Info

Więcej o mnie.










Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik6 - 5
- 2019, Wrzesień10 - 12
- 2019, Sierpień15 - 15
- 2019, Lipiec7 - 11
- 2019, Czerwiec14 - 24
- 2019, Maj15 - 32
- 2019, Kwiecień9 - 11
- 2019, Marzec6 - 6
- 2019, Luty3 - 7
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik5 - 5
- 2018, Wrzesień7 - 15
- 2018, Sierpień9 - 33
- 2018, Lipiec14 - 28
- 2018, Czerwiec14 - 36
- 2018, Maj14 - 40
- 2018, Kwiecień15 - 32
- 2018, Marzec5 - 14
- 2018, Luty2 - 2
- 2018, Styczeń3 - 5
- 2017, Grudzień2 - 2
- 2017, Listopad3 - 3
- 2017, Październik11 - 27
- 2017, Wrzesień8 - 16
- 2017, Sierpień11 - 28
- 2017, Lipiec13 - 31
- 2017, Czerwiec7 - 17
- 2017, Maj15 - 51
- 2017, Kwiecień11 - 23
- 2017, Marzec9 - 30
- 2017, Luty6 - 13
- 2017, Styczeń6 - 17
- 2016, Grudzień3 - 7
- 2016, Listopad6 - 6
- 2016, Październik15 - 23
- 2016, Wrzesień11 - 32
- 2016, Sierpień15 - 36
- 2016, Lipiec11 - 21
- 2016, Czerwiec5 - 14
- 2016, Maj11 - 17
- 2016, Kwiecień6 - 13
- 2016, Marzec3 - 3
- 2016, Luty3 - 8
- 2015, Grudzień3 - 10
- 2015, Listopad2 - 2
- 2015, Październik7 - 20
- 2015, Wrzesień11 - 32
- 2015, Sierpień15 - 33
- 2015, Lipiec20 - 35
- 2015, Czerwiec16 - 28
- 2015, Maj16 - 42
- 2015, Kwiecień20 - 57
- 2015, Marzec15 - 45
- 2015, Luty12 - 21
- 2015, Styczeń5 - 12
- 2014, Grudzień5 - 12
- 2014, Listopad12 - 24
- 2014, Październik11 - 24
- 2014, Wrzesień8 - 24
- 2014, Sierpień11 - 19
- 2014, Lipiec12 - 31
- 2014, Czerwiec14 - 20
- 2014, Maj9 - 13
- 2014, Kwiecień9 - 22
- 2014, Marzec6 - 31
- 2014, Luty1 - 5
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Grudzień4 - 5
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 10
- 2013, Wrzesień4 - 8
- 2013, Sierpień12 - 35
- 2013, Lipiec12 - 46
- 2013, Czerwiec6 - 18
- 2013, Maj11 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 31
- 2013, Marzec3 - 15
- 2013, Luty4 - 24
- 2012, Grudzień4 - 16
- 2012, Listopad11 - 38
- 2012, Październik16 - 81
- 2012, Wrzesień19 - 66
- 2012, Sierpień21 - 54
- 2012, Lipiec30 - 164
- 2012, Czerwiec23 - 110
- 2012, Maj24 - 158
- 2012, Kwiecień28 - 124
- 2012, Marzec26 - 83
- 2012, Luty13 - 31
- 2012, Styczeń9 - 25
- 2011, Grudzień15 - 38
- 2011, Listopad17 - 37
- 2011, Październik19 - 53
- 2011, Wrzesień22 - 9
- 2011, Sierpień22 - 10
- 2011, Lipiec19 - 31
- 2011, Czerwiec2 - 3
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi Śladami 2016 - podsumowanie
Środa, 17 sierpnia 2016 · dodano: 24.08.2016 | Komentarze 2
Podsumowanie:Dystans całkowity - 509 km
Czas w ruchu - 28h38min
ilość dni - 4

Z dachu świata - Częstochowa © Tymoteuszka
Wyprawa Pielgrzymkowymi Śladami. Dlaczego taka nazwa?
A no dlatego, ponieważ jeździliśmy drogami, którymi wcześniej kroczyli pielgrzymi na Jasną Górę.
Nieraz spotkaliśmy się z zapytaniem: "pielgrzymujecie na Jasną Górę?", a także mieszkańcy niektórych wsi, w których się zatrzymywaliśmy, potwierdzali fakt, że dzień wcześniej szła tędy pielgrzymka :)
W dniu pierwszym - pokonaliśmy trasę z Tomaszowa do Truskolasów (na zachód od Częstochowy) praktycznie cały czas pod wiatr, dlatego też był męczący bardzo. Co ciekawe to pierwsze zdjęcie wykonaliśmy dopiero po 50-60 km drogi. Świetny obiad w odpowiednim miejscu i czasie. Na koniec dnia spotkanie z salezjańskimi pielgrzymami, które nie powiem uradowało mą duszę i przypomniało stare, dawne czasy. Dziękuje mojemu Darkowi, że poszedł tam ze mną :) Prezent od pielgrzymów.
W dniu drugim - pobudka przed wschodem, o wschodzie pędzenie na miejsce zbiórki wycieczki KKTA i spotkanie z Anwi po latach :) Pawełki z mikroskopijnym kościółkiem drewnianym, Krzepice i jego cudowny kirkut, a także niesamowite ruiny synagogi i brak obiadu, bolące kolano. Ale dzięki obniżeniu siodełka przez Darka, kolano przestało dawać o sobie znać. Makaron z sosem na kwaterze - to lubię. Za to kwatera w Truskolasach - szkoda pisać - żenada.
W dniu trzecim - spotkanie z anwi. Wspaniała i długa wycieczka z ww. przewodnikiem ;) mnóstwo atrakcji, wspaniałe widoki, niezapomniane wrażenia, wejście do jaskini, przejazd drogą krzyżową, kirkut częstochowski, Góry Towarne. Dzięki Iwonko za dzień pełen wrażeń. Zapomniałabym, "Amulet" od Darka towarzyszy mi codziennie od tego dnia, dzięki. Apartament w Mstowie Wancerzowie - polecam z czystym sumieniem.
W dniu czwartym - powrót do domu. Pierwsze zdjęcie już po 5 km drogi. Gidle - to tam, gdzie się chce wracać, chociażby na ten kawałek ciasta domowej roboty ;) Brak urywka mapy i błąd w nawigacji = dodatkowe kilometry. Bąkowa Góra, która zostaje na długo w pamięci, to tam wpychaliśmy na pieszo rowery. Wątróbka i zimne ziemniaki w Przedborzu.
Jak widzicie wyjazd był pelen atrakcji, każdy dzień obfitował w coś innego, niezwykłego. Każdego dnia, taki był zamiar tej wycieczki, odwiedzaliśmy drewniane kościółki, nawet do niektórych zajrzeliśmy, bym powiedziała - posiedzieliśmy - tak było w Truskolasach, kiedy to uczestniczyliśmy w nabożeństwie pośród pielgrzymów - nie było nudno :p
Spotkaliśmy się z Anwi, z Częstochowy, nie raz, a dwa razy.
Zamiarem tej krótkiej wyprawy było także jeżdzenie do oporu i zwiedzanie wszystkiego co było po drodze.
Myśę, że plan wyrobiliśmy? Dobrze, że wszystko zaczęło i skończyło się szczęśliwie.
A noce krótkie.
Kategoria z "Amuletem"
- DST 140.50km
- Teren 10.00km
- Czas 07:52
- VAVG 17.86km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi Śladami - dzień 4 - powrót do domu
Wtorek, 16 sierpnia 2016 · dodano: 23.08.2016 | Komentarze 3
16 sierpień, to ostatni dzień naszej krótkiej wyprawy z Darkiem.Wstajemy wcześnie, bo przecież czeka na nas długa droga na przód, na północ, do Tomaszowa.
Na śniadanie dziś kawa i Grzesiek. Nie mamy chleba, ani bułek. Do sklepu o tak wczesnej porze nie opłaca się jechać, a wczoraj w sklepach raczej nic nie było, wszystko zwiędłe, zatem, musi wystarczyć na teraz to co jest.
Zbieramy się, sprzątamy apartament, wyprowadzamy rowery, żegnamy się z przemiłym gospodarzem z Mstowa-Wancerzowa i w drogę.

Pożegnanie z Mstowem-Wancerzowem © Tymoteuszka
Pierwszy przystanek robimy jakieś 5 km od kwatery?
Dość szybko.
Jesteśmy w Kłobukowicach. Zatrzymujemy się na chwilę przy zespole pałacowym.

Kłobukowice - Zespół pałacowy z XIX w © Tymoteuszka

Kłobukowice - stary spichlerz © Tymoteuszka
Na chwilkę zatrzymujemy się także w Rzekach Wielkich, za ogrodzeniem stoi dworek, za bramą widać znak zakazu wjazdu, na budynku z daleka widać czerwony szyld. Ja się waham, Darek wjeżdża, no to ja za nim. Uff, nikt nas się nie czepia, żeśmy tu wjechali, fotografujemy obiekt i pędzimy dalej.

Rzeki Wielkie - dworek - dziś przedszkole © Tymoteuszka
Teraz pora odwiedzić Garnek. Poraz pierwszy tutaj jesteśmy i nie żałujemy.
Mała mieścinka, a tyle atrakcji, że hoho.

Garnek - rozpadający się młyn © Tymoteuszka

Garnek - stara kapliczka © Tymoteuszka

Stado sarenek przy szosie w kierunku Gidle © Tymoteuszka

Odrestaurowany © Tymoteuszka
W Garnku stoi jeszcze kościół, visa vi tego odrestaurowanego budynku, w którym mieści się dzisiaj biblioteka.
Jedziemy dalej.
Niespodziewanie wyrasta nam nowiutka drewniana kapliczka. No i jak tu się nie zatrzymać?
Przypomina mi cerkwie na podlasiu. Czemu? Sama nie wiem.
Może tęskno mi za podlasiem?
Tak, tęskno i to bardzo.
Jesteśmy już głodni, ale wytrzymamy jeszcze trochę i podjedziemy do Gidli, które są zdecydowanie większą mieściną od tych co teraz mijamy.
Może uda się nam zakupić herbatę?

Nowa, drewniana kapliczka © Tymoteuszka
Gidle - wieś liczącą niespełna 1500 mieszkańców, w województwie łódzkim, a wg mapy stoją tam aż 4 kościoły.
Czyżbyśmy wjechali do wsi z największą ilością kościołów?
Niesamowite.
Pora je odszukać.
Pierwszy stoi przy drodze wylotowej, mamy go po swojej lewej ręce.
Mieści się tutaj zespół klasztorny kartuzów:

Brama przy parafii pw. NMP Bolesnej w Gidlach © Tymoteuszka

Barokowy kościół z połowy XVIII w. w Gidlach © Tymoteuszka

Na terenie gidelskiej parafii © Tymoteuszka
W centrum wsi widoczny z daleka, zespół klasztorny dominikanów z 1632-1644 r.:

Bazylika Wniebowzięcia NMP w Gidlach © Tymoteuszka

Wnętrze bazyliki gidelskiej © Tymoteuszka

Ołtarz boczny w bazylice gidelskiej © Tymoteuszka

Organy w bazylice gidelskiej © Tymoteuszka

Widok bazyliki gidelskiej od frontu © Tymoteuszka
Na przeciwko bazyliki wypatruje czegoś do jedzenia, są sklepy, jest ich nawet sporo, ale rzuca nam się napis: herbata/kawa :p
Idziemy, daleko nie ma.
Bierzemy po kawałku ciasta upieczonego przez panią sprzedawczynię.
Herbata ląduje w żołądku, ciasto także. Możemy jechać.
Czas nieubłagalnie płynie.
Dziś jakby szybciej, bo przecież co chwilę coś oglądamy, fotografujemy.
W centrum także stoi drewniany kościółek:

Ołtarz polowy na terenie parafii Marii Magdaleny w Gidlach © Tymoteuszka

Zabytkowy kościółek Marii Magdaleny w Gidlach © Tymoteuszka

Kościółek pochodzi z XV/XVI w © Tymoteuszka

Widać ślad po czaszce © Tymoteuszka
Niestety, czwartego kościoła, zaznaczonego na mapie, nie ma.
Nie wiem co się z nim stało. Może to jakaś pomyłka w zaznaczaniu atrakcji na mapie?
Kto wie.
We wsi Gidle kierujemy się zgodnie ze znakiem na Wielgomłyny, bo przecież tam chcemy się udać.
Pani sprzdawczyni mówi, że tak tamtędy mamy jechać, ale musimy uważać po drodze, by nie przegapic skrzyżowania.........i jechać przez las....
cóż, myślę, że damy radę, a jak nie, to wylądujemy gdzieś w polu ;)
Najgorsze jest to, że mapa się urywa niedługo, później mamy przerwę, tzn. brak mapy....... na drugiej mapie także nie ma tego skrawka ziemi, po którym teraz jedziemy.
Krótko pisząc, jedziemy w ciemno.
Pojechaliśmy tam gdzie nie chcieliśmy.
Mieliśmy cichś nadzieję, że podążamy na Wielgomłyny, a jesteśmy w .....Kobielach Wielkich, czyli 10 km na zachód od Wielgomłyn.
Hehe.
Cóż poradzić, musimy pedalować dalej.
Ja nadal upieram się przy Wielgomłynach, choć moglibyśmy sobie nieco skrócić drogę jadąc przez Chełmo i dalej na Przedbórz....
Tym samy odwiedzimy sobie Niedośpielin, a w nim:

Dzwonnica na terenie kościółka w Niedośpielinie © Tymoteuszka

Kościółek z 1773 - 76 r w Niedośpielinie © Tymoteuszka

Wnętrze niedośpielińskiego kościółka © Tymoteuszka
3 km dalej wjeżdżamy do Wielgomłyn.
Chwila przerwy.

Parafia św. Stanisława B.M. i Sanktuarium Bolesnej Pani Wielgomłyńskiej © Tymoteuszka

Brama na teren Sanktuarium w Wielgomłynach © Tymoteuszka

Wnętrze Sanktuarium wielgomłyńskiego © Tymoteuszka

Tablice informacyjne © Tymoteuszka

Dąb szypułkowy, "Dąb Wolności" w Wielgomłynach o wys. 37,5 metra, obwód pnia 790 cm, obwód korony 81 metrów © Tymoteuszka
Wszystkim wydaję się, że łódzkie to krajobraz nizinny. Mylą się. Co chwilę mamy pod górkę i z górki.
Poniżej widok z Sokolej Góry. Za Przedborzem czeka na nas Bąkowa Góra.
Chwilami jest ciężko, ale dajemy radę. Powolutku do przodu.

Na szczycie w Sokolej Górze © Tymoteuszka
Gdy mijamy rogatki Przedborza, przypomina mi się, że tu gdzieś niedaleko jest cmentarz żydowski.
Stajemy i patrzymy na mapy, w którym to miejscu.
Hmmmm. Trafiliśmy.
To tu, niestety teren jego jest szczelnie zamknięty dla zwiedzających, a szkoda, bo chciałoby się wejść.
Na pocieszenie robimy zdjęcie widoczne poniżej.

Szczelnie ogrodzony teren cmentarza żydowskiego w Przedborzu © Tymoteuszka
Udajemy się do centrum, by coś zjeść, bo przecież to pora obiadowa, niedługo wybije 13.00.
Ale zanim to nastąpi, podjeżdżamy pod kościół z trochę innej strony. Narażam Darka na ostrą jazdę pod górę.

Kościół pw. św. Aleksego w Przedborzu © Tymoteuszka

My wjeżdżaliśmy bardziej stromą ścieżką :) © Tymoteuszka

Od strony Rynku © Tymoteuszka

Wnętrze parafii przedborskiej © Tymoteuszka
Po obiedzie podążamy dalej w kierunku północnym.
Pora na ww. Bąkową Górę.
Nie wiem dlaczego, ale lubię tu zaglądać. Z góry tej roztaczaja się przecudne widoki.

Widok z Bąkowej Góry © Tymoteuszka

Ruiny zamku w Bąkowej Górze © Tymoteuszka

Dworek w Bąkowej Górze © Tymoteuszka

Na szczycie w Bąkowej Górze © Tymoteuszka
Z Bąkowej Góry wyjeżdżamy w kierunku Majkowic. Tutaj znajdują się ruiny XVI wiecznego zamku.

Majkowice - ruiny zamku z XVI w © Tymoteuszka

Stado gęsi, zatem trzeba uciekać © Tymoteuszka
Trafiamy na niespodziankę w postaci terenu.
A miało nie być dziś piachu...

...a miało nie być terenu © Tymoteuszka
Przed Łęcznem robimy sobie krótką, ostatnią jak się później okaże, przerwę na odpoczynek.

Ostatni przystanek przed dotarciem do domu © Tymoteuszka
Tyłek boli coraz bardziej. Kręgosłup także.
Ale ja, sadystka ;) prowadzę Darka teraz nieco inną drogą.
Tym razem nie jedziemy przez Wiaderno po płaskim, ale nieco bliżej brzegu Jeziora Sulejowskiego po pagórkach - będzie ciekawiej...
W garażu meldujemy się ok. 18.00.
Teraz marzy nam się wiadro herbaty i duuuużo odpoczynku.
Kategoria łódzkie, śląskie, w towarzystwie, Wyprawa Pilegrzymkowymi śladami, czaszki, drewniane, nad brzegami, z "Amuletem"
- DST 87.50km
- Teren 20.00km
- Czas 05:30
- VAVG 15.91km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi Śladami - dzień 3 - dzień z Anwi
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 22.08.2016 | Komentarze 3
Dziś 15 sierpień, tym samym święto na Jasnej Górze. Uciekiamy dziś za miasto.Umawiamy się na godzinę 9.00 z Anwi na Placu Biegańskiego, czyli w samym centrum Częstochowy.
Iwonka oprowadzi nas po okolicy, szykuje dla nas także niespodziankę :)
Wstajemy wcześnie, ale jednak za późno.
Opuszczamy kwaterę w Truskolasach i zmierzamy w kierunku Częstochowy.
Na drodze wojewódzkiej nie ma prawie ruchu, może z powodu święta, może z powodu dość wczesnej pory dnia?

Ostatnie pożegnanie z Truskolasami © Tymoteuszka
Jedzie się gładko i przyjemnie, choć na horyzoncie co chwilę ukazuje się nam jakaś górka, pod którą musimy wjechać, by dotrzeć w umówione miejsce.
Bliżej Czewki daje znać Anwi, że się spóźnimy, pomyliliśmy się nieco w ilości kilometrów, które nas dzielą. Okazało się, że jest ich więcej.
Po drodze stajemy trzy razy, przy kościele w Truskolasach, przy znaku Czewka i w Alejach NMP.

Witaj Częstochowo © Tymoteuszka
O godz. 9.00 jesteśmy na ul. Wręczyckiej, jeszcze kilka km i dotrzemy na start naszej wycieczki.
Ostatnia góra, czyli ta na tyłach Jasnej Góry okazała się nie lada wyzwaniem. Z sakwami ciężko się pod nią wjeżdża. Niektórzy sakwiarze nie dają rady, schodzą i prowadzą rower po chodniku. My dzielnie pedałujemy pod nią.
Potem już z górki. Już o tej porze robi się nieco tłoczno, dobrze że wyjeżdżamy poza miasto.

Machamy Jasnej Górze © Tymoteuszka
Za parę chwil przywita nas Anwi.
Ciekawe jakie przygody na nas czekają, co zobaczymy....
Pierwszym punktem, który obejrzymy, jeszcze w mieście będzie kirkut.
Jeden z największych w Polsce.

Przy świeczniku © Tymoteuszka
Na terenie cmentarza mija nas ochrona, dziwne, nigdy się nie spotkałam z nia w takim miejscu.
Może i dobrze, że pilnują porządku.

Przed bramą częstochowskiego cmentarza żydowskiego © Tymoteuszka
Na cmentarz wchodzimy, stawiamy rowery nieco dalej od bramy. Iwonka boi się o nie, sama ich pilnuje, a my z Darkiem wchodzimy w głąb, zatapiamy się w tym niepowtarzalnym klimacie, pośród bujnej roślinności, pośród nagrobków i macew. Szukamy, fotografujemy.

Aleja kirkutu w Częstochowie © Tymoteuszka

Owoce © Tymoteuszka

Jest to jeden z największych kirkutów w kraju © Tymoteuszka

Znajduje się tutaj ok. 5 tyś. grobów i macew © Tymoteuszka

Kirkut częstochowski założony został przez gminę żydowską w 1804r © Tymoteuszka

Od 1943r. Niemcy dokonywali tutaj masowych egzekucji Żydów i jeńców © Tymoteuszka
Po kilkudziesięciu minutach otwieramy mapy, które Iwonka nam podarowała, ustalamy wspólnie plan dalszego działania.
Wpierw chcielibyśmy zrzucić z rowerów ciężar, który dźwigamy od rana. Więc wybieramy kierunek Mstów, tam gdzieś chcemy znaleźć kwaterę, na której moglibyśmy zostawić sakwy. Byłoby nam zdecydowanie lżej.
Po drodze do Mstowa zapiera mi dech w piersiach.
Dawno nie widziałam tylu pięknych widoków w koło.

W stronę Mstowa © Tymoteuszka
Zanim jednak znajdziemy nocleg, podjeżdżamy w to miejsce.

Pozostałości po stodołach w Mstowie © Tymoteuszka

Przepiękny widok na Mstów © Tymoteuszka
Na szczyt góry wdrapujemy się bez rowerów.

Na szczycie góry w Mstowie © Tymoteuszka
Jest tu cudnie.

Anwi na nas czeka :) © Tymoteuszka
Podjeżdżamy jeszcze pod Sanktuarium.

Sanktuarium MB Mstowskiej Miłosierdzia © Tymoteuszka

Zespół klasztorny Kanoników Regularnych Laterański © Tymoteuszka

Sanktuarium mstowskie okala mur z wieżami © Tymoteuszka

Dziedziniec Sanktuarium © Tymoteuszka

Wejście do Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka

Nawa główna © Tymoteuszka

Czaszka w Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka

Ołtarz główny Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka

Ołtarz boczny Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka

Przepiękne organy w Sanktuarium MB Mstowskiej © Tymoteuszka
W międzyczasie udaje nam się odszukać polecaną przez właścicieli knajpy, agroturystykę w Wancerzowie.
Zrzucamy walizki i jedziemy na pusto w siną dal, gdzie Anwi nas zaprowadzi. :)

Spod Sanktuarium widok na miasteczko Mstów © Tymoteuszka
Przed dalszą podóżą jednak trzeba zapełnić brzuchy. Tym razem padło na 2 pizze :P
Darek trochę zaszalał.
Dziękujemy.

Smacznego - ciekawe kto to zje? :) © Tymoteuszka
W planach zwiedzimy Przeprośną Górką, na której stoi Sanktuarium o. Pio, przejeżdżamy całą Drogę Krzyżową na owej Górce.

Santuarium Ojca Pio na Górce Przeprośnej © Tymoteuszka

Modlitwa Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym © Tymoteuszka

Upadek Jezusa - jedna ze stacji drogi krzyżowej na Przeprośnej Górce © Tymoteuszka

Wnętrze Sanktuarium św. Ojca Pio © Tymoteuszka

Do góry © Tymoteuszka

Organy w Sanktuarium na Górce Przeprośnej © Tymoteuszka

W kaplicy św. Ojca Pio © Tymoteuszka
Gdy wychodzimy z Darkiem z podziemi.....ten udaje, że czegoś zapomniał? Spryciarz z niego.
Czekam, nieświadoma tego co za chwilę się wydarzy.
Darek wręcza mi w tym miejscu "Amulet".
Dziękuje bardzo. Od tej chwili "Amulet" wożę przy sobie.
Będzie mi przypominał tę wyprawę, ale nie tylko.
Pojedziemy także pięknym rowerowym szlakiem w stronę Zielonej Góry do jaskini.

Gdzie jest Anwi?, na szlaku © Tymoteuszka

Na czerwonym pieszym, blisko jaskini na Zielonej Górze © Tymoteuszka
I tutaj, bynajmniej na mnie czeka niespodzianka.
Niespodzianka w postaci wejścia do środka.
Ja, bojąca się pająków, szczurów, mysz, a tymbardziej nietoperzy.....mam wejść do środka?
Będzie to dla mnie nielada wyczyn.
Ze strachu cała się pocę, w jaskini jest bardzo wilgotno i ciemno. Bez latarek ani rusz.

We wnątrz jaskini trzeba uważać na głowę © Tymoteuszka
Trzeba uważać na głowę, dobrze że nie zdjęliśmy kasków z głów.
Muszę uważać takze na kolana, nogi bolą, cały czas muszą być zgięte, podłoże śliskie.

Nietoperzu.....gdzie jesteś? © Tymoteuszka

Bez latarki ani rusz © Tymoteuszka
Iwonka zostawia mnie samą w jaskini ze wszystkim stworzeniami w środku.
Od czasu do czasu odzywam się, by sobie dodać otuchy.
W jaskini chyba powinno zachowywać się cicho?
Ja niestety nie umiem.

Pierwszy raz jestem we wnętrzu jaskini © Tymoteuszka

Wejście do jaskini na Zielonej Górze © Tymoteuszka

Rowery trzy, pilnujemy © Tymoteuszka
Obok jaskini znajdują się skałki, Diabelskie Kowadło oraz Młot.

Anwi i Amiga © Tymoteuszka

Kowadło - Amiga na dachu świata © Tymoteuszka

Skały na Zielonej Górze © Tymoteuszka
Gdy schodzimy, później zjeżdżamy z Zielonej Góry kierujemy się na Kusięta.
Pierwsze co robimy, to szukamy otwartego sklepu.
Jest. I nawet mają coś do picia.
Do Olsztyna już nie zajedziemy, za mało czasu, ale za to zachaczamy o Góry Towarne.
Iwonka wskazuje polanę, na której zostawiamy rowery.
Biedna siedzi przy nich, a my wdrapujemy się na górę.
Stąd podziwiamy piękne widoki na okolicę bliższą i dalszą.

Z dachu świata - Częstochowa © Tymoteuszka

W górach Towarnych © Tymoteuszka

Z gór Towarnych widać Olsztyn © Tymoteuszka

Góry Towarne © Tymoteuszka
Z Gór Towarnych wracamy do Srocka, gdzie rozstajemy się z Anwi. Iwonka prosto do Częstochowy, my na kwaterę do Mstowa - Wancerzowa.

Na szlaku Śladami Przeszłości - przystanek dawny kirkut w Mstowie © Tymoteuszka
Zanim jednak tam się zameldujemy, jedziemy jeszcze w trzy miejsca.
Na kirkut w Mstowie, na cmentarz i pod Skałkę Miłości.

Macewa nr.1 - Mstów © Tymoteuszka

Macewa nr.2 - Mstów © Tymoteuszka

Macewa nr.3 - Mstów © Tymoteuszka

Na Szlaku Śladami Przeszłości - kaplica św. Wojciecha na cmentarzu we Mstowie © Tymoteuszka

Kaplica św. Wojciecha z XVII w © Tymoteuszka

Na cmentarzu we Mstowie © Tymoteuszka

Most we Mstowie © Tymoteuszka

Jeden z amonitów na schodkach obok Skały Miłości we Mstowie © Tymoteuszka

Tablice informacyjne przy Skale Miłości © Tymoteuszka

Widok z deptaka na Skałę Miłości © Tymoteuszka

Przejrzysta woda bijąca ze źródła pod Skałą Miłości © Tymoteuszka

Pod Skałą Miłości © Tymoteuszka
Rowery, zamknięte na klucz. My udajemy się do domku.
Domek to prawdziwy apartament z dużym pokojem, łazienką, szafą, łóżkami i tv, jest i lodówka.
Na łóżkach oprócz pościeli leżą także ręczniki, na stoliku herbaty, kawa, szklanki i szklaneczki, jest także cukier.
Żyć, nie umierać. W łazience mydło, papier toaletowy.
Miła odmiana.
Polecamy z czystym sumieniem agroturystykę Amonit
Jeszcze chwila relaksu nad mapą, bo trzeba ustalić którą drogą pojedziemy jutro.
Pakowanie i spać.
Jutro już powrót do Tomaszowa, przed nami kolejny długi dzień.
Pragnę podziękować z całego serducha Iwonce za oprowadzenie nas po swojej okolicy. Za pokazanie nam tylu wspaniałych miejsc, punktów widokowych, tras rowerowych, no i chyba w szczególności za gratisowe wejście do jaskini.
DZIĘKUJEMY :)
Kategoria czaszki, niezwykłe, śląskie, w towarzystwie, Wyprawa Pilegrzymkowymi śladami, z "Amuletem"
- DST 136.00km
- Czas 07:45
- VAVG 17.55km/h
- VMAX 43.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi śladami - dzień 2 - Truskolasy - Krajobrazowy Park nad Górną Liswartą i Krzepice
Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 4
Na wstępie pragnę poinformować, że w poniższej notatce ilość zdjęć jest niezliczona :)Więc niecierpliwym, życzę cierpliwości :P
Po wczorajszym męczącym dniu pierwszym naszej krótkiej wyprawy, nastał dzień drugi.
Anwi namawia nas na przejażdżkę zorganizowaną przez Krzyśka z KKTA (Katolickego Klubu Turystyki Aktywnej), która dziś prowadzi z Blachowni (o 6.00 rano zbiórka) w kierunku południowym, do Gliwic.
Niestety nie jesteśmy w stanie załapać się na całość, ale na jej krótką część.
Wczorajszy dzień troszkę nas zmęczył, nie damy rady przejechać kolejnych 150 km w dniu dzisiejszym.
Wstajemy przed 5.00.
Bez śniadania. Robimy kanapki na później.
Wycieczka startuje z Blachwoni o 6.00. Nam wygodniej będzie dojechać z Truskolasów do Herb przez Bór Zapilski.
Podziwiamy wschód słońca z drogi.
Na chwilkę zatrzymujemy się przy drewnianym kościółku w Borze Zapilskim oraz przy tabliczce Herby :)

Parafia św. Jacka w Borze Zapilskim © Tymoteuszka

Na szlaku Architektury drewnianej © Tymoteuszka

Herby witają © Tymoteuszka
Tu też zjadamy kanapki, aby nie paść z głodu.
Po chwili nadjeżdża wycieczka od strony Cisie.
Witamy się ze wszystkimi i jedziemy dalej. Widzę się poraz kolejny, po latach z Anwi :)
Pierwszy nasz przystanek robimy przy Diabelskim Kamieniu.
Krzysztof opowiada jakie tu zjawiska mają miejsce :)

Przy Diabelskim kamieniu w Parku Lasy nad Górną Liswartą © Tymoteuszka

Tablica informacyjna © Tymoteuszka

Krzysztof opowiada o Diabelskim kamieniu ;) © Tymoteuszka
Kolejny przystanek to Hadra, a konkretnie kaplica św. Anny.

Kaplica św. Anny w Hadrze © Tymoteuszka
Zaglądamy do Cieszowej.
Nieco zbaczamy z trasy, by obejrzeć drewniany kościół.
Zamknięty niestety o tej porze.

Drewniany kościół św. Marcina w Cieszowej © Tymoteuszka
Teraz pora na Koszęcin i pałac, w którym jak się później dowiaduje z opowieści ma swoją siedzibę Zespół Pieśni i Tańca Śląsk.

Koszęcin - Zespół pałacowy © Tymoteuszka

W pałacu koszęcińskim swoją siedzibę ma zespół Pieśni i Tańca Śląsk © Tymoteuszka
Na miejscowym cmentarzu stoi piękny drewniany kościół i tam też podjeżdżamy.

Kościół św. Trójcy w Koszęcinie © Tymoteuszka

Z XVIII w © Tymoteuszka
Trwa msza, tym razem nie odpuszczę, muszę zajrzeć do środka.
Mimo tego, że w stroju nieodpowiednim, wchodzę, robię nieforemne zdjęcie i już mnie nie ma.

Wnętrze kościoła w Koszęcinie © Tymoteuszka

Na szlaku © Tymoteuszka
Niestety, w tym miejscu musimy się pożegnać z wycieczką, która będzie pędziła przed siebie.
Mam nadzieję, że z Anwi (Iwonką), spotkamy się jeszcze jutro. Wycieczce bardzo dziękujemy za pokazanie wielu zabytków znajdujacych się na ich terenie.
Wracamy na Rynek koszęciński, gdzie robimy krótką przerwę na 2 śniadanie i telefon.
Spoglądamy na mapy, rysujemy w głowie plan.
Teraz będziemy się kierować w stronę Boronowa, gdzie kolejna piękność na nas czeka.

Zginął tragicznie Friedrich Wilhelm © Tymoteuszka
Oto piękność :) niestety, niedzielna msza nie pozwoliła nam wejść do środka.

Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej w Boronowie © Tymoteuszka

Kapliczka przed kościołem w Boronowie © Tymoteuszka

Na szlaku © Tymoteuszka

Darek na tle kościoła boronowskiego © Tymoteuszka
Dziś pedałujemy bez sakw, więc od czasu do czasu możemy pozwolić sobie na przejażdżkę w terenie.

Na niebieskim szlaku © Tymoteuszka

Rowerowym szlakiem © Tymoteuszka

Pozostałości folwarku © Tymoteuszka
Kolejnym punktem dzisiejszego dnia będą Kochanowice.
Tu stoi pałac, jak się okazało, to dziś siedziba szkoły.
Nie powala z nóg.

Klasycystyczny pałac w Kochanowicach © Tymoteuszka
Korzystamy z okazji i robimy małe zapasy w pobliskim markecie.
Jemy po Grześku.
W Kochcicach podjeżdżamy pod pałac.
Dziś w pałacu mieści się Wojewódzki Ośrodek Rehabilitacji.

Pałac von Ballesrema - obecnie Wojewódzki Ośrodek Rehabilitacyjnyw Kochcicach © Tymoteuszka

Darek koło św. Huberta © Tymoteuszka

Pałac w Kochcicach od strony parku © Tymoteuszka
Za pałacem...

Dawna gorzelnia w Kochcicach © Tymoteuszka
Darek przed podróżą miło wspominał o Pawełkach i stojącym tam drewnianym kościółku.
Pawełki niedaleko....więc jedziemy.
Kiedy podjeżdżamy pod kościół trwa msza, ale zbliża się ona ku końcowi, za 10 minut wierni powinni się już rozejść.
Czekamy pod pobliskim sklepem.

Tablica informacyjna © Tymoteuszka

Zabytkowy kościółek w Pawełkach © Tymoteuszka

Na szlaku przy kościółku w Pawełkach © Tymoteuszka
Korzystając z okazji, że jest jeszcze otwarty, wchodzimy.

Pw. Matki Bożej Fatimskiej z 1926r - Pawełki © Tymoteuszka
Kościółek mikroskopijnych rozmiarów zaskakuje pozytywnie.
Jest taki przytulny i ciepły.
Za pozwoleniem udaję się na górę, na mini chór.

Wnętrze kościółka w Pawelkach © Tymoteuszka
Drogą przez stawy, udajemy się do Zborowskich, tam czeka dawna fabryka fajek.

Kościół w Zborowskich © Tymoteuszka

Aleja w Zborowskich © Tymoteuszka

Dawna Fabryka fajek - Zborowskie © Tymoteuszka
Ze Zborowskich zbaczamy nieco z drogi, ścieżką przez las, później polnymi piachami wjeżdżamy wprost na młyn. Niestety młyn usytuowany jest na terenie prywatnym, robimy więc zdjęcie zza bramy.

Młyn © Tymoteuszka
W tył zwrot, po piachach, wyjeżdżamy z lasu w stronę Ługi Radły.

Kościół w Ługach - Radłach © Tymoteuszka
W tym kościele spowiadają z jednej strony mężczyzn, z drugiej niewiasty :)
Dziwne.

Spowiedź dla mężczyzn © Tymoteuszka
Pora się udać do Przystajni.
Tam stajemy na Rynku, gdzie stoi zabytkowa sukiennica.
Postanawiamy pojechać jeszcze dalej na północ, do Krzepic. Jest czas, a poza tym jest stąd bliżej, jak z Truskolasów.
W ten sposób zrealizujemy jutrzejszy plan już dzisiaj :)

Przystajń - sukiennice :) © Tymoteuszka
Przez Pacanów jakies 14 km do miasta.

Pacanów © Tymoteuszka
Od jakiegoś czasu narzekam na bolące prawe kolano. Już wiem co się odzywa, co w nim mnie boli. To łękotka, która dotąd nie dawała żadnych oznak. Dziś jest inaczej. Już niemam ochoty pedałować. Niemam sił. Boli jak diabli. Mam ochotę się poddać. Mam ochotę się położyć.
Z drugiej strony jak to zrobię już teraz, to nici z jutrzejszego dnia, i z następnego?
Wpadam na genialne dwa pomysły.
Łękotka daje mi w kolano, ponieważ siodło jest za wysoko. Darek nieco je zniża. Dziękuje.
Drugi pomysł to taki, żeby rozchodzić. Muszę chodzić.
Nie poddam się, muszę chodzić, muszę pojechać dalej.
Więc idę, na kirkut.

Krzepice - cmentarz żydowski © Tymoteuszka

Na terenie kirkutu krzepickiego © Tymoteuszka
Kolano boli, masuję je nieco, fotografuje.

W Krzepicach © Tymoteuszka
Trochę się zapominam i dumam nad tym co widzą me oczy.

Na kirkucie krzepickim © Tymoteuszka

Niektóre macewy stoją © Tymoteuszka

Niektóre leżą © Tymoteuszka
Wracam.

Ponumerowane © Tymoteuszka

Las macew - Krzepice © Tymoteuszka

Pamięci Rodzin © Tymoteuszka

Ktoś robi zdjęcia ;) © Tymoteuszka
Chodzenie nieco pomogło.
Gdy ruszam jeszcze kolano dokucza.
Nie mogę się położyć, muszę wstać i jechać dalej.

Ruiny Synagogi w Krzepicach © Tymoteuszka

Wnętrze ruin synagogi krzepickiej © Tymoteuszka

Ściana boczna synagogi - Krzepice © Tymoteuszka
Szukamy lokalu, w którym możnaby było coś zjeść ciepłego.
Jeden lokal zamknięty, drugi zarezerwowany.
Jedziemy w stronę Rynku, może tam coś dostaniemy do jedzenia.

Kościół św. Jakuba w Krzepicach © Tymoteuszka

Kapliczka przy kościele krzepickim © Tymoteuszka

Piękne drzwi kościoła krzepickiego © Tymoteuszka

Na Rynku w Krzepicach © Tymoteuszka
Na rynku obiady domowe zamknięte, otwarty tylko sklep i lodziarnia.
W drodze z Krzepic do Truskolasów staram się jak najmniej naciskać na prawy pedał, aby kolano odpoczęło, a także modlę sie o wiatr w plecy, a także by kolano przestało boleć.
W Truskolasach zaglądamy na cmentarz w wiadomym celu :)

Czaszka na truskolaskim cmentarzu © Tymoteuszka
Zaglądamy także do sklepu, by kupić coś na gorącą kolację, bo przecież dxiś nie jedliśmy obiadu, bo nie było gdzie.
Dziś na obiad mieliśmy słodkości, więc kupujemy makaron i sos.
Gotujemy go na kwaterze.
Jutro trzeci dzień wyprawy.
Opuszczamy kwaterę w Truskolasach, następna będzie w okolicach Mstowa.
Po kolacji, po odpoczynku pora na pakowanie sakw.
Modlitwy moje zostały wysłuchane. Kolano odpuściło. Dzięki.
Jutro spotkanie z Anwi :)
Kategoria czaszki, śląskie, w towarzystwie, Wyprawa Pilegrzymkowymi śladami, drewniane, zamki i pałace
- DST 145.00km
- Czas 07:31
- VAVG 19.29km/h
- VMAX 34.50km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Pielgrzymkowymi śladami - dzień 1 - Tomaszów - Truskolasy
Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 2

Parakfia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzkowicach © Tymoteuszka
Dziś 13 sierpnia i to właśnie dziś zaczynamy (Darek i ja) krótką wyprawę w kierunku częstochowskiej ziemi.
13-ty nie oznacza pechowy, to taki sam dzień jak inny. Nie wierzę w żadne zabobony, wierzę natomiast w to, że będzie to nasz wspólny niezapomniany wyjazd rowerowy.
Tak w prawdzie powiedziwszy nie mamy jakichś konkretnych planów na te 4 dni.
Pierwszy i drugi nocleg zaklepany mamy we wsi oddalonej od Częstochowy o jakieś 20 km na zachód, zwie się ona Truskolasy.
Z Tomaszowa do Truskolasów obieramy taką trasę, by jak najwięcej zobaczyć, zwiedzić.
Startujemy bardzo wcześnie, parę minut po 6.00, bo przed nami długi odcinek (jakieś 140 km).
Już na wysokości Jeziora Sulejowskiego musimy stanąć.
W tylnej oponie przy Czarnym Bocianie ucieka powietrze.
Bez zmiany dętki się nie obejdzie.
Pierwsze zdjęcie robimy dopiero w Gorzkowicach, dziwne ale prawdziwe.
Tu postanawiamy wypić kawę i zjeść jagodzianki.
Jest pochmurno, ale nie powinno padać. A czy tak będzie?
Kilka kilometrów za Gorzkowicami, w Gorzędowie stoi drewniany kościółek.
Stajemy przy nim. Niestety jest zamknięty. Cóż.

Drewniany kościółek w Gorzędowie koło Gorzkowic © Tymoteuszka

Kościółek z II poł. XIX w © Tymoteuszka
Trochę dalej mijamy Kamieńsk. Zatrzymujemy się w centrum.

Plebania w Kamieńsku © Tymoteuszka
W okolicy Góry Kamieńsk zaczyna coś siąpić z nieba, kapać.
Jest mokro, musimy zwolnić, z sakwami, tym samym z obciążeniem na zkrętach robi się niebezpiecznie.

Góra Kamieńsk © Tymoteuszka

Młyn za Kamieńskiem © Tymoteuszka
Gdy oddalamy się od niej (góry), zauważamy czarną chmurę, z której ewidentnie leje. Widać smugę deszczu z daleka.
Mamy szczęście?
Przed nami Lgota Wielka, tam stoi kolejny na naszej drodze drewniany kościół.
Robimy więc krótką przerwę na rozprostowanie kości :)

Drewniany kościółek św. Klemensa w Lgocie Wielkiej © Tymoteuszka
W Lgocie Wielkiej mieliśmy pojechać w kierunku Woli Blakowej, a później Woli Wiewieckiej, ale przestraszyla mnie nieco góra, na którą mielibyśmy się wdrapać. Znacznie prościej i równiej chyba jest w kierunku Wiewieca. Jedziemy.

Wiewiec - Parafia św. Marcina © Tymoteuszka
W Nowej Brzeźnicy wjeżdżamy na drogę krajową 42, ale to dosłownie na chwilkę, później czeka nas przeprawa drogą wojewodzką 483 i 492.
Jak się później okaże, drogi te nie są aż tak straszne.
W Nowej Brzeźnicy zaglądamy do otwartego kościoła, mimo że to sobota, wchodzimy do środka.

Parafia św. Jana Chrzciciela w Nowej Brzeźnicy © Tymoteuszka
We wnętrzu doznaje małego szoku.
Jest tam tak pięknie, że nie chce mi się stamtąd wychodzić.

Z 1904 roku © Tymoteuszka

Ołtarz główny © Tymoteuszka
Znajduje nawet czaszkę :)

Jest i czaszka, co prawda nie pod krzyżem, ale jest :) © Tymoteuszka

Nowa Brzeźnica - chór © Tymoteuszka
Kiedy wychodzę z kościoła, zmieniam Darka, teraz ja popilnuje rowerów :)
Przez Łobodno dojeżdżamy do Kłobucka.
Na mapie mamy zaznaczony i pałac i kościół, więc tam też podjeżdżamy.
Pałac nieco zaskakuje. Jest zaniedbany, w takim sobie parkowym otoczeniu.

Kłobuck - neogotycki pałac von Haugwitzów © Tymoteuszka

Z 1795 - 1800 r © Tymoteuszka
Kościół otwarty i owszem, ale niestety nie dane nam wejść, ponieważ kręcą się w pobliżu i we wnątrz goście weselni.

Kłobuck - parafia pw. NMP Fatimskiej, a także klasztor kanoników Laterańskich, Sanktuarium Maryjne XV - XVIIIw © Tymoteuszka
Na mecie dzisiejszego dnia, czyli w Truskolasach meldujemy się ok. 16.30?
Jedziemy do sklepu po jedzonko.
W tym samym czasie przychodzi na nocleg salezjańska piesza pielgrzymka.
To z nią kiedyś kilka lat pod rząd wędrowałam po Polsce :)
Zarażają swoim entuzjazmem.
Uwielbiam ich za radość, którą niosą w koło, za inność, za spontaniczność...

Parafia św. Mikołaja w Truskolasach © Tymoteuszka
Jedziemy na kwaterę, która jest tuż za rogatkami wsi.

Widok z drogi w kierunku na kwaterę w Truskolasach © Tymoteuszka
Czekamy na pana gospodarza, który nas ulokuje w jakimś pokoiku.
Tu spędzimy dwie noce.
Agroturystyka bardzo nas zdziwiła.
Mieści się pzy stadninie koni, pokoik mieści się na poddaszu?
Mamy jedno okienko na świat, tv i łazienkę.
Do dyspozycji kuchnię na korytarzu.
Zdjęcia kwatery na necie zupełnie inaczej wyglądały niż w rzeczywistości.
Wszystko brudne, kuchnia, łazienka, ściany. Rowery na ala tarasie. Brak stołu do ping ponga (miał być). W pokoju muchy, które nie dawały spokoju.
Łóżka z XX wieku. I te korniki w pionowych belkach.
Wielka, jedna masakra.
Z racji tego, że na noclegu pojawiliśmy się dość wcześnie, pytam Darka czy nie zechciałby ze mną się przejść na spotkanie salezańskich pielgrzymów do kościoła.
Ten potwierdził, że pójdzie.
Dowiedziałam się na którą jest planowane to spotkanie, okazało się, że na 20.00.
Wykąpani, najedzeni, poszliśmy.

Wnętrze truskolaskiego kościoła © Tymoteuszka

Z I połowy XVIII w © Tymoteuszka
Dostajemy prezenty od pielgrzymów.
No i wiele uśmiechu.
Darek trochę zaskoczony po spotkaniu?
Dziękujemy.
Spowrotem na kwaterze meldujemy się po 22.00. To nic, że nie obejrzeliśmy meczu siatkówki :)
A jutro czeka na nas niespodzianka :)
Ale o tym w następnej odsłonie, na którą zapraszam :)
Kategoria czaszki, drewniane, łódzkie, śląskie, w towarzystwie, zamki i pałace, Wyprawa Pilegrzymkowymi śladami
- DST 105.00km
- Czas 05:09
- VAVG 20.39km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
niedziela
Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 11.08.2016 | Komentarze 1

Koło jabłoni © Tymoteuszka
Dziś opis bez komentarza.
Brak weny. Przepraszam.
Po prostu łykajcie świeże powietrze ;)

Rodzice dokarmiają dzieci © Tymoteuszka

Terenem © Tymoteuszka

W oddali Wolbórz © Tymoteuszka

Wiatraki cztery © Tymoteuszka

Biały Dworek - Wolbórz © Tymoteuszka

Na Rynku wolborskim © Tymoteuszka

Zabytkowa kaplica wolborska © Tymoteuszka

Krzyż przydrożny © Tymoteuszka

Zabytkowa kaplica cmentarna © Tymoteuszka

Chorzęciński kościół © Tymoteuszka

Nad Wolbórką © Tymoteuszka

Jakby tak na spływ kajakowy Wolbórką się wybrać? © Tymoteuszka

Młyn © Tymoteuszka

W oddali biały wiatrak © Tymoteuszka

Stamtąd jadę © Tymoteuszka

Tam zmierzam © Tymoteuszka

Nowy, tomaszowski magazyn Ceramiki Paradyż © Tymoteuszka

DDR na ul. E. Orzeszkowej © Tymoteuszka

Gę gę i ko ko ;) © Tymoteuszka

Ławeczka pierwsza klasa © Tymoteuszka

Jedzie pociąg z daleka © Tymoteuszka

Na terenie kościoła spalskiego © Tymoteuszka

Spalski kościół w zieleni © Tymoteuszka

W podcieniach jego © Tymoteuszka

Spalska wieża ciśnień © Tymoteuszka

Przy stadionie Kamili Skolimowskiej © Tymoteuszka

Miałaby 34 lata :( © Tymoteuszka

Chrześcijańska Szkoła Tomek od podwórka © Tymoteuszka

Na kładce nad Wolbórką © Tymoteuszka
- DST 42.00km
- Czas 02:00
- VAVG 21.00km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Słonecznikowa środa
Środa, 3 sierpnia 2016 · dodano: 05.08.2016 | Komentarze 1

Tyle słońca © Tymoteuszka
Po pracowa środa to środa rowerowa. W końcu udało mi się gdzieś wyjechać po robocie :)
W nowym odzieniu ubrankowym :)

Ubranko :) © Tymoteuszka
- DST 83.00km
- Czas 03:58
- VAVG 20.92km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod parasolem ;)
Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 4

Kłosy © Tymoteuszka
Dziś wybieram się na spacerek do Będkowa.
W planach mam jeszcze Łaznów i tamtejszy drewniany kościółek.
Przed wyjazdem zaglądam na radary......mówią, że chmura jest daleko na zachód ode mnie. Może przyjdzie za trzy godziny?
Oby nie przyszła wcale. Przecież przeważnie zaczyna padać po południu i grzmieć, prawda?
Dlaczego dziś ma być inaczej?
Ruszam raniutko. Jeszcze wszyscy śpią.
Ruch na drodze mowi, że wszyscy odsypiają wczorajsze czuwanie z papieżem :)

Chatka puchatka © Tymoteuszka
Do Będkowa jade trochę inaczej, przez Drzagową Wolę.

Pośród drzew © Tymoteuszka
No pięknie, co ja widzę?
Czyżby to ona? To ta chmura z zachodu?
Staję i się zastanawiam. krążą mi myśli, aby zawrócić i pokręcić w bezpiecznej odległości od domu.

Jadę wprost na nia, a ona na mnie © Tymoteuszka
Chmura jest coraz bliżej.
Ryzykuje.
Jadę prosto na nią.
Przecież w moich planach miał być Będków, a nie jakieś zawrotki.

Przeczuwacie coś złego? © Tymoteuszka

Jak się masz? Kiedy odlatujesz? © Tymoteuszka
Robi się coraz nieprzyjemniej.
Ponuro, chmury zakryły błękit.

Dziś do Gutkowa nie jadę © Tymoteuszka

Widok na będkowski kościół ze szlaku konnego ;) © Tymoteuszka
Odkrywam asfalt na szlaku konnym, nic nie pozostaje jak się na niego wbić. Jadę. W połowie drogi do Bedkowa asfalt się urywa, jest tak jak na mapie, czyli polna ścieżka.
Jestem już w Będkowie.
Mijam liczne stare zabudowania, które odtraszają wręcz.
Będków jest stary, więc się nie dziwie im.

Stary Będków jest © Tymoteuszka

Jedno ze skrzyżowań we wsi Będków © Tymoteuszka

Będków stary © Tymoteuszka
Kiedy widzę o to ten kościół zaczyna kropić, mam nadzieję, że zaraz przestanie, a chmura pójdzie sobie stąd.
Mylę się. Pada coraz gorzej, leje.
Chowam się do środka.

Zaczyna padać © Tymoteuszka

Dach kościoła jest całkiem nowy © Tymoteuszka
Opieram rower o otwarte jedno skrzydło drzwi.
Robię zdjęcia.
Ludzie na mnie się patrzą.

Wnętrze będkowskiego kościoła © Tymoteuszka
Leje dalej.
Siadam na końcu, przy drzwiach, by mieć oko na Bociana.
Dosiadają się panowie, trzej panowie.
Siedzę dalej, nie mam zamiaru jechać w deszczu, przecież Bocian jest taki czyściutki. Będę go brudzić? Nie teraz. Czekam, aż przestanie. Moja osobista pogodynka mnie pociesza, mówi, że za jakiś czas przestanie :)
Dziękuje za pocieszenie.
Panowie zadają mi przeróżne pytania.
Ja niechętnie odpowiadam......bo przecież znajdujemy się w kościele, a nie na ulicy.
Nie wiem czemu, ale nie ściszają wcale głosu, rozmawiają ze sobą jakby nie wiedzieli gdzie się znajdują.
Panowie z pełnym szacunkiem, ale kościół chyba służy do czegoś innego.

Posiedze tu trochę © Tymoteuszka
Przestaje padać.
Po pół godzinie siedzenia zakładam bluzkę, zrobiło mi się chłodno.
Krążę po Będkowie.

Koło rzeki Wolbórki © Tymoteuszka

Nowa kładka w Będkowie nad Wolbórką © Tymoteuszka

Nie jest idealna, jest nierówna © Tymoteuszka
Po czym wpadam na drogę prowadzącą do Łaznowa.
Drogi mokre. Bocian utytłany, niestety.
W Łaznowie odbieram telefon z wiadomością, że w Tomaszowie jest potężna ulewa.
Matko kochana, znowu mam stresa. Pech tak chciał, że mieszkamy w dołku.....każda jedna ulewa - to dla nas obawa.

Kościół w Łaznowie © Tymoteuszka
Niestety nie udało mi się wejść do środka. Liczne samochody przed kościołem wskazywały na to, że we wnątrz są wierni. Nie myliłam się.
W drodze do domu zbaczam z trasy, kieruję się teraz na Łominy.

W tej wsi produkują bardzo dobre wyroby mięsne :) © Tymoteuszka
Później nie śmiało wychodzi słońce.
Pojawiają się błekitki na niebie.
Ściągam bluzke, robi się ciepło.

Przejaśnia się © Tymoteuszka

Bociany podczas obiadu © Tymoteuszka

Mokro jeszcze na jezdni © Tymoteuszka

Żółta przy skrzyżowaniu © Tymoteuszka

Drużyna RR? ;) © Tymoteuszka
Przez Bielinę docieram do garażu.
Tyle bocianów w ciągu jednej wycieczki jeszcze nie widziałam.
Po południu nad Tomaszowem przechodzi kolejna czarna chmura.
- DST 31.00km
- Czas 01:38
- VAVG 18.98km/h
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
Po południu w lipcu
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 1

Wśród sadów © Tymoteuszka
Na cienkich oponach, na podwyższonym siodełku, a także ze zmienioną ośką na przodzie koła (czas na zmiany).
Na początku przejażdżki wybieram się za miasto, na wieś. Odetchnąć świeżym, nieskazitelnym powietrzem.

Wśród kukurydzy © Tymoteuszka
Mało dziś robię zdjęć.
Gdy wracam do miasta, przejeżdżam Warszawską, gdzie końca remontu nie widać.
Pas "ziemi", który widać na załączonym obrazku poniżej, to wg. budowniczych pas zieleni.
W Tomaszowie moda zapanowała, aby na nowo remontowanych ulicach powstawały takie zieleńce.
Nie dość, że ukradli po metr z obydwu stron jezdnię, czyli w tej chwili jest ona węższa o 2 metry od "starej" Warszawskiej, to na dokładkę nie pomyśleli o biednych rowerzystach i nie wybudowali DDR, a można było.
Za to będziemy mieć w koło zielono. Tylko kto o tę zieleń będzie dbał? Ja już dzisiaj widzę tam chwasty rosnące.
Ręce i nogi opadają.

W oczy mnie kolą dwie rzeczy na tym zdjęciu, jakie? © Tymoteuszka
Na pasie zieleni, w tym miejscu, czyli na wysokości szkoły katolickiej wysypana jest glina, a nie ziemia. Gołym okiem można dostrzec liczne kamyki, a pod tą ziemią jest wszystko, co pozostało po budowie.

Czy to jest ziemia? i na tej ziemi ma wyrosnąć ta zasiana trawa? a co jest pod tą ziemią? © Tymoteuszka
Ciekawe czy Bob budowniczy odbierający budowę zerknie na ten kawałek ziemi, odkopie w przypadkowym miejscu np. plastikową butelkę, albo niechcąco przykryty ową ziemią kawałek przewodu...itp.?

Przystanki autobusowe z betonu © Tymoteuszka
Jedynym plusem na budowie są przystanki, wybetonowane przystanki.
Kolejnym minusem są pozostawiane przez budowniczych w różnych miejscach, szczególnie na obrzeżach nowego chodnika, na wysokości wieżowca, takie oto elementy "starej budowy", czyli stare płyty betonowe ze starego chodnika.

Przecież jutro otwarcie odcinka Warszawskiej... takie obrazki doprowadzają do szału © Tymoteuszka
Jak do tej pory nikt się nie kwapił, aby je usunąć.
Przechodziłam tędy dzisiaj i nadal są.
Niestety jest wiele innych minusów, od niedociągnięć, po zdewastowanie innych chodników...conajmniej by książkę o tym napisać.
A przecież jutro otwarcie odcinka! Strach pomyśleć...
- DST 16.00km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Czarny Bocian
- Aktywność Jazda na rowerze
W kolejce do myjni i nie tylko
Czwartek, 28 lipca 2016 · dodano: 28.07.2016 | Komentarze 2

Na Festiwalu Narodów w Tomaszowie Maz bawili się Słoweńcy, Zambijczycy oraz Polacy :) © Tymoteuszka
Miastowa jazda.
Min. na myjkę, a później wprost do kompresora, by wydmuchać wodę.
Na stacji usłyszałam uwagę od Pani pracujacej w niej: " Ręczniki papierowe służą do czegoś innego, a nie do wycierania i pieszczenia roweru..."
Ja tylko urwałam cztery ręczniki, którymi przetarłam nieliczne kropelki na ramie.
Zdjęcie pierwsze zrobione podczas zabawy uczestników ŚDM, w diecezji tomaszowskiej.

Czysty Bocian - ładny Bocian :) © Tymoteuszka