć nadzieje, aż się polepszy, no i troszkę cierpliwości też, nie powiem.
Pojawił się, więc ruszam.
Na południe, to co, że z północy wieje i że z powrotem będe miała pod wiatr.
Nic takiego.
Gdzieś po drodze kilka razy dopada mnie śnieg, obojętny mi jest.

drewniany krzyż © Tymoteuszka


do Leśnego Ośrodka Szkoleniowego "Nagórzyce" © Tymoteuszka


Leśny Ośrodek Szkoleniowy © Tymoteuszka


w Sulejowskim Parku Krajobrazowym © Tymoteuszka


nad brzegiem Zalewu Sulejowskiego © Tymoteuszka


nad brzegiem Zalewu Sulejowskiego (1) © Tymoteuszka


O dziwo, tutaj nie czuje wiatru.

betonowa plaża na Starej Wsi, nad Zalewem Sulejowskim © Tymoteuszka


nad brzegiem Zalewu Sulejowskiego (2) © Tymoteuszka


Po drodze mijam grupkę mężczyzn, są chyba na jakimś zlocie, albo rozpoczęciu sezonu? ale czego?

mewy © Tymoteuszka


Ośrodek Molo i molo nad Zalewem Sulejowskim © Tymoteuszka


Wracam do Tomaszowa.
A nie mówiłam, szalejacy wiatr we włosach, nie mogę oddychać.
Ciężko.
Pokonam cię, ty wariacie, pokonam.
Przede mną kilka gór do pokonania, Babi Dół, Nagórzyce, Groty Nagórzyckie i jeszcze 2 góry, to nic, damy radę.

zielone kotki :) © Tymoteuszka


Idąc rankiem do kościoła, zauważylam wyrastające tulipany z ziemi ;)
Wtedy nie miałam aparatu, postanawiam przyjechać tutaj rowerem.
I jestem.

tulipany na jednym ze skwerów w Tomaszowie © Tymoteuszka


Okrężną drogą w kierunku domu. Zachaczam o centrum, a tam:

zieleń miejska już się powoli budzi do życia © Tymoteuszka


bratki w centrum Tomaszowa © Tymoteuszka


<param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/fX_rpjz2o5w"></param><param name="wmode" value="transparent"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/fX_rpjz2o5w" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>&feature=related">szczęśliwej drogi

  • DST 25.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szukam igły w stogu siana...

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 3

Po bardzo nerwowym dniu jadę czegoś poszukać.
Klienci potrafią doprowadzić człowieka do szału, ale mistrzynią jest nasza sąsiadka i jej rodzina.
Wrzało we mnie wczoraj, i to bardzo.

Czego szukam?

Może szukanego od jakiegoś czasu pierwszego kwiatka tej wiosny?
Może przygody?
Może igły w stogu siana?
A może tak zwyczajnie, spokoju?

Wiatrzyska to ja już ma serdecznie dosyć, tak samo sąsiedztwa, które dobija od zawsze człowieka gwoździami.
Kolejny taki gwóźdź pojawił się wczoraj.

Nie wiem jak Wy?
Chowam się w las.
Ale kto powiedział, że w lesie nie będzie wiać?

szlakiem zielonym przemierzam dzisiejszy świat © Tymoteuszka


zakaz wchodzenia na groty © Tymoteuszka


Szlak rowerowy wcale nieprzypomina rowerowego, tylko piaskowy.
Tańcowała igła z nitką, pokaz przeróżnych manewrów z rowerem w roli głównej.
A miałam się odstresować.

niektórzy biegaja, niektórzy pedałują © Tymoteuszka


Nie byłam jeszcze z tej strony.
Po drugiej stronie rzeki są Niebieskie Źródła.

Pilica i elektrownia © Tymoteuszka


bardzo często przejeżdżam tym mostem, dziś jadę pod nim © Tymoteuszka


Postanawiam wjechać głębiej w Rezerwat, uda się, czy się nie uda?

główne wywierzysko na Niebeiskich Źródłach, pięknie dziś je widać - zależy to od promieni słonecznych © Tymoteuszka


Przeszkoda nr 1 - pokonana :)

kłody pod nogami, jak w życiu © Tymoteuszka


Niebieskie z innej strony, tutaj jestem pierwszy raz © Tymoteuszka


Przeszkoda nr 2 - nie pokonana.
Bagienko, nie zamawiałam kąpieli błotnej.

moja stopa i Kitek dotknęły tej ziemi, nigdy więcej. Wracamy. © Tymoteuszka


Trafiam na czuja na odpowiednią ścieżynkę, mijając po drodze dołki, chaszcze, liany, gałęzie drapiace mi uszy i głowę.
Tutaj już byłam, więc myślę, że się nie zgubię.

pamiętam, że tutaj się pogubiłam w Mikołajkowym biegu na orientacje w zeszłym roku © Tymoteuszka


góra zdobyta!!! © Tymoteuszka


tak jakby zielono? © Tymoteuszka


...a mówili, że w lesie nia ma jeszcze wiosny © Tymoteuszka


iglasto tutaj © Tymoteuszka


Jadę rowem, aby po chwili przekroczyć na skrzyżowaniu asfaltową drogę, przecinam ją i kieruje się na Wąwał.

park w Wąwale © Tymoteuszka


boćków nie ma :( © Tymoteuszka


kapliczka w Wąwale © Tymoteuszka


Stop!!!

pipiiiiip!!! Stop!!! © Tymoteuszka


jedzie pociąg z daleka....a w nim? © Tymoteuszka


Wracam do domu przez Białobrzegi.

kościół w Białobrzegach ma koronę © Tymoteuszka


Bardzo sympatyczna.



zachód © Tymoteuszka


zachód na tle Skansenu Rzeki Pilcy w Tomaszowie © Tymoteuszka


Zapomniałam na chwilkę o tym wszystkim, co przytrafiło mi się owego dnia.
Warto się tak rozerwać, choć na chwilkę.

  • DST 26.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

nad Zalew Sulejowski po zachód słońca

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 5

Wpis bez danych wyjazdowych, dziś byłam jeszcze śpiąca, kiedy niechcący skasowałam dane z wczorajszego wyjazdu, trudno.

Tymoteuszka założyła dziś kask na łepek. Muszę napisać to na ścianie.

Zmiana czasu na letni przynosi same korzyści.

Teraz po pracy mogę planować dłuższe wyjazdy rowerem, mam więcej czasu do całkowitego mroku. Nie lubię jazdy po ciemku.

Wybrałam się nad Zalew Sulejowski przez Białą Górę, dalej wysoką skarpą, zboczem góry, koło kopalni, dalej brzegiem Pilicy, później wdrapałam się pod męczącą górę, aby zobaczyć Zalew na horyzoncie, koło policji konnej, na tamę i molo.
Później udałam się z powrotem do domu, gdyż wiatr sobie szalał zbyt mocno.

zachód nad Sulejowskim © Tymoteuszka


Rez. "Niebieskie Źródła" © Tymoteuszka


pieńki leżą sobie tak specjalnie, to nie natura, to człowiek tak zrobił, aby nie zadeptać Rezerwatu © Tymoteuszka


Gdybym miała skrzydła...

chialoby się pofrunąć, niczym ptak. Widok na Kopalnię Biała Góra. Z góry :) © Tymoteuszka


Śmieci tutaj od groma. Widok porażający.
Na zdjęciu 2 fotele i coś jeszcze.
Dalej począwszy od gruzu, betonu, po jakieś puszki po czymś i jeszcze inne śmieci.

Sprzedam 2 fotele + gratis w dobrym stanie. Śmieci jest tu do bólu. Przykry widok. © Tymoteuszka


Pełno tutaj piasku, przecież jesteśmy blisko kopalni, nie może być inaczej.

Ostatnio mam szczęście do takich dróg. "Dróg wiele jest, którą wybrać, jak iść, nie wiemy...." © Tymoteuszka


nad brzegiem Pilicy © Tymoteuszka


Ostatnio mam do nich szczęście.

Pod górkę i pod wiatr, częste zjawisko © Tymoteuszka


Łabądek © Tymoteuszka


Wdrapałam się, tutaj rozciąga się piękny widok.

Ile ona ma procent nachylenia? w oddali, po prawej widać brzegi Jeziora Sulejowskiego © Tymoteuszka


i jeszcze posypana piaskiem © Tymoteuszka


Jadę na molo.
Zaczyna mocno gwizdać w uszy.

Ośrodek MOLO © Tymoteuszka


a tu prawdziwe molo © Tymoteuszka


Pusto tu, czemu ja się dziwie, jest późna godzina.
Lubię, gdy jest cisza, spokój.

zachód na tamie © Tymoteuszka


zachód w Tomaszowie © Tymoteuszka


  • DST 42.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 14.57km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do tamy ekstremalnie i jeszcze dalej...

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 10

Po porannym krótkim spacerku do kościoła doszłam do wniosku, że dziś nici z dalszego wypadu, a to za sprawą silnego wiatru, a raczej podmuchów zrzucających z roweru, albo pchających do tyłu.

Kitek od rana czekał na podwórku, aż go dosiądę ;)
Z nadzieją na poprawę pogody specjalnie go nie chowałam do garażu.
Po rosole przyszedł ten moment, kiedy postanawiam gdzieś pojechać.
No jak to, niedziela, dzień wolny, a ja mam w domu siedzieć, do tego słoneczko tak ładnie świeci.....

Zakładam rowerowe i hajda.
Uzbroiłam się w ksiażkę "rowerowe trasy Ziemi Tomaszowskiej".
Oczywiście bez kasku, bo Tymoteuszka lubi adrenalinę ;)
Pamiętam, że opisana jest ciekawa trasa pt.:"ekstremalnie do tamy", miałam na nią kiedyś ochotę, ale zawsze było coś nie tak.
Dziś jest ten moment, aby ją pokonać.
Według przewodnika liczy ona 10 km i ma dwa warianty, łatwiejszy i trudniejszy z adrenaliną.
A, że Tymoteuszka lubi adrenalinę, wybrała tę drugą.

W ośrodku przy Przystani, jest stadnina, a w niej konik o bardzo sympatycznym oczku. Od małego bardzo się boję koni, one to wyczuwają, nigdy nie byłam tak blisko nich. Dziś nastąpił przełom? Podszedł do mnie, a ja go nawet dotknęłam.
Jak to możliwe?

sympatyczne oczko © Tymoteuszka


Trasa startuje w Rezerwacie Niebieskie Źródła, więc jadę tam.

Rezerwat Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


w Rezerwacie © Tymoteuszka


łabędzie na stawie koło Rezerwatu © Tymoteuszka


Trasa wiedzie blisko Pilicy, po lewej jej stronie, scieżką tuż nad wysokim brzegiem rzeki. Po piaszczystych, wąskich ścieżkach pełnych korzeni.
Nie polecam jej na wyprawy z małymi dziećmi.

kapliczka koło Pilicy © Tymoteuszka


nad brzegiem Pilicy © Tymoteuszka


Po kilku kilometrach docieram do Małych Grot.

okolice Małych Grot © Tymoteuszka


Pełno tutaj spacerujących, rowerzystów, a nawet grilujących.

Małe Groty © Tymoteuszka


Małe Groty 1 © Tymoteuszka


Małe Groty 2 © Tymoteuszka


Małe Groty 3 © Tymoteuszka


ekstremalnie do tamy © Tymoteuszka


tu już nie ma żartów © Tymoteuszka


tu są straszne wyboje, nierówności, doły... © Tymoteuszka


miejscami zsiadam z siodła i prowadzę, stromo tutaj, czasami trafiają się wąwozy © Tymoteuszka


Tutaj spotykam grupkę starszych osób, idących w przeciwnym kierunku.
Pytają się czy dotrą tędy do Małych Grot ;)
Oczywiście.

pan łowi ryby © Tymoteuszka


Rybaków kilku spotkałam na swojej drodze.

pan złowił rybę, wielką rybę © Tymoteuszka


Wyjeżdżam w koścu na asfalt.
Jestem na wysokości kopalni.

Kopalnia Biała Góra © Tymoteuszka


tu się wydobywa biały piasek © Tymoteuszka


tu bedziemy w przyszłości się kąpać :) © Tymoteuszka


I znów w terenie, koniec tego dobrego.
Jakoś mało tych kilometrów, nie chce juz wracać do domu, więc jadę w kierunku Rezerwatu "Książ", Ośrodka Hodowli Zubrów w Smardzewicach.

Ufff, otwarte.

do Ośrodka Hodowli Żubrów © Tymoteuszka


przed bramą Ośrodka © Tymoteuszka


od parkingu do Ośrdoka jest 2,7 km, kto się nie czuje na siłach może podjechać bryczką, kursują w jedną i drugą stronę © Tymoteuszka


żubr 1 © Tymoteuszka


żubr 2 © Tymoteuszka


mały żubr © Tymoteuszka


mały żubr z mamą: idziemy sie napić © Tymoteuszka


taras widokowy © Tymoteuszka


Wracam.

po drodze można usiąść i odpocząć, coś przykąsić, albo schronić się przed wiosennym deszczem © Tymoteuszka


Do znaków, co tutaj pisze?

Może by tak do Jelenia zajrzeć, dawno mnie tam nie było.

kieruje się w stronę bunkrów w Jeleniu © Tymoteuszka


Trochę błądzę, nie mam odpowiedniej mapy.
Zgłaszam nie przygotowanie.
Dostanę pałę?
To się okaże.
Jadę na czuja.
Widzę tory, chyba jestem na miejscu?
Guzik, falstart.
Gdzie teraz?
Nie wiem.

metalowa droga ;) © Tymoteuszka


Dojechałam, ale do drogi DW713 Tomaszow-Opoczno, we wsi Sługocicie, cholerka, za daleko, trochę w bok.
Skręcam w lewo na Tomaszów, później znów w lewo, na Jeleń.

stare drzewo © Tymoteuszka


Jestem.
Wjazd do bunkra zasłania samochód, który wręcz wjechał do niego tyłem, czyżby jakieś szemrane towarzystwo?
Robię fotę i uciekam stąd, nie chce mieć z tym nic wspólnego.

bunkier w Jeleniu, niestety samochód stanął w kadrze, musi takie być to zdjęcie, niestety © Tymoteuszka


Kręcę wg znaków szlaku pieszego.
Może gdzieś dojadę?
Pytam się rowerzystów po drodze, oni, że nie ma tam żadnej drogi.
Tak sobie myśle, że skoro są znaki, to musi być jakieś inne wyjście stąd?
Jadę.

budynki koło bunkra © Tymoteuszka


Pięknie, w co ja się wpakowałam?

ścieżką, oznakowaną jako szlak pieszy, ciekawe dokąd mnie zaprowadzi? © Tymoteuszka


bunkier z drugiej strony © Tymoteuszka


Z drugiej strony cieszę się, że poznałam dotąd nieznane mi szlaki.
Na drugi raz będzie się trudniej zgubić ;)

Znów jestem na asfalcie, ale krótko.

kapliczka © Tymoteuszka


Myk w teren.

przecinam DW 713 © Tymoteuszka


Wiem gdzie jestem:)
Kieruje się teraz na Ciebłowice, skąd później na Tomaszów.
Prawie w domu.

tak jak w życiu, raz po lodzie, raz po kłodzie © Tymoteuszka


trzy krzyże © Tymoteuszka


dzielnica Białobrzegi w Tomaszowie © Tymoteuszka


Było ekstremalnie.
Było ciekawie.
Było niebezpiecznie.
Było ciężko.
Ale i tak się cieszę, że walczyłam z wszelkimi przeciwnościami, postawionymi na drodze, a także w powietrzu, były momenty, kiedy podmuchy wiatru spychały na bok, pchały do tyłu, sypały piasek w oczy, a także sprawiał, że brakowało mi oddechu, zatykał wręcz. Skubaniec.

Po prostu było pięknie.
Tak dalej.

&feature=g-vrec&context=G2a5b1bdRVAAAAAAAAAQ">Maleo

  • DST 66.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

po okolicach Czerniewic

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 4

Dziś czas na kolejną solówkę.
Z nikim się nie umówiłam, eh.
W pracy obmyślam plan, gdzie by tu pojechać.
Tak ułożyłam trasę, żeby zobaczyć nowe miejsca.
Oczywiście gdzieś po drodze trafie na te, które znam na pamięć, lecz skupię się na tych, których jeszcze nie widziałam.

Kieruje się w stronę Luboszew, później Henrykowa, i tam pierwsza atrakcja, którą mam na mapie.
Jest nim zabytek budownictwa ludowego.

zabytek budownictwa ludowego murowany z roku 1911 w Henrykowie. © Tymoteuszka


Później jadę ścieżką, która nie zachwyca ani mnie ani Kitka.

polną ścieżką © Tymoteuszka


Mostkiem przez Gać.

Gać za Jasieniem © Tymoteuszka


Głębokimi piachami docieram do pomnika. Biedny Kitek.

Pomnik z I wojny światowej w Dąbrówce © Tymoteuszka


połamany Chrystus © Tymoteuszka


A obok....bez komentarza. Boli.

taki widok bardzo boli © Tymoteuszka


Nieco mniej wyboistą ścieżką prosto do Wielkiej Woli, gdzie znajduje się druga atrakcja dzisiejszego dnia.

zielonym szlakiem prosto do Wielkiej Woli © Tymoteuszka


Nie tym razem © Tymoteuszka


dwór w Wielkiej Woli © Tymoteuszka


z połowy XIX w. © Tymoteuszka


ktoś w nim mieszka © Tymoteuszka


Po drodze mijam kapliczkę.

sympatyczna kapliczka w Wielkiej Woli © Tymoteuszka


Roch? © Tymoteuszka


Wjeżdżam do Czerniewic, a tam moim oczom ukazuje się amfiteatr z parkiem i placem zabaw dla dzieci.
Byłam w tej miejscowości już kilka razy, ale ten park widzę poraz pierwszy.

amfiteatr w Czerniewicach © Tymoteuszka


krzyż w parku w Czerniewicach © Tymoteuszka


Nieco dalej stoi drewniany kościół, który pojawiał się już w moich wycieczkach.

drewniany kościół pw. św. Małgorzaty © Tymoteuszka


Z Czerwniewic kieruje się do Studzianek, ale najpierw muszę pokonać ruchliwą, w budowie DK8.

Tutaj krajobraz się zmienia z nizinnego na pagórkowaty.
W Studziankach, w tym miejscu jestem pierwszy raz.

kolejna sympatyczna kapliczka, tym razem w Studziankach © Tymoteuszka


pusto tu © Tymoteuszka


Sporo tutaj ładnych widoków na około, jezdnia nieco wyboista, raz z górki, raz pod górkę.

Gdzieś po drodze:

drewniana chata, która to w kolekcji? © Tymoteuszka


Zagroda młynarska pojawiła się juz raz w moich notkach.

zagroda młynarska w Studziankach © Tymoteuszka


W drodze powrotnej.

ja w lustrze, z nową fryzurą, widać? © Tymoteuszka


Rezerwatem Gać.
Terenem leśnym i podmokłym, nieco nos zmarzł, czemu?

"..szedłem kiedyś ścieżyną przez las..." © Tymoteuszka


staw Szczurek nad Gacią © Tymoteuszka


dobranoc Ci © Tymoteuszka


W drodze do, rozpinałam sie, było za ciepło, z powrotem zaś troszkę zmarzłam.
Podziwiam rowerzystów, którzy mijali mnie, a raczej ja ich ;) - jechali w krótkich spodenkach. Szok.
Pogoda potrafi być złudna i zdradliwa, dlatego o tej porze roku takai widok bardzo mnie dziwi i stawia w osłupienie.

  • DST 77.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 17.77km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

"...bo każda święta chodzi uśmiechnięta...", czyli dookoła Zalewu Sulejowskiego

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 15

Dziś radosna niedziela w kościele, mimo Wielkiego Postu, dlatego też radosny wpis.
A tak wogóle to ja uwielbiam się uśmiechac, no. :)


Na dziś umówiłam się z Martą z miasta Piotrków Trybunalski.
Miejscem naszego spotkania było Koło.
Do Koła miałam non stop pod wiatr, mimo tego, srednia na liczniku wyniosła 19 km/h. Gnałam, ażeby się nie spóźnić, bo ksiądz w kościele troszkę za dużo ogłoszeń miał i czytał równe 10 minut.
Wyjechałam spod kościoła o 10.40, a byłyśmy umówione na 12.00.
Do Koła mam równe 25 km z domu.

Tak się złożyło, że wjechałyśmy równocześnie na skrzyżowanie, przy którym stoi sklep spożywczy. To się nazywa zgranie :)

byłyśmy tutaj w tym samym czasie, co do sekundy. To się nazywa zgranie, co? © Tymoteuszka


Z Koła pojechałyśmy do Barkowic Mokrych, położonych nad Zalewem Sulejowskim, wioska położona jest tuż nad brzegami Jeziora, na terenie górzystym, z punktami widokowymi na okolicę.
w Barkowicach na punkcie widokowym, za mną Zalew Sulejowski © Tymoteuszka


Zalew Sulejowski, na wysokości Barkowic © Tymoteuszka


Z Barkowic Mokrych docieramy do kolejnej wioski nad Zalewem, Barkowic, stamtąd postanawiamy dotrzeć terenem na tereny, gdzie rzeczka Luciąża wpływa do Pilicy, tzw. Murowaniec.
Odstrasza nas wszechobecne błoto.
Wracamy zpowrotem.
Zajrzymy tutaj, kiedy będzie sucho i wszystko wyparuje, czyli latem :)

odtraszyło nas błoto, przed nami delta Luciąży, przy Pilicy. Jest pretekst by przyjechać tutaj kolejny raz. © Tymoteuszka


Docieramy znów do Barkowic i tam robimy popas z widokiem na Jezioro.

Kiedy zrobiłyśmy mały popas w Barkowicach, biedrona nam towarzyszyła. Miło było. © Tymoteuszka


Biedrona nas polubiła. A my ją.

Dojezdżamy razem do Przygłowa, gdzie się rozstajemy.
Marta jedzie w stronę Piotrkowa, ja Sulejowa, gdzie chwilkę się pokręcę.

Liciąża w Przygłowie © Tymoteuszka


Mam cykora przed jazda po tak ruchliwej drodze, jaką jest DK12. Od czasu do czasu zanoszę modlitwy, by mnie nie zdmuchnęli.
Udało się.
Przekraczam granicę.

u bram Sulejowa, DK12 © Tymoteuszka


w oddali widać Podklasztorze © Tymoteuszka


Tutaj wpadam na chwilkę na Rynek, cykam zdjęcie kościołowi.

kościół w Sulejowie pw. św. Floriana z 1903 r. murowany z cegły, w stylu neogotyckim © Tymoteuszka


kościół św. Floriana w Sulejowie © Tymoteuszka


Później przekraczam Pilicę i kieruję się w stronę Podklasztorza (Opactwo cystersów), później Tomaszowa.

Podklasztorze © Tymoteuszka


Opactwo Cystersów, XII-XIII, XVIII w. © Tymoteuszka


w opactwie znajduje się min. barokowy kościół św. Tomasza z XIII w. © Tymoteuszka


przekraczam wszelkie granice © Tymoteuszka


Po drodze mijam kapliczkę, która przykuła moją uwagę.
Zgodzicie się ze mną, że jest jedyna w swoim rodzaju?
A może widzieliście już taką?

przykuła moją uwagę © Tymoteuszka


Jadę przez Błogie Szlacheckie, gdzie stoi zabytkowy kościół.

kościół pw. Nawiedzenia NMP i św. Mikołaja w Błogich Szlacheckich © Tymoteuszka


kościół ten zbudowany został w latach 1785-89 © Tymoteuszka


Później laskiem.
Po drodze spotykam się ze sarenką, która przecina mi drogę, przebiega na drugą stronę, nie zdążam nawet zachamować, ucieka.
Bardzo miłe spotkanie.
Sympatyczny z niej zwierzak. :)

wśród choinek © Tymoteuszka


Przez Smardzewice do domu.

Dziś zaplanowałam podróż 100 kilometrową, nie udało się jak widać.
Siedzenie trochę pobolewa.
Uda też.
O kręgosłupie nie wpsomnę, a to wszystko wina tego ciężkiego plecaka, który jest zawsze ze mną.
No i brak pampersa w portalach ;) Za twardo mi było.

  • DST 46.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Marcinem do chatki z Ruskiej bajki , Idziego i nie tylko...

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 10

Dzisiaj będzie inaczej.
Będę fotografowana ;) Dobrze, że aparat nie ma kliszy, pękła by od razu.

Umówliśmy się już wcześniej na dzisiejszy dzień.
Udało się, pojechaliśmy razem.
Z Marcinem.
Najdalszym naszym celem był Inowłódz.

Zbiórka pod Lidlem o 13.30.
Coś z tym Lidlem jest na rzeczy ;)

Kierunek: wschód.
Jedziemy drogą rowerową, na krzyżówce skręcamy w lewo, cały czas laskiem, kierujemy się do Osiedla - Dąbrowa, gdzie stoi chatka z Ruskiej bajki.

przy chatce z Rosyjskiej bajki © Tymoteuszka


Chwilę później jedziemy przez Glinnik, koło Rezerwatu Gać, Królową Wolę, do Inowłodza, tutaj skręcamy zgodnie z oznakowaniem czerwonego szlaku rowerowego (Łódzka Magistrala Rowerowa W-E).
Ze szlaku odbijamy w lewo do lasu, na teren cmentarza wojennego.

ach, ten paparazzi ;) © Tymoteuszka


Rowery mają chwilowy postój.
Idziemy na cmentarz...

Ufff, nikt sobie ich nie wziął :P na szczęście.

rowery dwa © Tymoteuszka


Później kierujemy się do zamku Kazimierza Wielkiego.
Zamek rośnie w górę. Ciekawe kiedy będzie całkowicie odbudowany?
Będę tutaj zaglądać co jakiś czas i sprawdzać.

gotowa do walki. Przy zamku Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu © Tymoteuszka


Teraz kierujemy się na wzgórze, gdzie stoi Romański kościółek św. Idziego z widokiem na Dolinę Pilicy.

przy kościele romańskim św. Idziego w Inowłodzu © Tymoteuszka


O dziwo na wzgórzu mniej wieje, jak na dole, żeby nie powiedzieć, że wcale.

widok na Dolinę Pilicy ze wzgórza przy Idzim © Tymoteuszka


Dolina Pilicy i Zakościele © Tymoteuszka


Opuszczamy Inowłódz i kierujemy się na Spałę, jadąc drogą krajową 48.
Przed Spałą skręcamy do lasu, gdzie oglądamy Obelisk św. Huberta i sosnę na szczudłach nad stromym i wysokim brzegiem Pilicy.

przy Obelisku św. Huberta w Spale, nad Pilicą © Tymoteuszka


przy Obelisku jest też kamień, upamiętniający psa Lorda,. czy jest tam on pochowany?, tego nie wiem © Tymoteuszka


na kamieniu na dole: znak Alfa z datą 1897 - ? © Tymoteuszka


przytulam się do sosny na szczudłach, nad Pilicą © Tymoteuszka


W Spale robimy krótki przystanek.
Ze Spały jedziemy przez Ciebłowice do domu.

Na jednym Tymbarku w szklanym.
Kamikadze ze mnie, wiem.

Dziś było gorąco. Rozbierałam się po drodze :)
I po co te ciuchy dodatkowe ciążyły mi w plecaku?
Już wiem, były tam, ponieważ lubię jeździć z ciężarem na plecach :)
Jechało mi się przyjemnie, zwłaszcza, że miałam ze sobą towarzysza :p

  • DST 21.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 16.58km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga przez mękę

Piątek, 16 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 0

Po 17.00 nad Wolbórkę. Drogą przez mękę. Z przygodami.
Szłam brzegiem Wolbórki, jak się okazało donikąd.
Wołałam ludzi, by otworzyli furtkę, aby mnie wypuścić.
Złapał mnie taki jeden za nogawkę.
Błoto, glina, dziury, doły...i co tam jeszcze.
Spociłam się, ze strachu :)

słońce nad Wolbórką © Tymoteuszka


droga przez mękę © Tymoteuszka


droga przez mękę 2 © Tymoteuszka


ku zachodowi © Tymoteuszka


dobranoc © Tymoteuszka


Później na 20.00 do kościoła na drogę krzyżową.

Cały dzień bez jedzenia, nad Wolbórką pojawiły się białe mroczki przed oczyma, dlatego odpuściłam sobie dalszą jazdę.

A jutro....będzie się działo ;)
O niedzieli nie wpsomnę.