Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

nad brzegami

Dystans całkowity:21705.00 km (w terenie 2065.00 km; 9.51%)
Czas w ruchu:994:23
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:116 kcal
Liczba aktywności:353
Średnio na aktywność:61.49 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • DST 38.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 19.00km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do rezerwatu Małecz, królestwa różaneczników żółtych

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · dodano: 15.04.2013 | Komentarze 3

Po wczorajszej krótkiej sobotniej wycieczce miałam nadzieję na dzisiejszą, niedzielną troszkę dłuższą.
Udało się wygospodarować cenny czas i wyjechać.
Gdzie?

Nie tak dawno temu przeczytałam informację na temat rezerwatu Małecz:
//Rezerwat "MAŁECZ" - rezerwat leśno - florystyczny w sąsiedztwie wsi Lubochnia, położony na Równinie Piotrkowskiej. Utworzony został w 1987 r. Powierzchnia rezerwatu wynosi 9,15 ha. Rezerwat chroni bór mieszany i wilgotny z wtórnymi stanowiskami różanecznika żółtego - rzadkiej rośliny pochodzenia pontyjskiego//

Zainteresowały mnie owe różaneczniki, które kwitną co prawda w maju - do maja jeszcze 2 tygodnie - ale miałam nadzieję, że może już teraz będę mogła podziwiać te piękne kwiaty.
I tak ruszam w stronę Małecza.
Przez Sangrodz, Przesiadłów, Skrzynki omijam łukiem Ujazd, za leśniczówką Małecz, mapa mówi skręć w lewo drogą asfaltową z ubytkami przez las - poprowadzi mnie ona do Rezerwatu.
Wiatr daje mi w kość, tzn. w buzie.

pierwsze moje kwiatki tej wiosny © Tymoteuszka


Czyżby to był rezerwat i różaneczniki żółte?
Nieeeee!!!!!!!!! Jeszcze muszę popedałować :)

Jadę, leśniczówki nie widzę (być może to ten budynek po prawej), ale to jest moje gdybanie, gdyż nie ma żadnego potwierdzającego napisu - zawsze takie widziałam, widocznie tutaj takich nie ma. No cóż.
Jadę pięknie wyremontowaną drogą asfaltową w kierunku Lubochni, tym samym czerwonym szlakiem rowerowym (Łódzką Magistralą Rowerową).
Przed łukiem w lewo powinnam skręcić na lewo do lasu, wjechać tym samym na drogę asfaltową z ubytkami.
Jadę, szukam i takowej nie widzę, mijam kolejne skrzyżowania leśnych dróżek, z błotem i bez, ze śniegiem gdzie nie gdzie, jadę i nie widzę żadnego asfaltu w lesie.
Zerkam na zegarek, czas ucieka, poddaję się, nie mam czasu. Postanawiam wracać do domu, tym razem, nie na skróty przez Przesiadłów, tylko dalej przez Ujazd.
Może tam uda mi się coś czego jeszcze nie widziałam wypatrzeć?

Jestem już w Ujeździe, i nawet udało mi się wypatrzeć to coś, czego jeszcze nie widziałam :)
Oto on:

brudny wodospad ;) © Tymoteuszka


piękne choć spalone © Tymoteuszka


Po obejrzeniu tego wszystkiego ;), udaję się w kierunku Tomaszowa.
Po drodze zajeżdżam pod kościół.

parafia św. Wojciecha © Tymoteuszka


później jadę koło parku pałacowego i samego pałacu.

Ujazdowski pałac Ostrowskich w całości odnowiony © Tymoteuszka


Postanawiam także nieco zboczyć z drogi i udać się nad brzegi stawów w Sangrodzu.

nad stawami w Sangrodzu © Tymoteuszka


Po czym jadę DDR z Ujazdu do samego Tomaszowa.

zielono się zrobiło :) © Tymoteuszka


Ja to mam szczęście, słońce znów wyjrzało dopiero pod koniec wycieczki.
No cóż, nie mam na to żadnego wpływu.
Na początku chłodno, w słońcu zaś za gorąco.
Weekend rowerowy, choć skromny w kilometry, zaliczam do udanych :)
A do Rezerwatu Małecz pewnie udam się niebawem, tym razem inną drogą, może uda mi się tam dotrzeć? Różaneczniki poczekają, kwitną w maju, myślę, że znajdę chwilę i się tam udam.

  • DST 20.00km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:57
  • VAVG 21.05km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

...na pocieszenie...

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 15.04.2013 | Komentarze 1

Dawno nie pisałam.
Dawno nie oglądałam Waszych notek z wyjazdów i zdjęć, dawno nie widziałam naszego pięknego świata.
Dawno też nie jeździłam.
Trudno mi było tutaj wejść i czytać, oglądać, wiedząc, że jeszcze długo nigdzie nie wyjadę.

Trudny okres za mną, trudne dni, smutne, przykre.
Jednak nikt nie mówił, że życie będzie usłane tylko różami, czasami pojawiają się kolce i rany.
Nikt nie mówił, że będzie pięknie i słonecznie, czasami przychodzą deszczowe i burzowe dni.
Jednym słowem na układy nie ma rady.
Fantastycznie mieć osobę/y, która podniesie Cię na duchu, zaoferuję pomoc, wyciągnie rękę, uśmiechnie.....
Warto mieć cele w życiu. Warto je zmienić...

DZIĘKUJE.

To nic, że wczoraj padł dysk i wszystko przepadło, min. wszystkie zdjęcia.
To nic, że dzisiaj jest 13 i potłukło się lusterko.
Ważne, że może być piękne dziś i jutro.

A tymczasem udało mi się troszeczkę pojeździć, krótko bo krótko, na pocieszenie.
Z radości nie wiedziałam w którą stronę, gdzie, co zobaczyć chcę, mapa dużo ukazywała, a mój wzrok dostał oczopląsu :)

Skierowałam się nad Bielinę i Piasecznicę.
Są to dwie rzeczki - dopływy Pilicy, w okolicach Tomaszowa płynące równolegle do siebie.
Nad Bieliną ukazał mi się oto taki widok:

nad Bieliną © Tymoteuszka


Roztopy, a może wylanie z koryta?
Bielina porwała drzewko?

także Bielina wezbrała © Tymoteuszka


nad Piasecznicą szaleją bobry.

panie Bobrze, coś pan narobił? © Tymoteuszka


młyn nad Piasecznicą © Tymoteuszka


Obowiązki czekają, czas cenny jak nigdy, zatem wracam w kierunku miasta.
A tam:

pierwsze grzmoty tego roku nad miastem © Tymoteuszka


wiosenna ulewa. © Tymoteuszka


Pochmurny dzień, zmoknięta, pierwszy błysk na niebie tej wiosny, niebo z ciężkimi, granatowymi chmurami, dopiero pod koniec wyjrzało słońce, dość silny wiatr, chłodno, czasu brak, ale i tak fantastycznie jest, gdy człowiek może się gdziekolwiek ruszyć. W czterech ścianach jest zbyt mało miejsca na takie poruszanie się.
A chciałoby się dłużej i dalej. Niestety, jeszcze nie dziś, nie teraz.
Musi wystarczyć.
Do Tymoteuszkowych zakalców dodaję dziś piernika :) zdjęcia brak.

  • DST 61.00km
  • Czas 03:43
  • VAVG 16.41km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Remis, czyli przybij piątkę z Amigą ;) - bezcenne.

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 8

Ale za to niedziela....będzie dla nas!!!
Tak było, choć niecałkiem to jest prawdą, bo niecała to była niedziela :), ale niedziela.

Dlaczego remis w tytule?, nie, nie graliśmy w żadną grę, ani nie strzelaliśmy bramek, otóż wszystkiego dowiecie się z opowiadania...

Niecały rok temu odwiedziła mnie Alistar, z czego bardzo się cieszę, natomiast w tę niedzielę (Palmową), odwiedził mnie tym razem Amiga, z czego też się cieszę.
Pojawił się niczym strzała, wpadł na jeden dzień do Tomaszowa, padło na niedzielę - z wiadomych powodów, pierwszą niedzielę tegorocznej wiosny.
Niestety na mazowszu wiosny nie widać, za to pod dostatkiem u nas białego puchu i mrozu.
Mieliśmy topić marzannę, by ta zła zima odeszła hen daleko, niestety marzanny nie było, ale były one :), co prawda się nie topiły, ale kąpały.

Amiga zastanawia się czy by nie pójść w ślady morsa ;) © Tymoteuszka


Morsy w Pilicy, mam nadzieję, że robiły to na cześć wiosny :)

Amiga!! starczy tego kąpania!!! :) © Tymoteuszka


Zajrzeliśmy też do Rezerwatu Niebieskie Źródła. Pokazałam naszemu koledze zjawisko na skalę Europejską, oto ono:

Rowery dwa :) w Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Główne wywierzysko mieści się na głębokości 3 metrów, ale są i takie, gdzie głębokość sięga do 5 metrów, temperatura wody jest stała i sięga w granicach + 7 stopni. © Tymoteuszka


Niedaleko Niebieskich Źródeł mieszczą się Małe Groty, ale po przejechaniu kilkuset metrów po leśnej, białej drodze - kiepsko odśnieżonej ;), ujrzeliśmy tę wcale nieodśnieżoną - spojrzeliśmy na siebie - nie jedziemy - odpuszczamy.

Pojechaliśmy za to do Grot Nagórzyckich, oczywiście zostawiając obok wszystkie DDR po drodze - te nieodśnieżone - mykamy po jezdni - kierowcy nas grzecznie omijają.
A tam:

Posterunkowa czuwa ;) © Tymoteuszka


Czekamy na pana przewodnika i wskakujemy do środka by się choć na chwilkę ogrzać, we wnątrz temperatura dochodzi do + 9 stopni, na zewnątrz minus, do tego wiatr.
Z ogrzania bynajmniej mojego, nic nie wychodzi, ponieważ nie czuje tego ciepła, strasznie tutaj wilgotno, stygnę. Chyba lepiej jest jak się pedałuje.

pracuj panie, pracuj - w Grotach Nagórzyckich jest podziemna trasa turystyczna © Tymoteuszka


gdzie stalaktytów i stalagmitów nie wykryto © Tymoteuszka


Podziemna trasa turystyczna wiedzie korytarzem w kształcie litery U, o długości kilkuset metrów.
Przewodnik opowiada o historii, przeszłości tego miejsca.
Nie tak dawno Groty Nagórzyckie w pewnym miejscu się zawaliły, groziło następne zawalenie. Władze miejskie postanowiły nie zasypywać ich, tylko postarać się o dofinansowanie z Unii Europejskiej, aby je ratować. I tak powstała podziemna trasa turystyczna.
Na zewnątrz Grot niedługo stanie budynek, w którym będą się mieścić kasy biletowe, toalety, poczekalnia, sklepik z pamiątkami, a także zbudowany zostanie parking na samochody osobowe i autobusy.
Mam także cichą nadzieję, że zostanie wyremontowana także asfaltowa DDR, która biegnie z miasta do Grot, a także zostanie ona przedłużona aż do Zalewu Sulejowskiego.
Na samym początku, kiedy tę trasę otwierali dla turystów, był zakaz fotografowania, na szczęście zakaz ten znieśli. Ale i tak fotki robi się ciężko z powodu dużej wilgotności jaka panuje we wnątrz.

oto takie cuda z piasku można sobie zrobić...byliśmy nawet 16 metrów pod ziemią, gdzie jest bardzo wilgotno © Tymoteuszka


Wychodzimy z Grot, wskakujemy na rowery i pedałujemy na południe, w kierunku "zakrętu śmierci" ;) - wersja pod górę - za Tomaszowem obieram kierunek - Bar Naleśnikowy = niespodzianka dla Darka = nie udaje się jej zrealizować ponieważ bar jest zamknięty :(. Nie zjemy i nie wypijemy. Jedziemy dalej.

Głodni i spragnieni czegoś gorącego udajemy się na tamę na Zalewie Sulejowskim, gdzie robimy sesję zdjęciową.
Po drodze, na lodowatym zakręcie zaliczam prawostronną glebę.
Jestem wkurzona na siebie, na rower, na lód.
Wstaje z pomocą Amigi. Czuje ból, ale się uśmiecham.
To było lądowanie z telemarkiem czy bez?
Jest 1:1, gdyż Amiga zaliczył już wcześniej jedną glebę. Przybijam piątkę z Amigą.

tutaj jesteśmy już na wyżynach....widok z tamy na Dolinę Pilicy, z drugiej strony zamarznięte Jezioro Sulejowskie © Tymoteuszka


Amiga wyciąga z plecaka linę bungi, abym mogła skoczyć z tamy :) © Tymoteuszka


Po sesji na tamie, naszym kolejnym punktem wycieczki będzie zagroda żubrów w Smardzewicach.

Żubr to fajny zwierzak, tylko trochę leniwy. © Tymoteuszka


Przemierzamy leśne rowerowe szlaki zaśnieżone, nie odśnieżone, by dojechać do kompleksu bunkrów na Jeleniu koło Tomaszowa.
Na rowerowym żółtym - moim ulubionym - zaliczam drugą glebę - nie wiem jak ja to zrobiłam, ale ląduje na poboczu-rowie prawostronnym ;), tym razem w śniegu - mniej bolało :) Jest 2:1 dla mnie :P

zimowy krajobraz © Tymoteuszka


Tutaj postanawiam cupnąć, gdyż moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
A tymczasem....

z wnętrza bunkra wyjawia się Amiga ;) © Tymoteuszka


jedna z pamiątek z wycieczki - super gigant siniak na udzie - mam jeszcze kilka, ale nie chcę się tak chwalić. © Tymoteuszka


Zmierzamy do Spały na coś gorącego, na kawę i herbatę :), gdyż Spała jest najbliżej, do tej pory buszowaliśmy w lasach - tutaj na jagody za wcześnie.

Po jedzonku i pogaduchach kierujemy się na sosnę na szczudłach i obelisk św. Huberta. Tutaj kolejne nieodśnieżone ścieżki leśne, tym razem idziemy na pieszo - nie da się przejechać. Zaliczamy tylko obelisk, sosnę zostawiliśmy na następne spotkanie, tym razem w cieplejszym klimacie.
Objezdżamy Spałę, Amiga fotografuje wieżę ciśnień w centrum i drogą wojewódzką 48 udajemy się do Tomaszowa - obok biegnie DDR - ale w śniegu po pachy, nawet mi się nie śni jechanie tamtędy.
Przejeżdżamy spory kawałek Tomaszowa, po czym kierujemy się w pobliże drogi wylotowej na Wiaderno - Amiga właśnie w tamtym kierunku zmierzać będzie dalej, do Piotrkowa Trybunalskiego, skąd odjeżdża jego pociąg do Katowic.
Rozstajemy się z uśmiechem na twarzach, choć myślę, że nie na długo :)
Odprowadzenie Amigi na dworzec tomaszowski nie miałby sensu, gdyż z Tomaszowa do Katowic jechałby dłużej o 2h :).

Plany były inne, ambitne, trasa została całkowicie zmieniona, zminimalizowana, w planie było zapisanych więcej atrakcji, więcej kilometrów - temu wszystkiemu winien śnieg, pani zima, która nadal trzyma i czas, którego było dużo za mało, a także moja słaba kondycja.

Dziękuje mu za wspaniałą niedzielę.
Za to, że choć na chwilkę mogłam się oderwać od trudnej rzeczywistości - mojej codzienności.

  • DST 27.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

wszystkie nasze dzienne sprawy

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 1

po pracy....najpierw do stomatologa na zmianę opatrunku, siedząc na fotelu dowiaduje się, że postanowił mi ściągnąć szwy - jeżeli to nie szkodzi, że po siedmiu dniach (miały być ściągane po 10 dniach) - zgadzam się, a jakie mam wyjście.
Czytałam, że ściągnięcie nie boli, można tak powiedzieć, chyba zależy od stomatologa.
Póżniej założył opatrunek.
Przy ściąganiu szwów oznajmił mi, że nie wie czy wszystkie zdjął i mam przyjść do niego jeszcze w poniedziałek, no niech to szlag.
Z opatrunkiem nie jechałam do domu, aby pół godziny odczekać w pozycji leżącej, tylko przeczekałam ten okres jeżdżąc.
Gdzie? Tam gdzie będzie mało ludzi, by nikt nie widział mnie z rozdziawioną japą.

Jadę tym samym na Niebieskie Źródła.
A tam, o dziwo wycieczka dzieci, niech to, jadę na ścieżkę mało uczęszczaną, tam nikt mnie nie zobaczy.

w Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


w Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Z Rezerwatu kieruję się nowym przejściem pod mostem, które doprowadzi mnie do Skansenu Rzeki Pilicy, znajdującego się po drugiej stronie ulicy.
Parking dostosowany do osób niepełnosprawnych, ale bezpieczne przejście pod mostem już nie. Makabra!!!

przejście pod mostem nie dla niepełnosprawnych...pieniądze wyrzucone w błoto © Tymoteuszka


na nowym parkingu przed Skansenem Rzeki Pilicy są także stojaki rowerowe, szkoda tylko, że takie na koło :( a wystarczyło troszkę głową ruszyć. © Tymoteuszka


jest także parking dla koni :), gdzie mogą odpocząć, napić się wody, zjeść. © Tymoteuszka


Kiedy już opatrunku w buzi nie mam jadę w głąb miasta, na Osiedle Niebrów, gdzie znajduje się Hufiec. Znam adres, ale nie mam pojęcia w którym to miejscu. Osiedle Niebrów to największe osiedle w mieście, tutaj blok blokiem pogania, są nawet trzy wieżowce :) Zasięgam języka i dość długim lawirowaniu po osiedlowych uliczkach w katastrofalnym stanie, trafiam do celu.

to stąd jutro będę ruszać na drogę rajdu...trasa piesza 50 km © Tymoteuszka


:) ciekawe co mnie czeka? © Tymoteuszka


Stąd dzisiaj o godzinie 18.00 rusza Błyskawiczna Setka - I Harcerski Rajd Długodystansowy.
Dzieli się na dwie trasy piesze.
Trasa 100 km w 24 h start 18.00 w piątek.
Trasa 50 km w 10 h start 8.00 w sobotę.
Meta - 18.00 w sobotę.

Ja ruszam dopiero jutro, na krótszej trasie 50 km.
Ciekawe czy dojdę, bo przecież ja rowerzystka jestem, a nie żaden piechur.
Porywam się z motyką na słońce?
Jak to wszystko będzie wyglądało, tego jeszcze nie wiem.

Oczekuję przed Hufcem na start, ale marne wychodzi to moje czekanie, bo żaden uczestnik nie wychodzi, a jest już grubo po 18.00, co jest?

Muszę się zbierać, bo na 19.00 chcę pojechać na koncert do św. Antoniego.
Jestem przed czasem.
Dawno mnie tutaj nie było.

tymczasem udaję się na koncert do kościoła św. Antoniego w Tomaszowie Maz. © Tymoteuszka


mile zaskoczona jestem wspaniałym oświetleniem © Tymoteuszka


organy w św. Antonim też dzisiaj pokazały swoją barwę :) © Tymoteuszka


przed Państwem chór Cantores Misericordiae Dei © Tymoteuszka


z Konstantynowa Łódzkiego © Tymoteuszka


Do końca niestety nie zostaje, gdyż ząb, którego nie ma, daje mi popalić, wychodzę w trakcie, szkoda, bo nie zostanę na części trzeciej, na której mi zależało - afrykańskie pieśni, które bardzo uwielbiam - są takie energiczne i pełne radości.
No cóż.

chór na tle ołtarza głównego © Tymoteuszka


  • DST 33.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 18.33km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

na pociąg do...

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 01.10.2012 | Komentarze 2

W porównaniu do wycieczki wczorajszej , ta dzisiejsza, niedzielna to jakiś przypadek.

Z rana na dworzec PKP na pociąg do Łodzi, którego nie było - no tak, rozkłady jazdy czasami się zmieniają :(
Chciałam tam dotrzeć koleją Polską, a wrócić na dwóch kołach, na miescie jak i po drodze do Tomaszowa coś zobaczyć.
Spóźniłam się ok. 20 min., przyjechałam punktualnie wg. starego rozkładu, eh.
Fajnie mi się zaczyna niedziela.
Wieje jak skurczybyk.

Na peronie rozkładam mapę i planuję nieplanowaną na dziś, trasę.
Postanawiam jechać w kierunku zachodnio-południowym, do Witawa - gdzie zobaczę drewniany kościół, którego nie widziałam, a także do Milejowa - góruje tam kościół w stylu gotyku nadwiślańskiego.

Gdy jadę przez miasto, nagle otwiera mi się klapka w głowie, i rezygnuje nagle z wycieczki do tych miesjc, gdyż straszliwie wieje, ledwo co wyciągam 18 km/h.
Nie chcę tak się męczyć jadąc kilkadziesiąt kilometrów. A po drugie mam chorobę za sobą i nie chcę mieć jej ponownie.

Zbaczam więc do domu.
Pije kawkę na rozgrzanie i zjadam zupę.

Po chwili korzystam z okazji jechania 2CV do Poświętnego na największy odpust w regionie, nie lubię tłumów, ale nie pogardze kursu Cytrynką :)
Po drodze jest wesoło, ponieważ wszyscy się uśmiechają na widok Cytrynki.

Po przejażdżce dostaję kopa i już wiatr mi nie przeszkadza w wyprowadzeniu Czarnego Bociana na spacer.
Słońce świeci, nie mam zamiaru siedzieć w miejscu.

Jadę odwiedzić dawno niewidziany pałac i park w Ujeździe. Pewnie już w scenerii złotopolskiej jesieni.

nowa DDR na ul. Orzeszkowej © Tymoteuszka


Nie jadę główną drogą, choć jest tam DDR, ale dróżkami przez wioski: Komorów II, Zaborów II, Sangrodz, by uchronić się choć troszkę od wiatru.

beeeee:)

meeee © Tymoteuszka


nad Piasecznicą © Tymoteuszka


Ludzie zachowują się czasami gorzej niż świnie.

pomysł ludzi © Tymoteuszka


śmieci wyrzucone przez ludzi koło młyna w Zaborowie © Tymoteuszka


Gdy dojeżdżam do młyna nad Piasecznicą, ukazuje mi się widok nowo wylanego asfaltu, szok, przecież tutaj było kawałek terenu.
Sterta śmieci także wywołuje u mnie szok.

tu przecież była droga terenowa, dziś jest asfaltowa autostrada © Tymoteuszka


niespotykany dom i jego komin © Tymoteuszka


W Sangordzu kieruję się na DDR w kierunku Ujazdu.

DDR z Tomaszowa do Ujazdu © Tymoteuszka


Rynek w Ujeździe © Tymoteuszka


kolorowa jesień © Tymoteuszka


reklama :) © Tymoteuszka


Teraz jestem na terenie parku pałacowego.
I tutaj doznaję kolejnego szoku.
Moim oczom ukazuję się nowo obtynkowany i pomalowany pałac.
Zupełnie inaczej wygląda niż kilka miesięcy temu.
Waw.

dywan kwiatowy na wodzie © Tymoteuszka


park pałacowy w Ujeździe © Tymoteuszka


odrestaurowany pałac w Ujeździe © Tymoteuszka


A tak wygladał nie tak dawno:

pałac w Ujeździe w remoncie, ciekawe jaka będzie elewacja? © Tymoteuszka


już nie w surowym stanie © Tymoteuszka


W parku nad wodą karmię kaczki i siebie.
Kaczki nie są zainteresowane. No cóż.

park pałacowy w Ujeździe © Tymoteuszka


i kto tutaj mówił, że nie ma grzybów?;) © Tymoteuszka


nasze cienie © Tymoteuszka


pałac przykryty drzewami © Tymoteuszka


Opuszczam Ujazd, w drodze powrotnej:

nad stawami w Sangrodzu © Tymoteuszka


Tak wygląda Bielina dziś:

wyschnięta Bielina © Tymoteuszka


A tak wyglądała kiedy to Alistar zawitała do mojego miasta:) :

Alistar: "siedze i myślę, może tak popłynąć? :) © Tymoteuszka


część mojego miasta z wiaduktu w Łazisku © Tymoteuszka


rzeka Wolbórka w Tomaszowie © Tymoteuszka


niczym Czarna Hańcza //rz. Wolbórka// © Tymoteuszka


Powinnam na wstępie to napisać, ale napiszę na końcu.
Dziś miał do Tomaszowa przyjechać kiri i pojeździć ze mną po okolicy, mimo chęci z Jego strony i mojej, nie wyszło.
Nic się nie stało, nie gniewam się i nadal czekam :)

PS. wrzesień gorszy od kwietnia, chyba się starzeje, albo nadzwyczajniej mi się nie chce kręcić?

  • DST 68.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

na św. Michała do Studzianny oraz zbieranie punktów kontrolnych z Adventura Orient cz. 1

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 1

Ogłoszenia parafialne:
"...W sobotę 29 września wyruszy z naszego kościoła 27 Piesza Pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie..." na św. Michała oczywiście.
Jutro, czyli w niedzielę odbywa się tutaj największy odpust/jarmark wszystkiego po trochu. Kramy stoją na dziedzińcu, w koło bazyliki, na chodnikach, na placach...oj zawsze tu tłoczno w tę jedną niedzielę w roku.

Wyruszy, ruszyła, dziś z rana, a ja siedzę sobie w bunkrze :) czyt. w pracy.
To nic, jak zamknę tenże bunkier, okraszę w mapnik dostojnego Czarnego Bociana i jadę do tejże Studzianny. Może spotkam ich po drodze, tzn. pielgrzymów?

Z powrotem zbiorę może kilka punktów kontrolnych z Gry Terenowej Adventura Orient, bo już do końca roku mam mało czasu...

jesienna droga 713 © Tymoteuszka


nie tylko ja dziś jeżdżę :) © Tymoteuszka


A jednak, spotykam pielgrzymkę po drodze :) Kiedyś szłam z nimi :)

trzeba ominąć pieszą pielgrzymkę Tomaszów - Poświętne © Tymoteuszka


w drodze © Tymoteuszka


Teraz jadę do Poświętnego.

w gminie Poświętne © Tymoteuszka


Trochę tutaj tłoczno, więc szybko zawracam.
Jutro dopiero tutaj będzie kocioł. Strach pomyśleć.

w Poświętnem © Tymoteuszka


regionalna baba? ;) © Tymoteuszka


w powrotnej drodze, pielgrzymi na ostatnim odpoczynku © Tymoteuszka


Jadę w kierunku Tomaszowa, pielgrzymi odpoczywają na ostatnim przystanku przed celem.
Nie zabieram się na odszukiwanie punktów kontrolnych, ponieważ nie znalazłam mapy, bo wszystkie rozdałam, wiec nie mam ani jednej. Muszę poczekać do poniedziałku, by ją pobrać z IT.

Przewodnicy Piotrkowscy © Tymoteuszka


Nie spieszę się.

Idzi odbity w Pilicy ;) © Tymoteuszka


Plac Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu © Tymoteuszka


110-lecie OSP Inowłódz © Tymoteuszka


Na święcie OSP spotykam Pana Andrzeja, który gra w orkiestrze dętej.

jesienna droga do Królwoej Woli © Tymoteuszka


Teraz muszę się spieszyć, by nie zmoknąć.

idzie chmura, z której później spadnie deszcz © Tymoteuszka


co tu pisać, idealna DDR © Tymoteuszka


jesienna aleja na wysokości Glinnika © Tymoteuszka


na DDR Spała-Tomaszów © Tymoteuszka


odkryta studnia na remontowanym Placu Kościuszki w Tomaszowie © Tymoteuszka


  • DST 25.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 17.05km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

uwaga! posterunkowa nadjeżdża!! :)

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 29.09.2012 | Komentarze 4

Wczoraj miałam przerwę w kręceniu, czemu?, czasami są ważniejsze rzeczy.

Z domu wychodzę o 17.20. Ciężko było mi się zebrać z tymi pierdułkami rowerowymi.
Teraz każda minuta cenna, na wagę złota, bo przecież coraz wcześniej robi się ciemno. Bardzo nie lubię jeździć po ciemku.

Wczoraj już sobie gniotłam do głowy, że od dziś ubieram się w kamizelkę oblaskową, bo to nie ma żartów. Oczywiście jej nie wzięłam, skleroza przecież nie boli, tylko zapomina.

Szybko myślę gdzie jechać.
Dawno mnie nie było na szutrowym odcinku mojego ulubionego żółtego szlaku, więc jadę.

Najpierw muszę się przebić przez Rezerwat Niebieskie Źródła.
Tutaj zrobiło się kolorowo, jak wszędzie, jesiennie.
Źródła koloru błękitnego, takie jak lubię.
Kilka osób siedzi na ławkach, kilka karmi kaczki i łabędzie, spokój, cisza.

okolice Niebieskich Źródeł © Tymoteuszka


Tutaj postanawiam nie jechać asfaltem prosto do Smarzdewic, gdzie jest odcinek szutrowy szlaku żółtego, tylko komplikuje sobie drogę i jadę przez Wąwał.
Jadę szlakami pieszymi, po chwili postanawiam zawrócić i skręcić wedle znaku rowerowego zielonego.

szlakiem zielonym poraz pierwszy © Tymoteuszka


Jadę.

pora skręcić w lewo //szlak zielony// © Tymoteuszka


A tu niespodzianka.
Coś mi tutaj nie gra.
Rowerowy taki wąski i tak blisko ogrodzenia?
Chyba budowniczy domu z premedytacją zabrał kawałek szlaku na swoją własność.
Tak do holery nie może być!!!
Gdzie służby jakiekolwiek?
Muszę zerknąć na mapę jak to z tym szlakiem jest w rzeczywistości.

rowerowy zielony, i co teraz? gramole się koło ogrodzenia, nie mam wyjścia, trzeba iść. © Tymoteuszka


Dzięki nowo wybudowanym, ogrodzeniom, gubię szlak.
Nie wiem gdzie mam skręcić, jadę w ciemno, aż w końcu znó trafiam na zielony.

kopalnia Biała Góra z zielonego rowerowego © Tymoteuszka


Zielony i czarny.

na rowerowym czarnym © Tymoteuszka


Dzięki temu, odkrywam piękny widok na zachód słońca, który mogę podziwiać ze skarpy, nad urwiskiem Kopalni Biała Góra.

kopalnia Biała Góra z czarnego rowerowego © Tymoteuszka


piękny zachód słońca nad kopalnią © Tymoteuszka


Wydaję mi się, że czarnym i zielonym wyjadę w Smardzewicach, ale nie jestem pewna w którym miejscu, gdyż jak na złość nie wzięłam mapy ze sobą, bo i po co?

gdzież ja wyjadę?, w którym miejscu? © Tymoteuszka


Tak myślałam, że tu :)

oooo, tu!!! :) // w Smardzewicach wiele szlaków rowerowych i pieszych się spotyka// © Tymoteuszka


Na zółtym posterunkuje :)
O dziwo żadnego rowerzysty nie widzę, ani też żadnego kijkarza, no cóż.
Cisza, las, szuter, rower i ja.
To jest to.

uwaga, posterunkowa się zbliża ;), na żółtym, moim ulubionym :) © Tymoteuszka


Kiedy zaczynam sesję zdjęciową w jesiennej scenerii (zdjęcia nie wyszły, bo za ciemno), nadjeżdża auto.
Zauważam otwartą szybę.
Krzyczę, że to nie jest droga, żeby jeździć tutaj samochodem.
W tym czasie strzelam fotki. W jego kierunku.
Ten zawraca, myślałam, że chcę mi dokopać.

Rozwija się dialog, między nim a mną.
Kobieta siedzi cicho.

On: Pani krzyczała, że nie wyjadę, bo szlaban zamknięty?
Ja: Nie. Mówiłam, że to nie jest droga, tylko ścieżka dla rowerów, szlak.
On: Tak?, nie wiedziałem.
Ja: hmhm.

I tak sobie pomyślałm, że skoro jeździ tędy, to wie którędy wyjechać.
Myliłam się, nie wiedział.
Motał się, raz jechał w jedną, raz w drugą stronę, szlabany zamknięte, czuł się jak w puszce pandory, chyba.
Mądry, myślący kierowca pomyślałby, że skoro wjechałem tym wjazdem do lasu to też nim wyjadę, ale on nie, kręcił się w tę i nazad.
Niewiedział co ma robić, gdzie jechać, widocznie nawigacji nie miał, kompasu, mapy.....

Carską drogą (niebieski pieszy), wyjeżdżam z lasu, szlaban zamknęłam :) © Tymoteuszka


Carska Drogą wyjeżdżam i żegnam się z lasem.

jesienne kolory © Tymoteuszka


Jadę w kierunku Tomaszowa.
W mieście zapada noc.

Tak sobie myślę, dobrze, że od przyszłego roku egzamin na prawo jazdy będzie trudniejszy do zdania - zdaniem zdających...hmhm...

Szkoda tylko, że na kursach nie uczą myślenia, albo jak się zachować w lesie, że po ścieżkach rowerowych ze szlabanem nie powinno się jeździć, jak posługiwać się kompasem w razie zgubienia się, kultury osobistej na drodze.....

Jeszcze taka jedna moja sugestia, otóż nie lepiej byłoby założyć przy każdym takim wjeździe do lasu słupków zamiast szlabanu, który każdy może otworzyć - by nie rozjeżdżali ścieżek kierowcy blachosmrodów. Obok słupków rowerzysta przejedzie, samochód już nie.

  • DST 27.50km
  • Czas 01:16
  • VAVG 21.71km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

koło Zalewu Sulejowskiego

Środa, 26 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 2

Dziś z Bocianem mieliśmy ochotę pojeździć szosą :)
Po chodzeniu i jeżdżeniu po błocie i bagnach w Dolinie Pilicy mamy dość na jakiś czas morusania się w czym kolwiek mokrym.

I tak sobie jedziemy w kierunku Wiaderna, Swolszewic, przejeżdżamy przez tamę, Smardzewice, Kopalnię Białą Górę do Tomaszowa.

puszek © Tymoteuszka


W Woli Wiadernej staję przy wyschniętym stawie mając nadzieję, że coś znajdę. Przechadzam się, a tu nagle patrzę, malutki kwiat, ale piękny.

nad wyschniętym stawem © Tymoteuszka


Kwiat rozmiaru 1 cm.

co to za kwiat? Anwi, pomocy :) © Tymoteuszka


ma wielkość 1 cm © Tymoteuszka


Dalej też staję, focę jesień.

jesienna droga © Tymoteuszka


drewniane klimaty © Tymoteuszka


tyle razy tędy przejeżdżałam i dopiero teraz ją zauważyłam © Tymoteuszka


chatka puchatka © Tymoteuszka


Na skrzyżowaniu ktoś na mnie trąbi!! Ale nie, że źle jadę, tylko to było "cześć" :)
Okazało się, że to Dominika, sąsiadki córka, stanęła na awaryjnych, pogadałyśmy troszkę, zaproponowała podwózkę - ja odmówiłam :p, ale dzięki.
Taka ładna pogoda, a ja mam wozić się puszką? oj nie!!

koło Sulejowskiego PK © Tymoteuszka


port przy tamie © Tymoteuszka


Dolina Pilicy z tamy - tam byłam niedawno © Tymoteuszka


Na tamie wyprzedza mnie rowerzysta, widać, że jeździ rowerem na codzień, bo ma krzepę gostek w nogach. Kask na głowie, profesjonalizm :)
Może się pościgamy?

zachód nad Zalewem Sulejowskim © Tymoteuszka


Teraz ja go wyprzedzam, pod lekką górkę ;)
Coś mówi do mnie :)

zachód z tamy na Zalewie Sulejowskim © Tymoteuszka

Na wysokości Kopalni staję, aby założyć na nogę opaskę odblaskową, zapalam światła, on mnie wyprzedza i znów zagaduje :)

Przed samymi rogatkami miasta, pod górkę, znów ja go wyprzedzam, proponuję mu, żeby trzymał się mojego koła ;), a on mówi, że mam kondycję :)

Dobrze się tak jechało z nim, nie powiem.
Miły chłopak, może jutro też się miniemy? Kto wie?

Bocian brudny (bo nie umyty po Dolinie), ale zadowolony, ja też :)
Bardzo mi się lekko jechało.

  • DST 21.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 16.36km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

w Dolinie Pilicy

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 4

Dziś postanawiam pojechać w innym kierunku co wczoraj i pojeździć sobie trochę w terenie.

I tak zaczynam przygodę z terenem jadąc najpierw odcinkiem szlaku konnego.
Jest ciepło, widno i słonecznie.

jesiennym łódzkim szlakiem konnym © Tymoteuszka


pora z jesienią się przeprosić © Tymoteuszka


Później kawałek asfaltem.

urośliśmy z Czarnym Bocianem przez te parę miesięcy ;) © Tymoteuszka


resztki lata © Tymoteuszka


Na granicy Nagórzyc i Babiego Dołu postanawiam przedostać się terenem nad brzeg Pilicy.
Po drodze ukazuje mi się ta oto kapliczka. Widzę ją pierwszy raz.
Już mi się podoba.

przyglądam się jej pierwszy raz, kapliczka na granicy Nagórzyc i Babiego Dołu © Tymoteuszka


Na skrzyżowaniu ścieżek skręcam w prawo - ups, ślepa.
Zawracam, po drodze widzę klimatyczną drewnianą chałupinę.
Przystawiam aparat do oka i słyszę: "Co Ty robisz?, to teren prywatny...bleble.." no nic, od kiedy to chałupy nie można fotografować?
Jadę dalej, troszkę z przyśpieszonym rytmem serca.

Pojawiam się na zielonym szlaku rowerowym, a na nim:

łaciatek :) © Tymoteuszka


Skręcam w tę właściwą dróżkę, staczam się w dół.
Moim oczom ukazuje się Dolina Pilicy i sama Pilica :)
Jest uroczo.
Jeszcze nie wiem co mnie czeka dalej...

zapraszam do Doliny Pilicy © Tymoteuszka


Dolina Pilicy © Tymoteuszka


piachy :( © Tymoteuszka


W tym miejscu postanawiam się cofnąć, czyli jechać brzegiem rzeki w stronę Tomaszowa.
Będzie to dla mnie nowość, nie jechałam nigdy tędy, nie wiem co mnie czeka za rogiem.

Zachodzi słońce.
Robi się już ciemno.
Mgła zaczyna robić się bardziej gęsta, nie dziwie się, przecież jadę tuż koło rzeki. Opony są mokre, teren grząski, ups.

gdzie ja jadę? © Tymoteuszka


Dolina okryta mgłą © Tymoteuszka


o człowiek! biega sobie, pojechać by za nim? © Tymoteuszka


Wracam i jadę w jego kierunku.
Ups, biegacz stanął. No nic jadę tą wąską ścieżynką.
Robi się momentalnie zimno, jak na złość mam tylko kurtkę na sobie.
Pagórki krecie dają mi w kość.

oberć kierunek na Wistomowskie kominy i będzie dobrze...jak nie, to jutro pewnie gdzieś tu mnie znajdzie ktoś? © Tymoteuszka


Jakiś rowerzysta jedzie przede mną, jest dobrze. Okazuje się, że to wędkarz.

Trafiam na liczne bagienka, wędkarz zatrzymuje się i patrzy co ze mną?
Pyta się czy pomóc? Ja odmawiam, dam sobie radę.
Mówi że jestem dzielna :)
Przecież nie raz zdarzyło mi się przez takie cuda przechodzić ;)
Nawet zdarzyło mi się kiedyś zgubić buta po drodze :p - na pewnych zawodach na orientację.
Przeprawiam się.

Kawałeczek jadę za nim.

Wyjeżdżam na Brzustówce, stamtąd do domu.
Z umorusanymi butami ;( eh

Najwidoczniej brakowało mi przygód ;)
Takie przygody czegoś uczą, mnie uczą opanowania, pokory i wiary w siebie.
Gdyby nie ten wędkarz, to bym pewnie błądziła po licznych ścieżynkach, a robiło się już ciemno i niemiło.