Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

z "Amuletem"

Dystans całkowity:9791.50 km (w terenie 92.00 km; 0.94%)
Czas w ruchu:381:10
Średnia prędkość:16.11 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:151
Średnio na aktywność:64.84 km i 4h 29m
Więcej statystyk
  • DST 92.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 16.73km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przez Małogoszcz do Włoszczowej - z Darkiem w świętokrzyskie - dzień 3

Niedziela, 27 sierpnia 2017 · dodano: 01.09.2017 | Komentarze 2

Dziś wstajemy dość wcześnie. Toaleta, pakowanie, zbieranie. Schodzimy na dół, na śniadanie, które to wydawane jest od 7:00.
Cieszy nas to, ponieważ zależy dziś nam na wczesnym ruszeniu z miejsca.
Dzisiejszy cel wyprawy to Włoszczowa, to stąd odchodzą nasze dwa bezpośrednie pociągi.
Darka ok. 17:00, mój o ok. 16:00. Zatem chciał, nie chciał, musiał we Włoszczowej być conajmniej o 15:00.
Śniadanie każde z nas wybralo inne. 
Darek, angielskie, czyli jajeczniczkę plus dodatki, ja zaś jarskie - twarożek z cebulką i rzodkiewką plus dodatki. Do picia, standart: kawa.
To wszystko bylo syte. Trzyma nas do niemal południa.
Oby takich śniadań było jak najwięcej na naszych trasach :)

Trasa biegnie na zachód, skąd to podąża wiatr. Bedzie ciężko.
O 9:00 meldujemy się na Rynku w Kielcach.
Byliśmy tutaj nieraz, zatem niezawracamy sobie głowy zwiedzaniem i oglądaniem, tylko jedziemy dalej.

Na Rynku o 9:00 w Kielcach
Na Rynku o 9:00 w Kielcach © Tymoteuszka

Kielecki Rynek
Kielecki Rynek © Tymoteuszka

Jeszcze w Kielcach, udaje nam się zabłądzić.
Na szczęście w porę się orientujemy, zawracamy i obieramy prawidłową drogę.
Przez Piekoszów, Zajączków, Wierna Rzeka, Gnieździska, udajemy się do Małogoszczy.
Przed Małogoszczą zgodnie z drogowskazem, na Kozłów. Po jakiejś chwili orientujemy się, że nie jesteśmy w tym miejscu, co powinniśmy. W tym układzie zataczamy koło, okrężnie wjeżdżamy do centrum. Jak zwykle pod górkę.
Tyłki pobolewają, przydałaby się przerwa.
Odnajdujemy szybko Rynek, a na nim kilka otwartych ciastkarni, lodziarni. 
Dobrze się składa.
Obsługuje nas przemiła pani, którą pozdrawiamy serdecznie :)

Dzwonnica w Małogoszczy
Dzwonnica w Małogoszczy © Tymoteuszka

Przed kawiarenką na małogoskim rynku
Przed kawiarenką na małogoskim rynku © Tymoteuszka

Na Rynku w Małogoszczy
Na Rynku w Małogoszczy © Tymoteuszka

Rynek w Małogoszczy
Rynek w Małogoszczy © Tymoteuszka

Z Małogoszczy wyjeżdżamy na Kozłów, później Ludynię, gdzie to na mapie jest kilka atrakcji turystycznych.
Zboru Ariańskiego nie udąło nam się odnaleźć, na terenie dworu grasowały dwa pieski, które to skutecznie wyprosiły Darka z tego terenu.
Zaznaczoy na mapie był takze zabytkowy budynek, dziś bodajże OSP, cóż - może zostawię to bez komentarza?

Przed dworem w Ludyni
Przed dworem w Ludyni © Tymoteuszka

Między stwami, przez las.
Aż się boje tam wjechać. Wyobrażam sobie jakieś dzikie rosnące trawsko, rosnące pół metra nad ziemią.
Z sakwami w takim terenie trudno będzie przejechać.
Dobrze, że wyobraźnia się pomyliła, zaskakuje szeroka droga, w miarę równa ;), no i bez żadnego trawska, uff.
Nie powiem, odcinek ten bardzo nam się dłużył. Jechaliśmy i jechaliśmy, nie wiadomo ile.

Za lasem, za stawami, odcinek końcowy, asfaltowy do Włoszczowej.
Wiatr spycha, cofa, nie chce pomóc.
W Niezananowicach robimy krótką przerwę.
To tutaj jest kilka atrakcji. Stajemy i focimy.
Darka rower z tego wycieńczenia postanowił się położyć.
Nie nie, w żdanym wypadku, poprostu silny wiatr go połozył na ziemię i już.

Tyłki dalej nas bolą.
Nie mamy siły pedałować.
Ale pocieszajace jest to, że za kilka km będzie cel podóży i napewno coś do jedzenia także. Bo brzuchy się dopominają.

Czapla padła ze zmęczenia ;)
Czapla padła ze zmęczenia ;) © Tymoteuszka

Młyn w Nieznanowicach
Młyn w Nieznanowicach © Tymoteuszka

Ruiny pałacu w Nieznanowicach
Ruiny pałacu w Nieznanowicach © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła we Włoszczowej
Wnętrze kościoła we Włoszczowej © Tymoteuszka

Wieża kościelna - Włoszczowa
Wieża kościelna - Włoszczowa © Tymoteuszka

Figurka Jezusa - Włoszczowa
Figurka Jezusa - Włoszczowa © Tymoteuszka

Niestety, we Włoszczowej nie znaleźliśmy żadnego lokalu, w którym moglibyśmy chociaż zupy pochlipać.
Jedynie cukiernia otwarta.
Zajadamy.
Czas nieubłagalnie ucieka.
Pędzimy na stację Włoszczowa Północ, skąd za moment odjedzie mój pociąg.
Pożegnanie, gonienie wagonu, wpakowanie się do pociągu. Odjazd. Godzina w klimatyzowanym. Za bardzo sklimatyzowanym doprowadza mnie do choroby, o czym dowiaduję się jutro, czyli w poniedziałek.
Przez pierwsze 3 dni zdycham. Póxniej jest nieco lepiej, ale nie najlepiej.
Do dziś dycham jak stary gruźlik. 
Darek jeszcze ma ok. 5km do stacji, z której odjeżdża pociąg do Katowic.

Dziękuję Ci za zwykłą, niezwykłą podróż w świętokrzyskie.


  • DST 127.00km
  • Czas 07:46
  • VAVG 16.35km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Końskich przez Zagnańsk do św. Krzyża - z Darkiem w świętokrzyskie - dzień 2

Sobota, 26 sierpnia 2017 · dodano: 30.08.2017 | Komentarze 4

Sakwy na bagażniki i w drogę - przy agroturystyce w Baryczy k. Końskich
Sakwy na bagażniki i w drogę - przy agroturystyce w Baryczy k. Końskich © Tymoteuszka

Pobudka. Wyglądamy za okno, a tam widać błękit nieba. Zapowiada się piękny dzień. Darek spogląda na termometr. Nie jest dobrze, jest zdecydowanie za chłodno. Zresztą, w pokoju też jest nie za ciekawie, mimo zamkniętych okien.
Z lodówki wyiągamy wiejskie jajka, z nich robimy pyszną jajecznicę, do tego pyszna, orzechowa kawunia :)
Z końcówki chleba, jaka nam została, robimy kanapki na drogę.
Pakujemy się w sakwy, robimy porządek w pokoju i ruszamy w drogę.
Rowerki czekają w ogródku przed domem.

Dzisiaj musimy dotrzeć do miejscowości Górno, za Kielcami, gdzie mamy zaklepany drugi i ostatni nocleg.
Zanim tam dotrzemy obieramy tak trasę, by jak najwięcej zobaczyć.
Najpierw przedzieramy się przez Końskie.

Przy kościele św. Michała w Końskich
Przy kościele św. Michała w Końskich © Tymoteuszka

Fragment pałacu w Końskich
Fragment pałacu w Końskich © Tymoteuszka

Szukamy też początku, bądź końca trasy Green Velo.
Okazuje się, że nie jest to takie proste.
W końcu udaje nam się.
Tylko dlaczego MOR jest zamknięty na głucho?

MOR zza płota - początek Green Velo - Końskie
MOR zza płota - początek Green Velo - Końskie © Tymoteuszka

Tylko 1885 km do Elbląga ;)
Tylko 1885 km do Elbląga ;) © Tymoteuszka

Kolegiata św. Michała w Końskich
Kolegiata św. Michała w Końskich © Tymoteuszka

Z Końskich podążamy na południowy wschód, w stronę Stąporkowa, gdzie zamierzamy odnaleźć ruiny huty, zaznaczone na mapie.
Niestety ruin huty nie udaje nam się znaleźć, nawet mieszkańcy o nich nic nie wiedzą, robią wielkie oczy...cóż. Jedziemy dalej.

Na terenie parafii w Czarnej gm. Stąporków
Na terenie parafii w Czarnej gm. Stąporków © Tymoteuszka

Na murach kościoła w Czarnej gm. Stąporków
Na murach kościoła w Czarnej gm. Stąporków © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Czarnej, gm. Stąporków - przez szybę
Wnętrze kościoła w Czarnej, gm. Stąporków - przez szybę © Tymoteuszka

Kolejna ruina huty znajduje się w Samsonowie. Mamy nadzieję, że ją odnajdziemy. Ale za nim to nastąpi czeka na nas niespodzianka w postaci deszczu, a nawet ulewy.
Na szczęście we wsi Szałas po przeprawie przez las, są przystanki, pod którymi można się schronić - korzystamy z nich.
Wymuszoną przerwę wykorzystujemy na popas i przegląd trasy.
Kiedy to ulewa zanika, ale nadal kropi, postanawiamy ubrać kurtki przeciwdeszczowe i kontynuować jazdę.
Wpadam w panikę. Darek nie wie o co chodzi. Otwieram jedną sakwę, szukam.
Otwieram drugą, też szukam.
Eureka, jest, to ona! Kurtka przeciwdeszczowa!

Ruiny huty żelaza w Samsonowie
Ruiny huty żelaza w Samsonowie © Tymoteuszka

Kropi, pada. Jest ślisko. Szczególnie jak schodzę z roweru, a potem wchodzę. Buty jeżdżą mi na pedałach. Boję się , że się przewrócę  z sakwami. Każde wejście z mokrymi butami na pedały przyprawia mnie o szybsze kołatanie serca.
Z Samsonowa jedziemy powitać Bartka. Byłam przy nim bardzo dawno temu, ale nic nie pamiętam.

Pora odwiedzić Bartka
Pora odwiedzić Bartka © Tymoteuszka

Pod dębem Bartek
Pod dębem Bartek © Tymoteuszka

W Zagnańsku szukamy jakiejś możliwej knajpy, by móc zjeść coś gorącego i być może tym samym pożegnać porę deszczową.
Trafiamy tu do pizzerii. Siedzimy tu ok. godziny, zerkając co jakiś czas za okno. Od czasu do czasu widać promyki słońca. To chyba dobry znak.

W Kajetanowie wybieramy drogę przez tereny kopalni, nie wiedząc co nas tam czeka.
Okazuje się, że po pokonaniu wzniesienia, a z sakwami to nie takie proste....zastajemy na drodze zamknięty szlaban, a przy nim budka ze strażnikiem.
Zakaz wjazdu słyszymy od strażnika, niestety nie przejedziemy tędy.
Cóż, załamka. Droga ta, miała nam skrócić nieco trasę.
Okazuje się, że wydłuzyła. Zawracamy, skrecamy na wysokości kościoła w Wiśniówce w lewo i jedziemy serwisówką wzdłuż DK73.


Widok na Pasmo Masłowskie
Widok na Pasmo Masłowskie © Tymoteuszka

Pasmo Masłowskie
Pasmo Masłowskie © Tymoteuszka

Przez Masłów Pierwszy i Drugi docieramy do naszego noclegu.
Jest nieco po 15:00.
Zostawiamy sakwy w pokoju, zabieramy kanapki i jedziemy dalej.
Jest wcześnie, zatem postanawiamy podjechać pod Łysą Górę.
Przez Bieliny, Hutę Nową, Hutę Starą, Hutę Szklaną. Droga prawie cały czas pnie się pod górę.

Wzdłuż drogi wojewódzkiej w Bielinach ciągną się pasy rowerowe po obu jej stronach, jest bezpiecznie
Wzdłuż drogi wojewódzkiej w Bielinach ciągną się pasy rowerowe po obu jej stronach, jest bezpiecznie © Tymoteuszka

Takich drewnianych kapliczek w Bielinach jest kilka
Takich drewnianych kapliczek w Bielinach jest kilka © Tymoteuszka

Przymusowy pit stop robimy przed nowiutkim kościołem w Hucie Nowej.
Darek złapał gumę. Pora wymienić dętkę.

Awaria w okolicach Huty Starej/Nowej
Awaria w okolicach Huty Starej/Nowej © Tymoteuszka

Przed zaatakowaniem Łysej Góry robimy krótki postój, by troszkę odpocząć i zrobić zdjęcia.
Czeka na nas 2 km ciągły podjazd, więc nie będziemy się w ogóle tam zatrzymywać, nie ma mowy.

Trzy Krzyże Katyńskie przy parkingu na wjeździe na Łysą Górę
Trzy Krzyże Katyńskie przy parkingu na wjeździe na Łysą Górę © Tymoteuszka

Puszcza Jodłowa - Świętokrzyski Park Narodowy - ostatnie 2 km pod górę do św. Krzyża
Puszcza Jodłowa - Świętokrzyski Park Narodowy - ostatnie 2 km pod górę do św. Krzyża © Tymoteuszka

Uffff, ciężko było, ale udalo się, jesteśmy na szczycie.

Wieża radiowo-telewizyjna na Łysej Górze
Wieża radiowo-telewizyjna na Łysej Górze © Tymoteuszka

A za nim czekają na nas piękne widoki.

Opactwo pobenedyktyńskie na Świętym Krzyżu
Opactwo pobenedyktyńskie na Świętym Krzyżu © Tymoteuszka

Na Św. Krzyżu
Na Św. Krzyżu © Tymoteuszka

Brama Klasztoru na Świętym Krzyżu
Brama Klasztoru na Świętym Krzyżu © Tymoteuszka

Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej- Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego
Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej- Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego © Tymoteuszka

Zawsze po drodze :)
Zawsze po drodze :) © Tymoteuszka

We wnętrzu Bazyliki odbywa się ceremonia ślubna
We wnętrzu Bazyliki odbywa się ceremonia ślubna © Tymoteuszka

Wnętrze Bazyliki w św. Krzyżu - do góry
Wnętrze Bazyliki w św. Krzyżu - do góry © Tymoteuszka

Na Łysej Górze spędzamy dobre 45 minut.
Posiłkujemy się tamtejszym żurkiem i kanapkami.
Robi się coraz chłodniej. Zanim zjedziemy z góry, zakładam kurtkę, bo czuję, że zmarznę na zjeździe.
Na wysokości Huta Szklana skręcamy w prawo, pojedziemy sobie tym samym inną drogą do bazy.

Pofałdowaną drogą w stronę noclegu
Pofałdowaną drogą w stronę noclegu © Tymoteuszka

Rzymskokatolicka Parafia pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Bielinach w pobliżu Nowej Słupii
Rzymskokatolicka Parafia pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Bielinach w pobliżu Nowej Słupii © Tymoteuszka

Deszcz w środku dnia niemile nas zaskoczył. Widoki przepiękne. A dzisiejsza kwatera - full wypas - nie ma się do czego przyczepić - tak nawiasem pisząc, trafiliśmy tutaj przez przypadek. Oby takich więcej. :)

Opis Darka tutaj


  • DST 63.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Piekła przez Niebo - z Darkiem w świętokrzyskie - dzień 1

Piątek, 25 sierpnia 2017 · dodano: 29.08.2017 | Komentarze 4

W Nałęczowie ;) k. Końskich
W Nałęczowie ;) k. Końskich © Tymoteuszka

Na ten weekend prognozy mówią o słońcu i umiarkowanej temperaturze - w sam raz na jakiś krótki wypad.
Niestety, w tym roku to będzie ostatni, z sakwami.
Umawiam się więc z Darkiem właśnie teraz.
Padło na świętokrzyskie.

W tym roku kilka razy przymierzaliśmy się do odwiedzenia Nieba i Piekła k. Końskich.
Jak dotąd bez skutku. Tym razem nam się udało.
Odwiedziliśmy i Niebo i Piekło.

W piątek o 15:40 wyruszyliśmy szynobusem do Opoczna.
Później wsiedliśmy na nasze, kochane rumaki i ruszyliśmy w drogę, w kierunku Końskich.
Na tę noc mamy zaklepany nocleg w Baryczy, niedaleko ww. miejscowości.
W Opocznie jesteśmy już po 25 minutach, szybciej niżeli chcielibyśmy tam dotrzeć na rowerach.

Z Opoczna droga wiedzie na południowy wschód, tak jakby cały czas pod górę...
Przez Petrykozy, Proćwin nagle znajdujemy się w Nałęczowie :)
Do Baryczy niedaleko, więc wykonuje telefon do pani z Agroturystyki, że będziemy ok. 18:00.
Niestety, pokręciliśmy trochę i do Baryczy zajeżdżamy od tyłu, na około, ale udało nam się zmieścić w czasie.
Wieś ma dużo zakrętów, skrzyżowań, trudno to wszystko ogarnąć.

Po przywitaniu, po zdjęciu sakw, wyruszamy w dalszą drogę.
Na południe, do Nieba i Piekła.

Kolegiata św. Mikołaja w Końskich
Kolegiata św. Mikołaja w Końskich © Tymoteuszka

Przebicie się przez centrum Końskich, odnalezienie odpowiedniej drogi, szlaku, trochę nam zajmuje czasu.
Udaje nam się wyjechać z miasta. Teraz trzymamy się niebieskiego szlaku.
Pojawia się znak informujacy, że jesteśmy w Niebie :)
Za Niebem asfalt zmienia się w drogę leśną, terenem docieramy do miejsca, w którym powinny stać Skałki.

W Niebie
W Niebie © Tymoteuszka

Na czuja, skręcamy w prawo, pojawia się znak informujący, jedziemy dalej, po czym ukazują nam się owe skałki.

Przy Skałkach w Piekle
Przy Skałkach w Piekle © Tymoteuszka

Jestem troszkę zdziwiona, Darek chyba także. Są one takie małe, a po drugie nie ma ich za wiele.
No nic, trochę rozczarowani podążamy przez las w kierunku drogi wojewódzkiej. Namawiam Darka, abyśmy pojechali inną drogą niż dotyczczas. Tym samym trafimy na krótki odcinek Green Velo, dojedziemy nim do samych Końskich. Wiem, wiem, jest mało czasu do zachodu i do ciemności, ale może się uda?

Skałki - Piekło
Skałki - Piekło © Tymoteuszka

Między Skałkami - Piekło
Między Skałkami - Piekło © Tymoteuszka

Przy Skałkach w Piekle
Przy Skałkach w Piekle © Tymoteuszka

Udało się, wyjechaliśmy z Piekła.
Na domiar, jesteśmy na Piekielnym Szlaku :)
A droga, którą będziemy za chwilę podążać, będzie chyba bardziej piekielna niż ten szlak i ta wieś. :)

Pora wyjechać z Piekła
Pora wyjechać z Piekła © Tymoteuszka

Pędzimy jak szaleni. Na agrotusytstyce jesteśmy  tuż przed zmrokiem, udało nam się.
Pora odpocząć, zjeść późną kolację i spać.
Dobrej nocki.
Jutro kolejny dzień w świętokrzyskim.

Opis Darka tutaj


  • DST 75.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 15.15km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem na południe - dzień 5

Wtorek, 15 sierpnia 2017 · dodano: 22.08.2017 | Komentarze 4

Z daleka - zamek Bobolice
Z daleka - zamek Bobolice © Tymoteuszka

We Włodowicach było tak fantastycznie, że nie bardzo chcę mi się stąd ruszyć.
Najlepszą kwaterę jak do tej pory, niestety musimy opuścić.
Dziś jest ostatni dzień naszej wędrówki rowerowej.
Zbieramy suche pranie z suszarki, robimy śniadanie, pakujemy się i wyjeżdżamy.

Zmierzamy w kierunku Rzędkowic, Bobolic i Mirowa.
Zobaczymy także poraz pierwszy ruiny kościoła koło Żarek.
Pojedziemy także nad Zalew Porajski. Później wzdłuż Warty i koło Huty Częstochowa.


Widok w okolicach Rzędkowic
Widok w okolicach Rzędkowic © Tymoteuszka

Padórki Jurajskie
Padórki Jurajskie © Tymoteuszka

Z bliska - zamek Bobolice
Z bliska - zamek Bobolice © Tymoteuszka

Paprocie przy skale
Paprocie przy skale © Tymoteuszka

Rośnie sobie na skale
Rośnie sobie na skale © Tymoteuszka

Mech na skalniaku
Mech na skalniaku © Tymoteuszka

U podnóża zamku w Bobolicach
U podnóża zamku w Bobolicach © Tymoteuszka

Ruiny zamku w Mirowie z pocz. XIVw
Ruiny zamku w Mirowie z pocz. XIVw © Tymoteuszka

Pod zamkiem w Mirowie duzo się dzieje
Pod zamkiem w Mirowie duzo się dzieje © Tymoteuszka

Na szczycie, przy punkcie widokowym na czerwonym szlaku rowerowym
Na szczycie, przy punkcie widokowym na czerwonym szlaku rowerowym © Tymoteuszka

Ups, skończyła się nam droga, i co dalej?
Ups, skończyła się nam droga, i co dalej? © Tymoteuszka

Przed ruinami kościoła koło Żarek
Przed ruinami kościoła koło Żarek © Tymoteuszka

Historia kościoła
Historia kościoła © Tymoteuszka

Wnętrze ruin kościoła koło Żarek
Wnętrze ruin kościoła koło Żarek © Tymoteuszka

Wewnątrz, na ścianie ruin kościoła
Wewnątrz, na ścianie ruin kościoła © Tymoteuszka

Z punktu widokowego w pobliżu ruin kościoła koło Żarek
Z punktu widokowego w pobliżu ruin kościoła koło Żarek © Tymoteuszka

Troszkę błękitnego nieba
Troszkę błękitnego nieba © Tymoteuszka

Kościół w Przybynowie pw. św. Mikołaja z 1569 r
Kościół w Przybynowie pw. św. Mikołaja z 1569 r © Tymoteuszka

Przed Mini Skansenem Wsi Jurajskiej w Przybynowie
Przed Mini Skansenem Wsi Jurajskiej w Przybynowie © Tymoteuszka

Nad Zalewem Porajskim
Nad Zalewem Porajskim © Tymoteuszka

Jeszcze nie odleciały :)
Jeszcze nie odleciały :) © Tymoteuszka

Dzień bez niespodzianek, byłby dniem straconym.
Tutaj mamy do pokonania dwie przeszkody, wał usypany przed torami, wzdłuż rowerówki, a także brak jakiegokolwiek przejazdu przez te tory. 
Nie podoba mi się to.

Ożesz w mordę jeża, ale niespodzianka //na szlaku rowerowym//
Ożesz w mordę jeża, ale niespodzianka //na szlaku rowerowym// © Tymoteuszka

Przed młynem w Poczesnej
Przed młynem w Poczesnej © Tymoteuszka

Kolejny młyn
Kolejny młyn © Tymoteuszka

W Alejach NMP w Częstochowie
W Alejach NMP w Częstochowie © Tymoteuszka

Wyprawę kończymy przy jednym z McDonaldsów przy krajówce w Częstochowie.
Rodzice moi już czekają.
Nie mam przyjemności pojechania pociagiem ;)
Darek niestety musi, ale najperw mnie odprowadza.
Dziękuję Mu za wspaniałe dni, pełne wrażeń i niespodzianek, pięknych widoków, ciężkich podjazdów i wspaniałych zjadów.
Jest co wspominać.
Do następnego ;)



  • DST 94.00km
  • Czas 07:12
  • VAVG 13.06km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem na południe - dzień 4 - Jura

Poniedziałek, 14 sierpnia 2017 · dodano: 21.08.2017 | Komentarze 2

Bodajże po 6:00 budzimy się, wstajemy, choć nie bardzo nam się chce.
Musimy zajrzeć do sklepu, gdyż nie mamy nic na śniadanie. Jednak w pierwszej kolejności robimy sobie kawę - ta powoli stygnie.
Kilka minut po 7:00 wpadamy do sklepu. Szybkie zakupy i wracamy do bazy.
Po 8:00 żegnamy się z właścicielką i podjeżdżamy do pobliskiego Fortu.
Objeżdżamy go w koło, robimy kilka fotek i kierujemy się na Zielonki.

Przy Forcie 47A Węgrzce
Przy Forcie 47A Węgrzce © Tymoteuszka

Przy Forcie Węgrzce
Przy Forcie Węgrzce © Tymoteuszka

Teraz będziemy trzymać się nieco czerwonego szlaku pieszego.
Tuż obok drogi, którą jedziemy znajdują się bunkry/schrony - wynika to z mapy.
Przy kilku z nich stajemy.

Bunkier na terenie cmentarza
Bunkier na terenie cmentarza © Tymoteuszka

Drugi bunkier na terenie cmentarza - w nim pochowani księża
Drugi bunkier na terenie cmentarza - w nim pochowani księża © Tymoteuszka

Kolejny bunkier po drodze
Kolejny bunkier po drodze © Tymoteuszka

Widoki tutaj są niesamowite, głowa sama się obraca.


Panorama
Panorama © Tymoteuszka

Kolejny przystanek to Giebułtów - tu trzeba się wspiąć pod górę. Nie jest lekko.

Wejście do kościoła w Giebułtowie
Wejście do kościoła w Giebułtowie © Tymoteuszka

Dzwonnica w Giebułtowie
Dzwonnica w Giebułtowie © Tymoteuszka

Kościół pw. sw. Idziego z 1604 r. w Giebułtowie
Kościół pw. sw. Idziego z 1604 r. w Giebułtowie © Tymoteuszka

Nieco dalej pokonujemy ekstremalny jak się później okazało, odcinek terenowy prowadzący przez las.
Dla mnie to nie jest dobra wiadomość. Strach mnie paraliżuje. Chcę zejść z roweru, ale niestety nie umiem, nie mogę.
Po lewej jest przepaść, i już widzę siebie w dole.  Jakoś udaje mi się uwolnić od roweru, na pomoc przybywa Darek, kładziemy rower na ziemi, ja oddalam się od niego. Na miękkich nogach idę dalej pieszo. Chwila głębokich oddechów i jest ok. :)
Już nigdy więcej takich niespodzianek.

Na ekstremalnej drodze...po lewej przepaść
Na ekstremalnej drodze...po lewej przepaść © Tymoteuszka

Na ekstremalnej drodze
Na ekstremalnej drodze © Tymoteuszka

Moskwa - ujęcie z przodu
Moskwa - ujęcie z przodu © Tymoteuszka

Moskwa - ujęcie wewnątrz
Moskwa - ujęcie wewnątrz © Tymoteuszka

Wzdłuż Prądnika, podążamy drogą szutrową, później nieco asfaltową.
Pierwszy odcinek drogi nie jest dostępny dla samochodów, a tylko dla pieszych i rowerzystów.
Choć zdarzają się wyjątki, ale nieliczne - mieszkańcy muszą jakoś się stąd wydostać.
Tu jest naprawdę pięknie. Polecam wszystkim rowerzystom, małym i dużym ten odcinek drogi, jest tu bezpiecznie i przyjemnie.

Kaplica nad Prądnikiem
Kaplica nad Prądnikiem © Tymoteuszka

Droga w Ojcowskim Parku Narodowym
Droga w Ojcowskim Parku Narodowym © Tymoteuszka

W Ojcowkim Parku Narodowym
W Ojcowkim Parku Narodowym © Tymoteuszka

Klasztor Albertynów w Ojcowskim Parku Narodowym
Klasztor Albertynów w Ojcowskim Parku Narodowym © Tymoteuszka

Skałki - Ojcowski Park Narodowy
Skałki - Ojcowski Park Narodowy © Tymoteuszka

Pod Krakowską Bramą robimy przerwę.

Krakowska Brama - Ojcowski Park Narodowy
Krakowska Brama - Ojcowski Park Narodowy © Tymoteuszka

Niedostępna jama ;) - Ojcowski Park Narodowy
Niedostępna jama ;) - Ojcowski Park Narodowy © Tymoteuszka

W Ojcowie zatrzymujemy się kilka razy.

Fragment Zamku w Ojcowie
Fragment Zamku w Ojcowie © Tymoteuszka

Kaplica w Ojcowie
Kaplica w Ojcowie © Tymoteuszka

Wnętrze kaplicy w Ojcowie
Wnętrze kaplicy w Ojcowie © Tymoteuszka

Przy Młynie Tarnówki
Przy Młynie Tarnówki © Tymoteuszka

Z ciekawości wjeżdżamy do Boroniówki, Osady Młynarskiej.
Zaskakuje wstęp płatny, nie wiedzieć czemu?
Nieco dalej dowiadujemy się nieco więcej. :)

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

Ale najpierw trzeba zajrzeć do szopy, w której to same anioły...

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

Później mamy przyjemność gościć z innymi turystami w młynie, a także tartaku, gdzie to obejrzymy niepowtarzalne spektakle, pokazy uruchamiania maszyn.

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

Zwiedzamy, oglądamy, słuchamy opowieści...

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

Na końcu też zaglądamy do tutejszej kawiarenki, gdzie mój nos dostaje wariacji.
Obłędnie tutaj pachnie. Chciałabym tutaj zostać na zawsze. W jej wnętrzu jest bardzo przyjemnie, jest na co oko zawiesić. Podają tu pyszną kawę i ciastka/ciasta. Palce lizać.

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

W Boroniówce - Osada młynarska
W Boroniówce - Osada młynarska © Tymoteuszka

Jedziemy, jedziemy, jedziemy, a tu nagle Maczuga, przecież to Maczuga Herkulesa !
Oj dawno tu mnie nie było. Ale dzisiaj pamięć się odświeżyło :)

Widoczna Maczuga Herkulesa
Widoczna Maczuga Herkulesa © Tymoteuszka

Zamek w Pieskowej Skale
Zamek w Pieskowej Skale © Tymoteuszka

Lilie wodne pod zamkiem w Pieskowej Skale
Lilie wodne pod zamkiem w Pieskowej Skale © Tymoteuszka

W Pieskowej Skale skręcamy w prawo, na Wielmożą i dalej Zadroże.
W Zadrożu podjeżdżamy pod kościół, mając nadzieję na choć jedną czaszkę.
Kościół jest zamknięty, ale tak się złożyło, że na horyzoncie widać księży. Zagadują nieco nas, w końcu otwierają nam tylne drzwi. Wchodzimy więc od zakrystii. Tego jeszcze nie było.

Wchodzimy do kościoła od strony zakrystii :)
Wchodzimy do kościoła od strony zakrystii :) © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Zadrożu
Wnętrze kościoła w Zadrożu © Tymoteuszka

Wnętrze kościoła w Zadrożu
Wnętrze kościoła w Zadrożu © Tymoteuszka

Niestety, czaszki nie ma. Jedziemy więc dalej.


Piękne widoki w koło nas
Piękne widoki w koło nas © Tymoteuszka

To już pora obiadowa, w Trzyciążu, czyli dosłownie za chwileczkę, na mapie widać nóz i widelec, czyli będziemy mogli sobie zjeść.
Niestety, obiadu tutaj nie będzie.
Restauracji nie ma.
Darek wpada na pomysł, aby zboczyć nieco z drogi i pojechać przez Chełm do Wolbromia.
I tam coś znaleźć do jedzenia.

Drewniana kaplica w Wolbromiu
Drewniana kaplica w Wolbromiu © Tymoteuszka

Jemy w knajpce koło lasu. 
Po obiedzie kierujemy się na Bydlin, gdzie kolejna atrakcja dnia na nas czeka.
(Poniższe zdjęcie jest źle opisane,zamiast Smoleń, powinien być Bydlin, przepraszam).

Ruiny zamku w Smoleniu
Ruiny zamku w Smoleniu © Tymoteuszka

Teraz czeka nas odcinek leśny.
Szlak rowerowy tędy poprowadzony powinien być przejezdny.
Niestety w kilku miejscach nie da się ruszyć nawet kołem. Zakopujemy się w piachu.
Schodzimy i prowadzimy rowery.
 Jest ciężko, ale bliżej końca :)

Pomnik AK w lesie
Pomnik AK w lesie © Tymoteuszka

Teraz pora się udać do Ogrodzieńca. Tutaj chwila przerwy na zdjęcia i zakupy w sklepie.

Zamek w Ogrodzieńcu
Zamek w Ogrodzieńcu © Tymoteuszka

Pora uzupełnić płyny - Ogrodzieniec
Pora uzupełnić płyny - Ogrodzieniec © Tymoteuszka

Po naszej lewej rozpościerają się piękne widoki, m.in. na Zawiercie. I tutaj pozdrawiamy serdecznie naszego kolegę, Tomasza z tegoż miasta.

Wreszcie z górki :)
Wreszcie z górki :) © Tymoteuszka

Zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę przy głównym źródle rzeki Warty w Kromołowie.

U źródła Warty w Kromołowie
U źródła Warty w Kromołowie © Tymoteuszka

Kapliczka św. Jana Nepomucena - Kromołów k. Zawiercia
Kapliczka św. Jana Nepomucena - Kromołów k. Zawiercia © Tymoteuszka

Gdy docieramy do Włodowic, tu gdzie mamy zaklepany nocleg na dzisiejszą noc, uśmiech nie znika z naszych twarzy.
Meldujemy się u Niny.
I postanawiamy jeszcze objechać wioskę, na koniec zrobić jeszcze zakupy w sklepie.

Dawny młyn we Włodowicach
Dawny młyn we Włodowicach © Tymoteuszka

Ruiny pałacu we Włodowicach
Ruiny pałacu we Włodowicach © Tymoteuszka

Brama kościelna nr. 1 :) - Włodowice
Brama kościelna nr. 1 :) - Włodowice © Tymoteuszka

Brama nr. 2 :) - Włodowice
Brama nr. 2 :) - Włodowice © Tymoteuszka

Kaplica cmentarna we Włodowicach miała być drewniana - tak mówiła mapa :(
Kaplica cmentarna we Włodowicach miała być drewniana - tak mówiła mapa :( © Tymoteuszka

U Niny udaje nam się uruchomić pralkę i zrobić tym samym pranie.
Jemy kolację, kąpiemy się, rysujemy plan na jutro.
Dobrej Nocy :)



  • DST 115.00km
  • Czas 07:49
  • VAVG 14.71km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem na południe Polski - dzień 3 - malowana wieś, prom, wąski most...

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 1

Gościna u Babci w Zalipiu
Gościna u Babci w Zalipiu © Tymoteuszka

Dziś ponownie nie spieszymy się z wyjazdem.
Jest pochmurno, lekko pada. Darek spogląda na radary....powinno przestać ok. 7:00.
Jemy śniadanie. Pijemy gorącą kawunię. Na zewnątrz chłodno.
Zbieramy się niespiesznie.
Dopiero po 8:00 udaje nam się ruszyć, kiedy to opady ustają.
Jak się okaże w drodze....na chwilę.

Dziś z rana mkniemy do Zalipia, to wioska oddalona może 5 km od naszej dzisiejszej kwatery.
W Zalipiu ponownie zaczyna kropić, padać.
Jest mokro. 

Malowane ule - Zalipie
Malowane ule - Zalipie © Tymoteuszka

Wieś jest bardzo rozpięta. Nie stoi dom koło domu, nie ma jednej drogi, przy której jest wszystko.
Są liczne skrzyżowania, dom od domu dzielą metry.
Ułatwieniem dla zwiedzających są drogowskazy, w którym kierunku dokąd.
Malowania pojawiją się w różnych miejscach: domach, budynkach gospodarczych, w głębi podórka, budach, ulach, studniach, a nawet drzewach i krzyżach przydrożnych, z resztą zobaczcie sami.

Malowane wejście do kościoła w Zalipiu
Malowane wejście do kościoła w Zalipiu © Tymoteuszka

W kruchcie kościoła w Zalipiu
W kruchcie kościoła w Zalipiu © Tymoteuszka

Organy kościelne - Zalipie
Organy kościelne - Zalipie © Tymoteuszka

Ołtarz główny - Zalipie
Ołtarz główny - Zalipie © Tymoteuszka

Zalipie
Zalipie © Tymoteuszka

Biały domek - Zalipie
Biały domek - Zalipie © Tymoteuszka

Dom Malarek w Zalipiu
Dom Malarek w Zalipiu © Tymoteuszka

Okolica Domu Malarek w Zalipiu
Okolica Domu Malarek w Zalipiu © Tymoteuszka

Na podwórzu Domu Malarek - Zalipie
Na podwórzu Domu Malarek - Zalipie © Tymoteuszka

Malowane drzewa - Zalipie
Malowane drzewa - Zalipie © Tymoteuszka

Pięknie ozdobiona chatka - Zalipie
Pięknie ozdobiona chatka - Zalipie © Tymoteuszka

W domku, do którego można było wejśc, a także usłyszeć ciekawe historie dotyczące wioski i mieszkańców Zalipia
W domku, do którego można było wejśc, a także usłyszeć ciekawe historie dotyczące wioski i mieszkańców Zalipia © Tymoteuszka

Wewnętrz chaty
Wewnętrz chaty "Zwiedzanie" w Zalipiu © Tymoteuszka

Na podwórzu
Na podwórzu "Zwiedzanie" w Zalipiu © Tymoteuszka

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © Tymoteuszka

Przy Zagrodzie Felicji Cyrulowej w Zalipiu
Przy Zagrodzie Felicji Cyrulowej w Zalipiu © Tymoteuszka

Jednocześnie Muzeum Okręgowe
Jednocześnie Muzeum Okręgowe © Tymoteuszka

Krzyż przydrożny w Zalipiu
Krzyż przydrożny w Zalipiu © Tymoteuszka

Na jednym ze skrzyżowań w Zalipiu
Na jednym ze skrzyżowań w Zalipiu © Tymoteuszka

Przy skrzyżowaniu - Zalipie
Przy skrzyżowaniu - Zalipie © Tymoteuszka

Tak się zakręciliśmy w Zalipiu, że głowa mała.
Dobrze, że nawigacja Darka odpalona, teraz kierujemy się do Żelichowa.
Wg. mapy stojącej przy jednej z atrakcji Zalipia, usytuowany jest tam drewniany kościół i też tam jedziemy, to niedaleko.
We wnątrz, jak na niedzielę przystało, o tej porze trwa msza, zatem nie wejdziemy do środka :(

Drewniany kościół w Żelichowie
Drewniany kościół w Żelichowie © Tymoteuszka

W Otfinowie wyrasta nam nagle przy jezdni cmentarz. Wojenny cmentarz,
Chwila przerwy i jedziemy dalej.

Cmentarz z I wojny światowej w Otfinowie
Cmentarz z I wojny światowej w Otfinowie © Tymoteuszka

Odwiedzamy sklep przed wypłynięciem na szerokie wody Dunajca.
Tutejsi podpowiadają na który mamy pojechać by znaleźć się bliżej atrakcji, których nie chcemy ominąć.
I tak pojawiamy się na promie Siedliszowice - dla niezorientowanych ;) dodam, że w pobliżu są dwie przeprawy promowe.

Na promie, na Dunajcu
Na promie, na Dunajcu © Tymoteuszka

Po drodze przecinamy liczne szlaki rowerowe.

Jedna z licznych dróg rowerowych w okolicy
Jedna z licznych dróg rowerowych w okolicy © Tymoteuszka

Napotykamy się na kolejne cmentarze.

Kolejny, stary cmentarz na naszej drodze
Kolejny, stary cmentarz na naszej drodze © Tymoteuszka

A także na drewnianą dzwonnicę :) i bardzo piękny kościół w Zaborowie.

Drewniana dzwonnica w Zaborowie z 1830 r
Drewniana dzwonnica w Zaborowie z 1830 r © Tymoteuszka

Cudowne wnętrze kościoła w Zaborowie
Cudowne wnętrze kościoła w Zaborowie © Tymoteuszka

Piękne wnętrze kościoła w Zaborowie
Piękne wnętrze kościoła w Zaborowie © Tymoteuszka

Podjeżdżamy także pod dwór w Dołędze.

Dwór w Dołędze
Dwór w Dołędze © Tymoteuszka

Za to w Szczurowej spędzamy troszkę więcej czasu. Jest to co podziwiać.


Urząd Gminy w Szczurowej
Urząd Gminy w Szczurowej © Tymoteuszka

Dwór w Szczurowej
Dwór w Szczurowej © Tymoteuszka

Kościół w Szczurowej
Kościół w Szczurowej © Tymoteuszka

Za Szczurową na przystanku robimy przerwę na kanapi zrobione na kwaterze. Odkręcamy także butelki, a na nich:

2 motta na dzisiaj ;)
2 motta na dzisiaj ;) © Tymoteuszka

Remiza strażacka w Uściu Solnym
Remiza strażacka w Uściu Solnym © Tymoteuszka

Chatka w Uściu Solnym
Chatka w Uściu Solnym © Tymoteuszka

Klasztor w Hebdowie koło Nowego Brzeska
Klasztor w Hebdowie koło Nowego Brzeska © Tymoteuszka

Jak dotąd wszystko idzie jak z płatka.
Do tego momentu. Zblizając się do mostu, widzimy sygnalizację świetlną.
Po co? Komu?
Jak się okazało, most jest wąski, ruch poprowadzony jest wahadłowo, raz z jednej, raz z drugiej strony.
Chore, dziwne i niebezpieczne, szczególnie dla nas.
Na chodniku nie ma tyle miejsca, by swobodnie można było przejechać z sakwami, rowerem owszem, ale nie z czymś po bokach.
Krótki odcinek prowadzimy chodnikiem, później wskakujemy na jezdnię, obserwując dokładnie co się dzieje przed jak i za nami.
Na całej długości mostu są dwie wysepki, w których możemy ewentualnie się schować.
Z jednej korzystamy. Nie udało nam się przejechać na raz.
Uffff, jesteśmy na drugim jego końcu. 

Na bardzo wąskim moście w Nowym Brzesku
Na bardzo wąskim moście w Nowym Brzesku © Tymoteuszka

Teraz pora na obiad.
W Nowym Brzesku odnajdujemy dwie restauracje, ale są zamknięte na głucho.
Mieszkaniec podpowiada nam, że jest jeszcze jedno takie miejsce. Jedziemy.

Po pysznym obiedzie udajemy się w dalszą drogę
Po pysznym obiedzie udajemy się w dalszą drogę © Tymoteuszka

Po obiedzie nie mamy siły się ruszyć, a następny nocleg planujemy za jakieś 40 km, gdzies koło Krakowa.
Jedziemy powoli, ociężale. Nie jest lekko, są górki.
Po drodze śmiejemy się, że to co zerwiemy z pola, będzie na kolację.
A na polu była i kapusta, papryka, pomidory i ogórki...:) Wszystko i nic.

Na polach rośnie kapusta, ale nie tylko
Na polach rośnie kapusta, ale nie tylko © Tymoteuszka

Za Brzeskiem, bliżej Krakowa wychodzi słoneczko. Upragnione słoneczko.
Zupełnie inaczej się jedzie gdy je widzisz na niebie.
Widno i przyjemnie.

Na wysokości Zalesia
Na wysokości Zalesia © Tymoteuszka

Wychodzi słoneczko, upragnione zresztą
Wychodzi słoneczko, upragnione zresztą © Tymoteuszka

Kaplica pw. św. Barbary w Wierzbnie
Kaplica pw. św. Barbary w Wierzbnie © Tymoteuszka

Pora wyszukać na mapie jakiegoś noclegu.
Szukamy domków zielonych albo niebieskich.
W Wysiołku Luborzyckim znajduje się takowy.
Podjeżdżamy. Okazuje się, że to Dom Kolping. Dzwoniąc na podany telefon, dowiaduję się, że nie pracują dziś, że pani musi zadzwonić po pana, by ten podjechał i ewentualnie przekazał klucze do pokoju....strasznie to pogmatwane.....rezygnujemy.
Darek dzwoni na inne kwatery.
Jest ciężko, gdyż dziś niedziela, długi weekend, nie przewidzieliśmy tego.
Wszystko pozajmowane, tylko w Węgrzcach, tuż koło Krakowa udaje nam się zdobyć wolny pokój...
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP z 1633r. w Biórkowie Wielkim
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP z 1633r. w Biórkowie Wielkim © Tymoteuszka

Jedna z wież w Biórkowie Wielkim
Jedna z wież w Biórkowie Wielkim © Tymoteuszka

Widok z góry na kościół w Biórkowie Wielkim
Widok z góry na kościół w Biórkowie Wielkim © Tymoteuszka

Mały pokój, z wyjściem na zewnątrz.
Rowery parkujemy w przedpokoju, będę bezpieczne.
Łazienka i tv do naszej dyspozycji.
Nie kupiliśmy nic po drodze na kolację i snaidanie.
Zatem wyjeżdżamy na ulice wioski.
Mamy pecha, pobliski sklep zamknięty, następny nie wiadomo gdzie jest.
Zostaje tylko stacja benzynowa.
W pokoju rozrysowywujemy trase na jutro.
Kładziemy się spać, dzień był ciężki.

Tradycyjnie, opis Darka tutaj



  • DST 106.00km
  • Czas 07:17
  • VAVG 14.55km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem na południe Polski - dzień 2 - ucieczka przed deszczem :)

Sobota, 12 sierpnia 2017 · dodano: 19.08.2017 | Komentarze 5

Poprzednia noc była ciężka.
W pokoju nr.7, bez klimatyzacji nie było czym oddychać.
Darek spał, a ja chodziłam po pokoju, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, wpadłam na pomysł, by otworzyć drzwi na hol. Usiadłam na pobliskim łóżku. Myślałam, że zrobię w ten sposób przeciąg. Myliłam się.
Nadal było nieznośnie gorąco. Spałam może 3 h?

Od godz. 7:00 wydają śniadanie.
Byliśmy na nim jako pierwsi. Obsługa była zaskoczona naszym pojawieniem się o tak wczesnej godzinie. :)
Za to mieliśmy gorącą, świeżą jajecznicę i dużo dużo więcej dobrego jedzonka.
Najedliśmy się do syta. Pyszne było.
Dziękujemy.

Pogoda na zewnątrz nijaka, bura, chmurzy sie, pada i grzmi. Darek spogląda na prognozy...te mówią, że ma przestać ok. 8:00.
Odkładamy wyjazd na późniejszą godzinę.
Gdy tylko pojawia się okienko bez deszczu, mkniemy w stronę Lanckorony.
To ja tak się upierałam przy niej, by ją zobaczyć....

Po 3 km od bazy stajemy na przystanku, zaczyna znów padać.

Schronieni na przystanku
Schronieni na przystanku © Tymoteuszka

Wszystko paruje, na około nas roztaczają się piękne widoki.
Tak się zapatrzyliśmy, że troszkę zbłądziliśmy :)

W drodze do Lanckorony
W drodze do Lanckorony © Tymoteuszka

Co chwilę stajemy na jakieś kilka sekund/minut, by uwiecznić to , co nas wokół otacza.


Na szlaku św. Jakuba
Na szlaku św. Jakuba © Tymoteuszka

Droga do Lanckorony nie jest łatwa. 
Cały czas pniemy się pod górę, z sakwami ciężej niż bez.
Po malutku, dajemy radę.

W Lanckoronie
W Lanckoronie © Tymoteuszka

W okolicach lanckorońskiego rynku
W okolicach lanckorońskiego rynku © Tymoteuszka

Przed 11:00 witamy w kafejce na kawie i gorącym ciachu ;)
Tutaj z moich ust wydobywaja się słowa: "A może tak pociągiem?" ;).
Bardzo tego nie chciałam, ale wydawało mi się, że to konieczność, inaczej byśmy nie zdążyli.
Pociąg może nam bardzo ułatwić dalszą podróż...
Darek na to przystał.
Sprawdzamy tylko o której takowy odjeżdża....11:33.
Szybko jemy i pijemy, i w drogę na pobliską stację, Kalwaria Zebrzydowska/Lanckorona.

Przy rynku w Lanckoronie
Przy rynku w Lanckoronie © Tymoteuszka

Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej
Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej © Tymoteuszka

Gdy już jesteśmy w pociągu, wyglądam przez okno, patrzę i nie wierzę. Leje jak z cebra.
Mamy chyba tego dnia szczęście.
Gdy wysiadamy na stacji Kraków Swoszowice, nie pada :)

Teraz kierujemy się na wschód, w stronę Wieliczki, Bochni.

Rynek Górny - Wieliczka
Rynek Górny - Wieliczka © Tymoteuszka

Widok na Bodzanów
Widok na Bodzanów © Tymoteuszka

Cmentarz z I wojny światowej - Suchoraba
Cmentarz z I wojny światowej - Suchoraba © Tymoteuszka

Czapla i kaczki
Czapla i kaczki © Tymoteuszka

Na wysokości Chełma, wjeżdżamy na bardzo piękny, niezbyt uczęszczany przez samochody Szlak Turystyczny, Via Regia Antiqua.
To tutaj myślimy po raz kolejny o skorzystaniu z pociągu, gdyż czasu do zachodu słońca zostało niewiele, a droga do naszej zamówionej kwatery dość długa.


Przy kościele Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Chełmie k. Bochni
Przy kościele Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Chełmie k. Bochni © Tymoteuszka

Kościół Bożogrobców - Chełm k. Bochni
Kościół Bożogrobców - Chełm k. Bochni © Tymoteuszka

Stamtąd jedziemy - widok z góry w Chełmie
Stamtąd jedziemy - widok z góry w Chełmie © Tymoteuszka

Szlakiem Via Regia Antiqua - szlak ten stanowi część Szlaku Bursztynowego zwanego również Drogą Królewską
Szlakiem Via Regia Antiqua - szlak ten stanowi część Szlaku Bursztynowego zwanego również Drogą Królewską © Tymoteuszka

Ze szlaku Via Regia Antiqua
Ze szlaku Via Regia Antiqua © Tymoteuszka

Zatem z Brzeska udajemy się pociągiem do Tarnowa.
Z Tarnowa niestety musimy się posiłkować nawigacją, gdyż gapa Karolina nie wzięła map tej okolicy.
Zła jestem na siebie.
Dziwnie mi się jedzie do jakiegoś celu bez wglądu do mapy.
Wtedy możesz ominąć wiele ciekawych miejsc, które są po drodze, lub tuż obok.

Parafia Świętej Trójcy w Łęgu Tarnowskim
Parafia Świętej Trójcy w Łęgu Tarnowskim © Tymoteuszka

Kaplica w Łęgu Tarnowskim
Kaplica w Łęgu Tarnowskim © Tymoteuszka

Na Rynku w Żabnie
Na Rynku w Żabnie © Tymoteuszka

Ratusz - obecnie zespół szkół w Żabnie
Ratusz - obecnie zespół szkół w Żabnie © Tymoteuszka

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - kompleks sportowy w Niecieczy
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - kompleks sportowy w Niecieczy © Tymoteuszka

Dziś śpimy w gospodarstwie agroturystycznym w Pilczy Żelichowskiej k. Zalipia.
W tej miejscowości pojawiamy się gdy jest już ciemno.
Mamy trudności z odnalezieniem tegoż domu. Ponumerowane domy we wiosce są w cały świat.
Dzięki tubylcom udaję się nam dotrzeć do celu.
Gospodarze witają w drzwiach, przekazują klucze do pokoju nr. 1.
Pokój trzy osobowy z łazienką, z jednym oknem na świat jest mały jak na tyle osób.
W kuchni jak w Ruskim grajdole. Smród i brud.
Mimo to musimy coś zjeść, podgrzewamy w mikrofalówce to co kupiliśmy po drodze.
Idziemy się kąpac i spać, ciężki dzień za nami, a przed nami kolejny.

Recenzja Darka tutaj,  zapraszam :)


  • DST 39.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 15.29km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z Darkiem na południe Polski - dzień 1 - "pod szczęśliwą siódemką" :)

Piątek, 11 sierpnia 2017 · dodano: 18.08.2017 | Komentarze 2

Poprzednia, tegoroczna, samotna wyprawa miała miejsce pod koniec lipca. Wtedy to pojechałam samochodem w okolice Nałęczowa, gdzie spędziłam 4 dni, zwiedzając tereny między Puławami, Kazimierzem Dolnym, Nałęczowem a Lublinem.

Teraz nadszedł czas na wspólną wyprawę z Darkiem, bez samochodu :)

Oczywiście przed takimi wyjazdami bierze się głównie pod uwagę prognozy pogody.
Niestety kilka razy musiała nam pokrzyżować plany, drogę, kierunek jazdy....

W końcu wybraliśmy się razem na południe Polski, na 4 dni.
W piątek po południu witam Darka w pracy ;)
O godzinie 15:16 odjeżdża nasz pociąg do Krakowa ze stacji Tomaszów Maz.
Według rozkładu jazdy, powinniśmy tam być za 2 h.
Niestety, pociąg niespodziewanie stanął w polu, a raczej w lesie.
Jak się okazało, musieliśmy przepuścić dwa składy, i tak staliśmy tam ok. 40 minut.
Taka kolej rzeczy nie za bardzo nas cieszy. Na sam początek drogi 40 minut opóźnienia, pięknie się zaczyna nasza wycieczka.

W Krakowie doznaję szoku.
Na dzień dobry lądujemy w Galerii. Dawno mnie tutaj nie było, zmieniło się moim zdaniem na gorsze.
Plątanina korytarzy, gubię się, dobrze, że Darek wie którędy się stąd wydostać.
Dlaczego na tak wielkim dworcu nie ma udogodnień dla rowerzystów, czy każde z nas musi tachać rower po ruchomych schodach, ryzykując życie?
Nie podoba mi się to.

Bedąc w Krakowie mieliśmy w planach szybkie zwiedzanie Kazimierza, ale niestety opóźnienie skorygowało nasze plany i zrezygnowaliśmy.
Przejazd przez Stare Miasto, Rynek to istna katorga, zapomnieliśmy, że to piątek popołudnie.
Eh.
Wszelkie remonty ulic też nam nie pomagają.

W końcu udaje nam się dotrzeć do ścieżki rowerowej biegnącej wzdłuż Wisły, która nas prowadzi do Tyńca.

Po drugiej stronie Wisły - krakowski Wawel
Po drugiej stronie Wisły - krakowski Wawel © Tymoteuszka

Zaś na wysokości Bielan ukazuje się nam taki oto piękny widoczek, klasztor pod słońce:


"Światłość" nad klasztorem na Bielanach - Kraków © Tymoteuszka

Przez Skawinę, Radziszów docieramy do Krzywaczki, gdzie mamy zamówiony nocleg.
Na miejscu jesteśmy już po zmroku. Jest ciemno, i strasznie ciepło.

Rowery parkujemy pod schodami na korytarzu hoteliku.
My zaś mamy zaszczyt spać w pokoju nr. 7.

Tej nocy nie śpimy za dobrze, gorąco daje o sobie znać.
Ciekawe co jutrzejszy dzień nam przyniesie?
Czyżby kolejną, szczęśliwą siódemkę? ;)

Tutaj opis Darka z dnia pierwszego. Zapraszam.


  • DST 29.50km
  • Czas 01:40
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poniedziałek Wielkanocny

Poniedziałek, 17 kwietnia 2017 · dodano: 18.04.2017 | Komentarze 1

Kaplica polowa i drewniana, spalska informacja turystyczna
Kaplica polowa i drewniana, spalska informacja turystyczna © Tymoteuszka

Wczoraj aura niezachęcała do jakichkolwiek wyjazdów, obyło się bez niego.
Za to kawalątek się przeszłam i to z samego rana

Dziś nie mogłam się powstrzymać.
Choć pogoda nijaka.
Pochmurno, smutno, zimno, wietrznie.

Postanawiam ubrać ciuszki rowerowe i choc na chwilunię wyjechać.
Z racji tego, że wieje jak diabli, postanawiam schować się do lasu, wybieram najlepszy kierunek z możliwych i jadę w kierunku Spały.

Widok na spalski drewniany kościółek z kaplicy polowej
Widok na spalski drewniany kościółek z kaplicy polowej © Tymoteuszka


Idealne drewniane belki
Idealne drewniane belki © Tymoteuszka

Wnętrze spalskiego kościółka
Wnętrze spalskiego kościółka © Tymoteuszka

W lesie spalskim
W lesie spalskim © Tymoteuszka

Rosną jak grzyby na pniu ;)
Rosną jak grzyby na pniu ;) © Tymoteuszka

W spalskich lasach
W spalskich lasach © Tymoteuszka

Wracam. Robi mi się zimno.
W Tomaszowie wita mnie nieśmiało wychodzące słońce.
Od razu mam lepszy humor.
Postanawiam pokręcić się jeszcze po mieście.

Teren cmentarza wojskowego na terenie Jednostki Wojskowej w Tomaszowie Maz
Teren cmentarza wojskowego na terenie Jednostki Wojskowej w Tomaszowie Maz © Tymoteuszka

Kto wie? być może to tutaj został pochowany mjr. Dobrzański?
Kto wie? być może to tutaj został pochowany mjr. Dobrzański? © Tymoteuszka

Być może gdzieś tam, leżą szczątki
Być może gdzieś tam, leżą szczątki "Hubala"? © Tymoteuszka

Słońce nie grzeje tak jak ostatnimi razy.
Zmykam do garażu, alejami Piłsudskiego, Krzyżową, docieram do mety.
Teraz tylko gorąca herbata mnie uratuje :)

Na rogatkach miasta
Na rogatkach miasta © Tymoteuszka


  • DST 68.00km
  • Czas 03:55
  • VAVG 17.36km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Czarny Bocian
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czapla z Bocianem w Zamościu ;)

Niedziela, 20 listopada 2016 · dodano: 23.11.2016 | Komentarze 1

Między Piotrkowem a Moszczenicą miała miejsce katastrofa kolejowa, tragiczna śmierć spotkała kilkadziesiąt osób
Między Piotrkowem a Moszczenicą miała miejsce katastrofa kolejowa, tragiczna śmierć spotkała kilkadziesiąt osób © Tymoteuszka

Budzę się rano. Zjadam śniadanie, ubieram się w rowerowe, pakuje rower na bagażnik i podjeżdżam na stację Piotrków Trybunalski.
To tutaj, zaraz, bo przed 10.00 ma pojawić się Darek, który podjedzie osobowym z kierunku Częstochowa.

Gdy wysiadam z auta, słyszę głos wychodzący z głośników przy peronach: nadjeżdża pociąg z Częstochowy. Postanawiam chwilkę poczekać przy torach, choć miałam dziką ochotę jeszcze podjechać do ścisłego centrum, jednak za mało czasu na zwiedzanie miasta.


Krótkie powitanie i ustalenie trasy i ruszamy. Prowadzą Czapla z Bocianem :) czyli nasze rowerki.
Naszym wspólnym celem jest miejscowość Koluszki, stąd też Darek odjedzie pociągiem w stronę Katowic, a ja samochodem do Tomaszowa.
Na mapie, niedaleko Piotrkowa zaznaczone jest miejsce katastrofy kolejowej. Co prawda nie mieliśmy dziś w planach jazdy w terenie, z racji wczorajszych intensywnych opadów deszczy, ale co tam. Przecież na mapie widać, że to szuter, więc przejedziemy nim spokojnie.
Na miejscu okazuje się inaczej. Czeka nas przeprawa przez bagienko, błoto i co tylko.....
Odnajdujemy tablicę informującą o katastrofie, stoi tam także krzyż.
Kiedy wyjeżdżamy na asfalt, czujemy ulgę.

Zatrzymujemy się w Moszczenicy. Tam pokazuje Darkowi zniszczony,  w ruinie pałac, mieszczący się w parku ze stawami.
Byłam tu nieraz, nawet udało mi się tutaj podjechać razem z Carmelianą z Łodzi, na wspólnym objeździe okolicy kilka lat temu.

Ruiny pałacu w Moszczenicy
Ruiny pałacu w Moszczenicy © Tymoteuszka

Pod jabłonią
Pod jabłonią © Tymoteuszka

Moszczenica - ruiny pałacu z XVIII-XIX w
Moszczenica - ruiny pałacu z XVIII-XIX w © Tymoteuszka

Nieopodal Moszczenicy stoi drewniany młyn.
Gdy dojeżdżamy w to miejsce, przypominam sobie, że i tu także byłam :), ale najważniejsze że Darek tu nie był.

Drewniany młyn nad Moszczanką w pobliżu Moszczenicy
Drewniany młyn nad Moszczanką w pobliżu Moszczenicy © Tymoteuszka

Biały grzyb
Biały grzyb © Tymoteuszka

Kolejne grzyby
Kolejne grzyby © Tymoteuszka

Nieco dalej, w Kiełczówce, wyglądamy za cmentarzem wojennym. 
Jest on usytuowany przy głównej drodze, pomiędzy zabudowaniami wsi. Dziwne miejsce.
Zatrzymujemy się, kilka fotek i lecimy dalej. Czas nie ubłagalnie ucieka.

Na terenie cmentarza z I wojny światowej w Kiełczówce
Na terenie cmentarza z I wojny światowej w Kiełczówce © Tymoteuszka

Kiełczówka - dziwną lokalizację ma ten cmentarz - pomiędzy zabudowaniami wsi
Kiełczówka - dziwną lokalizację ma ten cmentarz - pomiędzy zabudowaniami wsi © Tymoteuszka

W Czarnocinie podjeżdżamy na cmentarz, na którym wedle mapy, mieści się kwatera wojenna.
Obeszliśmy go prawie całego i nic nie znaleźliśmy takiego. Cóż. 
Po wyjściu z cmentarza zatrzymuję się na chwilkę, by uchwycić poniższy kadr.

Czarnocin - kościół parafialny z 1880 - 91 r
Czarnocin - kościół parafialny z 1880 - 91 r © Tymoteuszka

W Czarnocinie przez przypadek podjeżdżamy pod zbiornik wodny. Kilka ujęć i jedziemy dale, w kierunku Zamościa.
Gdzie główną jego atrakcją będzie Dom Reymonta, oraz młyn wodny nad Miazgą.

Tablica informacyjna przed zbiornikiem wodnym
Tablica informacyjna przed zbiornikiem wodnym © Tymoteuszka

Zbiornik wodny w Czarnocinie
Zbiornik wodny w Czarnocinie © Tymoteuszka

Zamość tonie w słońcu :)
Zamość tonie w słońcu :) © Tymoteuszka

Drewniany most nad rzeką Miazga w Zamościu
Drewniany most nad rzeką Miazga w Zamościu © Tymoteuszka

Młyn nad Miazgą w Zamościu
Młyn nad Miazgą w Zamościu © Tymoteuszka

Przed domem rodzinnym Reymonta
Przed domem rodzinnym Reymonta © Tymoteuszka

Przed domem Reymonta
Przed domem Reymonta © Tymoteuszka

Przed Koluszkami zbaczamy z głównego szlaku, skręcamy na Borową.
To tam, na mapie zaznaczony jest cmentarz wojenny, a także jeden z punktów kontrolnych z mapy pt: " Mogiły wojenne w okolicach Łodzi". Na miejscu okazuje się, że jesteśmy na szlaku Muzeum w Przestrzeni.

Jeden z wielu przystanków
Jeden z wielu przystanków "Muzeum w Przestrzeni" - Borowa koło Starych Chrustów © Tymoteuszka

Borowa - na cmentarzu ewangelickim znajdują się nagrobki trzech żołnierzy niemieckich poległych podczas bitwy łódzkiej w 1914r
Borowa - na cmentarzu ewangelickim znajdują się nagrobki trzech żołnierzy niemieckich poległych podczas bitwy łódzkiej w 1914r © Tymoteuszka

Borowa - Cmentarz znajduje się koło remizy strażackiej
Borowa - Cmentarz znajduje się koło remizy strażackiej © Tymoteuszka

Słońce już chyli się ku zachodowi, teraz musimy pędzić czem prędzej do Koluszek, gdyż pociąg Darka nie będzie czekał.
Rzutem na taśmę docieramy na dworzec w Koluszkach. Pociąg już stoi, widzieliśmy go z głównej szosy.
Ufff, zdążyliśmy, jeszcze pokonanie kilkudziesięciu schodków w górę i hopsa na pokład :)

Słońce chyli się ku zachodowi
Słońce chyli się ku zachodowi © Tymoteuszka

Darek pojechał w swoją stronę.
Ja schodzę po schodach w dół, jadę na stację paliw, gdzie o 16.00 podjechać ma po mnie prywatna taxi ;)