Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

łódzkie

Dystans całkowity:30206.26 km (w terenie 2373.00 km; 7.86%)
Czas w ruchu:1326:36
Średnia prędkość:18.84 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:574 m
Suma kalorii:11367 kcal
Liczba aktywności:699
Średnio na aktywność:43.21 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 32.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.33km/h
  • Kalorie 699kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

na siłowni (2)/2012

Poniedziałek, 9 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 2

Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale strasznie się pocę na rowerku.
Na sali jest ciepło, nie ma dostępu do świeżego powietrza - być może to jest tego przyczyną? Brak tlenu? A moze za duż daje z siebie?
Dziś przymuszona byłam czekać, aż sie zwolnią moje pojazdy. Oba były zajęte, dlatego wskoczyła na rozgrzewkę na 3 minuty na inne urządzenie.
Gdy rowerek się zwolnił, przesiadłam się i popedałowałam 1,5 h.
Program wyznaczył mi 11 górek (pod górek)- oszalał z radości chyba na mój widok.
Dałam z siebie wszystko.
Gdy zsiadła z niego, trzęsłam się jak osika. W domu dopadły mnie mdłości i chyba spadek cukru. Moje ciało marzyło o łóżku.
Ale nie, ja poplątana baba, muszę obejrzeć jeszcze dwa horrory, czyt. Barwy Szczęścia i Mjak Miłość.
Spałam jak zabita. Jak nigdy.

Kolęda z przytupem.
7 stycznia w parafii NSJ, kolędowali Trebunie Tutki.
Nie mogło przecież zabraknąć tam Tymoteuszki :)

Hej!!!

w parafii pw. NSJ w Tomaszowie Maz. © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie


  • DST 36.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 22.50km/h
  • Kalorie 745kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

na siłowni (1)/2012

Czwartek, 5 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 0

Czwartek, po pracy udaję się na siłownię. Jest dużo ludzi, ale udaje mi się wskoczyć na mojego bike.
Proszę o półtorej godziny, na jeden raz, bez przerwy. W ten sposób pobije mój rekord, ale nie to jest najważniejsze. Później się okaże, że rekord w oddaniu potu na zewnątrz też pobije.

Pierwszy wypad do siłowni w tym roku
Pierwsze kilometry
Pierwszy raz tak długo, bo 1,5 h za jednym zamachem, bez przerwy.
Więcej chyba nie dałabym rady. Starałam się nie „przerzucać przerzutek” tak często, tylko jechać na jednej, czy to pod górę, czy z górki.
Wypłynął ze mnie jakiś 1l wody. O zgubionych kaloriach nie wspomnę.


W tym roku postanowiłam wziąć się za naukę języka włoskiego, a to z tego powodu, że na Ekumenicznym Europejskim Spotkaniu Młodych Taize w Berlinie Taize , które zakończyło się kilka dni temu, ogłoszono, że następne Spotkanie odbędzie się we Włoszech, w Rzymie, na które bardzo chciałabym pojechać. Będzie to niezwykłe spotkanie, dlatego, że dodatkowo nam przyjdzie się spotkać z papieżem, co na poprzednich spotkaniach nie było możliwe. Ciekawostką jest to, że wspólnota z Taize jest ekumeniczną, ale większość z tych braci jest protestantami. Także papież i Taize w jednym jest czymś niezwykłym.
Nie muszę tego robić, ale chcę, przecież nie wystarczy używać dłoni, czy rąk, a nawet całego ciała, by się porozumieć - choć to bardzo ciekawie wygląda i jest przy tym niezły ubaw. Co prawda byłam już raz w Rzymie, miało to miejsce w 2000 roku, na Światowych Dniach Młodzieży ŚDM z papieżem i wystarczyło te 10 dni, aby cokolwiek powiedzieć po włosku, jednakże postanowiłam, że chcę się bardziej zapoznać z tym językiem. Na Europejskim Spotkaniu mieszka się u rodzin, także warto zagadać do nich po włosku.

Kontynuując… we Włoszech dzieci dostają prezenty nie w czasie Wigilii, ale dziś, w Święto Trzech Króli…. dlatego chciałabym pokazać mój, choć dany mi był w Wigilię, ale co tam.

do roboty ;), po mału wybieram ciekawe miejsca na... © Tymoteuszka


W nawiązaniu do dzisiejszego święta...3 Króli:
"Ofiarowali mu złoto, kadzidło i mirrę..."

Nie mam złota, kazidła ani mirry, po prostu daję Mu siebie.

"Ofiaruję Tobie Panie mój,
całe życie me,
cały jestem Twój, aż na wieki.
Oto moje serce, przecież wiesz,
Tyś miłością mą jedyną jest"


stajenka żywa © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo


  • DST 27.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 19.29km/h
  • Kalorie 620kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

na siłowni (2)/2011

Sobota, 31 grudnia 2011 · dodano: 31.12.2011 | Komentarze 2

Dziś na siłowni był inny Pan obsługujący.
Odmienny charakter, o 360 stopni od Irka, tego, którego poznałam, gdy przyszłam pierwszy raz.
Jakoś źle się czułam, zimny i oschły.
Ale ustawił mi rowerek na 1h, sukces, a jednak się da.
I tak najpierw sobie pojechałam tę godzinkę, później poprosiłam o jeszcze 24 minuty, i tym sposobem razem wyszło 27 km i aż tyle kalorii? :p
620 kalorii to ile czekolady?

Dziś już wzięłam picie, ręcznik, czapkę na głowę.
Spociłam się bardziej niż poprzednim razem.
Nie myślałam, że będę się tam aż tak pocić.
Pod koniec doszedł 1 gościu do drugiego rowerka obok, i kręciło mi się milej :)
I wiecie co?, on tylko kręcił 24 minuty i też się tak pocił.
Już jestem spokojna, bo myślałam, że ze mną jest coś nie tak.

Dobrze, ze suszarki są w szatni, jak bym wyszła taka mokra na zewnątrz - zapewnione zapalenie płuc.

Dziś tylko 1,5 h na siłowni, bo wcześniej zamykali.
Szkoda, bo coraz bardziej mi się to kręcenie podoba.
Kategoria łódzkie, solo


  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie roku 2011

Sobota, 31 grudnia 2011 · dodano: 01.01.2012 | Komentarze 6

Nie wiem od czego zacząć.

Ups, to już Nowy Roczek.
Wszystkim Wam życzę, aby ten Nowy Roczek przyniósł Wam dużo dobrego i spełniły Wam się wszystkie Wasze najskrystsze marzenia, te malutkie i te duże.

Korzystając, że mamy okres świąteczny, pozwolę sobie wkleić oto zdjęcie, aby nie było tutaj tak smutno.

szopka w parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego © Tymoteuszka


Może zacznę od tego, że na BS, jestem od czerwca 2011 roku, czyli pół roku.
I....całkiem tutaj mi dobrze z Wami.
Zawieram nowe znajomości, codziennie uczę się od Was, czytam Wasze relacje z ciekawych wycieczek, rajdów, jednym tchem, dzięki którym poznaję, zwiedzam Świat.
Jednym słowem od BS chyba się uzależniłam.
Od jazdy rowerem też.
Wciągnęło mnie kręcenie, zwiedzanie okolicy, ciekawych miejsc, dotąd mi nieznanych, dlatego jeżdżę, bo lubię to. A takie mini podróżowanie rowerem jest bardzo wciągające.
Jeżdże bo lubię, bo kocham to robić.
Kocham też podróże, turystykę.
Rower daje mi takie możliwości.
I właśnie się z tego cieszę.
Bo miniony rok upłynął właśnie pod turystyką rowerową.

A teraz cyferki:

od czerwca 2011 : przejechane 3855 km, 184h33min, 115 wycieczek.
czerwiec: 129 km
lipiec: 760,5 km
sierpień: 930 km
wrzesień: 850 km
październik: 699 km
listopad: 383 km
grudzień: 103 km

Wycieczki na terenie: województwa łódzkiego, mazowieckiego i śląskiego.

W tym:
niezliczone miejscowości, które odiwedziłam pierwszy raz, niezapomniane widoki, za którymi tęsknie i wiem, że na pewno jeszcze tam wrócę.

2 imprezy na orientacje.
Jedna - rowerowa, debiut, start w BikeOrient Spała (czerwiec 2011)
Druga - biegowa, debiut, start w Zimowym Biegu Terenowym "Mikołajek 2011"

Sumując...
niespodziewałam się, że można tyle kilometrów przejechać rowerem w ciągu roku, pół roku. Liczyłam, że będzie ich dużo dużo mniej.

Co przyniesie Nowy Roczek?
Tego nie wiem, nie chcę pisać o planach, bo to bez sensu.
Co będzie to będzie. Zobaczymy.
Ważne, żeby żyć dniem dzisiejszym, a co będzie jutro? - to już sam Pan Bóg wie :)

Dobrze, że jesteście. :)

Z góry przepraszam za wpis bez składu i bez ładu.
Kategoria bez roweru, łódzkie


  • Aktywność Jazda na rowerze

Świadectwo - cudowne uzdrowienie :)

Czwartek, 29 grudnia 2011 · dodano: 29.12.2011 | Komentarze 2

Nie pisałabym go, gdyby nie dotyczył "rowerowania".
Dotyczy, więc napiszę.

Otóż, jak zauważyliście, na moim profilu, a także w niektórych notkach piszę, że jestem osobą wierzącą, praktykującą itd.

Od co najmniej pół roku miałam problemy z łękotką w kolanie - okazało się, że potrzebna jest operacja itd. Nie zgodziłam się na nią do tej pory. Z bólem przecież można żyć, a tym bardziej, że po operacji może być gorzej z moim kolanem.
Od jakiegoś czasu o łękątce zapomniałam, nie dokuczała.

Niedawno pojawiły się nowe bóle w kolanach, kucając nie mogłam się wyprostować. Prostowanie kolan - to jeden wielki ból.

Bikestetowicze pisali, że ból być może spowodowany był przez złe ustawienie siodełka.
Do tej pory nie wiem czy to było faktycznie przyczyną, ponieważ bardzo mało jeździłam, teraz wcale.

Niedawno były rekolekcje, wyjątkowe rekolekcje w mojej parafii, gdyż przyjechał zespół ewangelizacyjny "Mocni w Duchu" z Łodzi.
Byli u nas 4 dni, prowadzili też w tym samym czasie warsztaty taneczne, a także trzeciego dnia rekolekcji poprowadzili Mszę z modlitwą o uzdrowienie.
Być może nie wiecie jak to wygląda, nie będę tłumaczyć, bo za długo by to trwało, a po drugie chcę dojść do sedna. Świadectwo powinno być krótkie i zwięzłe, inaczej wszystko się zlewa.

Otóż na tej modlitwie o uzdrowienie była mowa o osobie chorej, cierpiącej od jakiegoś czasu na kolana. Zaświtała mi myśl, że przecież ja mam bóle.
Ale po drugie myślę, dlaczego akurat ja? Może ktoś inny ma większe problemy?

Słuchajcie od tamtej pory kucanie, klęczenie, zginanie i co tylko chcecie - nic nie sprawia mi bólu.
Nie budzę się 5 razy w nocy z bólu - tak jak to miało miejsce dotychczas. Zasypiam i wstaje, bez problemu.

Wierzę, że to On tego cudu dokonał.

Po prostu się cieszę.
Dzięki serdeczne J. :)
Kategoria łódzkie


  • DST 21.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 21.00km/h
  • Kalorie 362kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

na siłowni (1)/2011

Środa, 28 grudnia 2011 · dodano: 29.12.2011 | Komentarze 0

Wczoraj wyszły spalone koty na siłowni - pocałowałam klamkę.

Dziś - środa - poszłam do innej.
Ta była otwarta i nawet sporo w niej ludzi było, ale rowerek taki jak chciałam był wolny :)

Musiałam coś zrobić, żeby nie zwariować.

Otóż wczoraj zaczęło się Ekumeniczne Europejskie Spotkanie Młodych TAIZE, w tym roku odbywa się w Berlinie, co roku w innym miejscu w Europie. W Polsce odbywało się w Warszawie i Poznaniu.
www.taize.fr/pl

Co roku na nie jeździłam, począwszy od 1999/2000 - wtedy było to moje pierwsze spotkanie - które odbywało się w Warszawie - i od tej pory od taize bardzo się uzależniłam, w tym bardzo chciałam, ale nie mogłam pojechać.
Żeby za bardzo nie myśleć, a może na chwilkę zapomnieć, musiałam gdzieś iść.

Pierwszy raz na siłowni.

Idąc do niej byłam nastawiona tylko na pedałownie, nic innego. I tak też się stało.
Musiałam skorzystać z pomocy obsługi, aby miły pan włączył mi komputerek i uruchomił rower.
Spytał na ile minut?
Ja - na 1 godzinę.
Zrobił wielkie oczy i spytał czy na pewno?
Ja - tak.
Później się zorientowałam, że nastawił na największą możliwą opcję, czyli 24 minuty.
No nic, będę musiała go prosić, aby raz jeszcze włączył.
I tak wyszły 3 serie.
Dwie po 24 minuty, jedna - ostatnia 12 minut, co daje razem godzinkę.

Zupełnie inaczej jedzie się na takim rowerku spiningowym, jak na swoim, gdzieś w terenie.
Co jakiś czas urozmaicałam sobie jazdę, a to raz pod górkę, raz z górki.
Spociłam się 3 razy więcej, jak na zumbie. Co dla mnie było szokujące.
Myślałam, że zumby nic nie przebije, a jednak, myliłam się.

Jak zwykle, nie wzięłam ze sobą ręcznika, ani nic do picia, zapomniałam też czapki.
Dobrze, że była suszarka do włosów.

Już teraz wiem, że nie był to ostatni mój raz na siłowni.
Wpadnę tutaj jeszcze kiedyś.
Bardzo mi się tam spodobało. I ten widok z góry na centrum miasta :)
Kategoria łódzkie, solo


Zumba 4, czyli Christmas Zumba

Środa, 21 grudnia 2011 · dodano: 22.12.2011 | Komentarze 2

Pada śnieg , zrobiło się biało i niebezpiecznie, dlatego na pieszo.

Od paru dni wiedziałam, że środowa zumba będzie tą świąteczną.
Dlatego też nie szłam na poprzednie. Jestem zdania, co za dużo, to nie zdrowo. O.

Magda wpadła na genialny pomysł, aby na świąteczną zumbę przyjść w przebraniu.
Tylko jakim? Hmm… trzeba było troszkę ruszyć łepetyną.
Pomyślałam, że mam czapeczkę mikołajową, tą z biegu na orientacje "Mikołajek”.

Na Sali okazało się, że najwięcej było takich mikołajów jak ja. Ale też był renifer z łańcuchowym ogonem, choinka… Było kolorowo, śmiesznie i świątecznie.
Muzyka też była świąteczna.
Trochę inne układy, do których już przywykłam, dlatego było mi troszkę dziwnie, bo nie „łapałam” kroków.

Na koniec zajęć było losowanie i niespodzianki. Co niektórzy dostali „coś”.

Zajęcia są tylko dla kobiet, ale dziś mieliśmy towarzysza, który siedział na ławce i się przyglądał.
Przyszedł z jedną z dziewczyn, nie mogłyśmy go wyrzucić.
Było mi dziwnie, wiedząc, że on tam siedzi.
Ale, jest jeden plus tego, że on tam był, mianowicie był w szoku, że kobiety 40 + potrafią się tak energicznie ruszać. Niejedna małolata by miała z tym problemy. Powiedział też, że on sam siedząc i patrząc – zmęczył się potwornie.

A ja dziś nie mogłam narzekać.
Nie wiem, czy to z powodu dobrej kondycji, czy też z nieprawidłowego tańczenia – wcale się nie zmęczyłam, nawet nie było mi tak gorąco, jak innym.
Bardzo szybko minęła ta godzinka.

  • DST 2.00km
  • Temperatura -4.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatki :)

Wtorek, 20 grudnia 2011 · dodano: 20.12.2011 | Komentarze 3

Ostatnie moje kilometry tego roku.
Dystans powalający z nóg.
Do marketu i z powrotem.
Po pracy. Po ciemku. W kamizelce.
Oj, jak zimno....brrrrrrr. temp. - 4*C
Przed marketem Kitek mało co nie zamarzł ;) siodełko mokre, zimno w tyłek, eh.

W ciągu dnia zrobiłam mały kipisz.
Wyciągnęłam Reksia z letniej kuchni, zaciągnęłam go na dół, do kotłowni, postawiłam go koło pieca, by w zimie miał cieplutko.
Po przyjeździe z marketu uczyniłam to samo z Kitkiem - dość marznięcia w garażu.
Jutro będę robiła im dobrze ;) - bez żadnych podtekstów, proszę.
Będą czyszczone, polerowane, smarowane, tak, aby na przyszły sezon lepiej się jeździło.

uła ha, rowery dwa :) © Tymoteuszka


wyśpią się w ciepłej kotłowni, mają tu dobrze, do przyszłego roku :P © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, solo


  • Aktywność Jazda na rowerze

w Wigilie urodzin, 29 urodzin

Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 18.12.2011 | Komentarze 2

Dziś czwarta niedziela Adwentu.
Jutro kończę 29 lat.
Za tydzień Boże Narodzenie.
Za chwilę, może dwie, napiszę co się cudownego stało w moim życiu, w pewnym sensie tyczy się to rowerowania.

A teraz wróćmy do dzisiejszych kombinacji.

W ciągu tygodnia kombinowałam co by tutaj w przed dzień urodzin zrobić, gdzie jechać, a może pójść?

Rano poszłam do kościoła, później na cmentarz. Zmarzłam, przewiało mnie do potęgi, nawet padał sobie śnieg.
Dlatego nie miałam dzisiaj weny i ochoty na jakąkolwiek przejażdżkę rowerem. Byłoby to w moim przypadku zabójstwem.
Chociaż wcześniej planowałam wyjazd rowerowy w pewne miejsce. Nie udało się.

Po przyjściu do domu i rozgrzaniu się zupką, wybrałam basen i saunę.
Tego mi brakowało. Brakowało mi tego ciepełka.
Wygrzałam się. Godzinka wystarczyła.
Było nawet przyjemnie, nie było za dużo ludzi, ponieważ była to pora obiadowa.

  • Aktywność Jazda na rowerze

Intensywna niedziela - popołudnie na warsztatch tańca integracyjnego dzień 1 i ostatni

Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 12.12.2011 | Komentarze 0

Stowarzyszenie Ewangelizacyjno – Charytatywne MOCNI W DUCHU z Łodzi serdecznie zaprasza na „Warsztaty Tańca Integracyjnego” połączonego z translacją na język migowy. Jest to nowatorska forma łącząca taniec z elementami języka migowego. Formuła taka wykorzystywana jest podczas koncertów, w którym mogą uczestniczyć osoby głuchonieme. Jest to znakomita forma integracji osób niepełnosprawnych i ich najbliższego środowiska.

Tak brzmi początek zaproszenia na ww. warsztaty, w których uczęszczam.

Co prawda, znam zespół Mocnych w Duchu, byłam na ich koncertach, wiem z czym to się je, ale nie byłam nigdy na warsztatach.
Od tej niedzieli będę miała okazje zobaczyć i uczestniczyć w tym wydarzeniu.

Niedzielne warsztaty trwają od godz. 14.30 - 18.00
Biorą w nich udział głuchoniemi i pełnosprawni, młodzi i starsi.

Na początku czułam się tam bardzo dziwnie. Nie mogłam się odnaleźć, z czasem było lepiej.

To, czego nauczyliśmy się w tym dniu, mogliśmy zaprezentować razem z zespołem na koncercie, co dla nas było niespodzianką.
Koncert trwał dobre półtorej godziny.
Nie czuje kręgosłupa.

Po warsztatach poszliśmy razem na Mszę, a później kto miał troszkę szczęścia i mógł się przecisnąć przez rzeszę wiernych, ten tańczył razem z zespołem, ten kto nie miał tego szczęścia, stał razem z wiernymi.
Ścisk niemiłosierny, cały kościół pękał w szwach.

W poniedziałek i wtorek kolejne dni na warsztatach. Ciekawe co nas czeka.
Kategoria bez roweru, łódzkie