Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
góry
Dystans całkowity: | 1478.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:41 |
Średnia prędkość: | 15.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.00 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 70.38 km i 4h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 32.00km
- Czas 01:52
- VAVG 17.14km/h
- VMAX 36.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Niradhary, Kajamana i Funia w odwiedziny :)
Niedziela, 13 października 2019 · dodano: 30.10.2019 | Komentarze 1
Parafia pw. św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Łodygowicach © Tymoteuszka
Dziś wracamy już do domu. Ale zanim to nastąpi, zaglądamy jeszcze do Łodygowic oraz Bielska-Białej.
Po tej ostatniej kręcimy się nieco na rowerach. Zapewne wszystkich pięknych zaułków tego miasta nie zobaczyliśmy, ale coś tam zobaczyliśmy ;) Z Bielska, autem udajemy się do miasteczka Kozy. Tam porzucamy samochód na jednym z parkingów i udajemy się na krótką wycieczkę rowerową po okolicy.
Uliczka na Starym Mieście w Bielsko-Biała © Tymoteuszka
Bielsko-Biała - na Rynku © Tymoteuszka
Neptun - Bielsko-Biała © Tymoteuszka
Rower niczego sobie © Tymoteuszka
Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej © Tymoteuszka
Budynek Banku Pocztowego - Bielsko-Biała © Tymoteuszka
Przed Teatrem Polskim - Bielsko-Biała © Tymoteuszka
Mury Zamkowe i Zamek - Bielsko-Biała © Tymoteuszka
W Kozach zatrzymujemy się na chwilkę przy Pałacu Czeczów, po drugiej stronie drogi stoi kościół, ale z racji że dziś jest niedziela i sporo wiernych, nie udaje nam się wejść do jego wnętrza. Jedziemy przez Pisarzowice, gdzie mapa wskazuje nam kolejny punkt - jest to Dwór Bułowskich. Kiedy podjeżdżamy bliżej niego..........hm, zaskoczenie, że jest w takim stanie, że tak wygląda. Cóż, oczekiwaliśmy chyba coś więcej.
Kozy i Pałac Czeczów © Tymoteuszka
Pałac Czeczów w Kozach © Tymoteuszka
Pisarzowice - dwór Bułowskich © Tymoteuszka
W drodze do Kęt ujawniają się nam piękne widoki na Beskid, takie same widoki podziwiamy, kiedy to jedziemy do Kobiernic, gdzie Niradhara i Kajman już na nas czekają ;)
Widoczek na góry © Tymoteuszka
W Kętach spędzamy trochę czasu, z racji zobaczenia kilku ich atrakcji, oraz korków na ulicach tegoż miasteczka.
Na Rynku w Kętach © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Jana Kantego w Kętach © Tymoteuszka
Kęty - kosciół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP © Tymoteuszka
W drodze do Niradhary i Kajmana i Funia :) © Tymoteuszka
Po 10:00 meldujemy się pod domem Eli i Piotra. Spotkanie po latach mija bardzo szybko. W tym miejscu muszę pochwalić Funia. Funio to bardzo przemiły, inteligentny, delikatny, uśmiechnięty, lubiący wszelakiego rodzaju zabawy Pies.
Kochamy Cię Funio.
Serdeczne powitanie :) © Tymoteuszka
Uśmiechniety Funio :) © Tymoteuszka
Pożegnanie z górami :( © Tymoteuszka
Po pożegnaniu, wracamy do Kóz, pakujemy rowery i jedziemy do domu.
Kategoria beskidy, drewniane, góry, małopolska, śląskie, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
- DST 76.00km
- Czas 04:53
- VAVG 15.56km/h
- VMAX 41.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Sopotnia Wielka, Żywiec, Milówka
Sobota, 12 października 2019 · dodano: 23.10.2019 | Komentarze 1
Widok na Sopotnię Wielką © Tymoteuszka
Korzystamy z ostatnich słonecznych dni weekendowych, z polskiej, złotej jesieni i wyruszamy na podbój rowerowy Beskidów :)
Jako, że nie mamy zamówionej kwatery, agroturystyki, w której moglibyśmy się zatrzymać, nic innego nam nie zostaje, jak gdzieś po drodze z Tomaszowa Maz do Żywca zatrzymać się i w końcu jej poszukać. Nie będzie to takie proste, po pierwsze jest to szukanie dosłownie na ostatnią chwilę, a po drugie dziś jest sobota, jutro niedziela, więc ciężko będzie. Na szczęście nie tracimy nadziei, ani humorów do końca. Po 10:00, kiedy to delektujemy się śniadaniem w Żywcu mamy pewność, że będziemy mieć dach nad głową, bo o to nam chodzi.
Wodospad wysokości 10 metrów - Sopotnia Wielka © Tymoteuszka
Naszym domem na jedną noc okazał się domek na wzgórzu, pokój na piętrze we wsi na końcu świata - Sopotnia Wielka.
Po wszelakich wskazówkach dojścia do pokoju, trafiamy do niego. Auto parkujemy przy posesji, zdejmujemy rowery z bagażnika, wszelkie plecaki wnosimy na górę. Toaleta i ruszamy na rowerową przejażdżkę po okolicy.
Dziś mamy prawie cały dzień do dyspozycji, możemy trochę poszaleć.
Jedziemy zobaczyć najpierw miejscowy wodospad o wysokości 10 metrów, później w kierunku Krzyżowej wturlamy się na górę, z której to podziwiamy piękną panoramę wsi, widoczną na pierwszym zdjęciu. Jeleśnia i Żywiec - to tutaj zatrzymujemy się na dłużej.
Przy Starej Karczmie w Jeleśni © Tymoteuszka
Objeżdżamy Rynek, wąskie uliczki oraz Park Zamkowy, w którym podziwiamy: zamek, pałac, domek chiński, aleję oraz mini zoo i pasiekę :)
Na Rynku w Żywcu © Tymoteuszka
Na skrzyżowaniu szlaków © Tymoteuszka
Pałac Habsburgów - Żywiec © Tymoteuszka
Muzeum Miejskie w Żywcu © Tymoteuszka
Domek Chiński w Parku Zamkowym w Żywcu © Tymoteuszka
Pasieka w Parku Zamkowym - Żywiec © Tymoteuszka
Żółwie w mini zoo - Żywiec © Tymoteuszka
Z Żywca kierujemy się na południe, do Węgierskiej Górki, później Milówki podziwiając piękne widoki rozpościerające się z Traktu Carskiego.
Soła na wysokości Węgierskiej Górki © Tymoteuszka
Kładką nad Sołą © Tymoteuszka
Na Trakcie Wersalskim w Węgierskiej Górce © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Węgierskiej Górce © Tymoteuszka
Zamek :) © Tymoteuszka
W Milówce zawracamy. Dzień coraz krótszy, a góry mają to do siebie, że czasami trzeba się pomęczyć, aby w jakieś miejsce dojechać. Po drodze do tutejszego domu czeka nas podjazd pod Przełęcz u Poloka. Słońce już powoli zachodzi za góry, robi się zimno, nie jest to straszna wiadomość, kiedy się podjeżdża, ale kiedy zjeżdża.....zamarzamy.
Dzień się już kończy © Tymoteuszka
Zanim podjedziemy pod kwaterę, odwiedzamy jeszcze sklep. Przy okazji dowiadując się od tutejszej mieszkanki co nieco o nowych szlakach. Zapada ciemność.
Zachodzi słoneczko © Tymoteuszka
Marzy nam się gorący prysznic i łóżko. Jutro też spędzimy ten dzień w górach, no może kilka godzin.
Kategoria góry, małopolska, nad brzegami, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace, beskidy, drewniane
- DST 30.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień jedenasty - Łańcut - Rzeszów z awarią
Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 11.09.2019 | Komentarze 1
Opuszczamy bardzo sympatycznych gospodarzy w Albigowej © Tymoteuszka
Dziś niedziela, 25 sierpnia 2019 roku - to tego dnia kończymy naszą kolejną wyprawę na dwóch kołach.
Zbieramy się, jemy śniadanie, robimy kanapki na drogę, pakujemy wszystko na rowery i jedziemy do Rzeszowa, skąd nasz pociąg odjeżdża o pewnej godzinie ;) Pojedziemy nim do domu, z przesiadką w Krakowie.
Koniec wyprawy - trzeba umyć rowery © Tymoteuszka
A że mój Czarny Bocian wczoraj doznał kontuzji i dziś jest lekko niepełnosprawny będziemy musieli jechać powoli.
Jadę na jednym biegu, cały czas powtarzam sobie pod nosem by nie zmieniać przerzutek. Nie jestem w stanie wyciągnąć więcej niż 15 km/h. Pełen relaks, lajcik :) Kilka lekkich wzniesień po drodze - daje radę, choć jeden podjazd wymagał ode mnie kilku mocnych naciśnięć pedałami.
Namawiam Darka na umycie zakurzonych przez te wszystkie dni, rowerów. Przez Kraczkową i Malwę dotrzemy czyści jak łza na metę.
Kraczkowa - elektryczny kościół z 1911 r pw. św. Mikołaja Biskupa © Tymoteuszka
Stara chata - okolice Rzeszowa © Tymoteuszka
Kiedy to jesteśmy w Rzeszowie, patrzymy na zegarki.....mamy mnóstwo czasu do odjazdu pociągu, ale.....wiemy jak on ucieka gdy się zwiedza, ogląda, fotografuje. A w Rzeszowie, nie powiem, jest co oglądać. Czas leci, gdy znajdujemy się na Rynku, pora na kawę, a może drugie śniadanie?
Zamek Lubomirskich w Rzeszowie © Tymoteuszka
W Rzeszowie pojawiają się grupy turystów © Tymoteuszka
Jedna z wielu zabytkowych will w Rzeszowie © Tymoteuszka
Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie © Tymoteuszka
Odnowione budynki na ul. 3 Maja w Rzeszowie © Tymoteuszka
Ul. 3 maja deptakiem w Rzeszowie © Tymoteuszka
Na ul. 3 maja - Rzeszów © Tymoteuszka
Studzienka :) © Tymoteuszka
Na Placu Farnym w Rzeszowie © Tymoteuszka
Studnia na rzeszowskim rynku © Tymoteuszka
Ratusz rzeszowski © Tymoteuszka
No i tak, Darek zakochany w żurku, ja w omlecie. Zajadamy aż się nam uszy trzęsą :)
Dworzec już niedaleko, ale po drodze do niego podjeżdżamy na ul. Bożniczą, przy której stoją aż 3 synagogi, niewiarygodne.
Drugie śniadanie na rzeszowksim rynku :) © Tymoteuszka
Pierwsza synagoga przy ul. Bożniczej - Rzeszów © Tymoteuszka
Druga synagoga - Staromiejska, przy ul. Bożniczej - Rzeszów © Tymoteuszka
Trzecia synagoga przy ul. Bożniczej, dziś to Dom Sztuki oraz cafepub z wystrojem żydowskim - Rzeszów © Tymoteuszka
Teraz już naprawdę musimy na dworzec, a dworzec w Rezszowie wygląda tak:
Na dworcu w Rzeszowie jest prawdziwe ściernisko, ale ponoć ma być Francisko ;) © Tymoteuszka
Poraz enty nie pomyślono o niepełnosprawnych, o matkach z wózkami, o rowerzystach.
Schody - przekleństwo nas wszystkich wymienionych.
Do jasnej ciasnej, czy nie umiemy myśleć racjonalnie i stwarzamy sobie sami problemy, nieumiejąc zbudować prowizorycznej pochylni? Od razu byłoby łatwiej.
W domu jesteśmy późnym popołudniem.
Jutro do pracy.
Kategoria drewniane, góry, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", podkarpackie, zamki i pałace
- DST 70.00km
- Czas 04:52
- VAVG 14.38km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień dziesiąty - Słonne - Albigowa k. Łańcuta
Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 10.09.2019 | Komentarze 1
Piękny poranek dnia dzisiątego wyprawy - Słonne © Tymoteuszka
W namiocie, między górami, nad rzeką San o dziwo nie było zimno.
Aż dziwne. Wychodzimy z namiotu i ukazują się nam piękne widoki.
Mgła otuliła ziemię, coś pięknego, słońce przebija się.
Zaczynamy się krzątać, tropik wędruje na płotek, namiot na plac przed sklepem - w tej chwili pod nim jest sucho oraz najwięcej słońca, które coraz śmielej świat ogrzewa.
Pora na śniadanie, herbata, kawa, kanapki.
Na koniec zmywanie i toaleta.
Do drogi jesteśmy gotowi już o 8:20.
Trochę mi smutno, ponieważ czuję się tutaj świetnie, to moje klimaty, z niechecią stąd odjeżdżam.
Ruszamy w kierunku Sielnicy, gdzie nowy most budują........nie wiedzieliśmy o tym, nie wiedzieliśmy, że też uda się nam go przejść/przejechać. Panowie budowniczy nam pozwolili. Z tej strony droga się urywa, jest ślepa, nie przejedziesz tędy autem. Dobrze, że nam się udało.
Nieco dalej czeka nas przeprawa promowa przez tę samą rzekę.
San dziwnie się wije :)
Płyniemy po raz kolejny promem © Tymoteuszka
W Bachórzcu podjeżdżamy pod drewniany kościół pw. św. Katarzyny i bł. J.S. Pelczara bpa.
Tu robimy krótką przerwę.
Odtąd będziemy poruszać się drogami wojewódzkimi, niestety góry mają to do siebie, że jest ograniczona ilość dróg.
Na szczęście do mety dzisiejszego dnia dojedziemy w całości, bez żadnych spięć z kierowcami.
Z drogi roztaczają się cudne widoki, od czasu do czasu zatrzymuje się, by wziąć głęboki oddech, a także bardziej nacieszyć oczy :)
Modrzewiowy kościół pw. św. Katarzyny w Bachórzcu © Tymoteuszka
Obok kocioła - Bachórzec © Tymoteuszka
Wspaniałe widoki po drodze do Łańcuta © Tymoteuszka
Zaglądamy na chwilkę do Bachórza.
Darek spragniony kawy, nie powiem ja także :)
Przerwa się należy, tym bardziej, że czeka nas przeprawa przez trzy przełęcze. Trzeba troszeczkę odpocząć, nabrać sił.
Niby wyjeżdżamy z gór, ale to jest mylne. Płaski krajobraz ujrzymy dopiero w pobliżu Łańcuta, czyli na mecie dzisiejszego dnia.
Stacja Bachórz - to tu robimy przerwę na kawę © Tymoteuszka
3 przełęcze przed nami © Tymoteuszka
Widać wiatraki w pobliżu Łańcuta © Tymoteuszka
Tam jakby płasko się zrobiło :) © Tymoteuszka
Z racji, że jutro kończymy nasze wędrowanie, dziś warto pomyśleć o jakiejś sympatycznej agroturystyce, aby wyprać nasze ciuchy w pralce i nie marnować czasu na suszenie i składanie namiotu.
Zatem jedziemy do wsi Albigowa, gdzie gospodarstwo Albinos czeka na nas z otwartymi rękoma, jak się później okazuje.
Przyjechaliśmy tutaj w ciemno, ale na szczęście wszystko poszło po naszej myśli.
Neoromański kościół z 1897 r w Albigowej k. Łańcuta © Tymoteuszka
Przemiły gospodarz pokazał pokoje, wybraliśmy jeden, ten pierwszy :) Pokazał kuchnie i wszystko inne.
O dziwo, bez żadnych dopłat, opłat zgodził się na włączenie pralki.
Zaraz po przyjeździe wszystkie nasze rzeczy po 1,5 h były już czyściutkie. Rozwiesiliśmy zatem je na sznurkach. Pod wieczór były suchutkie na pieprz.
W międzyczasie w kuchni odbywały się czary-mary.
Wyczarowaliśmy dwa dania z tak jakby jednego. Na pierwszy ogień wlaliśmy zupę, herbatę i kawę do gardeł.
Na kolację zjedliśmy ryż z warzywami.
Wypicie dużej ilości płynów grozi opuchlizną kończyn ;) © Tymoteuszka
W agroturystyce w Albigowej - żyć nie umierać, nawet pranie zrobiliśmy za darmo :) © Tymoteuszka
Po obiedzie, po odpoczynku postanowiliśmy zwiedzić okolicę. Jedziemy do Markowej i Łańcuta.
Kościół pw. św. Doroty w Markowej k. Łańcuta © Tymoteuszka
Niestety, do Skansenu w Markowej już nie wejdziemy, gdyż zamykają za 10 minut. Cóż. Wypatruje boczną drogę polną, biegnie ona tuż za ogrodzeniem tegoż Skansenu. Podążamy nią robiąc poniższe zdjęcia.
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka
W Muzeum Wsi Markowasi Markowa © Tymoteuszka
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka
W Skansenie piękne chaty stoją, aż żal że nie weszliśmy na jego teren.
W Muzeum Wsi Markowa © Tymoteuszka
Z Markowej pora udać się teraz do Łańcuta. Jedziemy przez wzgórza pełne wiatraków, o dziwo droga nie jest płaska.
Pole wiatraków k. Łańcuta © Tymoteuszka
W Łańcucie podjeżdżamy pod zamek, wokół którego prowadzony jest remont. Dróżki w pobliżu zamku później na Rynek, czy główny plac miasta, na koniec zostawiamy sobie synagogę.
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka
Zamek Lubomirskich i Potockich w Łańcucie © Tymoteuszka
Na terenie zamku w Łańcucie © Tymoteuszka
Na Rynku - Łańcut © Tymoteuszka
Książka na ławce © Tymoteuszka
Synagoga w Łańcucie © Tymoteuszka
Kilometr za Łańcutem i 2 km od Albinosa Czarny Bocian doznaje kontuzji.
Od jakiegoś czasu czuje, że coś jest nie tak z łańcuchem.....Przerzucam na najmniejszy tryb i pęka hak.
Dzwonimy do rowerowego, ten jest zamknięty, ale odbiera serwisant....zaprasza, może znajdzie taki hak.
Darek w międzyczasie skraca łańcuch, od teraz będę jechać na jednym biegu.
Podjeżdżamy pod rowerowy.....okazuje się, że niestety, ale nie ma tego, co potrzebujemy.
Awaria Czarnego Bociana - złamany hak, 17 km przed metą wyprawy © Tymoteuszka
Nic innego mi nie pozostaje, jak ostatnie 17 km od Albigowej do Rzeszowa jechać bez przerzucania przerzutek......
Draek sprawdza trasę, czy nie jest przypadkiem pofałdowana.
Na szczęście jest w miarę płasko. Przed wjazdem na agrotustykę odiwedzamy jeszcze sklep spożywczy. Jutro niedziela, więc trzeba się zaopatrzeć w conieco.
Po ciężkim dniu zasypiamy w 3 minuty.
Kategoria zamki i pałace, podkarpackie, nad brzegami, góry, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
- DST 63.00km
- Czas 04:28
- VAVG 14.10km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień dziewiąty - Przemyśl - Słonne
Piątek, 23 sierpnia 2019 · dodano: 09.09.2019 | Komentarze 1
Jeden z wielu kosciołów na Starym Mieście © Tymoteuszka
Dzisiejszy dzień jest nieco inny niż poprzednie. Mamy już spakowane sakwy, ale te zostają jeszcze w pokoju. Jemy śniadanie i wyruszamy na rundę po Przemyślu. Wczoraj zdążyliśmy zrobić tylko zakupy na Starym Mieście. Dziś chcemy się dokładnie przyjrzeć temu miastu, które jest spore, leży tak jak Rzym i Lizbona, na 7 wzgórzach ;), na szczęście większość atrakcji jest skumulowana w jendym miejscu. Najpierw na Stary Rynek, później odszukujemy zamek, mijamy kościoły, cerkiew, synagogę, na sam koniec zostawiamy sobie odwiedziny dworca, gdzie postanawiamy kupić bilety powrotne do domu, ale z Rzeszowa.
W centrum jest jeszcze w miarę cicho, gdyż to poranek dnia piątego. Nam to zbytnio nie przeszkadzam gdyż lubimy ciszę :)
Czekałam całą naszą wyprawę na ten moment, moment gdy zobaczę Przemyśl. Nie wiecie jak się potwornie cieszę, że dojechaliśmy tu i teraz. Miasto mnie nie zawiodło. Jest piękne. Widoki z punktów widokowych też są piękne. Uwielbiam to. Nie powiem, wróciłabym do Przemyśla jeszcze raz i wdrapałabym się na każde z tych 7 wzgórz, podziwiała, oglądała, podziwiała. Zachody, wschody, co dusza upragnie.
Przed główną bramą zamku - Przemyśl © Tymoteuszka
Panorama miasta rozciągająca się ze wzgórza zamkowego - Przemyśl © Tymoteuszka
Na dziedzińcu zamkowym - Przemyśl © Tymoteuszka
Druga panorama ze wzgórza zamkowego w Przemyślu © Tymoteuszka
Pod Bazyliką Archikatedralną pw. św. Jana Chrzciciela w Przemyślu © Tymoteuszka
Otwarte drzwi do Archikatedry - Przemyśl © Tymoteuszka
Nawa główna w Archikatedrze - Przemyśl © Tymoteuszka
Organy w Archikatedrze w Przemyślu © Tymoteuszka
W Archikatedrze przemyskiej © Tymoteuszka
Katedra greko-katolicka w Przemyślu © Tymoteuszka
Wnętrze katedry greko-katolickiej w Przemyślu © Tymoteuszka
Zabytkowy ikonostas z II poł XVII w w katedrze greko-katolickiej w Przemyślu © Tymoteuszka
Przemyśl i Stare Miasto © Tymoteuszka
Dawna nowa Synagoga z 1910-18, obecnie biblioteka miejska © Tymoteuszka
Zabytkowy dworzec kolejowy z 1859–1860 r. - Przemyśl © Tymoteuszka
Kiedy to już jesteśmy po zakupie biletów na pociąg z Rzeszowa, udajemy się do pokoju.
Tam wstawiamy wodę na herbatę i kawę, zjadamy 2 śniadanie. Po nim schodzimy z sakwami i resztą klamotów z drugiego piętra, które to wędrują na nasze bagażniki. Gotowi do drogi ruszamy w kierunku wsi Wapowce. Jedziemy drogą wojewódzką, która nie jest taka straszna.
Cerkiew Matki Bozej Bolesnej w Przemyślu © Tymoteuszka
W stronę wsi Wapowce © Tymoteuszka
Z drogi wojewódzkiej roztaczają się takie oto widoki © Tymoteuszka
We wsi Wapowce skręcamy do dworu, który okazuje się restauracją. Dalej napotykamy się na ogromną pasiekę oddaloną nieco od drogi, na lekkim wzniesieniu. Po czym Krasiczyn mamy już w zasadzie w zasięgu ręki.
Dwór Wapowce © Tymoteuszka
Ogromna pasieka © Tymoteuszka
Do Krasiczyna już niedaleko © Tymoteuszka
W Krasiczynie podjeżdżamy oczywiście pod zamek.
Wejście na teren jest płatny. Mimo tego warto wejść do środka. Jest oszałamiająco piękny, zobaczcie sami.
Most w Krasiczynie © Tymoteuszka
Pod zamkiem w Krasiczynie © Tymoteuszka
Baszty zamku - Krasiczyn © Tymoteuszka
Baszta Boska i Papieska na zamku w Krasiczynie © Tymoteuszka
Do bramy głównej - Krasiczyn © Tymoteuszka
Nad bramą © Tymoteuszka
Na dziedzińcu zamkowym w Krasiczynie © Tymoteuszka
Na dziedzińcu zamkowym w Krasiczynie © Tymoteuszka
Brama główna od wewnątrz © Tymoteuszka
Pięknie ozdobione baszty zamku © Tymoteuszka
Jeszcze przed wjazdem na teren zamku, widziałam na horyzoncie górę, pod którą będziemy musieli się wspiąć, która przed nami. Cały czas chodząc po parku zamkowym miałam ją przed oczyma i myślałam jak ja się na nią wturlam? Czarno to widzę.
No nic, trzeba spiąć pośladki i jechać dalej, najwyżej zejdę i się przejdę. Wiem, że Darek da radę, bo jest silny, ja niestety nie mam tyle pary w nogach.
Jak się okazuje, nie jest tak źle, jestem w szoku. Jestem zadowolona. Dałam radę :)
Widoki naprawdę cudne, ale i napracować się musimy.
W pewnym momencie nogi odmawiają mi posłuszeństwa, cały czas myślę, że kręce nimi w miejscu, rower się nie posuwa. Pod górę nie daje rady. Mówię głośno, że przyszedł ten moment. To KRYZYS. Niby jest pięknie, powinnam zawiesić oczy na wiodkach, napawać się nimi, a nie zajmować się w tej chwili nogami, które nie chcą już kręcić. Niestety nie w tym momencie, nie umiem. Staję. Wkurzam na siebie, że nie daje rady. Trochę mija czasu, zanim ruszymy dalej.
Podążamy widokową trasą © Tymoteuszka
Pięknie tutaj © Tymoteuszka
Skręcamy z głównej szosy w kierunku wsi Chołowice, gdzie robimy króciutki przystanek na zdjęcie. Pojawiają się kładki.
Teraz jedziemy doliną wzdłuż Sanu, zatem powinno być w miare płasko. Niestety, tu nie ma tak dobrze, są pagórki.
Kładka - na wysokości Krasice © Tymoteuszka
Nad Sanem © Tymoteuszka
Jedziemy wzdłuz Sanu © Tymoteuszka
Cerkiew Przemienienia Pańskiego we wsi Chołowice © Tymoteuszka
Dolina Sanu © Tymoteuszka
W oddali cerkiew pw. Szymona Słupnika w Chyrzynej © Tymoteuszka
Dojeżdżamy do Krzywczej, gdzie uzupełniamy płyny. Być może uda nam się tutaj coś zjeść na szybko?
Jest jakaś knajpka nieco dalej. Jedziemy. Okazuje się, że dziś jest zamknięta, szykują się na jakąś imprezę. Cóż, otwieramy plecaki i wyjmujemy wszystko, co można zjeść.
Robimy po 2 kanapki, po których od razu inaczej się jedzie. Mamy więcej energii, tego nam było trzeba.
Kolejny dłuzszy przystanek, tym razem na kawę robimy w Dubiecku.
Most w Krzywczy © Tymoteuszka
Grekokatolicka cerkiew Narodzenia NMP z1906-1911r - Krzywcza © Tymoteuszka
San na wysokosci wsi Babice © Tymoteuszka
Kolejna kładka nad Sanem, tym razem we wsi Zadworze © Tymoteuszka
Byliśmy świadkami jak przejeżdżała tędy samochodem pewna nienormalna kobieta. Na ścisk. Powinna ode mnie dostać mandat za zlamanie przepisów © Tymoteuszka
Góry © Tymoteuszka
Dwór - Nienadowa © Tymoteuszka
W Dubiecku znajduje się pałac, a w nim restauracja.
Darkowi od zaraz potzrebna jest kawa. Ratunku, pomocy.
Kawa ląduje na stoliku. Mija chwila zanim stąd odjedziemy. Jeszcze kilka fotek.
Dziś chcemy nocować we wsi Sonne nad Sanem.
Napewno się uda, gdyz w tej miejscowości, zdaje się na końcu Świata jest sporo wariantów noclegu.
Pałac w Dubiecku © Tymoteuszka
Widok z pałacowego ogrodu w Dubiecku © Tymoteuszka
W Dubiecku © Tymoteuszka
Kolejna kładka nad Sanem © Tymoteuszka
W Słonnem najpierw podjeżdżamy do agroturystyki. Niestety, nie ma pokoju wolnego, ale miła pani dzieli się informacją, że nieco dalej, we wsi, nad sklepem są pkoje do wynajęcia. Jedziemy.
W sklepie dowiaduje się, że pokoje są zajęte, ale jest inna opcja nocowania.
Jesteśmy zainteresowani noclegiem na polu namiotowym, które znajduje się po przeciwnej stronie drogi, nad Sanem.
To nieogrodzona działka z dostępem do prądu, z dwoma domkami/daszkami. Kilka kroków od tegoż pola stoi budynek, w którym to są prysznice, toalety i umywalki do zmywania naczyń.
Podejmujemy decyzje, że zostajemy.
Oznakowania we wsi Słonne © Tymoteuszka
Nie żałujemy. Rozkładamy namiot, adoptujemy daszek/domek i robimy swoje.
Najpierw kolacja, gorąca kolacja, pycha kolacja z grilla, herbata lana litrami :)
W domku na polu namiotowym © Tymoteuszka
Nasza kolacja z grilla © Tymoteuszka
Później idziemy na spacer po wsi, po okolicy. Udajemy się na drugą stronę rzeki, gdzie ośrodek i kolejne pole namiotowe. Jak się później okaże, nasze jest doświetlone latarniami ulicznymi, a tamto w zupełnej ciemności. Dobrze, że tam się nie rozbiliśmy.
Słonne - apartament rozłożony, po kolacji iziemy się przejść © Tymoteuszka
Kładka w Słonnem © Tymoteuszka
Drugie pole namiotowe - Słonne © Tymoteuszka
Zachód słońca - Słonne © Tymoteuszka
Na drugim brzegu rzeki stoi nasz namiot © Tymoteuszka
Jak się okazuje, w tym miejscu, miedzy gorami, nad rzeką San nie ma zasięgu.
Może i dobrze. Ale nie możemy się nigdzie dodzwonić, chodzę po wsi i szukam.
Internet też nie działa.
Wiecie, co, mimo tego to było to miejsce, którego szukałam podczas całej naszej wyprawy.
To tutaj zaznałam kompletnej ciszy.
To w tym dniu najczęście doznawałam szoku, podczas gdy ukazywały się co chwile to inne widoki.
To w tym miejscu czuję się jak ryba w wodzie.
To tutaj było mi najlepiej, mimo wielkiego kryzysu po drodze.
To tutaj chciałabym zostać na dłużej.
To tutaj chciałabym wrócić.
To w tym dniu zakochałam się najbardziej.
Najedzeni, po spacerze, robimy sobie jeszcze jedną herbatę, po czym idziemy się kąpać.
Dobrej nocy. Do jutra. A jutro..........nastanie piękny poranek.
Kategoria zamki i pałace, podkarpackie, nad brzegami, góry, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień ósmy
Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 1
Wyjeżdżamy z noclegu © Tymoteuszka
Pierwszy raz spałam na kanapie, w ala garażu bez drzwi.
Nie powiem nawet było ciepło mi :)
Nie narzekam dziś, że zmarzłam.
Wstajemy, dziś mamy mniej do pakowania. Wystarczy, że złożymy maty i śpiwory. Wstawiamy wodę na kawę i herbatę.
Smażymy jajaecznicę z 6 jajek, które odkupiliśmy wczoraj od gospodyni tego miejsca.
O chlebie możemy zapomnieć.
Ruszamy o 8:12 najpierw na wschód, do Radruża tuż przy granicy z Ukrainą.
To tutaj stoją dwie atrakcje turystyczne, zespół cerkiewny oraz kościółek, obydwie drewniane.
W kierunku Horyńca - Zdrój © Tymoteuszka
W Parku Zdrojowym - Horyniec - Zdrój © Tymoteuszka
Cmentarz w Radrużu z krzyżami bruśnieńskimi © Tymoteuszka
Zespół cerkiewny w Radrużu © Tymoteuszka
Kościół w Radrużu © Tymoteuszka
Aż do Korczowej podążamy drogą wzdłuż granicy. Pojawiają się odcinki leśne. Na wysokości Hołodówki naszym oczom pokazuje się sklep. Nie ma innej opcji, jak wejście do niego i zakupienie czegoś na drugie śniadanie. Są dwie bułki i pomidory, kupujemy jeszcze serek. Pani sprzedawczyni proponuje, że umyje pomidorki :) Dziękujemy. Wychodzimy na zewnątrz i robimy drugie śniadanie. Po dwóch dobach?, w końcu zjemy pieczywo. Jaka to radość.
W tutejszych lasach tyle grzybów © Tymoteuszka
Na horyzoncie granica z Ukrainą © Tymoteuszka
II śniadanie przy sklepie w Hołodówce © Tymoteuszka
W Krowicy Samej, Wólce Żmijowskiej i Żmijowskiej robimy krótkie przystanki na zdjęcia obiektów drewnianych :)
Krowica Sama - kościół pw. Przemienienia Pańskiego © Tymoteuszka
Wólka Żmijowska - cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny © Tymoteuszka
Żmijowska - cerkiew © Tymoteuszka
Od jakiegoś czasu spoglądamy na niebo, chmury. Tam gdzieś jest burza, czasami kapie deszcz, moje uszy słyszą gdzieś w oddali burzę. Będzie się działo? Pędzimy do najbliższej miejscowości, nie chcemy się z nią spotkać gdzieś w lesie.
W Wielkich Oczach robimy dłuższą przerwę odczekamy ewentualne opady. Rozkładamy mapy, jemy banany, pijemy.
Burza odchodzi, mija nas bokiem. Ufff, co za szczęście.
Po przerwie, przejeżdżamy przez miasteczko, odszukujemy cerkiew, synagogę, podjeżdżamy do knajpy. Niestety będzie czynna, ale od 15:00, to chore.
My mamy wielkie oczy ;) © Tymoteuszka
Wielkie Oczy - cerkiew pw. Mikołaja Cudotwórcy © Tymoteuszka
Wielkie Oczy - była ortodyksyjna synagoga z 1910 r, dziś pełni funkcję Biblioteki Miejskiej © Tymoteuszka
Kobylnica Wołoska - kościół pw. NMP Królowej © Tymoteuszka
W Korczowej robimy przerwę na obiad w knajpie przy głównej drodze. Po zjedzeniu tego wszystkiego nie mogę się ruszyć. Błędem było zamówienie dwóch dań i duzej ilości picia. Żołądek się buntuje w takiej sytuacji. Lepeij jak się je mniejsze porcje, a częściej niżeli wielką a jedną. Nie dobrze mi jest. Nie wiem czy dojadę na miejsce noclegowe, które jak później się okaże będzie w Przemyślu.
Od tego momentu jadę w żółwiowatym tepmie, nie mogę się ruszać, nie umiem.
Jednak im dalej od obiadu, tym lepiej. Zaczyna mi się odbijać - to dobry znak.
Cerkiew w Chotyńcu © Tymoteuszka
Gdzieś na trasie © Tymoteuszka
Zlot bocianów? :) © Tymoteuszka
Stare chałupy na Podkarpaciu © Tymoteuszka
Podążamy szlakiem Green Velo, od miejscowości Nakło, kiedy to skręcamy w prawo, aż do rzeki nie pojawiają się żadne samochody na naszej drodze. Dlaczego? Nie mamy pojęcia. Dziwnie się czujemy z tym faktem, a jednocześnie cieszymy się, bo cała szerokość drogi jest do naszej dyspozycji.
Tu przed rzeką już wiemy dlaczego. Otóż, nie ma w tym miejscu mostu, nad Sanem wisi tylko kładka.
Pierwsza kładka podczas tej wyprawy.
Niziny - kładka na Sanie, pierwsza na naszej drodze © Tymoteuszka
San - nieciekawa rzeka © Tymoteuszka
Widoki za to takie © Tymoteuszka
Rano jeszcze nie wiedzielismy, że dotrzemy dziś do Przemyśla, raczej nie braliśmy tego pod uwagę.
A jednak, stało się, dotarliśmy. Po drodze szukaliśmy zacięcie kwatery w tym mieście, campingu, albo coś w tym stylu. Ciężko było. Były kwatery, ale nieco dalej. Tam napewno byśmy nie dojechali. Jedyną opcją było nocowanie w centrum, braliśmy to, co było. Cóż.
W tym momencie kamień spadł z serc. Jednak jak nie masz umówionego noclegu, robi się trochę gorąco, nerwowo...spanie na dziko, to chyba nie dla nas.
Wytaszyce na horyzoncie © Tymoteuszka
Wytaszyce - cerkiew Przemienienia Pańskiego © Tymoteuszka
W Przemyślu © Tymoteuszka
Bulwarem nad Sanem - Przemyśl © Tymoteuszka
Stare Miasto - Przemyśl © Tymoteuszka
W stronę gór © Tymoteuszka
Na miejscu rozpakowywujemy się. Zdejmujemy sakwy, które taszczymy na drugie piętro. Pani pokazuje nam toalety, kuchnię i nasz pokój. Niby to kamienica, ale w połowie odremontowywana, część jest już odnowiona, część jest przed remontem. Jednak nic nie mamy do zarzucenia, wszystko tutaj jest w porządku, mimo, że nachodzić się trzeba :) To nic.
Widok z naszego okna © Tymoteuszka
Jeszcze jedno ujęcie z naszego okna © Tymoteuszka
Jedziemy na krótko na Stare Miasto, poszukać sklepu czynnego, chleba, czegoś do jedzenia, picia, na dziś i jutro rano.
Mimo, że to duże miasto, na Starym Mieście trafić na czynnny sklep to dziś cud.
Pojawia się piekarnia, w której nie ma chleba. Sprzedawca proponuje kupno u konkurencji. Idę, kupuje najdroższy chleb w moim życiu. Później jedziemy do jakiegoś czynnego sklepu. Jest, wchodzę. Darek ma ochotę na arbuza - arbuz jest, ja mam ochotę na tuńczyka, tuńczyk jest, wszyskko jest. Obładowani jak wielbłady ;) wracamy do kamienicy.
Robimy kolację, siadamy przy stole, jemy.
Co za dzień. Jutro kolejny. Zaczniemy od zwiedzania miasta :)
Kategoria góry, w towarzystwie, z "Amuletem"
- DST 88.00km
- Czas 05:55
- VAVG 14.87km/h
- VMAX 40.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień siódmy - Susiec - Horyniec Zdrój
Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 06.09.2019 | Komentarze 2
Łosiniec - parafia pw. Opieki św. Józefa z XIX w © Tymoteuszka
O agroturystyce w Suścu chcielibyśmy szybko zapomnieć, samo miasteczko też nijakie, 2 sklepy na krzyż i to praktycznie w jednym końcu wsi, rondo, ośrodki wypoczynkowe, camping, kościół. Las. To wszystko chyba.
Z Suśca udajemy się do Bełżca. To tutaj znajduje się drewniana cerkiew grekokatolicka oraz Muzeum i Miejsce Pamięci, to tutaj funkcjonował obóz zagłady w czasie II wojny światowej od marca 1942 r do czerwca 1943 r. W Bełżcu mordowano Żydów polsckich, austriackich, czeskich, niemieckich, słowackich i węgierskich. Ofiary zabijano w stacjonarnych komorach gazowych. Liczba zamordowanych wyniosła prawdopodobnie około 450 tys. osób.
Bełżec - grekokattolicka cerkiew św. Bazylego z 1756r © Tymoteuszka
Krzyże pokutne © Tymoteuszka
Wejście do Muzeum - Miejsce Pamięci w Bełżcu © Tymoteuszka
Dziennie uśmiercano tu kilka tysięcy Żydów © Tymoteuszka
Szacuje się, że hitlerowcy zamordowali 430 tyś. Żydów © Tymoteuszka
Zginęło tu również 1500 Polaków © Tymoteuszka
Z Bełżca w kierunku Łukawicy, Woli Wielkiej, Monastyrzu, Werchraty przez Dziewięcierz do Horyńca - Zdrój.
Kolejny dzień słońce o sobie nie daje zapomnieć. Kiedy dojeżdżamy do Horyńca Zdrój marzymy o schronieniu się.
Ale najpierw nieco objeżdżamy miasteczko, po czym przez czysty przypadek trafiamy na Informację Turystyczną.
Darek pobiera mapy tego regionu, niestety z naszych już za wiele nie wyczytamy.
Z IT ruszamy do agroturystyki, która na nas już czeka, już niedaleko.
"Wiśniowa Górka" przed Świdnicą, to miejsce, w którym dziś będziemy nocować.
Mamy zamiar rozłożyć namiot i już.
Na miejscu okazuje się, że możemy spać na świeżym powietrzu, bez rozkładania namiotu.
Pod dachem, w ala garażu, bez drzwi.
Powiem szczerze, że jeszcze w taki sposób nie spałam.
Panorama © Tymoteuszka
Bociany jeszcze siedzą © Tymoteuszka
Dawna cerkiew grekokatolicka pw. Opieki NMP w Woli Wielkiej z 1755r. © Tymoteuszka
Werchatka - kościół pw. św. Józefa z 1910 to dawna cerkiew © Tymoteuszka
Ależ ty wielki © Tymoteuszka
Horyniec - Zdrój - Gminny Dom Kultury © Tymoteuszka
Horyniec - Zdrój - Sanatorium Bajka © Tymoteuszka
Mamy kibelek na wyciągnięcie ręki, możemy skorzystać z gorącego prysznica, mamy dach, wielki stół, światło, prąd. Czegóż więcej?
Pora odgrzać leczo, zagotować wodę na herbatę.
Nie mamy chleba, ale na szczęście jak się trochę ochłodzimy w cieniu......wyjedziemy na rundę krajoznawczą, więc po drodze kupimy w jakimś wiejskim sklepie.
Nasza latryna :) © Tymoteuszka
Nasz dzisiejszy apartament - Wiśniowa Górka © Tymoteuszka
Odpoczęliśmy od słońca, nabraliśmy sił. Jedziemy.
Kierunek północny. To tam jest sporo atrakcji do zobaczenia.
Widoki z Wiśniowej Górki © Tymoteuszka
Nowe Brusno, Polana Horyniecka, Stare Brusno. Przepiękne widoki. Panoramy po drodze, która się wije, raz pod górę, raz z górki. Licznie rozstawione białe krzyże przy drogach. Krzyże Bruśnieńskie. Pomniki, cerkiew, punkty widokowe, stare cmentarze.
Piękne widoki © Tymoteuszka
Pomnik Wolności w Nowym Bruśnie © Tymoteuszka
Pomnik - Rudka © Tymoteuszka
62 mieszkańców zamordowanych przez UPA w 1944r © Tymoteuszka
Białe krzyże stoją we wsiach © Tymoteuszka
W Nowym Brusnie udało nam się zdobyć klucz do cerkwi, która niestety stoi pusta w środku. Niesamowicie pachnie tutaj drewnem. Chwilę w niej pobędziemy, zamykamy i oddajemy klucz. Dziękujemy.
Nowe Brusno - cerkiew św. Pareskewy © Tymoteuszka
Na cmentarzu w Nowm Bruśnie © Tymoteuszka
Nowe Brusno - na cmentarzu © Tymoteuszka
Wnętrze cerkwi - Nowe Brusno © Tymoteuszka
Wnętrze cerkwi - Nowe Brusno © Tymoteuszka
Górki o nas nie zapominają, a my o nich także.
Trzeba się pomęczyć.
Wturlaliśmy sie pod górę - stamtąd jedziemy © Tymoteuszka
Ostatnim punktem, atrakcją dnia dzisiejszego jest leśna Kaplica Matki Bożej przy nowo budowanym Domu Pielgrzyma we wsi Nowiny Horynieckie. Do Kaplicy schodzimy schodami, wokół niej rozchodzą się w przeróżne strony drogi, szlaki turystyczne?
We wnętrzu kaplicy jest źródełko. Można zabrać ze sobą wodę.
W lesie robi się chłodno, a my ubrani na krótko i nie mamy nic ciepłego ze sobą.
Słońca już nie ma, przynajmniej go nie widzimy.
Zrzucam przerzutki na jak najmniejszy tryb, szybko kręcę pedałami, by się rozgrzać.
Najgorzej jest, gdy jedziemy z górki, dobrze, że mi w oczy nie wieje ;) - mam okulary.
Nowiny Horynieckie - podążamy do Kaplicy leśnej Matki Bożej © Tymoteuszka
Kaplica leśna Matki Bożej w Nowinach Horynieckich © Tymoteuszka
Źródło wewnętrzne w kaplicy leśnej © Tymoteuszka
Ołtarz w Kaplicy leśnej w Nowinach Horynieckich © Tymoteuszka
W agroturystyce pora na kolację, gorącą kolację, by się rozgrzać. Dokańczamy leczo, bez chleba. Jutro na śniadanie też go nie mamy. Nie udało nam się go kupić, ponieważ nie było ani jednego sklepu. Cóż. Musimy czym innym nadrabiać, tylko czym? Jak dosłownie nie mamy nic.
Pytamy się gospodyni czy nie ma może jajek od swoich domowych kurek?
Owszem, ma. Kupiliśmy 6 sztuk.
Będzie jutro na śniadanie jajecznica :)
Nie umrzemy z głodu i wyczerpania.
Po kolacji idę pod gorący prysznic. Teraz tylko tego mi potrzeba.
Na kanapę, pod śpiwór spać.
Na świeżym powietrzu :)
Dobrej nocy.
Do jutra.
Wierzymy, że jutro chleb gdzieś kupimy :)
Kategoria góry, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień szósty - Zwierzyniec - Susiec
Wtorek, 20 sierpnia 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 1
Brama Dyrekcji Roztoczańskiego Parku Narodowego © Tymoteuszka
Startujemy o 8:14 opuszczając Zwierzyniec. Jedziemy dalej, na południe, chcemy nocować w Suścu, w jakiejś agroturystyce. Pora wyprać brudne ciuchy w pralce. Czy uda nam się ją znaleźć?
Siedziba Dyrekcji RPN w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Jedziemy przez las, koło Stawów Echo, przez Roztoczański Park Krajobrazowy i Floriankę, gdzie izba leśna stoi, muzeum oraz hasają zwierzątka :) Stawy Echo - niby atrakcja regionu - niestety nie dla nas - nie powaliła nas z nóg. Woda. Tylko woda. I potwornie drogi parking koło nich. Cóż. Szybko stąd znikamy. Na tym odcinku umiejscowione są aż dwa MOR-y - miejsca odpoczynku rowerzystów na szlaku Green Velo.
Pojawiły się obłoczki na niebie, ale słońce nie daje o sobie zapomnieć. Dobrze, że początek trasy to lasy :)
Nad stawami Echo © Tymoteuszka
Wieża widokowa © Tymoteuszka
Punkt widokowy na Stawy Echo © Tymoteuszka
Malowany Most w RPN © Tymoteuszka
Co to jest? © Tymoteuszka
W kierunku Florianki © Tymoteuszka
We Floriance k. Zwierzyńca © Tymoteuszka
Ikona św. Krzysztofa za Florianką © Tymoteuszka
Na chwilę zatrzymujemy się w Górecku Kościelnym i dalej drogą wojewódzką 853 do Józefowa. Mieliśmy jechać opcją na skróty, ale szybko się wycofaliśmy gdyż byśmy się męczyli idąc w piachu, którego na tych ziemiach jest bardzo dużo. Wolimy przejechać więcej kilometrów przejechać asfaltem niżeli pchać rowery z sakwami, co nie jest przyjemną rzeczą - uwierzcie.
Drewniany kościółek pw. św. Stanisława Biskupa w Górecku Kościelnym © Tymoteuszka
Galeria Pod Dębami - to miejsce przyjazne dla rowerzystów © Tymoteuszka
Dworek w Górecku Kościelnym © Tymoteuszka
W Józefowie atrakcji sporo. Zaczynamy od Zalewu w części zachodniej, to tędy prowadzi szlak Green Velo. Idealne miejsce pod namiot. Szkoda, że o tym nie wiedzieliśmy. Później wjeżdżamy do centrum, gdzie w centralnym miejscu jest Rynek, dawna Synagoga i kościół. Odszukujemy także cmentarz żydowski i Basztę widokową, które to usytuowane są w południowej części miasteczka.
Plaża w Józefowie © Tymoteuszka
Rzeźba józefowska © Tymoteuszka
Na Rynku - Józefów © Tymoteuszka
Była synagoga w Józefowie © Tymoteuszka
Instalacja z książek przed józefowską byłą synagogą © Tymoteuszka
Tablica informacyjna © Tymoteuszka
Józefowski kirkut © Tymoteuszka
Na cmentarzu żydowskim w Józefowie © Tymoteuszka
Najstarsza macewa pochodzi z 1743 r. - kirkut józefowski © Tymoteuszka
Założony został w pierwszej poł. XVIII wieku - kirkut w Józefowie © Tymoteuszka
Baszta widokowa - Józefów © Tymoteuszka
Schodami na basztę © Tymoteuszka
Widok z baszty na kamieniołom © Tymoteuszka
Taras widokowy na baszcie znajduje się na wysokości 12 metrów © Tymoteuszka
Pomnik w pobliżu kościoła - Józefów © Tymoteuszka
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Józefowie © Tymoteuszka
Do Suśca już niedaleko. Pomału odzywa się zmęczenie, niby to szósty dzień podróży, ale słońce i skwar zrobiły swoje. Jako, że jesteśmy wprawieni w bojach, wiemy że nadejdzie też kryzys, kiedy i o której godzinie? Tego nie wie nikt.
Jedziemy do Suśca © Tymoteuszka
W Suścu odnajdujemy "zaklepaną" agroturystykę. Pani gospodyni nie ma, ale ponoć jest córka. Dzwonimy. Oprowadza nas po domu. Pokazuje pokój na pierwszym piętrze. Rowery będą stały w ganeczku na podwórku. Mamy łazienkę i kuchnię do dyspozycji oraz oczywiście pokój. Wszystko zadbane. Na pierwszy rzut oka widzę, że to bogata rodzina.
Nie da się też nie zauważyć dużej ilości obrazków świętych oraz krzyży. W salonie było ich bodajże 5 ?
Gdy usiedliśmy wieczorem na krótko na kanapie w salonie, a jednocześnie jadalni, czułam się jak w kaplicy.
Ale po kolei, gdy tylko rozpakowaliśmy się, była pora na coś do jedzenia.
Ziemniaki i cukinię mamy, wieziemy je w plecakach.
Darek pojechał do sklepu na końcu wsi. Ja zaczęłam skrobać ziemniaki. Rozglądam się po kuchni, otwieram szafki. I doznaje szoku - 1 widelec, 1 łyżka, 1 łyżeczka, garnek - brudny garnek - zarośnięty garnek - muszę go najpierw wyszorować, co zajmuje mi dobre kilkanaście minut. Tu chyba brakuje gosposi.
Ja, pedantka - brzydzę się.
W międzyczasie dzwoni telefon.
Herbata, kawa na stole.
Czas, jaki spędziliśmy w kuchni, spędziliśmy na gotowaniu, tym samym przeczekaliśmy pod dachem największy skwar. I dobrze.
Ugotowaliśmy na teraz zupę - strasznie pić się chce, oraz leczo na jutro :) Będzie jak znalazł. Odgrzejemy i już :)
Dzwonnica przy kościele w Suścu © Tymoteuszka
Córka gospodyni włącza pralkę. Pranie będzie wyprane, kiedy przyjedziemy z krótkiej wycieczki po okolicy.
Po obiedzie postanawiamy wyjechać w teren. W pobliżu Suśca znajduje się Rezerwat Szumy nad Tanwią.
Mamy trochę obawy przed piachem, który czyha na nas w lesie.
I owszem, jest, jest go tak dużo, że rezygnujemy z podjazdu pod wodospad. Szkoda.
Bez sakw, w stronę Szumów nad Tanwią © Tymoteuszka
Bardzo ładny las, ale ile w nim piachu. Katorga © Tymoteuszka
Mam nadzieję, że zobaczymy Szumy, które znajdują się na zakolu Tanwi w miejscowości Rebizanty. Na odcinku 400 m znajduje się 24 progi zwane „szumami”. Rezerwat położony jest na wysokości ok. 235 m, a najwyższe wzniesienie – Kościółek osiąga 246 m n.p.m., koło którego idziemy. Jedziemy koło ołtarza polowego, na wysokości sklepu u Gragamela musimy opuścić Rezerwat, gdyż dalsza droga jest zbyt wąska na spacer z rowerem. Jednak udaje nam się co nieco sfotografować.
Z resztą, zobaczcie sami jak tu jest pięknie.
Czujemy się jak w dżungli © Tymoteuszka
Na spacerze z rowerem :)
Nad Tanwią © Tymoteuszka
Szumy nad Tanwią © Tymoteuszka
Pewnie zimna jak diabli © Tymoteuszka
Widok z góry na Tanwię © Tymoteuszka
Tutejsze krzyże i kapliczki przydrożne są białe © Tymoteuszka
Z Rebizantów kierujemy się na Hutę Różaniecką, w której to stoi ruina cerkwi. Jedziemy ją zobaczyć, kiedy to skręcamy w prawo, naszym oczom ukazuje się solidny podjazd. No cóż, trzeba wjechać, a później zjechać. Na szczycie znajduje się punkt widokowy.
Damy radę.
Jesteśmy, wturlaliśmy się.
Stamtąd przyjechaliśmy. Musimy chwilę odpocząć. Było co robić. © Tymoteuszka
Teraz pora na zjazd. Niestety, kiedy osiągniemy ruiny cerkwi, musimy zawrócić.
Czeka nas ta sama przeprawa, tylko w drugą stronę. Daliśmy radę. Jedziemy do Suśca. Na pewno pralka wyprała.
W tamtym kierunku jedziemy. © Tymoteuszka
Huta Różaniecka - ruina cerkwi z 1825-1943 r © Tymoteuszka
Pomnik Kargula i Pawlaka - Susiec © Tymoteuszka
Kiedy zaparkowaliśmy w ganku, na podwórku rowery, córka gospodyni powiadamia nas, że dzwoniła mama i powiedziała, że za pranie w pralce należy się 10 zł. Szczęka nam opadła. Tyle wypraw za nami, a nigdy nie usłyszeliśmy od gospodarzy, że za pranie trzeba zapłacić. Szok. Dlaczego tego wcześniej nie powiedziała, bała się, że zrezygnujemy i nie damy jej w ten sposób zarobić? I owszem. Przepralibyśmy ręcznie śmierdzące ciuchy, albo w śmierdzących pojechali dalej.
Kolejnego szoku doznaliśmy kiedy pomału zasypialiśmy..........gospodarz zapukał z takim impetem w drzwi przed 22:00, mówiąc do nas czy może byśmy chcieli skorzystać z tv? Kurdę, facet o tej porze? Jesteśmy padnięci jak psy Pluto. Czyś na głowę upadł? Szukasz kompana do kieliszka? Nie tędy droga.
Później długo nie mogłam usnąć. Jakaś paranoja.
Jakby to ująć, rodzinka pokazująca na zewnątrz jaka ona wierząca - poprzez wywieszenie wszystkich obrazów i krzyży na ścianach, rodzinka która pobiera dodatkowo opłaty - min. za pranie, rodzinka, z którą praktycznie nie ma kontaktu, rodzinka - która nie stroni od alkoholu - bo przy krótkiej rozmowie była o tym mowa. Rodzinka, z którą coś jest nie tak. Tu się nic nie klei.
Zadbany pokoik. Gospodarze dziwni. Co ich wyróżniało? Duża ilość obrazków i krzyży na ścianach, poza tym zdzierstwo, poraz pierwszy zażądano od nas 10 zl za pranie - szok © Tymoteuszka
Jak widzicie.......ta rodzina przebiła wszystkich, u których dotąd spaliśmy, na tyle lat i podróży......
Jutro wstaje nowy dzień. Jutro będzie lepiej.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", nad brzegami, góry
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień piąty - do Zamościa
Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 04.09.2019 | Komentarze 1
Niestety, dożynki parafialne odbyły się wczoraj, ale wzięliśmy jedną cukinię spod drzewa. Szkoda było, aby się zmarnowała © Tymoteuszka
Z racji tego, że wykupione mamy dwa noclegi w schronisku w Zwierzyńcu, dziś jedziemy na wycieczkę bez sakw. Obieramy kierunek Zamość. W drodze powrotnej chcemy zajrzeć min. do Guciowa.
W Kosobudach podjeżdżamy pod kościół. Prowadzi do niego aleja drzew, a przy nich ozdoby dożynkowe oraz położone: dynia, cukinia i inne. Mają tak leżeć i marnować się? Częstujemy się najmniejszą cukinią, choć i tak jest wielka. Wyjdzie z niej jakaś zupa, może leczo?
Dzwonnica drewniana w Kosobudach © Tymoteuszka
Piękne krajobrazy w koło © Tymoteuszka
Zarzecze. Kaplica drewniana © Tymoteuszka
Do Zamościa wjeżdżamy od strony południowej, na mapie rzuca mi się deptak przy rzece.
Okazuje się on bulwarem, jedziemy. Ukazują nam się z niego widoki na Stare Miasto.
Z mapy wynika, że po naszej lewej stronie znajduje się Rotunda.
Zupełnie nie wiemy co mamy się po niej spodziewać. Rotunda kojarzy mi się z czymś okrągłym.
No i faktycznie, jest ona okrągła, może to kościół?
Bulwarami w Zamościu © Tymoteuszka
Nic podobnego. Rotunda Zamojska powstała w latach 1825–1831. Na około niej postawiono wiele krzyży. W czasie II wojny światowej był tu niemiecki obóz gestapo. W roku 1942 stanowiła miejsce licznych masowych egzekucji w tym dzieci. Pozbawiono tu życia ok. 8 tyś ludzi. Nikt nie został za to osądzony.W 1947 r utworzono tu Muzeum Martyrologii Zamojszczyzny – Rotunda. Wewnątrz poszczególne cele zostały poświęcone różnym ofiarom, co ukazują poniższe zdjęcia. O Rotundzie Zamojskiej opowiada film dokumentalny „Rotunda zamojska – cela śmierci”.
Obecnie Rotunda jest w remoncie i nie ma opcji zwiedzania. Tak się złożyło, że dostaliśmy pozwolenie na bezpłatne wejście od samej "szefowej". Dziękujemy raz jeszcze.
Rotunda, oto ona.
Na drzwiach © Tymoteuszka
Rotunda w remoncie © Tymoteuszka
Pozwolono nam wejsc do środka Rotundy, mimo budowy. Dziękujemy © Tymoteuszka
Rotunda Zamojska to miejsce uświęcone krwią więźniów zamordowanych w tym miejscu przez zbrodniarzy Hitlerowskich © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
Po wyjściu z Rotundy udajemy się na Stare Miasto.
Widok na Stare Miasto Zamościa z Drogi Męczenników Rotundy © Tymoteuszka
W Zamościu © Tymoteuszka
Zamość © Tymoteuszka
Arkady © Tymoteuszka
Na Rynku Wielkim w Zamościu © Tymoteuszka
Na Rynku Wielkim w Zamościu © Tymoteuszka
Podcienia/Arkady? zamojskie © Tymoteuszka
Zamość © Tymoteuszka
Synagoga zamojska © Tymoteuszka
Dom kahalny z I poł. XVII w. i wyremontowana Synagoga w Zamościu © Tymoteuszka
Rynek Solny w Zamościu © Tymoteuszka
We wnętrzu katedry Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła w Zamościu odbywa się pogrzeb - nie zauważyliśMy tego na początku © Tymoteuszka
Katedralne organy. Zamość © Tymoteuszka
Siedzi sobie pan © Tymoteuszka
Brama Lwowska w Zamościu © Tymoteuszka
Z Zamościa jedziemy do wsi Łabuńki Pierwsze oraz Łabunie.
Według mapy stoją tam pałace.
Łabuńki Pierwsze, na terenie Hospicjum Santa Galla © Tymoteuszka
Widoczek © Tymoteuszka
Łabunie - wnętrze parafii pw. MB Szkaplerznej i św. Dominika z 1605r © Tymoteuszka
Łabunie - Pałac Zamoyskich z XVIII w. Obecnie Klasztor Sióstr Franciszkanek © Tymoteuszka
Na terenie Klubu Gorzelnia Łabunie © Tymoteuszka
Za Łabuńkami droga jest okropna, znaczy wlecze się niemiłosiernie. Mamy chyba pod wiatr. Nie ma ani grama cienia. Jest tak gorąco, że chce mi się wyć.
Jestem zła, że nie ma nawet głupiej wiaty, przecież nie ma ani jednej chmurki, że nie ma stołu, czegokolwiek. Jestem głodna. Nawet nie ma gdzie pójść "siusiu".
Wściekam się, pod nosem mamrocze. W końcu wyrósł jakiś gaik. Oznajmiam Darkowi, że mam dość i chcę do lasu. Przecież pęcherz mam już w uszach.
Wściekła rzucam rower na glebę, mimo że stopka jest. Ale cóż. Chwila mija, jak ruszamy, jeszcze łyk wody, bo umieramy z pragnienia.
Wreszcie wjeżdżamy do jakiejś normalnej wsi.
Jest sklep, jest szkoła, jest cień, jest plac zabaw, jest daszek.
Będzie się działo. Obieram ziemniaki, Darek wstawia wodę z butelki, kupioną w sklepie.
Będziemy mieć co jeść :) Huraaaa.
Herbata, kawa i zupa, to co nam teraz potrzeba.
Nie ma jak bomba witaminowa na łonie natury © Tymoteuszka
Przed nami górki i piekące słońce. Potoczek i Bondyrz z atrakcjami. Później Guciów i niespodzianka. Zagroda dziś zamknięta, bo mamy dziś poniedziałek. Chcieliśmy tylko obejrzeć Zagrodę od środka, nie mieliśmy w planie nic do jedzenia, no może skusiłabym się na pajdę ze smalcem i ogórkiem :)
Tutaj nie ma płaskich odcinków, trzeba się pomęczyć trochę © Tymoteuszka
Potoczek. Drewniany kościół pw. św. Stanisława z 1805 r © Tymoteuszka
W Bondyrzu © Tymoteuszka
Młyn w Bondyrzu © Tymoteuszka
Widoczek © Tymoteuszka
Bondyrz - drewniany kościół w stylu zakopiańskim pw. Opatrzności Bożej z 1949 r © Tymoteuszka
Zagrodę obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. W kiosku za zagrodą Darek kupił przepyszny chleb, którym to raczyliśmy się do jego końca :) oraz pyszny smalec ;)
Niestety. Nie mamy szczęścia. Dziś jest poniedziałek. Nieczynne © Tymoteuszka
W Zagrodzie Guciów. Zdjęcie zza ogrodzenia © Tymoteuszka
Zagroda Guciów. Zdjęcie z poziomu rowerowego siodełka :) © Tymoteuszka
Nie ma jak chlebek :) © Tymoteuszka
Obrocz. Drewniana kaplica w lesie © Tymoteuszka
Kiedy to dotarliśmy do Zwierzyńca......pokręciliśmy się jeszcze po nim.
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Drewniana dzwonnica przy kościele w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Kościół rzymskokatolicki pw. św. Jana Nepomucena © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Nad stawem Kościelnym - Zwierzyniec © Tymoteuszka
Zespół Szkół Drzewnych i Ochrony Środowiska im. Jana Zamoyskiego w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Kolacja, plany na jutro, prysznic i spać.
Jutro następny dzień wyprawy :) jedziemy dalej, na południe.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", drewniane, góry, zamki i pałace
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień drugi - Staszów - Baranów Sandomierski
Piątek, 16 sierpnia 2019 · dodano: 30.08.2019 | Komentarze 1
Dzień drugi naszej wyprawy czas zacząć.Po nieprzespanej nocy z policją w tle.... czas otworzyć oczy. Przespałam może godzinę? Być może będę dziś spała na kierownicy?
Wychodzę z namiotu i stwierdzam, że jest zimno.
Cóż, trzeba się odziać.
W pierwszej kolejności zabieramy się za namiot. Wędruje on na sznurek do suszenia.
Woda na herbatę wstawiona. Śniadanie się robi.
Pora na pakowanie innych klamotów.
Rowery wyprowadzone z garażu.
Szybka toaleta.
Budynek sanitarny w O.W. Wilga w Staszowie © Tymoteuszka
Gotowi, ruszamy o 9:24 w dalszą drogę w nieznane.
Objeżdżamy najpierw Staszów, jedziemy przez pola słonecznikowe, przed nami Wiśniowa, ruiny zamku Krzyżtopór, przez wąwozy do Klimontowa, gdzie na MOR-ze robimy przerwę na obiad, smażymy pyszną jajecznicę i parzymy kawę.
Staw śródleśny w Staszowie © Tymoteuszka
Na Rynku w Staszowie © Tymoteuszka
Jedziemy koło pól słonecznikowych © Tymoteuszka
Przed kościołem w Wiśniowej z 1681r © Tymoteuszka
Wiśniowa. Przed pięknymi drzwiami do kościoła © Tymoteuszka
Wiśniowa. Pałac Kołłątajów, I poł. XVIII w © Tymoteuszka
Przed młynem w Wiśniowej © Tymoteuszka
Ujazd. Przed ruinami zamku Krzyżtopór © Tymoteuszka
Wąwozami w okilicach Klimontowa © Tymoteuszka
Klimontów w oddali © Tymoteuszka
Pycha jajecznica na MOR w Klimontowie © Tymoteuszka
Na Rynku w Klimontowie © Tymoteuszka
Po drodze widzimy jak sady się czerwienią. Podziwiamy sanktuarium w Sulisławicach.
Przejeżdżamy przez Łoniów, płyniemy promem przez Wisłę do Baranowa Sandomierskiego gdzie przepiękny zamek stoi i schronisko szkolne na nas czeka. To w nim będziemy dzisiaj spać.
Sulisławice. Sanktuarium pw. Narodzenia NMP z 1888r © Tymoteuszka
Sulisławice. Punkt widokowy © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Sulisławicach © Tymoteuszka
Łoniów. Pałac Muszyńskich z 1885 r © Tymoteuszka
Właśnie przeprawiliśmy się promem przez Wisłę. Przed nami Baranów Sandomierski © Tymoteuszka
Baranów Sandomierski. Zamek z XVI w © Tymoteuszka
Schronisko zaskoczyło pozytywnie, bynajmniej mnie.
Po pierwsze - cena.
Po drugie - czystość.
Po trzecie - mamy całą 10-osobową salę dla siebie.
Po czwarte - kuchnia, stołówka i prysznic na miejscu.
Po piąte - dobry kontakt z opiekunem tego miejsca.
Po szóste - bliziutko stąd do centrum.
Stołówka w szkolnym schronisku © Tymoteuszka
Kronika turytsy. Wpisaliśmy się :) © Tymoteuszka
Oczywiście pod koniec naszego pobytu wpisaliśmy się do księgi turysty reklamujac naszą nową stronę internetową, na która wszystkich Was serdecznie zapraszamy www.podprad.info
Kategoria zamki i pałace, z "Amuletem", w towarzystwie, nad brzegami, góry, świętokrzyskie