Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

łódzkie

Dystans całkowity:30206.26 km (w terenie 2373.00 km; 7.86%)
Czas w ruchu:1326:36
Średnia prędkość:18.84 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:574 m
Suma kalorii:11367 kcal
Liczba aktywności:699
Średnio na aktywność:43.21 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 33.50km
  • Czas 02:30
  • VAVG 13.40km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pięciodniówka, a tak na serio - dwudniówka

Piątek, 28 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 1

Po pracy, po mieście tu i tam, po ciemku.
Tego, co TYmoteuszka nie lubi najbardziej.
W poniedziałek i wtorek byłam lekko niedysponowana - nie żywa. Odpuściłam sobie rowerowanie.
W środę padało.
W czwartek i piątek zrobiłam małe rundki po mieście połączone z foceniem. BYło to męczące, ledwo się rozpędziłam, a tu trzeba było już stanąć - zrobić fotkę, albo przepuścić auto, albo zdenerwować się na pieszego, albo poczekać w korku, łech.
Mam pewien plan z tym związany, ale o tym później.

A to wschód, czy to ta zoża polarna, o której była mowa?

wschód widziany z mojego okna © Tymoteuszka
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 90.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 18.18km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabawa w odnajdywanie punktów kontrolnych cd. tym razem z SyląNaRowerze i Jarkiem :)

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 5

Niespodziewałam się, że 23 października będę jeszcze śmigała na rowerze...

Dzień bez grama słońca, zimno, wietrznie.
W terenie i poza nim.

Ale do rzeczy.
Po wcześniejszym zapoznaniu się przez BS z Sylą z Łodzi, znalazłyśmy wspólne "zającie". Otóż Sylę i mnie łączy odnajdywanie PK z Adventura Orient. Syla robi to bardzo intensywnie, w kilku odcinkach, po kilka punktów naraz.
Ja z racji na bliskość niektórych punktów, jeżdżę od czasu do czasu, znajdując jeden, dwa, trzy naraz.

SylaNaRowerze i jej kolega, Jarek wpadli na jeden dzień do Tomaszowa, aby zaliczyć kolejne Punkty Kontrolne z Adventura Orient, była to niedziela, czyli dla nas wszystkich dzień wolny od pracy.
Wstępnie umówiliśmy się na 10.00
Okazało się później, że goście będą w Tomaszowie wcześniej, o 9.30, z czego nieukrywam, byłam bardzo zadowolona. Ponieważ nie lubię jeździć po ciemku, a po takiej wyprawie można się wszystkiego spodziewać.

Umówiliśmy się przy McDonaldsowym parkingu.
Podjeżdżam, nikogo z rowerami nie ma. No nic, muszę poczekać. Więc okrążam Mc, ale nagle słyszę kogoś wołającego mnie.
Od razu rozpoznałam Sylwię.
Weszłyśmy do środka, ufff, jak gorąco. No cóż, ubrałam się na cebulkę.
Nagle słyszę, Ty masz polary na sobie?
Tak. Przecież co miałam założyć? Ściągam kurtkę, jeden, drugi polar. Już lepiej.
Najedli, napili, idziemy przestawić samochód na Kauflandowski parking, bo ten przy Mc ma regulamin, który napewno byśmy przekroczyli.:)

Kolejność zdobytych punktów ontrolnych:
2 - była leśniczówka
7 - brzeg Pilicy koło Mysiakowca i Rzeczycy
15 - cmentarz Choleryczny - wznisienie, koło Poświętnego
i 9 - brzeg Pilicy koło Spały.

Rowerki zostały złożone przez dzielnego Jarka.
Po naradzie, wyszło, że jedziemy na punkt 2.
Jedziemy przez Park Miejski, dorgą rowerową do Spały, później na Królową Wolę i jeszcze później w las na zielony szlak.

A przed startem....
przed startem © Tymoteuszka


na PK2 © Tymoteuszka


Po zdobyciu punktu naradzamy się, że kolejnym punktem będzie 7.
Z Królowej Woli jedziemy na Inowłódz, Zakościele - tutaj zdobywamy szczyt z kościółkiem św. Idziego, sesja zdjęciowa

smarkate lata © Tymoteuszka


widok na Dolinę Pilicy z Idziego © Tymoteuszka


i w drogę dalszą, przez Żądłowice, pola, lasy, piachy, góry i doliny, aż do punktu nr.7. Po drodze dołączył do nas pies, kundel bury, który towarzyszył nam do Fryszerki?

Tutaj zrobiliśmy mały popas z herbatką na czele.

PK 18 - brzeg Pilicy koło Mysiakowca © Tymoteuszka

Nie 18, tylko 7.

już wlewam herbatkę, już © Tymoteuszka


Zanim ruszyliśmy pora na mały pokaz mody:

Chinka czy Japonka i roztrzepany łepek ;) © Tymoteuszka


zakładamy ro-ro na łepek © Tymoteuszka


Zanim ruszyliśmy w dalszą drogę, Jarek spojrzał w niebo i...ups...będzie wesoło, może popada?
Na szczęście deszczu nie było.
Jedziemy przez most nad Pilicą w Mysiakowcu i kierjemy się leśną drogą na Poświętne, tam, na górce Cholernej jest gdzieś ustawiony punkt.
Tylko jak na niego trafić?
Jest!!! słyszę, no to idę :)

A to PK 15 - Cholerna góra koło Poświętnego :)
Syla i nasz wierny przyjaciel - Burek. Atakował swoim szczekiem wszystkie samochody, które przejeżdzały koło nas, nasz mały obrońca.
Niestety, zgubił nas po drodze i do Tomaszowa zajechaliśmy bez niego.

SylaNaRowerze w towarzystwie naszego Burka, który przez jakiś czas biegł koło nas i atakował niczym tygrys wszelkie samochody © Tymoteuszka


Z Poświętnego, jedziemy drogą krajową 48 do Inowłodza, ale wcześniej zajeżdżamy na posiłek i herbatkę do smazalni we Fryszerce.
Herbatka, to jest to, co kocham.

Tuż za Inowłodzem skręcamy na szlak rowerowy i lasem do punktu 9, koło Spały. Jest już ciemno, szczególnie w lesie, po mojej małej dezorientacji dojeżdżamy do punktu. Droga jest bardzo nieprzyjemna, doły, gałęzie obijające się o głowę, po ciemku nic nie było widać. Ale spokojnie, dojechaliśmy tam w całości.
I tutaj postanawiam założyć odblaskową kamizelkę, zeby lepiej świecić, no ale cóż z tego, jak mam na niej plecak?...

Sylwia ma małe spotkanie z kotem?, dzkiem?, a ja z myszą?:) Jest ciemno.

Dzierże w prawej ręce latarkę, z niezbyt porywającym światłem, z tyłu migają czerwone światełka.

Wreszcie widzimy światła latarni w Spale, zaczyna się asfalt, jedziemy przez Ciebłowice do Tomaszowa.
W ciebłowicach dostaje kopa w nogach i to pod górę, sama siebie nie poznaje.
Na parkingu przy Kauflandzie, gdzie po ostatniej sesji, żegnamy się.

na Kauflandowskim parkingu - czas rozstania © Tymoteuszka


Na pewno goście byli w stanie zdobyć choć jeszcze jeden, dwa punkty, ale spotkali się z Tymoteuszką - maruderą - i w końcu zaliczyli tylko 4 PK. :), w tym jeden z nich drugi raz.

Dochodzę do wniosku po tej wspólnej wycieczce, że w grupie lepiej i szybciej się jeździ niż samemu.
POrównaniem może być, ta wczorajsza - samotna sobota z tą dzisiejszą -niedzielą w towarzystwie.
Sami popatrzcie na wyniki z boku.

Dziękuje i przepraszam za maruderstwo z mojej strony.
A także zapraszam w przyszłości :)

P.S. Koniecznie muszę zakupić parę przydatnych rzeczy do jazdy.
Bo tak się nie da jeździć.

I co tu mówić.
W czasie jazdy kolana nie bolą.
No ale jak zacznę kucać i wstawać, to dopiero jest szał, zapiał.

  • DST 58.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 15.75km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabawa w odnajdywanie punktów kontrolnych cd.

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 0

Sobota.
Po pracy zabieram kitka na cmentarz w celu początkowych porządków przy grobowcu dziadków.
I tu niespodzianka. Brak wody w kranie.
Musiałam zadowolić się wodą z termosu, dużo dużo za mało.

Wcześniej rozlane nowe baterie w ładowarce do aparatu. Ładowarka nadaje się tylko do kosza.
Co jeszcze mnie dziś czeka?

A no to, że jadę na podbój kolejnych punktów kontrolnych w ramach zabawy.
W planach dwa do zdobycia, ale za długo schodzi mi na cmetarzu i muszę zadowolić się jednym, pada na PK 10, brzeg Pilicy przed Luciążną.

I tak jadę w kierunku Spały...
jesienna ścieżka do Spały © Tymoteuszka


w kierunku Królowej Woli....
Łabędzie na stawie Gierka © Tymoteuszka


prześwit © Tymoteuszka


Wjeżdżam w las, podmokłe tereny, skręcam w niewłaściwą ścieżkę, znajoma krowa muczy, ale w końcu udaje mi się najechać na punkt.

Oto on:
PK 10 - brzeg Pilicy © Tymoteuszka


Wracam tą samą drogą.

Idzi © Tymoteuszka


zachód © Tymoteuszka


Robi się ciemno.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 41.50km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.44km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

pięciodniówka zbiorowa

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 22.10.2011 | Komentarze 3

Zbieranina km z 5 deszczowych dni.
Po mieście i za miasto.
Ogólnie było zimno, bo po pracy, po 17.00.

Kitek doczekał się wreszcie kąpieli. Był nawet na to czas, jak nigdy.

No i najważniejsza rzecz, od pewnego czasu poszukuje tylną lampkę na rower, która kiedyś była przymocowana przy innym góralu.
Tak szukałam, że w końcu znalazłam.
Przekopałam całą szafę, przy okazji zrobiłam małe porządki w niej.
Leżała na wierzchu, a ja jej nie widziałam.
Ale co za szczęście było, jak ją ujrzałam. :)
Teraz mogę jakoś przymocować do Kitka, albo kurtki z tyłu, żeby być po zmierzchu bardziej widoczna. Tylko jak to zrobić? Muszę się trochę nakombinować.
Kitek nie ma oświetlenia, a teraz jest to bardzo ważne. Nie wystarczy tylko kamizelka odblaskowa.
Więc wymyśliłam z przodu latarkę, a z tyłu tą lampkę.
I będzie super.
Super są też moje skarpetki, nie?

pasiaste :) © Tymoteuszka


To zdjęcie jest na poprawienie humoru. :)
Poprawił Wam się? Bo mi tak.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 60.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 16.51km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabawa w odnajdywanie punktów kontrolnych i nie tylko

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 17.10.2011 | Komentarze 9

Dzisiaj wybił 3000 = 3 tysiączek - jestem pod wrażeniem.

Niedziela, dzień wolny od pracy, słońce nad nami, więc porywam Kitka i jedziemy.

Dziś postanawiam znaleźć 2 punkty kontrolne z gry terenowej adwenture orient, która sie toczy w lasach spalskich http://www.skpb.lodz.pl/aktualnosci/ze-swiata/gra-terenowa-adventure-orient-w-spalskich-lasach.html i które odnajdywaliśmy w czerwcu na orientbike Spała 2011.
Moimi celami będą Punkt kontrolny 2 i 5.

Ubieram się jak eskimos, mimo słońca - jest mi zimno. Kask na łeb, mapnik na kierwonik i jedziemy.

Tomaszów - Spała - Królowa Wola - Inowłódz - Giełzów - Inowłódz - Spała - Tomaszów.

w Spale:

moje ulubione drzewo w Spale © Tymoteuszka


W Królowej Woli zbaczam z asfaltowej autostrady, w pole. Pan, który stał na jednym z podwórek, mówi, że tędy nie przejadę.
Ale ja, uparty kozioł, obrałam sobie taką drogę wcześniej i damy radę z Kitkiem.
Dojechać, nie dojechałam, bo już w połowie pola odechiało mi się wszystkiego. Chiał niechciał, musiał prowadzić Kitka obok i tak żeśmy razem szli...pole jak pole, jest bardzo nie równe i pagórkowate. Nie mam zamiaru sobie połamać czegokolwiek.

w szcerym polu, tu muszę już prowadzić Kitka © Tymoteuszka


Szliśmy i szliśmy, w lesie troszkę się zamotałam, chciałam koniecznie najkrótszą drogą jechać, nie udało się.
Musiałam wybrać tę główną i tak z Kitkiem natrafiliśmy na punkt kontrolny nr.2 - była leśniczówka.

Punkt kontrolny 2 © Tymoteuszka


Z doświadczenia już wiem, że najkrótsza droga nie musi być tą najszybszą.

Z lasu na asfalt, o jak miło, i tak po drodze wstąpiłam na cmentarz wojenny w Inowłodzu.

koło cmentarza wojennego w Inowłodzu © Tymoteuszka


tablica © Tymoteuszka


na cmentarzu © Tymoteuszka


polegli w 1914r. © Tymoteuszka


Kitek odpoczywa © Tymoteuszka


Chciałam także zobaczyć cmentarz żydowski zaznaczony na mapie, ale się nie udało. Widocznie jego tam już nie ma, mimo, że drogowskaz stoi przy drodze.
Szukałam rowerem i na pieszo....i nic.

Ale za to macie widok na kopalnie:

w drodze na cmentarz żydowski © Tymoteuszka


A tu już ruiny zamku Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu:

wznoszą się mury zamku w Inowłodzu © Tymoteuszka


roboty trwają © Tymoteuszka


A tu już jestem za Inowłodzem, w pobliżu punktu kontrolnego 5 - Pustelnia Giełzów.

w lesie, koło pustelni Giełzów © Tymoteuszka


na punkcie

Punkt kontrolny nr.5 © Tymoteuszka


Pustelnia Giełzów © Tymoteuszka


Bez żadnego picia i jedzenia trasa pokonana.
Teren mnie wykończył na amen.
Odczuwam moje chore kolanka, ale to nic. Zbliża się zima - będziemy się kurować.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 34.00km
  • Teren 2.50km
  • Czas 02:04
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czy ja wyglądam nienormalnie? czyli Dziwoląg przez ulice mego miasta mknie :)

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 15.10.2011 | Komentarze 2

Mimo, że aura jest niewyraźna, po pracy wystawiam Kitka i jedziemy.
Najpierw ul. Jana Pawła II w stronę Grot Nagórzyckich.
Dobiega końca budowa ulicy, w ramach "schetynówek", doczekaliśmy się wreszcie drogi dla rowerów (na całej jej długości), która się łączy z tą asfaltową, zbudowaną 10 lat temu? aż do samych Grot.

nowiutka trasa rowerowa :) na ul. Jana Pawła II, w stronę Grot Nagórzyckich © Tymoteuszka


Później kieruję się w stronę Skansenu Rzeki Pilicy, ale najpierw muszę przejechać przez most, a pod nim:

pod prąd....wiem, że na kajaku fajnie jest, nawet mi pomachały dziewczyny © Tymoteuszka


Teraz w lewo
najpierw w lewo, do Skansenu © Tymoteuszka


Skansen Rzeki Pilicy © Tymoteuszka


Później jadę na drugą stronę ulicy, gdzie znajduje się Rezerwat:

w rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Główne wywierzysko © Tymoteuszka


mniejsze © Tymoteuszka


najmniejsze © Tymoteuszka


W dzielnicy Białobrzegi postanawiam jechać koło torów. Co po chwili staję się makabrą, grzęznę w piachu...

wzdłóż torów kolejowych © Tymoteuszka

Tutaj popełniłam błąd ortograficzny?, sama nie wiem.

jadę i jadę....
w wąwozie ;) © Tymoteuszka


Wreszcie wyeżdżam na asfalt na wysokosci Ciebłowice Duże. Jadę w kierunku Spały.
Zbliżajac się do niej, słyszę mowę z głośnika. No tak, to impreza pn. Hubertus Spalski. Święto łowiectwa, myśliwych.
Tu na polanie nadPilicą wyrózniani są myśliwi z róznych kół łowieckich.

po prawej młodziutki las sobie rośnie © Tymoteuszka


Hubertus Spalski © Tymoteuszka


Na polu impreza, a za to w centrum prawdziwa biesiada.
Scena, muzyka, tańce, hulanki i swawole :)

Jak zwykle, pokręce się trochę po Spale.

park angielski w Spale © Tymoteuszka


Pensjonat Sarenka w Spale © Tymoteuszka


Po drodze do domu, zahaczam o stary cmentarz, gdzie pochowani są moi drudzy dziadkowie (od strony taty).
Sprzątam liście, sprzątam.....i tak sobie myślę i mówię sama do siebie:
po jasną cholere ktoś kiedys zasadził tyle drzew liściastych. Stare, wysokie liściaste drzewa, no po cholere?
Przyjadę tutaj za tydzień i to samo będzie. Syzyfowa praca.

Jak to na drodze bywa, jadą też samochody.
Chodzi o kierowców, którzy sprzeciwka jechali.
Mijając mnie po drodze, patrzyli na mnie jak na ufo.
A ja po prostu byłam ubrana kolorowo, no.
Miałam na sobie: czarne buty, szare getry, a na nich kolorowe krótkie geterki na łydki, wyżej czerwoną kurtkę, a na niej odblaskową kamizelkę. Na głowie zaś ro-ro, a na nim kask.
Co oni ode mnie chcieli?
Każdy z nich patrzył jak na jakiegoś dziwoląga.
Nie widzieli kasku na łbie i kamizelki odblaskowej?
Czy to takie dziwne jest?
Patrzyliby się przed siebie.
OT POLSKA CAŁA :)

Wszystko w porządku, tylko te moje kolana, coraz bardziej bolą. Zimno?
Łękotka...jak ja cie lubie :(

  • DST 16.50km
  • Czas 00:57
  • VAVG 17.37km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

...na zumbę...

Środa, 12 października 2011 · dodano: 13.10.2011 | Komentarze 0

Po pracy do Kauflandu po mleko i cukier w ilości 4 sztuki.
Do domu, wypakować zakupy.
Następnie kierunek Kolonia Zawada - słońce już prawie zaszło. Ciemno się robi bardzo szybko.
Szybko do domu przebrać się, aby zdążyć na 19.00 na zumbę do pierwszej Chrześcijańskiej Szkoły TOMEK w Tomaszowie, którą prowadzą protestanci.
...po pierwszym zdjęciu skończyły się baterie w aparacie....niech to....a taki ładny był i zachód słońca i księżyc w pełni.

Plakat:
zumba :) © Tymoteuszka


Zumba to fitnes w połączeniu z krokami tanecznymi. 1 h:) wystarcza mi na niecały miesiąc.
Fantastyczny sport, rozluźniający, a zarazem bardzo wyczerpujący.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 14.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 17.50km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pomiędzy kroplami

Poniedziałek, 10 października 2011 · dodano: 11.10.2011 | Komentarze 0

A jednak, wyprowadziłam rower na spacer.

Po pracy Lidl i hajda w stronę Wiaderna. Pół lasem, pół polem.
Trochę mnie zmoczyło.
Jak ja nie cierpie się chlapać. :p
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 8.50km
  • Czas 00:38
  • VAVG 13.42km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy krok do wydostania się z dna, ze złej doliny + mecz + Adamek

Niedziela, 9 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 1

Postanowiłam jeszcze dzisiaj wyjechać, choć zimno i czarno-chmurzasto na niebie.

Najpierw udałam się do kościoła. Po długiej przerwie.
To był pierwszy krok do lepszego świata.
I wiecie co jest w tym zaskakujące?
A no to, że po długiej nieobecności w kościele, w zupełnej nieświadomości, akurat dzisiaj został zaśpiewany ten oto Psalm:

Psalm 23

Po wieczne czasy zamieszkam u Pana

Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
obficie napełniasz mój kielich.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia.
I zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.


Znam go na pamięć.
Uwielbiam go.
Co za niespodzianka, mogłam go usłyszeć dziś w kościele.
Po drugie, znów z nieświadomością, dowiedziałam się, że dziś jest Dzień Papieski.
Kolejne zaskoczenie.

A najlepsze czekało na mnie dopiero na kazaniu.
Kazanie było o mnie.
Czy do mnie trafiło, co było powiedziane?

Po kazaniu musiałam wyjść na świeze powietrze.
Znów oznaki omdlenia się pojawiły.
Co jest? Chciał nie chciał, muszę iść do lekarza i dowiedziec się, co mi jest?

Po kościele wybrałam się w rejon stadionu, na którym grany był mecz piłki nożnej (mecz na szczycie), nasza kochana Lechia z kimś tam, a po nim spotkanie ze specjalnym gościem, który miał dziś przyjechać na jeden dzień do Tomaszowa i spotkać się z kibicami.

dziś mecz na szczycie © Tymoteuszka


mała trybuna prawie zapełniona © Tymoteuszka


dzisiejszy gość specjalny © Tymoteuszka


Nie jestem za zakupami w niedzielę, ale tak jakoś wyszło.
Pojechałam do Lidla, miałam tylko zobaczyć botki.
A jednak, jednak je kupiłam.

Miałam tylko zobaczyć buty w Lidlu.. © Tymoteuszka


Przejechać się po drodze, po parku, zobaczyć jesień.
I tak, po dróżkach i zakamarkach.

wejście do parku od strony św. Antoniego © Tymoteuszka


zjechać, nie zjechać, zjechać? a może sturlać się? © Tymoteuszka


w parku są i górki © Tymoteuszka


widok na plac zabaw i słynną fontannę © Tymoteuszka


złamane drzewo © Tymoteuszka


Później wróciłam znowu na stadion, aby zobaczyć czy już jest specjalny gość, czy nie?
Gdy podjechałam pod stadion, skończyła się pierwsza połowa meczu.
Jaki był wynik?, nawet nie wiem.
Dowiem się jutro, jak nie dziś.
Na spotkaniu nie było mi dane być, ponieważ nie chciało mi się tyle czasu tam stać i czekać i marznąć.

Wróciłam do domu z zamiarem ucięcia drzemki.
Kiepsko się dziś czuje.
Kategoria solo, łódzkie


  • DST 50.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 17.96km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obadać nowy odcinek drogi koło Wolborza

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 07.10.2011 | Komentarze 5

Tomaszów - Dąbrowa - Wola Wiaderna - Wiaderno - Studzianki - Młoszów - Golesze - Żarnowica - Polichno - Żarnowica - Golesze - Dębniak - Leonów - Swolszewice Duże - Wiaderno - Wola Wiaderna - Dąbrowa - Tomaszów

Do Polichna w mordewind, o w morde jeża, silniejszy niż wczoraj.
Patrząc na licznik (15km/h) gadam do Kitka, żeby wziął się za siebie i nie robił sobie jaj.
Chyba nie damy rady, będzie ciężko.
Wiatr nie odpuszcza, czuje jakbym jechała non stop pod górę.

znak informacyjny © Tymoteuszka


Do Golesz teren jest w większości płaski, dalej jadę pierwszy raz, także nie wiem co mnie czeka. Okazuje się, że pod górę, stąd elektrownie wiatrowe.


dwie elektrownie wiatrowe © Tymoteuszka


Żarnowica to piękna wieś, cały urok w kwiatach i ogródkach przydomowych.
Wieś jest bardzo kolorowa.

łatwiejszy wariant - z góry © Tymoteuszka


jeden z ogrodków przydomowych w Żarnowicy © Tymoteuszka


słoneczniki © Tymoteuszka


duuuuużo słoneczników © Tymoteuszka


pięknie jest © Tymoteuszka


szkoda, że już odleciaty © Tymoteuszka


chatka i kwiaty © Tymoteuszka


Szkoda, ze muszę ją opuścić, czas nagli.

tajemnicza chata za Goleszami © Tymoteuszka


chata, w której straszy © Tymoteuszka


Spowrotem jadę przez Swolszewice Duże gdzie królują drewaniane chałupy.

w Swolszewicach pełno takich chat © Tymoteuszka


kościół w Swolszewicach Dużych © Tymoteuszka


Kościół ten mieści się w domku jednorodzinnym. Podejżewam, że kaplica mieści się w dawnym dużym pokoju tegoż domu.

Zjeżdżam w las, aby po chwili znaleźć się nad brzegiem jeziora Sulejowskiego.

nad brzegiem Jeziora Sulejowskiego © Tymoteuszka


Muszę stwierdzić, że nowo wyremontowany odcinek drogi Polichno - Żarnowica (5,5km), jest całkiem całkiem. Jechało się jak po maśle, chodniki po jednej stronie jezdni, a po drugiej rów.
Droga wiedzie raz pod góre, raz z górki, także jadąc nią nie można się nudzić.
A do tego na wysokości Żarnowicy wszędzie kwiaty, ogródki, słoneczniki. Tam jest pięknie.
Napewno kiedyś tam wrócę. Inną porą roku.
Kategoria solo, łódzkie