Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

solo

Dystans całkowity:27615.84 km (w terenie 2221.50 km; 8.04%)
Czas w ruchu:1196:48
Średnia prędkość:19.06 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:10657 kcal
Liczba aktywności:681
Średnio na aktywność:40.55 km i 2h 13m
Więcej statystyk
  • DST 21.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimny czwartek

Czwartek, 11 lipca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 1

Nie przypuszczałam, że jeszcze w tym tygodniu wyjadę, środa należała do tych rowerowych, a także czwartek, waw, dwa dni pod rząd - święto.
Nadarza się okazja, więc jej nie marnuje.

Bez zbędnych obciążeń.
Lustrzankę zostawiam w domu.
Zdejmuje mapnik z kierownicy, chciałabym choć troszkę zaobserwować kręcący się licznik.

Kwiat polny © Tymoteuszka


Tym razem jadę na południowy zachód.
Przez Nagórzyce, Babi Dół, koło baru naleśnikowego, Wiaderno, Wolę Wiaderną.

W porównaniu do poprzednich dni, dziś nastała jesień, by nie powiedzieć zima.
Chłodno, ba zimno dziś, brrrr
Ubieram się w długie nogawki i rękawki, kamizelkę.
Ciekawe. Zmrozi mnie, czy się zgrzeję?

Odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: zmroziło mnie, żeby nie powiedzieć zamroziło, ten wiatr, brrrrr.
Zimno.
Dlatego przyjeżdżam do domu przed czasem.
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 48.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Balonik :)

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 2

Po pracy jadę się przewietrzyć. Na szybkiego.

Trasa w kształcie zdeformowanego balonika :)
Tomaszów Maz. - Ciebłowice - Spała - Królowa Wola - Inowłódz - Królowa Wola - Nowy Glinnik - Luboszewy - Tomaszów Maz.

Nawet jazda pod wiatr nie przeszkadzała mi za bardzo.

Niedługo tutaj rozpoczną się rozgrywki Ciebłowice CUP © Tymoteuszka


Jadę i obserwuje.
Coraz częściej wdycham opary z kominów, czy ludzie palą już w piecach?
A może spalają śmieci, bo mają ich za dużo?
Coraz więcej zółtych liści na drzewach, czyżby to jesień pukała do drzwi, a może winowajcą jest palące słońce?

Pilica płynie © Tymoteuszka


Na te i inne pytania na pewno niedługo znajdziemy odpowiedzi.

Coraz więcej takich pasów mamy w okolicy - ten odcinek należy do najrówniejszych :) © Tymoteuszka


Drewniana, kolorowa © Tymoteuszka


Bijemy na alarm? © Tymoteuszka


Zamek w Inowłodzu © Tymoteuszka


A w oddali kościółek romański św. Idziego © Tymoteuszka


Na tle baneru © Tymoteuszka


Ruiny zamku Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu © Tymoteuszka


Sezon kajakarski na Pilicy w pełni © Tymoteuszka


Letnia Galeria w Inowłodzu © Tymoteuszka


Galeria Atelier zaprasza © Tymoteuszka


W Luboszewach spotykam koleżankę na rowerze, która zmierza do domu.
Była pacjentka oddziału rehabilitacyjnego w naszym szpitalu, leżała na tej samej sali co moja mama, mniej więcej w tym samym czasie.
Oczywiście spytała się jak tam postępy, jak się miewa?
Powiem krótko. Była w szoku, pozytywnym oczywiście.

Oni chyba mnie śledzą, Kawalerzyści z Brygady Powietrznej © Tymoteuszka


Przepraszam za plamy, muszę wyczyścić obiektyw.

Zawsze otwarta brama © Tymoteuszka


Nieco dalej, spotykam znajomą, która zawzięcie tańczy zumbę, na nowym boisku Orlik w Luboszewach.
Zajęcia odbywają się w wakacje w plenerze, w różnych częściach miasta, jak i na wsiach.
Zumbę da się kochać.
Osobiście kiedyś się zaraziłam zumbą, kocham ten rodzaj tańca, ale cóż poradzić, trzeba było z czegoś zrezygnować.

Aleją ku zachodowi - zrobiło się tak © Tymoteuszka


  • DST 6.00km
  • Czas 00:22
  • VAVG 16.36km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

W tylnej oponie małe cosik, czyli jazda na flaku

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · dodano: 10.07.2013 | Komentarze 12

Pierwsza guma Czarnego Bociana od początku jego żywotności.
Takie małe conieco ugrzęzło w oponie, eh.
Przebiło dętkę i po jeździe, łeeeeeeee.
Dobrze, że stało się to na terenie miasta, po malutku wlokłam się w kierunku domu.
Inaczej byłoby prowadzonko?

Zdjęcie archiwalne.

czy my jesteśmy na Marsie? © Tymoteuszka


Jutro trzeba się wybrać po dętkę....
Niestety nie mają oryginalnych Schwalbe - taka jak była...eh
Czy w Polsce musi być wszystko made in Chiny, Wietnam?
Czy ja muszę się wybrać specjalnie po dętkę aż do Niemiec?
Chyba będę musiała.
Kto ze mną?
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 53.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 17.77km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Rezerwatu Lubiaszów, czyli "Ktokolwiek widział....ktokolwiek wie...."

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 4

Prosto po pracy udaję się w kierunku Rezerwatu Lubiaszów.
Co prawda byłam tam nieraz, przejeżdżałam szlakiem zielonym rowerowym, ale było to dość dawno temu, dziś chciałam sobie odświeżyć pamięć.

Zatem kieruję się na Wiaderno i dalej na Golesze.
W Lubiaszowie zerkam na mapę - na końcu wsi znajduje się cmentarz ewangelicki, który koniecznie chce zobaczyć.

Gdyby nie ten dach...ale i tak jesteś piękna © Tymoteuszka


Dotarcie do cmentarza nie stwarza mi wiele problemów, choć ukryty jest w lesie, prowadzi do niego leśna ścieżynka usiana krzakami, chwastami i przeróżną roślinnością kłującą ;)

Na terenie cmentarza ewangelickiego w Lubiaszowie © Tymoteuszka


Nagrobki nieco zniszczone © Tymoteuszka


Na moją osobę jest zorganizowany nalot wściekłych i głodnych komarów.
Nie dziwie się, weszłam w ich teren.
Nie mogę się odgonić.
Z trudnością pstrykam zdjęcia, niewyraźne, ponieważ muszę się non stop odganiać od tych małych potworów.

Cmentarz znajduję się na końcu wsi, w lesie, gdzie komary nie dają spokoju © Tymoteuszka


Dlatego zdjęcia są nieprecyzyjnie zrobione © Tymoteuszka


Pora na powrót.

W ogrodzeniu była sobie taka oto kapliczka z Frasobliwym © Tymoteuszka


Wyrazisty kolor kwiatów © Tymoteuszka


Po drodze pora odwiedzić Rezerwat Lubiaszów.

Na skraju Rezerwatu Lubiaszów © Tymoteuszka


Tablica ku czci © Tymoteuszka


Przez Rezerwat Lubiaszów prowadzi szlak rowerowy wokół Zalewu Sulejowskiego © Tymoteuszka


Tablica info, nieco niewyraźna, otulona zielenią © Tymoteuszka


W Rezerwacie Lubiaszów atakują mnie komary, tu też gubię Grześka...:( © Tymoteuszka


Później zauważam, że zgubiłam Grześka wcześniej zakupionego w sklepie, eh, pewnie leży na ścieżce gdzieś w Rezerwacie.
Ktokolwiek widział ktokolwiek wie....
o zaginionym Grześku....
uczciwego znalazcę czeka nagroda....

Polski kaktus ;) © Tymoteuszka


Przekraczam główną drogę Koło- Tomaszów i podążam na koniec wsi, by zacząć ponownie przygodę na ścieżce leśnej, i dalej polnej, a tym samym szlakiem czerwonym i czarnym dojechać do Żarnowicy i dalej do Wolborza.

Chata cioci Jadzi :) © Tymoteuszka


Gospodarstwo agro na drugim końcu wsi Lubiaszów © Tymoteuszka


Polną, nieznaną drogą w kierunku Żarnowicy © Tymoteuszka


Odcinek szlaku rowerowego Żarnowica - Wolbórz należy do lekko ekstremalnych, piaszczystych.

Czarnym i czerwonym szlakiem rowerowym - zagrzebana zostaję w piachu © Tymoteuszka


Dotarłam do miasta Wolborza.

Uwielbiam takie widoki, uwielbiam to miasto...za ciszę, za spokój, za zieleń © Tymoteuszka


Zatrzymuję się tylko przy straży pożarnej, po drodze mijam parę młodych jadących do kościoła na bryczce. Później gnam Łódzką Magistralą Rowerową w kierunku Ujazdu gdzie na wysokości znaku [Chorzęcin] skręcam w prawo i później na Tomaszów.
Na Magistrali staję i odbieram telefon, w czasie rozmowy zauważam jednego rowerzystę koło mnie, drugi powoli dojeżdża. Widzimy się po raz pierwszy. Jadą z Bronisławowa do domu, do Niewiadowa. Jedziemy krótki odcinek, gdyż skręcam na Chorzęcin, oni jadą prosto.
Zdziwieni są, że tak szybko jeżdżę ;) i jeszcze z mapą na kierownicy i z aparatem na plecach...
hahaha

P.S. Mówcie do mnie łysa :) Byłam u fryzjera, oczywiście, że rowerem, ściął mi wszystko co miałam na głowie.

  • DST 31.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pogoni za zającem polną ścieżką, czyli dziś są moje imieniiiiiiny :p

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 1

Krótka rundka w koło kominów.
Po drodze kuszę się na jazdę polną drogą z Jadwigowa w kierunku Wiaderna, ciekawe czy jazda nią będzie utrapieniem czy przyjemnością?

Jadę w tę i nazad.
Jadąc w kierunku Jadwigowa, czyli z powrotem, zając wybiega z pola i pędzi przed siebie polną dróżką, a ja za nim ponad 20km/h :)
Zając okazał się sprytniejszy, a może wyczuł, że Posterunkowa się zbliża i spyta się zająca o paszport? ;)

Drogą polną dojadę do Jadwigowa, jak się później okaże ;) © Tymoteuszka


Tę drogę polną zaliczam do urokliwych i przyjemnych - niech chowają się wszelkie odcinki szlaku konnego.

Bez aparatu dzisiaj, zdjęcie powyżej zrobione jest dzień później na tej samej drodze.

P.S. Dziś, 5 lipca są moje imieniny, czyli wycieczkę mogę podpiąć jako prezent od losu na dzień święta mojego ;P (tak nieśmiało powiem/napiszę).
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 26.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 19.02km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sentymentalnie tak

Środa, 3 lipca 2013 · dodano: 04.07.2013 | Komentarze 4

Mam już zaawansowaną chorobę rowerową.
Nie da się już nic ukryć.
Nałóg się pogłębia.
Bez roweru nie mogę już żyć.
Potrzebny lekarz, ale czy lekarz mnie wyleczy?
Chyba nie.

Jadę przed siebie, w sentymentalną podróż, blisko, w koło kominów, tam gdzie komary szaleją, muchy fruwają, świerszcze grają i ptaki śpiewają.

Po drodze zaliczam aptekę w Kauf i bank.

Maczki © Tymoteuszka


Centkowany © Tymoteuszka


Na łonie natury © Tymoteuszka


Dwa bliźniaki © Tymoteuszka


Brzozy na górce © Tymoteuszka


Wśród zbóż © Tymoteuszka


Różowe czochraki :) © Tymoteuszka


W bieli otulone © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 35.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 17.95km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Pastwiska

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 1

Ta niedziela nie należała do typowo rowerowych.
Są ważniejsze sprawy w życiu, nie samym rowerem człowiek żyje.

Tym razem wybieram się na Pastwiska znajdujące się koło Unewla.
Kierunek Sławno.

Na Pastwiskach © Tymoteuszka


Na polanie © Tymoteuszka


Żółtek © Tymoteuszka


Tę pszczółkę © Tymoteuszka


...którą tu widzicie © Tymoteuszka


Pastwiska koło Unewela © Tymoteuszka


Na Pastwiskach jest zielono © Tymoteuszka


Powrotny plan przez lasy, nieznanymi ścieżkami zepsuły nadciągające nieciekawe chmury, oraz słyszane gdzieś w oddali pomruki nadchodzącej burzy.

Wracam najszybszą możliwą szosą.
Przed Smardzewicami jednak zmieniam plany i zapuszczam się w polne.

Pora się przeprawić polną ścieżką © Tymoteuszka


Mając mapę przed oczyma, widzę wszystko, więc jadę w dotąd mi nieznane zakątki wioski.

Leśny Zakątek gdzieś na końcu wsi © Tymoteuszka


Chata pana Janka ze Smarzdewic © Tymoteuszka


W Smardzewicach znudziła mi się jazda główną ulicą, więc skręcam w ulicę bodajże wschodnią?, jest to nowa ulica, polna, im dalej tym w gorszym stanie. No nic, gdzieś dojadę. Mapa wskazuje na dużą piaskownicę ;)
Nie jechałam tędy.
Żałuje że nie wzięłam kasku na głowę.
Błoto, ślisko, urwisko, buty ślizgają mi się na pedałach niczym na lodzie.....

Po ścieżce nad urwiskiem dawnej piaskowni Tymoteuszka mknie © Tymoteuszka


Ale po mojej prawej stronie rozciągają się niesamowite widoki w dole...
Kilka kroków w prawo i spadam....
Jakby sobie tak teraz założyć spadochron i polecieć?
To byłoby to.

Dawna piaskownia w tle © Tymoteuszka


Zespół klasztorny franciszkanów i sanktuarium św. Anny z innej strony © Tymoteuszka


Niczym maki na Monte Casino © Tymoteuszka


Przez Rezerwat wracam do domu.

Uwielbiam takie prześwity © Tymoteuszka


Na szczęście burza mnie dziś nie dosięgnęła.

Za to wczoraj widziałam jak rwąca rzeka płynęła moją ulicą, ze studzienki się przelewało (od zawsze z resztą - budowniczy dróg, kanalizacji!!! - ZA MAŁĄ MAMY PRZEPUSTOWOŚĆ RUR!!!) zróbcie coś z tym!!!, podwórko pływało, było nieciekawie. Zdjęcia w wiadomościach, na necie mówią same za siebie.

  • DST 67.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 04:13
  • VAVG 15.89km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

w Dolinie Pilicy

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 1

Sobota.
Wyjeżdżam krótko po 14.00, choć upał nie daje za wygraną.
Jest gorąco, świeci słońce.
Postanawiam jechać na wschód, nad Pilicę, czy się choć trochę ochłodzę?
Jednak zanim dojadę nad rzekę, czekają mnie odwiedziny w informacji turystycznej w Spale.
Tam koniecznie muszę zakupić nową mapę.
Stara się mocno poszarpała, poprzedzierała i przy okazji wymoczyła - przeszła swoje.

Zahaczam o:

Wystawa florystyczna w Spale © Tymoteuszka


Wystawa florystyczna w spalskim parku © Tymoteuszka


Kwiatki kwiatki kwiatki © Tymoteuszka


Przepiękna kompozycja © Tymoteuszka


Huśtawka kwiatowa © Tymoteuszka


Stara się potargała, musiałam kupić nową © Tymoteuszka


Odwiedzam po drodze nowiutką siłownię na polanie.
Troszkę czasu tu spędzam.
Komary nie dają mi spokoju.

Nowa siłownia na polanie w Spale © Tymoteuszka


Jadę dalej, przez Królową Wolę.

Otoczenie stawu w Królowej Woli zmieniło się nie do poznania © Tymoteuszka


Skręcam w kierunku Rawy Mazowieckiej, przez Liciążną i Żądłowice.

W dole Dolina Środkowej Pilicy :) © Tymoteuszka


Żeby mi nikt nie powiedział, że u nas płasko jest :) © Tymoteuszka


Krzyż przydrożny © Tymoteuszka


W tych wsiach spędzam trochę czasu, objeżdżając wszelkie ich zakamarki.
PO czym z głównej trasy skręcam na południowy wschód i żółtym szlakiem rowerowym podążam w stronę Pilicy.
Staczam się w dół po wyboistej drodze, usianej kocimi łbami - eh, i to ma być szlak rowerowy - tu idzie się zabić.

W Rezerwacie Żądłowiece © Tymoteuszka


No cóż, przemierzam jedyną możliwą drogą przez Rezerwat, inne to ścieżynki, przecinki. Wyboru nie mam.

Kocie łby :) © Tymoteuszka


Widoki niesamowite, otóż jadę drogą, która jest ala wałem przeciwpowodziowym, po jednej jak i po drugiej stronie ciągnące się rozlewiska, nieco w dole.
Chmara komarów goni, a ja z sercem na ramieniu po śliskich kocich łbach pomykam.
Do tego ślizgające buty na pedałach.

W rezerwacie Żądłowice © Tymoteuszka


Ale i tak było pięknie.
I będzie tak dalej, nie wątpię.

Zielony szlak pieszy wzdłuż Pilicy © Tymoteuszka


Koło kościoła romańskiego napotykam rowerzystów ubranych w charakterystyczne koszulki. Czyżby to jakaś wycieczka z innego miasta?
Na skrzyżowaniu poczekałam, aż sobie odjadą ode mnie, po czym zmierzam niby w ich kierunku, nie wiem czy skręcili później w prawo czy lewo...

Skręcili tam, gdzie ja, doganiam ich, pstrykam im zdjęcia i później dowiaduję się, że przyjechali do Spały na weekend pociągiem z Łodzi (zakładowa wycieczka).
Dziś mają zorganizowaną wycieczkę rowerową po okolicy, a jutro spływają Pilicą.

Rowerzyści z miasta Łódź © Tymoteuszka


Brnę przez centrum do domu.
A tymczasem.....
Klient sklepowy na motorze mknie...

Mój klient na Triumphie przez miasto mknie. Nie zamienię roweru na motor, oj nie © Tymoteuszka


  • DST 26.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 18.14km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

W polu, niejednym z resztą...czyli "Dzień Czarnego Bociana"

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 5

Tymoteuszka, jak wiecie doskonale nie lubi szlaków konnych, gdyż na nich jest najwięcej piachu, nierówności itd.
Tymoteuszka tym bardziej nie lubi się zapuszczać na pole, gdyż tam też jest dużo piachu i innych niespodzianek, np. czyhające za rogiem na Tymoteuszkę myszy.
(Tymoteuszka na widok myszy wpada w panikę), cóż poradzić?

Ciekawe co Tymoteuszkę dzisiaj podkusiło by wyjechać w pole i to nie traktorem, ani jakąś tam maszyną rolniczą, tylko rowerem, i to w dodatku Czarnym Bocianem, który uwielbia takie klimaty, wręcz czuję się on jak u siebie, jak ryba w wodzie :)
Sprawiam mu przyjemność i robię dzisiaj "dzień Czarnego Bociana".

Jadę w pole, a nawet na kilka pól, ale zanim tam dojadę...

Widok z góry na Godaszewice i dalej na S8 i hektary lasów © Tymoteuszka


Uaha, wiatraki dwa :) © Tymoteuszka


Wbijam się w polną, ciekawe co czeka za rogiem? © Tymoteuszka


Czynny młyn w Chorzęcinie © Tymoteuszka


Czarny Bocian gdzieś w polu © Tymoteuszka


Za polem kościół w Chorzęcinie i jego dwie wieże © Tymoteuszka


Dzwonnica koło kościoła w Chorzęcinie © Tymoteuszka


Czuję sentyment do tej parafii, dlaczego?
Otóż w 2000 roku "urodziłam się" ponownie, to z tej parafii był organizowany wyjazd na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu a Janem Pawłem II, i tutaj właśnie wszystko się zaczęło, zrodziło...Wyjazd pamiętam do dnia dzisiejszego z najmniejszymi szczegółami, minuta po minucie, dzień po dniu.
Takich dni (15 dni w podróży) nie zapomina się do końca życia.

2 miliony młodych w jednym miejscu, 50 stopni temperatury, śpiewy, tańce, koncerty, spotkania. Wszystko to dla niezwykłego Człowieka w bieli.


Św. Małgorzaty Dziewicy i Męczennicy © Tymoteuszka


Wybudowany zostal w latach 1886-1892 © Tymoteuszka


Podobają mi się witraże, nawet te najprostsze © Tymoteuszka


Zostawiam Bociana w polu i idę z buta po wiatrak © Tymoteuszka


Pod wiatrakiem © Tymoteuszka


Czarny Bocianie, gdzie jesteś? © Tymoteuszka


Dwa wiatraki na jednym zdjęciu © Tymoteuszka


Kultowy metalowy most na rzece Wolbórce © Tymoteuszka


  • DST 124.00km
  • Czas 05:57
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Wyżynę Przedborską

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 4

Plany planami.

Życie swoje.
Kiedy ja się oduczę planować?

Ostatnio bardzo mało i krótko spędzam czas na siodle.
Cóż poradzić.
Wydawałoby się, że skoro jest coraz lepiej to i czasu powinno być więcej, pracy mniej, obowiązków mniej - guzik prawda. Pracy i obowiązków przybywa, teraz trzeba być bardziej czujnym i mieć oczy w około głowy.

Wyszło dziś jak wyszło.
W nocy budzę się kilka razy, gdyż mam nocny dyżur..., gdy wstaję krótko po 5.00, postanawiam już się nie kłaść, tylko planować trasę na dzisiejsze przedpołudnie, gdyż czasu na wycieczkę mam do ok. 13.00, ubieram się, jem śniadanie, pakuję i w drogę.
O 6.45 jestem już na siodełku.
Dziś kieruję się na południe, w stronę Przedborza, za Sulejów.
Postanawiam odwiedzić nowe miejsca, których jeszcze nie widziałam.

W Szarbsku odwiedzę dwór z XXw., w Skotnikach drewniany kościółek, oraz w Tarasce mini skansen.

Z Tomaszowa kieruję się najpierw na: Smardzewice - Zajączków - Mniszków - Jaksonek - Dębowa Góra - Kamocka Wola - Kawęczyn - Szarbsko - Stara - Nowy Reczków - Skotniki.
Z powrotem nieco inną drogą, bo przez Wójcin.

Granica Sulejowskiego Parku Krajobrazowego © Tymoteuszka





Z rana jest całkiem przyjemnie, choć po 10 km zdejmuję rękawki i nogawki, trochę już mnie przypieka.

Po drodze nie zatrzymuje się nigdzie, nie fotografuję, gdyż mam mieszane uczucia czy zdążę na czas do domu.
Podziwiam pagórkowatą krainę z wysokości siodełka.
Jest pięknie.
Tu góra, tam góra, zjazd, podjazd, mam co robić, przerzutki zmieniam jak szalona :)

[img title="Czarny Bocian w swoim żywiole" width="484" height="324" />
W tej gminie mnie jeszcze nie było © Tymoteuszka


W ten sposób dojeżdżam do pierwszej atrakcji wycieczki.
Szarbsko wita.
Wieś, całkiem przytulna, z licznymi drewnianymi domkami :), leży nie opodal Pilicy, gdzie biegnie kajakowy szlak, liczne znaki zachęcają do takiej formy odpoczynku, a dziś pogoda idealna na spływ :)

Dwór w Szarbsku obecnie w prywatnych rękach © Tymoteuszka


Ogrodzenie, a zarazem teren prywatny, na którym znajduję się ów dwór nie zachęca do robienia zdjęć, lecz Tymoteuszka ryzykuje i foci.
Nikt się nie doczepił, gdyż robię to w bardzo szybkim tempie.

Dwór z początku XX w., otoczony parkiem © Tymoteuszka


Wracam do skrzyżowania we wsi i przejeżdżam przez strumyk.
W ten sposób dojadę do drogi głównej w innym miejscu.

Strumyk we wsi Szarbsko © Tymoteuszka


Kapliczka © Tymoteuszka


Droga do Skotnik trochę mi się dłuży, nie powiem, na szczęście pojawia się znak we wsi Stara (Skotniki = 4km), ufff, spuszczam powietrze i pedałuję dalej.

Liczne podjazdy sprawiają, że nie osiągam Bóg wie jakiej prędkości.
Co jak co, ale jazda po pofałdowanym terenie nie jest moją mocną stroną.
Parę kilometrów na wschód i już bym była w województwie mazowieckim, jednak nie dzisiaj.

Skotniki witają © Tymoteuszka


W centrum wsi zaskakuje mnie pozytywnie duży, zadbany ryneczek, za którym mieści się oto ten kościółek.

Drewniany kościólek w Skotnikach © Tymoteuszka


Późnogotycki kościółek z 1528 roku © Tymoteuszka


Pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny © Tymoteuszka


Zbudowany z drewna modrzewiowego i kryty gontem © Tymoteuszka


Obok na placu stoi drewniana wieża © Tymoteuszka


Oraz min. popiersie Jana Pawła II © Tymoteuszka


Organy © Tymoteuszka


Wnętrze kościoła © Tymoteuszka


Nie zostaję tutaj dłużej, po obejrzeniu kościoła kieruję się w drogę powrotną, nie ma czasu.
Znów czeka mnie przeprawa przez teren pagórkowaty i trzeba trochę siły włożyć, aby odcinek przejechać.

Po drodze czuję jak odcina mi prąd.
Wody w bidonie coraz mniej, sklepy pozamykane, nie mam gdzie się zaopatrzyć.
Głowa coraz bardziej boli od słońca, mimo kasku na głowie.
Postanawiam na chwilkę zatrzymać się w cieniu, zjeść banana, może mi przejdzie?

Do Taraski dziś nie dojechałam, mini skansen odkładam na później.

Niestety. Jest coraz gorzej.
Siedzenie boli od siodełka.
A czynnego sklepu nadal brak.

Czyżbym napiła się dopiero w domu?
W Smardzewicach, 8 km od Tomaszowa znajduję otwarte sklepy, mogę wybierać, zaglądam do jednego, kupuję śnieżkę dla ochłody i Tymbarka, siedzę wcieniu i delektuję się zimnym lodem:
Obok mnie siedzą dwaj rowerzyści, patrzą na mapę z grą terenową Adventura Orient, czyżby jechali szukać punktów kontrolnych?

Za rogatkami Smardzewic wyprzedzam starszego pana na rowerze z torpedą w kole, obutego w różne torby na bagażnikach.
Dogania mnie na wysokości Kopalni Biała Góra.
Nieśmiało pyta czy daleko do Rezerwatu Niebieskie Źródła?
Mówię że nie, możemy tam wspólnie podjechać.
Jedziemy dalej przez las.
Mężczyzna jak się później okazuje, jedzie z Tuszyna, ma przejechane ok. 70 km, po obejrzeniu Niebieskich chce kierować się do domu.
Więc proponuję, że go odholuje do drogi wylotowej na Zawadę.
I tak jedziemy do okolic Jednostki Wojskowej, gdzie się rozstajemy.
Jechał bez mapy, więc chciałam mu dać, ten odmówił, cóż.
Życzyłam mu szerokiej drogi.
Ciekawe czy jeszcze coś ciekawego zwiedził po drodze?

Tym sposobem w domu ląduje krótko po 12.00