Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:1727.50 km (w terenie 42.00 km; 2.43%)
Czas w ruchu:83:59
Średnia prędkość:16.53 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:82.26 km i 4h 56m
Więcej statystyk
  • DST 145.00km
  • Czas 07:31
  • VAVG 19.29km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa Pielgrzymkowymi śladami - dzień 1 - Tomaszów - Truskolasy

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 2

Parakfia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzkowicach
Parakfia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzkowicach © Tymoteuszka

Dziś 13 sierpnia i to właśnie dziś zaczynamy (Darek i ja) krótką wyprawę w kierunku częstochowskiej ziemi.
13-ty nie oznacza pechowy, to taki sam dzień jak inny. Nie wierzę w żadne zabobony, wierzę natomiast w to, że będzie to nasz wspólny niezapomniany wyjazd rowerowy.
Tak w prawdzie powiedziwszy nie mamy jakichś konkretnych planów na te 4 dni.
Pierwszy i drugi nocleg zaklepany mamy we wsi oddalonej od Częstochowy o jakieś 20 km na zachód, zwie się ona Truskolasy.
Z Tomaszowa do Truskolasów obieramy taką trasę, by jak najwięcej zobaczyć, zwiedzić.
Startujemy bardzo wcześnie, parę minut po 6.00, bo przed nami długi odcinek (jakieś 140 km).

Już na wysokości Jeziora Sulejowskiego musimy stanąć.
W tylnej oponie przy Czarnym Bocianie ucieka powietrze.
Bez zmiany dętki się nie obejdzie.

Pierwsze zdjęcie robimy dopiero w Gorzkowicach, dziwne ale prawdziwe.
Tu postanawiamy wypić kawę i zjeść jagodzianki.
Jest pochmurno, ale nie powinno padać. A czy tak będzie?

Kilka kilometrów za Gorzkowicami, w Gorzędowie stoi drewniany kościółek.
Stajemy przy nim. Niestety jest zamknięty. Cóż.


Drewniany kościółek w Gorzędowie koło Gorzkowic
Drewniany kościółek w Gorzędowie koło Gorzkowic © Tymoteuszka

Kościółek z II poł. XIX w
Kościółek z II poł. XIX w © Tymoteuszka

Trochę dalej mijamy Kamieńsk. Zatrzymujemy się w centrum.


Plebania w Kamieńsku
Plebania w Kamieńsku © Tymoteuszka

W okolicy Góry Kamieńsk zaczyna coś siąpić z nieba, kapać.
Jest mokro, musimy zwolnić, z sakwami, tym samym z obciążeniem na zkrętach robi się niebezpiecznie.

Góra Kamieńsk
Góra Kamieńsk © Tymoteuszka

Młyn za Kamieńskiem
Młyn za Kamieńskiem © Tymoteuszka

Gdy oddalamy się od niej (góry), zauważamy czarną chmurę, z której ewidentnie  leje. Widać smugę deszczu z daleka.
Mamy szczęście?
Przed nami Lgota Wielka, tam stoi kolejny na naszej drodze drewniany kościół.
Robimy więc krótką przerwę na rozprostowanie kości :)

Drewniany kościółek św. Klemensa w Lgocie Wielkiej
Drewniany kościółek św. Klemensa w Lgocie Wielkiej © Tymoteuszka

W Lgocie Wielkiej mieliśmy pojechać w kierunku Woli Blakowej, a później Woli Wiewieckiej, ale przestraszyla mnie nieco góra, na którą mielibyśmy się wdrapać. Znacznie prościej i równiej chyba jest w kierunku Wiewieca. Jedziemy.

Wiewiec - Parafia św. Marcina
Wiewiec - Parafia św. Marcina © Tymoteuszka

W Nowej Brzeźnicy wjeżdżamy na drogę krajową 42, ale to dosłownie na chwilkę, później czeka nas przeprawa drogą wojewodzką 483 i 492.
Jak się później okaże, drogi te nie są aż tak straszne.
W Nowej Brzeźnicy zaglądamy do otwartego kościoła, mimo że to sobota, wchodzimy do środka.

Parafia św. Jana Chrzciciela w Nowej Brzeźnicy
Parafia św. Jana Chrzciciela w Nowej Brzeźnicy © Tymoteuszka

We wnętrzu doznaje małego szoku. 
Jest tam tak pięknie, że nie chce mi się stamtąd wychodzić.

Z 1904 roku
Z 1904 roku © Tymoteuszka

Ołtarz główny
Ołtarz główny © Tymoteuszka

Znajduje nawet czaszkę :)

Jest i czaszka, co prawda nie pod krzyżem, ale jest :)
Jest i czaszka, co prawda nie pod krzyżem, ale jest :) © Tymoteuszka

Nowa Brzeźnica - chór
Nowa Brzeźnica - chór © Tymoteuszka

Kiedy wychodzę z kościoła, zmieniam Darka, teraz ja popilnuje rowerów :)

Przez Łobodno dojeżdżamy do Kłobucka. 
Na mapie mamy zaznaczony i pałac i kościół, więc tam też podjeżdżamy.
Pałac nieco zaskakuje. Jest zaniedbany, w takim sobie parkowym otoczeniu.

Kłobuck - neogotycki pałac von Haugwitzów
Kłobuck - neogotycki pałac von Haugwitzów © Tymoteuszka

Z 1795 - 1800 r
Z 1795 - 1800 r © Tymoteuszka

Kościół otwarty i owszem, ale niestety nie dane nam wejść, ponieważ kręcą się w pobliżu i we wnątrz goście weselni.

Kłobuck - parafia pw. NMP Fatimskiej, a także klasztor kanoników Laterańskich, Sanktuarium Maryjne XV - XVIIIw
Kłobuck - parafia pw. NMP Fatimskiej, a także klasztor kanoników Laterańskich, Sanktuarium Maryjne XV - XVIIIw © Tymoteuszka

Na mecie dzisiejszego dnia, czyli w Truskolasach meldujemy się ok. 16.30?
Jedziemy do sklepu po jedzonko.
W tym samym czasie przychodzi na nocleg salezjańska piesza pielgrzymka.
To z nią kiedyś kilka lat pod rząd wędrowałam po Polsce :)
Zarażają swoim entuzjazmem.
Uwielbiam ich za radość, którą niosą w koło, za inność, za spontaniczność...

Parafia św. Mikołaja w Truskolasach
Parafia św. Mikołaja w Truskolasach © Tymoteuszka

Jedziemy na kwaterę, która jest tuż za rogatkami wsi.

Widok z drogi w kierunku na kwaterę w Truskolasach
Widok z drogi w kierunku na kwaterę w Truskolasach © Tymoteuszka

Czekamy na pana gospodarza, który nas ulokuje w jakimś pokoiku.
Tu spędzimy dwie noce.
Agroturystyka bardzo nas zdziwiła.
Mieści się pzy stadninie koni, pokoik mieści się na poddaszu?
Mamy jedno okienko na świat, tv i łazienkę.
Do dyspozycji kuchnię na korytarzu.
Zdjęcia kwatery na necie zupełnie inaczej wyglądały niż w rzeczywistości.
Wszystko brudne, kuchnia, łazienka, ściany. Rowery na ala tarasie. Brak stołu do ping ponga (miał być). W pokoju muchy, które nie dawały spokoju.
Łóżka z XX wieku. I te korniki w pionowych belkach.
Wielka, jedna masakra.

Z racji tego, że na noclegu pojawiliśmy się dość wcześnie, pytam Darka czy nie zechciałby ze mną się przejść na spotkanie salezańskich pielgrzymów do kościoła.
Ten potwierdził, że pójdzie.
Dowiedziałam się na którą jest planowane to spotkanie, okazało się, że na 20.00.
Wykąpani, najedzeni, poszliśmy.

Wnętrze truskolaskiego kościoła
Wnętrze truskolaskiego kościoła © Tymoteuszka

Z I połowy XVIII w
Z I połowy XVIII w © Tymoteuszka

Dostajemy prezenty od pielgrzymów. 
No i wiele uśmiechu.
Darek trochę zaskoczony po spotkaniu?
Dziękujemy.

Spowrotem na kwaterze meldujemy się po 22.00. To nic, że nie obejrzeliśmy meczu siatkówki :)
A jutro czeka na nas niespodzianka :)
Ale o tym w następnej odsłonie, na którą zapraszam :)


  • DST 89.50km
  • Czas 05:30
  • VAVG 16.27km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient - Dolina Warty

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 3

Jeszcze BikeOrientów nie ma ;)
Jeszcze BikeOrientów nie ma ;) © Tymoteuszka

ale zaraz się pojawią :)

Miało mnie nie być.
Miało być słonce, miało nie wiać.
Za to było chłodno i pochmurno no i bardzo wietrznie.
Przecież ja nie narzekam.

Witajcie na

Bike Orient - Szczepocice Rządowe koło Radomska, woj. łódzkie


Odprawa, rozdanie map i start godz. 9.45
Przy rozdaniu map panuje zamęt, żeby nie powiedzieć rozgardiasz.
Niestety, dostaje mi się ją dopiero po 5 minutach, w innym miejscu, niż wskazano na początku.
Trudno. Przecież nie jestem jedną z faworytek.
Po chwili zapoznaję się z nią, kreślę sobie trasę i jadę w kierunku

PK 6 - rozlewisko strumienia przy drodze, czy będzie mokro na samym początku? To się okaże.
Z początku jadę asfaltem, mijają mnie chłopaki z Etisoftu, ja jadę swoim tempem, nie mam zamiaru umierać po drodze.
Trzeba rozłożyć siły na 8h 15 minut całego rajdu.
Skręcam w lewo w las. Wydaję mi się, że dobrą ścieżką, później coś mi nie pasuje. Jak się później okazało, za daleko, wyjechałam poza mapę, na asfalcie skręcam w lewo, pedałuje dość długi odcinek, muszę się teraz kierować w prawo do lasu wjechać tym samym na szlak koński, ale nigdzie go nie widzę. Cóż, raz kozie śmierć, celuje, czy trafnie?
Dojeżdżam, a raczej dochodzę, do strumienia, ups, kąpanie mnie czeka? Jest mostek, przechodzę na drugą stronę i wjeżdżam na sam punkt. Jest!
Pierwsze koty za płoty.
Zapomniałam już jak to się robi.
Na punkcie okazuje się, że nie ma perforatora, więc dokumentuje foto.

Rozlewisko
Rozlewisko © djk71

PK 3 - róg fundamentów dawnego ogrodzenia
Przejeżdżam polem pod trasą DK 1, po czym szlakiem końskim w okolice punktu.
Pojawiają się piachy. Punkt też jest.

PK 5 - ambona myśliwska
Wzdłuż czerwonego szlaku rowerowego i konnego...zawracam, za daleko, dalej przerywaną na skraju lasu i pola, widać ambonę - nie tą jak się później okaże - nie tylko ja mam problemy z....odnalezieniem, ambona jest, ale nie ma przy niej punktu, czyli to nie ta.
Jadę po błotku, po chwili już pcham rower, po czym wsiadam i zaliczam glebę. Wyglądało to nie zaciekawie, na szczęście jestem cała. Ktoś pyta czy żyję?
To była tylko gruba leżąca gałąź, która mnie zatrzymała podczas jazdy.

Pierwsza dziś ambona
Pierwsza dziś ambona © djk71

Tutaj decyduję się na ominięcie PK 12, który jest bllisko, ale za to z niedogodnym dojazdem i w pobliżu licznych kanalików wodnych, znając mnie, bardzo dużo czasu zajęłoby mi jego odnalezienie, zatem rezygnuje, jadąc przez wieś Jankowice prosto na

PK 10 - brzeg zbiornika wodnego - gdzie organizatorzy postarali się o zadanie specjalne, polegające na przepłynięciu w kajaku na środek zbiornika, gdzie jest umiejscowiony punkt.
Fajna odmiana, zamiast siodełka rowerowego, siodełko kajakowe, wiosło w ręce, karta w zęby i płynę.
Wszystko ładnie i pięknie, tylko, że mając już perforator i kartę w ręce.....nie pamiętam który to punkt, ups.....
Nic tylko zostało mi czekać na kolejnych zawodników. Czekam jakieś 5 minut :( katastrofa).

Zdjęcie autorstwa Pawła Banaszkiewicza, pozdrawiam :)
Z kartą w zębach odbijam się od dna ;)
To był początek, co było dalej już wiecie.

Podczas zadania specjalnego
Podczas zadania specjalnego © Tymoteuszka

PK 15 - prawy brzeg Warty
Chwilę asfaltem, wskakuje na rowerowy zielony, w odpowiednim momencie skręcam w lewo i telepę się dróżką leśną, która mnie nie zachwyca, mam już dość siodełka, dupa boli. Punkt w okolicach wsi Prusicko.

PK 19 - prawy brzeg Warty

I znów nad Wartą
I znów nad Wartą © djk71

Kolejny o tej samej nazwie.
Zanim tutaj dotrę ścieżka, którą jadę poprowadzi mnie wprost pod bramę prywatnej posesji, na której widzę dwa piękne konie.
Mam szczęście, w tym samym momencie, kiedy się do niej zbliżam przyjeżdża właściciel i otwiera mi bramę :) dziękuje.
Wyjeżdżam tym samym we wsi Ważne Młyny, gdzie nieopodal znajduje się punkt.
Wracam na asfalt i kieruję się na

PK 20 - dawny młyn - bufet
Zanim trafię na punkt, troszkę pokołuje między domkami letniskowymi :)
Tutaj dochodzą mnie wieści, że dwie osoby po drodze złamały ramę przy rowerze, czy to fakt, czy mit?
Brrrrrr. Przy okazji słyszę też, że przy następnym punkcie, który chcę odwiedzić, nie ma perforatora. Dobrze wiedzieć.

PK 16 - wieża przeciwpożarowa

Zostały tylko napisy
Zostały tylko napisy © djk71

PK 17 - lewy brzeg Kocianki
Brzuchackim duktem do celu. Na punkcie jak się okazało też nie ma perforatora.
Ścieżka leśna, która wiodła do punktu, dała mi w kość, a raczej w pupę.....marzę już o mecie, nie wytrzymam chyba z bólu.

Po drodze opuszczam PK 14, marzę tylko o asfalcie gładkim jak szklanka, więc jadę szosą wprost po

PK13 - dół
Opis brzmi ciekawie. Na pewno nie będzie on sam, tylko kilka, a może kilkanaście?
Nie mylę się.
Zanim dotrę do niego, mija kilka chwil.

W tym momencie mam już 10 PK, tyle ile trzeba maksymalnie zdobyć na trasie Mega, czyli wszystkie.
Gdyż moje siodełko jest niedysponowane, marzę tylko o jednym, pojechać asfaltem do mety.
Nie patrzę na licznik, bo to nie ma sensu, nie mam co się spieszyć, a tym bardziej, że wiatr daję mi cały czas po twarzy, co mnie bardzo spowalnia i oziębia za jednym zamachem.

Cieszę, się że zdobyłam 10 PK, a w jakim czasie to się okaże.


BikeOrient edycja Szczepocice
BikeOrient edycja Szczepocice © Tymoteuszka


Nad Wartą
Nad Wartą © Tymoteuszka

Czarny Bocian wypatrzył bociana
Czarny Bocian wypatrzył bociana © Tymoteuszka

Na mecie oddaje kartę.
Po czym myję się i przebieram w suche ciuchy.
Idę na stołówkę zjeść gorący posiłek przygotowany dla każdego uczestnika.
Mniam mniam.

Na stołówce pogaduchy ze znajomymi.
Ogłoszenie wyników i pora jechać do domu.
Po 12 godzinach na nogach legnę na łóżku niczym kłoda :)

Dzięki wszystkim za wariacko przemiły dzień. Inny niż taki zwykły. ;)

P.S. Fotki z trasy (punktów kontrolnych zapożyczone od djk71) - dziękuje.
P.S. Przed zawodami zrobiłam sobie rundkę zapoznawczo-rozgrzewającą po okolicy, zatem kilometrów podczas zawodów było zdecydowanie mniej.

Wynik:
trasa Mega - 4 miejsce wśród kobiet (18 minut dzieliło mnie od miejsca 3 - go)
                   - 18 miejsce open
10 PK zaliczone w czasie 6h 29minut



  • DST 57.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 16.76km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

BSOrient 2012 - rajd krajoznawczy

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 10

Nie wyspałam się po wczorajszym, a to dlatego, że poszłam spać po 00.00, a wstałam ok. 6.00?
Ciekawe czy w drodze do domu nie usnę za kierownicą?

Dziś jest niedziela, drugi dzień BSOrient.
Kosma zabiera nas na rajd.
Kierunek Siewierz.
A w Siewierzu główną atrakcją jest zamek:)
Tymoteuszka oprócz drewnianych kościołów bardzo lubi też zamki pod każdą postacią. Będzie rewelacyjnie.
Jedziemy w skaładzie: Kosma, T0mas, Niradhara, Kajman, Kiri, Amiga i ja.
Jedziemy, tylko w którą stronę? ;)

w którą stronę jedziemy? © Tymoteuszka


w tą :) © Tymoteuszka


Jedziemy drogami asfaltowymi.

paradują niektórzy © Tymoteuszka


Amiga i Kiri odłączają się od nas, by wróćić albo pojechać w swoją stronę ;)

stoi i obserwuje © Tymoteuszka


W Siewierzu najpierw atakujemy z powodzeniem zamek.

zamek w Siewierzu © Tymoteuszka


Zamek jest otwarty, więc wchodzimy do środka.
Kosma z T0maszem pilnują nasze rumaki.

we wnątrz © Tymoteuszka


okienka dwa © Tymoteuszka


co to? © Tymoteuszka


a to? © Tymoteuszka


oooo, rycerz :) © Tymoteuszka


zamek w Siewierzu © Tymoteuszka


Później udajemy się do centrum.
Obejrzeć kościoły, rynek.

Ja, ślepy człowiek, jak to ślepy - niedowidzi.
Kajman zauważył czaszkę, więc foce :)

tam jest czaszka :) © Tymoteuszka


na rynku w Siewierzu © Tymoteuszka


Na rynku posiłkujemy się i popijamy.
Po czym wracamy.

:) © Tymoteuszka


jedziemy © Tymoteuszka


A tu pozwolę sobie wkleić nasz wspaniały dyplom całej naszej drużyny.

nasz dyplom © Tymoteuszka


Za kierownicą nie usnęłam, żyję.
Choć bez korków się nie obyło w drodze powrotnej.

  • DST 75.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 14.85km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

BSOrient 2012 + wycieczka z chłopakami do Sławkowa

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 10

Miało mnie tu nie być, ale byłam :)
W czwartek i piątek chodziłam zła, wściekła i smutna, nie miałam weny na rowerowanie, właśnie z tego powodu.

Piątkowy wieczór już do takich nie należał.
Decyzja zapadła, jadę :) Sobotę mam wolną :)
Szybki kontakt z Kosmą, pytanie czy znajdzie się numerek startowy dla Tymoteuszki....pakowanie, kąpiel, szybkie spanie i takie też wstawanie.
Śniadanie i jazda na południe, Dąbrowa Górnicza, Błędów wita !!!

Zjawiam się przed 8.00? na Eurocampingu.
Rejestracja, opłata, szybkie drugie śniadanie, przyszykowanie roweru do zawodów i pora się wstawić na start.

Po wręczeniu map decyduję się na trasę nierekreacyjną :p
Planuje który punkt najpierw zaliczyć, który później, w jakiej kolejności....

Kiedy Ela proponuje wspólną jazdę, zaczynam się wahać i zastanawiać. Wtedy jeszcze nie wiedziałam w jakiej grupce będe jechać.
Dochodzę do wniosku, że wyścigi są w tym przypadku nie najważniejsze, ale integracja, wspólnie spędzony czas, poznawanie się nawzajem. Bo przecież na BS jestem dopiero od czerwca 2011 r. i tak naprawdę będziemy się widzieć pierwszy raz :0

I tak jedziemy w grupce:
Niradhara, Kajman, djk71 z synami, Franek810 i ja.

odprawa przed startem © Tymoteuszka


gotowi? © Tymoteuszka


na pierwszym punkcie © Tymoteuszka


na drugim punkcie © Tymoteuszka


po drodze, zawalające się chałupy © Tymoteuszka


punkt przy kapliczce Bleasa © Tymoteuszka


Nie spieszymy się donikąd.
Robimy postoje.
A to przy kapliczce, na mostku, przy wielbłądzie, na pustyni.

Ela - dzielna kobieta © Tymoteuszka


po kąpieli pora się osuszyć © Tymoteuszka


dziś jedziemy rekreacyjnie © Tymoteuszka


punkt przy wielbłądzie © Tymoteuszka


do kolejnego punktu © Tymoteuszka


w kierunku pustyni © Tymoteuszka


na pustyni © Tymoteuszka


pustynia błędowska © Tymoteuszka


Pogoda dopisała, chociaż wieje i kiedy wychodzi słońce jest ciepło, kiedy zachodzi, wieje wiatr - robi się chłodnawo. Ważne, że nie pada.

kolejny punkt przy pomniku © Tymoteuszka


na mecie © Tymoteuszka

Na mecie przepyszny makaron z mięsem i warzywami, Kosma jesteś wielka :)

Darek był naszym przewodnikiem :)
Nie żałuje decyzji jazdy w kategorii rekreacyjnej.
Razem z Niradharą, Kajmanem i Frankiem810 zdobyliśmy medal i dyplom za trzecie miejsce. Gdyż Wiktor wcześniej dojechał do mety, a Darek musiał gonić Igorka :)

Aaaa, po drodze, a może nie po drodze chcieliśmy zobaczyć jeszcze w Niegonowicach dworek modrzewiowy, niestety stał z dala od jezdni osłonięty drzewami - nie udało nam się go zobaczyć.

Zatem dziękuje wszystkim towarzyszom tych zawodów za to, że byli, za pogaduchy, za uśmiech.

Po zjedzeniu, po krótkich pogaduchach, po odpoczynku i po krótkiej opowieści o Suwalszczyźnie dochodzę do wniosku, że warto byłoby się gdzieś przyjechać.
Do 18.00 (ogłoszenie wyników i wręczenie nagród) jest sporo czasu.
Kto jedzie?
Ela prawie już śpi ;), Kajman nie udziela głosu ;), inni też....
W końcu na przejażdżkę decydują się Darek i Franek810.
Pada słowo Sławków.
To jedziemy.
Kosma proponuje jazdę szlakiem tym i tym...jedziemy....po drodze jednak mamy małą wpadkę, tzn. rzeczkę na drodze, nie ma mostku ani ścieżki dalej, ślepy zaułek?
Wracamy, skręcamy ciut dalej w lewo, też szlakiem.

podczas wycieczki do Sławkowa z chłopakami © Tymoteuszka


prawie na samym szczycie :) © Tymoteuszka


Po drodze napotykamy taką ładną ścieżynkę, zaprowadzi ona nas tam, gdzie chcemy jechać.

ścieżka rowerowa rodem z Ameryki, poprowadzi nas do samego Sławkowa © Tymoteuszka


przepiękny widok © Tymoteuszka


w Sławkowie © Tymoteuszka


Najpierw jedziemy na rynek, później zobaczyć ruiny zamku.

Drewniana karczma na rynku, na szlaku architektury drewnianej © Tymoteuszka


na studni © Tymoteuszka


:) mors jest wszędzie ;) © Tymoteuszka


ruiny zamku w Sławkowie © Tymoteuszka


Zdążyliśmy :)

pora na ogłoszenie wyników i wręczenie nagród © Tymoteuszka


Były małe problemy z rozpaleniem ogniska.

Pali się :)
Jest mi zimno, więc stoję prawie cały czas przy nim, inaczej zamarzłabym do szpiku.

przy ognisku © Tymoteuszka


Po ognisku idziemy do domku nr.6 - do bazy :)

Amiga, zamorduje!!! jak ja wyglądam? z Elą :) © Tymoteuszka


Dziękuje organizatorom, uczestnikom, nowym i starym znajomym ;), za to, że byli, że mogłam się z nimi spotkać na żywo, zamienić parę słów, pośmiać się.


Dobrze, że jesteście :)

VII Piotrkowska Rowerowa Pielgrzymka na Jasną Górę

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 3

Tego roku było tak:

To trzecia moja rowerowa pielgrzymka z PGR-em :)

Na miejsce startu pielgrzymki dojechałam na dwóch kołach, z Tomaszowa 30 km, przez to nieszczęsne Koło, myślałam, że mnie porwie z siodła, wiatr oczywiście.
Na strat miał się zjawić też Krzara z Częstochowy, który przyjedzie PKP.

Po dotarciu na miejsce startu, dłuuugo przed wyruszeniem - bo krótko po 7.00 na Rycerskiej, postanawiam pojechać w kierunku dworca, poszukać Krzary, by się nie błąkał sam po mieście :)
Ledwo co wyjeżdzam ze Starego Miasta, a Krzara jedzie z przeciwka.
Zawracam. Miłe powitanie (widzimy się pierwszy raz :) ) i jedziemy pojeździć po uliczkach Starego Miasta. Rynek, liczne kościoły, wąskie uliczki, stare więzienie, Sanktuarium - od środka = to wszystko, co zdążyliśmy obejrzeć.
Mamy jeszcze troszkę czasu do startu, jednak po chwili postanawiamy jechać przed kościół, gdzie zgłaszamy swoją obecność i ponosimy opłatę.

to jedziemy :) © Tymoteuszka


zbiórka pielgrzymki © Tymoteuszka


Lekko po 8.00 idziemy na mszę, która rozpoczyna nasze pielgrzymowanie.

pielgrzymkę rozpoczynamy mszą w kościele akademickim w Piotrkowie © Tymoteuszka


Po mszy zbieramy się do kupy i jedziemy do rogatek miasta, gdzie dzielimy się na trzy grupy.

Samochód nr. 2 - padlinowóz ;) © Tymoteuszka


Strasznie dziś piecze, potworny boczno-twarzowy wiatr, nie opuści nas aż do samej Częstochowy, daje nam popalić.

do rogatek miasta eskortowała nas policja, teraz dzielimy się na grupy 25-osobowe, jedziemy w pierwszej :) © Tymoteuszka


za nami szykuje sie już grupa druga © Tymoteuszka


na pierwszym przystanku - w Rozprzy © Tymoteuszka


Spotykam znajomych, dyskusja trwa....

flagi też z nami jadą © Tymoteuszka


czy warto? pewnie że tak :) nad Wartą popijamy z Martą (fot. Krzara) © Tymoteuszka


dojeżdża grupa druga © Tymoteuszka


W Radomsku jest czas na obiad.
Idę z Krzarą do Baru o nazwie Karolinka :), wchodzimy do środka, nie ma gdzie usiąść, to dobrze, znaczy, że jest przemiał i mało prawdopodobne, że coś mi zaszkodzi.
Zawsze na to zwracam uwagę.
Zamawiam schabowego, ziemniaki i surówkę. Do tego przymusowo kawę, bo usypiam, głowa mi pęka, mam nadzieję, że się obudzę.

pod najdłuższą i najcięższą górę na trasie, grupa się rozrywa - Rędziny © Tymoteuszka


kościół w Rędzinach © Tymoteuszka


Jaka radość panuje na przejeździe przez Aleje, nasze dzwonki dzwonią, ludzie się uśmiechają, machają do nas, stwarzamy niecodzienny obrazek.
W większości pielgrzymki wchodzą na Jasną, tylko niektóre wjeżdżają, tak jak my.

dojechaliśmy :), u celu © Tymoteuszka


VII Piotrkowska Rowerowa Pielgrzymka przed szczytem © Tymoteuszka


Przed szkołą, gdzie będziemy nocować, jedni w dwóch salach, drudzy w namiotach, dochodzi do spotkania BS-towiczów, z czego ogromnie się cieszę :) Szkoda, że tak krótko :(.

Na zdjęciu: Anwi, Krzara i ja.

Spotkanie bikestats'owiczów na VII Piotrkowskiej Pielgrzymce Rowerowej © krzara


Nazajutrz planowałam wyjazd wczesno ranny z miasta Częstochowa i jechać w kierunku Tomaszowa. Pojechałam, ale pociągiem.
W ciągu kilku kilometrów, które dzieli szkoła na św. Barbary i dworzec Częstochowa Osobowa, wygladałam jak zmokła kura i nie mówię tutaj o samych butach i skarpetkach.
Już widzę jakbym wyglądała po 100 kilku km, choroba murowana - nie ryzykowałam.

Ciągły częstochowski deszcz pokrzyzował plany na dziś, trezba wsiąść do pociągu i jechać, cóż poradzić. © Tymoteuszka


  • DST 100.00km
  • Temperatura 37.0°C
  • Sprzęt Reksiu - SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

VI Piotrkowska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę 2011 - dzień 3

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 2

O 9.00 zbiórka, przejazd na Jasną, krótka modlitwa przed Obrazem, odprawa w Alejach NMP, nakaz założenia kasków i czapek na łby, picie dużej ilości wody, z powodu tropikalnego klimatu, jaki mieliśmy dziś, 37 stopni w cieniu codziennie się nie zdarza u nas w kraju.

dzień 3 © Tymoteuszka


zaraz jedziemy do domu © Tymoteuszka


tylko muszą zmienić dętkę © Tymoteuszka


Jadąc w stronę domu, zmieniamy nieco trasę, tym samym przedłużając o kilka km, zachaczając o Gidle.

w Gidlach © Tymoteuszka


Gidle © Tymoteuszka


coraz bliżej domku © Tymoteuszka


Czasu jazdy, ani średniej i prędkości maksymalnej nie będzie, ponieważ licznik dostał porażenia słonecznego i wszystko gdzieś przepadło.

VI Piotrkowska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę 2011 - dzień 2

Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

Dzień wolny od jazdy.
Niezupełnie, bo co niektórzy wybrali się na króciutką wycieczkę nad stawy, dosłownie parę kilometrów (strasznie gorąco było tego dnia), później na Rekordową Częstochowską Masę Krytyczną.

Częstochowska Masa 214 osób © Tymoteuszka


Tutaj poznałam kolejnego bikestats-owicza ;) na żywo, był nim: Poisonek.
Pozdrawiam serdecznie.
Po masie, małe zakupy w Tesco.

  • DST 90.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 15.88km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Reksiu - SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

VI Piotrkowska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę 2011 - dzień 1

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

Do Piotrkowa dojechałam autem, choć miałam inne plany dojechania na start pielgrzymki. Przed startem została odprawiona Eucharystia w kościele akademickim, po mszy, sprawdzeniu listy obecności i rozdaniu kamizelek odblaskowych, ruszyliśmy w jednej grupie, eskortowani przez policję.
Jechaliśmy tak aż do MZK, gdzie na skraju miasta podzieliliśmy się na dwie grupy: 1 - szybsza, 2 - wolniejsza.
W całej pielgrzymce uczetsniczyło 90 osób - rekordowa liczba osób jak do tej pory. Na pielgrzymce jest taki zwyczaj, że mówimy do siebie na wzajem: siostro, bracie, a nie pani, pan.

Przed Mszą rozpętała się burza, ale my się desszczu nie boimy.

zbiórka przed startem © Tymoteuszka


moje specjalne buty na deszcz © Tymoteuszka


Należy mieć tylko dobry humor i wszystko będzie dobrze.
To nic, że Tiry chlapały po gębie, to nic, że mieliśmy wszędzie mokro, szczególnie w butach...jak i tak wiemy, że będzie dobrze.

W Kamieńsku przestało padać, wyszło słońce i zaczęło się istne piekło.

w Kamieńsku © Tymoteuszka


2 grupa © Tymoteuszka


Po drodze, przed Radomskiem, gdzie mieliśmy mieć obiad, mimo, że jechała z nami przyczepka z głośnikiem i dobrą muzyką, dobry humor w grupach zamienił się w horror.
Jedna z sióstr miała wypadek. Tir, rozstrzaskana głowa, złamany łokieć, połamane żebra, krew, karetki, straż, policja, śmigłowiec ratunkowy.
Przymusowa przerwa. Śledztwo. Strach w oczach, łzy u niektórych, smutek. Modlitwa. Ta towarzyszyła nam do samej Jasnej.
Ciągłe pytania, co z siostrą. Operacja w Łodzi....co więcej? nie wiem.
Ale wierze, że będzie dobrze i siostra powróci do pełni sił i zdrowia.

na Jasnej © Tymoteuszka


Zmordowani słońcem, u celu, na Jasnej.

w Częstochowie © Tymoteuszka


Na materacu wygodniej :)

VI Piotrkowska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę 2011 z PGR już jutro

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 0

To moja druga rowerowa w życiu :)

VI Piotrkowska Pielgrzymka Rowerowa z PGR na Jasną Górę.
Termin: 25-27.08.2011

25.08.2011 - czwartek - dzień 1 (ponad 90 km)

Trasa na Jasną:

Piotrków Trybunalski
Rozprza
Kamieńsk
Gomunice
Radomsko - obiad
Kłomnice
Rędziny
Częstochowa
Jasna Góra

26.08.2011 - piątek - dzień 2 (wolny)

wycieczka rowerowa + Częstochowska Masa Krytyczna

27.08.2011 - sobota - dzień 3 (ponad 90km)

Trasa prawie;) do domu:

Jasna Góra
Rędziny
Kłomnice
Radomsko
Gomunice
Kamieńsk
Rozprza
Piotrków Trybunalski

Reksik gotowy do podróży © Tymoteuszka


  • DST 69.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPJ czyli Weekend Pielgrzymkowo - Jurajski = dzień 3

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 16.08.2011 | Komentarze 0

Dziś ostatni dzień weekendu.

Baza w Olsztynie koło Częstochowy.
Po porannych obfitych opadach deszczu zwątpiłam na ruszenie gdziekolwiek rowerem. Postanawiam jednak przeczekać "kryzys", wypić kawkę, zjeść śniadanie, przebrać się w rowerowe ciuchy, może zaraz się polepszy na niebie.
I tak było:)

Zmieniam mapę na okolicę Olsztyna i w drogę.
Z rana nie ma wcale tutaj ruchu, miasteczko wymarłe.
Mam małe problemy z odnalezieniem czerwonego szlaku rowerowego. Tzn. na początku jest, a później go nie ma. Mimo mapy i jakiegoś tam doswiadczenia, gubię się. Pytam pana w samochodzie, którego spotykam po drodze, ten nie ma pojęcia. Cóż. jadę prosto, koło zamku, później mijam górę Szafę i Dziewicę, ale z drugiej strony, niż powinnam, czyli jestem nie na rowerowym, ale na szlaku nordic wolking, który prowadzi koło kamieniołomu.

ruiny zamku w Olsztynie © Tymoteuszka


niedaleko zamku © Tymoteuszka


Piach daje w kość, scieżka też i na dokładkę, żar z nieba. Muszę zejść z roweru, mam pewne obawy przed dalszą drogą, wyobraźnia daje mi popalić, znów się gubię, zero oznakowania. Mapa mi nie pomaga, jest za bardzo ogólnikowa.
Po chwili przepaść.

i dokąd teraz? © Tymoteuszka


Wracam, szukam innej drogi, jest.
Muszę się kierować w dół, ale jak?
Trafiam na kamieniołom Kielniki.

Kamieniołom © Tymoteuszka


powoli schodzę © Tymoteuszka


już na dole uf © Tymoteuszka


Trasa "na kijki" nie pomaga. Wiedzie tuż nad skarpą. Wąsko. Z prawej przepaść. Ja i rower gnieździmy się na wąskiej ścieżynce po kamieniach, muszę wciągać brzuch. Jakoś daje radę. Z sercem na ramieniu, udaje się.

Po chwili znajduje szlak czerwony rowerowy, już jestem w domu, ulżyło mi.

w końcu odnajduje szlak :) © Tymoteuszka


Ten kieruje do asfaltówki, do Przymiłowic. Za Przymiłowicami skręca w las, ale ja jadę dalej na około, asfaltem, mam dość błądzenia w lesie.

Docieram do Zrębic Pierwszych, później Drugich. Tutaj najpierw kieruje się na kapliczkę św. Idziego, później do drewnianego kościoła św. Idziego z 1789 r.

kapliczka św. Idziego © Tymoteuszka


Dzwonnica w Zrębicach © Tymoteuszka


kościół w Zrębicach © Tymoteuszka


wnętrze © Tymoteuszka


Ze Zrębic jadę przez Siedlec i dalej w okolice Złotego Potoku, aby zobaczyć to, czego nie widziałam pierwszego dnia.
Przez las, specjalną drogą dla pieszych i rowerzystów, Szlakiem Ku Źródłom, docieram do ciekawych miejsc. Nie wszystko można zobaczyć z roweru, trzeba iść piechotą, mnie jednak się nie chce.

szlak ku źródłom © Tymoteuszka


na szlaku © Tymoteuszka


na szlaku © Tymoteuszka


młyn w Złotym Potoku, znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej © Tymoteuszka


źródełko © Tymoteuszka


tak jakby amfiteatr? © Tymoteuszka


halo! Jest tam kto? © Tymoteuszka


w którą stronę, jak jechać?, nie wiem © Tymoteuszka


już wiem, tędy :) © Tymoteuszka


Wyjeżdżając ze szlaku skręcam w drogę 793 do Złotego Potoku, bynajmniej mi się tak wydaje.
Po 5km? dochodzę do wniosku, że jadę w przeciwnym kierunku :)
Zawracam i już jadę w odpowiednią stronę.
Mijam Złoty Potok, później Janów i stamtąd drogą DK 46 kieruje się na Olsztyn.

W Olsztynie przerwa na dłuższy odpoczynek, popas, i po południu znów wsiadam na Kitka, tym razem ruszam w bliskie okolice Olsztyna.

na cmentarzu © Tymoteuszka


na cmentarzu © Tymoteuszka


W ten sposób ląduje koło Jeziorka Krasowego w Kusiętach, zwiedzam Olsztyn, robię fotkę przy Aniele Stróżu, który stoi przy drodze, przy wjeździe do Olsztyna. Później kieruje się na Biskupice, gdzie po drodze oglądam widoki na min. Górę Biakło, z krzyżem na szczycie - Olsztyński Giewont.

Biakło po lewej © Tymoteuszka


Pod aniołem :) © Tymoteuszka


Wracam do Olsztyna, przebieram się w cywilne ciuchy i zmierzam pieszo na zamek. Spędzam tutaj trochę czasu.
Po drodze do auta, kupuje lodzika dla ochłody :) mniam.

Czas w drogę. Korek za korkiem, szok.Wieczorem jestem już w domku. Marzy mi się kąpiel, nic więcej.