Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskie
Więcej o mnie. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tymoteuszka.bikestats.pl

Archiwum bloga




Wpisy archiwalne w kategorii

nad brzegami

Dystans całkowity:21705.00 km (w terenie 2065.00 km; 9.51%)
Czas w ruchu:994:23
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:116 m
Suma kalorii:116 kcal
Liczba aktywności:353
Średnio na aktywność:61.49 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • DST 25.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 18.07km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez Łąki Ciebłowickie do Spały

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 13.03.2012 | Komentarze 3

Thegenerat napisał, "...twarda jesteś..."

Raczej szalona.
Chodziło o szalejący we wszystkie strony, zdmuchujący wiatr.

Trasa: Tomaszów - Ciebłowice - Spała - Tomaszów

Łąki Ciebłowickie o powierzchni 502 ha, to obszar pod ochroną Natura 2000, zlokalizowany w Dolinie Pilicy. Obszar ten leży na terenie Spalkiego Parku Krajobrazowego.

Dzisiaj w odwrotnym kierunku, co zawsze.
Jadę przez dzielnicę Białobrzegi, a tam:

kościoły w dzielnicy Białobrzegi © Tymoteuszka
[/url

Tutaj odczuwam wiatr dosyć mocno.
Jeszcze 3 kilometry.

[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,248766,gnam-na-lewo.html]
gnam na lewo © Tymoteuszka


Tutaj lekko z górki, ale za to pod wiatr.

Łąki Ciebłowickie © Tymoteuszka


mnóstwo tutaj zakrętów © Tymoteuszka


Dojeżdżam do Spały brzegiem Pilicy.

Pilica w pobliżu Spały © Tymoteuszka


z zabytkowego mostu w Spale © Tymoteuszka


W Spale:

sympatyczna chata przy głównej ulicy Spały © Tymoteuszka


Park w stylu angielskim w Spale © Tymoteuszka


  • DST 17.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 14.17km/h
  • VMAX 27.50km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Nad rzekami Babilonu"

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 0

śpiewa i gra zespół 2TM2,3
"Nad rzekami Babilonu" (Psalm 137)

Nad rzekami Babilonu,
Usiedliśmy, aby płakać
Wspominając zawsze Ciebie,
Jeruzalem, Jeruzalem.

Śpiewajcie - mówili wrogowie,
Śpiewajcie - mówili zbrodniarze,
Chcieli od nas pieśni radości,
Chcieli od nas pieśni Syjonu.

Jak miałbym śpiewać,
Pieśń Pana w obcej ziemi?
Jeśli bym o Tobie zapomniał,
Moje miasto, Jeruzalem.

Nad rzekami Babilonu,
Usiedliśmy, aby płakać
Wspominając zawsze Ciebie,
Jeruzalem, Jeruzalem.

Jak miałbym śpiewać
Pieśń Pana w obcej ziemi?
Jeśli bym o Tobie zapomniał,
Niech uschnie moja ręka.

Jak miałbym śpiewać
Pieśń Pana w obcej ziemi?
Jeśli bym o Tobie zapomniał,
Niech mój język przyschnie do gardła.

Nad rzekami Babilonu,
Usiedliśmy, aby płakać
Wspominając zawsze Ciebie,
Jeruzalem, Jeruzalem.

Jak miałbym śpiewać,
Pieśń Pana w obcej ziemi?
Jeśli bym o Tobie zapomniał,
Moje miasto, Jeruzalem.

Ty, o Panie, ukarzesz
Zbrodniarzy na tronach.
Tych, którzy codziennie
Mordują Twoje dzieci!


Po pracy postanawiam gdzieś pojechać.
Nie wiem tylko gdzie, ale jadę, póki nie pada.
Jadę tam, gdzie kierownica skręci.
Na pierwszy rzut poszła Wolbórka, tzn. jej brzegi, tam, gdzie się kąpał nasz ukochany pies, Maks małe wspomnienie o Maksie

nad brzegami Wolbórki © Tymoteuszka


Później wzdłóż rzeki, lasem pagórkami i dolinami, po błocie i z gałęziami po bokach dojeżdzam do asfaltówki, wylotówki na S8, skręcam w lewo i kieruje się na Tomaszów.

tutaj, blisko 10 lat temu, kąpał się nasz kochany przyjaciel, Maks. © Tymoteuszka


zawsze po kąpieli zachęcaliśmy go, aby trochę pobiegał, aby jego długa sierść z lekka wyschła. © Tymoteuszka


Znów nie wiem gdzie jechać, intensywnie myśle.
Z myślenia mi nic nie wychodzi.

Mijam po drodze Jednostkę.

Główna brama Jednostki Wojskowej w Tomaszowie © Tymoteuszka


Kierownica pojechała znów nad rzekę, tym razem wybrała Pilicę.

Przez centrum, koło Rezerwatu.

po drodze mijam Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Pomyślałam, że nie byłam nigdy w okolicach mostu kolejowego, kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Jadę.
Prawym brzegiem Pilicy, co później się okaże błędem.
No ale cóż.
Takie są spontany, a tym bardziej, że wybrałam się bez mapy.

w stronę mostu kolejowego nad Pilicą © Tymoteuszka


Dojechałam, tzn, doszłam z Kitkiem do jakiejś rzeczki, która wpada do Pilicy i odgradza mi drogę, nie mogę iść dalej, bliżej mostu.

gdzie się podział Kituś? © Tymoteuszka


Chciał nie chciał, musiałam się wrócić.
Średnia dziś mnie nie interesuje, nie spieszę się do nikąd, nie obchodzi mnie nic.
Czuje sie tutaj jakby czas się zatrzymał.
Teren dziki, ścieżki prawie nie widać.
Po prawej płynie Pilica.
Na około mnie chaszcze, drzewa, piaski.
Przedemną kaczki, którym nie daje spokoju.
Dziko tutaj bardzo.

most drogowy nad Pilicą © Tymoteuszka


bazie © Tymoteuszka


Oddycham pełną piersią.
Ciepło, choć wiatr daje popalić.
Może gdybym jechała po jakiejś szlakówce, na drugim brzegu rzeki, nie widziałabym tego, co po tej stronie zobaczyłam, może i dobrze, że tędy obrałam drogę?

bazie © Tymoteuszka


I tutaj dopada mnie deszcz.
Niestety, to koniec wycieczki.
Moknie aparat, nie wzięłam pokrowca.
Skrótami pedałuje do domu.
Brak też telefonu.

pod mostem © Tymoteuszka


Kiedyś pewnie wybiorę się drugim brzegiem Pilicy w okolice mostu kolejowego.
Ciekawe co tam zastanę, czy będzie tak pięknie jak po tej stronie?

Pocieszenie z Lidla płynące

Edit: załatwiłam się.
Katar, zapalenie spojówek.
Już sobie pojeździłam ;(

  • DST 6.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 15.60km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

nad rzeką Wolbórką.....i wróciły wspomnienia o kochanym przyjacielu...

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 08.03.2012 | Komentarze 1

...ładnych kilka lat temu, tutaj kąpał się nasz kochany pies.
Maks żył 12 lat, był owczarkiem niemieckim, maści czarnej (tylko język miał czerwony ;)), prawdziwy z niego murzyn był.
Był...to pierwszy i ostatni nasz pies, kochany członek rodziny...prawdziwy przyjaciel, który potrafił uratować życie komuś bliskiemu, który wolał leżeć pod drzwiami, albo pod bramką, na silnym mrozie, niż w budzie, gdzie miał o wiele wygodniej i cieplej, być bliżej nas...
bardzo lubił się kąpać w rzece....nawet kiedyś uciekł, bo mu się zachciało kąpieli, było wtedy jeszcze zimno....szybko ruszyły poszukiwania....Maks wtedy nurkował w Wolbórce koło mostu...

Pojechałam tam, gdzie często chodziliśmy z nim na spacery, bliziutko lasu, aby mógł swoją długą sierść zamoczyć w wodzie....
Jadąc, nad rzekę, w to samo miejsce, musiałam odtworzyć trasę przez las. Dawno tutaj nie byłam. Przypominałam sobie czy skręcić, czy też jechać prosto.
Udało się, trafiłam.

Dzisiaj widziałam oczyma wyobraźni, jak się kąpię, nurkuje i bawi, nasz kochany, mądry pies.
Trafiłam na przepiękny zachód słońca.
Niestety pojechałam bez aparatu, było pięknie.
Czerwień przeplatała się z soczystym pomarańczem.

Z powrotem w lesie było juz ciemnawo, uruchomiła mi się moja wobraźnia :).

Wrócę tutaj niedługo.

  • DST 39.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 16.25km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pięknie jest, cudownie jest...

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 7

Byłam pewna, że pojadę w towarzystwie.
Niestety złe skoordynowanie ruchów, jedno z nas pojechało na południe, drugie na wschód.
Może w niedzielę się uda razem wyskoczyć?

Piękna pogoda, słoneczko na tle błękitnego nieba bardzo ładnie wygląda :)
Nie grzeje tak mocno jak to latem bywa, ale ważne, że jest.
Wieje, bardzo wieje. Później się okaże, że wiatr da mi w kość, ponieważ tak się składa, że krótki odcinek jadę z wiatrem, reszta niestety pod wiatr.
Dlatego wybrałam trasę w większości prowadząca pośród drzew i lasów.

Kierunek wschód.
Dawno nie byłam nad Gacią, więc podążam w tamtym kierunku.
Przez Luboszewy, Glinnik, do Rezerwatu nad Gacią, później przez Spałę do Tomaszowa.

w tamtym kierunku jadę © Tymoteuszka


kapliczka w Luboszewach © Tymoteuszka


kapliczka koło Dąbrowy © Tymoteuszka


kościół w Dąbrowej © Tymoteuszka


kapliczek na drzewie jest tutaj sporo © Tymoteuszka


Zmuszona wjechać od innej strony do stawu nad Gacią.
Droga na mostek to jedno wielkie bagno.
Wjeżdżam ścieżynką przez las.

staw nad Gacią z innej perspektywy © Tymoteuszka


ja, jadę prosto, na mostek. © Tymoteuszka


Nad Gacią jest kilka stawów, ten akurat jeszcze jest zamarznięty.

z mostku © Tymoteuszka


kapliczka na drzewie, blisko Spały © Tymoteuszka


W drodze powrotnej jadę na Spałę po mojej kochanej kostce bazaltowej.
W Spale zakotwiczam się.
Kajmanie, dzięki.
Tutaj jest miejsce, gdzie bardzo lubię przebywać, tutaj oddycham, tutaj odpoczywam, tutaj marzę.

charakterystyczne budynki, w Spale © Tymoteuszka


plebania, kościół i wieża ciśnień....widok, w którym już dawno się zakochałam © Tymoteuszka


kościółek w Spale od frontu © Tymoteuszka


Ukrzyżowany, na ścianie kościoła © Tymoteuszka


Wyrok - pierwsza stacja Drogi Krzyżowej przy Kościele Polowym w Spale © Tymoteuszka


wieża ciśnień w Spale i moje ukochane drzewo © Tymoteuszka


...by się nie zgubić © Tymoteuszka


W drodze do domu.

dopóki nie wyschnie, bleee, jakoś to coś ominęłam bokiem © Tymoteuszka


W Tomaszowie, jadę przez park.

Wolbórka w Parku Solidarność i stare budynki fabryki © Tymoteuszka


Kitek w parku © Tymoteuszka


Kiedy położyłam Kitka na ziemi, niezauważyłam, że łańcuch spadł z kierownicy.
Dopiero przed domem okazało się, że nie mam jak go podpiąć do płotka, od razu mnie olśniło, że zamknięcie musi leżeć na ziemi w parku, wróciłam się w to samo miejsce i odnalazłam.
Zguba leży, ufff.

zguba © Tymoteuszka


Zimno, ale słonecznie, choć po godzinie 16.00 już słoneczko powoli zachodziło.

  • DST 23.00km
  • Temperatura 2.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

kółeczko nad Jezioro Sulejowskie i Groty Nagórzyckie

Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 26.02.2012 | Komentarze 4

Na dziś miałam zaplanowany wyjazd do Łodzi na Targi turystyczne "Na Styku Kultur".
Wczoraj byłam gotowa jechać.
Dzisiaj niestety już nie.
Za co bardzo przepraszam Sylę, miałyśmy się tam spotkać.
Do spotkania nie doszło, szkoda. No cóż, będą inne okazje.

Czas na pierwszą w tym roku dłuższą wycieczkę :)
Czyżbym rozpoczęła sezon?

Wstałam dość wcześnie, zobaczyłam upragnione słoneczko, uf wreszcie przestało padać.
Jest potworny wiatr, który mnie nie odstrasza.
Ubieram się w ciuszki i jedziemy z Kitkiem.

Kitek gotowy do drogi, no to jedziemy... © Tymoteuszka


błękitek © Tymoteuszka


Najpierw obieramy cel: cmentarz na Smutnej, tam omiatam groby i jadę dalej.
Do kościoła, mam kilkanaście minut do Mszy, więc się nie spiesze.

kościół pw. św. Jadwigi © Tymoteuszka


W kościele trochę zmarzłam.

Obieram kierunek południowy, zatrzymuje się na chwilkę tutaj:

most nad rzeką Pilicą © Tymoteuszka


i wjezdżam po chwili do Rezerwatu Niebieskie Źródła.
Odstrasza mnie wszechobecne błoto, więc nie zapuszczam się głębiej.

wjazd do Rezerwatu Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


łabądek © Tymoteuszka


Sporawa część Źródeł już odmarznięta, reszta skuta lodem.

część zamarznięta © Tymoteuszka


się oparł © Tymoteuszka


a na niebie raz słońce, raz chmury...

światłość © Tymoteuszka


Przebiegła mi drogę, nie zdążyłam chwycić za aparat...

wiewióra myk na drzewo © Tymoteuszka


wiewióra na drzewie © Tymoteuszka


Z Rezerwatu jadę w kierunku Smardzewic.

sanktuarium św. Anny w Smardzewicach © Tymoteuszka


a później nad Jezioro Sulejowskie.
Potwornie wieje.
Chętnie wypiłabym czegoś gorącego, ale nie ma gdzie, wszystko pozamykane.

już widać Jezioro Sulejowskie © Tymoteuszka


widok na tamę © Tymoteuszka


widok z tamy © Tymoteuszka


widok na plażę i molo © Tymoteuszka


z drugiej strony rzeka Pilica © Tymoteuszka


Jadąc przez tamę widzę bojery i jednego napalonego wędkarza, któremu chyba życie nie miłe.

to nie rowery, tylko bojery © Tymoteuszka


oszołom łowi ryby © Tymoteuszka


jasność nastała © Tymoteuszka


Opuszczam "jeziorańskie" widoki i skręcam koło Hotelu Kruk, na Borki.

drewniana chałupa © Tymoteuszka


przydrożny krzyż © Tymoteuszka


...później w kierunku Tomaszowa.
Jadę pod wiatr.
Przede mną górzaste tereny.

tu zaczyna wiać prosto w twarz © Tymoteuszka


wszędzie nas monitorują © Tymoteuszka


z górki, na pazurki, zawsze boję się tędy jechać....

zakręt śmierci © Tymoteuszka


Za zakrętem widać już Groty...

Groty Nagórzyckie już otwarte © Tymoteuszka


Wypada wejść do środka, jeszcze przez dwa miesiące wstęp wolny.
Podziemna trasa liczy 160 metrów długości.
Wewnątrz temperatura waha się między 6-7 stopni.
Fotografować nie wolno.
Ale można zajrzeć tutaj i obejrzeć nie moje zdjęcia Groty Nagórzyckie
Dowiedziałam się, że w grocie śpi sobie aż jeden nietoperek.

krzyczą, że fotografować nie wolno © Tymoteuszka


udaje mi się tylko 2 zdjęcia zrobić © Tymoteuszka


A tutaj już w domu....

po wycieczce © Tymoteuszka


ile ja mam zmarszczek :) © Tymoteuszka


Po kawie, czas na obiad.

obiad :) © Tymoteuszka


  • DST 9.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Intensywna niedziela - poranek - VIII Bieg Terenowy na Orientacje "MIKOŁAJEK"

Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 13.12.2011 | Komentarze 5

Mój pierwszy bieg na orientacje.
Wcześniej miałam styczność z orientacją tylko na rowerze, dziś zaczynam nową przygodę. Myślę, że mi się spodoba i zacznę startować w biegach, w miarę możliwości i czasu.
Do biegu, psychicznie przygotowywałam się przez tydzień, zaś fizycznie prawie wcale. Na pierwszy raz chciałam zobaczyć z czym to się je, o co tak naprawdę chodzi, na co trzeba zwracać uwagę, w jaki sposób obierać drogę do punktu itd. Nie biegnę po żaden dyplom, ani też po medal, bo wiem, że w moim przypadku to nierealne.
Na start wybrałam się rowerem. I tutaj pojawił się pierwszy błąd. Błąd w tym, że rower nie ma ogrzewania, nie ma dachu i nie ma jak się ogrzać przed startem i po zakończeniu zawodów. Mimo, że na start było ponad 2 kilometry, samochód bardziej by się przydał, aniżeli rower.
Start był z lekka opóźniony, z powodu dużej ilości zawodników rejestrujących się przed zawodami.

Przy rejestracji dostałam:

numer startowy i czapeczka musi być na VI Biegu Terenowym na Orientacje "Mikołajek" © Tymoteuszka


Było nas około 200 osób. Dzieci, młodzież i dorośli.
Bieg był podzielony na kategorie. Każda kategoria miała swoją wyznaczoną trasę, według możliwości zawodnika, ilość punktów do zdobycia, trasa łatwiejsza i trudniejsza, wszystko zależało od wieku i płci. Teren biegu obejmował obszar od Niebieskich Źródeł, przez Małe Groty, po Kopalnie Białą Górę.

Startuje w kategorii DK – indywidualnie. Start odbywa się interwałowo. Dopiero na starcie dostaje mapę do ręki, z przejęcia nie mogę odszukać zaznaczonego startu na mapie, ani nie spoglądam na skalę mapy, nie zauważam też, że każdy punkt ma swój pod numer, który oznacza gdzie się ten punkt znajduje, gdzie go szukać, co to jest? Itd. Podam przykład: PK2 (39) – dół.

Numer startowy i mapa - nierozłączne gadżety podczas biegu na orientacje © Tymoteuszka


W biegu na orientacje liczy się to, żeby obrać jak najkrótszą drogę od punktu do punktu, zebrać je wszystkie w odpowiedniej kolejności w jak najkrótszym czasie.
Ze startu kieruje się na PK1 (48) – polanka. Biegnę przez teren o dobrej przebieżności, pod górę, omijam ścieżki, kieruje się na południowy wschód, staram się biec w linii prostej, choć to trudne. Zaliczam. Nie spoglądając na pod numer, ale udaje się, mam farta.

Z PK1 obieram kierunek PK2 (39) – dół. Bez kompasu udaje się. Tutaj robię błąd, bo nie jestem świadoma pod numerków, perforator klika inny kod – to nie jest mój punkt. O czym później się dowiaduje.

Na PK3 trafiam już ze świadomością o pod numerach i tak jest do samego końca biegu. PK3 (33) – róg pola.

Na PK 4 (45) – koniec ścieżki przy terenie półotwartym, po przebiegnięciu przez tereny mocno zalesione docieram do PK5 (46) – dół. Cholera, miała być 4. Nic, podbijam 5 i wracam do 4. Czyli robię dodatkowe kilometry. Ups.
Nie poddaje się. Wracam do PK5, skąd próbuje obrać kierunek na PK6, na początku nie idzie mi.

Nie obyło się bez małych niespodzianek. Trzeba bardzo uważać gdzie się kładzie nogi. Nie trudno o upadek. Dobrze, że zaopatrzyłam się w okulary na oczy, byłoby trudno przedzierać się przez krzaki bez nich. Nie mam tak doskonałej kondycji, także troszkę biegnę, troszkę idę. Z resztą, nie tylko ja tak robię. Nogi co jakiś czas zahaczają o jakieś liany, od czasu do czasu plączą mi się. Teren jest pofałdowany, raz trzeba się wdrapać pod górę, raz z niej zejść – z tym mam lekkie problemy, po nie miłym wypadku w dzieciństwie, dlatego jestem bardzo ostrożna.

PK6 (47) – róg gęstwinki – trzeba było się zapytać innych uczestników, sama bym tego w życiu nie znalazła, albo zajęło by mi jakąś godzinę. Nie ma czasu. Zaliczony.

PK7(49) – niecka , biegnę w tym kierunku, ale okazuje się, że znalazłam PK8(50) – zachodnia mulda, cholera znowu błąd, nic muszę znów się cofnąć kawałek.
Na 8-ce postanawiam się nie wracać do 7-ki i odpuszczam. Mam za mało czasu. Kieruje się na PK9 (42) – górka. Jest. Żeby dobiec do PK10(43) – korzeń, muszę pokonać górkę, tzn. zejść z góry, prawie pionowej, cholera, nogi mam całe z galarety, trzęsę się jak osika, serce wali, dlaczego ja nie wzięłam reklamówki, mogłabym na niej zjechać, byłoby po problemie. Uff, jestem już na dole. Żyje. Cieszę się jak małe dziecko. PK10 zaliczony.

Nie mam siły, brak kondycji. Z lekka zagubiona w lesie, sama, dobrze, że dziś nie włączyła mi się wyobraźnia i nie myślałam o wilkach, ani lisach, a tym bardziej jeleniach. Dostaje kryzys.
Po drodze trafiam na jakiś punkt, ale to chyba nie mój, a raczej z kategorii DM, czyli dla mężczyzn. Ale postanawiam go obejrzeć z bliska. Trzeba pokonać zejście z Małych Grot, które są z piaskowca, jest niebezpiecznie, ślisko, ale daje radę. No tak, dobrze, myślałam, nie mam tego punktu do zaliczenia, także kieruje się na PK11(34) – dół, tutaj obieram ścieżkę, będzie łatwiej, ale dalej jakbym pobiegła na wprost. Zaliczony.

PK12(35) – kapliczka – jak po sznurku. Proste do odnalezienia, jednak kryzys nie omija. Nie mam siły. Zamiast biec, idę, idę szybko. Cholera, przecież zaraz będzie meta, dajesz.

Wykrzeszam ostatnie siły i dobiegam do PK13(36) – przepust, a później do
PK14(51) – zakręt grobli i na samym końcu ostatni PK15(99) – pod mostem.
Na metę zamiast wbiec, spokojnie sobie idę. Bez żadnego entuzjazmu.

Meta.

Kategoria DK to 15 PK do zaliczenia = w linii prostej 4,250 km do przebiegnięcia.
Ja zaliczyłam 14 PK, w tym jeden nieświadomy błąd, przebiegłam/przeszłam co najmniej 6 km, w czasie 1h06min = 5 miejsce, żeby nie powiedzieć, że ostatnie w mojej kategorii. 
Po wywieszeniu wyników pędzę rowerem szybciutko do domu, wykąpać się, zjeść, aby móc zaraz po tym pójść do kościoła na warsztaty tańca integracyjnego.

Po zakończeniu biegu podchodzi do mnie główny sędzia i wręcza niespodziankę. Taki prezent dla mnie. Jestem zaskoczona.

2 niespodzianki © Tymoteuszka


Po rozmowie z nim, okazuje się, że czytał mój apel na jednej ze stron o zorganizowanie rowerowych zawodów na orientacje w naszej okolicy i? postanowił dać mi oto te dwie książki. Jedna jest na temat rowerowych rajdów naorientacje, druga dotyczy pieszych.
Będe miała co czytać w najbliższym czasie.
Dziękuje raz jeszcze.

  • DST 27.00km
  • Temperatura 9.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Spały

Niedziela, 4 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 4

Miałam propozycję pojechania w sobotę po pracy do Brzegu Dolnego na Mini Nocną Masakrę - dziękuje :)
Tak się wszystko potoczyło, że nie dałam rady, mimo tego, że start był o 18.00, także po pracy. Z dojazdem w ok. 3,5 h na miejsce myślę, że nie byłoby problemów.
Cóż. Było minęło.

Po pracy wzięłam się za porządki domowe i tak zeszło, że nie miałam nawet czasu na rower po okolicy.

Zatem dziś, mimo, że wietrznie jak chorobcia, że wstałam o 3.00 rano, aby obejrzeć mecz siatkówki naszych chłopaków, a później po 3 setach odpuściłam i ponownie położyłam się spać, postanowiłam troszkę pojeździć, odstresować się, bo już na ten tydzień limit stresów mi się chyba skończył.

Nie za daleko.
Tak pomyślałam, że dawno nie było mnie w Spale i nie wiem czy coś się tam zmieniło. Trzeba zobaczyć.

I tak pojechałam ścieżką rowerowo-pieszą do Spały a z powrotem przez Ciebłowice Duże do Tomaszowa.

kapliczka po drodze do Spały © Tymoteuszka


Biedne kaczki, nie ma ich kto nakarmić, szukają pożywienia pod liśćmi.

przestarszyłam biedne kaczuszki © Tymoteuszka


centrum Spały © Tymoteuszka


Oryginalny żubr stoi w parku, ten, wyrósł całkiem niedawno, bo wcześniej tutaj go nie było.

wyrusł 2 żubr - symbol Spały © Tymoteuszka

Susza.

Pilica z mostu w Spale. Dość płytka. © Tymoteuszka


W Tomaszowie zakręciłam na Przystań, ale morsy były już po kąpieli, także skierowałam się w stronę toru łyżwiarskiego, tutaj znów odbywają się jakieś zawody.

na torze łyżwiarskim znów są jakieś zawody © Tymoteuszka


Po przyjeździe postanowiłam wykąpać Kitka, takie małe orzeźwienie mu zrobić, strasznie brudny był. Dziś mokro na ulicach po nocnych opadach deszczu.
No i zaraz siodełko pójdzie w górę. Myślę, że dobrze to zrobi moim bolącym kolanom.

wykąpany KItuś. Dziś zmiana położenia siodełka. Myślę, że to dobrze zrobi moim kolanom. © Tymoteuszka


EDIT.
siodełko już w górze, kierownica też.
Teraz trzeba się przejechać i stwierdzić czy jest lepiej czy gorzej.

  • DST 10.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łyżwiarstwo szybkie i morsowanie

Niedziela, 27 listopada 2011 · dodano: 27.11.2011 | Komentarze 4

Jak nie mgła to teraz potworny wiatr.

Bardzo mi się nie chciało wyjeżdżać gdziekolwiek rowerem.

Prawie 10 stopni na termometrze, a ja siedzę w domu. Zraził mnie ten cholerny wiatr.
Ale w końcu wyjechałam.
Było ok. 10.30? ślimaczym tempem z szybką kadencją przez centrum w stronę terenów rekreacyjnych, czyli kierunek rzeka Pilica i Przystań i tor łyżwiarski.

Na torze wczoraj i dziś odbyły się mistrzostwa Polski w łyżwiarstwie szybkim.

A na Przystani, jak co niedziela, o 11.00 zbiórka morsów z Klubu Amber i kąpanie w rzece.
Najpierw rozgrzewka, wejście, wyjście, bieg, ponowne wejście, bieg, rozgrzewka, a na koniec gorąca herbata.

Patrze i podziwiam. Patrzę i podziwiam, to jest któryś raz jak to robię.... i nie mogę się przełamać, no.
Czy kiedyś pęknę i wejdę do tej cholernej wody?
Chciałabym, ale brak mi odwagi. Co tu mówić.


mozaika na budynku KS Pilica Tomaszów Mazowiecki © Tymoteuszka


Puchar Polski w łyżwiarstwie szybkim © Tymoteuszka


Puchar Polski w łyżwiarstwie szybkim w Tomaszowie © Tymoteuszka


nasza Przystań © Tymoteuszka


na Przystani, jak to na niedziele przystało odbywa się morsowanie © Tymoteuszka


czas na wejście do wody © Tymoteuszka


czas się wykąpać :) © Tymoteuszka


Po drodze do domu.

domek ;) © Tymoteuszka


W kierunku Stadionu i praku.

będziemy mieli nowy stadion, z trybuną na blisko 1000 osób, ze sztuczną murawą i oświetleniem. © Tymoteuszka


W parku.

muszla koncertowa w parku (te ławki osobiście kilka lat temu malowałam ;)) © Tymoteuszka


jedna zfigur w parku © Tymoteuszka


pąki? © Tymoteuszka


mecz koszykówki? © Tymoteuszka


w parku, na dalszym planie widać muzeum regionalne. © Tymoteuszka


Nawet się rozgrzałam, kolano nie boli, chyba dzięki opasce.
Kategoria nad brzegami, solo


  • DST 51.00km
  • Teren 4.00km
  • Temperatura 6.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po górską premię – czyli na trasę MTB w Sławnie

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 3

Niedziela.

„Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba…”
Ta piosenka towarzyszyła mi od samego rana. Także na rowerze.
Ujrzeć błękit nieba, to jest to.
Gęba sama się śmieje. Byłam spragniona słońca i dzisiaj je dostałam. Na krótko, ale było. To taki prezent z Góry. Wiatr sprawił, że odczuwalna była niższa.

Przeglądając przewodnik trasy rowerowe Tomaszowa i okolic, zaciekawiła mnie trasa właśnie pod takim tytułem.
Postanowiłam pojechać.
Akcja toczy się tuż koło Sławna, a może to Sławno?, nie zagłębiam się w szczegóły.
W Sławnie byłam już kilka razy. Możecie o tym poczytać we wcześniejszych wpisach, ale nigdy nie widziałam tej trasy . Z niewiedzy.. A może dlatego, że nigdy mnie to nie interesowało.

MTB kojarzy mi się z przejazdem pomiędzy drzewami z korzeniami na wierzchu, pod górę i w dół, w lewo i prawo. To jak igranie ze zdrowiem i życiem. Lubię adrenalinę, ale nie do tego stopnia.

Moja trasa do Sławna przebiegała nieco inaczej jak w przewodniku. Z powrotem zaś, identyczna jak w książce.

Trasa: Tomaszów – Biała Góra – Smardzewice – Twarda – Bukowiec nad Pilicą – Obarzanków – Potok – Wygnanów – Sławno – trasa MTB – Wygnanów – Celestynów – Grudzeń Kolonia – Unewel – Twarda – Smardzewice – Biała Góra – Tomaszów

na granicy © Tymoteuszka


Tymoteuszka najbardziej lubi przekraczać granice :) © Tymoteuszka


stamtąd jadę © Tymoteuszka


Mimo, że świeci słońce prosto w twarz, tutaj zrobiło mi się smutno.

czy musiało się to stać? © Tymoteuszka


chata w Potoku © Tymoteuszka


który to święty? © Tymoteuszka


Troszkę się zjechałam, aby znaleźć odpowiednią drogę na trasę MTB. Jedno słowo przekręcone w książce i ile zachodu.
Trafiłam. Pierwsze co, to zdziwienie po co tu tyle piachu? A jednocześnie waw, ale fajny teren.

na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


Niestety nie udało mi się przejechać ani metra na rowerze tą trasą, to nie dla mnie. Wzięłam Kitka na spacer. Był okropny, strasznie mi serce waliło. Założyłam śliskie buty co w połączeniu z liśćmi - miałam pełne gacie. Jeszcze strach przed schodzeniem z gór – to jest to, czego Tymoteuszka nie lubi najbardziej. Panicznie się wtedy boję. Boję się upaść na twarz.

na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


co to?

na trasie MTB Sławno © Tymoteuszka


Jak byłam w podstawówce, na wakacjach potknęłam się na chodniku w Kołobrzegu, upadłam na twarz i złamałam dwie jedynki (czyt. zęby), od tamtej chwili nie założę nart, łyżew na nogi, a ze schodzeniem ze skał, górek mam do dzisiaj problemy. Nie wiem czy kiedykolwiek będę to robiła bez żadnych obaw.

kościół w Sławnie © Tymoteuszka


od frontu © Tymoteuszka


kapliczka w Twardej © Tymoteuszka


kawałek nowiutkiego asfaltu w Twardej © Tymoteuszka


niestety zajrze tutaj kiedy indziej © Tymoteuszka


panna na niedźwiedziu wita mnie z otwartymi ramionami i mówi: "wreszcie wróciłaś, długo Cię nie było" ;) © Tymoteuszka


PO drodze zaglądam do Rezerwatu Niebieskie Źródła

w rezerwacie Niebieskie Źródła leżą kłody pod nogami © Tymoteuszka


Rez. Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Źródła © Tymoteuszka


Źródła © Tymoteuszka


Źródła © Tymoteuszka


Jeszcze rzut oka na Skansen i do domu.

kawałek Skansenu Rzeki Pilicy © Tymoteuszka


Po przyjeździe do domu, ciepła kąpiel, wrzucenie obiadu na ruszt, kawa, krótki odpoczynek i wieczorny, 2 km spacer do kościoła, a raczej szybki marsz i 2 km spacer z powrotem.
Pora zacząć nauczyć się biegać, bo będzie klapa na grudniowym starcie w biegu na orientacje na 5 km.

  • DST 25.00km
  • Temperatura 4.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Smardzewice i okolice

Sobota, 19 listopada 2011 · dodano: 19.11.2011 | Komentarze 1

Kolejny wyjazd bez licznika.

Po środowym upadku na schodach i stłuczeniu kolan i prawej ręki oraz piątkowym niejedzeniu = abstynencji rowerowej czas na rozkręcenie obolałych członków ciała.
Tym samym udaje się na krótką przejażdżkę do Smardzewic i okolic.
Wstępnie miał być to dojazd ekstremalny, ale zdecydowałam się, że jeszcze nie dzisiaj.

Najpierw kieruje się na tor łyżwiarski, mamy takie cudo w mieście. Z tego co wiem, to jest to jeden z trzech, czterech? torów w Polsce.
Tutaj niedługo, bo za trzy godziny, o 18.00 będzie rozpoczęcie sezonu łyżwiarskiego. Czyli szykuje się kocioł, ludź koło ludzia, wszyscy spragnieni jazdy figurowej ;)

Dziś rozpoczęcie sezonu łyżwiarskiego na torze łyzwiarskim w Tomaszowie © Tymoteuszka


Później przez Niebieskie Źródła w stronę Smardzewic.

w Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka


Koło Kopalni Biała Góra.

po drugiej stronie drogi kształtuje się kolejna niecka. W Kopalni Biała Góra © Tymoteuszka


w Smardzewicach

budynek Nadleśnictwa w Smardzewicach © Tymoteuszka


Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach © Tymoteuszka


jednocześnie też klasztor franciszkanów © Tymoteuszka


10 sierpnia tutaj zawsze ma postój na obiad piesza pielgrzymka z Warszawy © Tymoteuszka


Odwiedziłam też ponownie źródełko w Smardzewicach, co prawda bez mapy, ale udało się znaleźć. Dawno tutaj mnie nie było.

źródełko w Smardzewicach © Tymoteuszka


w jesiennej scenerii © Tymoteuszka


W Smardzewicach są górki.
Własnie wjechałam na jedną i z tyłu zostawiłam taki oto obrazek.

jakoś się wtelepaliśmy z KItkiem na tą górę, po prawej stronie, na dalszym tle, widać Zalew Sulejowski © Tymoteuszka


Pilica w Smardzewicach © Tymoteuszka


i jeszcze raz Pilica i ledwo stojące drzewo, a to sprawka zwierzaczków o imieniu Bóbr © Tymoteuszka


w Smardzewicach © Tymoteuszka


Wróciłam do domu gdy było już całkiem ciemno.
Co mnie zaskoczyło, było ciepło.
Okazało się, że na termometrze było: + 4 stopni.

Kolana jak i dłoń jak na razie koloru fioletowo-zielonego.
O jakichkolwiek bólach będę wiedziała jutro - jeżeli takowe będą.
Jest dobrze.

Jutro też gdzieś pojadę, tzn. już wiem, ale teraz nie powiem.