Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

solo

Dystans całkowity:27615.84 km (w terenie 2221.50 km; 8.04%)
Czas w ruchu:1196:48
Średnia prędkość:19.06 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:10657 kcal
Liczba aktywności:681
Średnio na aktywność:40.55 km i 2h 13m
Więcej statystyk
  • DST 12.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

po mieście

Wtorek, 8 listopada 2011 · dodano: 08.11.2011 | Komentarze 1

Bardzo ciepło.
Dziś miałam okazję pojeździć po moim mieście w czasie pracy :)
Chciał nie chciał - musiał.
Nie lubię tego robić, ale jak trzeba...ciężko się jeździ po moim Tomaszowie.

Tu i tam.
Do banku (30 min. oczekiwania w kolejce do kasy - bardzo to lubię).
Do Kauflandu po mleko i cukier w ilości hurtowej.
Na cmentarz zakryć wazony, co by nie popękały, jak przyjdą przymrozki.
Do sportowego po zamówioną czapkę na rower, doczekałam się wreszcie dostawy.
Rozmiar XL, bo i włosów mam dużo i uszy też mam duże :)

Licznik zwariował. Nie chce zadziałać. Chyba rzucę go o glebę, to mu się polepszy. Nowy licznik, ten co na Kitku jest zamontowany.
Muszę coś z nim zrobić, może woła nowych baterii? A jak nie? Co może mu dolegać? Instrukcja we wszystkich językach, tylko nie w Polskim. Ale jak tu czytać instrukcje, jak on zupełnie oszalał. Sam przeskakuje, sam się oświetla i gaśnie, wszystko sam robi.
Eh....
Będę kombinować.

P.S. Na pocieszenie zostały mi naleśniki, mniam mniam.
Kategoria solo


  • DST 81.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

w Mazowieckie góry, czyli wyprawa w okolice Żelechlinka

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 12

Po wczorajszej pięknej sobocie i krótkiej wycieczce do jesiennego Ujazdu i okolic, nastała równie piękna, słoneczna, ale wietrzna niedziela.
Wyliczyłam na antka oko, że w 80 km mogę się zmieścić.
Jak się później okazało, strzał w dziesiątkę. Dostanę jakąś nagrodę? :)

Z rana do kościoła na Mszę, na 9.00, co by później nie gnać na 18.00 i móc obejrzeć Ojca Mateusza o 17.00.
Na mszy ludzie przyglądali się na mnie jak na jakiegoś dziwaka. No cóż, do koscioła przychodzi się w eleganckim stroju, a nie w obcisłych geterkach, czy w sportowej kurtce, i jeszcze z kaskiem w ręce.

Po kościele w kierunku Lubochni, później Żelechlinka.

Z przewodnika "Trasy rowerowe Ziemi tomaszowskiej i nie tylko", dowiedziałam się, że w okolicach Żelechlinka są góry. Do tej miejscowości już dawno chciałam się wybrać, ale zawsze coś innego wypadało.
Dziś jest inaczej.
Z Kitkiem wybieramy się w Mazowieckie góry.

Żelechlinek to mała mieścina, w powiecie tomaszowskim, w województwie łódzkim.
Leży ona w odległości 25 km na północ od Tomaszowa.
Przez Żelechlinek nie biegnie żadna z dróg wojewódzkich, czy krajowych, przez co jest tutaj cicho i spokojnie.

Pakuje w plecak jedzonko i picie, oraz obowiązkowo lustrzankę, kask na łepek, 2 mapy, kamizelka i w drogę.

pozazdrościłam jednemu bikestatsowiczowi podobnego zdjęcia....teraz mam swoje :) © Tymoteuszka


przydrożny krzyż © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


Zanim dotrę do Żelechlinka, pragnę objechać go w koło, a raczej jego zachodnią część i tak z Lubochni, kieruje się na Tarnowską Wolę, Rękawiec i Stanisławów, gdzie skręcam na zachód, na Starą Wieś, gdzie znajduje się barokowy dworek z przełomu XVII/XVIII w.

dworek © Tymoteuszka


Teraz jadę na północ, mijam Węgrzynowice, Węgrzynowice - Modrzewie, gdzie spotykam ciekawie ozdobione mury budynku.

pasjonat :) © Tymoteuszka


Naokoło królują góry.
Super widoki.
Nie mam takich na codzień.
Dech mi zapiera, waw.
Nie mogę się napatrzeć. Głowa mi się kręci naokoło.;)

góry © Tymoteuszka


Za Węgrzynowicami we wsi Wola Łokotowa odbijam na wschód i mijam dwa mostki na rzece Rawce. Rzeczka Rawka na tym odcinku objęta jest rezerwatem.

młyn na Rawce © Tymoteuszka


Po przekroczeniu Rawki kieruje się na południe zgodnie z drogowskazem na Brynicę.
Tutaj kończy się asfalt. Teraz będę poruszać się szutrem i drogami "piaskowymi", pomiędzy górami, jestem w środku.

kapliczka z 1902 roku © Tymoteuszka


A to Ci niespodzianka są i kocie łby, a niech to, jeszcze pod górę.
Oj. Nie dam rady jechać. Chwilkę idziemy z Kitkiem na piechotę.
Dobrze, że trafiam na ludzi, co tutaj jest wielkim szczęściem, coby nie powiedzieć cudem. Pytam się o drogę, bo moja mapa niewyraźna, niedokładna. Stara mapa.

wieś Dzielnica i kocie łby © Tymoteuszka


z górki © Tymoteuszka


pole © Tymoteuszka


kapliczka leśna © Tymoteuszka


A tu mój ukochany piasek po kolana.

tego Tymoteuszka nie lubi najbardziej © Tymoteuszka


Takich kapliczek było więcej. Strasznie mi się podobały.

takie kapliczki mają coś w sobie :) © Tymoteuszka


A tu już jestem w Karolinowie, sąsiednia wioska Żelechlinka.

krzyż na asfalcie © Tymoteuszka


góry © Tymoteuszka


Już blisko celu.

Żelechlinek © Tymoteuszka


Nad stawem są ławeczki, gdzie mogę przysiąść i zrobić mały popas.
Szybko się zwijam, ponieważ wiatr, niczym halny, nie daje spokoju. Zmarzłam do szpiku.
Zakładam dodatkowo kaptur na głowę, co by mnie nie przewiało.

staw w Żelechlinku © Tymoteuszka


kościół w Żelechlinku © Tymoteuszka


Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja z pocz. XXw, zbudowany w ładnym neogotyckim stylu.
Jest to poza starymi drewnianymi chałupami jedyna zabytkowa budowla na tym terenie. Niestety brama na jego teren jest zamknięta, nie mogę wejść do środka, co bardzo chciałam zrobić. Trudno. Nie tym razem.

z drugiej strony © Tymoteuszka


od frontu © Tymoteuszka


Żelechlinek w oddali © Tymoteuszka


Niedogodności nawierzchni wszelkiej maści, jakie miałam po drodze rekompensowało mi piękno krajobrazu i nieco senna atmosfera mijanych wsi.
Z racji, że nie przebiega tutaj żaden główny szlak komunikacyjny, jazda asfaltem przypomina jazdę po ścieżce rowerowej.
Lubię takie klimaty. Napewno tutaj wrócę, aby zwiedzić wschodnią część tego terenu, a także pojechać do Rawy Mazowieckiej, ale to już w przyszłym roku.

Pisałam już o wietrze?
Tak? to nic, napiszę jeszcze raz, wiatr był okropny, płatał mi figle po drodze.
Raz zdmuchiwał na środek jezdni, drugi raz do rowu. Jechałam niczym pijak drogowy ;)
Ale ja, dzielna wojowniczka nie dałam się.
Dojechałam do domu.

Marzę teraz o gorącej kąpieli i wiadrze herbatki, bo ja herbaciara jestem.

  • DST 44.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ujazd i cmentarze ewangelickie jesienią

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 1

Sobota, po pracy.

Chyba ostatni taki piękny weekend w tym roku.
Dzisiaj chciałam po raz ostatni w tym roku odwiedzić Ujazd.
Park wokół Pałacu pewnie świetnie wygląda o tej porze roku. Już widzę, jak jest zatopiony liśćmi. Już nie mogę się doczekać kiedy tam dojadę.

Tym razem wybrałam drogę opisaną w przewodniku rowerowym Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko.
Co prawda jechałam na pamięć, bo nie miałam tej trasy na mapniku, tylko mapę turystyczną naszego regionu, ale i tak udało mi się dojechać :) lasami i polami.

Trasa wiodła z T.M. - Komorów - Zaborów II - Sangrodz - Byliny - Ujazd - Os. Niewiadów - Zaosie - Wykno - Ruda - Lipianki - Niewiadów - Os. Niewiadów - Ujazd - Sangrodz - Zaborów II - Komorów - Tomaszów.

młyn w Zaborowie © Tymoteuszka


jesień © Tymoteuszka


jesień © Tymoteuszka


pałac w Ujeździe © Tymoteuszka


mostek prowadzący do parku koło Pałacu © Tymoteuszka


park pałacowy © Tymoteuszka


przewalone drzewa w parku © Tymoteuszka


stawy w parku © Tymoteuszka


stawy raz jeszcze © Tymoteuszka


kaczki © Tymoteuszka


staw © Tymoteuszka


widok na kościół z parku © Tymoteuszka


w parku © Tymoteuszka


Byłam troszkę zdezorientowana jadąc tą drogą, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy w dobrym kierunku jadę.
Ta droga zmieniła się nie dopoznania. Jeździłam nią co prawda autem, a nie rowerem, ale remont zrobił swoje. I droga dla rowerzystów do Zaosia, sukces :)

droga na Niewiadów © Tymoteuszka


Euro Glas w Niewidowie, olbrzymia Huta Szkła © Tymoteuszka


Jadę tutaj poraz pierwszy. Cmentarze są malutkie, ukryte gdzieś w lasach. Zaniedbane, zapomniane. Odgarnęłam liście, aby było cokolwiek widać.

pozostałości po cmentarzu ewangelickim - Ruda © Tymoteuszka


Piasecznica © Tymoteuszka


drewniana chata © Tymoteuszka


Tu jest drugi cmentarz, a raczej to, co po nim pozostało.
Tutaj grobów jest więcej, tak mi się wydaje, liście przykryły i nie widać. Otóż chodząc po nim, wyczuwałam lekkie pagórki pod nogami i jakieś twarde zakończenia, myślę, że to były groby. Muszę tutaj wrócić wiosną, latem, kiedy liści nie będzie. Wtedy się okaże, czy chodziłam po grobach czy tylko mi się wydawało.

pozosałości po cmentarzu ewangelickim - Lipianki © Tymoteuszka


Wracam do Ujazdu i z powrotem do Tomaszowa. Dzień krótki, a chciałoby się jeszcze pojeździć...eh

w Ujeździe © Tymoteuszka


kościół w Ujeździe © Tymoteuszka


kościół w Ujeździe © Tymoteuszka


w Ujeździe © Tymoteuszka


park w Ujeżdzie od strony DW 713 © Tymoteuszka


Rynek w Ujeździe - Plac Kościuszki © Tymoteuszka


To, co Tymoteuszka lubi najbardziej.

zachód © Tymoteuszka


Słodkie te kozy...jak macie na imię:, spytałam. One odpowiedziały krótko: meeee

one naprawdę rozmawiały ze mną :) © Tymoteuszka


potężne drzewo © Tymoteuszka


Było pieknie, jesiennie, kolorowo, choć pod koniec wycieczki robiło się zimno i ciemno.

  • DST 20.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzydniówka

Piątek, 4 listopada 2011 · dodano: 04.11.2011 | Komentarze 0

Od środy do piątku nawet udało mi się wyprowadzić Kitka, chyba cudem?
Dystans zabójczy, ale dobre i to.
Na cmentarz, na rekonesans po hurtowniach - sklepach rowerowych w Tomaszowie, po prostu, po mieście.

Cmentarz o poranku

raniutko na cmentarzu © Tymoteuszka


cmentarz jesienią © Tymoteuszka



Moje nowe wdzianko :)

nowe ciuszki © Tymoteuszka


moja nowa kamizelka Royala Maila - Angielskiej Królewskiej Poczty © Tymoteuszka


poranna mgła w mieście © Tymoteuszka


jesienna ulica Bema © Tymoteuszka
Kategoria solo


  • DST 84.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 20.24km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolorowi Wszyscy Święci

Wtorek, 1 listopada 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 3

Raniutko na cmenatarz.

kwatera żydowska na starym cmentarzu w Tomaszowie © Tymoteuszka


krzyż © Tymoteuszka


Aniołek © Tymoteuszka


Po cmentarzu, szykuje się na wycieczkę.
Co niektórzy pytaja się "czy Ty jedziesz na rower"?
- Tak.
- W święto Zmarłych?
- Usmiechnęłam się.

Po przeczytaniu od deski do deski nowo zakupionego przewodnika "Trasy Rowerowe Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko", postanawiam wybrać wycieczkę zatytuowaną "Okolice Czerniewic - mazurskie klimaty". Oczywiście nie jadę całej trasy, która jest opisana. Ale za to zachaczam o inne ciekawe miejsca.

I tak, kieruje się najpierw na Spałę, później w kierunku Rezerwatu Gać:

staw Gierka nad Gacią © Tymoteuszka


W Rezerwacie spanikowałam troszeczkę. Sam na sam z biegnącym przede mną lisem? On na mnie, a ja na niego.
Kurcze, po co ja oglądam tego świra na Discovery ze "Szkoły Przetrwania". Wyobraźnia moja jest okropna.
Na szczęście gubie lisa i w końcu widzę jakieś zabudowania.

Tymoteuszka w lusterku :) © Tymoteuszka


Wjeżdżam do Czerniewic.
Później kieruje się do wsi Studzianki, ale najpierw musze przekroczyć S8 w budowie.

kapliczka w Studziankach koło Czerniewic © Tymoteuszka


Zagroda Młynarska w Studziankach © Tymoteuszka


Zagroda Młynarska z drugiej strony © Tymoteuszka


kościół pw. św. Małgorzaty z II poł. XVIIw. w Czerniewicach © Tymoteuszka


parafia w Czerniewicach © Tymoteuszka


Z Czerniewic udaje się w kierunku Krzemienicy przez wieś Lipie, i tam zauważam kapliczkę stojąca w szczerym polu. Jest to kapliczka niezwykła, niespotykana.
Żeby zrobić zdjęcie muszę najpierw wejść na czyjeś pole. Przepraszam.

Polna kapliczka koło Krzemienicy © Tymoteuszka


A tu taka sama, już w Krzemienicy:

Kapliczka w Krzemienicy © Tymoteuszka


z XVII wieku © Tymoteuszka


parafia w Krzemienicy pw. sw. Jakuba Apostoła © Tymoteuszka


został on zbudowany w miejscu stojącego tu wcześniej kościoła drewnianego. Jego budowa rozpoczeta została w 1598 r, a zakończona 2 lata później. © Tymoteuszka


Wyczytałam z ww. przeowdniku, że:
"Ciekawostką związaną z tym obiektem sakralnym jest jego udział w polskiej kinematografii. W kościele tym nakręcono część scen do filmu pt. "Pan Wołodyjowski", gdzie grał on kościół w Kamieńcu Podolskim".

A tu już jestem w Chociwiu:

czy ktoś tutaj mieszka? © Tymoteuszka


okolice Krzemienicy i Chociwia przypominają Mazurskie klimaty z racji na liczne stawy, przepusty na Krzemionce. © Tymoteuszka


to ma byc Dwór klasycystyczny z przełomu XVIII/XIX w.? chyba raczej nie © Tymoteuszka


Kierując się na drogę wojewódzką 726 w kierunku Opoczna, zaciekawia mnie znak: "Sierzchowy - kościół z XVI wieku - 4 km".
Nic, tylko jechać.
Popatrzyłam na mapę i...nieźle przedłuże sobie wycieczkę.

kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Sierzchowach © Tymoteuszka


zbudowany w latach 1520-44 i 1917-30 © Tymoteuszka


Z Sierzchowy jadę przez Bartoszówkę do Sadykierza i tam wjeżdżam na ww. DW 726 - ruch niewielki, bardzo sympatycznie się jechało.
I tak docieram do Rzeczycy i niedawno odkrytym skrótem, nowiutkim asfaltem, dojeżdżam do Gliny.

okolice Gliny....a może to Amazonka? © Tymoteuszka


A tu już nie jest taki nowy asfalt.
Jama na jamie, jak to mówią w Rosji.
Okropnie się jedzie tą drogą, mogliby na drugi rok kawałek nowego asfaltu położyć, bylibyśmy zachwyceni.

dziurawy asfalcik koło Gliny, tak mnie tutaj wytelepało... © Tymoteuszka


niedogodności asfaltowe zrekompensowały jesienne widoki :) © Tymoteuszka


Z Gliny na Królową Wolę, nie wjeżdżam tym razem do Spały, tylko jadę prosto przez Nowy Glinnik i Luboszewy.

jesienna aleja lipowa koło Glinnika - Jednostki Wojskowej - Kawalerii Powietrznej © Tymoteuszka


W Luboszewach dopada mnie kryzys wieku średniego.
Gadam do Kitka, ze damy radę, przecież widać już kominy Wistomowskie, za chwilkę pod górę, kawałek prostej, z górki i rogatki miasta. A później znów pod górę i prosta, do centrum i do domku.

Kitek dał radę, ja też. :)

Trasa kolorowa, bo to w końcu złota Polska.
Mglisto i bardzo wilgotno. Bez grama słońca. Także ponuro.
Za ciepło się ubrałam.
Znów bez picia i jedzenia - muszę coś z tym zrobić.
Łańcuch wreszcie spsikanym Shel-em.
Pamiętałam, aby posmarowac usta maścią z wit. A :) - sukces.

Chyba powoli żegnam się z Kitkiem. Za bardzo mi się nie chcę, ale będe musiała, z bólem w sercu.
W tygodniu już nie mam szans na przejażdżki.
W sobotę, po pracy - hm, zobaczymy jak tam pogoda.
W niedziele - wszystko zależy od pogody.

  • DST 67.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 18.87km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

na zachód i mój pierwszy rosół w życiu

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 4

Niedziela.

Od rana chmurzasto, a może mglisto?, już sama nie wiem.
Prognozy pogody dobijają człowieka.
Czekając na domowiników, aż przyjadą z cmentarza, postanawiam wyjąć gary i ugotować mój pierwszy rosół w życiu. Zrobić taką miłą niespodziankę.

Kiedy się pojawili w domu, ubieram się i w drogę. Nawet pojawiło się słońce, ale na chwilę. Kiedy ruszam, zachodzi.
Czyżby ono, Tymoteuszki się wystraszyło?

I tak prawie do końca mojej trasy. Temperatura skacze. 13, 11, 10, a na końcu wycieczki 9 stopni.
Wiatr w twarz, że ja muszę zawsze obierać nie ten kierunek.
Ale warto się troszkę pomęczyć z przeciwnościami, wtedy stajesz się bardziej pewien siebie.
Kto mówił, że będzie łatwo?

Trasa, oczywiście z mapą na kierownicy. Nie trafiłabym do tylu atrakcji bez niej ;)

Tomaszów Maz. - Kol. Zawada - Zawada - Chorzęcin - Łaknarz - Żywocin - Ewcin - Drzazgowa Wola - Łaknarz - Lubiatów - Baby - Gościmowice - Gajkowice - Moszczenica - Wolbórz - Chorzęcin - Zawada - Kolonia Zawada - Dąbrowa - Tomaszów Maz.

parafia w Chorzęcinie pw. św. Małgorzaty z 1888r. © Tymoteuszka


kapliczka w Żywocinie © Tymoteuszka


Tutaj miłe zaskoczenie, bo na mapie droga gruntowa, a przed oczami nowiutki afalcik. Przez moment zdryfiłam, a może źle jadę, nie tą drogą?

tu miała być droga gruntowa, a jest nowiutki asfalt - ale niespodzianka :) © Tymoteuszka


Mapa mówi, że w Ewcinie jest drewniana chata, szukam i znajduje:

chata w Ewcinie © Tymoteuszka


A tu serialowy Zakrzew ni stąd ni z owąd ;)

to ten Zakrzew z serialu? oj chyba nie.... © Tymoteuszka


Po drodze gorzelnia, a na przeciw:

koło gorzelni © Tymoteuszka


i dalej

pałacyk w Lubiatowie © Tymoteuszka


Halo, czy ktoś tutaj mieszka?

tu też pałacyk w Lubiatowie © Tymoteuszka


Kierunek Baby.

ostro pod górę © Tymoteuszka


Po jednej stronie drogi Baby, a po drugiej Kiełczówka.

jedna droga, diwe miejscowości: po lewej Baby, po prawej Kiełczówka © Tymoteuszka


Na przejeździe kolejowym muszę swoje odstać, więc wyciągam jabłko i szamam.
Po chwili pociąg przejeżdza, szlaban się otwiera, jabłko ląduje w buzi.
Z aszlabanem dostrzegam kościół, staje koło niego i co?, jabłko lśduje na ziemi. Już sobie pojadłam.

parafia w Kiełczówce, albo Babach, już sama nie wiem... © Tymoteuszka


Wchodzę do środka, kościół pusty, bo przed chwilką skończyła się Eucharystia.

wewnątrz kościoła © Tymoteuszka


Wiatraczki

co to by była wycieczka bez elektrowni wiatrowych, minęłam ich sporo po drodze © Tymoteuszka


młyn w Gajkowicach © Tymoteuszka


A tu już droga powrotna.
Moszczenica.

staw w Moszczenicy © Tymoteuszka


park w Moszczenicy © Tymoteuszka


parafia Moszczenicka © Tymoteuszka


krzyż przydrożny © Tymoteuszka


kolorowe - uśmiechnięte przedszkole w Moszczenicy © Tymoteuszka


Wolbórz.

parafia pw. sw. Mikołaja XV-XVI, XVII w. w Wolborzu © Tymoteuszka


W pobliżu Tomaszowa.

budowa S8, wiadukt w Kolonii Zawada © Tymoteuszka


koniki © Tymoteuszka


już puścili ruch samochodowy na nowo wybudowaną nitkę S8, teraz kolej na budowę drugiej nitki © Tymoteuszka


Panny do góry kiecki, bo Tomaszów Mazowiecki!!! © Tymoteuszka


ul. Krzyżowa, zawsze nią jadę, bliziutko domu :) © Tymoteuszka


Po drodze wjeżdżam na cmentarz, obadać sytuację.
I co widzę?

Ludzie, czy Wy naprawdę nie macie na co wyadawać pieniędzy?
Już widzę jak to będzie we Wszystkich Świętych.
Na jednym grobie: 5 wiązanek, po 20 kwiatów w jednym wazonie, plus do tego 16 zniczy.
Masakra.
Przepraszam, ale to wszystko wygląda jak choinka w Boże Narodzenie.
I jeszcze te futra na kręgosłupach ludzi i czapka z lisa na głowie, szpilki na nogach.
Sory, ale nie tędy droga.

Umarły wolałby, gdybyś przyszedł dwa razy w miesiącu, zapalił jeden znicz i położył jednego kwiatka na grobie.
A nie, tylko w ten jeden dzień w roku, ustrajać grób, tak aż wszystko zacznie spadać.
Liczy się, że pamiętasz, że masz go w sercu, a nie to co na grobie.

Pojechałabym jeszcze dalej, ale raz, że od dziś ciemno robi się szybciej, dwa - chce się wykąpać, a trzy - zdążyć do kościoła na 18.00.

  • DST 67.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 19.33km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Grotowic i Luboczy

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 5

Sobota.
Po pracy, o 14.30, kiedy to już się wyszykowałam pora na wycieczkę z działu : tam gdzie mnie nie było - odkrywanie tego co mi nieznane.
I tak padło dziś na Grotowice, czytając mapę, znalazłam tam park zabytkowy, a w nim kapliczkę upamiętniającą bitwę pod Guzowem z 1607 roku oraz jakieś tam stare drzewo.
Drugą miejscowością na mojej trasie jest Lubocz, znajdująca się na trasie Łódzkiej Centralnej Magistarli Rowerowej, zaznaczona na czerwono. Tam z kolei jest zabytkowy most nad Luboczanką.

Jadąc przez Spałę, Królową Wolę zkręcam na ohydną, dziurawą drogę w kierunku Gliny, no nic, jakoś to przezyje.

W glinie na chciwlkę się zatrzymuje, aby troszkę pofocić.

Kapliczka leśna w Glinie © Tymoteuszka


Kapliczka w Glinie © Tymoteuszka


rowerowy zawrót głowy © Tymoteuszka


Kwatera myśliwska w Glinie © Tymoteuszka


Z Gliny ruszam na Rzeczycę, tutaj przez przypadek jadę skrótem, który na mapie jest utwardzoną drogą, a dzisiaj pięknym nowiutkim asfaltem, z którego wcale bym nie zjeżdżała. Jadąc nim do końca skręcam na dość ruchliwą DW726, aby po chwili zjechać na uliczkę osiedlową w kierunku Łęgu.

A po drodze mam takie oto widoki:

prawie góry © Tymoteuszka


Czuje się jakbym była w górach.

prawie jak w górach © Tymoteuszka


w Grotowicach czas na pokonanie góry © Tymoteuszka


Niestety po dojechaniu do Grotowic czeka na mnie niemił niespodzianka.
Otóż Park, jest ogrodzony, zamknięty. Nie mam jak tak się dostać.
Pozostaje mi tylko podziwianie bramy.

brama Parku zabytkowego w Grotowicach - niestety nie dano mi tam być. © Tymoteuszka


pola, a za polami DolinaPilicy © Tymoteuszka


I tutaj zapada decyzja, aby odpuścić sobie Lubocz, z racji, że się robi po mału ciemnawo. Ani grama słońca robi swoje, ciemne chmury starszą deszczem.

Piwnice w Brzezinach koło Grotowic © Tymoteuszka


kolejna piwnica © Tymoteuszka


staw w Łęgu i znów pod górę... © Tymoteuszka


parafia pw. św. Katarzyny w Rzeczycy © Tymoteuszka


zbudowana w latach 1889-1891 © Tymoteuszka


nowość!!! to jest mój super zakup © Tymoteuszka


a tu w środku, jedna z tras, licząca 100 km. © Tymoteuszka


W Spale już ciemno, przez las niemiło się jedzie, dobrze, że od czasu do czasu przejeżdża jakies auto, bo zaczynam nic nie widzieć i swirować.
Na rogatkach miasta czuje się już pewnie i u siebie :) uffff

  • DST 33.50km
  • Czas 02:30
  • VAVG 13.40km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pięciodniówka, a tak na serio - dwudniówka

Piątek, 28 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 1

Po pracy, po mieście tu i tam, po ciemku.
Tego, co TYmoteuszka nie lubi najbardziej.
W poniedziałek i wtorek byłam lekko niedysponowana - nie żywa. Odpuściłam sobie rowerowanie.
W środę padało.
W czwartek i piątek zrobiłam małe rundki po mieście połączone z foceniem. BYło to męczące, ledwo się rozpędziłam, a tu trzeba było już stanąć - zrobić fotkę, albo przepuścić auto, albo zdenerwować się na pieszego, albo poczekać w korku, łech.
Mam pewien plan z tym związany, ale o tym później.

A to wschód, czy to ta zoża polarna, o której była mowa?

wschód widziany z mojego okna © Tymoteuszka
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 58.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 15.75km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabawa w odnajdywanie punktów kontrolnych cd.

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 0

Sobota.
Po pracy zabieram kitka na cmentarz w celu początkowych porządków przy grobowcu dziadków.
I tu niespodzianka. Brak wody w kranie.
Musiałam zadowolić się wodą z termosu, dużo dużo za mało.

Wcześniej rozlane nowe baterie w ładowarce do aparatu. Ładowarka nadaje się tylko do kosza.
Co jeszcze mnie dziś czeka?

A no to, że jadę na podbój kolejnych punktów kontrolnych w ramach zabawy.
W planach dwa do zdobycia, ale za długo schodzi mi na cmetarzu i muszę zadowolić się jednym, pada na PK 10, brzeg Pilicy przed Luciążną.

I tak jadę w kierunku Spały...
jesienna ścieżka do Spały © Tymoteuszka


w kierunku Królowej Woli....
Łabędzie na stawie Gierka © Tymoteuszka


prześwit © Tymoteuszka


Wjeżdżam w las, podmokłe tereny, skręcam w niewłaściwą ścieżkę, znajoma krowa muczy, ale w końcu udaje mi się najechać na punkt.

Oto on:
PK 10 - brzeg Pilicy © Tymoteuszka


Wracam tą samą drogą.

Idzi © Tymoteuszka


zachód © Tymoteuszka


Robi się ciemno.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 41.50km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.44km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pięciodniówka zbiorowa

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 22.10.2011 | Komentarze 3

Zbieranina km z 5 deszczowych dni.
Po mieście i za miasto.
Ogólnie było zimno, bo po pracy, po 17.00.

Kitek doczekał się wreszcie kąpieli. Był nawet na to czas, jak nigdy.

No i najważniejsza rzecz, od pewnego czasu poszukuje tylną lampkę na rower, która kiedyś była przymocowana przy innym góralu.
Tak szukałam, że w końcu znalazłam.
Przekopałam całą szafę, przy okazji zrobiłam małe porządki w niej.
Leżała na wierzchu, a ja jej nie widziałam.
Ale co za szczęście było, jak ją ujrzałam. :)
Teraz mogę jakoś przymocować do Kitka, albo kurtki z tyłu, żeby być po zmierzchu bardziej widoczna. Tylko jak to zrobić? Muszę się trochę nakombinować.
Kitek nie ma oświetlenia, a teraz jest to bardzo ważne. Nie wystarczy tylko kamizelka odblaskowa.
Więc wymyśliłam z przodu latarkę, a z tyłu tą lampkę.
I będzie super.
Super są też moje skarpetki, nie?

pasiaste :) © Tymoteuszka


To zdjęcie jest na poprawienie humoru. :)
Poprawił Wam się? Bo mi tak.
Kategoria solo, łódzkie