Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
solo
Dystans całkowity: | 27615.84 km (w terenie 2221.50 km; 8.04%) |
Czas w ruchu: | 1196:48 |
Średnia prędkość: | 19.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 116 m |
Suma kalorii: | 10657 kcal |
Liczba aktywności: | 681 |
Średnio na aktywność: | 40.55 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
- DST 3.00km
- Sprzęt Reksiu - SPRZEDANY
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza guma Kitka
Środa, 29 lutego 2012 · dodano: 01.03.2012 | Komentarze 3
Już dawno przymierzałam się do poważnych zakupów rowerowych, ale nigdy nie było czasu.Teraz zostałam przymuszona.
Kitek zrobił mi niespodziankę.
Flak z tyłu.
Okazało się, że to dętka.
Musiało się to stać we wtorkowy dzień.
No cóż, musi kiedyś być ten pierwszy raz.
Byłam zmuszona wyprowadzić Reksia na mokry spacer.
Hm. Biedactwo.
Dobrze, że w sklepie, gdzie pracuje mam warunki do czyszczenia roweru, bo inaczej bym musiała poświęcić którąś tam niedzielę.
Do hurtowni/sklepu rowerowego.
Dętka to był priorytet.
Kupiłam też zestaw lampek, licznik i smar do łańcucha.
Na razie to tyle, reszta kiedy indziej.
Dętka niestety made in China. Nie ma innych.
Polakom nie chce się robić.
Niestety to samo jest z częściami motocyklowymi, z którymi mam styczność na co dzień.
nowy licznik© Tymoteuszka
Kitek przeszedł za jednym zamachem poważną przemianę.
Otóż został odświeżony, brud z tamtego sezonu odszedł w niepamięć.
Pucowanie.
Polerka.
Smarowanie.
Kitek wygląda tak jak nowy ;), aż szkoda go wyprowadzać :)
Niestety brakuje tylko błotników.
Od dłuższego czasu tłukę się z myślami i pytaniem: jakie?
Do tej pory nie znalazłam odpowiedzi.
Rama jest zbyt skomplikowana, jedyne co mozna założyć, to takie mocowane do sztycy.
Ale te wyglądają, tak jakby miały zaraz odpaść, albo spaść na oponę.
Nie wiem.
Proszę o porady.
Dzięki z góry.
Mimo, że jest piękna wiosenna pogoda, dzień bez dłuzszej jazdy, a po pracy coraz widniej.
Przynajmniej posprzątałam podwórko i ulicę z tony piasku, który pozostał po zimie.
- DST 8.50km
- Temperatura 2.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Zbieranina z poniedziałku i wtorku
Wtorek, 28 lutego 2012 · dodano: 28.02.2012 | Komentarze 0
W poniedziałek z rana po suchej nawierzchni do alergologa, na moją ukochaną szczepionkę :(, po pracy w śniegowej scenerii do banku, do sklepu, do Kauflandu - tu udało mi się zakupić gorące pachnące bułeczki. Mniam mniam.We wtorek, wczesnym rankiem, już po suchej nawierzchni :) do pana fryzjera, umówić się na ścięcie głowy ;). Zawsze się umawiam na piątek na 8.00, przed pracą, dlatego wyznaczył mi dziwny termin, bo 23 marca, dopiero w domu skojarzyłam, że to baaaardzo odległy termin, bo za miesiąc.
Pan fryzjer zapytał: "to Ty na rowerze?!"
Nie wiem czy wytrzymam z moimi kłakami do tego terminu, muszę jakieś spięcie wymyśleć, bo już nie wiem co ma robić z włosami, za bardzo odrosły.
Z rana zimniej niż wieczorem, wcale mnie to nie dziwi.
To chyba będą moje ostatnie kilometry w tym miesiącu.
Chyba, że jakimś cudem jutro się wypogodzi i nie będzie padać to białe coś.
Dziś biel kłuje strasznie w oczy.
Ta plucha, ciapata i ten syf.
Nie mogłaby nastać pora sucha?
Weekend zapowiada się wyjątkowo słoneczny, dlatego już naszykowałam trasę na sobotę po pracy i niedzielę. :)
- DST 23.00km
- Temperatura 2.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
kółeczko nad Jezioro Sulejowskie i Groty Nagórzyckie
Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 26.02.2012 | Komentarze 4
Na dziś miałam zaplanowany wyjazd do Łodzi na Targi turystyczne "Na Styku Kultur".Wczoraj byłam gotowa jechać.
Dzisiaj niestety już nie.
Za co bardzo przepraszam Sylę, miałyśmy się tam spotkać.
Do spotkania nie doszło, szkoda. No cóż, będą inne okazje.
Czas na pierwszą w tym roku dłuższą wycieczkę :)
Czyżbym rozpoczęła sezon?
Wstałam dość wcześnie, zobaczyłam upragnione słoneczko, uf wreszcie przestało padać.
Jest potworny wiatr, który mnie nie odstrasza.
Ubieram się w ciuszki i jedziemy z Kitkiem.
Kitek gotowy do drogi, no to jedziemy...© Tymoteuszka
błękitek© Tymoteuszka
Najpierw obieramy cel: cmentarz na Smutnej, tam omiatam groby i jadę dalej.
Do kościoła, mam kilkanaście minut do Mszy, więc się nie spiesze.
kościół pw. św. Jadwigi© Tymoteuszka
W kościele trochę zmarzłam.
Obieram kierunek południowy, zatrzymuje się na chwilkę tutaj:
most nad rzeką Pilicą© Tymoteuszka
i wjezdżam po chwili do Rezerwatu Niebieskie Źródła.
Odstrasza mnie wszechobecne błoto, więc nie zapuszczam się głębiej.
wjazd do Rezerwatu Niebieskie Źródła© Tymoteuszka
łabądek© Tymoteuszka
Sporawa część Źródeł już odmarznięta, reszta skuta lodem.
część zamarznięta© Tymoteuszka
się oparł© Tymoteuszka
a na niebie raz słońce, raz chmury...
światłość© Tymoteuszka
Przebiegła mi drogę, nie zdążyłam chwycić za aparat...
wiewióra myk na drzewo© Tymoteuszka
wiewióra na drzewie© Tymoteuszka
Z Rezerwatu jadę w kierunku Smardzewic.
sanktuarium św. Anny w Smardzewicach© Tymoteuszka
a później nad Jezioro Sulejowskie.
Potwornie wieje.
Chętnie wypiłabym czegoś gorącego, ale nie ma gdzie, wszystko pozamykane.
już widać Jezioro Sulejowskie© Tymoteuszka
widok na tamę© Tymoteuszka
widok z tamy© Tymoteuszka
widok na plażę i molo© Tymoteuszka
z drugiej strony rzeka Pilica© Tymoteuszka
Jadąc przez tamę widzę bojery i jednego napalonego wędkarza, któremu chyba życie nie miłe.
to nie rowery, tylko bojery© Tymoteuszka
oszołom łowi ryby© Tymoteuszka
jasność nastała© Tymoteuszka
Opuszczam "jeziorańskie" widoki i skręcam koło Hotelu Kruk, na Borki.
drewniana chałupa© Tymoteuszka
przydrożny krzyż© Tymoteuszka
...później w kierunku Tomaszowa.
Jadę pod wiatr.
Przede mną górzaste tereny.
tu zaczyna wiać prosto w twarz© Tymoteuszka
wszędzie nas monitorują© Tymoteuszka
z górki, na pazurki, zawsze boję się tędy jechać....
zakręt śmierci© Tymoteuszka
Za zakrętem widać już Groty...
Groty Nagórzyckie już otwarte© Tymoteuszka
Wypada wejść do środka, jeszcze przez dwa miesiące wstęp wolny.
Podziemna trasa liczy 160 metrów długości.
Wewnątrz temperatura waha się między 6-7 stopni.
Fotografować nie wolno.
Ale można zajrzeć tutaj i obejrzeć nie moje zdjęcia Groty Nagórzyckie
Dowiedziałam się, że w grocie śpi sobie aż jeden nietoperek.
krzyczą, że fotografować nie wolno© Tymoteuszka
udaje mi się tylko 2 zdjęcia zrobić© Tymoteuszka
A tutaj już w domu....
po wycieczce© Tymoteuszka
ile ja mam zmarszczek :)© Tymoteuszka
Po kawie, czas na obiad.
obiad :)© Tymoteuszka
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, solo
- DST 4.50km
- Aktywność Jazda na rowerze
do kościoła
Sobota, 25 lutego 2012 · dodano: 25.02.2012 | Komentarze 0
Piątek. Do kościoła na drogę krzyżową, na 20.00.Ciemno, wiatr szaleje.
Z racji tego, że Kitek nie posiada sprawnego oświetlenia, zmuszona jestem jechać po chodniku.
Dobrze, że jest wieczór i nie chodzi tyle ludzi, ile w ciągu dnia. Jest luźno :)
Szaleje. Jadę szybko. Jakbym miesiące nie jeździła i pierwszy raz na oczy widziała rower.
Hamują mnie sygnalizacje świetlne. Szkoda.
Pierwszy test nowych ciuszków przeszedł do historii.
Padało, bardzo wietrznie.
Carmeliana;), ciuszki spisały się na medal.
Było mi w nich za gorąco. Muszę to napisać na ścianie: "Tymoteuszka pisze, że było jej gorąco w lutym na rowerze ;)"
Pewnie za dużo warstw na siebie nałożyłam.
Kolejnym razem mniej ich założe. Muszę pokombinować ze strojem.
- DST 6.00km
- Temperatura -8.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Nadszedł czas ruszyć Kitka z domu - na cmentarz i po mieście...
Sobota, 11 lutego 2012 · dodano: 11.02.2012 | Komentarze 4
Święto Narodowe.Wczoraj byłam na siłowni na siłowni
Dzisiaj też chciałam, ale...
...wyprowadziłam Kitka na spacer przy - 8*C.
Rekord temperatury pobity. :)
Jam, nikociśnieniowiec, zmarzluch lubiący ciepełko, ubrałam się jak eskimos.
Pojechałam na cmentarz, z powrotem okrężną drogą do domu.
Niedługa wycieczka, dlatego, że nie chciałam za bardzo zmarznąć i udało mi się.
Na głowie komin i czapka.
Na tułowiu 4 warstwy.
Na nogach 3 warstwy, w tym stare, wygrzebane wiatroszczelne cieniutkie spodnie - nadaja się też na deszcz.
Na stopach 3 warstwy + botki :)
Rękawiczki narciarskie.
rękawice narciarskie© Tymoteuszka
Rękawiczki narciarki zdały swój egzamin na ocenę celujacą.
P.S. Z OSTATNIEJ CHWILI:
Tegoroczny Rajd na orientacje BikeOrient2012 odbędzie się w Budach Grabskich - Puszcza Bolimowska - dnia 9 czerwca BikeOrient 2012
Zapraszam na wspólną zabawę:)
- DST 36.00km
- Czas 01:36
- VAVG 22.50km/h
- Kalorie 745kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
na siłowni (1)/2012
Czwartek, 5 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 0
Czwartek, po pracy udaję się na siłownię. Jest dużo ludzi, ale udaje mi się wskoczyć na mojego bike.Proszę o półtorej godziny, na jeden raz, bez przerwy. W ten sposób pobije mój rekord, ale nie to jest najważniejsze. Później się okaże, że rekord w oddaniu potu na zewnątrz też pobije.
Pierwszy wypad do siłowni w tym roku
Pierwsze kilometry
Pierwszy raz tak długo, bo 1,5 h za jednym zamachem, bez przerwy.
Więcej chyba nie dałabym rady. Starałam się nie „przerzucać przerzutek” tak często, tylko jechać na jednej, czy to pod górę, czy z górki.
Wypłynął ze mnie jakiś 1l wody. O zgubionych kaloriach nie wspomnę.
W tym roku postanowiłam wziąć się za naukę języka włoskiego, a to z tego powodu, że na Ekumenicznym Europejskim Spotkaniu Młodych Taize w Berlinie Taize , które zakończyło się kilka dni temu, ogłoszono, że następne Spotkanie odbędzie się we Włoszech, w Rzymie, na które bardzo chciałabym pojechać. Będzie to niezwykłe spotkanie, dlatego, że dodatkowo nam przyjdzie się spotkać z papieżem, co na poprzednich spotkaniach nie było możliwe. Ciekawostką jest to, że wspólnota z Taize jest ekumeniczną, ale większość z tych braci jest protestantami. Także papież i Taize w jednym jest czymś niezwykłym.
Nie muszę tego robić, ale chcę, przecież nie wystarczy używać dłoni, czy rąk, a nawet całego ciała, by się porozumieć - choć to bardzo ciekawie wygląda i jest przy tym niezły ubaw. Co prawda byłam już raz w Rzymie, miało to miejsce w 2000 roku, na Światowych Dniach Młodzieży ŚDM z papieżem i wystarczyło te 10 dni, aby cokolwiek powiedzieć po włosku, jednakże postanowiłam, że chcę się bardziej zapoznać z tym językiem. Na Europejskim Spotkaniu mieszka się u rodzin, także warto zagadać do nich po włosku.
Kontynuując… we Włoszech dzieci dostają prezenty nie w czasie Wigilii, ale dziś, w Święto Trzech Króli…. dlatego chciałabym pokazać mój, choć dany mi był w Wigilię, ale co tam.
do roboty ;), po mału wybieram ciekawe miejsca na...© Tymoteuszka
W nawiązaniu do dzisiejszego święta...3 Króli:
"Ofiarowali mu złoto, kadzidło i mirrę..."
Nie mam złota, kazidła ani mirry, po prostu daję Mu siebie.
"Ofiaruję Tobie Panie mój,
całe życie me,
cały jestem Twój, aż na wieki.
Oto moje serce, przecież wiesz,
Tyś miłością mą jedyną jest"
stajenka żywa© Tymoteuszka
- DST 27.00km
- Czas 01:24
- VAVG 19.29km/h
- Kalorie 620kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
na siłowni (2)/2011
Sobota, 31 grudnia 2011 · dodano: 31.12.2011 | Komentarze 2
Dziś na siłowni był inny Pan obsługujący.Odmienny charakter, o 360 stopni od Irka, tego, którego poznałam, gdy przyszłam pierwszy raz.
Jakoś źle się czułam, zimny i oschły.
Ale ustawił mi rowerek na 1h, sukces, a jednak się da.
I tak najpierw sobie pojechałam tę godzinkę, później poprosiłam o jeszcze 24 minuty, i tym sposobem razem wyszło 27 km i aż tyle kalorii? :p
620 kalorii to ile czekolady?
Dziś już wzięłam picie, ręcznik, czapkę na głowę.
Spociłam się bardziej niż poprzednim razem.
Nie myślałam, że będę się tam aż tak pocić.
Pod koniec doszedł 1 gościu do drugiego rowerka obok, i kręciło mi się milej :)
I wiecie co?, on tylko kręcił 24 minuty i też się tak pocił.
Już jestem spokojna, bo myślałam, że ze mną jest coś nie tak.
Dobrze, ze suszarki są w szatni, jak bym wyszła taka mokra na zewnątrz - zapewnione zapalenie płuc.
Dziś tylko 1,5 h na siłowni, bo wcześniej zamykali.
Szkoda, bo coraz bardziej mi się to kręcenie podoba.
- DST 21.00km
- Czas 01:00
- VAVG 21.00km/h
- Kalorie 362kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
na siłowni (1)/2011
Środa, 28 grudnia 2011 · dodano: 29.12.2011 | Komentarze 0
Wczoraj wyszły spalone koty na siłowni - pocałowałam klamkę.Dziś - środa - poszłam do innej.
Ta była otwarta i nawet sporo w niej ludzi było, ale rowerek taki jak chciałam był wolny :)
Musiałam coś zrobić, żeby nie zwariować.
Otóż wczoraj zaczęło się Ekumeniczne Europejskie Spotkanie Młodych TAIZE, w tym roku odbywa się w Berlinie, co roku w innym miejscu w Europie. W Polsce odbywało się w Warszawie i Poznaniu.
www.taize.fr/pl
Co roku na nie jeździłam, począwszy od 1999/2000 - wtedy było to moje pierwsze spotkanie - które odbywało się w Warszawie - i od tej pory od taize bardzo się uzależniłam, w tym bardzo chciałam, ale nie mogłam pojechać.
Żeby za bardzo nie myśleć, a może na chwilkę zapomnieć, musiałam gdzieś iść.
Pierwszy raz na siłowni.
Idąc do niej byłam nastawiona tylko na pedałownie, nic innego. I tak też się stało.
Musiałam skorzystać z pomocy obsługi, aby miły pan włączył mi komputerek i uruchomił rower.
Spytał na ile minut?
Ja - na 1 godzinę.
Zrobił wielkie oczy i spytał czy na pewno?
Ja - tak.
Później się zorientowałam, że nastawił na największą możliwą opcję, czyli 24 minuty.
No nic, będę musiała go prosić, aby raz jeszcze włączył.
I tak wyszły 3 serie.
Dwie po 24 minuty, jedna - ostatnia 12 minut, co daje razem godzinkę.
Zupełnie inaczej jedzie się na takim rowerku spiningowym, jak na swoim, gdzieś w terenie.
Co jakiś czas urozmaicałam sobie jazdę, a to raz pod górkę, raz z górki.
Spociłam się 3 razy więcej, jak na zumbie. Co dla mnie było szokujące.
Myślałam, że zumby nic nie przebije, a jednak, myliłam się.
Jak zwykle, nie wzięłam ze sobą ręcznika, ani nic do picia, zapomniałam też czapki.
Dobrze, że była suszarka do włosów.
Już teraz wiem, że nie był to ostatni mój raz na siłowni.
Wpadnę tutaj jeszcze kiedyś.
Bardzo mi się tam spodobało. I ten widok z góry na centrum miasta :)
- DST 2.00km
- Temperatura -4.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatki :)
Wtorek, 20 grudnia 2011 · dodano: 20.12.2011 | Komentarze 3
Ostatnie moje kilometry tego roku.Dystans powalający z nóg.
Do marketu i z powrotem.
Po pracy. Po ciemku. W kamizelce.
Oj, jak zimno....brrrrrrr. temp. - 4*C
Przed marketem Kitek mało co nie zamarzł ;) siodełko mokre, zimno w tyłek, eh.
W ciągu dnia zrobiłam mały kipisz.
Wyciągnęłam Reksia z letniej kuchni, zaciągnęłam go na dół, do kotłowni, postawiłam go koło pieca, by w zimie miał cieplutko.
Po przyjeździe z marketu uczyniłam to samo z Kitkiem - dość marznięcia w garażu.
Jutro będę robiła im dobrze ;) - bez żadnych podtekstów, proszę.
Będą czyszczone, polerowane, smarowane, tak, aby na przyszły sezon lepiej się jeździło.
uła ha, rowery dwa :)© Tymoteuszka
wyśpią się w ciepłej kotłowni, mają tu dobrze, do przyszłego roku :P© Tymoteuszka
- DST 9.00km
- Aktywność Jazda na rowerze
Intensywna niedziela - poranek - VIII Bieg Terenowy na Orientacje "MIKOŁAJEK"
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 13.12.2011 | Komentarze 5
Mój pierwszy bieg na orientacje.Wcześniej miałam styczność z orientacją tylko na rowerze, dziś zaczynam nową przygodę. Myślę, że mi się spodoba i zacznę startować w biegach, w miarę możliwości i czasu.
Do biegu, psychicznie przygotowywałam się przez tydzień, zaś fizycznie prawie wcale. Na pierwszy raz chciałam zobaczyć z czym to się je, o co tak naprawdę chodzi, na co trzeba zwracać uwagę, w jaki sposób obierać drogę do punktu itd. Nie biegnę po żaden dyplom, ani też po medal, bo wiem, że w moim przypadku to nierealne.
Na start wybrałam się rowerem. I tutaj pojawił się pierwszy błąd. Błąd w tym, że rower nie ma ogrzewania, nie ma dachu i nie ma jak się ogrzać przed startem i po zakończeniu zawodów. Mimo, że na start było ponad 2 kilometry, samochód bardziej by się przydał, aniżeli rower.
Start był z lekka opóźniony, z powodu dużej ilości zawodników rejestrujących się przed zawodami.
Przy rejestracji dostałam:
numer startowy i czapeczka musi być na VI Biegu Terenowym na Orientacje "Mikołajek"© Tymoteuszka
Było nas około 200 osób. Dzieci, młodzież i dorośli.
Bieg był podzielony na kategorie. Każda kategoria miała swoją wyznaczoną trasę, według możliwości zawodnika, ilość punktów do zdobycia, trasa łatwiejsza i trudniejsza, wszystko zależało od wieku i płci. Teren biegu obejmował obszar od Niebieskich Źródeł, przez Małe Groty, po Kopalnie Białą Górę.
Startuje w kategorii DK – indywidualnie. Start odbywa się interwałowo. Dopiero na starcie dostaje mapę do ręki, z przejęcia nie mogę odszukać zaznaczonego startu na mapie, ani nie spoglądam na skalę mapy, nie zauważam też, że każdy punkt ma swój pod numer, który oznacza gdzie się ten punkt znajduje, gdzie go szukać, co to jest? Itd. Podam przykład: PK2 (39) – dół.
Numer startowy i mapa - nierozłączne gadżety podczas biegu na orientacje© Tymoteuszka
W biegu na orientacje liczy się to, żeby obrać jak najkrótszą drogę od punktu do punktu, zebrać je wszystkie w odpowiedniej kolejności w jak najkrótszym czasie.
Ze startu kieruje się na PK1 (48) – polanka. Biegnę przez teren o dobrej przebieżności, pod górę, omijam ścieżki, kieruje się na południowy wschód, staram się biec w linii prostej, choć to trudne. Zaliczam. Nie spoglądając na pod numer, ale udaje się, mam farta.
Z PK1 obieram kierunek PK2 (39) – dół. Bez kompasu udaje się. Tutaj robię błąd, bo nie jestem świadoma pod numerków, perforator klika inny kod – to nie jest mój punkt. O czym później się dowiaduje.
Na PK3 trafiam już ze świadomością o pod numerach i tak jest do samego końca biegu. PK3 (33) – róg pola.
Na PK 4 (45) – koniec ścieżki przy terenie półotwartym, po przebiegnięciu przez tereny mocno zalesione docieram do PK5 (46) – dół. Cholera, miała być 4. Nic, podbijam 5 i wracam do 4. Czyli robię dodatkowe kilometry. Ups.
Nie poddaje się. Wracam do PK5, skąd próbuje obrać kierunek na PK6, na początku nie idzie mi.
Nie obyło się bez małych niespodzianek. Trzeba bardzo uważać gdzie się kładzie nogi. Nie trudno o upadek. Dobrze, że zaopatrzyłam się w okulary na oczy, byłoby trudno przedzierać się przez krzaki bez nich. Nie mam tak doskonałej kondycji, także troszkę biegnę, troszkę idę. Z resztą, nie tylko ja tak robię. Nogi co jakiś czas zahaczają o jakieś liany, od czasu do czasu plączą mi się. Teren jest pofałdowany, raz trzeba się wdrapać pod górę, raz z niej zejść – z tym mam lekkie problemy, po nie miłym wypadku w dzieciństwie, dlatego jestem bardzo ostrożna.
PK6 (47) – róg gęstwinki – trzeba było się zapytać innych uczestników, sama bym tego w życiu nie znalazła, albo zajęło by mi jakąś godzinę. Nie ma czasu. Zaliczony.
PK7(49) – niecka , biegnę w tym kierunku, ale okazuje się, że znalazłam PK8(50) – zachodnia mulda, cholera znowu błąd, nic muszę znów się cofnąć kawałek.
Na 8-ce postanawiam się nie wracać do 7-ki i odpuszczam. Mam za mało czasu. Kieruje się na PK9 (42) – górka. Jest. Żeby dobiec do PK10(43) – korzeń, muszę pokonać górkę, tzn. zejść z góry, prawie pionowej, cholera, nogi mam całe z galarety, trzęsę się jak osika, serce wali, dlaczego ja nie wzięłam reklamówki, mogłabym na niej zjechać, byłoby po problemie. Uff, jestem już na dole. Żyje. Cieszę się jak małe dziecko. PK10 zaliczony.
Nie mam siły, brak kondycji. Z lekka zagubiona w lesie, sama, dobrze, że dziś nie włączyła mi się wyobraźnia i nie myślałam o wilkach, ani lisach, a tym bardziej jeleniach. Dostaje kryzys.
Po drodze trafiam na jakiś punkt, ale to chyba nie mój, a raczej z kategorii DM, czyli dla mężczyzn. Ale postanawiam go obejrzeć z bliska. Trzeba pokonać zejście z Małych Grot, które są z piaskowca, jest niebezpiecznie, ślisko, ale daje radę. No tak, dobrze, myślałam, nie mam tego punktu do zaliczenia, także kieruje się na PK11(34) – dół, tutaj obieram ścieżkę, będzie łatwiej, ale dalej jakbym pobiegła na wprost. Zaliczony.
PK12(35) – kapliczka – jak po sznurku. Proste do odnalezienia, jednak kryzys nie omija. Nie mam siły. Zamiast biec, idę, idę szybko. Cholera, przecież zaraz będzie meta, dajesz.
Wykrzeszam ostatnie siły i dobiegam do PK13(36) – przepust, a później do
PK14(51) – zakręt grobli i na samym końcu ostatni PK15(99) – pod mostem.
Na metę zamiast wbiec, spokojnie sobie idę. Bez żadnego entuzjazmu.
Meta.
Kategoria DK to 15 PK do zaliczenia = w linii prostej 4,250 km do przebiegnięcia.
Ja zaliczyłam 14 PK, w tym jeden nieświadomy błąd, przebiegłam/przeszłam co najmniej 6 km, w czasie 1h06min = 5 miejsce, żeby nie powiedzieć, że ostatnie w mojej kategorii.
Po wywieszeniu wyników pędzę rowerem szybciutko do domu, wykąpać się, zjeść, aby móc zaraz po tym pójść do kościoła na warsztaty tańca integracyjnego.
Po zakończeniu biegu podchodzi do mnie główny sędzia i wręcza niespodziankę. Taki prezent dla mnie. Jestem zaskoczona.
2 niespodzianki© Tymoteuszka
Po rozmowie z nim, okazuje się, że czytał mój apel na jednej ze stron o zorganizowanie rowerowych zawodów na orientacje w naszej okolicy i? postanowił dać mi oto te dwie książki. Jedna jest na temat rowerowych rajdów naorientacje, druga dotyczy pieszych.
Będe miała co czytać w najbliższym czasie.
Dziękuje raz jeszcze.
Kategoria solo, pieszo, nad brzegami, łódzkie, bez roweru, w towarzystwie, zawody