Info
Ten blog rowerowy prowadzi Tymoteuszka z miasteczka Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim. Mam przejechane 44869.90 kilometrów w tym 3180.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.36 km/h i się wcale nie chwalę. Odwiedziłam województwa: łódzkie, śląskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie, kujawsko - pomorskie, pomorskie, podkarpackie, podlaskie, lubelskieWięcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 35
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
łódzkie
Dystans całkowity: | 30206.26 km (w terenie 2373.00 km; 7.86%) |
Czas w ruchu: | 1326:36 |
Średnia prędkość: | 18.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.40 km/h |
Suma podjazdów: | 574 m |
Suma kalorii: | 11367 kcal |
Liczba aktywności: | 699 |
Średnio na aktywność: | 43.21 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
- DST 9.00km
- Aktywność Jazda na rowerze
Intensywna niedziela - poranek - VIII Bieg Terenowy na Orientacje "MIKOŁAJEK"
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 13.12.2011 | Komentarze 5
Mój pierwszy bieg na orientacje.Wcześniej miałam styczność z orientacją tylko na rowerze, dziś zaczynam nową przygodę. Myślę, że mi się spodoba i zacznę startować w biegach, w miarę możliwości i czasu.
Do biegu, psychicznie przygotowywałam się przez tydzień, zaś fizycznie prawie wcale. Na pierwszy raz chciałam zobaczyć z czym to się je, o co tak naprawdę chodzi, na co trzeba zwracać uwagę, w jaki sposób obierać drogę do punktu itd. Nie biegnę po żaden dyplom, ani też po medal, bo wiem, że w moim przypadku to nierealne.
Na start wybrałam się rowerem. I tutaj pojawił się pierwszy błąd. Błąd w tym, że rower nie ma ogrzewania, nie ma dachu i nie ma jak się ogrzać przed startem i po zakończeniu zawodów. Mimo, że na start było ponad 2 kilometry, samochód bardziej by się przydał, aniżeli rower.
Start był z lekka opóźniony, z powodu dużej ilości zawodników rejestrujących się przed zawodami.
Przy rejestracji dostałam:
numer startowy i czapeczka musi być na VI Biegu Terenowym na Orientacje "Mikołajek"© Tymoteuszka
Było nas około 200 osób. Dzieci, młodzież i dorośli.
Bieg był podzielony na kategorie. Każda kategoria miała swoją wyznaczoną trasę, według możliwości zawodnika, ilość punktów do zdobycia, trasa łatwiejsza i trudniejsza, wszystko zależało od wieku i płci. Teren biegu obejmował obszar od Niebieskich Źródeł, przez Małe Groty, po Kopalnie Białą Górę.
Startuje w kategorii DK – indywidualnie. Start odbywa się interwałowo. Dopiero na starcie dostaje mapę do ręki, z przejęcia nie mogę odszukać zaznaczonego startu na mapie, ani nie spoglądam na skalę mapy, nie zauważam też, że każdy punkt ma swój pod numer, który oznacza gdzie się ten punkt znajduje, gdzie go szukać, co to jest? Itd. Podam przykład: PK2 (39) – dół.
Numer startowy i mapa - nierozłączne gadżety podczas biegu na orientacje© Tymoteuszka
W biegu na orientacje liczy się to, żeby obrać jak najkrótszą drogę od punktu do punktu, zebrać je wszystkie w odpowiedniej kolejności w jak najkrótszym czasie.
Ze startu kieruje się na PK1 (48) – polanka. Biegnę przez teren o dobrej przebieżności, pod górę, omijam ścieżki, kieruje się na południowy wschód, staram się biec w linii prostej, choć to trudne. Zaliczam. Nie spoglądając na pod numer, ale udaje się, mam farta.
Z PK1 obieram kierunek PK2 (39) – dół. Bez kompasu udaje się. Tutaj robię błąd, bo nie jestem świadoma pod numerków, perforator klika inny kod – to nie jest mój punkt. O czym później się dowiaduje.
Na PK3 trafiam już ze świadomością o pod numerach i tak jest do samego końca biegu. PK3 (33) – róg pola.
Na PK 4 (45) – koniec ścieżki przy terenie półotwartym, po przebiegnięciu przez tereny mocno zalesione docieram do PK5 (46) – dół. Cholera, miała być 4. Nic, podbijam 5 i wracam do 4. Czyli robię dodatkowe kilometry. Ups.
Nie poddaje się. Wracam do PK5, skąd próbuje obrać kierunek na PK6, na początku nie idzie mi.
Nie obyło się bez małych niespodzianek. Trzeba bardzo uważać gdzie się kładzie nogi. Nie trudno o upadek. Dobrze, że zaopatrzyłam się w okulary na oczy, byłoby trudno przedzierać się przez krzaki bez nich. Nie mam tak doskonałej kondycji, także troszkę biegnę, troszkę idę. Z resztą, nie tylko ja tak robię. Nogi co jakiś czas zahaczają o jakieś liany, od czasu do czasu plączą mi się. Teren jest pofałdowany, raz trzeba się wdrapać pod górę, raz z niej zejść – z tym mam lekkie problemy, po nie miłym wypadku w dzieciństwie, dlatego jestem bardzo ostrożna.
PK6 (47) – róg gęstwinki – trzeba było się zapytać innych uczestników, sama bym tego w życiu nie znalazła, albo zajęło by mi jakąś godzinę. Nie ma czasu. Zaliczony.
PK7(49) – niecka , biegnę w tym kierunku, ale okazuje się, że znalazłam PK8(50) – zachodnia mulda, cholera znowu błąd, nic muszę znów się cofnąć kawałek.
Na 8-ce postanawiam się nie wracać do 7-ki i odpuszczam. Mam za mało czasu. Kieruje się na PK9 (42) – górka. Jest. Żeby dobiec do PK10(43) – korzeń, muszę pokonać górkę, tzn. zejść z góry, prawie pionowej, cholera, nogi mam całe z galarety, trzęsę się jak osika, serce wali, dlaczego ja nie wzięłam reklamówki, mogłabym na niej zjechać, byłoby po problemie. Uff, jestem już na dole. Żyje. Cieszę się jak małe dziecko. PK10 zaliczony.
Nie mam siły, brak kondycji. Z lekka zagubiona w lesie, sama, dobrze, że dziś nie włączyła mi się wyobraźnia i nie myślałam o wilkach, ani lisach, a tym bardziej jeleniach. Dostaje kryzys.
Po drodze trafiam na jakiś punkt, ale to chyba nie mój, a raczej z kategorii DM, czyli dla mężczyzn. Ale postanawiam go obejrzeć z bliska. Trzeba pokonać zejście z Małych Grot, które są z piaskowca, jest niebezpiecznie, ślisko, ale daje radę. No tak, dobrze, myślałam, nie mam tego punktu do zaliczenia, także kieruje się na PK11(34) – dół, tutaj obieram ścieżkę, będzie łatwiej, ale dalej jakbym pobiegła na wprost. Zaliczony.
PK12(35) – kapliczka – jak po sznurku. Proste do odnalezienia, jednak kryzys nie omija. Nie mam siły. Zamiast biec, idę, idę szybko. Cholera, przecież zaraz będzie meta, dajesz.
Wykrzeszam ostatnie siły i dobiegam do PK13(36) – przepust, a później do
PK14(51) – zakręt grobli i na samym końcu ostatni PK15(99) – pod mostem.
Na metę zamiast wbiec, spokojnie sobie idę. Bez żadnego entuzjazmu.
Meta.
Kategoria DK to 15 PK do zaliczenia = w linii prostej 4,250 km do przebiegnięcia.
Ja zaliczyłam 14 PK, w tym jeden nieświadomy błąd, przebiegłam/przeszłam co najmniej 6 km, w czasie 1h06min = 5 miejsce, żeby nie powiedzieć, że ostatnie w mojej kategorii.
Po wywieszeniu wyników pędzę rowerem szybciutko do domu, wykąpać się, zjeść, aby móc zaraz po tym pójść do kościoła na warsztaty tańca integracyjnego.
Po zakończeniu biegu podchodzi do mnie główny sędzia i wręcza niespodziankę. Taki prezent dla mnie. Jestem zaskoczona.
2 niespodzianki© Tymoteuszka
Po rozmowie z nim, okazuje się, że czytał mój apel na jednej ze stron o zorganizowanie rowerowych zawodów na orientacje w naszej okolicy i? postanowił dać mi oto te dwie książki. Jedna jest na temat rowerowych rajdów naorientacje, druga dotyczy pieszych.
Będe miała co czytać w najbliższym czasie.
Dziękuje raz jeszcze.
Kategoria solo, pieszo, nad brzegami, łódzkie, bez roweru, w towarzystwie, zawody
- Aktywność Jazda na rowerze
zumba 3 - fałszywy alarm
Środa, 7 grudnia 2011 · dodano: 08.12.2011 | Komentarze 5
Po wczorajszej krótkiej wycieczce rowerowej do kościoła i po ulicach mego miasta, naszła mnie chęć na bieg, a może biego-chód? :)Po dłuższej przerwie zachciało mi się zumby.
Bardzo mi się zatęskniło za nią.
Zajęcia są prowadzone w poniedziałki i środy w Chrześcijańskiej Szkole Tomek. To tutaj zajęcia najbardziej mi odpowiadają, gdyż to tylko kilometr drogi.
Mimo że akurat nie pada, nie jadę rowerem, tylko postanawiam przebiec odcinek do i z. Wieje, bardzo wieje z południa.
Pod budynkiem nikogo nie ma, w środku ciemno - podejrzana sprawa. Nic. Czekam, a raczej rozgrzewam się, chodząc w tę i z powrotem.
Okazuje się, że Magda - instruktorka jest chora. Ups.
Przecież widziałam ją ostatnio w przychodni, powinnam się domyśleć....
Wracam do domu.
Taką dzika ochotę miałam na zumbę, no.
Jak mi się biegło? Do - miałam pod wiatr i pod górkę, z - było zdecydowanie lepiej. :)
Kategoria bez roweru, łódzkie, zumba
- DST 27.00km
- Temperatura 9.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Spały
Niedziela, 4 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 4
Miałam propozycję pojechania w sobotę po pracy do Brzegu Dolnego na Mini Nocną Masakrę - dziękuje :)Tak się wszystko potoczyło, że nie dałam rady, mimo tego, że start był o 18.00, także po pracy. Z dojazdem w ok. 3,5 h na miejsce myślę, że nie byłoby problemów.
Cóż. Było minęło.
Po pracy wzięłam się za porządki domowe i tak zeszło, że nie miałam nawet czasu na rower po okolicy.
Zatem dziś, mimo, że wietrznie jak chorobcia, że wstałam o 3.00 rano, aby obejrzeć mecz siatkówki naszych chłopaków, a później po 3 setach odpuściłam i ponownie położyłam się spać, postanowiłam troszkę pojeździć, odstresować się, bo już na ten tydzień limit stresów mi się chyba skończył.
Nie za daleko.
Tak pomyślałam, że dawno nie było mnie w Spale i nie wiem czy coś się tam zmieniło. Trzeba zobaczyć.
I tak pojechałam ścieżką rowerowo-pieszą do Spały a z powrotem przez Ciebłowice Duże do Tomaszowa.
kapliczka po drodze do Spały© Tymoteuszka
Biedne kaczki, nie ma ich kto nakarmić, szukają pożywienia pod liśćmi.
przestarszyłam biedne kaczuszki© Tymoteuszka
centrum Spały© Tymoteuszka
Oryginalny żubr stoi w parku, ten, wyrósł całkiem niedawno, bo wcześniej tutaj go nie było.
wyrusł 2 żubr - symbol Spały© Tymoteuszka
Susza.
Pilica z mostu w Spale. Dość płytka.© Tymoteuszka
W Tomaszowie zakręciłam na Przystań, ale morsy były już po kąpieli, także skierowałam się w stronę toru łyżwiarskiego, tutaj znów odbywają się jakieś zawody.
na torze łyżwiarskim znów są jakieś zawody© Tymoteuszka
Po przyjeździe postanowiłam wykąpać Kitka, takie małe orzeźwienie mu zrobić, strasznie brudny był. Dziś mokro na ulicach po nocnych opadach deszczu.
No i zaraz siodełko pójdzie w górę. Myślę, że dobrze to zrobi moim bolącym kolanom.
wykąpany KItuś. Dziś zmiana położenia siodełka. Myślę, że to dobrze zrobi moim kolanom.© Tymoteuszka
EDIT.
siodełko już w górze, kierownica też.
Teraz trzeba się przejechać i stwierdzić czy jest lepiej czy gorzej.
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, solo
- DST 51.00km
- Teren 4.00km
- Temperatura 6.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Po górską premię – czyli na trasę MTB w Sławnie
Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 21.11.2011 | Komentarze 3
Niedziela.„Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba…”
Ta piosenka towarzyszyła mi od samego rana. Także na rowerze.
Ujrzeć błękit nieba, to jest to.
Gęba sama się śmieje. Byłam spragniona słońca i dzisiaj je dostałam. Na krótko, ale było. To taki prezent z Góry. Wiatr sprawił, że odczuwalna była niższa.
Przeglądając przewodnik trasy rowerowe Tomaszowa i okolic, zaciekawiła mnie trasa właśnie pod takim tytułem.
Postanowiłam pojechać.
Akcja toczy się tuż koło Sławna, a może to Sławno?, nie zagłębiam się w szczegóły.
W Sławnie byłam już kilka razy. Możecie o tym poczytać we wcześniejszych wpisach, ale nigdy nie widziałam tej trasy . Z niewiedzy.. A może dlatego, że nigdy mnie to nie interesowało.
MTB kojarzy mi się z przejazdem pomiędzy drzewami z korzeniami na wierzchu, pod górę i w dół, w lewo i prawo. To jak igranie ze zdrowiem i życiem. Lubię adrenalinę, ale nie do tego stopnia.
Moja trasa do Sławna przebiegała nieco inaczej jak w przewodniku. Z powrotem zaś, identyczna jak w książce.
Trasa: Tomaszów – Biała Góra – Smardzewice – Twarda – Bukowiec nad Pilicą – Obarzanków – Potok – Wygnanów – Sławno – trasa MTB – Wygnanów – Celestynów – Grudzeń Kolonia – Unewel – Twarda – Smardzewice – Biała Góra – Tomaszów
na granicy© Tymoteuszka
Tymoteuszka najbardziej lubi przekraczać granice :)© Tymoteuszka
stamtąd jadę© Tymoteuszka
Mimo, że świeci słońce prosto w twarz, tutaj zrobiło mi się smutno.
czy musiało się to stać?© Tymoteuszka
chata w Potoku© Tymoteuszka
który to święty?© Tymoteuszka
Troszkę się zjechałam, aby znaleźć odpowiednią drogę na trasę MTB. Jedno słowo przekręcone w książce i ile zachodu.
Trafiłam. Pierwsze co, to zdziwienie po co tu tyle piachu? A jednocześnie waw, ale fajny teren.
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
Niestety nie udało mi się przejechać ani metra na rowerze tą trasą, to nie dla mnie. Wzięłam Kitka na spacer. Był okropny, strasznie mi serce waliło. Założyłam śliskie buty co w połączeniu z liśćmi - miałam pełne gacie. Jeszcze strach przed schodzeniem z gór – to jest to, czego Tymoteuszka nie lubi najbardziej. Panicznie się wtedy boję. Boję się upaść na twarz.
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
co to?
na trasie MTB Sławno© Tymoteuszka
Jak byłam w podstawówce, na wakacjach potknęłam się na chodniku w Kołobrzegu, upadłam na twarz i złamałam dwie jedynki (czyt. zęby), od tamtej chwili nie założę nart, łyżew na nogi, a ze schodzeniem ze skał, górek mam do dzisiaj problemy. Nie wiem czy kiedykolwiek będę to robiła bez żadnych obaw.
kościół w Sławnie© Tymoteuszka
od frontu© Tymoteuszka
kapliczka w Twardej© Tymoteuszka
kawałek nowiutkiego asfaltu w Twardej© Tymoteuszka
niestety zajrze tutaj kiedy indziej© Tymoteuszka
panna na niedźwiedziu wita mnie z otwartymi ramionami i mówi: "wreszcie wróciłaś, długo Cię nie było" ;)© Tymoteuszka
PO drodze zaglądam do Rezerwatu Niebieskie Źródła
w rezerwacie Niebieskie Źródła leżą kłody pod nogami© Tymoteuszka
Rez. Niebieskie Źródła© Tymoteuszka
Źródła© Tymoteuszka
Źródła© Tymoteuszka
Źródła© Tymoteuszka
Jeszcze rzut oka na Skansen i do domu.
kawałek Skansenu Rzeki Pilicy© Tymoteuszka
Po przyjeździe do domu, ciepła kąpiel, wrzucenie obiadu na ruszt, kawa, krótki odpoczynek i wieczorny, 2 km spacer do kościoła, a raczej szybki marsz i 2 km spacer z powrotem.
Pora zacząć nauczyć się biegać, bo będzie klapa na grudniowym starcie w biegu na orientacje na 5 km.
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, niezwykłe, solo
- DST 25.00km
- Temperatura 4.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Smardzewice i okolice
Sobota, 19 listopada 2011 · dodano: 19.11.2011 | Komentarze 1
Kolejny wyjazd bez licznika.Po środowym upadku na schodach i stłuczeniu kolan i prawej ręki oraz piątkowym niejedzeniu = abstynencji rowerowej czas na rozkręcenie obolałych członków ciała.
Tym samym udaje się na krótką przejażdżkę do Smardzewic i okolic.
Wstępnie miał być to dojazd ekstremalny, ale zdecydowałam się, że jeszcze nie dzisiaj.
Najpierw kieruje się na tor łyżwiarski, mamy takie cudo w mieście. Z tego co wiem, to jest to jeden z trzech, czterech? torów w Polsce.
Tutaj niedługo, bo za trzy godziny, o 18.00 będzie rozpoczęcie sezonu łyżwiarskiego. Czyli szykuje się kocioł, ludź koło ludzia, wszyscy spragnieni jazdy figurowej ;)
Dziś rozpoczęcie sezonu łyżwiarskiego na torze łyzwiarskim w Tomaszowie© Tymoteuszka
Później przez Niebieskie Źródła w stronę Smardzewic.
w Rezerwacie Niebieskie Źródła© Tymoteuszka
Koło Kopalni Biała Góra.
po drugiej stronie drogi kształtuje się kolejna niecka. W Kopalni Biała Góra© Tymoteuszka
w Smardzewicach
budynek Nadleśnictwa w Smardzewicach© Tymoteuszka
Sanktuarium św. Anny w Smardzewicach© Tymoteuszka
jednocześnie też klasztor franciszkanów© Tymoteuszka
10 sierpnia tutaj zawsze ma postój na obiad piesza pielgrzymka z Warszawy© Tymoteuszka
Odwiedziłam też ponownie źródełko w Smardzewicach, co prawda bez mapy, ale udało się znaleźć. Dawno tutaj mnie nie było.
źródełko w Smardzewicach© Tymoteuszka
w jesiennej scenerii© Tymoteuszka
W Smardzewicach są górki.
Własnie wjechałam na jedną i z tyłu zostawiłam taki oto obrazek.
jakoś się wtelepaliśmy z KItkiem na tą górę, po prawej stronie, na dalszym tle, widać Zalew Sulejowski© Tymoteuszka
Pilica w Smardzewicach© Tymoteuszka
i jeszcze raz Pilica i ledwo stojące drzewo, a to sprawka zwierzaczków o imieniu Bóbr© Tymoteuszka
w Smardzewicach© Tymoteuszka
Wróciłam do domu gdy było już całkiem ciemno.
Co mnie zaskoczyło, było ciepło.
Okazało się, że na termometrze było: + 4 stopni.
Kolana jak i dłoń jak na razie koloru fioletowo-zielonego.
O jakichkolwiek bólach będę wiedziała jutro - jeżeli takowe będą.
Jest dobrze.
Jutro też gdzieś pojadę, tzn. już wiem, ale teraz nie powiem.
Kategoria łódzkie, nad brzegami, solo
- DST 81.00km
- Teren 15.00km
- Czas 04:20
- VAVG 18.69km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 10.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
w Mazowieckie góry, czyli wyprawa w okolice Żelechlinka
Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 12
Po wczorajszej pięknej sobocie i krótkiej wycieczce do jesiennego Ujazdu i okolic, nastała równie piękna, słoneczna, ale wietrzna niedziela.Wyliczyłam na antka oko, że w 80 km mogę się zmieścić.
Jak się później okazało, strzał w dziesiątkę. Dostanę jakąś nagrodę? :)
Z rana do kościoła na Mszę, na 9.00, co by później nie gnać na 18.00 i móc obejrzeć Ojca Mateusza o 17.00.
Na mszy ludzie przyglądali się na mnie jak na jakiegoś dziwaka. No cóż, do koscioła przychodzi się w eleganckim stroju, a nie w obcisłych geterkach, czy w sportowej kurtce, i jeszcze z kaskiem w ręce.
Po kościele w kierunku Lubochni, później Żelechlinka.
Z przewodnika "Trasy rowerowe Ziemi tomaszowskiej i nie tylko", dowiedziałam się, że w okolicach Żelechlinka są góry. Do tej miejscowości już dawno chciałam się wybrać, ale zawsze coś innego wypadało.
Dziś jest inaczej.
Z Kitkiem wybieramy się w Mazowieckie góry.
Żelechlinek to mała mieścina, w powiecie tomaszowskim, w województwie łódzkim.
Leży ona w odległości 25 km na północ od Tomaszowa.
Przez Żelechlinek nie biegnie żadna z dróg wojewódzkich, czy krajowych, przez co jest tutaj cicho i spokojnie.
Pakuje w plecak jedzonko i picie, oraz obowiązkowo lustrzankę, kask na łepek, 2 mapy, kamizelka i w drogę.
pozazdrościłam jednemu bikestatsowiczowi podobnego zdjęcia....teraz mam swoje :)© Tymoteuszka
przydrożny krzyż© Tymoteuszka
drewniana chata© Tymoteuszka
drewniana chata© Tymoteuszka
Zanim dotrę do Żelechlinka, pragnę objechać go w koło, a raczej jego zachodnią część i tak z Lubochni, kieruje się na Tarnowską Wolę, Rękawiec i Stanisławów, gdzie skręcam na zachód, na Starą Wieś, gdzie znajduje się barokowy dworek z przełomu XVII/XVIII w.
dworek© Tymoteuszka
Teraz jadę na północ, mijam Węgrzynowice, Węgrzynowice - Modrzewie, gdzie spotykam ciekawie ozdobione mury budynku.
pasjonat :)© Tymoteuszka
Naokoło królują góry.
Super widoki.
Nie mam takich na codzień.
Dech mi zapiera, waw.
Nie mogę się napatrzeć. Głowa mi się kręci naokoło.;)
góry© Tymoteuszka
Za Węgrzynowicami we wsi Wola Łokotowa odbijam na wschód i mijam dwa mostki na rzece Rawce. Rzeczka Rawka na tym odcinku objęta jest rezerwatem.
młyn na Rawce© Tymoteuszka
Po przekroczeniu Rawki kieruje się na południe zgodnie z drogowskazem na Brynicę.
Tutaj kończy się asfalt. Teraz będę poruszać się szutrem i drogami "piaskowymi", pomiędzy górami, jestem w środku.
kapliczka z 1902 roku© Tymoteuszka
A to Ci niespodzianka są i kocie łby, a niech to, jeszcze pod górę.
Oj. Nie dam rady jechać. Chwilkę idziemy z Kitkiem na piechotę.
Dobrze, że trafiam na ludzi, co tutaj jest wielkim szczęściem, coby nie powiedzieć cudem. Pytam się o drogę, bo moja mapa niewyraźna, niedokładna. Stara mapa.
wieś Dzielnica i kocie łby© Tymoteuszka
z górki© Tymoteuszka
pole© Tymoteuszka
kapliczka leśna© Tymoteuszka
A tu mój ukochany piasek po kolana.
tego Tymoteuszka nie lubi najbardziej© Tymoteuszka
Takich kapliczek było więcej. Strasznie mi się podobały.
takie kapliczki mają coś w sobie :)© Tymoteuszka
A tu już jestem w Karolinowie, sąsiednia wioska Żelechlinka.
krzyż na asfalcie© Tymoteuszka
góry© Tymoteuszka
Już blisko celu.
Żelechlinek© Tymoteuszka
Nad stawem są ławeczki, gdzie mogę przysiąść i zrobić mały popas.
Szybko się zwijam, ponieważ wiatr, niczym halny, nie daje spokoju. Zmarzłam do szpiku.
Zakładam dodatkowo kaptur na głowę, co by mnie nie przewiało.
staw w Żelechlinku© Tymoteuszka
kościół w Żelechlinku© Tymoteuszka
Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja z pocz. XXw, zbudowany w ładnym neogotyckim stylu.
Jest to poza starymi drewnianymi chałupami jedyna zabytkowa budowla na tym terenie. Niestety brama na jego teren jest zamknięta, nie mogę wejść do środka, co bardzo chciałam zrobić. Trudno. Nie tym razem.
z drugiej strony© Tymoteuszka
od frontu© Tymoteuszka
Żelechlinek w oddali© Tymoteuszka
Niedogodności nawierzchni wszelkiej maści, jakie miałam po drodze rekompensowało mi piękno krajobrazu i nieco senna atmosfera mijanych wsi.
Z racji, że nie przebiega tutaj żaden główny szlak komunikacyjny, jazda asfaltem przypomina jazdę po ścieżce rowerowej.
Lubię takie klimaty. Napewno tutaj wrócę, aby zwiedzić wschodnią część tego terenu, a także pojechać do Rawy Mazowieckiej, ale to już w przyszłym roku.
Pisałam już o wietrze?
Tak? to nic, napiszę jeszcze raz, wiatr był okropny, płatał mi figle po drodze.
Raz zdmuchiwał na środek jezdni, drugi raz do rowu. Jechałam niczym pijak drogowy ;)
Ale ja, dzielna wojowniczka nie dałam się.
Dojechałam do domu.
Marzę teraz o gorącej kąpieli i wiadrze herbatki, bo ja herbaciara jestem.
Kategoria drewniane, łódzkie, nad brzegami, solo
- DST 44.00km
- Teren 4.00km
- Czas 02:35
- VAVG 17.03km/h
- VMAX 31.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Ujazd i cmentarze ewangelickie jesienią
Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 07.11.2011 | Komentarze 1
Sobota, po pracy.Chyba ostatni taki piękny weekend w tym roku.
Dzisiaj chciałam po raz ostatni w tym roku odwiedzić Ujazd.
Park wokół Pałacu pewnie świetnie wygląda o tej porze roku. Już widzę, jak jest zatopiony liśćmi. Już nie mogę się doczekać kiedy tam dojadę.
Tym razem wybrałam drogę opisaną w przewodniku rowerowym Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko.
Co prawda jechałam na pamięć, bo nie miałam tej trasy na mapniku, tylko mapę turystyczną naszego regionu, ale i tak udało mi się dojechać :) lasami i polami.
Trasa wiodła z T.M. - Komorów - Zaborów II - Sangrodz - Byliny - Ujazd - Os. Niewiadów - Zaosie - Wykno - Ruda - Lipianki - Niewiadów - Os. Niewiadów - Ujazd - Sangrodz - Zaborów II - Komorów - Tomaszów.
młyn w Zaborowie© Tymoteuszka
jesień© Tymoteuszka
jesień© Tymoteuszka
pałac w Ujeździe© Tymoteuszka
mostek prowadzący do parku koło Pałacu© Tymoteuszka
park pałacowy© Tymoteuszka
przewalone drzewa w parku© Tymoteuszka
stawy w parku© Tymoteuszka
stawy raz jeszcze© Tymoteuszka
kaczki© Tymoteuszka
staw© Tymoteuszka
widok na kościół z parku© Tymoteuszka
w parku© Tymoteuszka
Byłam troszkę zdezorientowana jadąc tą drogą, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy w dobrym kierunku jadę.
Ta droga zmieniła się nie dopoznania. Jeździłam nią co prawda autem, a nie rowerem, ale remont zrobił swoje. I droga dla rowerzystów do Zaosia, sukces :)
droga na Niewiadów© Tymoteuszka
Euro Glas w Niewidowie, olbrzymia Huta Szkła© Tymoteuszka
Jadę tutaj poraz pierwszy. Cmentarze są malutkie, ukryte gdzieś w lasach. Zaniedbane, zapomniane. Odgarnęłam liście, aby było cokolwiek widać.
pozostałości po cmentarzu ewangelickim - Ruda© Tymoteuszka
Piasecznica© Tymoteuszka
drewniana chata© Tymoteuszka
Tu jest drugi cmentarz, a raczej to, co po nim pozostało.
Tutaj grobów jest więcej, tak mi się wydaje, liście przykryły i nie widać. Otóż chodząc po nim, wyczuwałam lekkie pagórki pod nogami i jakieś twarde zakończenia, myślę, że to były groby. Muszę tutaj wrócić wiosną, latem, kiedy liści nie będzie. Wtedy się okaże, czy chodziłam po grobach czy tylko mi się wydawało.
pozosałości po cmentarzu ewangelickim - Lipianki© Tymoteuszka
Wracam do Ujazdu i z powrotem do Tomaszowa. Dzień krótki, a chciałoby się jeszcze pojeździć...eh
w Ujeździe© Tymoteuszka
kościół w Ujeździe© Tymoteuszka
kościół w Ujeździe© Tymoteuszka
w Ujeździe© Tymoteuszka
park w Ujeżdzie od strony DW 713© Tymoteuszka
Rynek w Ujeździe - Plac Kościuszki© Tymoteuszka
To, co Tymoteuszka lubi najbardziej.
zachód© Tymoteuszka
Słodkie te kozy...jak macie na imię:, spytałam. One odpowiedziały krótko: meeee
one naprawdę rozmawiały ze mną :)© Tymoteuszka
potężne drzewo© Tymoteuszka
Było pieknie, jesiennie, kolorowo, choć pod koniec wycieczki robiło się zimno i ciemno.
Kategoria solo, drewniane, nad brzegami, łódzkie, zamki i pałace
- DST 84.00km
- Czas 04:09
- VAVG 20.24km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 13.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolorowi Wszyscy Święci
Wtorek, 1 listopada 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 3
Raniutko na cmenatarz.kwatera żydowska na starym cmentarzu w Tomaszowie© Tymoteuszka
krzyż© Tymoteuszka
Aniołek© Tymoteuszka
Po cmentarzu, szykuje się na wycieczkę.
Co niektórzy pytaja się "czy Ty jedziesz na rower"?
- Tak.
- W święto Zmarłych?
- Usmiechnęłam się.
Po przeczytaniu od deski do deski nowo zakupionego przewodnika "Trasy Rowerowe Ziemi Tomaszowskiej i nie tylko", postanawiam wybrać wycieczkę zatytuowaną "Okolice Czerniewic - mazurskie klimaty". Oczywiście nie jadę całej trasy, która jest opisana. Ale za to zachaczam o inne ciekawe miejsca.
I tak, kieruje się najpierw na Spałę, później w kierunku Rezerwatu Gać:
staw Gierka nad Gacią© Tymoteuszka
W Rezerwacie spanikowałam troszeczkę. Sam na sam z biegnącym przede mną lisem? On na mnie, a ja na niego.
Kurcze, po co ja oglądam tego świra na Discovery ze "Szkoły Przetrwania". Wyobraźnia moja jest okropna.
Na szczęście gubie lisa i w końcu widzę jakieś zabudowania.
Tymoteuszka w lusterku :)© Tymoteuszka
Wjeżdżam do Czerniewic.
Później kieruje się do wsi Studzianki, ale najpierw musze przekroczyć S8 w budowie.
kapliczka w Studziankach koło Czerniewic© Tymoteuszka
Zagroda Młynarska w Studziankach© Tymoteuszka
Zagroda Młynarska z drugiej strony© Tymoteuszka
kościół pw. św. Małgorzaty z II poł. XVIIw. w Czerniewicach© Tymoteuszka
parafia w Czerniewicach© Tymoteuszka
Z Czerniewic udaje się w kierunku Krzemienicy przez wieś Lipie, i tam zauważam kapliczkę stojąca w szczerym polu. Jest to kapliczka niezwykła, niespotykana.
Żeby zrobić zdjęcie muszę najpierw wejść na czyjeś pole. Przepraszam.
Polna kapliczka koło Krzemienicy© Tymoteuszka
A tu taka sama, już w Krzemienicy:
Kapliczka w Krzemienicy© Tymoteuszka
z XVII wieku© Tymoteuszka
parafia w Krzemienicy pw. sw. Jakuba Apostoła© Tymoteuszka
został on zbudowany w miejscu stojącego tu wcześniej kościoła drewnianego. Jego budowa rozpoczeta została w 1598 r, a zakończona 2 lata później.© Tymoteuszka
Wyczytałam z ww. przeowdniku, że:
"Ciekawostką związaną z tym obiektem sakralnym jest jego udział w polskiej kinematografii. W kościele tym nakręcono część scen do filmu pt. "Pan Wołodyjowski", gdzie grał on kościół w Kamieńcu Podolskim".
A tu już jestem w Chociwiu:
czy ktoś tutaj mieszka?© Tymoteuszka
okolice Krzemienicy i Chociwia przypominają Mazurskie klimaty z racji na liczne stawy, przepusty na Krzemionce.© Tymoteuszka
to ma byc Dwór klasycystyczny z przełomu XVIII/XIX w.? chyba raczej nie© Tymoteuszka
Kierując się na drogę wojewódzką 726 w kierunku Opoczna, zaciekawia mnie znak: "Sierzchowy - kościół z XVI wieku - 4 km".
Nic, tylko jechać.
Popatrzyłam na mapę i...nieźle przedłuże sobie wycieczkę.
kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Sierzchowach© Tymoteuszka
zbudowany w latach 1520-44 i 1917-30© Tymoteuszka
Z Sierzchowy jadę przez Bartoszówkę do Sadykierza i tam wjeżdżam na ww. DW 726 - ruch niewielki, bardzo sympatycznie się jechało.
I tak docieram do Rzeczycy i niedawno odkrytym skrótem, nowiutkim asfaltem, dojeżdżam do Gliny.
okolice Gliny....a może to Amazonka?© Tymoteuszka
A tu już nie jest taki nowy asfalt.
Jama na jamie, jak to mówią w Rosji.
Okropnie się jedzie tą drogą, mogliby na drugi rok kawałek nowego asfaltu położyć, bylibyśmy zachwyceni.
dziurawy asfalcik koło Gliny, tak mnie tutaj wytelepało...© Tymoteuszka
niedogodności asfaltowe zrekompensowały jesienne widoki :)© Tymoteuszka
Z Gliny na Królową Wolę, nie wjeżdżam tym razem do Spały, tylko jadę prosto przez Nowy Glinnik i Luboszewy.
jesienna aleja lipowa koło Glinnika - Jednostki Wojskowej - Kawalerii Powietrznej© Tymoteuszka
W Luboszewach dopada mnie kryzys wieku średniego.
Gadam do Kitka, ze damy radę, przecież widać już kominy Wistomowskie, za chwilkę pod górę, kawałek prostej, z górki i rogatki miasta. A później znów pod górę i prosta, do centrum i do domku.
Kitek dał radę, ja też. :)
Trasa kolorowa, bo to w końcu złota Polska.
Mglisto i bardzo wilgotno. Bez grama słońca. Także ponuro.
Za ciepło się ubrałam.
Znów bez picia i jedzenia - muszę coś z tym zrobić.
Łańcuch wreszcie spsikanym Shel-em.
Pamiętałam, aby posmarowac usta maścią z wit. A :) - sukces.
Chyba powoli żegnam się z Kitkiem. Za bardzo mi się nie chcę, ale będe musiała, z bólem w sercu.
W tygodniu już nie mam szans na przejażdżki.
W sobotę, po pracy - hm, zobaczymy jak tam pogoda.
W niedziele - wszystko zależy od pogody.
Kategoria drewniane, nad brzegami, solo, łódzkie
- DST 67.00km
- Czas 03:33
- VAVG 18.87km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
na zachód i mój pierwszy rosół w życiu
Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 4
Niedziela.Od rana chmurzasto, a może mglisto?, już sama nie wiem.
Prognozy pogody dobijają człowieka.
Czekając na domowiników, aż przyjadą z cmentarza, postanawiam wyjąć gary i ugotować mój pierwszy rosół w życiu. Zrobić taką miłą niespodziankę.
Kiedy się pojawili w domu, ubieram się i w drogę. Nawet pojawiło się słońce, ale na chwilę. Kiedy ruszam, zachodzi.
Czyżby ono, Tymoteuszki się wystraszyło?
I tak prawie do końca mojej trasy. Temperatura skacze. 13, 11, 10, a na końcu wycieczki 9 stopni.
Wiatr w twarz, że ja muszę zawsze obierać nie ten kierunek.
Ale warto się troszkę pomęczyć z przeciwnościami, wtedy stajesz się bardziej pewien siebie.
Kto mówił, że będzie łatwo?
Trasa, oczywiście z mapą na kierownicy. Nie trafiłabym do tylu atrakcji bez niej ;)
Tomaszów Maz. - Kol. Zawada - Zawada - Chorzęcin - Łaknarz - Żywocin - Ewcin - Drzazgowa Wola - Łaknarz - Lubiatów - Baby - Gościmowice - Gajkowice - Moszczenica - Wolbórz - Chorzęcin - Zawada - Kolonia Zawada - Dąbrowa - Tomaszów Maz.
parafia w Chorzęcinie pw. św. Małgorzaty z 1888r.© Tymoteuszka
kapliczka w Żywocinie© Tymoteuszka
Tutaj miłe zaskoczenie, bo na mapie droga gruntowa, a przed oczami nowiutki afalcik. Przez moment zdryfiłam, a może źle jadę, nie tą drogą?
tu miała być droga gruntowa, a jest nowiutki asfalt - ale niespodzianka :)© Tymoteuszka
Mapa mówi, że w Ewcinie jest drewniana chata, szukam i znajduje:
chata w Ewcinie© Tymoteuszka
A tu serialowy Zakrzew ni stąd ni z owąd ;)
to ten Zakrzew z serialu? oj chyba nie....© Tymoteuszka
Po drodze gorzelnia, a na przeciw:
koło gorzelni© Tymoteuszka
i dalej
pałacyk w Lubiatowie© Tymoteuszka
Halo, czy ktoś tutaj mieszka?
tu też pałacyk w Lubiatowie© Tymoteuszka
Kierunek Baby.
ostro pod górę© Tymoteuszka
Po jednej stronie drogi Baby, a po drugiej Kiełczówka.
jedna droga, diwe miejscowości: po lewej Baby, po prawej Kiełczówka© Tymoteuszka
Na przejeździe kolejowym muszę swoje odstać, więc wyciągam jabłko i szamam.
Po chwili pociąg przejeżdza, szlaban się otwiera, jabłko ląduje w buzi.
Z aszlabanem dostrzegam kościół, staje koło niego i co?, jabłko lśduje na ziemi. Już sobie pojadłam.
parafia w Kiełczówce, albo Babach, już sama nie wiem...© Tymoteuszka
Wchodzę do środka, kościół pusty, bo przed chwilką skończyła się Eucharystia.
wewnątrz kościoła© Tymoteuszka
Wiatraczki
co to by była wycieczka bez elektrowni wiatrowych, minęłam ich sporo po drodze© Tymoteuszka
młyn w Gajkowicach© Tymoteuszka
A tu już droga powrotna.
Moszczenica.
staw w Moszczenicy© Tymoteuszka
park w Moszczenicy© Tymoteuszka
parafia Moszczenicka© Tymoteuszka
krzyż przydrożny© Tymoteuszka
kolorowe - uśmiechnięte przedszkole w Moszczenicy© Tymoteuszka
Wolbórz.
parafia pw. sw. Mikołaja XV-XVI, XVII w. w Wolborzu© Tymoteuszka
W pobliżu Tomaszowa.
budowa S8, wiadukt w Kolonii Zawada© Tymoteuszka
koniki© Tymoteuszka
już puścili ruch samochodowy na nowo wybudowaną nitkę S8, teraz kolej na budowę drugiej nitki© Tymoteuszka
Panny do góry kiecki, bo Tomaszów Mazowiecki!!!© Tymoteuszka
ul. Krzyżowa, zawsze nią jadę, bliziutko domu :)© Tymoteuszka
Po drodze wjeżdżam na cmentarz, obadać sytuację.
I co widzę?
Ludzie, czy Wy naprawdę nie macie na co wyadawać pieniędzy?
Już widzę jak to będzie we Wszystkich Świętych.
Na jednym grobie: 5 wiązanek, po 20 kwiatów w jednym wazonie, plus do tego 16 zniczy.
Masakra.
Przepraszam, ale to wszystko wygląda jak choinka w Boże Narodzenie.
I jeszcze te futra na kręgosłupach ludzi i czapka z lisa na głowie, szpilki na nogach.
Sory, ale nie tędy droga.
Umarły wolałby, gdybyś przyszedł dwa razy w miesiącu, zapalił jeden znicz i położył jednego kwiatka na grobie.
A nie, tylko w ten jeden dzień w roku, ustrajać grób, tak aż wszystko zacznie spadać.
Liczy się, że pamiętasz, że masz go w sercu, a nie to co na grobie.
Pojechałabym jeszcze dalej, ale raz, że od dziś ciemno robi się szybciej, dwa - chce się wykąpać, a trzy - zdążyć do kościoła na 18.00.
Kategoria drewniane, solo, zamki i pałace, łódzkie
- DST 67.00km
- Teren 7.00km
- Czas 03:28
- VAVG 19.33km/h
- VMAX 36.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Grotowic i Luboczy
Sobota, 29 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 5
Sobota.Po pracy, o 14.30, kiedy to już się wyszykowałam pora na wycieczkę z działu : tam gdzie mnie nie było - odkrywanie tego co mi nieznane.
I tak padło dziś na Grotowice, czytając mapę, znalazłam tam park zabytkowy, a w nim kapliczkę upamiętniającą bitwę pod Guzowem z 1607 roku oraz jakieś tam stare drzewo.
Drugą miejscowością na mojej trasie jest Lubocz, znajdująca się na trasie Łódzkiej Centralnej Magistarli Rowerowej, zaznaczona na czerwono. Tam z kolei jest zabytkowy most nad Luboczanką.
Jadąc przez Spałę, Królową Wolę zkręcam na ohydną, dziurawą drogę w kierunku Gliny, no nic, jakoś to przezyje.
W glinie na chciwlkę się zatrzymuje, aby troszkę pofocić.
Kapliczka leśna w Glinie© Tymoteuszka
Kapliczka w Glinie© Tymoteuszka
rowerowy zawrót głowy© Tymoteuszka
Kwatera myśliwska w Glinie© Tymoteuszka
Z Gliny ruszam na Rzeczycę, tutaj przez przypadek jadę skrótem, który na mapie jest utwardzoną drogą, a dzisiaj pięknym nowiutkim asfaltem, z którego wcale bym nie zjeżdżała. Jadąc nim do końca skręcam na dość ruchliwą DW726, aby po chwili zjechać na uliczkę osiedlową w kierunku Łęgu.
A po drodze mam takie oto widoki:
prawie góry© Tymoteuszka
Czuje się jakbym była w górach.
prawie jak w górach© Tymoteuszka
w Grotowicach czas na pokonanie góry© Tymoteuszka
Niestety po dojechaniu do Grotowic czeka na mnie niemił niespodzianka.
Otóż Park, jest ogrodzony, zamknięty. Nie mam jak tak się dostać.
Pozostaje mi tylko podziwianie bramy.
brama Parku zabytkowego w Grotowicach - niestety nie dano mi tam być.© Tymoteuszka
pola, a za polami DolinaPilicy© Tymoteuszka
I tutaj zapada decyzja, aby odpuścić sobie Lubocz, z racji, że się robi po mału ciemnawo. Ani grama słońca robi swoje, ciemne chmury starszą deszczem.
Piwnice w Brzezinach koło Grotowic© Tymoteuszka
kolejna piwnica© Tymoteuszka
staw w Łęgu i znów pod górę...© Tymoteuszka
parafia pw. św. Katarzyny w Rzeczycy© Tymoteuszka
zbudowana w latach 1889-1891© Tymoteuszka
nowość!!! to jest mój super zakup© Tymoteuszka
a tu w środku, jedna z tras, licząca 100 km.© Tymoteuszka
W Spale już ciemno, przez las niemiło się jedzie, dobrze, że od czasu do czasu przejeżdża jakies auto, bo zaczynam nic nie widzieć i swirować.
Na rogatkach miasta czuje się już pewnie i u siebie :) uffff
Kategoria nad brzegami, niezwykłe, solo, łódzkie