Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 16026.00 km (w terenie 1088.00 km; 6.79%) |
Czas w ruchu: | 788:47 |
Średnia prędkość: | 16.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1553 m |
Suma kalorii: | 2278 kcal |
Liczba aktywności: | 232 |
Średnio na aktywność: | 69.08 km i 4h 24m |
Więcej statystyk |
- DST 56.00km
- Teren 21.00km
- Czas 03:49
- VAVG 14.67km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Orient - Jura Wieluńska
Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 3
To już druga edycja Bike Orientu w tym roku.Pierwsza odbywała się w okolicach Radomska, ta zaś koło Wielunia, na terenie Załęczańskiego Parku Krajobrazowego - wielkie zakole Warty.
Przed zawodami udaję się na 17 km rundkę po okolicy.
Przed zawodami © Tymoteuszka
Baza - Ranczo nad Wartą we wsi Krzeczów.
Na start wstawiło się ponad 200 zawodników, w tym rowerzyści i piesi z całej Polski.
Organizator, Piotrek postarał się o niespodzianki.
Piasku było tyle niczym na pustyni, co wpływało na moją jazdę. Nie lubię piasku, tym bardziej, że od czasu do czasu miewam zawroty głowy.
Drugą niespodzianką był PK przy punkcie żywieniowym, ale o tym później.
Ranczo nad Wartą oblężone przez rowerzystów © Tymoteuszka
Odprawa 9.30
Rozdanie map 9.45
Start 10.00
Meta 18.00
Trasa Mega - 1 - 11 PK - 50 km
Trasa Giga - 12 - 20 PK - 100 km
Na starcie tłoczno, nieco boję się ruszyć, ponieważ nie trudno tutaj o "zarysowanie".
Na pierwszym skrzyżowaniu dzielimy się na dwie grupki, jedni jadą do PK 10, drudzy do punktu po przeciwnej stronie Warty.
Ja decyduję się na PK10.
Po drodze wypada mi conieco z mapnika, muszę zawrócić i pozbierać, eh, już na samym początku coś.
PK 10 - szczyt płaskiej górki - w pobliżu wąwozu, przez który przejeżdżałam przed zawodami.
Wąwóz w okolicach Krzeczowa © Tymoteuszka
PK 9 - brzeg zagajnika -
PK4 - środek polany - rozświetlenie punktu obok, w lesie, pomiędzy krzaczorami, na azymut.
Bufet - mapa z PK1 - obejrzeć i jechać z pamięci - punkt gdzieś między jaskiniami w rezerwacie Węże. A to ci niespodzianka.
Przypatrzyć się mapie, zapamiętać i jechać w miejsce punktu, ach mnie.
Błądze z innym rowerzystą, którego pozdrawiam. Tutaj jest niebezpiecznie, gdyż są liczne górki strome i nie strome.
PK19 - podnóże wapiennika - a niech to gęś kopnie - tutaj ciężarowiec przysłonił wszystko.
po drodze zaliczam sklep we wsi Lisowcie Kolonia - może to i dobrze.
Ulewa, burza, wiatrzysko jak talala, w sklepie spędzam co najmniej godzinę.
Czyli mam godzinkę w plecy, ech.
Po drodze umieram.
Koło Działoszyna zaliczam jeszcze
PK 13 - szczyt wzniesienia - Wiatrakowa Góra sięga 231 m npm., a niech to......po ulewie, po błocie....ciężko...tutaj Bartek zjeżdżający już z góry dodaje mi otuchy, dzięki.
Wyniki:
w kategorii kobiet: 20 na 32 osób
w kategorii open: 67 na 98 osób
czas: 5h12min45s.
6 PK w tej edycji
81 Punktów w Pucharze BikeOrient.
Organizacja zawodów jak zwykle powalająca z nóg.
Dziękujemy!!!
Kategoria w towarzystwie, solo, nad brzegami, łódzkie, zawody, drewniane
- DST 78.50km
- Teren 61.50km
- Czas 04:11
- VAVG 18.76km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
K.R.O.W.A. Rajdowa k. Aleksandrowa Łódzkiego i pierwsze rowerowe podium :)
Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 5
O tych zawodach dowiedziałam się na poprzednich, czyli na Zadymnie.Postanowiłam wybrać się na nie.
Nie jest daleko, ale mogłyby być bliżej.
By się dostać do Starego Adamowa, gdzie planowana jest baza, start i meta muszę najpierw przebić się przez całą Łódź.
Przebicie się przez nią doprowadza mnie do szewskiej pasji. Osobiście nie lubię tego zaniedbanego miasta.
Zanim trafię do stajni Adrianna trochę pokołuję samochodem.
Na szczęście z domu wyjeżdżam odpowiednio wcześnie, nie lubię się spóźniać, wolę być dwie godziny przed startem i wyszykować się na spokojnie.
Zajeżdżam na miejsce, prawie nikogo nie ma, szykuje rower, zjadam co nieco i jadę w teren po okolicy, by się nieco zapoznać z tutejszymi ścieżkami. Wracam przed otwarciem zapisów.
Powoli staje się coraz cieplej, a będzie gorąco.
Zjeżdżają się znajomi, w tym zawodniczka, która zawsze wygrywa, czyli konkurencja rośnie.
Później dowiadujemy się, że startuje 62 rowerzystów.
Przed zawodami jadę na rundkę po okolicy.
Stąd startujemy i tu mamy pojawić się na mecie © Tymoteuszka
Przed startem otrzymujemy takie oto pakiety startowe :)
Pakiet startowy na zawodach KROWA Rajdowa © Tymoteuszka
Oprócz rowerzystów startują także piesi i uczestnicy na koniach.
Nie otrzymujemy numerków startowych, jak to bywa na innych zawodach.
Przecież to są zawody nieoficjalne, kameralne, więc musi być nieco inaczej ;)
I jest.
Coraz więcej ludków na KROWIE w stajni Adrianna © Tymoteuszka
Mały sympatyczny konik w stadninie Adrianna © Tymoteuszka
5 minut przed startem otrzymujemy mapy oraz karty - manifestu.
Na mapie w skali 1:50000 wydawnictwa Compas zaznaczone jest 18 PK, w tym jeden z nich składa się z dwóch punkcików, ale o tym później.
Pierwsi startują rowerzyści, z przyczyn naturalnych, są szybsi od innych.
Od razu widać, że prawie w całości trasa przejazdu od punktu do punktu będzie przebiegać ścieżkami, po drodze bardzo mało jest asfaltów. Możemy spodziewać się dużo piachu, gdyż większość punktów umiejscowionych jest przy lub na szlakach konnych.
Na punktach kontrolnych nie ujrzymy dziś perforatorów - takich dziurkaczy, ale na każdym z nich musimy prawidłowo odpowiedzieć - napisać na zadane na manifeście pytanie.
Start 10.30
PK 1 - znajduje się on przy brzegu rzeki Bzury.
Tutaj trzeba było odpowiedzieć na pytanie ile brzóz wyrasta prosto z brzegu?
Odpowiedź prawidłowa.
PK 2 - bodajże był to młyn.
Nie pamiętam pytania.
Odpowiedź zaliczona.
PK 9 - Po drodze dosłownie pół kilometra asfaltu.
Punkt mieścił się na polu do paintbola, strasznie pofałdowanego, kipisz i rozgardiasz.
Tutaj trzeba było znaleźć zieloną skrzynkę, w której miał być list, a w nim coś napisane - musieliśmy przepisać.
Niestety, nie udało się nam skrzynki odnaleźć, czemu? Było nas tu sporo.
Inni zrezygnowali z penetracji terenu, ja nie odpuszczam nie poddam się tak łatwo.
Więc jadę, porzucam w jednym miejscu rower i chodzę po pagórkach i dolinkach pieszo. Czas leci , a ja nie dość, że nie odnajduje skrzynki, to jeszcze gubię porzucony rower. Wpadam w lekką panikę, myśli mi się kłębią w głowie.
Po jakimś czasie odnajduje Bociana, z serca spada mi kamień. Punkt mam w dupie i jadę dalej, na kolejny. Ważne, że rower jest.
PK 4 - Młyn wodny.
Pytanie? nie pamiętam.
Odpowiedź zaliczona.
PK 5 - Opuszczona chata, a na niej trzy kłódki - podaj ich kolor.
W miejscu punktu było pole.
W pobliżu była chata, ale z plastikowymi oknami.
hm?
PK 19 - punkt w Chociszewie, nad rzeczką Bzurą.
Pytanie: podaj w jakie dni otwarty jest młyn?
PK 18 - we wsi Pustkowa Góra , nad rzeczką Lindą, w pobliżu szlaku konnego.
Pytanie: nie pamiętam
PK 17 - Na szlaku rowerowym czerwonym, na krańcu Rezerwatu Dąbrowa Grotnicka.
Pytanie: podaj powierzchnię rezerwatu.
PK 16 - Zimna Woda.
Gospodarstwo. Tutaj trzeba było odnaleźć działkę rekreacyjną z huśtawką, studnią, dzwonkami na ganku....
Podaj kolor wieka studni.
PK 11 - punkt ten składał się z dwóch punkcików - trzeba było przejechać od jednego do drugiego policzyć mijane ambony po czym dodać widoczne w oddali.
PK 12 - tunel pod wiaduktem kolejowym, który wypełnia miejscowy strumyk :) Podaj kolor strzałki na tunelu.
Tutaj było wesoło. Jednym słowem dziękuje wszystkim za odwagę!!!! Gratuluję!!!! Zaliczony
PK 13 - Co mówi pan na budynku?
Zaliczony.
PK 14 - cmentarz z I wojny światowej.
Podaj liczbę belek na krzyżach.
PK 15 - punkt we wsi Kolonia Dołek.
Dotarcie do niego sprawiło u mnie nerwicę.
Po pierwsze, mam bardzo mało czasu do dotarcia do mety, a stąd dzieli mnie jakieś 10 km?
Po drugie wjechałam w nie tą dróżkę co trzeba.
Zamotałam się na maksa.
Weszłam w jakieś bagno z rowerem, co ja robię tu?
Gdzie ja jestem. Z nerwów nie mogę się ogarnąć.
Gorąco mi, słabo mi się robi, gorączka robi swoje.
Pytam się tutejszych ludzi o najbliższą drogę do asfaltu, ci nie umieją mi pomóc - żenada - nie znają mapy, nie potrafią mi pokazać na mapie?
W końcu wyjeżdżam na asfalt, droga nr 71, czerwona, czyli ruch na niej duży.
Znak mówi wszystko, do Aleksandrowa stąd mam 4 km, i kolejne 4 lub 5 km do mety + przejazd przez centrum.
Do zamknięcia mety zostało tylko 10 minut, nie wiem jak ja to zrobię.
Jadę pod wiatr, nie mam siły. Tutaj zaliczam zgon.
Myśli mam różne, min. te niedozwolone na zawodach.
Kilka razy staję przy drodze.
W końcu biorę się w garść, spinam pośladki i jadę dalej.
To mają być zawody rowerowe, a nie samochodowe.
Dojeżdżam do mety zrezygnowana.
Nie dość, że nie mam dwóch punktów, PK3 ominęłam na samym początku - zostawiłam go na później i ta nieszczęsna PK15, eh, to jeszcze przyjeżdżam lekko po godzinie 15.00, czyli po czasie.
Wstyd.
Karczma koło stadniny © Tymoteuszka
Na mecie okazuje się, że każdemu, który się spóźnił na metę, a było nas sporo, zostały zawody zaliczone - uffff, przynajmniej to.
Dostałam od razu zaproszenie na posiłek.
A było tego mnóstwo.
Oczekiwanie na wyniki i dekoracja.
Pierwsze rowerowe pudło mam już za sobą :)
Wynik - 1 miejsce w kategorii kobiet, wśród 62 rowerzystów.
Nagród bez liku, min. karnet na kurs tańca :)
Pucharów nie było :)
Mapa z zawodów KROWA Rajdowa oaz jedna z nagród: karnet na kurs tańca © Tymoteuszka
P.S. Oficjalne wyniki mówią, że:
Tymoteuszka staje na podium, na miejscu 1.
Z wynikiem 16 Punktów Kontrolnych (PK) z czasem 4h37min.
Na podium © Tymoteuszka
Wyniki można tutaj podpatrzeć http://krowa-rajdowa.pl.tl/WYNIKI.htm
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, solo, w towarzystwie, zawody
- DST 50.00km
- Teren 25.00km
- Czas 02:32
- VAVG 19.74km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem nad brzegiem Jeziora
Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 0
Czarny Bocian nad wileką wodą © Tymoteuszka
Na początku solo.
Po drodze spotykam Jerzego, który nadjeżdża z przeciwka.
Postanawia jechać ze mną, tym samym zawraca.
Postanawiam zabrać Jerzego na leśno-terenową wycieczkę do Zarzęcina.
A oto właścicielka Czarnego Bociana © Tymoteuszka
Ani Jerzy ani ja nie mamy mapy, a w lesie nie wiadomo co na nas czeka....?
Docieramy do Zarzęcina obydwoje w całości, chociaż wydawało mi się, że sarna miała na nas ochotę ;)
Z powrotem jedziemy inną ścieżką, tym samym nie wiemy gdzie dojedziemy, ale na szczęście trafiamy na szlak i docieramy do domów ok. 20.30.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, solo, w towarzystwie
- DST 52.50km
- Czas 04:19
- VAVG 12.16km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Zadyma na ZaDymnie 2014
Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 2
Bocian po przejściach © Tymoteuszka
Kilometraż z zawodów był krótszy, o ile, nie jestem w stanie tego wyjaśnIć.
Pierwsze kilometry przejechane po mieście, zatem kilometraż z zawodów był krótszy, o ile, nie jestem w stanie tego wyjaśnić.
Dzień przed, a nawet godziny przed wyjazdem zupełnie nie jestem gotowa.
Mimo zapisania się, zapłacenia wpisowego, nie chcę mi się pakować, gapię się w telewizor spoglądając na prognozę pogody.
Ta otumania mnie, zniechęca do startu.
Ostatecznie jednak pakuje się bardzo szybko, nie wiem czy wszystko wzięłam, później się okaże, że nie.
Ale to mały szczegół.
Całą drogę dojazdu w okolice Otwocka, gdzie planowany jest start tras pieszych i rowerowych pada, a może jednak leje?
Humor mi tym samym nie dopisuje.
Na starcie trasy TR150 jest nadal deszczowo, na szczęście później deszcz ustaje, robi się nieco parno, po 17.00 przyszła burza.
Na trasie mokro, piaszczyście i błotniście.
Oj będzie się działo.
Odprawa TR75 została przełożona o pół godziny później.
Czekam, nie przebrana całkowicie, mapnik nie założony. Jestem w dosłownym proszku.
Co się odbija na opóźnionym starcie.
Start o 10.30.
Czas do 19.00 czy 20.00 oto jest pytanie.
Punktów do zdobycia aż 31.
Wszyscy wyjechali, tylko ja zostałam.
Wyjeżdżam jakieś 15 minut po wszystkich.
No, to już się dzieje zadyma.
Punkty na mapie , a raczej mapa mnie przeraża, nie dość, że nie ma ani żadnego opisu puntów, to jeszcze są moje nie kochane rozświetlenia na kolejnych dwóch mapach, bez zaznaczonych szlaków, ani miejscowości, ani rzek.
Niby co, ja mam teraz się domyślać wszystkiego?
Ładnie.
No nic, wszyscy będziemy szukać w ciemno.
Ale reszta jest lepsza ode mnie, i co ja robię tutaj?, ja się pytam?
PK 2 -
Blisko bazy.
Tu wpadam do wielkiej kałuży, w ten sposób w butach mam mokro na dzień dobry.
Wysuszą się, prawda?
Nie lubię pierwszego punktu, trudno mi się zawsze zaczyna.
I tutaj mam kłopoty ze znalezieniem go.
Ale w końcu się udaje. Zaliczony.
PK 1 -
Nie pamiętam, ale zaliczony.
PK 5 -
Coraz dalej bazy.
Punkt w lesie oczywiści, w pobliżu stacji kolejowej Pogorzel.
Zaliczony.
PK 3 -
Nie wiem czemu, ale niechcący go ominęłam.
Szkoda, był tak blisko.
PK4 -
Tutaj wiadomo, że punkt ustawiony jest na słupie wysokiego napięcia.
Jadę po niego asfaltem na zachód, po czym skręcam w las w ścieżkę biegnącą tuż przy resztkach ogrodzenia.
Ścieżka się urywa wchodzę w gąszcz krzaków, po czym się wycofuje, po drodze spada mi łańcuch, potem jakoś dziwnie zakleszcza, ratuje się jak tylko mogę, wychodzę z opresji, bo w końcu czas mi leci.
Zmieniam kierunek i wychodzę na polankę, w kierunku "mostku: na rzeczce (zaznaczony na mapie), okazuje się, że nie ma mostku, rzeczka przybrała nieco po ostatnich opadach i nie da się przejechać, ani przejść. Jedynie co można zrobić to przepłynąć, ale czy warto?
Dochodzę do wniosku, że muszę do punktu dotrzeć inną drogą.
Docieram przez jakiś ośrodek, gdzie starsi panowie będą sobie urządzać bitwę na kulki (paintbal :)), będzie się działo.
Przejeżdżam z pola bitwy, mimo zakazu wstępu na ten teren, cała i zdrowa i w końcu udaję mi się odszukać PK4 :)
zaliczony.
PK 6 -
Tutaj warstwice na mapie mówią wszystko.
Dojazd do tego punktu z mojej strony nie wchodzi w grę.
Zaczynam się czołgać.
W końcu zaliczony.
PK 7 -
Ten jest blisko poprzedniego.
Czołganie po drodze wskazane.
PK 8 -
Do punktu dojeżdżam szlakiem konnym.
Zaliczony.
PK 10 -
Z poprzedniego punktu trafia mi się troszkę asfaltu, później niestety znów teren i mazowiecki piachy się kłaniają.
Jadę wzdłuż rowu.
Z pomocą Sylwii trafiam na punkt.
PK 9 -
Punkt usytuowany jest koło stadionu w Otwocku. Prowadzi asfalt do niego.
Tu każdy z zawodnikiem częstowany jest kubkiem wody i wafelkiem z Biedronki :)
PK 11 -
Skręcam za Domem Pomocy Społecznej i dalej przed cmentarzem żydowskim przebijam się na azymut.
Zaliczony.
PK 12 -
Nie wiem jak do niego dojechałam ;)
Zaliczony.
PK 13 -
Z poprzedniego do tego punktu prowadzi mnie leśna prosta.
To tutaj znajdowały się te bunkry?
PK 14 -
Z PK13 prostą, mniej więcej na wysokości PK14 zsiadam z roweru i odbijam na prawo po krzaczorach, przecinam jedną ścieżkę, później drugą, szukam tej odpowiedniej na południowy-wschód, na jej końcu podbijam kartę.
PK 2 -
Z punktu 14 wyjeżdżam w drugą stronę, jak analizuje mapę, drogę w domu, już na spokojnie.
Tym sposobem nie wiem gdzie jestem, halo, gdzie jestem?!!!
Po drodze mijam oznaczone-zabezpieczone wielkie mrowiska.
Przychodzi mi myśl, aby wykonać telefon do organizatora :)
W końcu udaje mi się wyjechać w znany mi już teren, jestem ponownie przy punkcie 13, przy bunkrach, a niech to!!!!!!!!!
Obieram kierunek na PK2.
Na miejscu się okazuje, że ja już dzisiaj tutaj byłam!!!!
A niech to!!!!!! Znajduje się on blisko bazy.
Jest po godzinie 16.00.
Do zamknięcia mety jest jeszcze czas.
Głowa mi dziś nie pracuje, to nie są moje zawody, jestem wściekła.
Decyduje się na oddanie karty, to nie ma sensu.
Wszyscy są zdziwieni, że tak szybko.
Cóż poradzić.
Zawodnik wjeżdża na metę © Tymoteuszka
Pije hektolitry herbaty, ja herbaciara :)
Smakuje makaronu z ala mięsem?
Zamieniam mokre ciuchy na suche i oczekuje na startujących.
Bartek, Darek i Darek stawiają się na mecie zawodów ZaDymno 2014 © Tymoteuszka
Nie było podziału na mężczyźni, kobiety, z tego co wiem, miał być.
Ostatecznie uplasowałam się na 18-tym miejscu w kategorii open R75.
Nawet na 18-te dzisiaj nie zasługuje.
Jestem zła, wściekła na siebie, że nie dałam z siebie wszystkiego, że poddałam się tak szybko, zabiło mnie drugie podejście i przywitanie się z PK2, co za ośla łąka ze mnie? Dwa razy odwiedzić ten sam punkt, blisko bazy? Żenada.
Cały ten start był wielką żenadą.
Ale mimo wszystko, dziękuje wszystkim.
Kategoria mazowieckie, nad brzegami, solo, w towarzystwie, zawody
- DST 38.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:53
- VAVG 20.18km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Polowanie czas zacząć....z kolarzem na tylnym kole
Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 5
Poletko makowe © Tymoteuszka
Rzeka Czarna © Tymoteuszka
Jak na razie w ciągu tygodnia mogę tylko pomyśleć o jeździe w terenie.
Z bliska © Tymoteuszka
Na wczoraj dostałam propozycję, aby przewodniczyć roweromaniakom z Częstochowy i Głowna, którzy zajrzeli na jeden dzień w moje okolice. Niestety, na mojej chęci się skończyło - nie mogłam z nimi pojeździć.
Dziś, w niedzielę po południu udało mi się wyjechać. Niedaleko.
Postanawiam udać się na małe polowanie.
Zawsze przejeżdżając drogą z Glinnika do Spały zastanawiałam się co tam się ukrywa po lewej stronie drogi?
Dziś jadę to coś zobaczyć z bliska.
W ten sposób upolowałam ruiny bunkru między Glinnikiem a Spałą.
Na miejscu okazało się, że to bunkier © Tymoteuszka
Między Glinnikiem a Spałą © Tymoteuszka
Pająk dobrze się tu ma ;) © Tymoteuszka
Skręcam na skrzyżowaniu z Konewką do Spały.
Tutaj poluje na:
Dzik upolowany © Tymoteuszka
I Sarenka upolowana © Tymoteuszka
Jeżdżę po parku leśnym, między domami.
Fragment ośrodka wczasowego © Tymoteuszka
Tutaj łapie mnie deszczyk.
Nie przerażam się za bardzo.
Drogowskaz © Tymoteuszka
Postanawiam po drodze zajrzeć nad brzegi Gaci i staw.
Może tutaj upoluje coś więcej?
Nad stawem na Gaci © Tymoteuszka
Kwiatuszek z bardzo bliska © Tymoteuszka
Na pniu © Tymoteuszka
Przejeżdżam przez takie cudo techniki i
Nie pora już iść na emeryturę? © Tymoteuszka
ląduje na drugim brzegu stawu.
Po drugiej stronie stawu nad Gacią © Tymoteuszka
Po drodze do Tomaszowa poluje na konwalie, które dzierżę w dłoni przez całe 10 km.
W domu pięknie pachną.
Na polu konwalijek © Tymoteuszka
Na DDR Spała-Tomaszów mam towarzysza, który uczepił się mojego tylnego koła.
Odczepia się dopiero na wysokosci ulicy Kołłątaja, wyprzedzając mnie i mówiąc do mnie: " Szybko Pani jeździ" :)
A jechałam leśnym odcinkiem raptem 25km/h pod wiatr, czy to tak dużo?
Kategoria łódzkie, nad brzegami, solo, w towarzystwie
- DST 65.00km
- Czas 03:00
- VAVG 21.67km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
W poszukiwaniu punktu kontrolnego z Goździkiem
Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 2
Na terenie cmentarza I wojny światowej w Rogowie "Muzeum w przestrzeni" © Tymoteuszka
Wyjeżdżając do Rogowa do arboretum oznajmiam Gozdzikowi , że na miejscu pojawię się ok. 10.00
Dojeżdżamy do tego punktu samochodem, rower ląduje na haku.
Ja z Goździkiem udaję się na wycieczkę rowerową, rodzice zostają w ogrodzie.
Umawiam się z nimi na 12.30 jeszcze w nieznanym punkcie kontrolnym.
Moim zadaniem jest znalezienie miejsca na grillowanie w pobliżu wody i lasku.
Startujemy spod głównej bramy arboretum.
Jedziemy w kierunku Słupii, gdzie znajdujemy na mapie małe jeziorko.
Mamy też w planie pojechać do miejscowości Lipce Reymontowskie, gdzie znajduje się Muzeum Regionalne Władysława Reymonta, zagroda ludowa oraz Muzeum Czynu Zbrojnego.
Tablica informacyjna przed cmentarzem © Tymoteuszka
Pomnik Reymonta © Tymoteuszka
Pola rzepaku © Tymoteuszka
W Słupii wpierw jedziemy w kierunku kościółka drewnianego z 1763r.
Później nad jeziorko, które okazało się ala stawami tuż przy prywatnej drodze do gospodarstw. Nic innego nam nie zostaje, tylko jechać dalej i szukać dalej.
Drewniany kościół w Słupii, powiat skierniewicki z lat 1763 – 74 © Tymoteuszka
Tylko, że na mapie widać głównie biały kolor, czyli pola, żadnych rzek, ani lasów, a tym bardziej jezior.
Oj, będzie się działo.
Decyduje się, aby jechać wzdłuż rzeczki Łupii w kierunku Reczula i Janisławic, a nóż?
Drewniany kościół p.w. Świętej Małgorzaty Dziewicy i Męczennicy w Janisławicach © Tymoteuszka
Znajdujemy łączkę w pełnym słońcu, nad rzeką, okazuje się, że ten teren jest własnością parafii.
Dostaję pozwolenie na grillowanie.
W międzyczasie rozstaję się z przemiłym i sympatycznym Goździkiem.
Krótki telefon z informacją i się rozkładamy.
Z roku 1500 © Tymoteuszka
Z ołtarzem głównym barokowym © Tymoteuszka
Chór muzyczny wsparty na trzech kolumnach © Tymoteuszka
Tablice informacyjne © Tymoteuszka
Jedno z ramion krzyża odpadło © Tymoteuszka
Grill rozpaliliśmy nad rzeczką Łupią © Tymoteuszka
Grillowanie się trochę przedłużyło.
Tym samym skończyło się moje rowerowanie.
Zdążyliśmy posprzątać, przejechać kilka kilometrów, i zaczęło padać.
A miało być tak pięknie.
Z rowerem ponownie się witam w Spale.
Dwór Carski w Spale © Tymoteuszka
Ze Spały kieruje się na Ciebłowice, po drodze mija mnie prawdziwy kolarz-turysta :). Jedzie terenem w kierunku Jelenia, później skręca tam gdzie ja, czyli na szlak żółty, w kierunku Smardzewic, przez tamę - mijamy się po drodze nawzajem. Ginie mi z oczu, a w zasadzie z tyłu mnie na wyskości Swolszewic. Pewnie skręcił w lewo, dalej wzdłuż Zalewu Sulejowskiego. Ja, natomiast skręcam w prawo na Wiaderno i dalej na Tomaszów.
Widok na kościół św. Anny © Tymoteuszka
W okolicy ogromnej piaskownicy ;) © Tymoteuszka
Bardzo dziękuje towarzyszowi za wspólne, tak nietypowe rowerowanie.
Mam nadzieję, że spotkamy się ponownie, tym razem w moich okolicach.
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, solo, w towarzystwie
- DST 42.50km
- Czas 02:05
- VAVG 20.40km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
W kinie, w Lublinie...
Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 3
Zamek Lubelski © Tymoteuszka
Na wstępie zaktualizowałam swój profil, tzn. usunęłam to co było w nim zbędne.
Później zacznę usuwać wszystko co zbędne, ale na blogu.
Zatem przepraszam wszystkich za nie miłe niespodzianki.
Godzina 5.30 startujemy w kierunku Lublina.
W mieście tym mamy do odebrania rower stacjonarny Kettlera, który został kupiony głównie dla mamy, w celu rehabilitacji.
Pod blokiem, gdzieś na jednym z osiedli lubelskich wsiadam na Bociana i jadę w kierunku zamku lubelskiego i dalej Starego Miasta.
Pogoda dopisuje jak na razie.
Moim oczom ukazuje się potężny zamek wzniesiony na wzgórzu.
Prawdziwa twierdza.
Na dziedzińcu zamku lubelskiego © Tymoteuszka
Dziedziniec zamku lubelskiego © Tymoteuszka
Zamkowa brama © Tymoteuszka
Widok ze wzgórza zamkowego © Tymoteuszka
Na mapie wydrukowanej z internetu mało co widać, ale przynajmniej mam na niej zaznaczone punkty kontrolne, które chciałabym zobaczyć ;)
Myślę, że się nie zgubię.
Na lubelskie Stare Miasto © Tymoteuszka
Plac po Farze © Tymoteuszka
W mądrej książce - przewodniku "Polska na weekend" wyczytuje dzień przed wyjazdem, że tutaj powinien być punkt widokowy.
I jest! :)
Widok ze Starego Miasta © Tymoteuszka
Na starówce, a konkretnie na ulicy Grodzkiej zastaje jarmark z różnościami. Z jakiej to okazji? Nie wiem.
Wiem jedno, nie pojeżdżę tutaj
Muszę więc zejść z siodełka i pospacerować z rowerem przy boku.
Na starówce lubelskiej © Tymoteuszka
Na Rynku w Lublinie © Tymoteuszka
Brama Krakowska © Tymoteuszka
Jedna z bram © Tymoteuszka
Archikatedra lubelska © Tymoteuszka
Przy Katedrze lubelskiej kończę przygodę ze spacerem po Starówce.
Zerkam na mapę i postanawiam skierować się na ul. Podwale, co na niej zobaczę?
Widok z ul. Podwale na Stare Miasto © Tymoteuszka
Zamek lubelski z dołu © Tymoteuszka
Widok na ul. Zamkową i dalej Plac Zamkowy © Tymoteuszka
Zawracam w ul. Podwale, pedałuje pod górę i górę...i moim oczom ukazuje się oto ten widok.
Widok na bramę Królewską z drugiej strony, od ulicy Krakowskie Przedmieście.
Dla spostrzegawczych ta oto brama jest dość często pokazywana w telewizji ....najczęściej przy warunkach pogodowych panujących w danej miejscowości w danym dniu.
Brama Krakowska © Tymoteuszka
Tu się zaczyna ul. Krakowskie Przedmieście, która jest kontynuacją starego Miasta - prawdziwym deptakiem :)
Nowy Ratusz lubelski © Tymoteuszka
Przy Placu Litewskim © Tymoteuszka
Ul. Krakowskie Przedmieście © Tymoteuszka
Żegnam się ze starówką, jadąc w kierunku Nałęczowa - zwanym miastem - ogrodem.
Na pofałdowanych polach rzepaku © Tymoteuszka
Po drodze do Nałęczowa © Tymoteuszka
A oto pierwszy mój przystanek w Nałęczowie.
Tutaj postanawiam się skomunikować z resztą wycieczki, po czym ustalić punkt wspólnego spotkania.
Pod studnią na placu kościelnym © Tymoteuszka
Ciekawy budynek w Nałęczowie © Tymoteuszka
Dojeżdżam do zaparkowanego auta, gdzie zsiadam z rowerowego siodełka.
Teraz będę podziwiać nałęczowski park zdrojowy pieszo.
Z Małachowskim na ławeczce © Tymoteuszka
Na rowerze stacjonarnym ;) © Tymoteuszka
Wchodzimy na chwilkę do pijalni wód, gdzie czerpiemy ze źródła "Barbary".
W pijalni wód w Nałęczowskim parku uzdrowiskowym © Tymoteuszka
Po obiedzie, który był pyszny postanawiamy jechać w kierunku Kazimierza Dolnego.
W międzyczasie czarne chmury, z burzą w tle są coraz bliżej nas.
Krótki telefon do przyjaciela do Tomaszowa, czy jest wszystko w porządku i jedziemy.
Po drodze pada deszcz.
Nad stawem © Tymoteuszka
W samochodzie dobiega do nas straszliwa wiadomość.
Otóż 20 minutowa ulewa sprawiła, że Tomaszów (nasze okolice zamieszkania) się topią.
Woda przedarła się z jezdni na chodnik, studzienki na ulicy tryskają śmierdzącą fontanną, jest niebezpiecznie.
Nikt z nas nie chce przeżywać kolejnej powodzi w mieście, bo to nic miłego.
Na drogach polskich, nie pogonisz, ale nas ciągnie do domu.
Na 19.00 idę spokojnie na koncert gospel mojego ulubionego zespołu z tego gatunku muzyki.
Na koncercie chóru gospel Trzecia Godzina Dnia w Tomaszowie © Tymoteuszka
TGD w Tomaszowie © Tymoteuszka
Kategoria niezwykłe, solo, zamki i pałace, nad brzegami, pieszo, lubelskie, w towarzystwie
- DST 45.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:28
- VAVG 18.24km/h
- VMAX 48.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek Wielkanocny = szlakiem Maratonu wokół Zalewu Sulejowskiego ;)
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 1
Oj, znów trafił się wyjazd czysto spontaniczny.KiIka telefonów i spotykam się z Piotrem, organizatorem Bike Orientu, i jego kolegą, w okolicach tamy na Zalewie Sulejowskim.
Jak się okazuje chłopaki robią objazd trasy Maratonu wokół Jeziora Maraton , który odbędzie się we wrześniu br., na który w imieniu organizatorów bardzo zapraszam, tym samym zachęcam do udziału.
Z chłopakami pokonuje odcinek od tamy do Zarzęcina.
Już na samym początku bardzo żałuje, że nie ubrałam kasku na głowę.
Czasami mam watę w nogach, czyżby jestem panikarą?
Nie czuję się za dobrze w takim terenie. Maja Włoszczowska byłaby tutaj uszczęśliwiona ;)
Dodatkowo kolano pobolewa, oj.
Kilka "obiektów" po drodze mijanych, czy to pokonywanych widzę na własne oczy.
Dziwnie to brzmi, bo tak blisko miejsca zamieszkania, a ja jestem tutaj pierwszy raz.
Nigdy bym nie wpadła na pomysł, aby tędy się zapuścić rowerem.
Oj działo się, oj była zabawa, z mojej strony oczywiście.
Chłopaki mieli tę trasę w jednym paluszku pokonywali przeszkody jakby się tutaj urodzili :p
Dziękuje za tę krótką przejażdżkę pełną wrażeń, inną :)
Z Zarzęcina wracam szlakiem przez las, w Smardzewicach skręcam na kolejny szlak rowerowy, którym udaję się na Wąwał, a później prosto do miasta.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, pieszo, w towarzystwie
- DST 89.50km
- Czas 05:30
- VAVG 16.27km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Orient - Dolina Warty
Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 3
Jeszcze BikeOrientów nie ma ;) © Tymoteuszka
ale zaraz się pojawią :)
Miało mnie nie być.
Miało być słonce, miało nie wiać.
Za to było chłodno i pochmurno no i bardzo wietrznie.
Przecież ja nie narzekam.
Witajcie na
Bike Orient - Szczepocice Rządowe koło Radomska, woj. łódzkie
Odprawa, rozdanie map i start godz. 9.45
Przy rozdaniu map panuje zamęt, żeby nie powiedzieć rozgardiasz.
Niestety, dostaje mi się ją dopiero po 5 minutach, w innym miejscu, niż wskazano na początku.
Trudno. Przecież nie jestem jedną z faworytek.
Po chwili zapoznaję się z nią, kreślę sobie trasę i jadę w kierunku
PK 6 - rozlewisko strumienia przy drodze, czy będzie mokro na samym początku? To się okaże.
Z początku jadę asfaltem, mijają mnie chłopaki z Etisoftu, ja jadę swoim tempem, nie mam zamiaru umierać po drodze.
Trzeba rozłożyć siły na 8h 15 minut całego rajdu.
Skręcam w lewo w las. Wydaję mi się, że dobrą ścieżką, później coś mi nie pasuje. Jak się później okazało, za daleko, wyjechałam poza mapę, na asfalcie skręcam w lewo, pedałuje dość długi odcinek, muszę się teraz kierować w prawo do lasu wjechać tym samym na szlak koński, ale nigdzie go nie widzę. Cóż, raz kozie śmierć, celuje, czy trafnie?
Dojeżdżam, a raczej dochodzę, do strumienia, ups, kąpanie mnie czeka? Jest mostek, przechodzę na drugą stronę i wjeżdżam na sam punkt. Jest!
Pierwsze koty za płoty.
Zapomniałam już jak to się robi.
Na punkcie okazuje się, że nie ma perforatora, więc dokumentuje foto.
Rozlewisko © djk71
PK 3 - róg fundamentów dawnego ogrodzenia
Przejeżdżam polem pod trasą DK 1, po czym szlakiem końskim w okolice punktu.
Pojawiają się piachy. Punkt też jest.
PK 5 - ambona myśliwska
Wzdłuż czerwonego szlaku rowerowego i konnego...zawracam, za daleko, dalej przerywaną na skraju lasu i pola, widać ambonę - nie tą jak się później okaże - nie tylko ja mam problemy z....odnalezieniem, ambona jest, ale nie ma przy niej punktu, czyli to nie ta.
Jadę po błotku, po chwili już pcham rower, po czym wsiadam i zaliczam glebę. Wyglądało to nie zaciekawie, na szczęście jestem cała. Ktoś pyta czy żyję?
To była tylko gruba leżąca gałąź, która mnie zatrzymała podczas jazdy.
Pierwsza dziś ambona © djk71
Tutaj decyduję się na ominięcie PK 12, który jest bllisko, ale za to z niedogodnym dojazdem i w pobliżu licznych kanalików wodnych, znając mnie, bardzo dużo czasu zajęłoby mi jego odnalezienie, zatem rezygnuje, jadąc przez wieś Jankowice prosto na
PK 10 - brzeg zbiornika wodnego - gdzie organizatorzy postarali się o zadanie specjalne, polegające na przepłynięciu w kajaku na środek zbiornika, gdzie jest umiejscowiony punkt.
Fajna odmiana, zamiast siodełka rowerowego, siodełko kajakowe, wiosło w ręce, karta w zęby i płynę.
Wszystko ładnie i pięknie, tylko, że mając już perforator i kartę w ręce.....nie pamiętam który to punkt, ups.....
Nic tylko zostało mi czekać na kolejnych zawodników. Czekam jakieś 5 minut :( katastrofa).
Zdjęcie autorstwa Pawła Banaszkiewicza, pozdrawiam :)
Z kartą w zębach odbijam się od dna ;)
To był początek, co było dalej już wiecie.
Podczas zadania specjalnego © Tymoteuszka
PK 15 - prawy brzeg Warty
Chwilę asfaltem, wskakuje na rowerowy zielony, w odpowiednim momencie skręcam w lewo i telepę się dróżką leśną, która mnie nie zachwyca, mam już dość siodełka, dupa boli. Punkt w okolicach wsi Prusicko.
PK 19 - prawy brzeg Warty
I znów nad Wartą © djk71
Kolejny o tej samej nazwie.
Zanim tutaj dotrę ścieżka, którą jadę poprowadzi mnie wprost pod bramę prywatnej posesji, na której widzę dwa piękne konie.
Mam szczęście, w tym samym momencie, kiedy się do niej zbliżam przyjeżdża właściciel i otwiera mi bramę :) dziękuje.
Wyjeżdżam tym samym we wsi Ważne Młyny, gdzie nieopodal znajduje się punkt.
Wracam na asfalt i kieruję się na
PK 20 - dawny młyn - bufet
Zanim trafię na punkt, troszkę pokołuje między domkami letniskowymi :)
Tutaj dochodzą mnie wieści, że dwie osoby po drodze złamały ramę przy rowerze, czy to fakt, czy mit?
Brrrrrr. Przy okazji słyszę też, że przy następnym punkcie, który chcę odwiedzić, nie ma perforatora. Dobrze wiedzieć.
PK 16 - wieża przeciwpożarowa
Zostały tylko napisy © djk71
PK 17 - lewy brzeg Kocianki
Brzuchackim duktem do celu. Na punkcie jak się okazało też nie ma perforatora.
Ścieżka leśna, która wiodła do punktu, dała mi w kość, a raczej w pupę.....marzę już o mecie, nie wytrzymam chyba z bólu.
Po drodze opuszczam PK 14, marzę tylko o asfalcie gładkim jak szklanka, więc jadę szosą wprost po
PK13 - dół
Opis brzmi ciekawie. Na pewno nie będzie on sam, tylko kilka, a może kilkanaście?
Nie mylę się.
Zanim dotrę do niego, mija kilka chwil.
W tym momencie mam już 10 PK, tyle ile trzeba maksymalnie zdobyć na trasie Mega, czyli wszystkie.
Gdyż moje siodełko jest niedysponowane, marzę tylko o jednym, pojechać asfaltem do mety.
Nie patrzę na licznik, bo to nie ma sensu, nie mam co się spieszyć, a tym bardziej, że wiatr daję mi cały czas po twarzy, co mnie bardzo spowalnia i oziębia za jednym zamachem.
Cieszę, się że zdobyłam 10 PK, a w jakim czasie to się okaże.
BikeOrient edycja Szczepocice © Tymoteuszka
Nad Wartą © Tymoteuszka
Czarny Bocian wypatrzył bociana © Tymoteuszka
Na mecie oddaje kartę.
Po czym myję się i przebieram w suche ciuchy.
Idę na stołówkę zjeść gorący posiłek przygotowany dla każdego uczestnika.
Mniam mniam.
Na stołówce pogaduchy ze znajomymi.
Ogłoszenie wyników i pora jechać do domu.
Po 12 godzinach na nogach legnę na łóżku niczym kłoda :)
Dzięki wszystkim za wariacko przemiły dzień. Inny niż taki zwykły. ;)
P.S. Fotki z trasy (punktów kontrolnych zapożyczone od djk71) - dziękuje.
P.S. Przed zawodami zrobiłam sobie rundkę zapoznawczo-rozgrzewającą po okolicy, zatem kilometrów podczas zawodów było zdecydowanie mniej.
Wynik:
trasa Mega - 4 miejsce wśród kobiet (18 minut dzieliło mnie od miejsca 3 - go)
- 18 miejsce open
10 PK zaliczone w czasie 6h 29minut
Kategoria łódzkie, nad brzegami, śląskie, solo, w towarzystwie, zawody
- DST 60.50km
- Czas 03:03
- VAVG 19.84km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Ziemi Obiecanej
Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 5
Wsiąść do pociągu © Tymoteuszka
Ta niedziela miała nie tak wyglądać jak wyglądała.
Przepraszam wszystkich pokrzywdzonych.
Przepraszam za nadzieję na spotkanie po roku czasu nie widzenia się, beznadziejnie to wyszło.
Przepraszam za współtowarzysza za marudzenie i ciągłe zmienianie a to humoru, a to kierunku jazdy, a to moich kaprysów.
Głupi dzień, głupi humor, a może niehumor spowodowany brakiem spotkania z Kimś - to moja wina i z powodu okrutnej pogody jaką mieliśmy przez prawie cały czas trwania tejże wycieczki.
Ogólnie rzecz biorąc PRZEPRASZAM za niedyspozycję.
Na Dworcu czeka na mnie niespodzianka.
To znaczy byłam do końca przekonana, że do Ziemi Obiecanej, czyli do miasta Łodzi wybieram się pociągiem sama.
Okazało się, że czeka na mnie współtowarzysz Jerzy.
Poświęcił się i wybrał przejażdżkę pociągiem w nieznane, a może pociągami....zamiast spędzić niedzielę ze swoją żoną.
Z okien pociągu dostrzegamy kropelki, krople deszczu.
Im bliżej celu, tym są bardziej wyraziste.
Cóż, może wystartuje na miss mokrego podkoszulka?
Po drodze Jerzy dowiaduje się, że nie jestem przygotowana do zajęć, tzn. nie mam konkretnego celu, jaki chciałabym zobaczyć.
Poza cerkwiami i synagogami w centrum.....nie mam pomysłu na zwiedzanie Łodzi.
Z powrotem mamy w planie powrót na dwóch kołach, czy się uda?
Tymczasem wysiadamy na Dworcu Kaliskim.
Krople deszczu, szarość nad głowami bardzo mnie dołuje.
Grzywa, dopiero co ścięta mnie denerwuje, zasłania mi jedno oko i tym samym nie widzę nic. Co chwilę nią trzepę na boki niczym koniu, nie pomaga. Denerwuje.
Z mapy nic nie wyczytuje, gdzie, w którym kierunku? Dobrze, że współtowarzysz wie w którym kierunku jechać. Dziękuje.
Po drodze opowiada, pokazuje.
Pierwszym punkt kontrolny to cerkiew św. Aleksandra Newskiego stojąca w samym centrum Łodzi.
Pisałam, że po Łodzi jeździ się paskudnie?
Sobór św. Aleksandra Newskiego w Łodzi © Tymoteuszka
W 1948 cerkiew w Łodzi uzyskała rangę soboru, zostając równocześnie katedrą diecezji łódzko-poznańskiej © Tymoteuszka
Cerkiew została zbudowana w stylu rosyjsko-bizantyjskim na planie ośmiokąta © Tymoteuszka
Wejść do jej wnętrza się nie udaje, nabożeństwo jeszcze trochę potrwa, szkoda.
Jest przeznaczona dla ok. 850 osób © Tymoteuszka
Na mapie odnajduję jeszcze jedną cerkiew, położoną niedaleko od tej pierwszej.
Kierujemy się teraz w jej stronę.
Cerkiew św. Olgi w Łodzi © Tymoteuszka
Świątynia znajduje się się przy ulicy Grzegorza Piramowicza 12 w Łodzi © Tymoteuszka
Kierujemy się nieco na północ, aby osiągnąć nasz wspólny cel, cmentarz żydowski.
Przez Stary Rynek, koło kościoła Wniebowzięcia NMP.
Kościół Wniebowzięcia NMP w Łodzi © Tymoteuszka
Wprost na cmentarz wjeżdżam jak zmokła kura.
Tutaj odechciewa mi się mojego kochanego pedałowania.
Oprócz deszczu przyczynił się także dokuczliwy wiatr.
Na Ziemi Obiecanej w krainie deszczowców © Tymoteuszka
Dom Przedpogrzebowy na terenie cmentarza żydowskiego w Łodzi © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza obowiązuje bilet zakupiony tuż po przekroczeniu bramy.
Wnętrze Domu Przedpogrzebowego © Tymoteuszka
Mur okalający cmentarz żydowski w Łodzi © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza © Tymoteuszka
Teren cmentarza jest ogromny, wszystko na nim zachwyca.
Skupiam się na tym okropnym deszczu, a nie na tym co potrzeba.
Wkurzam się sama na siebie.
To nie tak miało to wszystko wyglądać.
Eh.
Mauzoleum Izraela Poznańskiego © Tymoteuszka
Grób rodzinny Jarocińskich © Tymoteuszka
Podczas tego spaceru oznajmiam Jerzemu, że nie mam ochoty wracać 50 km do domu pośród spadających miliona kropel deszczu.
Mina Jego mówi sama za siebie.
Pada pomysł, aby dojechać na dwóch kołach do Dworca na Widzewie i też tak robimy.
Na dworcu okazuje się, że najbliższy pociąg zawiezie nas do Koluszek i tam jedziemy.
Macewy © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza żydowskiego © Tymoteuszka
Na cmentarzu żydowskim w Łodzi © Tymoteuszka
W Koluszkach decydujemy się na rowerowy dojazd do domów.
Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Koluszkach © Tymoteuszka
Mus to mus © Tymoteuszka
W Koluszkach deszczu nie ma.
To dobry znak.
Deszcz pojawia się dopiero w Łazisku, jakieś 5 kilometry od domu.
Przed bramą Fabryki Przyczep w Niewiadowie © Tymoteuszka
Na drugą stronę © Tymoteuszka
Po drodze do domu, spostrzegam z głównej drogi jak na polu śmigają bociany.
Jedziemy w pole.
Były aż trzy!! :)
Pierwsze bociany wiosny 2014 © Tymoteuszka
Kolorowy ganek © Tymoteuszka
Podróż rowerem po Łodzi pełnej deszczu wcale mnie nie zachwyciła, gdyż mało widziałam.
Cmentarz żydowski zachwycił - dzięki. Być może odwiedzę go jeszcze raz, bardziej dokładnie i w bardziej przyjaznej aurze ;)
Kategoria łódzkie, w towarzystwie, niezwykłe