Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
niezwykłe
Dystans całkowity: | 11859.50 km (w terenie 748.50 km; 6.31%) |
Czas w ruchu: | 548:26 |
Średnia prędkość: | 16.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1095 m |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 64.11 km i 3h 58m |
Więcej statystyk |
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień piąty - do Zamościa
Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 04.09.2019 | Komentarze 1
Niestety, dożynki parafialne odbyły się wczoraj, ale wzięliśmy jedną cukinię spod drzewa. Szkoda było, aby się zmarnowała © Tymoteuszka
Z racji tego, że wykupione mamy dwa noclegi w schronisku w Zwierzyńcu, dziś jedziemy na wycieczkę bez sakw. Obieramy kierunek Zamość. W drodze powrotnej chcemy zajrzeć min. do Guciowa.
W Kosobudach podjeżdżamy pod kościół. Prowadzi do niego aleja drzew, a przy nich ozdoby dożynkowe oraz położone: dynia, cukinia i inne. Mają tak leżeć i marnować się? Częstujemy się najmniejszą cukinią, choć i tak jest wielka. Wyjdzie z niej jakaś zupa, może leczo?
Dzwonnica drewniana w Kosobudach © Tymoteuszka
Piękne krajobrazy w koło © Tymoteuszka
Zarzecze. Kaplica drewniana © Tymoteuszka
Do Zamościa wjeżdżamy od strony południowej, na mapie rzuca mi się deptak przy rzece.
Okazuje się on bulwarem, jedziemy. Ukazują nam się z niego widoki na Stare Miasto.
Z mapy wynika, że po naszej lewej stronie znajduje się Rotunda.
Zupełnie nie wiemy co mamy się po niej spodziewać. Rotunda kojarzy mi się z czymś okrągłym.
No i faktycznie, jest ona okrągła, może to kościół?
Bulwarami w Zamościu © Tymoteuszka
Nic podobnego. Rotunda Zamojska powstała w latach 1825–1831. Na około niej postawiono wiele krzyży. W czasie II wojny światowej był tu niemiecki obóz gestapo. W roku 1942 stanowiła miejsce licznych masowych egzekucji w tym dzieci. Pozbawiono tu życia ok. 8 tyś ludzi. Nikt nie został za to osądzony.W 1947 r utworzono tu Muzeum Martyrologii Zamojszczyzny – Rotunda. Wewnątrz poszczególne cele zostały poświęcone różnym ofiarom, co ukazują poniższe zdjęcia. O Rotundzie Zamojskiej opowiada film dokumentalny „Rotunda zamojska – cela śmierci”.
Obecnie Rotunda jest w remoncie i nie ma opcji zwiedzania. Tak się złożyło, że dostaliśmy pozwolenie na bezpłatne wejście od samej "szefowej". Dziękujemy raz jeszcze.
Rotunda, oto ona.
Na drzwiach © Tymoteuszka
Rotunda w remoncie © Tymoteuszka
Pozwolono nam wejsc do środka Rotundy, mimo budowy. Dziękujemy © Tymoteuszka
Rotunda Zamojska to miejsce uświęcone krwią więźniów zamordowanych w tym miejscu przez zbrodniarzy Hitlerowskich © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
W Rotundzie zamojskiej © Tymoteuszka
Po wyjściu z Rotundy udajemy się na Stare Miasto.
Widok na Stare Miasto Zamościa z Drogi Męczenników Rotundy © Tymoteuszka
W Zamościu © Tymoteuszka
Zamość © Tymoteuszka
Arkady © Tymoteuszka
Na Rynku Wielkim w Zamościu © Tymoteuszka
Na Rynku Wielkim w Zamościu © Tymoteuszka
Podcienia/Arkady? zamojskie © Tymoteuszka
Zamość © Tymoteuszka
Synagoga zamojska © Tymoteuszka
Dom kahalny z I poł. XVII w. i wyremontowana Synagoga w Zamościu © Tymoteuszka
Rynek Solny w Zamościu © Tymoteuszka
We wnętrzu katedry Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła w Zamościu odbywa się pogrzeb - nie zauważyliśMy tego na początku © Tymoteuszka
Katedralne organy. Zamość © Tymoteuszka
Siedzi sobie pan © Tymoteuszka
Brama Lwowska w Zamościu © Tymoteuszka
Z Zamościa jedziemy do wsi Łabuńki Pierwsze oraz Łabunie.
Według mapy stoją tam pałace.
Łabuńki Pierwsze, na terenie Hospicjum Santa Galla © Tymoteuszka
Widoczek © Tymoteuszka
Łabunie - wnętrze parafii pw. MB Szkaplerznej i św. Dominika z 1605r © Tymoteuszka
Łabunie - Pałac Zamoyskich z XVIII w. Obecnie Klasztor Sióstr Franciszkanek © Tymoteuszka
Na terenie Klubu Gorzelnia Łabunie © Tymoteuszka
Za Łabuńkami droga jest okropna, znaczy wlecze się niemiłosiernie. Mamy chyba pod wiatr. Nie ma ani grama cienia. Jest tak gorąco, że chce mi się wyć.
Jestem zła, że nie ma nawet głupiej wiaty, przecież nie ma ani jednej chmurki, że nie ma stołu, czegokolwiek. Jestem głodna. Nawet nie ma gdzie pójść "siusiu".
Wściekam się, pod nosem mamrocze. W końcu wyrósł jakiś gaik. Oznajmiam Darkowi, że mam dość i chcę do lasu. Przecież pęcherz mam już w uszach.
Wściekła rzucam rower na glebę, mimo że stopka jest. Ale cóż. Chwila mija, jak ruszamy, jeszcze łyk wody, bo umieramy z pragnienia.
Wreszcie wjeżdżamy do jakiejś normalnej wsi.
Jest sklep, jest szkoła, jest cień, jest plac zabaw, jest daszek.
Będzie się działo. Obieram ziemniaki, Darek wstawia wodę z butelki, kupioną w sklepie.
Będziemy mieć co jeść :) Huraaaa.
Herbata, kawa i zupa, to co nam teraz potrzeba.
Nie ma jak bomba witaminowa na łonie natury © Tymoteuszka
Przed nami górki i piekące słońce. Potoczek i Bondyrz z atrakcjami. Później Guciów i niespodzianka. Zagroda dziś zamknięta, bo mamy dziś poniedziałek. Chcieliśmy tylko obejrzeć Zagrodę od środka, nie mieliśmy w planie nic do jedzenia, no może skusiłabym się na pajdę ze smalcem i ogórkiem :)
Tutaj nie ma płaskich odcinków, trzeba się pomęczyć trochę © Tymoteuszka
Potoczek. Drewniany kościół pw. św. Stanisława z 1805 r © Tymoteuszka
W Bondyrzu © Tymoteuszka
Młyn w Bondyrzu © Tymoteuszka
Widoczek © Tymoteuszka
Bondyrz - drewniany kościół w stylu zakopiańskim pw. Opatrzności Bożej z 1949 r © Tymoteuszka
Zagrodę obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. W kiosku za zagrodą Darek kupił przepyszny chleb, którym to raczyliśmy się do jego końca :) oraz pyszny smalec ;)
Niestety. Nie mamy szczęścia. Dziś jest poniedziałek. Nieczynne © Tymoteuszka
W Zagrodzie Guciów. Zdjęcie zza ogrodzenia © Tymoteuszka
Zagroda Guciów. Zdjęcie z poziomu rowerowego siodełka :) © Tymoteuszka
Nie ma jak chlebek :) © Tymoteuszka
Obrocz. Drewniana kaplica w lesie © Tymoteuszka
Kiedy to dotarliśmy do Zwierzyńca......pokręciliśmy się jeszcze po nim.
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Zabytkowy układ wodno-pałacowy w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Drewniana dzwonnica przy kościele w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Kościół rzymskokatolicki pw. św. Jana Nepomucena © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Nad stawem Kościelnym - Zwierzyniec © Tymoteuszka
Zespół Szkół Drzewnych i Ochrony Środowiska im. Jana Zamoyskiego w Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Kolacja, plany na jutro, prysznic i spać.
Jutro następny dzień wyprawy :) jedziemy dalej, na południe.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", drewniane, góry, zamki i pałace
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień czwarty
Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 03.09.2019 | Komentarze 1
Kurzyna Wielka k. Ulanowa - replika przejścia granicznego © Tymoteuszka
Dzień czwarty.
Zanim namiot wysechł, zrobiliśmy śniadanko, kawkę, herbatkę, spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, pożegnaliśmy się z gospodarzami i ruszyliśmy w drogę nieznaną.
Trudny dzień przede mną. Jadę z bólami, będziemy się częściej zatrzymywać, trudno.
W Biłgoraju planujemy dłuższy postój. Według mapy jest sporo do obejrzenia.
Ale zanim tam dojedziemy, zatrzymujemy się przy jednym z kościołów, wczoraj odbywały się tam dożynki, w alei prowadzącej do kościoła, pod każdym drzewem położone są warzywa: dynia, cukinia i inne zbiory z pól.
Szkoda by się zmarnowało. Sięgamy po najmniejszą cukinię, może później się z niej coś wyczaruje? Od razu mi na myśl leczo :)
Zdążymy na dożynki? © Tymoteuszka
W Biłgoraju, jak wyżej pisałam zatrzymujemy się na dłużej.
Najpierw zbieramy po drodze kościół, cerkiew, odszukujemy miasteczko kresowe, później zaglądamy do Zagrody Sitarskiej.
Pani przewodnik oprowadza turystów po niej, opowiadając ciekawe historie.
Parafia św. Marii Magdaleny w Biłgoraju © Tymoteuszka
Biłgoraj. Cerkiew Prawosławna p.w. Św. Jerzego © Tymoteuszka
Biłgoraj. Miasteczko kresowe © Tymoteuszka
Piękna, drewniana synagoga na terenie Miasteczka kresowego w Biłgoraju © Tymoteuszka
Informacja © Tymoteuszka
Skansen. Zagroda Sitarska w Biłgoraju © Tymoteuszka
Na terenie Zagrody Sitarskiej. Biłgoraj © Tymoteuszka
W jednej z izb w Skansenie. Biłgoraj © Tymoteuszka
W Biłgorajskim Skansenie © Tymoteuszka
Pierwsza czaszka podczas tego wyjazdu :) Biłgoraj © Tymoteuszka
Żelazka, garnki i wszystko co w kuchni potrzebne. Biłgoraj © Tymoteuszka
Przez okienko © Tymoteuszka
Pani przewodnik opowiada ciekawostki © Tymoteuszka
Polak głodny to zły. Pora na obiad, Gutek ma bardzo dobry wzrok i wszystko widzi :) Widzi knajpę.
Zatem wskakujemy do knajpy. Może coś ciekawego podadzą na stół?
Koniecznie musimy też skorzystać z wody w kranie, jest tak gorąco, że cali jesteśmy w soli, musimy się porządnie umyć.
ć.
Jak Polak głodny, to zły. Obiad w Biłgoraju © Tymoteuszka
W Biłgoraju zaczepia nas rowerzysta.
Zagaduje. Pyta gdzie jedziemy z takimi bagażami na tyle.
Proponuje, że może nas zaprowadzić do źródeł w środku lasu.
Patrzę na mapie, nie widzę takich.
Ok, zgadzamy się.
Prowadzi. Ścieżki leśne są w różnym stanie. Korzenie, piach.
Chwilę ciągniemy rowery, bo nie da się jechać.
Miejsce, gdzie biją źródła - niesamowite.
Aż się prosi wskoczyć do tej wody :)
Woda jest zimna.
Przypadkowo napotkany tutejszy rowerzysta zaprowadził nas w takie oto piękne miejsce w środku lasu. Na mapach tych źródeł nie ma :) Przejazd przez las nieco utrudniony, były też piachy, co wiązalo się z pchaniem rowerów © Tymoteuszka
Bijące źródła w środku lasu. Okolice Biłgoraju © Tymoteuszka
Rowerzysta, nie pamiętam już imienia, odprowadza nas w okolice Panasówki. Później skręca na kolejną górę. My jedziemy prosto.
Mówi, że czeka nas ciężki podjazd pod górę.
Pytam się, czy zamieniłby się ze mną na rower z sakwami, ja wezmę Jego?
Odmawia :) Dzięki za oprowadzenie.
Ciężko mi się jedzie od jakiegoś momentu, na jedynce, ale daje radę.
Na szczycie muszę złapać łyka wody. Słońce daje za wygraną.
Przy znaku Zwierzyniec robimy krótki przystanek.
Tu chyba odczuwamy braki wody w bidonach.
Przed Panasówką k. Zwierzyńca morderczy podjazd na najniższym trybie, ale daliśmy radę. Ha ha ha. Dojechaliśmy. Będziemy tutaj spali w schronisku dwie noce © Tymoteuszka
Najpierw jedziemy do schroniska, gdzie nocujemy dwie noce.
Zdejmujemy sakwy, robimy kawkę, herbatę, rozglądamy się gdzie co jest?
Postanawiamy podjechać do Szczebrzeszyna szlakiem Green Velo, zaś później odbijemy na boczną przez Kawęczyn do Zwierzyńca.
W Zwierzyńcu © Tymoteuszka
Bez sakw, tak jakby lżej się jechało ;)
Green Velo w stronę Szczebrzeszyna © Tymoteuszka
Roztocze Środkowe © Tymoteuszka
Szczebrzeszyn zaskakuje pozytywnie.
Malutkie miasteczko. Wszystko pod ręką. Strasznie dużo atrakcji w tym miejscu.
Rynek, Ratusz, kościoły, cerkiew, synagoga, cmentarz żydowski.
Nie powiem i w Szczebrzeszynie trzeba się troszkę wysilić, gdyż część miasteczka położona jest na wzgórzu. Albo powiem inaczej, gdybyście się tutaj przypadkiem wybierali, warto wziąć kije, albo po prostu, pospacerować :)
Tu miał stać Dwór. Stoi Zespół Szkół im. Zamojskich z 1822r. Szczebrzeszyn © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Mikołaja w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Na Placu Tadeusza Kościuszki w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Pomnik chrząszcza przed Ratuszem w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Szczebrzeszyn. Cerkiew pw. Zaśnięcia NMP © Tymoteuszka
Brama kirkutu otwarta, wejście bezpłatne.
Idziemy go obejrzeć.
Wchodzimy na teren cmentarza żydowskiego w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Kirkut w Szczebrzeszynie nie jest duży © Tymoteuszka
Kirkut szczebrzeszyński mieści się na wzniesieniu, pośród licznych drzew © Tymoteuszka
Jedna z macew w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Pomnik pomordowanych żydów w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Szczebrzeszyn - jedna z najstarszych synagog w Polsce © Tymoteuszka
Tablica © Tymoteuszka
Kościół pw. Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie © Tymoteuszka
Drugi chrząszcz ze Szczebrzeszyna, tym razem drewniany © Tymoteuszka
Opuszczamy Szczebrzeszyn i piłujemy w stronę Kawęczyna, w którym strasznie dużo chat drewnianych stoi.
Powrotną drogę do Zwierzyńca skierowaliśmy przez Kawęczyn, w którym to licznie drewniane chaty stoją. Coś niesamowitego © Tymoteuszka
No nie jest piękna? I ten ogród przed © Tymoteuszka
Uwielbiam te przebłyski, z resztą Gutek także :) © Tymoteuszka
Boże zmiłui sie nad niemi. Trochę inaczej niż po naszemu :) © Tymoteuszka
Piękny dzień za nami, a jednocześnie męczący.
Kolacja, jakaś mała przepierka, prysznic i spać.
Do jutra.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", czaszki, drewniane, nad brzegami
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień trzeci - Baranów Sandomierski - Dąbrowica k. Ulanowa
Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 31.08.2019 | Komentarze 1
Na rynku w Baranowie Sandomierskim © Tymoteuszka
Sobota. Baranów Sandomierski okazał się całkiem przytulnym miasteczkiem z przytulnym schroniskiem szkolnym.
Pobliskie, w Tarnobrzegu zamknęli, oby tego nie zamykali, bo gdzie będziemy spali?
Takich miejsc chyba już mniej na tym Świecie.
Dziś odeszło nam pakowanie namiotu, więc zbieramy się nieco szybciej.
Startujemy o 8:25, bo przecież przed nami długi odcinek, chcemy dojechać do Biłgoraja i ponownie zamieszkać w schronisku, czy się uda?
Najpierw objeżdżamy nieco miasteczko.
Na Rynku w Baranowie Sandomierskim jest zielono © Tymoteuszka
Baranów Sandomierski © Tymoteuszka
Udajemy się w kierunku Tarnobrzegu.
Po drodze jak i w samym mieście jest kilka atrakcji do odwiedzenia, dlatego zatrzymujemy się dość często.
Dwór Padewiczów przed Tarnobrzegiem © Tymoteuszka
Nad Zalewem Machów w Tarnobrzegu. Woda jak na Malcie :) © Tymoteuszka
W jednym z kościołów w Tarnobrzegu © Tymoteuszka
Przed Ratuszem. Tarnobrzeg © Tymoteuszka
Pomnik na RynPomnik na Rynku tarnobrzeskim.ku tarnobrzeskim © Tymoteuszka
Tarnobrzeg. Klasztor Dominikanów i parafia NMP © Tymoteuszka
Wnętrze parafii NMP w Tarnobrzegu © Tymoteuszka
Zamek Tarnowskich w Dzikowie © Tymoteuszka
Mokrzyszów. Pałac Myśliwski © Tymoteuszka
W Tarnobrzegu jak i w Stalowej Woli robimy mały popas.
Staramy się na bieżąco uzupełniać wodę i kalorie.
W kierunku Ulanowa, gdzie podążamy czekają na nas 4 drewniane kościoły.
Kurcze, taka gratka na tak krótkim odcinku? Niesamowite.
Coż, zatrzymujemy się przy każdym, a co?
Stalowa Wola. Dwór Ordynata © Tymoteuszka
Muzeum RegionalneMuzeum Regionalne w Stalowej Woli. w Stalowej Woli © Tymoteuszka
Drewniany kościół pw. św. Floriana z XIXw. w Stalowej Woli © Tymoteuszka
Bodajże w Pysznicy rozkładamy na wielkim stole, na MOR - Green Velo mapy.
Naradzamy się co dalej.
W nogach mamy sporo kilometrów, a do Biłgoraja jeszcze coś ponad 40 km.
Wiemy, że nie damy rady. Zajedziemy się, a tego nie chcemy.
Zastanawiamy się nad noclegiem w Ulanowie.
Dzwonimy, szukamy. Z racji, że dziś sobota, ciężko z jakimkolwiek noclegiem.
W końcu udało się. Pewna Pani z Dąbrowicy przyjmie nas nie pod dach - ma już zajęte, ale udostępni podwórko.
Więc dziś będziemy spać ponownie w namiocie :)
Kaplica w Pysznicy-Olszowcu © Tymoteuszka
Kościół modrzewiowy z 1722r. w Zarzeczu © Tymoteuszka
Na punkcie widokowym © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Trójcy w Ulanowie © Tymoteuszka
Chata w Ulanowie © Tymoteuszka
Urząd Miasta i Gminy Ulanów © Tymoteuszka
Chaty ulanowskie © Tymoteuszka
Do łazienki mamy dostęp, do kuchni także.
Rozstawiony namiot, kolacja się robi, dziś spaghetti i herbatka - tak się chce pić, że hoho.
Dostajemy też zaproszenie na ognisko, ale niestety nie mamy nic, a z pustymi rękoma tak nie wypada.
Pada także zaproszenie na wspólne oglądanie tv - jakieś informacje z kraju i Świata......odmawiamy.
Trzeci dzień bez tv to jest to.
Nasz prywatny apartament rozbity na podwórku © Tymoteuszka
Kategoria drewniane, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", nad brzegami, zamki i pałace
- DST 78.00km
- Czas 04:55
- VAVG 15.86km/h
- VMAX 36.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem w kierunku Pogórza Przemyskiego - dzień pierwszy Kielce - Staszów
Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 28.08.2019 | Komentarze 1
W Kielcach. Dokąd zmierzamy? © Tymoteuszka
Ostatnia wyprawa w tym roku.
Tym razem wybieramy się w 11-dniową podróż rowerową, z namiotem, śpiworami i matami samopompującymi.
Oprócz tego Darek dźwiga ze sobą kuchenkę, gaz, menażki, kubki i sztućce.
Wcześniej podróżowaliśmy tylko z sakwami, ww. ekwipunek był nam zbędny, gdyż wybieraliśmy noclegi w agroturystykach.
Tym razem jest inaczej, nie chcemy zdawać się na łaskę gospodarzy, chcemy mieć komfort psychiczny wiedząc, że mamy własny, ale ciasny - domek 2 - osobowy.
I tak, swoją kolejną podróż zaczynamy w Kielcach po 10:00. Pierwszego dnia chcemy dotrzeć do Staszowa, gdzie znaleźliśmy pole namiotowe w O.W. Wilga, nad leśnym stawem.
Góra Telegraf w Kielcach © Tymoteuszka
Staramy się trzymać szlaku Green Velo, ale w Kielcach jakoś szybko tracimy orientację i wyjeżdżamy trochę inaczej. Napewno go odszukamy nieco dalej.
Jedziemy przez Suków do Borkowa. To tutaj postanawiamy zjeść obiad z dwóch powodów.
Przed nami długi odcinek leśny, gdzie nic nie ma, a przecież dziś święto, też nic nie kupimy, nie ugotujemy.
Więc korzystamy z okazji i zjadamy porcję.
W Sukowie © Tymoteuszka
W Borkowie czas coś zjeść © Tymoteuszka
Pojawiają sie pierwsze piękne widoki na Góry Świętokrzyskie, które mamy po naszej lewej stronie.
Przez Raków, Kurozwęki docieramy do Staszowa i na teren Ośrodka, który położony jest w lesie. Mało tu nasłonecznionego terenu.
Zanim znajdziemy gospodarza, aby się z nim rozliczyć, zwiedzamy ośrodek.
Stoi tu bardzo dużo domków z czasów PRL, straszą wyglądem.
Darek mnie uspakaja, namiot jest z 2019 roku!!! :)
Damy radę.
Pani nas znalazła, a my ją. Zaproponowała, by rozłożyć go tutaj, a nie jakieś pół kilometra od toalet.
Sanitariaty mieszczą się tuż obok, w nowym budynku, który nie straszy. Uffff.
Przynajmniej będzie blisko do wody i toalety.
Jak się okazuje, bliziutko mamy też do garażu, gdzie zostawimy swoje rumaki i sakwy :) Hura.
Jeszcze w domu zarezerwowałam to miejsce, cena była wyższa od tej, którą zażądała od nas Pani.
Podwójne huraaaaaa.
Góry Świętokrzyskie po naszej lewej stronie © Tymoteuszka
Za 10 km w Rakowie © Tymoteuszka
W świetokrzyskim same baby jagi © Tymoteuszka
Bociany chyba szykuja sie do odlotu © Tymoteuszka
W Rakowie na Rynku © Tymoteuszka
Dom Ariański - Raków © Tymoteuszka
Piękny pałac w Kurozwękach © Tymoteuszka
Ok. Blisko toalet, prysznica, zmywania.
Blisko garażu.
Ale...................do 3:00 nad ranem balanga na całego.
To była tania noc = 20 zł za wszystko.
To była zimna noc.
To była nieprzespana noc.
To była noc z telefonem w ręku.
Nie wytrzymałam, Posterunkowa musiała zadzwonić.
To była noc z telefonem na policję.
W O.W. Wilga w Staszowie. To tutaj spaliśmy dnia pierwszego © Tymoteuszka
Kategoria zamki i pałace, z "Amuletem", w towarzystwie, świętokrzyskie, niezwykłe, góry
- DST 42.00km
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Zalew Sulejowski nieco dookoła ;)
Wtorek, 30 lipca 2019 · dodano: 06.08.2019 | Komentarze 4
Rundka mocno dookoła, głównie nad Zalew Sulejowski zobaczyć czy rzeczywiście wysechł. Susza od jakiego czasu daje popalić wszystkim mieszkańcom naszego kraju. Nasz Zalew i okolica też cierpi. Zobaczcie sami na poniższych obrazkach.Niedzielny poranek © Tymoteuszka
Wyłania się zza lasu © Tymoteuszka
Niczym planeta ;) © Tymoteuszka
Siedzi dostojnie © Tymoteuszka
Po żniwach © Tymoteuszka
Ich Troje ;) © Tymoteuszka
Mglisto nad Zalewem Sulejowskim © Tymoteuszka
Słońce coraz wyżej © Tymoteuszka
Niczym w porcie na Malcie ;) © Tymoteuszka
Zalew Sulejowski wysycha © Tymoteuszka
Kiedyś woda przykrywała te kamienie © Tymoteuszka
Droga powrotna to droga przez Smardzewice i Rezerwat Niebieskie Źródła. Jeszcze nigdy nie zdażyło mi się tak wczesną porą jego odwiedzić. Teraz wiem, że wcześnie rano jest tam tak pięknie.....
W słońcu © Tymoteuszka
Pajęczyna © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
W Rezerwacie Niebieskie Źródła © Tymoteuszka
Na mojej ulubionej myjce, pucuje Czarnego Bociana, zaraz poczym go porzadnie suszę.
Teraz błyszczy na odległość, poco mu odblaski ;)
Bocian wypucowany i wydmuchany :) © Tymoteuszka
W Parku oglądam skutki ostatniej wichury, jaka to przeszła nad miastem.
W parku usuwają skutki wichury © Tymoteuszka
Skutki wichury © Tymoteuszka
W parku © Tymoteuszka
Kategoria łódzkie, nad brzegami, niezwykłe, solo, z "Amuletem"
Ostatnia niedziela lipca z Darkiem w Górach Świętokrzyskich
Niedziela, 28 lipca 2019 · dodano: 30.07.2019 | Komentarze 3
W Górach Świętokrzyskich © Tymoteuszka
Dziś przypada ostatnia niedziela lipca. Zapowiada się kolejny upalny dzień, ale czy taki będzie też w Górach Świętokrzyskich?
Zobaczymy. Start i meta naszej wycieczki mieści się w Strawczynie, na zachód od Kielc, nad tutejszym zbiornikiem wodnym. O 8:30 ruszamy na podbój tych ziem. Wrócić tu chcemy ok. 17:00. Mimo, że byliśmy i widzieliśmy już Chęciny z perspektywy okna samochodowego, to chcemy jeszcze raz się tam udać, oczywiście na rowerach.
W drodze do Zajączkowa © Tymoteuszka
Mijamy wioski i miasteczka, podczas trasy oczywiście robimy zdjęcia tutejszym atrakcjom turystycznym.
Chcemy coś nowego zobaczyć.
Za Zajączkowem czeka nas dość spory podjazd © Tymoteuszka
Jak się okazuje w niektórych miejscach jestem po raz drugi, ale są miejsca gdzie widziano mnie po raz pierwszy :)
Kościół pw. Narodzenia NMP w Bolminie © Tymoteuszka
Piękny widok na Świętokrzyskie :) © Tymoteuszka
Dwór w Bolminie © Tymoteuszka
Trasę, którą w tej chwili zakreślamy można śmiało podpiąć do widokowych.
Jest tak pięknie, chciałoby się tu zostać na dłużej.
Nie nudzimy się, jest co robić, raz z górki, raz pod górkę. Teren niesamowicie pofałdowany.
Nad Zalewem Bolmin © Tymoteuszka
Niby na szlaku © Tymoteuszka
Piaskownia Mosty - teren prywatny © Tymoteuszka
Mimo, że mamy dwie różne mapy na kierownicach, "gubimy" drogę.
Przy znaku miejscowości Piekoszów, orientujemy się, że nie tędy miała biec nasza droga.
Zawracamy :) Na tych terenach znajduje się bardzo duża ilość miejsc kopalnianych, zalanych wodą, pewnie czystą :) Ale niestety wiele tych miejsc jest terenem prywatnym i nie można tam podjechać bliżej.
Brama Pałacowa w Podzamczu koło Chęcin © Tymoteuszka
Dwór Starostów Checińskich w Podzamczu koło Chęcin © Tymoteuszka
Ogród Pałacow w Podzamczu koło Chęcin © Tymoteuszka
Przy drodze do Chęcin © Tymoteuszka
W Chęcinach podziwiamy zamek Królewski stojący na wzgórzu.
Odszukujemy także drogę do cmentarza żydowskiego, który znajduje się w pobliżu zamku.
Niestety, tą drogą nie udaje się nam do niego dotrzeć, jest nieprzejezdna od tutejszego boiska.
No nic, odszukamy drugiej drogi, może tamtędy uda nam się do niego dotrzeć?
Niestety, mimo wszelkich starań, nie udało się, szkoda.
Zamek Królewski w Chęcinach © Tymoteuszka
Panorama na południe od Chęcin © Tymoteuszka
W Chęcinach postanawiamy coś zjeść, odnajdujemy Pierogarnię i bistro ze smakiem. Zamawiamy dwa różne dania i duuuuużo picia :)
Jak się okazało, tutaj też jest gorąco :) Kręcimy się jeszcze po miasteczku, podjeżdżamy na Rynek Górny, Dolny, pod synagogę, robimy zapasy w sklepie i jedziemy w kierunku Kielc.
W dzielnicy Białogon spotykamy się ze szlakiem Green Velo.
Którym to docieramy do Oblęgorka.
Na Placu 2 Czerwca - czyli na Górnym Rynku w Chęcinach © Tymoteuszka
Kropielnica w kościele Sióstr Bernardynek w Chęcinach © Tymoteuszka
Niemczówka A.D.1570 - Chęciny © Tymoteuszka
Dawna Synagoga w Chęcinach, zbudowana po 1683 roku, dziś to Dom Kultury © Tymoteuszka
Przed Urzędem Miasta i Gminy w Chęcinach © Tymoteuszka
Aleja Miłości w Chęcinach © Tymoteuszka
Do Centrum prowadzą znaki :) © Tymoteuszka
Kościół Przemienienia Pańskiego w Kielcach, na Białogonie © Tymoteuszka
Widok z Green Velo w okolicach Kielc © Tymoteuszka
Na szlaku Green Velo - świętokrzyskie © Tymoteuszka
Mamy przeczucie, że te znaki czasami okłamują © Tymoteuszka
Wejscie do Pałacu Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim na szlaku Green Velo © Tymoteuszka
W Pałacu Tarłów - Podzamcze Piekoszowskie © Tymoteuszka
Turystów rowerowych tu coraz więcej © Tymoteuszka
W kierunku z jednej baszt © Tymoteuszka
Taki widok nas cieszy © Tymoteuszka
Chełmce - zbór ariański/dwór obronny © Tymoteuszka
W drodze do Oblęgorka © Tymoteuszka
Z Oblęgorka jeszcze kilka kilometrów i jesteśmy na mecie, czyli w Strawczynie.
Tam robimy malutki piknik w cieniu. Aha, co byłby to za wyjazd w naszym wykonaniu, gdyby nie "guma" :) Dziś były dwie i akcja łańcuch ;)
Przed Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku © Tymoteuszka
Kategoria drewniane, góry, nad brzegami, niezwykłe, świętokrzyskie, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 8
Środa, 26 czerwca 2019 · dodano: 13.07.2019 | Komentarze 3
Środa, to jest ósmy, ostatni dzień tej wyprawy.Spało nam się dobrze, ale skoro świt musimy wstać, o 5:30 ruszamy do Szczecina, gdzie grubo po 12:00 będzie czekał na nas pociąg przy peronie pierwszym czy drugim? na stacji Dąbie :)
Ale zanim tam dojedziemy musimy coś zobaczyć, coś zwiedzić po drodze. Bo jak nie my, to kto? ;)
Kościół św. Jacka - Stepnica © Tymoteuszka
Na pierwszy ogień jedziemy do centrum Stepnicy, w której zabytkowy kościół stoi, jest i marina.
Przy Tawernie Panorama - Stepnica © Tymoteuszka
Marina w Stepnicy © Tymoteuszka
Zanim wjedziemy do Goleniowa, trafiamy na.......Syrenkę "udającą" wóz Milicyjny.
Grzechem byłoby się nie zatrzymać. Posterunkowa jest w swoim żywiole :) Chwilę pozuje.
Poczym jedziemy dalej.
Co za okaz :) © Tymoteuszka
Przed Goleniowem błądzimy, źle skręcamy, nie tam, nie tędy. Nadrabiamy kilka km, poczym już wiemy gdzie jesteśmy, odnajdujemy się, cofamy i wjeżdżamy na odpowiednią drogę. Miasto zaskakuje, swoim "niepoukładaniem", taki kipisz i rozgardiasz. Kilka zabytków i to wszystko, na około stare bloki, kamienice. Już wiemy, że nie mamy co tu wracać. Nie podoba nam się to miasto.
Goleniów - Brama Wolińska © Tymoteuszka
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Goleniowie © Tymoteuszka
Plac Planty w Goleniowie © Tymoteuszka
Spichlerz zbożowy w Goleniowie © Tymoteuszka
Baszta Mennicza i Prochowa - Goleniów © Tymoteuszka
Ruiny kaplicy św. Jerzego w Goleniowie © Tymoteuszka
Z Goleniowa kierujemy się na boczną drogę prowadzącą do Szczecina przez Pucice i Załom. Powinna być w porządku, powinien tutaj panować mały ruch samochodowy, ponieważ tuż obok poprowadzona jest główna droga, S3, która później przechodzi w A6 - to obwodnica Szczecina. Mylimy się, tak nie jest. Kierowcy bardziej chyba lubią tę boczna niżeli S, czy autostradę. Hm.
Szczecin....chyba nie z tej strony do niego wjeżdżamy :) To miasto jest.....dłuuuuuuuuuuuuuuuugie. Jedziemy i jedziemy i jedziemy i końca nie widać. Strasznie nam się dłuży. Zanim docieramy do centrum upływa sporo czasu. Wypadąłoby jeszcze zobaczyć centrum, Stare Miasto i wrócić do Dąbia, skąd nasz pociąg odjeżdża.
Marnie to widzę. Chyba lepiej będzie jak się wpakujemy do lepszego pociągu na Głównym i dojedziemy tam po szynach. Będzie szybcie i bezpieczniej czasowo.
Mimo, że w Szczecinie pojawiamy się ok. 9:00, jest już bardzo gorąco. Dziś chyba jest kumulacja upałów.
Miasto zaskakuje. Nie odnaujdujemy tu żadnego rynku, mino że według drogwskazów, jesteśmy na Starym Mieście. Podjezdzamy jedynie pod Zamek, kręcimy się wąskimi uliczkami, odnajduje jakąś aleję Kwiatową, zegar słoneczny oraz kilka bram, poczym wjeżdżamy na dworzec Główny, gdzie zamawiamy jedzenie w KFC, później na peron.
Jesteśmy już w Szczecinie © Tymoteuszka
Szczecin - Zamek Książąt Pomorskich © Tymoteuszka
Pod Zamkiem Książąt Pomorskich w Szczecinie © Tymoteuszka
Kościół Polskokatolicki pw. św. Piotra i Pawła w Szczecinie © Tymoteuszka
Jedna z bram w Szczecinie © Tymoteuszka
Druga z bram w Szczecinie © Tymoteuszka
Mijamy kilka stacji, wysiadamy na Dąbiu. Tam wiata na peronie osania nas tylko od słońca, jest straszny gorąc. Postanawiamy stad uciec, choć na chwilę. Może odnajdziemy jakieś zabytki w dzielnicy? Są pozostałości murów oraz stary kościół. Wracamy na stacje.
Tam mamy jeszcze czas by ogarnąć korki z butelek plastikowych z całego wyjazdu, a także uczesać się porządnie :) Wypijamy dużo wody, według zaleceń i poleceń wydawanych z głośnika/megafona ;)
Wsiadamy do pociągu, a tam zimno :) Klimatyzacja działa na pełnych obrotach. Przed nami kilkugodzinna podróż z dłuższą przerwą w Poznaniu.
Drzwi do Parafii Wniebowzięcia NMP w Szczecinie Dąbie © Tymoteuszka
Wnętrze parafii na Dąbiu © Tymoteuszka
Fragment murów - Szczecin Dąbie © Tymoteuszka
Wysiadamy w Tomaszowie z dużym opóźnieniem, gdyż po drodze mieliśmy nieoczikawne postoje gdzieś w lesie czy polu, ze względu na rozgrzane tory, studzili tory po drodze? Jedziemy na myjkę samoobsługową, aby ten zachodni kurz zmyć z sakw i rowerów, później do domciu :)
W pociągu chłodno, za to w Poznaniu 38* © Tymoteuszka
I to na tym koniec naszego wędrowania na kółkach.
Dziękuje bardzo moejmu dzielnemu Gutkowi za wspaniałe 8 dni spędzone w drodze.
Co prawda ominęliśmy 80 km fragment drogi wzdłuż granicy zachodniej, na rzecz dłuższego pobytu nad morzem, ale co się odwlecze to nie uciecze, prawda?
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 7 Wisełka - Stepnica i nasza nowa strona :)
Wtorek, 25 czerwca 2019 · dodano: 09.07.2019 | Komentarze 3
Aniołek od Gutka :) © Tymoteuszka
Wtorek.
Śniadanie i zbieranie się idzie dziś ociężale. Zanim ruszymy, Darek musi zrobić pewien manewr przy rowerze :)
Startujemy nieco później, bo po 7:00. Szczerze mówiąc, nie chce nam się stąd ruszyć. Przyjazna atmosfera w Wisełce, sprawia że trudno nam wyjechać. Niestety, musimy. Dziś pomkniemy wzdłuż wybrzeż przez Międzywodzie do Dziwnówka, by tam skręcić na południe, w stronę Kamienia Pomorskiego, gdzie zatrzymujemy się na dłuższą chwilkę. Ale zanim to nastąpi chcemy jeszcze pomachać z plaży naszemu morzu ;) Robimy to w mieście Dziwnów.
Zwodzony most w Dziwnowie © Tymoteuszka
Ostatni raz na plaży © Tymoteuszka
Promenadą wzdłuż wybrzeża © Tymoteuszka
W drodze do Kamienia Pomorskiego © Tymoteuszka
Kto ty jesteś? © Tymoteuszka
W Kamieniu Pomorskim zatrzymujemy się przy Katedrze, marinie i na Rynku przed Ratuszem, a później przed basztą zw. Muzeum Kamieni. Na koniec podjeżdżamy do sklepu rowerowego, w celu kupna dętki i opony.
Katedra pw. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Wnętrze Katedry - Kamień Pomorski © Tymoteuszka
Marina w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Przed Urzędem Miejskim w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Muzeum Kamieni w Kamieniu Pomorskim © Tymoteuszka
Opona i dętka kupione © Tymoteuszka
Przed nami Wolin, ale zanim to nastąpi zjeżadżamy na chwilkę na brzeg, nad zatokę, odwiedzamy Sibin i Laskę.
Nad Zatoką Cichą © Tymoteuszka
Przed kościołem pw. Chrystusa Króla w Sibinie © Tymoteuszka
W Lasce :) © Tymoteuszka
W Recławie postanawiamy, że nie podjedziemy do centrum Wolina, gdyż nie mamy ochoty jechać pod prąd, wiatr nam i tak daje popalić odkąd odróciliśmy się na południe. Wystarczą nam fotki z daleka.
Most łączący Wolin z Recławiem © Tymoteuszka
Kościół pw. św. Mikołaja bp w Wolinie © Tymoteuszka
Wolin - Centrum Słowian i Wikingów © Tymoteuszka
Strasznie wietrzna okolica © Tymoteuszka
Z okolic Wolina do mety dzisiejszego dnia, czyli miejscowości Stępnica jedzie się nam bardzo ciężko i powoli. Zmęczenie daje sobie znać. Nie dość, że wiatr w twarz, to jeszcze na tym odcinku nie ma nic, by móc oko zawiesić.
Przymuszamy się do kolejnych krótkich przystanków, by móc zaczerpnąć normalnie powietrza.
Nad rzeczką © Tymoteuszka
W Stepnicy odnajdujemy bardzo szybko naszą kwaterę.
W środku jest przyjemnie chłodno.
Nie mamy ochoty stąd wychodzić, ale niestety musimy, na chwilę.
Udajemy się do Biedronki na zakupy. Kupujemy wszystko co chcemy i z powrotem.
Nie dość, że mamy przytulny pokoik, to jeszcze trafiła nam się: jedna łazienka z prysznicem, druga z wanną i pralką, olbrzymia kuchnia i też taka sama jadalnia z tv. Żyć, nie umierać.
Jest coś koło 15:00. Kąpiemy się, wstawiamy na kuchni szybki obiad....robimy litry herbaty, wstawiamy pranie, które w tym upale wyschnie do wieczora. Na koniec siadamy na wygodnych krzesłach w jadalni przy laptopie, planując ostatni dzień wyprawy.
Udaje nam się też oficjalnie "odpalić" naszą nową stronę, dotyczącą naszego wspólnego podróżowania i nie tylko. Na którą Was serdecznie zapraszamy https://podprad.info/
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 6 Moryń - Chojna i Świnoujście - Uznam - Wisełka
Poniedziałek, 24 czerwca 2019 · dodano: 07.07.2019 | Komentarze 1
dzień 6 poniedziałekDziś jest ten dzień, w którym wstajemy baaaaaaaaaaaaardzo wcześnie, wcześniej niż w poprzednich dniach.
Spowodowane jest to tym, że w Chojnej, do której mamy kilkanaście km chcemy wsiąść do pociągu, który nas podwiezie do Szczecina, tam przesiadka do Świnoujścia.
W ten sposób nadrobimy trochę kilometrów i wiecej czasu spędzimy nad samym morzem, a tego chcieliśmy od samego początku wyprawy, bo przecież w środę kończymy naszą wyprawę. Tak czy siak, musimy odpuścić część szlaku.
Po szybkim śniadaniu, pakowaniu tak szybkim, jak w wojsku, ruszamy.
Po drodze do Chojnej stajemy kilka razy. Podziwiamy wschod słońca i mgły, które wiszą nad wsiami.
Jest pięknie, teren pagórkowaty, jest co robić.
Termometr na liczniku pokazuje tylko 10 stopni ciepła. Zimno.
Wschód słońca w okolicach Morynia © Tymoteuszka
Pojawiają się mgiełki w okolicy © Tymoteuszka
Biały welon nad wsią © Tymoteuszka
W Chojnej mamy trochę więcej czasu niż się spodziewaliśmy, pedałowaliśmy tu jak poparzeni :)
I dobrze.
Chojna - ruiny kaplicy św. Gertrudy © Tymoteuszka
Chojna - Brama Świecka © Tymoteuszka
Chojna - Ratusz © Tymoteuszka
Chojna - kościół pw. NMP © Tymoteuszka
Chojna - Brama Barnkowska © Tymoteuszka
Podjezdżamy na dworzec i pakujemy się do pociągu.
Tu przymyka nam się oko, bo przecież kto normalny wstaje ok. 4:00?
Na stacji Chojna wsiadamy do pociągu, byle jakiego ;) © Tymoteuszka
W Szczecinie mamy bodajze 40 minut na przesiadkę. Czy zdążymy odwiedzić centrum, Stare Miasto?
Wychodząc z pociągu i peronu już wiemy, że nie.
Tu trwają remonty. Przejście z peronu na peron trwa zbyt długo. Kto wymyślił schody na stacji głównej w dużym mieście?
Gdzie tu pochylnie, gdzie windy? Przecież trzeba brać pod uwagę niepełnosprawnego czy też kobietę z dzieckiem w wózku, albo rowerzystę z sakwami?
W Świnoujściu wysiadamy i pakujemy się wprost na prom, który na nas czeka :)
Płyniemy. A ja zapomniałam jak to jest ;) Nie buja, to najważniejsze. Mija chwila, kiedy to znajdujemy się po drugiej stronie rzeki.
Wysiadamy w Świnoujściu prosto na prom © Tymoteuszka
Szukamy Informacji Turytsycznej, w której to pobieramy bezpłatne mapy okolicy. Chodzi nam o wsype Uznam w głównej częsci.
Dostajemy. Ale wpierw rzuca nam się nie uprzejmość ludzi, których tu spotykamy.
Dziwnie na nas się patrzą, mają pretensje, nie wiadomo dlaczego, inni wchodzą nam pod koła, mimo tego, że stoimy w miejscu.
Jesteśmy niewidoczni?
Rowerzyści nie odpowiadają na powitanie, czy to po Polsku, czy po Niemiecku.
Dziwny region Polski, zupełnie inny, niż ten na południu. Tam wszysycy nas zaczepiali witajac się z nami, a my z nimi.
Tutaj jest zupełnie inaczej. Nawet nie umieją się usmiechnąć. A to takie proste.
Świnoujście - Plac Wolności © Tymoteuszka
Na Placu Wolności w Świnoujściu © Tymoteuszka
Kościół pw. Matki Bożej Gwiazdy Morza w Świnoujściu © Tymoteuszka
Wnętrze parafii Stella Maris - Świnoujście © Tymoteuszka
Darmowa mapa z IT trochę jest dziwna, trochę oszukuje, nie widac wszystkiego.....tak więc odszukanie słynnego wiatraka na plaży graniczy z cudem.
Nie ma żadnego drogowskazu, a przecież to atrakcja turytsyczna..... Dziwne. W końcu się udaje.
Mamy dość wszystkiego. Schodzi z nas powietrze. Denerwujemy się.
Marina w Świnoujściu © Tymoteuszka
Stawa Młyny - słyny wiatrak w Świnoujściu © Tymoteuszka
Na szczęście dalej jest lepiej, znaczy..........widać normalną drogę, długaprosta wiedzie przez dzielnicę ekskluzywnych budynków dla Vipów, to dzielnica nadmorska, a po środku Promenada.
Ciężko się tędy jedzie, jest dużo ludzi, trzeba mieć oczy w koło głowy.
Trzeba uważać, zwalniać. Ciężko się jedzie.
Na Promenadzie - ekskluzywnej dzielnicy Świnoujścia © Tymoteuszka
Gdy przekraczamy granicę, ukazuje nam się promenada nie wśród budynków, ale w lesie. Jest zdecydowanie lepiej, ale to tylko złudzenie, bo zaraz wjedziemy do Ahlbeck, gdzie witamy się z kolejnymi tłumami Niemieckich turystów, którzy też są dziwni. Znów nikt nam nie odpowiada. Zagladamy tu i tam, podziwiamy tamtejsze wille. Na chwilę wchodzimy na plaże.
Fragment mapy, która nas wspomaga © Tymoteuszka
Albeck - szlak po stronie Niemieckiej © Tymoteuszka
Zabytkowy zegar na Promenadzie w Ahlbeck © Tymoteuszka
Wille po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Willa po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Restaruracja na morzu w Heringsdorf © Tymoteuszka
Po stronie naszych sąsiadów © Tymoteuszka
Mamy dość. Skręcamy.....nie tam, gdzie chcieliśmy.
Słońce sprawia, że nie myslimy tak jak trzeba.
Korygujemy trasę, pojedziemy sobie między jeziorkami, może uda się zobaczyć na drugim jego krańcu pobliski zamek?
Lądujemy w Sallin, wsi na końcu Świata, wsi przykrytą strzechą. Jest klimatyczna. Polecamy. Zamku niestety nie udaje się nam zobaczyć. Pojawia się nasz kochany bruk i chyba jedna wjazdowa droga. Na tą druga jakoś nie chcą wjeżdżać tutejsi kierowcy, dlaczego? Za to my, jedziemy. Okazuje się, że to leśna droga, piaszczysta droga. Coż. Jakie jeszcze niespodzianki przed nami?
Miedzy jeziorami, w stronę Sellin © Tymoteuszka
W centrum Sellin © Tymoteuszka
Wyjazd z Sellin przez las © Tymoteuszka
Kto Ty jesteś? Polak czy Niemiec? ;) © Tymoteuszka
Wracamy. Kierujemy się w stronę Polski, oczywiście inną drogą.
Mijamy kolejną wieś pokrytą strzechą.
Wjeżdżamy na specjalny pas leśny, przeznaczony tylko dla rowerów.
Biegnie on pod górę, jest co robić.
Jest tu całkiem przyjemnie, lepiej niż przy drodze.
W stronę Korswandt, kolejna wioska strzechą kryta © Tymoteuszka
Szlakiem, lasem do Ahlbeck © Tymoteuszka
Mkniemy przez Świnoujście jak opętani, nie chcemy już do tego miasta wracać.
Wjeżdżamy na R10, czyli międzynarodowy szlak rowerowy. To tam, Darek "łapie gumę".
Chwila przerwy.
Zauważyliśmy już nieraz, że nie dość, że jechaliśmy szlakiem Nysa-Odra, to przy okazji jedziemy szlakiem św. Jakuba. Takie dwa w jednym ;)
Awaria za Świnoujściem, na szlaku R10 © Tymoteuszka
Oznaczenia szlaków © Tymoteuszka
Wojewodzką drogą na Międzyzdroje do Wisełki. To tu mamy nocleg. Po wkroczeniu za próg naszego pięknego pokoju, rozpakowywujemy się, robimy to i owo. Później schodzimy na obiadokolacje na dół, a po niej do pobliskiego sklepu.
Najedzeni możemy się teraz wykąpać, wypić litry herbaty, a także poszukać następnego, już ostatniego noclegu podczas tej wyprawy.
Do Grodna mamy bliziutko © Tymoteuszka
W Wolińskim Parku Narodowym dały nam popalic górki © Tymoteuszka
Ok. 18:00 poszliśmy na obiadokolację - Wisełka - to tutaj dziś nocujemy © Tymoteuszka
Rowerki schowane w garażu, najedzeni, napici, umyci, kwatera znaleziona......wszystko już zrobione, zatem...............
Byłoby grzechem nie pójść na spacer, na zachód słońca.
Wisełka leży 1 km od lini brzegowej, spacer jest przyjemny, gdyż idzie się przez cały czas leśna ścieżką......a zachód.............zostawiam Was z nim samych. Delektujcie się.
Zdążyliśmy na piękny zachód slońca © Tymoteuszka
Mogłabym tak stać © Tymoteuszka
Patrzeć się © Tymoteuszka
Medytować.....o zachodzie w Wisełce Gutek chodzi po wodzie © Tymoteuszka
Jest już ciemno, gdy wracamy do pokoju z garścią muszelek :)
Gutek, dzięki, że namówiłeś mnie na nocleg w tym miejscu.
Wisełkę polecamy każdemu, który nie lubi tłumów, ani zgiełku, a kocha ciszę i spokój, tak jak my :)
Na plaży się dzieje © Tymoteuszka
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
Tropikalna wyprawa z Darkiem szlakiem Nysa Odra - dzień 5 Słubice - Moryń
Niedziela, 23 czerwca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 1
Wyjeżdżamy ze Słubic, Ośrodka Sportu © Tymoteuszka
Niedziela.
Bardzo sympatyczna, w połowie Ukraińska obsułga hotelowa zgodizła się na wydanie nam śniadania o 6:00, za co bardzo dziękujemy.
Śniadanie było pyszne i dużo :)
Ruszamy ok. 7:00? Z resztą nie tylko my, inni rowerzyści też korzystają z chłodniejszych poranków i startują zaraz po nas, później skwar jest nie do wytrzymania. Ze Słubic do Frankfurtu i dalej szlakiem na północ.
Takie trasy uwielbiamy, po stronie Niemeickiej © Tymoteuszka
Z punktu widokowego na szlaku Odra-Nysa © Tymoteuszka
Odcinek po stronie Niemieckiej nudny, gdyż prowadzi ponownie po wałach, widać tylko pola kukurydzy i nic więcej. Dobrze, że trafiamy do Lebus. Tam robimy krótką przerwę na telefon, a także rozprostowanie kości. Prakujemy tam, gdzie inni zaparkowali swoje domy na kółkach. Chodzę między tymi domami i trafiam na jeden taki, przed którym to postawiony został wazon z kwiatami. Świetny pomysł, podoba nam się. Nie mogę się oprzeć i robię zdjęcie. Dobrze, że gospodarze jeszcze śpią ;)
Centrum Lebus © Tymoteuszka
Końcowy parking dla kamperów w Lebus © Tymoteuszka
A przed kamperem, kwiaty © Tymoteuszka
Przed Kostrzynem też rozprostowywujemy kości, tym razem wdrapujemy się na wały, gdyż wybraliśmy wariant "po lewej" stronie wałów, to z tej strony mniej wieje, a wiatr cały czas nam dokucza, nie tylko dzisiaj. Po jakimś czasie ukazał nam się bocian, taki Polski akcent, czyż nie prawdaż? ;)
Trzeba rozprostować kości © Tymoteuszka
Bocianek © Tymoteuszka
Gdy wjeżdżamy do Kostrzyna........na drogowskazach pojawia się napis: Stare Miasto, więc go szukamy. Odnaleźliśmy tylko twierdzę Kostrzyn, a gdzie ten Stary? Kręcimy się w kółko i nic.
Okazuje się, że ten Stary jest usytuowany w Twierdzy, trzeba wjechać wgłąb ;)
Po jakimś czasie wjeźdżamy.
Jednak coś nam nie pasuje. Stare Miasto Kostrzyn jest..................w ruinie.
Przygnębiający widok. Jednocześnie coś niesamowitego i niepowtarzalnego.
Można tu spotkać nazwy ulic, są ruiny zamku, kościoła, ratusza, bastiony, a także pusty plac.
Jeśli będziecie mieć okazję bycia w tym mieście, koniecznie zajrzyjcie na Stare Miasto.
Widoczna twierdza Kostrzyn © Tymoteuszka
Brama Berlińska w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka
Przy Bastionie Filip © Tymoteuszka
Ruiny kościoła w Starym Kostrzyniu © Tymoteuszka
Plac ratuszowy w Starym Kostrzyniu i ruiny zamku © Tymoteuszka
W tutejszym McDonaldsie robimy przerwę na kawę, spać nam się chce. Nie dziwimy się z drugiej strony, gdyż codzienne wstawanie o 4:00 wymaga pewnej determinacji i wysiłku z naszej strony. Organzim domaga się jej.
Elemelek się przysiadł © Tymoteuszka
W Kostrzyniu skorzystaliśmy z mostu na druga stronę rzeki, rzek....jedziemy teraz po Polskiej ziemi.
W Dąbroszynie przystajemy przy kościele i dworku.
Później skręcamy na drogę wojewódzką, która doprowadzi nas do Sarbinowa.
Jak się okaże, to kolejna droga przez mękę. Znów mamy przyjemność telepać się po kocich łbach.
Początkowo chyba prowadzi ona przez las, zatem kaszenia komarów mamy gratis, jadąc pod górę, wolniej nie da się od nich uciec.
Dąbroszyn - Kościół z XII w. i zniszczony dwór © Tymoteuszka
Do Sarbinowa © Tymoteuszka
Gdy widzimy znak miejscowości bardzo chętnie przystajemy, robimy fotkę.
Tu wpadam na genialny pomysł.
Jest pole, a na nim rosna warzywa.
Zrywamy kilka ziemniaków i buraków - ugotujemy zupkę, będzie wyżerka :)
Wszystkie gzrechy biorę na moje barki, bo to mój pomysł. Ja będę się smażyć w piekle.
W Sarbinowie © Tymoteuszka
W Chwarszczanach podjeżdżamy pod kaplicę Templariuszy, a w Boleszkowicach na skwerze przy kościele robimy owocowy popas.
Strasznie chce się pić, zatem pomarańcze to genialny pomysł.
Kaplica Templariuszy pw. św. Stanisława w Chwarszczanach © Tymoteuszka
Wnętrze kaplicy Templariuszy © Tymoteuszka
W parku koło kościoła w Boleszkowicach czas na przerwę © Tymoteuszka
Do Mieszkowic prowadzi idealna droga dla rowerów, a sama miejscowość mnie oczarowała.
Mała, przytulny główny plac, na którym dużo zieleni, no i kościół, jego wnętrze, takie inne, jakby ewangelickie....lubię takie.
Piękna ddr-ka © Tymoteuszka
W oddali Mieszkowice © Tymoteuszka
Plac Wolność w Mieszkowicach © Tymoteuszka
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego - Mieszkowice © Tymoteuszka
Kwiaty naszykowane do sypania © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Mieszkowicach © Tymoteuszka
Pięknie tutaj © Tymoteuszka
Wnętrze mnie zachwyciło - Mieszkowice © Tymoteuszka
W kruchcie kościoła - Mieszkowice © Tymoteuszka
W Moryniu szukamy ulicy, na której stoi nasze agro.....coś nam nie wychodzi....ale przynajmniej zerknęliśmy na jezioro ;)
Po wypakowaniu się, jedziemy do centrum w poszukiwaniu czynnego sklepu spozywczego.
Z racji, że dziś niedziela, kiepsko to nam wychodzi, oprócz czynnej lodziarni i punktu lotto, oraz stacji benzynowej wszystko zamknięte. Marchewki do zupy dziś nie kupimy, za to rosołki już mamy :) Na chwilę wpadamy do lodziarni, w której lody są.....słodkie i zimne :) Później wracamy do tymczasowego domu.
Drzewo w Moryniu © Tymoteuszka
Nad Jeziorem Morzyckim w Moryniu © Tymoteuszka
Drzwi kościoła pw. św. Ducha w Moryniu © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Moryniu © Tymoteuszka
Na Rynku w Moryniu © Tymoteuszka
Moryński Rynek © Tymoteuszka
W lodziarni - Moryń © Tymoteuszka
Agro w Moryniu nie zachwyca. Wygląda jak wielki pokój z aneksem dla pracowników. Pod prysznicem pająki i pajęczyny.
Czy ktoś kiedyś tutaj sprzątał? Albo wie jak to się robi? Jak nie, to chętnie go nauczę, oczywiście nie za darmo. Cholera jasna, jak tak można, gościu się nie wstydzi tego syfu?
Pech chciał, że we wsi wyłączyli prąd.............póxniej przestała lecieć wod z kranu.
Dobrze, że przed wyjazdem do sklepu zrobiliśmy po kubku herbaty, jest się co napić.
Zupy nie ugotujemy? OK. Nie mamy chleba, ale mamy jeszcze pomidory.........ups.
Na szczęście po jakiejś godzinie włączyli prąd, lodówka zaczęła chodzić, wstawiamy wodę na zupę, będzie zupa, jest zupa.
Jest i herbata, dużo herbaty. Pić się chce.
Wskakujemy szybko pod prysznic. Kto wie, może za pół godziny znów wyłączą?
Ugotowaliśmy zupę na kolacje z tego, co mieliśmy :) Pycha. © Tymoteuszka
Na koniec dnia układamy trasę na jutro, zaklepujemy też kolejną kwaterę..........
Ciekawe co przyniesie następny dzień?
Oby było wszystko dobrze, oby.
Zapraszam na dalszy ciąg opowieści z wyprawy.
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace, nad brzegami