Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 16026.00 km (w terenie 1088.00 km; 6.79%) |
Czas w ruchu: | 788:47 |
Średnia prędkość: | 16.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1553 m |
Suma kalorii: | 2278 kcal |
Liczba aktywności: | 232 |
Średnio na aktywność: | 69.08 km i 4h 24m |
Więcej statystyk |
- DST 106.00km
- Czas 06:24
- VAVG 16.56km/h
- VMAX 44.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa w góry z Darkiem - dzień 5 - Busko-Zdrój i okolice
Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 30.08.2018 | Komentarze 1
Z rana ewakuacja na camping Loch Nes k. Buska Zdroju.Niestety i tutaj odprawiają nas z kwitkiem, nie mamy zarezerwowanego miejsca. Na szczęście 700 metrów dalej jest drugi camping, camping Gacki. Tam znjadujemy dla siebie miejsce.
To miejsce ma roczek, nie ma go na mapie.
Jest bardzo czyste, przyjemne, zadbane i wszystko na nim jest z głową poukładane :) Ma ręce i nogi.
Pani właścicielka przez telefon informuje nas, że ciepła woda pod przysznicem jest tylko wtedy, gdy świeci słońce?
Co to oznacza? Dowiemy się później.
Na campingu Gacki pranie się suszy ;) © Tymoteuszka
Najpierw jemy śniadanie, i jedziemy rowerami do Buska Zdroju, by zakupić mapy okolicy, bo tych nie mamy.
Miasteczko zaskakuje pozytywnie.
Jeszcze na rogatkach Gacków natykamy się na czaszki, podwójne :)
A białe krzyże czy kapliczki, jak się później okaze są tu na porzadku dziennym, widać je z daleka.
Czasami z Darkiem zadajemy sobie pytanie: będzie czy nie będzie czaszki?
Camp. Gacki - tu fajnie jest © Tymoteuszka
Czaszka nr. 1 © Tymoteuszka
Czaszka nr.2 © Tymoteuszka
Zwiedzanie Buska tochę nam zajmuje czasu, miasteczko jest bardzo przytulne.
W sam raz na weekendowy spacer, na przejażdżkę :)
Bardzo dużo tu zieleni, ogromny Park Zdrojowy, deptaki. Jest na czym oko zawiesić.
Tu zjadamy obiad, obiad u Krzyśka :)
Po środku deptaka w Busku-Zdrój © Tymoteuszka
Busko-Zdrój - na deptaku © Tymoteuszka
Synagoga w Busku -Zdrój © Tymoteuszka
Na Ponidziańskim szlaku w Busku -Zdrój © Tymoteuszka
Busko-Zdrój - 2 czaszki przy kościele św. Leonarda © Tymoteuszka
Busko-Zdrój - kościół św. Leonarda © Tymoteuszka
W Parku Zdrojowym w Busku-Zdrój © Tymoteuszka
W Parku Zdrojowym - Busko-Zdrój © Tymoteuszka
Busko-Zdrój - przed kaplicą św. Anny © Tymoteuszka
Busko-Zdrój - wnętrze kaplicy św. Anny © Tymoteuszka
Opuszczamy miasteczko, jedziemy teraz w kierunku Szczaworyżu, Stopnicy i Solca-Zdrój.
Po drodze zbierając niespodzianki.
W tym miejscu miał być dworek? © Tymoteuszka
Szczaworyż - kościół z 1630r. © Tymoteuszka
Czasem musimy się przebijać polnymi drogami © Tymoteuszka
W sadzie wiśniowym © Tymoteuszka
W wąwozie © Tymoteuszka
Kąty Stare Folwarki - klasztor z 1639r. © Tymoteuszka
Czaszka na terenie klasztoru w Kątach S.F. © Tymoteuszka
W Stopnicy przed kościołem © Tymoteuszka
Stopnica - przed ołtarzem © Tymoteuszka
Klucz w stopnickim kościele © Tymoteuszka
Odbudowany zamek w Stopnicy © Tymoteuszka
Solec-Zdrój © Tymoteuszka
W Solcu-Zdrój © Tymoteuszka
Kolejna willa w Solcu-Zdrój © Tymoteuszka
W Parku Zdrojowym - Solec-Zdrój © Tymoteuszka
Solec-Zdrój niczym nas nie zaciekawił, zaniedbane, opuszczone miasteczko.
Jedziemy teraz w kierunku Chotelu Czerwonego i Wiślicy.
Ogladamy, zwiedzamy co się da.
Gdzieś po drodze © Tymoteuszka
Chotel Czerwony - z głównej drogi © Tymoteuszka
Chotel Czerwony też znajduje się na Szlaku © Tymoteuszka
Przed kościołem z 1440-50r. w Chotelu Czerwonym © Tymoteuszka
Widok © Tymoteuszka
Przed wejściem do kościoła w Gorysławicach k. Wiślicy © Tymoteuszka
Gorysławice - gotycki kościół z 1535 r. pw. św. Wawrzyńca © Tymoteuszka
Gorysławice - w murze kościoła © Tymoteuszka
Wiślica - widok z rynku na Bazylikę kolegiacką © Tymoteuszka
Na szlaku w Wiślicy © Tymoteuszka
Wiślica - wnętrze bazyliki © Tymoteuszka
Wiślica - ołtarz główny © Tymoteuszka
Dom Długosza w Wiślicy © Tymoteuszka
Pora na Jurków i Starą Zagość.
Dzień mija bardzo szybko, a i trasa nie była krótka.
Jurków - w kościele z 1875r. © Tymoteuszka
Nad wodą © Tymoteuszka
Stara Zagość - przed kosciołem z XII-XIV w. © Tymoteuszka
Czaszka na pożegnanie dnia - ze słońcem na twarzy © Tymoteuszka
Jutro kolejny dzień zwiedzania Ponidzia.
Niestety, na campingu woda pod prysznicem zimna.
Może jutro, gdy zaplanujemy wycieczkę nieco krótszą i przyjedziemy wcześniej....wykąpiemy się w ciepłej?
To dopiero jutro.
Kategoria czaszki, drewniane, nad brzegami, niezwykłe, świętokrzyskie, w towarzystwie, z "Amuletem"
- DST 47.00km
- Czas 03:00
- VAVG 15.67km/h
- VMAX 48.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa w góry z Darkiem - dzień 4 - okolice Czchowa
Środa, 15 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 4
Dziś mamy święto.Od rana pada. Nie mamy szczęścia do łemków, ale mam nadzieję, że ich nie odpuścimy i zawitamy nastęnym razem. Kiedy? To się okaże. Jak nie za rok, to może dwa?
Startujemy samochodami w inne miejsce, tam gdzie nie pada, czyli na północ.
Z mapy wynika, że w okolicach Jeziora Czchowskiego jest kilka miejsc, w których mozemy się zatrzymać. Campingi na mapie istnieją. Niestety, w realu nie. Tzn. są tam jakieś pola, domki, ale najzwyczajniej na świecie tam nas nie chcą, gdyż nie ma możliwości zaparkowania samochodu. Miny mamy nietęgie. Nie dość, że nie mamy miejsca wypadowego, to jeszcze mamy pół dnia w plecy.
Widoki za mgłą © Tymoteuszka
Parkujemy pod zamkiem Tropsztyn. Biorę termos z herbatą i kanapki, idziemy obradować na pobliską ławkę.
Darek włącza internet, trwają poszukiwania. W pewnym momencie otworzył stronę poświęconą carawaningowi....trafiony :)
Camping jest usytuowany nad pobliskim jeziorem, w okolicach Jurkowa.
Ruiny zamku Tropsztyn © Tymoteuszka
Camping Chorwacja, okazał się drogim miejscem, z wszelakimi udogodnieniami. Cena porównywalna do niejednej agroturystyki. Szok.
Po co nam takie udogodnienia, które są nam zbędne, potrzebujemy się tylko wykąpać, podłączyć do prądu, by zagotować wodę, przenocować. Wszystko.
Żadne baseny, tężnie, ani gry, nawet kąpiel w jeziorze nas nie interesuje.
Pora wystartować ;) © Tymoteuszka
Po ogarnięciu się na miejscu, po 13:00 jak wskazuje zegarek startujemy na rowerową wycieczkę po okolicy. Wiele wariantów nie ma, za mało tu bocznych dróg, krajówką nie mamy ochoty jeździć, żadna to przyjemność.
Zatem odwiedzimy najpierw Czchów, później obierzemy kierunek do Iwkowej, następnie przez Wojakową do Tymowej, po czym zajrzymy do Lipnicy Murowanej.
Baszta zamku w Czchowie © Tymoteuszka
Czchów - wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Jeszcze nie wiemy, ale czeka nas wspinka na Iwkową © Tymoteuszka
Widoki z okolic Kwaśniówki © Tymoteuszka
Kolejny punkt widokowy w okolicach Kwaśniówki © Tymoteuszka
W drodze do Iwkowej © Tymoteuszka
Kolejny piękny widoczek © Tymoteuszka
Iwkowa - kościół Nawiedzenia NMP z XV w. © Tymoteuszka
Droga w kierunku Tymowej strasznie się wije © Tymoteuszka
Wojakowa - kościół pw. Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Wojakowej © Tymoteuszka
Widoki są cudne © Tymoteuszka
Rajbrot - kościół pw. NMP © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Rajbrocie © Tymoteuszka
Kiedy osiągamy Lipnicę, dostajemy jakiegoś bzika. Dlaczego? Tego nie wie nikt.
Jak się później okaże, to Bzika, a raczej pozytywnego szoku doznajemy na starym cmentarzu. To tutaj znajdujemy aż 33 czaszki.
Nie wiecie, jacy byliśmy uradowani. Od razu o tym fakcie powiadomiłam naszą koleżankę, Elę - Niradharę :)
Uradowani w Lipnicy Murowanej © Tymoteuszka
Na lipnickim rynku © Tymoteuszka
Wielkie dzwony w Lipnicy Murowanej © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - na szlaku św. Szymona © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - na terenie starego cmentarza, na którym stoi drewniany kosciółek wpisany na Światową listę Unesco © Tymoteuszka
W Lipnicy Murowanej znajdujemy 33 czaszki, na cmentrazu z kościołem św. Leonarda.
Przed kościółkiem św. Leonarda w Lipnicy, to w tym miejscu znaleźliśmy 33 czaszki © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.1 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.2 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.3 © Tymoteuszka
Wnętrze kościółka św. Leonarda © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.4 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.5 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.6,7,8 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - czaszka nr.9 © Tymoteuszka
Lipnica Murowana - przed domem św. Urszuli i bł. Marii Teresy Ledóchowskich © Tymoteuszka
Kolejna czaszka w dzisiejszym dniu © Tymoteuszka
Wyjeżdżając z Lipnicy musimy się trochę pomęczyć, podjazdom nie widać końca.
Zatrzymujemy się jeszcze w kilku ciekawych miejscach.
Gdy krzątamy się na campingu zaczynają gromadzić się ciemne chmury. Znikąd pojawia się też deszczowa chmura, która przegania nas do samochodu. Musimy przeczekać.
Zdarzają się i takie podjazdy, nie ma co marudzić, tylko jechać © Tymoteuszka
Rupieciarnia na czyimś podwórku © Tymoteuszka
Tymowa - kościół pw. Mikołaja Biskupa © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Tymowej © Tymoteuszka
Jurków - kościół pw. Przemienienia Pańskiego i Miłosierdzia Bożego © Tymoteuszka
Chmury kołdunią się nad campingiem Chorwacja © Tymoteuszka
Co za dzień. Pranie wyschnie?
W samochodzie ustalamy plan na jutro. Decydujemy się na wyjazd z tego drogiego campingu, części mapy tej okolicy brak, drogą krajową nie mamy ochoty się poruszać. Najlepiej będzie, kiedy się jutro stąd ewakuujemy. Gdzie? Dowiecie się w nastepnej części opisu wyprawy. Zapraszam do czytania :)
Kategoria góry, niezwykłe, w towarzystwie, nad brzegami, z "Amuletem"
- DST 62.00km
- Czas 03:22
- VAVG 18.42km/h
- VMAX 38.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa w góry z Darkiem - dzień 3 - okolice Satrego Sącza i Łemkowszczyzna
Wtorek, 14 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 6
Dziś ma być czysto do południa. Po południu zapowiadają w tej okolicy opady i burze, a w górach to nie są przelewki. Bierzemy to głęboko do serca i planujemy tak trasę, by wrócić koło południa. Wybieramy się dziś w kierunku Starego Sącza. Tam jeszcze nas nie było.Wpierw kierujemy się na Łącko, innej drogi tu nie ma.
Miasteczko nie robi na nas specjalnego wrazenia, jednak na chwilę zaglądamy do kościoła.
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Łącku © Tymoteuszka
Jedziemy drogą wojewódzką, jednak na wysokości Jazowiska postanawiamy wybrać drogę mniej ruchliwą, mianowicie znajdującą się na drugim brzegu Dunajca. Skręcamy w prawy, przejeżdżamy przez most na Dunajcu poczym skręcamy w lewo.
W stronę Starego Sącza © Tymoteuszka
Droga jest dużo węższa, mniej ruchliwa, powiedziałabym, że nawet wcale, gdyż stoi przy niej zakaz wjazdu. Ciekawe dlaczego.
Najciekawsze jest to, że pnie się ostro w górę.
Mimo wcześniejszej pory dnia, robi nam się bardzo gorąco.
Jesteśmy zmuszeni zsiąść z rowerów i podprowadzić je kawałek pod górę. Ciężko. Drogowcy robią porządki po wcześniejszych ulewach.
Na podjeździe na wysokości Jazowisko © Tymoteuszka
Wspaniałe widoki © Tymoteuszka
W Gołkowicach robimy krótką przerwę, drewniany kościółek jest otwarty. Warto do niego wejść.
W środku ksiądz przyozdabia go do jutrzejszego święta.
Gawędzimy z nim chwilę.
Kościół pw. św. Antoniego w Gołkowicach Górnych © Tymoteuszka
Gołkowice Górne - wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Długa prosta i osiągamy Stary Sącz.
Odwiedzamy kościół, Rynek, klasztor - 2 czaszki, źródełko.
Miasteczko ciekawe, jest tu co zwiedzać, tylko te szpecące samochody na Rynku jego czar psują. Dlaczego na Rynku utworzono wielki parking? Niewiem. Paskudnie to wygląda.
Stary Sącz - wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Rynek w Starym Sączu © Tymoteuszka
Stary Sącz - brama klasztoru ss. Klarysek © Tymoteuszka
Stary Sącz - czaszka na ścianie klasztoru © Tymoteuszka
Stary Sącz - druga czaszka na ścianie klasztoru © Tymoteuszka
Dziedziniec klasztoru w Starym Sączu © Tymoteuszka
Brama w Starym Sączu © Tymoteuszka
Stary Sącz - źrodełko św. Kingi © Tymoteuszka
Nie od dziś wiadomo, że prawdziwy rowerzysta nie wraca tą samą drogą.
I my także tego nie robimy.
Jedziemy teraz w kierunku mostu na Drodze Wojewódzkiej 969, zaskakuje nas DDR-ka. Piękna, szeroka, ciągnaca się aż za most. Szok.
DDR-ka w stronę mostu i Podegrodzia © Tymoteuszka
Przez Podegrodzie wracamy do Wietrznic, oglądając takie oto widoki.
Na chwilę zatrzymujemy się na stacji, na kawę, by zajrzeć na radary. Czy coś się w okolicy nie dzieje złego, gdyż pojawiają sie dziwne chmury zza gór.
W górach © Tymoteuszka
Na szczęście po drodze nic nas nie dorwało.
Na miejscu wskakujemy pod prysznic i idziemy do stołówki na obiad.
Po obiedzie, w ramach jakiegoś obozu kajakowego dostajemy gratis po małym kawałku tiramisu :)
Dziękujemy.
Tor kajakarstwa górskiego Wietrznice © Tymoteuszka
Na campingu Wietrznice zaraz zacznie lać i grzmieć. Turyści już wyjechali. © Tymoteuszka
Po obiedzie zaczyna się to, co przewidywała prognoza. Błyska się, grzmi, później leje.
Na szybciutko obieramy kierunek, jedziemy w inne miejsce. Mamy nadzieję, że tam nie będzie padać?
Wybieramy przejazd samochodami nad jezioro Klimkówka. Do łemków :)
Tu niespodzianka pod postacią nieistniejącego już campingu oaza. Szukamy dalej.
Trafiamy na czynny Słoneczna Polana.
Jak się okazuje i tu się kałduni, zapowiadane są deszcze i burze.
Cóż. Pogoda nie zachęca na rowerowe wycieczki.
Po zapoznaniu się z terenem campingowym, obejściu jego, decydujemy się na wyjazd autem po okolicy.
Jedziemy w poszukiwaniu cerkiewek łemkowskich.
Z grubsza kierujemy się na Wysową-Zdrój, do Wysowej jak i z powrotem zbieramy po kilka cerkiew drewnianych.
Kaplica cmentarna w Uściu Gorlickim © Tymoteuszka
Uście Gorlickie - cmentarz wojenny © Tymoteuszka
Uście Gorlickie - cerkiew św. Pareskiewy © Tymoteuszka
Wysowa-Zdrój - kościół pw. NMP Wniebowziętej © Tymoteuszka
Wysowa-Zdrój - wnętrze kościoła © Tymoteuszka
Wysowa-Zdrój - cerkiew prawosławna św. Michała Archanioła © Tymoteuszka
Wypędzonym z Łemkowszczyzny © Tymoteuszka
Na Szlaku w Wysowej © Tymoteuszka
Basen w Wysowej-Zdrój © Tymoteuszka
W Parku Zdrokowym - Wysowa-Zdrój © Tymoteuszka
Kiedy jesteśmy w Parku Zdrojowym zaczyna coraz śmielej grzmieć.
W drodze powrotnej zaczyna padać, a w Kwiatoniu już leje.
Hańczowa - cerkiew prawosławna Opieki Bogurodzicy © Tymoteuszka
Skwirtne - cerkiew św. Kosmy i Damiana © Tymoteuszka
Kwiatoń - cerkiew grekokatolicka pw. św. Pareskewy © Tymoteuszka
Kwiatoń - cerkiew prawosławna pw. św. Pareskiewy © Tymoteuszka
W Uściu Gorlickim stajemy przy markecie, kupujemy najpotrzebniejsze produkty, bo jutro mamy święto i może być tak, że będzie wszystko pozamykane.
Nie chce się wypogodzić. Wieczorem w samochodzie radzimy co począć dalej. Jakieś plany...Postanawiamy ponownie zmienić lokalizację, tylko na jaką? To się okaże jutro :)
Na campingu "Słoneczna Przystań k. Klimkówki © Tymoteuszka
Kategoria niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", drewniane, góry, małopolska, nad brzegami
- DST 66.00km
- Czas 04:18
- VAVG 15.35km/h
- VMAX 43.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa w góry z Darkiem - dzień 2 - Pieniny + spływ kajakowy
Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 · dodano: 23.08.2018 | Komentarze 7
Podjechaliśmy na metę naszego spływu kajakowego © Tymoteuszka
Wczesna pobudka, śniadanie, kawa, toaleta.
Herbata ląduje w termosie, a później w plecaku.
Rowerki gotowe do jazdy. Dziś podążamy w kierunku Szczawnicy, to tam mamy zbiórkę o 10:00.
Podjeżdżamy pod garaż, uzgadniamy z szefową reguły zostawienia rowerków pod jej opieką ;)
Zostawiamy także rzeczy niepotrzebne nam na spływie. Niezbędne zabieramy ze sobą, pakujemy do specjalnej plastikowej beczułki i oczekujemy na Pana z busem, ktory to nas i innych podwiezie na starty naszych spływów.
My i jeszcze dwie osoby podwozone są do Sromowców, reszta wysiada w Niedzicy.
Przed wejściem do kajaka pneumatycznego dostajemy instruktaż, kamizelki i kaski na głowę.
Wsiadamy i odpływamy.
Jest bosko, podoba mi się, Darkowi także.
Zanim opanowywujemy kajak, mija trochę czasu.
Gdy rzeka płynie spokojnie jest lajtowo, można się opalać.
Kiedy rzeka przyspiesza, pojawiają się kamienie, skręca - zaczyna się zabawa :)
Śmiechu co niemiara. Jest co robić.
Musimy trzymać bezpieczną odległość od tratw, pontony nas wyprzedzają.
W połowie spływu jesteśmy już cali mokrzy.
Najgorsze jest to, że nie mamy nic na zmianę.
Ani majtek, ani gaci z pampersem. Ups.
Zabawa na rzece mija bardzo szybko.
W Szczawnicy trzeba zacumować. Pojawiają się drobne problemy, ale jakoś dobijamy do brzegu.
W efekcie Darek moczy dodatkowo buty, by dokładnie dobić do brzegu.
Kiedy jesteśmy już na lądzie, idziemy coś zjeść. Na pobliską ławkę.
Herbata nas rozgrzewa - i dobrze. Słońce dogrzewa nasze tyły - i dobrze.
Pakujemy rzeczy do plecaków, zabieramy rowery i jedziemy, może podczas jazdy szybciej się osuszymy?
Najpierw obieramy kierunek na Sewerynówkę.
Nie jest łatwo, bo to nieustanny podjazd.
Ale jakie widoki....
Wspinamy się na Sewerynówkę © Tymoteuszka
Nad Wodospadem Zaskalnik © Tymoteuszka
Kaplica na Sewerynówce © Tymoteuszka
Informacja turystyczna © Tymoteuszka
Wnętrze kaplicy na Sewerynówce © Tymoteuszka
Nieco później odbijamy na koniec świata.
Tym razem na wschód. Kierunek Rezerwat Biała Woda.
Pięknie tutaj.
W Rezerwacie Biała Woda © Tymoteuszka
W Rezerwacie Biała Woda, pewnie za tym laskiem widać Słowację © Tymoteuszka
Gdzie drwale rąbią, tam wióry lecą ;) © Tymoteuszka
Skałki w Rez. Biała Woda © Tymoteuszka
Niestety, czas nieubłaganie mija, a my musimy kierować się już na camping.
Jeszcze kilka zdjęć z parku i promenady Szczawnicy.
W Szczawnicy © Tymoteuszka
Szczawnica, rzeka i Promenada © Tymoteuszka
Na Promenadzie w Szczawnicy © Tymoteuszka
I lecim dalej.
Na rogatkach Krościenka kątem oka coś zauważam. Jest to teren kirkutu.
Zatrzymujemy się tutaj na chwilę. Robimy kilka zdjęć.
Jedziemy w stronę campingu Wietrzychowice © Tymoteuszka
W Krościenku n. Dunajcem © Tymoteuszka
Na terenie kirkutu - Krościenko n. Dunajcem © Tymoteuszka
W Krościenku n. Dunajcem © Tymoteuszka
Coraz bliżej mety © Tymoteuszka
Gdy docieramy do campingu Wietrznice, robi się powoli ciemno.
Zatem planujemy na szybko trasę na jutrzejszy dzień.
Jednak musimy wziąć pod uwagę to, że na jutro prognozowane są opady deszczu i burze.
Pożyjemy, zobaczymy, do jutra.
Kategoria drewniane, góry, małopolska, nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
- DST 119.00km
- Czas 07:28
- VAVG 15.94km/h
- VMAX 44.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa od Pienin do Ponidzia z Darkiem - dzień 1
Niedziela, 12 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 5
W stronę Przełomu Dunajca © Tymoteuszka
Niedziela. To jest ten dzień, w którym zaczynamy z Darkiem kolejną naszą rowerową wyprawę, choć dojazd na miejsce będzie pokonywany samochodami. Kierunek okolice Łącka, camping nad Dunajcem. Kiedy jestem gdzieś pod Kielcami dostaję wiadomość.
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na parkingu. To wiadomość od Darka. Nie jest optymistyczna. Awaria. Co teraz, co robić? Męska decyzja. Postanawiamy spotkać się już w górach, nie gdzieś po drodze, to bez sensu.
Camping Wietrznice zaskakuje.
Jest mniejszy niż wydawał się na zdjęciach.
Dużo ludzi, nie ma gdzie zaparkować aut.
Nie ma ograniczeń korzystania z wody, jest stołówka, w kranie gorąca woda, jest prąd.
To wszystko co nam potrzeba.
Na miejscu jestem wcześniej.
Szybkie rozpakowanie się, zrzucenie rowerów z aut i pora rozruszać kości.
Kierunek Niedzica i Zakopane. Choć z tym ostatnim bym się jeszcze wstrzymała, gdyż obawiam się, że będziemy mieli za mało czasu na dojazd i powrót.
Im bliżej Krościenka, tym tłoczniej na jezdni.
Korek. Trzeba go jakoś ominąć. Na szczęście nie musimy w nim stać. Jedziemy dalej, chodnikiem.
Korek przed Krościenkiem n. Dunajcem © Tymoteuszka
Po drodze podziwiamy widoki.
W Szczawnicy kierujemy się drogę wzdłuż Dunajca, utworzoną specjalnie dla pieszych i rowerzystów. Z racji, że dziś niedziela, turystów tu co niemiara. Trzeba się zatrzymywać, zwalniać, uważać.
Turystów bez liku na ścieżce wzdłuż Dunajca © Tymoteuszka
Za Czerwonym Klasztorem przekraczamy Dunajec fikuśną ;) kładką pieszo-rowerową.
W Sromowcach podjeżdżamy pod kościółek, który dziś spełnia rolę galerii.
Sromowce i drewniany kościółek - dziś galeria © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Sromowcach © Tymoteuszka
W Niedzicy wjeżdżamy na wzgórze zamkowe, skąd roztaczają się piękne widoki.
Gorąco, pora uzupełnić zapasy wody, bo uschniemy. W samym miasteczku tłumy, nie podoba mi się to.
Trudno się tu poruszać.
Zamek w Niedzicy z innej strony :) © Tymoteuszka
Na hali © Tymoteuszka
Wracamy drogą po słowackiej stronie. Przez Leśnicę.
Tu zdecydowanie spokojniej.
W Czerwonym Klasztorze zmuszeni pojechać Przełomem Dunajca - innej drogi tutaj nie ma.
Teraz, na spokojnie mamy okazję przyjrzeć się zachowaniom kajakarzy, wodzie, nurtowi itd....bo przecież jutro czeka nas górski spływ kajakowy tym pięknym odcinkiem. Mamy wszelkie obawy, ale cóż. Co będzie to będzie.
W Czerwonym Klasztorze © Tymoteuszka
Wzdłuż Dunajca © Tymoteuszka
Przełomem, raz w cieniu © Tymoteuszka
...raz w słońcu © Tymoteuszka
W drodze powrotnej wjeżdżamy na chwilę w głąb Słowacji, a także pokonujemy ostry podjazd na punkt widokowy w Szczawnicy oraz zatrzymujemy się na chwilkę w Tylmanowej, by uchwycić ostatnie promienie słoneczka.
Wracamy ze Słowacji © Tymoteuszka
Z punktu widokowego w Szczawnicy © Tymoteuszka
W Tylmanowej zachodzi już słońce © Tymoteuszka
Na campingu trochę się ogarniamy, przygotowywujemy kolację i siebie do spania.
Dobranoc.
Jutro kolejny dzień przygód. :)
Pozdrawiamy.
P.S. Dystans łączony z wcześniejszymi moimi krótkimi wyjazdami.
Kategoria małopolska, nad brzegami, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem"
- DST 101.00km
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wschód słońca z Anetą
Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 10.08.2018 | Komentarze 2
Koło wiatraków © Tymoteuszka
Dziś umawiam się z Anetą, nieznajomą ;)
Na starcie już czeka na mnie, dochodzi 4:30.
Nieznajoma Aneta z Anglii, okazuje się znajomą Anetą :)
Znamy się z lat "kościelnych". Ustalamy kierunek.
Wschód słońca koniecznie chcemy obejrzeć i koniecznie chcemy dziś chować się w cieniu, gdyż zapowiada się kolejny gorący dzień.
Powrót do domu planujemy na ok. 11:00.
We mgle © Tymoteuszka
Za wiatrakami © Tymoteuszka
Schowana dynia © Tymoteuszka
Przy polu słonecznikowym © Tymoteuszka
Maliny u kogoś w ogródku © Tymoteuszka
Wychodzi na jaw ;) © Tymoteuszka
Nad wodą © Tymoteuszka
Z mgiełką © Tymoteuszka
Słoneczny dzień © Tymoteuszka
Pod pałacem - Wolbórz © Tymoteuszka
Przed kościołem - Wolbórz © Tymoteuszka
Wóz konny © Tymoteuszka
Pierwsze bociany na dzisiejszej trasie © Tymoteuszka
Folwark © Tymoteuszka
Pod jabłonią © Tymoteuszka
Kolejne gniazdo z bocianami © Tymoteuszka
Na łące © Tymoteuszka
Nad Wolbórką © Tymoteuszka
Jeszcze jedno gniazdo © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła w Będkowie © Tymoteuszka
W cieniu, na ławce w parku w Bedkowie robimy dłuższą przerwę.
Park w Będkowie © Tymoteuszka
Szalona wiewióra © Tymoteuszka
Drewniany koło Będkowa © Tymoteuszka
W Parku ujazdowskim © Tymoteuszka
Robi się nieprzyjemnie gorąco. Na szczęście nie mamy wiele kimlometrów do pokonania, może jakieś 12?
Nad stawami © Tymoteuszka
Budują nową DDR-kę na ul. Grota Roweckiego © Tymoteuszka
Pewnie będzie tu ciąg pieszo-rowerowy z kostki, ale cóż ja na to? ul. Grota Roweckiego © Tymoteuszka
Po rozstaniu, na koniec dokrętka plus jeszcze coś ;)
Kategoria drewniane, zamki i pałace, w towarzystwie, niezwykłe, nad brzegami, łódzkie
- DST 106.00km
- Czas 07:00
- VAVG 15.14km/h
- VMAX 37.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Po ziemii wieluńskiej z Darkiem
Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 31.07.2018 | Komentarze 3
Młyn w Kochlewie © Tymoteuszka
Wyjątkowo bez opisu.
Darek tak ładnie opisał tę wycieczkę, że polecam Jego opis :) wpis amigi
Na Wyżynie Wieluńskiej © Tymoteuszka
Czaszka w okolicach Wielunia © Tymoteuszka
Ruda - neorenesansowy dwór z 1857r. © Tymoteuszka
W Wieluniu © Tymoteuszka
Pod Domem Kultury w Wieluniu © Tymoteuszka
Wieluń i bodajże Straż Miejska © Tymoteuszka
W Wieluniu © Tymoteuszka
Urząd Miasta w Wieluniu © Tymoteuszka
Wieluń © Tymoteuszka
Pod Basztą Prochownia w Wieluniu © Tymoteuszka
Pod Basztą Męczarnia - Wieluń © Tymoteuszka
I oto dowód :) © Tymoteuszka
Na wieluńskim Rynku © Tymoteuszka
Wieluń - tu stał budynek Kolegium Pijaskiego © Tymoteuszka
To w Wieluniu rozpoczęła się wojna © Tymoteuszka
Pod kosciółkiem - Wieluń © Tymoteuszka
Gaszyn k. Wielunia - kościółek z XVI w. © Tymoteuszka
Po drodze natkneliśmy się na cmentarz choleryczny © Tymoteuszka
Widoki cudne © Tymoteuszka
Ożarów - mury barokowego pałacu © Tymoteuszka
Muzeum Wnętrze Dworskich w Ożarowie © Tymoteuszka
Wiatrak k. Ożarowa © Tymoteuszka
Wiezrbie - kosciółek z XVI w. © Tymoteuszka
Wnętrze kosciółka w Wierzbie © Tymoteuszka
Ups, nie pojadę dalej © Tymoteuszka
Popowice - późnogotycki kościółek z ok. 1520r. © Tymoteuszka
Polną drogą, szlakiem rowerowym © Tymoteuszka
Szlakiem rowerowym - okolice Wielunia © Tymoteuszka
Do Źródełka Objawienia - okolice Kałuż w Załęczańskim Parku Krajobrazowym © Tymoteuszka
Przy Źródełku © Tymoteuszka
Żródełko Objawienia © Tymoteuszka
Ołtarz leśny w Dolinie Objawienia © Tymoteuszka
Leśną Drogą Krzyżową © Tymoteuszka
Obiad nad Wartą © Tymoteuszka
Zgubiliśmy się - nad Wartą © Tymoteuszka
Przy Granatowym Źródle © Tymoteuszka
Granatowe Źródło © Tymoteuszka
Lasem, przez piachy © Tymoteuszka
Stado owiec © Tymoteuszka
Tablica informacyjna © Tymoteuszka
Przed wapiennikiem © Tymoteuszka
Działoszyn i jego pałac © Tymoteuszka
Działoszyńska parafia © Tymoteuszka
Na Górę Wiatrakową w Działoszynie © Tymoteuszka
Na Górze Wiatrakowej © Tymoteuszka
Kolejna Droga Krzyżowa obok © Tymoteuszka
Szlakiem w dół © Tymoteuszka
Kwatera na cmentarzu w Działoszynie © Tymoteuszka
Działoszyn - zespół stodół © Tymoteuszka
Koniec piachów, skręcamy na niebieski © Tymoteuszka
Kamion - mini kościółek © Tymoteuszka
Wejscie do kosciółka © Tymoteuszka
Okienko © Tymoteuszka
Ołtarz Główny - Kamion © Tymoteuszka
Mostem drewnianym nad Wartą © Tymoteuszka
W lesie k. Warty Darek znalazł kanie © Tymoteuszka
Kanie na śniadanie, obiad czy kolację? © Tymoteuszka
Wzgórze armatnie w Krzeczowie © Tymoteuszka
Kategoria niezwykłe, nad brzegami, łódzkie, drewniane, czaszki, zamki i pałace, z "Amuletem", w towarzystwie
- DST 77.00km
- Czas 03:54
- VAVG 19.74km/h
- VMAX 41.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Rajd na Orientację z Darkiem "Poszukiwanie drogi do Niepodległości
Niedziela, 17 czerwca 2018 · dodano: 19.06.2018 | Komentarze 4
Plakat rajdu © Tymoteuszka
17 czerwca, to jest ta niedziela, w którą Grupa z Brzezin organizuje Rajd na orientację. W tym roku pod hasłem "Poszukiwanie Drogi do Niepodległości". Jako start i metę, bazę zawodów obrali Stajnie Zielony Konik w Borowej k. Gałkowa, między Koluszkami a Łodzią.
Darka nie trzeba było namawiać.
W bazie zameldował się ok. godziny po mnie.
Do 10:00 mamy czas, na tę godzinę zaplanowany jest start.
Jeszcze przed startem odchaczenie się na liście, pobranie fantów startowych i karty startowej z pytaniami.
Po czym krótki i szybki rozruch, postanawiamy rozprostować kości, jedziemy jakieś 10 km, po asfaltach. Próbuje nowego ułożenia manetek i sprawdzam jak się spisują nowe, większe zębatki.
Jest super, wszystko na swoim miejscu, Bocian jedzie jak szalony.
Pora się zbierać na start.
Szybka toaleta, banan, baton, picie i można jechać, ale najpierw słuchamy co mają do powiedzenia organizatorzy.
Organizatorzy i buro zawodów © Tymoteuszka
Maszyny gotowe, zawodnicy czekają © Tymoteuszka
Oczekiwanie na start. Zawody na orientacje ze Strefą Rowerową Brzeizny © Tymoteuszka
Co niektrózy wybiorą się na trasę rodzinną © Tymoteuszka
Trasy są dwie. Rodzinna na 20 km i mega na 70 km.
Wszystkich Punktów Kontrolnych jest do zdobycia 21.
Oczywiście niezastanawiając się bierzemy wszystko :)
Czyli mega i 21 PK nasze.
Przedmowa końcowa, zaraz dostaniemy mapy © Tymoteuszka
Malujemy część trasy, później zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, ustalimy dalszą drogę.
Mapa z punktami kontrolnymi. Nie było perforatorów, a trzeba było odpowiedzieć na czasami skomplikowane pytania © Tymoteuszka
Karta z pytaniami i odpowiedziami została przekazana na mecie, zatem niestety nie pamiętam tych wszystkich 21 pytań, na które musieliśmy odpowiedzieć by być zakwalifikowanym.....więc wybaczcie, nie napiszę.
Z grubsza pamiętam, że dotyczyły one: ilości okien od strony wschodniej, albo z tyłu pałacu, albo kto błogosławi jakiemuś człowiekowi, jaka data widnieje na pomniku, jaka litera widnieje na kamieniu, data na kapliczce, albo policz łuski wmurowane w ściany kościoła.
2 Punkty Kontrolne były przestawione, czyli nie tam, gdzie były wskazane na mapie, ale udało je się zaliczyć.
Co do policzenia łusek wmurowanych w ściany kościoła, chodziło tu o kościół w Kurowicach, nie wiedziliśmy z początku o jakie łuski chodzi :) Mi chodziły po głowie jakieś rybie łuski, bo kościół kojarzy mi się z rybą ;) Tak naprawdę chodziło o łuski działa....Jest ich sporo, jednak jeden z księży mówi 32 :) Dzięki księże.
Oczywiscie nie obyło się bez szlaku konnego, przejchanie choć odcinka tym szlakiem musiało dzisiaj wchodzić w grę. Było ciężko, ale daliśmy radę. W lasach, na polnych ścieżkach sucho strasznie, aż nie przyjemnie. Kurzyło się spod kół.
Temperatura dziś rosła w zastraszającym tempie. Gorąco.
Na asfaltach Bocian spisywał się bardzo dobrze, jechaliśmy ok. 30km/h, bardzo muszę go pochwalić. Bocianie, chwalę Cię, jesteś niezwodnym rowerem na Świecie. Dałeś dziś czadu.
Co chwila na trasie słyszymy: "Tomaszów!" :) To miłe, nie powiem. Dzięki za doping.
Na trasie meldujemy się z kompletem punktów tuż po 14:00, mimo że koniec rajdu zapowiedziany jest na 16:00.
Od organizatorów dowiadujemy się, że przed nami jest tylko czwórka zawodników z Koluszek (panów) z kompletem punktów, czyli jesteśmy nr. 5 i 6 :) Jak miło.
Zostawiamy karty. Dostajemy zaproszenie na żurek i kiełbaskę z ogniska.
Żurek w zupełności nam wystarcza. Teraz chce się tylko pić.
Termos herbaty znika piorunem.
Później herbata od organizatorów, baton, banan i mamy pełne brzuchy.
Jeszcze chwile spędzone przy zwierzakach i jesteśmy happy :)
Po dotarciu na metę. W stajni Zielony Konik z kucykiem © Tymoteuszka
Miłośniczka kóz i koziołków :) © Tymoteuszka
Pora skorzystać z umywalki, toalety. Jesteśmy brudni od kurzu, strasznie to wygląda. Darek i ja mamy prawe nogi zakrwawione, gdzie żeśmy byli? Nawet nie wiem kiedy i gdzie?
Kiedy już wszyscy są zameldowani na mecie, pojedli, popili, następuje ogłoszenie wyników.
Wręczenie nagród, losowanie.
W końcu każdy coś dostaje.
Po raz kolejny to bardzo miłe. Dziękujemy.
Na poniższym zdjęciu nie widać, ale w mojej paczce niespodziance jest jeszcze dętka 28' :)
Nagrody przywiezione do domu © Tymoteuszka
Dziękujemy organizatorom za wspaniały rajd i prosimy o jeszcze. Do zobaczenia za rok :)
Darku, dzięki za kolejny dzień spędzony na rowerze, tym razem na zawodach. Było bardzo miło. Przepraszam za moje marudy i za to, że czasami za wolno jechałam.
Dzięki. Dobrze, że jesteś :)
Kategoria łódzkie, w towarzystwie, z "Amuletem", zawody
- DST 122.00km
- Teren 50.00km
- Czas 07:00
- VAVG 17.43km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Z gośćmi Śladami Hubala: Spała - Inowłódz - Drzewica - Inowłódz - Spała [*] Smutna to niedziela
Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 14.06.2018 | Komentarze 6
Nowo odsłonięty bunkier w lesie k. Inowłodza © Tymoteuszka
Wczoraj, w sobotę późnym wieczorem, może już nocą....dotarła do nas bardzo smutna wieść.
Obca osoba, bo pokrewieństwa żadnego, ale taka bliska. Za ścianą podwórka.
Dobra, kochana na swój sposób, umiejąca doradzić, objaśnić, pocieszyć, a nawet tupnąć nogą.
Jej śmiech rozwalał pozytywnie, słyszałam go nawet z kilkuset metrów :)
Codziennie wyglądałam, stawałam na palcach, zaglądałam słysząc głos i śmiech.
Raz drzwi były otwarte, raz nie - martwiło mnie to.
Usnęła [*]. SĄSIADKA.
Dziś na nowo, codziennie wyglądam, zaglądam, wspinam się na palce, ale już nie słyszę, nie widzę, zamknięte drzwi.
Bo śpi.
Smutna to dla mnie niedziela.
Rok temu odbyła się pierwsza część wycieczki: "Śladami Hubala".
Na ten rok była zaplanowana druga część.
Goździk, pomysłodawca i realizator zaprosił w większej mierze częstochowian. Ale nie zabrakło także człowieka spod Uniejowa :)
Mariusz także zamówił piękną, słoneczną pogodę.
Niestety, niektórzy nie mogli przybyć w ten rejon Polski tego dnia i na tę godzinę, na start: 9:00 w Spale, (gdzie dotarłam z Domino z Tomaszowa), ale cóż. Za rok trzecia odsłona szlaku Hubala, mam nadzieję :)
Dzisiejsza trasa nieco pokryła się z tą sprzed roku.
Jeszcze w Tomaszowie Domino zmieniał dętkę przy swoim rowerze.
Na początek wszyscy razem pokonaliśmy nowiutki odcinek drogi rowerowej Spała - Inowłódz, tu zobaczyliśmy nieodkryty dotąd bunkier w lesie.
Przy nowej drodze dla rowerów do Inowłodza © Tymoteuszka
Podjechaliśmy na wzgórze, na którym dzielnie stoi "Idzi".
Podczas wycieczki "Szlakiem Hubala", przy Idzim w Inowłodzu © Tymoteuszka
Dolina Pilicy widoczna ze wzgórza © Tymoteuszka
Zajrzeliśmy na chwilkę do Chrześcijańskiego Ośrodka Proem w Zakościelu.
Kierownik ośrodka udostepnił wejście na jego teren. Mogliśmy pobujać się nieco na moście, który prowadzi na wyspę na Pilicy, oraz jednym okiem spjrzeliśmy na piękną, drewnianą willę. Szkoda tylko, że od zewnątrz. Jej wnętrze skrywa prawdziwe zabytki.
W Ośrodku Proem w Zakoscielu - na bujanym moście © Tymoteuszka
Zgraną, 12-osobową ekipą z Częstochowy i nie tylko, w Ośrodku Proem w Zakościelu © Tymoteuszka
Później pieszym szlakiem wzdłuż Pilicy, aż do Mysiakowca, gdzie to przekroczyliśmy Pilicę.
Wycieczka jak talalala. Na moście w Mysiakowcu © Tymoteuszka
My jedziemy na kołach, oni wymiatają wiosłami :) © Tymoteuszka
Slakiem konnym, przez pola i 'grube" piachy turlaliśmy się aż do Anielina. Po drodze wystąpiły kłopoty w nawigacji, za co uczestników przepraszam. Jeden z naszych miał szczęście i zerwał łańcuch.
Żar z nieba się lał.
Tędy żeśmy jechali, tu nie ma drogi, prawdziwe bezdroża... © Tymoteuszka
Przygód kilka....tu zerwany łańcuch na polu © Tymoteuszka
Uffff, odnaleziony, "Szaniec Hubala", wjechaliśmy tu od innej strony, od pola.
Ekipa pod Szańcem Hubala w Anielinie © Tymoteuszka
Przez Poświętne, gdzie to zatrzymaliśmy się przy otwartym sklepie, by napełnić bidony do miejsca, gdzie Hubal miał ostatnią Wigilię.
Tu, gdzie Hubal miał ostatnią Wigilię, pod Poświętnem © Tymoteuszka
Później szutrami i kamiennymi drogami do Drzewicy.
Szutry, to co kocham najbardziej © Tymoteuszka
Na naszej drodze przytrafił się także bruk, zacisnąć zęby i jechać © Tymoteuszka
Stop. Jedzie z daleka © Tymoteuszka
W słońcu, afrykańskie powietrze nie daje za wygraną © Tymoteuszka
W Drzewicy podjechaliśmy na chwilkę pod tor kajakarstwa górskiego oraz do czynnej knajpy, by móc się nieco posilić i odpocząć od skwaru. Po obiedzie za 17 zł na chwilkę pod ruiny zamku.
Drzewica - tor kajakarstwa górskiego © Tymoteuszka
Pod ruinami zamku w Drzewicy © Tymoteuszka
Widzę duchy :) © Tymoteuszka
Widzę więcej duchów :p © Tymoteuszka
Gdy już duchów mielismy dość, wyruszyliśmy w drogę powrotną przez Zameczek i Libiszów.
Libiszów - pod kosciołem © Tymoteuszka
W Inowłodzu kolejna dłuższa przerwa na uzupełnienie zapasów w Synagodze - sklepie, kąpiel w Pilicy oraz zwiedzanie zamku.
Piękna droga dla rowerów się skończyła © Tymoteuszka
W Inowłodzu na przystani © Tymoteuszka
Nad wodą trochę chłodniej © Tymoteuszka
Niektórzy moczą nogi :) © Tymoteuszka
Pora wejść na zamek - Inowłódz © Tymoteuszka
Inowłódz - w zamku © Tymoteuszka
Inowłódz - w zamku © Tymoteuszka
Inowłódz - w zamku © Tymoteuszka
Inowłódz - w zamku © Tymoteuszka
W Inowłodzu na zamku © Tymoteuszka
Przejazd z Inowłodza do Spały to szybki trik tą samą, nowiutką ścieżką.
W Spale rozstaliśmy się z kolegami z Częstochowy.
Domino i ja, pojechaliśmy dalej, do Tomaszowa.
Tu rozstałam się z Dominikiem, który pojechał dalej, do Łodzi, gdzie porzucił swoje auto.
Dzięki wszystkim przybyłym na wycieczkę.
Spędziliśmy bardzo miło czas na jeździe, na pogaduchach, na dawaniu dobrych rad, wskazówek.
Jeszcze raz dzięki. Zapraszam na dalsze, wspólne przejażdżki.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, w towarzystwie, zamki i pałace
- DST 64.50km
- Czas 04:12
- VAVG 15.36km/h
- VMAX 42.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa z Darkiem po Ziemi Kłodzkiej - dzień 4 - okolice Paczkowa i Czechy
Niedziela, 3 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 2
Niedziela. Dzień wyjazdowy. Szybkie pakowanie.Mamy czas do południa. Dziś znów zapowiadają burze i opady, z tym że trochę wcześniej niż dotąd.
Nie chcemy mieć z nimi do czynienia, więc układamy tak trasę, by móc szybko uciec.
Pokręcimy się troszkę po Paczkowie oraz przekroczymy granicę państwa, by zwiedzić pobliski Javornik.
Poniższe obrazy przedstawią Wam, co udało nam się zobaczyć w drodze.
W zamknięciu © Tymoteuszka
Dwór w Paczkowie © Tymoteuszka
Przed Muzeum Gazownictwa w Paczkowie © Tymoteuszka
Muzeum Gazownictwa - Paczków © Tymoteuszka
Jedna z baszt w Paczkowie © Tymoteuszka
Na Rynku - Paczków © Tymoteuszka
Brama i mur - Paczków © Tymoteuszka
Uliczka Starego Miasta - Paczków © Tymoteuszka
Kościół w Paczkowie © Tymoteuszka
Wnętrze kościoła z góry - wejście przez wieżę © Tymoteuszka
Ratusz paczkowski © Tymoteuszka
Przez bramę - Paczków © Tymoteuszka
Mur w Paczkowie © Tymoteuszka
Paczków - Dom Kata © Tymoteuszka
Na cmentarzu ewangelickim w Paczkowie doznaję szoku. Nie mogę uwierzyć, że takie miejsce tak wygląda. Że cmentarz, miejsce szanowane, sprzątane, święte - może być tak zniszczone, opuszczone, zaśmiecone, zdewastowane i co tylko.
Przykro mi się zrobiło w tym miejscu. Tak nie powinno być.
Ruina kaplicy na cmentarzu ewangelickim © Tymoteuszka
Wejście do starej kaplicy - Paczków © Tymoteuszka
Pod nogami - ewangelicki - Paczków © Tymoteuszka
Żal patrzeć - zdewastowane wnętrze starej kaplicy - Paczków © Tymoteuszka
W stronę Czech © Tymoteuszka
Lisie Kąty - ruiny dworu © Tymoteuszka
Ruiny dworu w Lisich Kątach pod granicą Czeską © Tymoteuszka
Ujeździec - dwór © Tymoteuszka
Dziś odnajdujemy krzyże pokutne, ale też udaje nam się odnaleźć 2 czaszki po stronie czeskiej.
Unikowice - krzyż pokutny © Tymoteuszka
Unikowice - wnętrze kaplicy św. Trójcy © Tymoteuszka
Unikowice - dwór © Tymoteuszka
Jedziemy za granicę :) © Tymoteuszka
U naszych sąsiadów © Tymoteuszka
Kościół w Bilym Potoku © Tymoteuszka
Bily Potok - kościół św. Wawrzyńca © Tymoteuszka
Na horyzoncie widać już Javornik © Tymoteuszka
W Javorniku © Tymoteuszka
Zamek na wzgórzuz - Javornik © Tymoteuszka
Główna ulica Javornika © Tymoteuszka
Javornik - przed kościołem Najświętszej Trójcy © Tymoteuszka
Na Ryneczku w Javorniku © Tymoteuszka
Czaszka - na ścianie kościoła w Javorniku © Tymoteuszka
Przed cmentarzem w Javorniku © Tymoteuszka
Na kaplicy cmentarnej - Javornik © Tymoteuszka
Widoki po czeskiej stronie © Tymoteuszka
Czeskie krowy © Tymoteuszka
Uwaga!!! :) © Tymoteuszka
Bila Voda - kolegium Pijarów © Tymoteuszka
Bila Voda - w kościele Nawiedzenia NMP, tu gdzie nie można fotografować © Tymoteuszka
Bila Voda - przed szpitalem psychiatrycznym © Tymoteuszka
Znaki po stronie polskiej stronie © Tymoteuszka
Widok z DW390 :) k. Złotego Stoku © Tymoteuszka
Widok z drogi © Tymoteuszka
Sławęcin - krzyż pokutny © Tymoteuszka
W czasie tego wyjazdu, tradycją stało się to, że po ukończonej wycieczce rowerowej, gdy już jesteśmy bezpieczni, zaczyna padać, zaczyna nadchodzić czarna chmura. Tak jest i tym razem :)
Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy.
Burza już niedaleko © Tymoteuszka
Po raz kolejny uciekamy przed ulewą. Udaje się. © Tymoteuszka
Po kanapkowym obiedzie, po wpakowaniu rowerów na kipy samochodów, udajemy się w stronę Paczkowa, gdzie tankuje samochód. Chwilę później leje i grzmi kilkukrotnie.
W Częstochowie się gubimy na skrzyżowaniach, ruch jest duży.
W końcu Darek zatrzymuje się na chwilę w McDonaldsie, a ja wyjeżdżam na odpowiednia drogę, która mnie zaprowadzi do celu, czyli do domu.
Zaraz potem obydwoje lądujemy w roznych korkach.
Darek na południu, ja na północy :)
Dziękuje Draku, za kolejne kilka dni w niezapomnianej podróży rowerowej.
To, co zobaczone naszymi oczyma, niezapomniane w sercu, na długo.
Kategoria czaszki, niezwykłe, w towarzystwie, z "Amuletem", zamki i pałace