Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
niezwykłe
Dystans całkowity: | 11859.50 km (w terenie 748.50 km; 6.31%) |
Czas w ruchu: | 548:26 |
Średnia prędkość: | 16.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1095 m |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 64.11 km i 3h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 105.00km
- Czas 06:38
- VAVG 15.83km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraina Lessowych Wąwozów - dzień 2 - Nałęczów - baszta Firlejów - Wąwolnica - Kazimierz Dolny - Nałęczów
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 03.08.2017 | Komentarze 5
Koło Miłocina © Tymoteuszka
Sobota, dzień 2.
Z racji tego, że zapowiadają na dziś upały...wstaję wcześnie rano, już o 6:00 jestem na nogach.
Jem śniadanie, pije litr herbaty i ruszam w drogę na trasę, którą wymyśliłam wczoraj przed położeniem się spać.
Trasa: kamping - Miłocin - Tomaszowice - Dąbrowice - Uniszowice - Motycz - Palikije - Wojciechów - Nowy Gaj - Nałęczów - Zarzeka - Wąwolnica - Kębło - Jeziorszczyzna - Kazimierz Dolny (obiad) - Wylągi - Skowierszynek - Rzeczyca - Rąblów - Bartłomiejowice - Mareczki - Wąwolnica - Nałęczów - kamping.
Gdy dojeżdzam do Tomaszowic, trochę minie czasu, zanim odnajdę dwór, wskazany na mapie. Udaje się.
Na terenie parku stoi także stary kościół. Dwór niczym mnie nie zachwyca. Dodam tylko, że jest do sprzedania, może ktoś jest chętny?
Stary kościół na terenie parku pałacowego w Tomaszowicach © Tymoteuszka
Stary kościół na terenie parku pałacowego w Tomaszowicach © Tymoteuszka
Pałac w Tomaszowicach - do sprzedania :) © Tymoteuszka
Kolejny przystanek robię w Dąbrowicy koło Lublina.
Tam na mapie widoczny pałac Firlejów.
Jadę więc go zobaczyć.
Dom Spotkania w Dąbrowicy k. Lublina © Tymoteuszka
W chwili obecnej jest to Ośrodek dla Niepełnosprawnych - Dąbrowica © Tymoteuszka
Baszta Firlejów z XVIIw. w Dąbrowicy k. Lublina © Tymoteuszka
Pałac i baszta w Dąbrowicy - widok z drogi © Tymoteuszka
Z Dąbrowicy trzymam się głównie czerwonego szlaku rowerowego, który prowadzi aż do Kazimierza Dolnego.
Choć czasami troszkę z niego zbaczam.
Pierwszy wąwóz podczas tej wycieczki © Tymoteuszka
W Motyczu, mam zaznaczony drewniany kościół, zatem do dzieła.
Ale chwila, chwila, gdzie on stoi?
Owszem, jest murowany, a gdzie drewniany.
Na płocie porozwieszane są informacje dotyczące historii Motycza, min. o spaleniu tegoż kościoła.
Niestety, nie dane mi go zobaczyć.
Za to obok murowanego stoi drewniana kaplica? Czyżby to pozostałość po nim?
Kościół w Motyczu spalił się w 1994 r © Tymoteuszka
Pozostałości po drewnianym kościele w Motyczu © Tymoteuszka
Za Motyczem, w drodze na Wojciechów stoi dwór.
Neoklasycystyczny dwór ŚwieŻawskich - Palikije I © Tymoteuszka
W Wojciechowie robię dłuższą przerwę.
Podjeżdżam najpierw do zabytkowego, drewnianego kościoła z XVIII w., nieco później pod wieżę Ariańską, pod którą stawiam rower.
Niestety, wieje tak silny wiatr, że zdmuchuje rower i go przewraca.
Mapnik doznał wstrząsu, lusterko się ułamało.
Cóż, mapnik jakoś daje mi się uratować, lusterka raczej już nie przykleje, bo i jak?
Ląduje ono w plecaku, dalej pojadę bez niego.
Drewniany kościół w Wojciechowie XVIII w © Tymoteuszka
Przed tablicą informacyjną © Tymoteuszka
Wnętrze drewnianego kościoła w Wojciechowie © Tymoteuszka
Przed wieżą Ariańską w Wojciechowie © Tymoteuszka
Wieża Ariańska - Wojciechów © Tymoteuszka
Wieża Ariańska jeszcze raz © Tymoteuszka
W okolicach Nowego Gaju, czerwony szlak biegnie ponownie przez wąwóz.
Trzeci napotkany wąwóz tego dnia © Tymoteuszka
Jest i wiata przystankowa.
Miejsce postojowe dla rowerzystów na czerwonym szlaku © Tymoteuszka
Okolica © Tymoteuszka
Niespodziewanie przy drodze wyrasta mi młyn.
To Młyn Hipolit, w którym znajduję się gospodarstwo agroturystyczne, a także Muzeum minerałów.
Młyn Hipolit na szlaku rzeki Bystrej © Tymoteuszka
W młynie Hipolit znajduję się muzeum minerałów, a takze gospodarstwo agroturystyczne © Tymoteuszka
Informacja o młynie w Nowym Gaju © Tymoteuszka
Przed młynem w Charzu © Tymoteuszka
Piękne widoki przede mną © Tymoteuszka
Nałęczów omijam bokiem. Kolejna atrakcyjna miejscowość warta odwiedzenia to Wąwolnica.
Widok w okolicy wsi Zarzeka, między Nałęczowem a Wąwolnicą © Tymoteuszka
W pierwszej kolejności podjeżdżam pod Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej.
Otwarte drzwi oraz niewielka ilość ludzi, zachęcają do wejścia.
Kościół pw. św. Wojciecha w Wąwolnicy © Tymoteuszka
Zatem jestem i podziwiam.
Wnętrze kościoła - Wąwolnica © Tymoteuszka
Główny ołtarz - Wąwolnica © Tymoteuszka
Udaję mi się odnaleźć aż dwie czaszki w jednym kościele. To niespotykane.
Czaszka nr. 1 - Wąwolnica © Tymoteuszka
Czaszka nr. 2 - Wąwolnica © Tymoteuszka
Teraz na chwileczkę udaję się do oddalonego nieopodal Kębła.
Tam stoi kaplica objawień Matki Boskiej Kębelskiej oraz Dwór Wesslów.
Kaplica objawienia Matki Bożej w Kęble © Tymoteuszka
Pałac w Kęble © Tymoteuszka
Droga z Kębla do Kazimierza wydaje się prosta, ale jak później się okazało troszkę zboczyłam z drogi.
Musiałam zawrócić, kosztowało mnie to kilka kilometrów.
Do Kazimierza wjeżdżam od strony południowej, Wąwozem Czerniawym.
Nie staję tutaj, by zrobić zdjęcie, gdyż jest to droga ruchliwa i wąska, strach się zatrzymać.
Witaj Kazimierzu Dolny :) po raz pierwszy ;) © Tymoteuszka
Przystaję tylko przy Ścianie Płaczu.
Tutaj już widzę dużą ilość turystów, wycieczek, podjeżdżających meleksami.
Ściana Płaczu w Kazimierzu Dolnym © Tymoteuszka
Przed Ścianą Płaczu - Kazimierz Dolny © Tymoteuszka
Uciekam stąd szybko i udaję się do centrum.
A tu jeszcze więcej turystów, spacerowiczów.
W centrum Kazimierza © Tymoteuszka
W centrum Kazimierza © Tymoteuszka
Często schodze z roweru i prowadzę, inaczej się nie da.
Widoczny tłum turystów - Rynek kazimierzowski © Tymoteuszka
Na Rynku w Kazimierzu © Tymoteuszka
Odnajduję knajpkę, z napisem obiady domowe.
Zamawiam pomidorową i pierogi ruskie. Zajadam jak wilk.
Dawna Synagoga - dzisiaj pokoje do wynajęcia - Kazimierz D © Tymoteuszka
Po obiedzie ruszam w drogę powrotną. Obieram drogę przez Wylągi i Rąblów.
Kazimierz - panorama © Tymoteuszka
Dwór w Wylągach © Tymoteuszka
Szutrówka w Krainie wąwozów © Tymoteuszka
Droga polna w krainie wąwozów © Tymoteuszka
Przed Parkiem - Rąblów © Tymoteuszka
Ruda wiewióra na spacerze © Tymoteuszka
Z racji tego, że jest godzina 16:00, a ja jeszcze mam niedosyt jazdy oraz tylko 5 km do bazy, postanawiam pozwiedzać Nałęczów.
Drewniany kościół, a także park zdrojowy uwiecznione.
Drewniana kaplica w Nałęczowie © Tymoteuszka
Kaplica od frontu - Nałęczów © Tymoteuszka
Willa - Nałęczów © Tymoteuszka
Willa w Nałęczowie © Tymoteuszka
W parku zdrojowym - Nałęczów © Tymoteuszka
Budowla w parku Zdrojowym - Nałęczów © Tymoteuszka
Stare Łazienki - Nałęczów © Tymoteuszka
W parku Zdrojowym - Nałęczów © Tymoteuszka
Pałac Nałęczów © Tymoteuszka
Wyspa Nałęczów © Tymoteuszka
W parku Zdrojowym Nałęczów © Tymoteuszka
W parku, przed pałacem trafima na potańcówę ;)
Park zdrojowy Nałęczów © Tymoteuszka
Za to za bramą czekają pyszne, zimne lody dla ochłody.
Brama do Parku - Nałęczów © Tymoteuszka
Przy głównej ulicy - Nałęczów © Tymoteuszka
Przy głównej ulicy - Nałęczów © Tymoteuszka
Na kampingu odpoczywam. Krzątam się. A to w kuchni, a to przy zlewozmywaku, a to przy samochodzie, odwiedzam także kampinowe zwierzaczki :), które nie zawsze pozwalają smacznie spać.
Kategoria lubelskie, solo, czaszki, nad brzegami, niezwykłe, zamki i pałace
- DST 20.00km
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraina Lessowych Wąwozów - dzień 1 - Gołąb - kościół jak z bajki
Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 02.08.2017 | Komentarze 4
Piątek.Dziś po południu wyjeżdżam na kilkudniową rowerową przygodę po Krainie lessowych wąwozów.
Pakuję rower na bagażnik i jadę samochodem w stronę Nałęczowa.
Droga długa i niekomfortowa.
Z racji tego, że zatrzymuję się przy Donaldsie w Puławach, w drodze na nocleg (kamping u Kraka), 3 km od Nałęczowa, postanawiam skorzystać z okazji, która może się nie powtórzyć.
Podążam do Gołębia, na północ od Puław, zobaczyć manierystyczny kościół parafialny oraz Domek Loretański.
Droga z Puław do Gołębia nie jest za ciekawa.
Kościół widać z daleka, za to z bliska widać więcej :)
Widok zapiera dech w piersiach.
Jest tak piękny, że oczy nie chcą się od niego oderwać.
Manierystyczny kościół sw. Floriana i sw. Katarzyny - Gołąb k. Puław © Tymoteuszka
Kościół murowany z cegły z 1628-1636r. - Gołąb k. Puław © Tymoteuszka
Domek Loretański 1634-1638r. - Gołąb k. Puław © Tymoteuszka
Białe dekoracje kamieniarskie pełne motywów zdobniczych - Gołąb k. Puław © Tymoteuszka
Niestety, do środka nie udaje mi się wejść.
Trwa wieczorna msza.
Kościół ten wygląda jak z bajki - Gołąb k. Puław © Tymoteuszka
Jeszcze jeden kadr na kościół w Gołębiu k. Puław © Tymoteuszka
Cóż. Zapowiada się piękny początek kilkudniowej wycieczki po tejże krainie.
Pakuję rower na bagażnik, i jadę, tak mi się wydaje do Sadurek, tam gdzie kamping koło Nąłęczowa.
Jednak po kilku, może kilkunastu kilometrach orientuję się, że nawigacja prowadzi na północ, a nie na południe.
Staję i przestawiam ją.
Na kampingu melduję się dopiero ok. 20:00, może później. Jem kolację i idę spać. Podróż mnie wykończyła.
Jutro drugi dzień w krainie lessowych wąwozów. Już nie mogę się doczekać.
Tak na uboczu napiszę, że Radom to okropne miasto do jazdy samochodem, szczególnie te ronda i Ci wymuszający kierowcy.
Nie chcę już do Radomia.
- DST 115.00km
- Czas 06:26
- VAVG 17.88km/h
- VMAX 33.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Ciechocinka i Włocławka
Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 4
Zegar kwiatowy w Ciechocinku © Tymoteuszka
Do Ciechocinka mieliśmy się udać już w sobotę po południu, ale prognozy deszczowo-burzowe rozwiały nasze plany wyjazdowe.
Wyjazd przesunęliśmy na niedzielny, wczesny poranek, tak by na miejscu być bladym świtem.
Raniutko, w tym miasteczku błoga cisza.
Dobrze, nie lubimy gwaru.
Fontanna "Grzybek" w Ciechocinku © Tymoteuszka
Moi idą na dłuuuuugi spacer, ja na objazd okolicy.
Najpierw na rundkę wokół tężni.
Tężnia nr.1 w Ciechocinku © Tymoteuszka
Tężnia nr.3 w Ciechocinku © Tymoteuszka
Tężnia nr.2 w Ciechocinku © Tymoteuszka
Później pokręcę się trochę po mieście, korzystam z ciszy, braku turystów o tej porze dnia.
Łazienki nr.2 w Ciechocinku, zwane też Łazienkami Skarbowymi © Tymoteuszka
Deptak pośród dywanów kwiatowych w Ciechocinku © Tymoteuszka
Łazienki nr.3 w Ciechocinku © Tymoteuszka
Kawiarnia Zdrojowa w Ciechocinku © Tymoteuszka
Fontanna na Parterach Hellwiga - co kilkanaście minut następuje zmiana sposobu wyrzucania wody © Tymoteuszka
Wejście do parku w Ciechocinku, już nie pamiętam którego parku ;) © Tymoteuszka
Dworek Prezydenta RP w Ciechocinku © Tymoteuszka
Niektórzy już wstali, spacerują i jeżdżą, ale nadal jest spokojnie.
Polowa Cerkiew prawosławna pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Ciechocinku © Tymoteuszka
Zaprojektowana w 1894r. w stylu zauralskim - Ciechocinek © Tymoteuszka
Wnętrze cerkwi - Ciechocinek © Tymoteuszka
Neogotycki kościół parafialny w Ciechocinku © Tymoteuszka
Kościół w Ciechocinku został wybudowany z cegły w latach 1877-1884 © Tymoteuszka
Fragment Pijalni Wód Mineralnych w Parku Zdrojowym w Ciechocinku © Tymoteuszka
Fontanna Jaś i Małgosia - Ciechocinek © Tymoteuszka
Po objechaniu prawie całego miasteczka, do którego zdecydowanie polecam przyjechać w dzień powszedni, kiedy to nie ma tylu turystów, jadę poza jego granicę.
Otwieram mapę regionu. Jest ona za duża, jak dla rowerzysty, ale mam nadzieję, że dam radę i uda mi się gdzieś dojechać.
Nieco później jednak muszę zaczerpnąć języka, pytam się w kilku miejscach, którędy i czy warto tam jechać?
Po zadaniu pytania czy warto, odpowiadają mi mieszkańcy, że nie.
Więc jeden punkt na mapie odpuszczam. Myślę, że nie mam czego żałować.
Po wyjechaniu z Ciechocinka kieruję się na Ostrowąs.
W tej wiosce stoi Saktuarium Matki Bożej Pani Kujaw.
Kujawskie widoczki © Tymoteuszka
Zdarzają się nawet pagórki © Tymoteuszka
Gdy się do niego zbliżam, już wiem, że nie wejdę do środka.
Spora ilość samochodów na parkingu mówi sama za siebie.
Nie chcę ludzi straszyć.
Trudno.
Ponoć we wnątrz jest bardzo pięknie, cóż. Nie dzisiaj.
Ostrowąs - Sanktuarium Matki Bożej Pani Kujaw © Tymoteuszka
Ostrowąs - kościoł pw. Narodzenia NMP © Tymoteuszka
Jadę dalej, na Straszewo. Pytam mieszkańców, którędy? Mapa nie chce mi pomóc.
Trafiam, baaaardzo okrężną drogą, choć mieszkaniec mówił, by skręcić pierwszą w lewo. Nie posłuchałam. Błąd. No co? przeraziłam się tego pola i piasku, wolałam jechać asfaltem :) Kilka km wiecej, cóż.
Drewniany kościółek w Straszewie - Kujawy © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Marcina Biskupa w Straszewie © Tymoteuszka
Wnętrze obiektu zabytkowego - kościół w Straszewie © Tymoteuszka
Jadąc do Zakrzewa, w Seroczkach na zakręcie widzę coś dziwnego, ciekawego?
Zawracam.
To brama od jakiegoś gospodarstwa.
Dalej nie wchodzę, gdyż już tam ktoś się kręci i patrzy w moją stronę, fotografować mi nie wolno?
Seroczki - brama do zespołu dworskiego © Tymoteuszka
Jak się później dowiedziałam, w domu, przegladając dokładniej mapę, co ominęłam nieświadomie na tej trasie, wyczytałam, że w Seroczkach jest zespół dworski wraz z parkiem i ciekawą kaplicą, eh.....nie dane mi tam było wejśc.
Seroczki - budynki gospodarcze © Tymoteuszka
Na mapie są zaznaczone kolorem żółtym, miejscowości warte odwiedzenia.
Tak jest z Zakrzewem.
Mimo, że początkowo Zakrzew nie był na trasie mojej wycieczki, postanowiłam do niego zajrzeć.
I tak, przejeżdżam całą miejscowość i nic ciekawego nie widzę.
Cóż. Zawracam i jadę w stronę wiatraka.
Coś mnie tknęło, żeby zajechać na podwórze szkoły.
A na podwórzu......
stoi on.
Dwór w Zakrzewie - Kujawy © Tymoteuszka
Zakrzewo - dwór - obecnie szkoła © Tymoteuszka
Oczywiście nieprzygotowana do zajęć, pominęłam tutejszy kościół.
Kościół drewniany, jak się później okazało. Cóż. Gapa.
Bociany kujawskie © Tymoteuszka
Czy dojadę tędy do wiatraka? © Tymoteuszka
Niestety, nie znalazłam wiatraka.
Nie udałam się na spoczynek, ale za to wjechałam do Konecka. Oj, przecież tu nie chciałam się znaleźć.
A może najpierw udam się na spoczynek? © Tymoteuszka
Omijam Koneck jakąś boczną dróżką.
Przez Spoczynek i Święte, przedzieram się przez autostradę i dalej do Raciążka.
Tam się na chwilę zatrzymam.
Późnogotycko-renesansowy kościół w Raciążku © Tymoteuszka
Warto wejść do tego kościoła. Pewnie jakaś czaszka tam w środku, i wnętrze pewnie piękne.
Ale nie dzisiaj. Trafiam na niedzielne msze. Pech to pech.
Raciążek - kościół z 1597-1612 roku © Tymoteuszka
Odnajduję jakąś boczną drożkę, prowadzącą do zamku.
Dróżka prowadząca do ruin zamku w Raciążku © Tymoteuszka
Z dróżki roztaczają się piękne widoki.
Widok ze wzgórza w Raciążku © Tymoteuszka
Na horyzoncie widoczne budynki w Toruniu - punkt widokowy w Raciążku © Tymoteuszka
Tutaj, w cieniu jest możliwie. Gorąco dziś.
Spotykam parę turystów poruszających się na motocyklu.
Później podjeżdżają inni, samochodem.
Uciekam.
Ruiny zamku biskupiego w Raciążku © Tymoteuszka
Zbudowany w stylu gotyckim w XVIw. - Raciążek © Tymoteuszka
Zniszczony w XVIII w. - ruiny w Raciążku © Tymoteuszka
Przez kraty - Raciążek © Tymoteuszka
Przez okno - Raciążek © Tymoteuszka
Cały zarys - Zamek w Raciążku k. Ciechocinka © Tymoteuszka
Uciekam na obiad, do Ciechocinka. Zajadam, popijam.
W samochodzie obradujemy, co dalej?
W Ciechocinku ruszyć się już nie idzie, moi wszystkie ścieżki mają opanowane :)
Pakujemy rower na bagażnik.
Jedziemy w okolice Włocławka.
Wysiadam w Brzeziu.
Kolejne poszukiwania z pomocą mieszkanki, tym razem jakiegoś zamku, pałacu?
Pani mówi wprost: "Wszystko jest ogrodzone, nic nie zobacze, teren prywatny".
No i rzeczywiscie tak jest.
Podziwiałam tylko na łuku drogi oto piękną bramę od tutejszego zamku.
Za nią gąszcz drzew i krzaków.
Brama - zespół pałacowo-parkowy w Brzeziu © Tymoteuszka
Lokalnymi drogami udaję się do Wieńca.
Tam, wg mapy stoją dwa pałace.
Pasieka koło Włocławka © Tymoteuszka
Kolejny raz pytam, gdzie stoją pałace?
Mieszkaniec mówi, że sto jeden.
Ups, czyżby mapa kłamała?
Staję przy ogrodzeniu, robię poniższe zdjęcie i słyszę: "na około Pani pojedzie....tam stoi drugi pałac" :)
Śmiać mi się chciało.
To jadę.....po drugi pałac.
Pałac Kronenbergów w Wieńcu © Tymoteuszka
Pałac Kronenbergów w Wieńcu © Tymoteuszka
Niestety, teren parkowo-pałacowy cały jest ogrodzony, zatem zdjęcia zza muru muszą wystarczyć.
Pałacyk Miączyńskich w Wieńcu © Tymoteuszka
Teraz w kierunku Wieńca Zdroju, kolejnego uzdrowiska na dzisiejszej trasie.
W szeregu ;) © Tymoteuszka
Wieniec Zdrój - uzdrowisko © Tymoteuszka
Wieniec Zdrój - kilka lat temu jeszcze go budowano. Dziś stoi, w centrum uzdrowiska, Spa.... Ceny napewno porażają © Tymoteuszka
Róże - Wieniec Zdrój © Tymoteuszka
Zdrowy Gaj © Tymoteuszka
Na ścieżce, w środku lasu trochę chłodniej © Tymoteuszka
Do Włocławka biegnie ddr-ka, okupowana przez rowerzystów i pieszych. Koszmar.
Nie byłam nigdy we Włocławku.
Niestety, muszę to napisać, powiedzieć, że to był mój pierwszy i ostatni raz w tym mieście.
Dlaczego? Nie porwał mnie wcale. Przede wszystkim, czułam się tam niebezpiecznie mimo pory popołudniowej.
W centrum miasta, chodzący chłopcy w grupkach po trzech...kopiący wszystko co się dało, rzucający kamieniami we wszystko co się dało, przeklinający, brudne, zaniedbane, obite płytami otwory okienne w zniszczonych kamienicach, śmierdzące na odległość bramy podwórkowe, wydobywające się przez otwarte okna krzyki, wulgaryzmy, głośna muzyka itd, itp.
To chyba nie najlepsze miejsce dla turysty chcącego wypocząć?, coś ciekawego zobaczyć?
Na Przystani wodnej we Włocławku © Tymoteuszka
Kładka pieszo-rowerowa - Włocławek © Tymoteuszka
Płynie zielona, śmierdząca Zgłowiączka - Włocławek © Tymoteuszka
Przystań wodna - Włocławek © Tymoteuszka
Nawet na tak ładnie zrewitalizowanej przystani wodnej nie dało się usiedzieć.
Siedząc przez chwilę na ławce, czujesz unoszący się smród "wszystkiego".
Pałac Biskupi - Wlocławek © Tymoteuszka
Widok na Szpetal Górny © Tymoteuszka
Deptak nad Wisłą we Włocławku © Tymoteuszka
Na ulicy Włocławka © Tymoteuszka
Włocławek - większość kamienic w tym mieście jest w takim stanie albo podobnym © Tymoteuszka
Browar B. - Centrum Kultury - Włocławek © Tymoteuszka
Ul. Łęgska - centrum miasta Włocławka - strach się bać, naprawdę było niemiło © Tymoteuszka
Stary Rynek - Włocławek © Tymoteuszka
Katedra Wniebowzięcia Najswiętszej Marii Panny - Włocławek © Tymoteuszka
Przed Katedrą, podjeżdża do mnie rowerzysta. Pyta się z ciekawości, czy czuję się tutaj bezpiecznie?
Niestey nie.
Kuria Diecezjalna - Włocławek © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela - Włocławek © Tymoteuszka
Pakujemy rower na bagażnik i jedziemy do domu.
Dobranoc.
Kategoria drewniane, kujawsko-pomorskie, nad brzegami, niezwykłe, solo, zamki i pałace
- DST 104.00km
- Czas 05:40
- VAVG 18.35km/h
- VMAX 45.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Green Velo - świętokrzyskie - odcinek Sielpia Wielka - Dyminy
Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 20.06.2017 | Komentarze 3
Green Velo - MOR - Sielpia Wielka © Tymoteuszka
Niedziela rano.
Sprawdzamy prognozy, jemy śniadanie.
Obieramy kierunek.
Pakujemy w bardzo szybkim tempie samochód.
Rawer ląduje na bagażniku.
My, w samochodzie.
I już wiemy, jedziemy dziś do Kielc.
Bardzo energiczny, spontaniczny poranek mamy za sobą.
Moi wysadzają mnie w Sielpi.
Sami jadą dalej. Do Tokarni, Chęcin i Jaskini Raj.
11 km wcześniej ma swój początek Trasa Green Velo.
Startuje w Sielpi. Pierwsze zdjęcie ukazuje MOR w tym miasteczku.
Nad Jeziorem Sielpińskim © Tymoteuszka
Green Velo - Siepia - widok z tarasu © Tymoteuszka
Nie ujechałam nawet kilkuset metrów, a już zatrzymuje się poraz trzeci.
Drogowskaz zachęca, skręcam w kierunku Muzeum Zagłębia Staropolskiego.
Niestety, o tej porze, zamknięte. Brama na to wskazuje :)
Do Muzeum Zagłębia Staropolskiego w Sielpi © Tymoteuszka
Ruiny na terenie Muzeum Zagłębia Staropolskiego w Sielpi © Tymoteuszka
Ruiny na terenie Muzeum Zagłębia Staropolskiego w Sielpi © Tymoteuszka
W Sielpi zatrzymuje się ostatni raz, tym razem na kładce.
Kładką - Green Velo - Sielpia Wielka © Tymoteuszka
Przed kolejnym MOR-em w Mościskach porzucam na chwilę szlak Green Velo, na rzecz cmentarza żydowskiego w Radoszycach.
Niestety. Nie udało mi się do niego dojechać, mapa szlaku nie jest zbyt wyraźna, koncentruje się głównie na szlaku. Mimo, że znaki na cmentarz żydowski (jak ten poniżej na zdjęciu), kierowały mnie do jakiegoś momentu, tak wyjechałam ciutkę za miasteczko i nic.
Zawróciłam. Nie widziałam sensu, by dalej jechać i błądzić, oddalałam się za bardzo od GV.
Spowrotem jechałam jak po nitce, zatrzymałam się na krótko w centrum.
Ostatni znak/drogowskaz na cmentarz żydowski w Radoszycach - później ślad po nim ginie, dlaczego? © Tymoteuszka
W centrum Radoszyc © Tymoteuszka
Za Radoszycami po mału odsłaniają się widoki na Góry Świętokrzyskie.
Cudnie tutaj.
Jak na razie trasa biegnie tylko asfaltami, głównie drogami wiejskimi, dobrze, że samochodów dzisiaj zbyt dużo nie jeździ.
Góry Świętokrzyskie przezde mną © Tymoteuszka
Świętokrzyskie widoki © Tymoteuszka
Gdzieś w okolicach wsi Łysów - świętokrzyskie - trasa Green Velo © Tymoteuszka
Okolice Łysowa zostały mi w pamięci.
Górka, dół, górka, zakręty i te widoki z prawej strony.
Cud miód malina.
Góry są wszędzie - na Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Przy MOR - Straszów - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Na trasie, w Grzymałkowie widoczne z daleka wieże kościelne.
Zbyt tłumnie tam, nie zatrzymuje się. Zaparkowane samochody przy jezdni robią zamęt w okolicy.
Nieco dalej, po lewej mojej stronie ukazuje się coś jeszcze.
Wstepnie szcuję, że to jakiś pałac, zmaek.
Nic z tego.
Budynek, okazuje się starym kościołem.
Po przeszukaniu internetu, odczytuję że jest to opuszczony, zapomniany kościół katolicki.
Tylko czemu?
Czy nie warto było go odnowić, zadbać o niego, zagospodarować ponownie?...
Warto za to było budować kolejny, kilka metrów bliżej, nowszy, piękniejszy, większy?
Jaki to ma sens.
Często nie rozumiem tego świata. Jest taki pokręcony.
Zapomniany, katolicki kościół w Grzymałkowie - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Nie jest płasko- Green Velo - w Grzymałkowie © Tymoteuszka
Na stole - MOR Green Velo © Tymoteuszka
Tablice informacyjne stoją przy każdym MOR-ze © Tymoteuszka
Każdy MOR mnie zaskakuje.
Oczywiście nie pozytywnie, a negatywnie.
Na stole syf, brud i ubóstwo.
Koło stołu tak samo.
Koło koszy i w koszach nie inaczej.
Kostka brukowa zarośnięta mchem, chwastami, trawą.
Czy nie ma nikt nad tm kontroli?
Czy ktoś sprząta MOR-y?
Na wybudowanie szlaku były pieniądze, a na jego utrzymanie już nie?
Jak tak będzie, to wybudowane "coś" kilka lat temu, będzie stare jak świat za kolejne lata.
Tak nie może być.
W okolicach Malmurzyna - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Z górki - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
W okolicach Bobrzy zainteresował mnie kolejny drogowskaz, znak informacyjne.
2,5 km zbocze z drogi i być może zobaczę mur oporowy.
Owszem, zobaczyłam, dzięki mieszkańcom, bo Ci dali mi wskazówkę, jak tam dojechać.
Z głównej drogi i owszem drogowskaz kierowal na lewo, później nikt nie zadbał, by postawić kolejny z kierunkiem na prawo.
Cóż.
A tak niewiele starczy, by było perfekcyjnie.
Mur oporowy w Bobrzy ma 15 metrów wysokości © Tymoteuszka
Mur oporowy w Bobrzy ma pół kilometra długości © Tymoteuszka
Mur oporowy w Bobrzy ma 5 metrów szerokości © Tymoteuszka
Kolejnym punktem wartym obejrzenia według mapy szlaku, jest Pałacyk w Oblęgorku.
To niedaleko.
Pałacyk stoi na wzniesieniu, do którego prowadzi najpierw aleja, później zakręty drogi asfaltowej pnącej się ostro pod górę.
Aleją do Pałacyku w Oblęgorku © Tymoteuszka
Pod pałacykiem sporo turystów, głównie chowających się w cieniu, bo dziś gorąco.
Pałacyk Henryka Sienkiewicza - Oblęgorek © Tymoteuszka
Nieco dalej, w Chełmcach zaskakuje mnie oto ta budowla.
Już w domu odczytuje, że to dwór obronny.
Dwór obronny - Chełmce - wzniesiony został w II połowie XVI wieku - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Kościół św. Marii Magdaleny i św. Mikołaja - Chełmce - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Za Chełmcami pojawia się na szlaku pierwszy odcinek szutrowy, biegnie on przez pola.
Jest krótki i nawet jeszcze nie zniszczony.
Pierwszy odcinek szutrowy na Green Velo - okolice Chełmc - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Nieco dalej, wyłaniają się zza zakrętu ruiny Pałacu Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim.
Ruiny Pałacu Tarłów - Podzamcze Piekoszowskie - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
To tutaj, kilkanaście metrów dalej jest kolejny MOR.
Moi już stoją i czekają.
Grzejemy obiad, zjadamy, robię mały przepak i ruszamy.
Moi do Jaskini Raj, ja w dalszą drogę Green Velo.
Niedaleko centrum.
Drogowskaz © Tymoteuszka
Na przedmiesciach Kielc, trafiam na drugi dziś odcinek szutrowy szlaku.
Przyjemny, bo pośród drzew, w lesie, trochę tutaj chłodniej.
Mijam dużo rowerzystów.
Drugi odcinek szutrowy - Green Velo - okolice Górki Szczukowskie - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Bliżej Kielc - Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Na Białogonie - dzielnicy Kielc, zbaczam nieco ze szlaku.
Zaciekawiła mnie tabliczka informacyjna, że niedaleko stoi kościół.
Zastanawiam się dlaczego kościół, przecież właśnie go mijam - ten murowany, duży, widać że nowy.
Gdy dojeżdżam do kolejnego, okazuje się, ze ten jest drewniany :)
Gęba mi się śmieje.
Drewniany kościółek - Kielce - Białogon © Tymoteuszka
Pachnie, tak jak lubię, drewnem, stoi na skwerze, wśród drzew.
Co za niespodzianka.
Dzwonnica na terenie kościółka - Kielce - Białogon © Tymoteuszka
Pachnie drewnem z daleka :) - Kielce - Białogon © Tymoteuszka
Znaki green velo prowadzą mnie do centrum.
Niestety, w centrum się nieco gubię, nie potrafię odszukać szlaku powrotnego, a taki powinien być.
Pod zamkiem zapytuję się o właściwą drogę pewnego stojącego rowerzysty.
Rowerzysta postanawia, że mnie wyprowadzi z tego gąszczu mrówek, turystów.
Zatłoczonych tak Kielc dawno nie widziałam.
W centrum Kielc gubie Green Velo, ups © Tymoteuszka
Okazuje się, że niewiele mi brakowało, by wjechać na odpowiedni tor jazdy.
Cóż poradzić.
Nie zawsze mapa, ani znaki są pomocne.
Pomoc może przyjść nawet z nieba.
Tak jak w tym przypadku, spadła w postaci Gabriela :)
Gabriel wyprowadził mnie z Kielc.
Pojechaliśmy razem aż do Dymin, gdzie się roztaliśmy.
Stajemy przy stoku i przy zabytkowej, zaniedbanej kapliczce drewnianej.
Stok narciarski w Kielcach przy Green Velo © Tymoteuszka
Mijamy dwa MOR-y i na trzecim robimy odpoczynek.
Trochę rozmawiamy i niestety musimy się rozstać.
Kaplica pw. Matki Boskiej Częstochowskiej - Dyminy - Green Velo - Świętokrzyskie © Tymoteuszka
Ja czekam na moich, Gabriel jedzie inną drogą do domu.
Dzięki jeszcze raz za pomoc. :)
I do zobaczenia na szlaku.
Ostatni obrazek z Gór Świętokrzyskich - Green Velo - swiętokrzyskie © Tymoteuszka
Jezus na niebiesko-białym tle © Tymoteuszka
W Kielcach doznaję czegoś, czego nie chciałam doznać.
Obiecywałam sobie, że już nie wywinę "Orła".
A jednak.
Po poprzedniej kontuzji jeszcze ślad nie zginął, a tu druga, bach.
Trzecia też będzie?
Kategoria zamki i pałace, w towarzystwie, świętokrzyskie, solo, niezwykłe, drewniane
- DST 74.00km
- Czas 04:43
- VAVG 15.69km/h
- VMAX 44.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Boże Ciało z Darkiem na Jurze
Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 3
Olsztyn - rynek © Tymoteuszka
Długi weekend miał wyglądać nieco inaczej, no ale cóż.
Prognozy i pogoda czasem płatają figla. Tym razem też tak było.
Tym razem (Darek i ja) mieliśmy ruszyć z sakwami na podbój "łemkowszczyzny".
Myślę, że co się odwlecze to nie uciecze ;)
Żeby nie było tak nam smutno postanawiamy ruszyć tyłki w Boże Ciało.
Mamy dwie opcje: Kielce bądź Częstochowa.
Dziwnym trafem trafiamy do Częstochowy.
Ja samochodem, Darek pociągiem.
Umawiamy się na pewnej stacji benzynowej przy wylocie na Olsztyn.
Niespodziewanie w tym samym czasie lądujemy w tym miejscu.
Praktycznie na siebie nie czekając ;)
My, rowerami ruszamy na podbój Jury.
Moi rodzice postanawiają pozwiedzać, pochodzić to tu to tam.
Wstępnie umawiamy się na koniec wycieczek na 17:00, w Olsztynie koło zamku.
Pierwszy, dłuższy przystanek robimy na olsztyńskim rynku.
Jest przed 10:00?, miasto dopiero się pomału budzi.
Za Biakłem wjeżdzamy w las. Jedziemy szlakiem biegnącym tuż przy granicy rezerwatu.
W Rezerwacie Przyrody © Tymoteuszka
Szlak okazał się nieco piaszczysty. Po drodze zaczepiają nas turyści, szukający odpowiedniej drogi do jaskiń :)
Przejazd kilku kilometrowego odcinka pokonujemy w zwolnionym tempie ;)
Uff, jak gorąco. Gnieciemy pedały, koła nie chcą się kręcić, opony zapadają w piach.
Droga wśród kwiatów © Tymoteuszka
Za to jakie widoki.
Stamtąd jedziemy © Tymoteuszka
W Zrębicach, Darek wskazuje dróżkę prowadzącą do kaplicy Idziego.
Jedziemy.
Byłam tutaj kilka lat temu. Pamiętam to miejsce doskonale.
Tablic informacyjnych tu nie brakuje © Tymoteuszka
Przy Kapliczce św. Idziego © Tymoteuszka
Te góry pozostawiamy z tyłu © Tymoteuszka
Za to nie pamiętam, abym dojechała do źródełka.
Pora odiwedzić źródełko św. Idziego © Tymoteuszka
Zatem jedziemy.
Darek zażywa kąpieli w studni?, źródle?
Przy źródle św. Idziego - niczym chrzest bojowy Darka ;) © Tymoteuszka
Ja odnajduje pięknego kwiata :)
Dziwny, a zarazem piękny ten kwiat © Tymoteuszka
Jadąc przez Siedlec, koło pustyni, ni z gruszki ni pietruszki pojawia się nam Piekło.
Do piekła mamy niedaleko © Tymoteuszka
Piekło nam zawróciło w głowie, żeśmy zabłądzili, wjeżdżając do kamieniołomu.
Zabłądziliśmy :) © Tymoteuszka
Kamieniołom Warszawa w Siedlcu © Tymoteuszka
Stąd możemy tylko zawrócić do asfaltu.
I to robimy.
Po czym pojawiamy się przy Bramie Twardowskiego.
Znak info © Tymoteuszka
W pobliżu Bramy Twardowskiego © Tymoteuszka
Po czym kierujemy się na czerwony szlak pieszy, który biegnie wzdłuż drogi głównej.
Darek Przy Bramie Twardowskiego © Tymoteuszka
Później wbijamy się czerwony szlak rowerowy, tutaj mamy idealną, asfaltową DDR, która prowadzi do Żarek. Jedna jej odnoga bezpośrednio do tego miasta, druga przez Trzebniów.
Niestety przez Trzebniów dziś nie pojedziemy, nie weidzieć czemu ;)
Marzą mi się takie DDR w mojej okolicy - ta koło Żarek © Tymoteuszka
W Żarkach zakręcimy się troszkę, może specjalnie, a może i nie.
Najpierw odwiedzamy tamtejsze Sanktuarium.
A w zasadzie czemu nie weszliśmy do środka?
Nie wiem.
Na terenie Sanktuarium w Żarkach © Tymoteuszka
Sanktuarium w Żarkach © Tymoteuszka
Później kierujemy się na Stary Młyn, według drogowskazów, mijając troszkę procesje Bożego Ciała.
Czyt. ulica zablokowana.
W Starym młynie mieści się dziś Muzeum.
Stary Młyn - Muzeum w Żarkach © Tymoteuszka
Później odnajdujemy zespół zabytkowych stodół.
Zespół stodół w Żarkach © Tymoteuszka
Synagogę także.
Synagoga w Żarkach © Tymoteuszka
Zabytkowy kościółek też.
Kościół pw. św. Barbary w Żarkach © Tymoteuszka
Amonit - Żarki © Tymoteuszka
Pobyt w Żarkach kończymy na kirkucie, który zaskakuje.
Bez bramy, ani ogrodzenia.
Jest dość duży.
I te macewy...
Na szlaku kultury żydowskiej © Tymoteuszka
Kirkut - Żarki © Tymoteuszka
Kirkut - Żarki © Tymoteuszka
Kirkut - Żarki © Tymoteuszka
Wracamy na szlak po ukwieconym dywanie.
Za procesją - Boże Ciało 2017 - Żarki © Tymoteuszka
Robimy dłuższy postój, tam gdzie lawki i wiata, przy Strażnicy.
Strażnica w Przewodziszowicach - II poł. XIVw © Tymoteuszka
Przed Strażnicą w Przewodziszowicach © Tymoteuszka
Tutaj zjadamy pizzę domowej roboty, wiezioną w plecaku :)
I jak tu nie wzdychać, widząc taką DDR? © Tymoteuszka
Chyyba mi się troszkę pokręciło © Tymoteuszka
Potem wpadamy na kawę do Betlejem, całkiem przypadkowo :)
Darek przed Betlejem koło Pustelni Ducha Św © Tymoteuszka
Darek w Betlejem :) © Tymoteuszka
Zamiast skręcić tuż za Pustelnią, popełniamy błąd i ponownie jesteśmy przy znajomym nam skrzyżowaniu ;)
Tym oto sposobem ominiemy niechcąco Trzebniów, no nic, może innym razem uda nam się nie popełnić tego samego błędu.
Teraz tuż koło drogi wojewódzkiej 793, terenem w stronę Złotego Potoku.
Na szlaku niebieskim pieszym koło Złotego Potoku © Tymoteuszka
Na szlaku niebieskim pieszym koło Złotego Potoku © Tymoteuszka
Na szlaku niebieskim pieszym koło Złotego Potoku © Tymoteuszka
Na chwileczkę podjeżdżamy pod pałac, później wbijamy się w aleję klonową, na Szlak Jurajskiej Karawany Konnej, a jednocześnie pieszym Szlakiem Orlich Gniazd w stronę Zrębic, PrzymiłowicKotysów później Olsztyna.
Przed Pałacem w Złotym Potoku © Tymoteuszka
Jakościowo, nieciekawa ta droga, strasznie kamienista © Tymoteuszka
Jesteśmy dziś poraz drugi w Zrębicach.
W tamta stronę, rano, w kościele odprawiaa się msza. Teraz, po południu jest tu cisza i spokój.
Kościół jest nawet otwarty.
Udaje się nam zajrzeć do środka.
Niestety, wchodzimy tylko do kruchty, dalej są zamknięte drzwi z szybami.
Przed drewnianym kościółkiem w Zrębicach © Tymoteuszka
Wnętrze kościółka zza szyby - Zrębice © Tymoteuszka
Skałki - Olsztyn © Tymoteuszka
Skałki - Olsztyn © Tymoteuszka
Skałki - Olsztyn © Tymoteuszka
Wieża koło zamku - Olsztyn © Tymoteuszka
Skałki - Olsztyn © Tymoteuszka
Zamek - Olsztyn © Tymoteuszka
Darka podwozimy do Cze-wki, my jedziemy dalej, do Tomaszowa.
Mimo dwóch map okolicy, niejednokrotnie gubimy szlak, błądzimy, ladujemy tam, gdzie nie było tego w planie.
Mimo tego, bardzo udana wycieczka po okolicy Częstochowy.
Teraz pora zwiedzić inny rejon Jury...
Ale, nie powiem, "łemkowszczyzna" siedzi mi w głowie i serduchu ;)
Dzięki mój współtowarzyszu :*
Kategoria zamki i pałace, w towarzystwie, śląskie, niezwykłe, drewniane, nad brzegami
- DST 50.00km
- Czas 03:00
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Pieniński Park Narodowy - dzień 2
Niedziela, 4 czerwca 2017 · dodano: 09.06.2017 | Komentarze 1
Sromowce Niżne - drewniany kościół z 1513r © Tymoteuszka
Za nami ciężka noc.
Przed nami drugi, ciekawy dzień w Pieninach.
Wstajemy wcześnie.
Zwijamy manatki, jemy śniadanie i w drogę.
Ja rowerem, rodzice samochodem i pieszo.
Prowadzę, moi jadą za mną.
Jedziemy wspólnie do Sromowców Niżnych.
Tam zatrzymuję się przy zamkniętym jak się okazuje drewnianym kościółku.
Sromowce Niżne - widok na Trzy Korony © Tymoteuszka
Później idziemy pieszo kładką nad Dunajcem na stronę słowacką.
Widoki zapierają dech w piersi.
Kładka pieszo-rowerowa ze Sromowców Niżnych do Czerwonego Klasztoru na Słowacji © Tymoteuszka
Małe szaleństwo po słowackiej stronie :)
...i rozdzielamy się. Moi wracają do Polski, ja pokręcę się trochę po Słowacji.
Na przystanku w Czerwonym Klasztorze © Tymoteuszka
Rozkład jazdy - przystanek Czerwony Klasztor © Tymoteuszka
Trzy Korony od strony Słowackiej © Tymoteuszka
I tak wpadam na chwilkę do Czerwonego Klasztoru, gdzie fotografuję małe co nieco.
W Czerwonym Klastorze © Tymoteuszka
W Pienińskim Parku Narodowym po stronie Słowackiej © Tymoteuszka
Furta do klasztoru w Czerwonym Klasztorze © Tymoteuszka
Czerwony Klasztor - dziedziniec © Tymoteuszka
Czerwony Klasztor od zewnątrz © Tymoteuszka
Czerwony Klasztor od zewnątrz © Tymoteuszka
Wracam nad brzeg Dunajca.
Po czym skręcam w lewo, zgodnie z kierunkiem - na Lechnicę.
Słowackie znaki, gdzie teraz? © Tymoteuszka
Widzę tu same stare chałupki, droga pnie się w górę, po czym na końcu wsi się kończy.
Zmuszona jestem do powrotu nad brzeg rzeki.
Słowacka wieś - Lechnica © Tymoteuszka
Wracam z Lechnicy na główną drogę © Tymoteuszka
Szopa w Lechnicy © Tymoteuszka
Ewangelicki kościół w Lechnicy © Tymoteuszka
Droga po stronie słowackiej wzdłuż Dunajca jest mało uczęszczana przez samochody - bynajmniej w niedzielę, jest dość szeroka, więc i bezpieczna dla rowerzysty.
Na wysokości przystani flisackiej na Słowacji - po jednej stronie rzeki Słowacja, po drugiej Polska © Tymoteuszka
Majere - mini kościół © Tymoteuszka
Zaglądam także do kolejnej wsi, tym razem to Spisska Stara Ves.
Nie powala ona na kolana.
Oczywiście tu także droga przez środek wsi wiedzie pod górę.
Na mapie zaznaczony jest kościół, pisze, że to gotycki.... jakiś pomnik, stacja benzynowa. To wszystko.
Spisska Stara Ves - gotycki kościół z XIVw © Tymoteuszka
Przybrane choinki przed kościołem - Spisska Stara Ves © Tymoteuszka
Spisska Stara Ves - zamknięty na 4 spusty © Tymoteuszka
Przekraczam granicę słowacko-polską w Lysej nad Dunajcom.
Lysa n. Dunajcom - stara granica państwa Słowacja - Polska © Tymoteuszka
Zmierzam w kierunku Niedzicy.
Dziś jest niedziela.
Oprócz wody w bidonie nie wzięłam nic ze sobą, a jestem już głodna.
Czas znaleźć jakiś otwarty sklep, z tym, że dziś święto Zesłania Ducha Św. więc może być ciężko.
Widok na tamę w Sromowcach Wyżnych © Tymoteuszka
Panorama na fragment wsi Sromowce Wyżne © Tymoteuszka
Widok na tamę i zamek w Niedzicy © Tymoteuszka
Widok z tamy w Sromowcach Wyżnych © Tymoteuszka
Najpierw jadę w kierunku miasta Niedzica, może tam znajdę jakiś otwarty sklep?
Niestety, po przejechaniu całego miasteczka, nie znalazłam nic do jedzenia.
Pytam się pani siedzącej przy jednym z parkingów: czy nie widziała może otwartego sklepu w pobliżu?
odpowiedziała, że coś do jedzenia mogę kupić pod zamkiem.
Więc jadę. Pod górę, a jakże.
Rowerzystów i turystów coraz więcej.
Kaplica z XVIII w. w Niedzicy-Zamek © Tymoteuszka
Widok z górnej tamy na zamek Dunajec w Niedzicy-Zamek z XVw © Tymoteuszka
Widok z tamy na Jezioro Sromowce © Tymoteuszka
Pod zamkiem raczę się okropnym hot-dogiem.
Nigdy więcej. Nie polecam w tym miejscu nic kupować.
Ochydztwo.
Zaspokoił on, jednak mój pierwszy głód.
Stacja Narciarska Polana Sosny koło Sromoców Wyżnych © Tymoteuszka
Widok z górnej tamy na zamek w Czorsztynie © Tymoteuszka
Umawiam się z moimi w Kątach na godz. ok. 13:00.
Mam jeszcze trochę czasu. Ale jednak za mało, żeby skierować się bardziej na zachód od Niedzicy, więc wybieram przeciwny kierunek na Sromowce.
Tutaj mam pewne ograniczenia co do jazdy rowerowej.
Sieć dróg nie pozwala mi na wybranie innego kierunku jazdy, gdyż nie dojadę na metę ze względów czasowych.
Nie można tutaj też zrobić jakiejkolwiek pętelki w tak krótkim czasie.
Ogranicza Jezioro, a także Pieniński Park Narodowy, gdzie po stronie polskiej jest tylko jedna droga prowadząca przez niego.
Kościół w Sromowcach Wyżnych © Tymoteuszka
Sromowce Wyżne - z górki © Tymoteuszka
Droga wzdłuż Dunajca w stronę Sromowce Kąty © Tymoteuszka
Oglądam się za siebie, a tam płyną tratwy © Tymoteuszka
W Sromowcach Niżnych natrafiam na otwarty sklep, w którym posilam się, a także na otwarty tym razem kościółek.
Wchodzę zatem.
Dziś jest otwarty - kościółek w Sromowcach Niżnych © Tymoteuszka
We wnętrzu ukazuje mi się pani.
Po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że w kościółku nie odprawiają się już msze, a jedynie pokazywane są różne dzieła ludowe, wystawy.
Jedynym dniem, w którym odbywa się msza, to dzień św. Katarzyny, w dniu patronki kościoła.
Wnętrze kościółka - Sromowce Niżne © Tymoteuszka
Do góry - w Sromowcach Niżnych © Tymoteuszka
W Sromowcach postanawiam skręcić na boczne ścieżki, główną drogą już jechałam podczas tego krótkiego pobytu w tym rejonie.
Widoczne owce na hali © Tymoteuszka
Nie żałuję, ponieważ stąd rozpościerają się piękne widoki na hale, cmentarz, a także góry.
Asfaltowa wąska droga, prowadzi przy zboczach gór. Wszystko z boku widać jak na dłoni.
Widok na cmentarz w Sromowcach Niżnych - jak w pudełeczku © Tymoteuszka
Boczną wąską drogą przy zboczach gór - Sromowce Niżne © Tymoteuszka
Z głównej ulicy w Sromowcach Niżnych © Tymoteuszka
Teraz już wracam na miejsce zbiórki, czyli na parking do Sromowców Kątów.
W kierunku Sromowce Kąty © Tymoteuszka
Płyną Dunajcem turyści © Tymoteuszka
Po zjedzeniu "obiadu" ;) idziemy po bilety wstępu na spływ.
Ruszamy na 18 km odcinek specjalny, spływ tratwą Dunajcem.
Poniższe zdjęcia zrobione były podczas spływu.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie pierwsze przedstawia odcinek początkowy, widać tutaj drogę biegnącą wzdłuż rzeki, prowadzącą do Sromowców Niżnych.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie drugie przedstawia młodego turystę, który za zgodą flisaka, przybrał jego wdzianko i zaczął przez chwilę kierować tratwą ;)
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie trzecie przedstawia Trzy Korony.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie czwarte - kładka pieszo-rowerowa nad Dunajcem we wsi Sromowce Niżne. Nią przedostaniemy się na stronę Słowacką.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie piąte - widoczny Przełom Dunajca w Parku Narodowym.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie szóste - są także osoby, które spływają w kajakach.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie siódme - widoczna Droga Pienińska - liczy ona kilkanaście km, zaczyna się w Czerwonym Klasztorze, kończy w Szczawnicy.
Na spływie Dunajcem © Tymoteuszka
Zdjęcie ósme - zza gór wyłania się miejscowość końcowa spływu - Szczawnica.
Dwa poniższe zdjęcia przedstawiają widoki z drogi powrotnej do domu.
W stronę domu © Tymoteuszka
W drodze powrotnej do domu zaczyna się kałdunić, padać, lać © Tymoteuszka
Niestety podczas której towarzyszy nam oberwanie chmury.
Kategoria drewniane, małopolska, nad brzegami, niezwykłe, solo, w towarzystwie
- DST 55.00km
- Czas 03:06
- VAVG 17.74km/h
- VMAX 41.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Pieniński Park Narodowy - dzień 1
Sobota, 3 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 4
Widok z auta z dojazdu na spływ Dunajcem © Tymoteuszka
W sobotę rano po krótkim rozeznaniu prognozowo pogodowym, godzinowo dojazdowym, podejmujemy męską decyzję.
Jedziemy.
Jedziemy po pracy.
Jedziemy na spływ Dunajcem.
Bierzemy rower.
Pakujemy mantelki, robimy herbatę i kawę w termosy. Bierzemy żarło, by nie umrzeć z głodu.
W razie czego palnik, garnek i wszystkie inne drobne, potzrebne.
I tak ok. 15:00 ruszamy w drogę.
Droga na południe prowadzi przez Częstochowę, Siewierz, Dąbrowę Górniczą, Kraków, Myślenice, Rabka Zdrój, Nowy Targ.
Widok z auta - bliżej Pienińskiego Parku Narodowego © Tymoteuszka
Z Nowego Targu kierujemy się na Niedzicę.
Jest późno, bo w granicach 19:00. W górach robi się wcześniej ciemno niż w Tomaszowie, więc układając sobie na szybko plan wycieczki muszę przede wszystkim wziąść pod uwagę czas do zachodu, później będę świeciła chyba oczami ;)
Mam lampki, ale pod koniec mojej trasy będę przejeżdżać przez środek lasu, tzn. przez sam Park Narodowy, więc trochę mi się nie uśmiecha jazda w lesie po ciemaku i w dodatku na obcym terenie.
Cóż, po jedzonku na łonie natury zasiadam mojego rumaka, Bociana i jadę, najpierw zobaczyć drewniany kościółek w Dębnie.
Znak pokazuje, że to niedaleko.
Dębno - tutaj zaczynam wieczorną przygodę rowerową podczas pobytu w Pieninach © Tymoteuszka
Piękny jest.
Drewniany kościół w Dębnie Podhalańskim © Tymoteuszka
Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim © Tymoteuszka
Jest i otwarty, ale niestety nie weszłam do niego, gdyż trwała msza sobotnia wieczorna.
Więc tylko go obeszłam, a nawet objechałam ;)
Na Szlaku Architektury Drewnianej - Małopolska drewniana © Tymoteuszka
Dębno Podhalańskie - kościół zbudowany został w 1490 r © Tymoteuszka
Wąską dróżką, z drugiej strony kościoła wyjeżdżam na główną drogę.
Trochę po chodniku, później już na asfalcie.
Z górki na pazurki - okolice Jeziora Czorsztyńskiego, bliżej Dębna © Tymoteuszka
Widoki zapierają mi dech, dawno nie widziałam na żywo tylu pagórków, gór naraz.
Więc te widoki były dla mnie czymś wyjątkowym :)
Wybieram drogę 969, która jest usytuowana na pólnocnym brzegu Jeziora Czorsztyńskiego.
W pierwszej miejscowości Maniowy, na mapie ukazuje mi się kolejny drewniany kościół.
Próbuje go odszukać. Udało się.
Soi on na wzniesieniu, więc droga do niego wiedzie pod górę.
Przed cmentarzem w Maniowych z kaplicą drewnianą z 1722 r © Tymoteuszka
Nie odnajduję żadnej czaszki, gdyż nie szukam ich wcale. Za mało czasu, a do mety jeszcze mam daleko.
Kościółek służy jako kaplica cmentarna, bo właśnie na jego terenie stoi.
Jest piękny, tak samo jak poprzedni.
Maniowy - drewniana kaplica © Tymoteuszka
Od czasu do czasu zerkam na prawo.
Gdzie wyłania mi się taki oto widok, na Tatry.
Widok na Tatry Wysokie ze wsi Maniowy © Tymoteuszka
Droga jest kręta i właściwie nie jest wcale tak płaska, jakby się wydawało.
Towarzyszą mi znaki z info o nachyleniu, raz jest 7, a raz 9 %.
To nie pierwsza i nie ostatnia góra przede mną tego dnia © Tymoteuszka
Nieco dalej pokazują mi się dwa zamki.
Po lewej zamek Czorsztyn z XIVw., po prawej zamek Dunajec w Niedzicy z XVw © Tymoteuszka
Kluszkowce © Tymoteuszka
W Kluszkowicach staję nad wodą, jestem na moście, z którego wyłnia się piękny widok. Grzechem było się nie zatrzymać.
Właśnie tutaj mylę drogę, za wcześnie skręcam w prawo.
Najpierw sobie zjeżdżam z góry, podziwiając widoki po prawej.
Poźniej łapę się za głowę widząc znak: ślepa :)
Noż pięknie.
Patrzę na mapę, okazuję się, że to nie tutaj, trochę dalej muszę skręcić.
Zawracam. Jazda pod górę nie należała tutaj do przyjemnych.
Mało tego, nie wiem co dalej mnie czeka.
Nieco później się dowiaduję, że cały czas mam pod górę.
Jezdnię owej spokojnej drogi, po ktorej nie jeździ wiele aut, widzę przed sobą i to bardzo wyraźnie.
Zostawiam w tyle taki oto wspaniały widok o zachodzie słońca © Tymoteuszka
Co chwilę staję i odwracam się w stronę słońca, już chyli się ku zachodowi.
Pięknie ono wygląda.
Wspinaczka się szykuje, a sił coraz mniej © Tymoteuszka
Słońce coraz niżej, a ja coraz wyżej © Tymoteuszka
Staję i odwracam się, widzę ostatnie promyki słońca © Tymoteuszka
Widok na Tatry © Tymoteuszka
Pod koniec wspinaczki zsiadam z roweru.
Prowadząc go osiągam większą prędkość niż jadąc.
Wstyd, na cały rowerowy świat, ale cóż poradzić.
W Pienińskim Parku Narodowym © Tymoteuszka
Gdy wjeżdżam do Parku Narodowego, zapalam lampki.
Robi się nieco chłodniej.
Wykonuję kontrolny telefon, z wiadomością, że żyję, jestem już niedaleko.
Będę za jakieś pół godziny. Dobrze, że zasięg jest :)
Blisko Przełęczy Osice w Pienińskim Parku Narodowym © Tymoteuszka
Mija mnie kilka samochodów, jadą ostrożnie, bo zakrętów tutaj sporo.
Już ciemno © Tymoteuszka
Gdy wyjeżdżam z lasu, pojawia mi się widok na Sromowce Wyżne.
Do Kątów jeszcze kilka km. Niedaleko.
Widok na Sromowce Wyżne © Tymoteuszka
Przejeżdżam przez środek wsi, latarnie już są zapalone.
Sromowce Wyżne już śpią © Tymoteuszka
W Kątach spotykam moich, rower pakujemy na bagażnik i uciekamy stąd, bo komary tną równo
Jutro czeka nas spływ Dunajcem, co to będzie za dzień?...
Kategoria drewniane, małopolska, nad brzegami, niezwykłe, solo, zamki i pałace
- DST 11.00km
- VMAX 33.40km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Przed burzą/popracowo
Wtorek, 30 maja 2017 · dodano: 02.06.2017 | Komentarze 1
Maczysko ;) © Tymoteuszka
Szybka, męska decyzja ;): pojechać na rundkę w stronę Wiaderna, Jadwigowa...
Niestety do rundki nie doszło.
Podążajaca właśnie z tamtych rejonów czarna, błyskająca, ogromna chmura odstraszyła mnie skutecznie.
Zawrotka i podążam w stronę domku.
Idą czarne chmury © Tymoteuszka
Będzie pompa? © Tymoteuszka
Zdążyłam, nie zlało mnie, nie udezrył żaden piorun.
Za to później lało równo. Miałam szczęście.
- DST 21.00km
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
O poranku, czyli tymoteuszkowy wschód słońca
Wtorek, 30 maja 2017 · dodano: 02.06.2017 | Komentarze 1
Jeszcze go nie widać © Tymoteuszka
Śp. babcia Basia zawsze mówiła: " Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje".
I dał :)
Wczoraj wpadłam na genialny pomysł. Otóż na dziś sobie zadałam trud i postanowiłam wstać o 4:00, aby móc pojechać w dogodne miejsca, by podziwiać to niezwykłe zjawisko, jakim jest wschód słońca.
Ciężko mi się zwlec z łóżka.
4:00 rano dzwoni ktoś. To budzik.
Otwieram oczy.
Wstaję powoli, nie mogę szybciej.
Później zbieram się jak w wojsku przystało, czyli zgrabnie i powabnie, by zdążyć na tę wspaniałą chwilę.
Wczoraj wieczorem dostałam cenne wskazówki, gdzie i o której, a także jak.
Więc, do dzieła.
Proszę, to on.
Wschód słońca z różnych perspektyw, stron.
Mgły nad miastem © Tymoteuszka
Pojawiły się i mgły, zatem i oto one.
Też piękne.
Popatrzcie sobie do woli, nie będę już przeszkadzać.
Przez gałązki © Tymoteuszka
Już niedługo wzejdzie © Tymoteuszka
Mgła otuliła Tomaszów © Tymoteuszka
Dzień dobry © Tymoteuszka
Pieknie jest © Tymoteuszka
We mgle © Tymoteuszka
Piękny Majestat © Tymoteuszka
Wschód pośród łąk © Tymoteuszka
Tuż koło serwisówki © Tymoteuszka
Maczek © Tymoteuszka
Sarna zmieniła kolor odzienia © Tymoteuszka
W pobliżu Tomaszowa © Tymoteuszka
Habr w całej krasie © Tymoteuszka
Zielony puchatek © Tymoteuszka
W pobliżu rzeki Wolbórka © Tymoteuszka
Mieni się kolorami słońca © Tymoteuszka
Piękność © Tymoteuszka
To na tyle. A może aż tyle.
Warto było wstać.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, niezwykłe, solo
- DST 100.00km
- Czas 05:40
- VAVG 17.65km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Rajd "Od pasieki do pasieki" z S.R.B.
Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 31.05.2017 | Komentarze 6
Z pewnego portalu kilka dni wcześniej dowiaduję się o rajdzie rowerowym, który odbędzie się w niedzielę.Zatem pasuje jak ulał. Ma być piękna pogoda, zatem do dzieła.
Rajd zorganizowany przez Strefę Rowerową Brzeziny
To będzie mój pierwszy rajd ze strefą, ale już wiem że nie ostatni.
Fantastycznie się z nimi jechało, co prawda drogę na start musiałam pokonać sama i tak samo z mety, ale warto było.
Na start (godz.10:00), do Głuchowa, jak wyżej dojeżdżam samotnie.
Pierwszy przystanek robię dopiero po 25 km, w Żelechlinku, czas mnie goni, wydaje mi się, że za późno wyjechałam.
Nie lubię się spóźniać.
Pratktycznie cała droga do Żelechlinka jest pod górkę.
Za Żelechlinkiem z górki, ale tuż przed Głuchowem czeka mnie solidny podjazd, o czym dowiaduję się już kiedy tam jestem.
A może to nie jest taki straszny podjazd tylko ja tam wyolbrzymiam?
Może mam słabą kondycję?
Niecałe 1,5 km - 28 m do góry, to dużo?
Kościół w Żelechlinku na horyzoncie © Tymoteuszka
W centrum Żelechlinka © Tymoteuszka
Drugi przystanek robię w pobliżu rzeczki Rawki.
W pobliżu Józefina, nad rzeką Rawka © Tymoteuszka
Już się robi gorąco, a co będzie w południe i chwilę po?
Staw koło Józefina © Tymoteuszka
Zapraszam i ja © Tymoteuszka
Takie krzyże można spotkać i w Smardzewicach koło Tomaszowa Maz © Tymoteuszka
Po 35 km ukazuje mi się kościół w Głuchowie, jestem prawie na miejscu.
Na szczęście wiem gdzie jest ulokowany start rajdu, wcześniej, będąc w domu znalazłam połeżenie Spóldzielni Mleczarskiej.
Panorama Głuchowa :) © Tymoteuszka
Mam jeszcze chwilkę, więc na co nieco sobie popatrze.
Św. Izydor, patron rolników © Tymoteuszka
Jakiś taki inny krzyż, ten stoi na rondzie w Głuchowie © Tymoteuszka
Dzwonnica kościelna w Głuchowie © Tymoteuszka
W kościele w tej chwili trwa msza, więc wejść do kościoła mi się nie uda.
Szkoda.
Plebania głuchowska © Tymoteuszka
W pobliżu jest cmentarz, ale niestety nie uda mi się tam dziś dojechać - poszukiwanie czaszek muszę zostawić na kiedy indziej.
Jestem już na parkingu przed mleczarnią, kilka rowerzystów także.
Wszyscy uczestnicy proszeni są o wjazd na podwórze od tyłu.
Okazuje się, że wejdziemy do środka. Jak miło.
Przed Mleczarnią w Głuchowie - tu mamy zbiórkę rajdu © Tymoteuszka
Wewnątrz unosi się specyficzny dla mleczarni zapach, jest przyjemnie, bo chłodno.
Zaskakują zastawione stoły produktami mleczarskimi.
Czyżbyśmy mieli degustacje?
Rajd "Od pasieki do pasieki" czas zacząć - odwiedziny w mleczarni :) © Tymoteuszka
Otóż tak. Na stole są głównie sery białe, ale jest i maślanka, kefir, masło, herbata i kawa.
Wizyta trwała ok. 45 minut.
II śniadanie pochłonięte, było pyszne. Dziękujemy bardzo za miłą gościnę.
Masło, sery, maślanka, kefir i co tylko, tylko z Głuchowa © Tymoteuszka
Komu w drogę, temu korba i kierownica.
Do przodu.
Moja mapa kłamie, w tym miejscu miał być szuter, a nie asfalt.
Jak miło.
Asfalt kończy się dopiero na granicy z lasem.
Zdarza się i piach.
Po drodze do pierwszej pasieki © Tymoteuszka
Następny przystanek to pasieka w Starych Bylinach, koło Rawy Mazowieckiej u państwa Wrońskich.
Tu kolejne zaskoczenie. Kolejny zastawiony stół.
Tym razem miodem, chlebem, wodą mineralną i jabłkami.
Co za niespodzianka.
Stare Byliny - pasieka nr.1 - stół zastawiony © Tymoteuszka
Stare Byliny - pasieka - proszę się częstować © Tymoteuszka
Miodzio © Tymoteuszka
Reklama :) © Tymoteuszka
Pasieka w Starych Bylinach © Tymoteuszka
Z wizytą u Państwa Wrońskich © Tymoteuszka
Pora się ruszyć i jechać dalej, do kolejnej pasieki.
Po drodze dowiaduję się, że ominiemy jedną z pasiek, z powodów niewiadomych :)
Replika dworu w Starych Bylinach © Tymoteuszka
Szukamy takich szyldów :) © Tymoteuszka
Wieszamy takie :) © Tymoteuszka
Nietypowy przystanek - Stare Byliny © Tymoteuszka
Wieszamy kolejne informacje nt. pszczół © Tymoteuszka
Ostatnia odwiedzona przez nas pasieka, to pasieka państwa Nowickich z Janowa.
Tutaj czeka nas zakończenie rajdu, ale jakie?
Oprócz jedzenia przeprowadzony zostaje test/konkurs, w którym do rozdania jest kilka nagród.
Dostajemy także różne pamiątki.
Pasieka nr. 2 - Janów - meta © Tymoteuszka
Rarytasy u Państwa Nowickich © Tymoteuszka
Jest 13:00, czas na obiad, śmieję się, kiedy pani gospodyni pasieki jak i gospodarstwa agroturystycznego zaprasza na żurek.
Żurek z kiełbaską, z kotła. Mniam.
Kiedy zasiadamy do stołu rozglądamy się, a tam same pyszności.
Ciasta, pierniki, smalec, ogórki kiszone, nalewki, woda z cytryną.
Cud, miód i malina. Nie da się ukryć.
Żurek, smalec, ogóry kiszone, ciasta domowe, pierniki, nalewki, miody, kiełbaski i kaszanki z ogniska © Tymoteuszka
Gospodarze zapraszają także do obejrzenia całego terenu.
Ci, co byli niegrzeczni idą także do pszczół ;)
Zakładają na głowy specjalne kapelusze pszczelarskie.
Dla ciekawostki w gospodarstwie prowadzona jest uloterapia.
Niegrzeczni idą do pszczół, grzeczni siedzą przy stołach © Tymoteuszka
I to już koniec rajdu.
Powrotną drogę pokonuje w pojedynkę.
Tym razem wiatr wieje w twarz.
Kilka osób wyruszyło do Brzezin.
Reszta jeszcze została.
Ani jednego auta © Tymoteuszka
Wracam inną drogą do Żelechlinka.
Piękne widoki w gmienie Żelechlinek © Tymoteuszka
W gmienie Żelechlinek © Tymoteuszka
Tablica informacyjna © Tymoteuszka
W centrum Żelechlinka © Tymoteuszka
Płasko nie jest.
W Żelechlinku © Tymoteuszka
Pagórków ciąg dalszy © Tymoteuszka
Z tego urokliwego miasteczka, jakim jest Żelechlinek udaję się także inną drogą, na południe, przez las, na skróty, do domu.
Mapa mówi, że to szutrowa droga.
W rzeczywistości to raz szuter, raz piach.
Ciężko się jedzie, często schodzę i prowadzę.
Staw przy wsiach Helenów i Lesisko © Tymoteuszka
Zagroda Lubczyk i Mięta w Walentynowie © Tymoteuszka
Staw na Gaci koło Walentynowa © Tymoteuszka
Rozlewisko Gaci Spalskiej koło Walentynowa © Tymoteuszka
Droga szutrowo-piaszczysta kończy mi się w Brenicy, wioski położonej na północ od Lubochni.
Jedzie się nią fatalnie, czas mi się strasznie dłuży.
Robię często postoje, gdyż każde małe drganie odczuwam.
Kontuzja jeszcze nie jest na 100% wyleczona.
Ale myślę, że jeszcze trochę potrwa, jak dojdę do pełnej sprawności.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie